Jerzy Bukowski: Kulturalna strzelnica
Po dwóch unieważnionych przez przeprowadzający je Zarząd Infrastruktury Sportowej przetargach ojciec miasta doszedł do wniosku, że nie ma sensu organizowanie kolejnego. Na jego postanowienie z pewnością wpłynęły opinie krakowian, którzy w ubiegłą sobotę oglądali pięknie odnowioną drewnianą strzelnicę i zdecydowanie wypowiadali się za utrzymaniem jej tradycyjnej funkcji, chociaż oczywiście nie dokładnie takiej, dla jakiej została ona wzniesiona przez Austriaków w latach 1886-87, czyli zaplecza garnizonu Twierdzy Kraków. Sugerowano urządzenie w niej siłowni, sali do fitnessu, kawiarni, a na zewnątrz placu zabaw dla dzieci z zapewnioną opieką na czas, gdy rodzice będą ćwiczyć w środku.
Używanie ostrej broni nie wchodzi w rachubę, ponieważ zlikwidowano już tzw. kulochrony, a poza tym powodowałoby ono hałas około stu decybeli, z czego nie byliby zadowoleni sąsiedzi z okolicznych willi (w XIX wieku ich nie było). Można natomiast strzelać - oczywiście na zewnątrz - z broni pneumatycznej, która jest cichsza.
Mam nadzieję, że nowy gospodarz strzelnicy przy ulicy Królowej Jadwigi 220 dostanie od prezydenta miasta dokładne wytyczne co do sposobów jej urządzenia w zgodzie z historią i z wymogami współczesności. Musi wziąć pod uwagę, że ćwiczyli w niej członkowie powstałego w 1910 roku Związku Strzeleckiego, co powinno znaleźć wyraz w stałej ekspozycji. Obiekt może również służyć odrodzonemu w III Rzeczypospolitej ruchowi strzeleckiemu i innym patriotycznym organizacjom paramilitarnym, a także formowanym w Małopolsce jednostkom Wojsk Obrony Terytorialnej.