Aleksandra Jakubiak: Niedojrzałość. O konflikcie polsko-izraelskim nieco inaczej

Czy pojednanie polsko-żydowskie uważam za potrzebne? Niezmiernie. Po kilkudziesięciu latach wzajemnych urazów, niechęci, nieufności, rozpamiętywań, grzechów byłoby to prawdziwym katharsis dla dusz Polaków i Żydów, również dla pokoju mojej duszy. Mam jednak na myśli pojednanie głębokie, nie przypudrowanie. Czy będzie to tekst o pojednaniu? Nie tym razem, ponieważ pojednanie to pewien finał wymagający od zwaśnionych stron dobrej woli i mądrości. A to, co mam do powiedzenia jest o  czymś przeciwnym, o niedojrzałości. 
 Aleksandra Jakubiak: Niedojrzałość. O konflikcie polsko-izraelskim nieco inaczej
/ pexels.com

 

 

Od lat śledziłam różne filmy i doniesienia, czasem słuchałam także bezpośredniego oskarżania Polaków o antysemityzm, jednak nawet ta wiedza nie przygotowała mnie na szok wystąpienia Anny Azari w Auschwitz i późniejsze wypowiedzi izraelskich polityków oraz dziennikarzy. Szok podwójny. Po pierwsze, spowodowany treścią tych tyrad. Po drugie, totalnym brakiem klasy i profesjonalizmu w sposobie ich artykułowania. 

 

Czy w Polsce panuje antysemityzm? Według statystyk, incydentów łamania prawa na tym tle jest tu wielokrotnie mniej niż w krajach zachodnich, co nie znaczy, że nie ma ich wcale. W Polsce, jak w większości krajów na świecie znajdą się antysemici, rasiści, szowiniści, idioci, którzy napiszą na murze lub w intenecie niegodne hasła typu - „Polska dla Polaków” lub „Cracovia Żydy” i takie postawy bezwzględnie należy piętnować, ale powiem więcej, jak w każdym kraju znajdą się tu również jacyś mordercy i gwałciciele. Czy wobec tego będzie uprawnionym powiedzieć, że to kraj morderców i gwałcicieli? Czy Polska jest krajem antysemickim? Mogę mówić tylko za siebie - mnie osobiście nigdy żadnego rodzaju antysemicki atak nie spotkał. Co prawda mam jedynie w części pochodzenie żydowskie, ale nigdy go nie kryłam. 

 

Polska jest moim domem, wychowała mnie, wykształciła, dała język i tożsamość. Jestem Polką z urodzenia, ale co najważniejsze z wyboru, którego wychowywana na zbiegu trzech różnych kultur dokonałam jeszcze w dzieciństwie. Nie znaczy to jednak, że moje żydowskie korzenie nie mają na mnie żadnego wpływu, wręcz przeciwnie. Dlatego tym bardziej boli nieprawdziwe oskarżanie o systemowy udział Polski w Holokauście właśnie przez naród, który tyle setek lat mieszkał na tej ziemi i korzystał z gościnności jej władz. Gościnności bezprecedensowej oraz nieporównywalnej z innymi krajami pomocy okazanej Żydom podczas wojny. Swoją drogą ciekawe, czy izraelscy politycy chociaż przez chwilę pomyśleli, strosząc swoje wyborcze piórka i grając chojraków z odległości 3000 km, w jakiej sytuacji stawiają polskich Żydów? Nie sądzę. 

 

Do rzeczy jednak. Powiedziałam o niedojrzałości do pojednania, ponieważ ono zakłada pragnienie i gotowość do postawienia się w roli tego drugiego, by zrozumieć. Zakłada zgodę na uznanie własnych win i na przyjęcie przeprosin za rany doznane. Niestety, i mówię to z prawdziwym smutkiem, nie widzę tego po izraelskiej stronie. Jak na razie są to dziesiątki lat ataków, obwiniania i często nieprawdziwej retoryki oraz omijania szerokim łukiem sprawy polskich krzywd doznanych z rąk Żydów. Czy przyszło Izraelowi do głowy spojrzeć na historię polsko-żydowską w kontekście szerszym niż to, co na ziemiach dawnej II RP zgotowali Żydom Niemcy (sic!)? Czy pochylili się nad bólem Polaków, którzy rychło po rozbiorach trafili pod niemiecką okupację, a następnie prosto w ręce Sowietów? Czy próbowali zrozumieć ranę wojny nie tylko z własnej perspektywy? Nie wiem, ale to, co słyszę przypomina mi, że posłużę się mało wyszukaną metaforą, krzyk dziecka, które żąda od innych skupienia uwagi tylko na nim. I wszystkie zachodnie narody, włącznie z Polakami, to robią. Jednak takie jednostronne stosunki, to nie jest partnerstwo. 

 

Co do zarzutu wydawania Żydów przez Polaków, to z całą pewnością było sporo takich przypadków, tak jak i byli Żydzi donoszący na Żydów. Ile z tych ludzi robiło to dla zysku, ile ze strachu a ile z nienawiści? Nie wiem. Jakkolwiek by nie było, nie był to systemowy udział państwa.

 

Jest także pod adresem Polaków kierowane oskarżenie o obojętność wobec prześladowanych sąsiadów,  zarzut zbyt małej pomocy. Czyli tylu Żydów, ilu Polacy uratowali to za mało? A ja błogosławię każdego, kto choć przez chwilę ryzykował życiem własnym i swojej rodziny, by bezinteresownie pomóc. Jestem wdzięczna. Nikt inny, żadna inna nacja tego nie zrobiła, nie pomogła przy powstaniu w getcie, nie ukrywała pod karą śmierci. Chciałabym móc myśleć o sobie, że kiedy przyszłaby godzina terroru, wykazałabym się heroicznością cnót, że kiedy po sąsiadów przyszłoby gestapo, to patrząc na własną rodzinę, mimo wszystko zaryzykowałabym ich życie dla honoru i wartości. Nie mam jednak żadnej pewności, jak bym się zachowała, bo na razie żyję w kraju, w którym panuje pokój. Oczywiście ja byłabym wtedy najprawdopodobniej wśród ukrywanych lub osadzonych w obozie, ale tak czy inaczej, dopóki nie staniemy w sytuacji podobnego dramatu, nie tylko nie mamy prawa osądzać, nie mamy też żadnej pewności, jak byśmy zareagowali. Moja propozycja dla wszystkich krytykujących, to postawić siebie w pozycji człowieka, którego sąsiadów zabiera totalitarna władza, a on czując się bezsilny przechodzi stan bliskiej zawałowi ulgi, że to jeszcze nie po jego dzieci przyszli. A także zastanowić się, ilu Żydów w historii poświęcało siebie dla innych nacji? Ale ostrzegam, że ci inni mogą uznać, że znacznie za mało.

 

Niedojrzałość polska jest innego typu. To trwanie w świadomości niesprawiedliwego traktowania, związany z tym narastający bierny gniew i praktyczny brak zewnętrznej reakcji. I tej długofalowej, w postaci budowy aparatu skutecznej polityki historycznej, dobrego PR-u, nowoczesnych internetowych narzędzi docierania do odbiorców. I tej bieżącej, czyli konkretnych ruchów MSZ - niekoniecznie koncyliacyjnych, gdyż czasem sprawy najwyższej wagi muszą być postawione ostro, czasem lepiej przeciąć jątrzącą się ranę, niż zaklepywać ją pudrem. Wybuchnie smród, mało przyjemnie, ale lepsze to od śmierci w pełnym make-upie. Tymczasem kolejni ministrowie spraw zagranicznych przepraszają, że żyją, a sprzeciw wobec nieprawdy sprowadza się tu często do pomrukiwania na użytek wewnętrzny i trwożliwej postawy w stylu: co ludzie powiedzą? Ten elementarny brak pewności siebie i kompleks niższości, przy jednoczesnym pragnieniu udźwignięcia oczekiwań na miarę naznaczonej heroizmem historii wielu wieków daje w polskim sercu przepis na poważny wewnętrzny kryzys.

 

I tu dochodzimy do kolejnego problemu - widma przyklejenia etykietki „antysemityzmu”, czyli jednego z najbardziej fascynujących pojęć  funkcjonujących w społeczeństwach postprawdy. 

 

Dla zobrazowania problemu przytoczę bajkę, którą moja żydowska mama opowiadała mi w dzieciństwie:

Był sobie chłopiec, który strzegł pasącego się stada. Ponieważ praca mu się dłużyła postanowił ją sobie urozmaicić. Zaczął krzyczeć: wilk! wilk! Zewsząd nadbiegli ludzie z widłami i kijami, by ratować chłopca i stado. Widząc to chłopiec dostał ataku śmiechu i wykrztusił, że tylko żartował. Niektórzy ludzie się rozgniewali, innym zrobiło się przykro, jeszcze inni po prostu bez słowa odeszli. Podobna sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy, za każdym kolejnym razem na wezwanie stawiało się mniej mieszkańców wsi. Pewnego dnia na stado i młodego pastuszka napadł wilk. Przerażony chłopiec zaczął wzywać pomocy. Niestety, nikt nie przybiegł.

 

O ile pierwotnym znaczeniem pojęcia antysemityzmu była nienawiść do Żydów spowodowana tym i tylko tym, że są oni Żydami, o tyle teraz antysemityzmem określamy już wszelką krytykę wypowiedzi lub zachowań konkretnych ludzi, jeśli tylko ludzie ci należą akurat do Narodu Wybranego. Jest to dla Żydów zarówno wygodne, jak i niebezpieczne w krótkowzroczności, ponieważ na razie świat - dźwigając jeszcze na plecach upiora Holokaustu i jakby nie dowierzając wciąż, że ludzie jako gatunek zdolni są do aż takiego bestialstwa - uznaje tego typu oskarżenie za godne społecznego ostracyzmu. Jednak im bardziej pojęcie to jest nadużywane, tym silniej impregnuje sumienia na formę, pod którą nie kryje się już właściwa treść. Im częściej oskarżenie takie jest stosowane w sposób zmanipulowany, tym bardziej wzrastają dwie rzeczy: obojętność oraz gniew z powodu nadużyć, które służyć mają konkretnym partykularnym interesom jednostek lub określonej polityce. Już teraz wielu krytyków kryzysu na linii Warszawa-Tel Awiw usłyszało, że ich próby polemiki podyktowane są antysemityzmem. Oczywiście oskarżenia o rzekomy antysemityzm nie padają tylko z ust Żydów, nic z tych rzeczy, podłączyli się pod nie liczni społeczni i polityczni chuligani, którzy nader szczodrze obdzielają swoich przeciwników łatkami antysemitów w celu zdobycia nad nimi przewagi. Sama zresztą dorobiłam się oskarżenia o antysemityzm za umieszczenie w newsach informacji o tym, że Izrael zbombardował Gazę. Mogę tylko ze smutkiem odnotować, że taki nieuczciwy zamach na wolność dyskusji zawsze, wcześniej lub później, kończy się źle.

 

I jeszcze kwestia ostatnia, choć nie najmniej ważna. Pisałam przed chwilą o tym, że pod oskarżenia o rzekomy antysemityzm podłączają się rozmaitej maści pieczeniarze, próbujący zbić na tym społeczny kapitał, zyskać przewagę nad przeciwnikiem lub zwykły rozgłos. To zwróciło moją uwagę na sprawę, o której myślę od dłuższego czasu - mimo obecnego konfliktu i bez lekceważenia go uważam, że to nie z Żydami, Niemcami czy jakąkolwiek inną nacją ma Polska największy problem. Najpoważniejszy kłopot w sprawach wizerunkowych ma z Polakami, którzy dla szeroko rozumianego zysku lub z czystej bezinteresownej niechęci wobec własnych korzeni gotowi nie tylko zohydzać ludziom ich własny kraj, ale też robić wszystko, by Polskę kompromitować za granicą posuwając się w tym co najmniej do manipulacji. Nie pierwszy raz w historii mamy do czynienia z takim zjawiskiem i nigdy nawet najpodlejszy sąsiad nie mógłby nikomu sprawić gorszego bólu i kłopotów, niż niegodziwie zachowujący się domownik.

Noszę w sercu szczerą nadzieję, że przyjdzie taki czas, kiedy my - Polacy i Żydzi będziemy mogli usiąść koło siebie, zapłakać szczerze nad wspólną tragedią, nad tym, co inni nam zrobili, nad tym, co zrobiliśmy sobie sami, odczuć głęboko w sercu ulgę prawdziwego wybaczenia i po prostu pobyć ze sobą w głębokim pokoju. Może jestem idealistką, ale jednak pragnę myśleć, że to możliwe.
 

Aleksandra Jakubiak


#REKLAMA_POZIOMA#

 

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Teraz Jarosława Kaczyńskiego wezwie na przesłuchanie komisja ds. tzw. wyborów kopertowych z ostatniej chwili
Teraz Jarosława Kaczyńskiego wezwie na przesłuchanie komisja ds. tzw. "wyborów kopertowych"

Przewodniczący komisji śledczej do spraw tzw. "wyborów kopertowych" Dariusz Joński poinformował we wtorek, że ostatnim świadkiem wezwanym przed komisję będzie prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Lloyd Austin: Stany Zjednoczone nie pozwolą upaść Ukrainie z ostatniej chwili
Lloyd Austin: Stany Zjednoczone nie pozwolą upaść Ukrainie

– Stany Zjednoczone nie pozwolą Ukrainie upaść – zapewnił we wtorek minister obrony USA Lloyd Austin na spotkaniu w amerykańskiej bazie Ramstein w Niemczech, gdzie zebrali się przedstawiciele państw sojuszniczych, aby koordynować pomoc zbrojeniową przekazywaną Ukrainie odpierającej inwazję Rosji.

Gwiazda TVP zwolniona z ostatniej chwili
Gwiazda TVP zwolniona

Portal Wirtualne Media informuje, że znana dziennikarka Ewa Bugała nie będzie już pracować w Telewizji Polskiej. 

Wiemy, kto poprowadzi mecz Polska–Estonia z ostatniej chwili
Wiemy, kto poprowadzi mecz Polska–Estonia

Słoweniec Slavko Vincic będzie arbitrem głównym czwartkowego meczu Polski z Estonią w barażach o awans do piłkarskich mistrzostw Europy, który odbędzie się w Warszawie.

Rolnicy wysypali obornik przed Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu z ostatniej chwili
Rolnicy wysypali obornik przed Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu

Dzisiaj przed Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim zebrała się grupa ponad 20 rolników z Roli Wielkopolski. W ramach swojego protestu wysypali oni górę obornika przed budynkiem urzędu, a na środku wetknęli flagę Unii Europejskiej. 

„Rosja zabija cywilów!” Doszło do ataków na dzielnice mieszkalne z ostatniej chwili
„Rosja zabija cywilów!” Doszło do ataków na dzielnice mieszkalne

Co najmniej cztery osoby cywilne zginęły w wyniku ataków dokonanych przez wojska Rosji na wschodzie i południu Ukrainy w ciągu ostatniej doby – doniosły wojskowe władze obwodowe w opublikowanych we wtorek rano raportach.

Rzekomy prokurator krajowy się odgraża: „Nie obejdzie się bez dyscyplinarek” z ostatniej chwili
Rzekomy prokurator krajowy się odgraża: „Nie obejdzie się bez dyscyplinarek”

Rzekomy prokurator krajowy Dariusz Korneluk powiedział w „Rzeczpospolitej”, że nie obędzie się bez wyciągnięcia konsekwencji służbowych w stosunku do prokuratorów, którzy przez ostatnie lata podejmowali decyzje, kierując się interesami innymi niż wskazania procedury karnej i niezależność służby prokuratorskiej.

Mirosławiec: Awaryjne lądowanie amerykańskiego drona bojowego. Generał: „To Rosjanie” z ostatniej chwili
Mirosławiec: Awaryjne lądowanie amerykańskiego drona bojowego. Generał: „To Rosjanie”

Jak donosi Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych, 18 marca po godz. 23 w okolicach Mirosławca doszło do awaryjnego lądowania bezzałogowego statku powietrznego Sił Zbrojnych USA, który wykonywał loty w polskiej przestrzeni powietrznej.

Gen. Wiesław Kukuła: Rosja przygotowuje się do konfliktu z NATO z ostatniej chwili
Gen. Wiesław Kukuła: Rosja przygotowuje się do konfliktu z NATO

– Rosja przygotowuje się do konfliktu z NATO, z pełną świadomością tego, że Sojusz jest strukturą obronną – powiedział szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła.

Leon Foksiński. Uczestnik Marszu Śmierci Wiadomości
Leon Foksiński. Uczestnik Marszu Śmierci

Urodzony 23.06.1919 r. w Bestwinie pow. bielski, syn Franciszka i Anny z d. Bolek, zamieszkały w tej miejscowości. Mając szesnaście lat – w 1935 r., rozpoczął pracę zarobkową jako pomocnik a następnie samodzielny pracownik w cegielni. Podczas okupacji hitlerowskiej, w styczniu 1940 r. wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec – Brandenburg Hawel. W lipcu 1941 r. uciekł z miejsca przymusowego zatrudnienia i wrócił do Bestwiny, gdzie w październiku tegoż roku jako uciekinier został aresztowany przez policję niemiecką.

REKLAMA

Aleksandra Jakubiak: Niedojrzałość. O konflikcie polsko-izraelskim nieco inaczej

Czy pojednanie polsko-żydowskie uważam za potrzebne? Niezmiernie. Po kilkudziesięciu latach wzajemnych urazów, niechęci, nieufności, rozpamiętywań, grzechów byłoby to prawdziwym katharsis dla dusz Polaków i Żydów, również dla pokoju mojej duszy. Mam jednak na myśli pojednanie głębokie, nie przypudrowanie. Czy będzie to tekst o pojednaniu? Nie tym razem, ponieważ pojednanie to pewien finał wymagający od zwaśnionych stron dobrej woli i mądrości. A to, co mam do powiedzenia jest o  czymś przeciwnym, o niedojrzałości. 
 Aleksandra Jakubiak: Niedojrzałość. O konflikcie polsko-izraelskim nieco inaczej
/ pexels.com

 

 

Od lat śledziłam różne filmy i doniesienia, czasem słuchałam także bezpośredniego oskarżania Polaków o antysemityzm, jednak nawet ta wiedza nie przygotowała mnie na szok wystąpienia Anny Azari w Auschwitz i późniejsze wypowiedzi izraelskich polityków oraz dziennikarzy. Szok podwójny. Po pierwsze, spowodowany treścią tych tyrad. Po drugie, totalnym brakiem klasy i profesjonalizmu w sposobie ich artykułowania. 

 

Czy w Polsce panuje antysemityzm? Według statystyk, incydentów łamania prawa na tym tle jest tu wielokrotnie mniej niż w krajach zachodnich, co nie znaczy, że nie ma ich wcale. W Polsce, jak w większości krajów na świecie znajdą się antysemici, rasiści, szowiniści, idioci, którzy napiszą na murze lub w intenecie niegodne hasła typu - „Polska dla Polaków” lub „Cracovia Żydy” i takie postawy bezwzględnie należy piętnować, ale powiem więcej, jak w każdym kraju znajdą się tu również jacyś mordercy i gwałciciele. Czy wobec tego będzie uprawnionym powiedzieć, że to kraj morderców i gwałcicieli? Czy Polska jest krajem antysemickim? Mogę mówić tylko za siebie - mnie osobiście nigdy żadnego rodzaju antysemicki atak nie spotkał. Co prawda mam jedynie w części pochodzenie żydowskie, ale nigdy go nie kryłam. 

 

Polska jest moim domem, wychowała mnie, wykształciła, dała język i tożsamość. Jestem Polką z urodzenia, ale co najważniejsze z wyboru, którego wychowywana na zbiegu trzech różnych kultur dokonałam jeszcze w dzieciństwie. Nie znaczy to jednak, że moje żydowskie korzenie nie mają na mnie żadnego wpływu, wręcz przeciwnie. Dlatego tym bardziej boli nieprawdziwe oskarżanie o systemowy udział Polski w Holokauście właśnie przez naród, który tyle setek lat mieszkał na tej ziemi i korzystał z gościnności jej władz. Gościnności bezprecedensowej oraz nieporównywalnej z innymi krajami pomocy okazanej Żydom podczas wojny. Swoją drogą ciekawe, czy izraelscy politycy chociaż przez chwilę pomyśleli, strosząc swoje wyborcze piórka i grając chojraków z odległości 3000 km, w jakiej sytuacji stawiają polskich Żydów? Nie sądzę. 

 

Do rzeczy jednak. Powiedziałam o niedojrzałości do pojednania, ponieważ ono zakłada pragnienie i gotowość do postawienia się w roli tego drugiego, by zrozumieć. Zakłada zgodę na uznanie własnych win i na przyjęcie przeprosin za rany doznane. Niestety, i mówię to z prawdziwym smutkiem, nie widzę tego po izraelskiej stronie. Jak na razie są to dziesiątki lat ataków, obwiniania i często nieprawdziwej retoryki oraz omijania szerokim łukiem sprawy polskich krzywd doznanych z rąk Żydów. Czy przyszło Izraelowi do głowy spojrzeć na historię polsko-żydowską w kontekście szerszym niż to, co na ziemiach dawnej II RP zgotowali Żydom Niemcy (sic!)? Czy pochylili się nad bólem Polaków, którzy rychło po rozbiorach trafili pod niemiecką okupację, a następnie prosto w ręce Sowietów? Czy próbowali zrozumieć ranę wojny nie tylko z własnej perspektywy? Nie wiem, ale to, co słyszę przypomina mi, że posłużę się mało wyszukaną metaforą, krzyk dziecka, które żąda od innych skupienia uwagi tylko na nim. I wszystkie zachodnie narody, włącznie z Polakami, to robią. Jednak takie jednostronne stosunki, to nie jest partnerstwo. 

 

Co do zarzutu wydawania Żydów przez Polaków, to z całą pewnością było sporo takich przypadków, tak jak i byli Żydzi donoszący na Żydów. Ile z tych ludzi robiło to dla zysku, ile ze strachu a ile z nienawiści? Nie wiem. Jakkolwiek by nie było, nie był to systemowy udział państwa.

 

Jest także pod adresem Polaków kierowane oskarżenie o obojętność wobec prześladowanych sąsiadów,  zarzut zbyt małej pomocy. Czyli tylu Żydów, ilu Polacy uratowali to za mało? A ja błogosławię każdego, kto choć przez chwilę ryzykował życiem własnym i swojej rodziny, by bezinteresownie pomóc. Jestem wdzięczna. Nikt inny, żadna inna nacja tego nie zrobiła, nie pomogła przy powstaniu w getcie, nie ukrywała pod karą śmierci. Chciałabym móc myśleć o sobie, że kiedy przyszłaby godzina terroru, wykazałabym się heroicznością cnót, że kiedy po sąsiadów przyszłoby gestapo, to patrząc na własną rodzinę, mimo wszystko zaryzykowałabym ich życie dla honoru i wartości. Nie mam jednak żadnej pewności, jak bym się zachowała, bo na razie żyję w kraju, w którym panuje pokój. Oczywiście ja byłabym wtedy najprawdopodobniej wśród ukrywanych lub osadzonych w obozie, ale tak czy inaczej, dopóki nie staniemy w sytuacji podobnego dramatu, nie tylko nie mamy prawa osądzać, nie mamy też żadnej pewności, jak byśmy zareagowali. Moja propozycja dla wszystkich krytykujących, to postawić siebie w pozycji człowieka, którego sąsiadów zabiera totalitarna władza, a on czując się bezsilny przechodzi stan bliskiej zawałowi ulgi, że to jeszcze nie po jego dzieci przyszli. A także zastanowić się, ilu Żydów w historii poświęcało siebie dla innych nacji? Ale ostrzegam, że ci inni mogą uznać, że znacznie za mało.

 

Niedojrzałość polska jest innego typu. To trwanie w świadomości niesprawiedliwego traktowania, związany z tym narastający bierny gniew i praktyczny brak zewnętrznej reakcji. I tej długofalowej, w postaci budowy aparatu skutecznej polityki historycznej, dobrego PR-u, nowoczesnych internetowych narzędzi docierania do odbiorców. I tej bieżącej, czyli konkretnych ruchów MSZ - niekoniecznie koncyliacyjnych, gdyż czasem sprawy najwyższej wagi muszą być postawione ostro, czasem lepiej przeciąć jątrzącą się ranę, niż zaklepywać ją pudrem. Wybuchnie smród, mało przyjemnie, ale lepsze to od śmierci w pełnym make-upie. Tymczasem kolejni ministrowie spraw zagranicznych przepraszają, że żyją, a sprzeciw wobec nieprawdy sprowadza się tu często do pomrukiwania na użytek wewnętrzny i trwożliwej postawy w stylu: co ludzie powiedzą? Ten elementarny brak pewności siebie i kompleks niższości, przy jednoczesnym pragnieniu udźwignięcia oczekiwań na miarę naznaczonej heroizmem historii wielu wieków daje w polskim sercu przepis na poważny wewnętrzny kryzys.

 

I tu dochodzimy do kolejnego problemu - widma przyklejenia etykietki „antysemityzmu”, czyli jednego z najbardziej fascynujących pojęć  funkcjonujących w społeczeństwach postprawdy. 

 

Dla zobrazowania problemu przytoczę bajkę, którą moja żydowska mama opowiadała mi w dzieciństwie:

Był sobie chłopiec, który strzegł pasącego się stada. Ponieważ praca mu się dłużyła postanowił ją sobie urozmaicić. Zaczął krzyczeć: wilk! wilk! Zewsząd nadbiegli ludzie z widłami i kijami, by ratować chłopca i stado. Widząc to chłopiec dostał ataku śmiechu i wykrztusił, że tylko żartował. Niektórzy ludzie się rozgniewali, innym zrobiło się przykro, jeszcze inni po prostu bez słowa odeszli. Podobna sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy, za każdym kolejnym razem na wezwanie stawiało się mniej mieszkańców wsi. Pewnego dnia na stado i młodego pastuszka napadł wilk. Przerażony chłopiec zaczął wzywać pomocy. Niestety, nikt nie przybiegł.

 

O ile pierwotnym znaczeniem pojęcia antysemityzmu była nienawiść do Żydów spowodowana tym i tylko tym, że są oni Żydami, o tyle teraz antysemityzmem określamy już wszelką krytykę wypowiedzi lub zachowań konkretnych ludzi, jeśli tylko ludzie ci należą akurat do Narodu Wybranego. Jest to dla Żydów zarówno wygodne, jak i niebezpieczne w krótkowzroczności, ponieważ na razie świat - dźwigając jeszcze na plecach upiora Holokaustu i jakby nie dowierzając wciąż, że ludzie jako gatunek zdolni są do aż takiego bestialstwa - uznaje tego typu oskarżenie za godne społecznego ostracyzmu. Jednak im bardziej pojęcie to jest nadużywane, tym silniej impregnuje sumienia na formę, pod którą nie kryje się już właściwa treść. Im częściej oskarżenie takie jest stosowane w sposób zmanipulowany, tym bardziej wzrastają dwie rzeczy: obojętność oraz gniew z powodu nadużyć, które służyć mają konkretnym partykularnym interesom jednostek lub określonej polityce. Już teraz wielu krytyków kryzysu na linii Warszawa-Tel Awiw usłyszało, że ich próby polemiki podyktowane są antysemityzmem. Oczywiście oskarżenia o rzekomy antysemityzm nie padają tylko z ust Żydów, nic z tych rzeczy, podłączyli się pod nie liczni społeczni i polityczni chuligani, którzy nader szczodrze obdzielają swoich przeciwników łatkami antysemitów w celu zdobycia nad nimi przewagi. Sama zresztą dorobiłam się oskarżenia o antysemityzm za umieszczenie w newsach informacji o tym, że Izrael zbombardował Gazę. Mogę tylko ze smutkiem odnotować, że taki nieuczciwy zamach na wolność dyskusji zawsze, wcześniej lub później, kończy się źle.

 

I jeszcze kwestia ostatnia, choć nie najmniej ważna. Pisałam przed chwilą o tym, że pod oskarżenia o rzekomy antysemityzm podłączają się rozmaitej maści pieczeniarze, próbujący zbić na tym społeczny kapitał, zyskać przewagę nad przeciwnikiem lub zwykły rozgłos. To zwróciło moją uwagę na sprawę, o której myślę od dłuższego czasu - mimo obecnego konfliktu i bez lekceważenia go uważam, że to nie z Żydami, Niemcami czy jakąkolwiek inną nacją ma Polska największy problem. Najpoważniejszy kłopot w sprawach wizerunkowych ma z Polakami, którzy dla szeroko rozumianego zysku lub z czystej bezinteresownej niechęci wobec własnych korzeni gotowi nie tylko zohydzać ludziom ich własny kraj, ale też robić wszystko, by Polskę kompromitować za granicą posuwając się w tym co najmniej do manipulacji. Nie pierwszy raz w historii mamy do czynienia z takim zjawiskiem i nigdy nawet najpodlejszy sąsiad nie mógłby nikomu sprawić gorszego bólu i kłopotów, niż niegodziwie zachowujący się domownik.

Noszę w sercu szczerą nadzieję, że przyjdzie taki czas, kiedy my - Polacy i Żydzi będziemy mogli usiąść koło siebie, zapłakać szczerze nad wspólną tragedią, nad tym, co inni nam zrobili, nad tym, co zrobiliśmy sobie sami, odczuć głęboko w sercu ulgę prawdziwego wybaczenia i po prostu pobyć ze sobą w głębokim pokoju. Może jestem idealistką, ale jednak pragnę myśleć, że to możliwe.
 

Aleksandra Jakubiak


#REKLAMA_POZIOMA#

 

 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe