Przemysł w kosmosie to kwestia czasu. Wyścig już się rozpoczął

Produkty z oznaczeniem „Made in Space” mogą trafić na rynek w ciągu zaledwie dekady. Przemysł w przestrzeni kosmicznej opuścił sferę marzeń i na naszych oczach staje się rzeczywistością. Stany Zjednoczone podjęły już kroki prawne, mające na celu legalizację obrotu minerałami wydobywanymi z przelatujących w pobliżu asteroid. Pozyskiwanie materiałów produkcyjnych z kosmosu jest częścią wizji, w której Ziemia staje się przestrzenią mieszkalną i handlową, a większość przemysłu odbywa się w stanie nieważkości.
 Przemysł w kosmosie to kwestia czasu. Wyścig już się rozpoczął
/ Pixabay.com/CC0
„To mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości" – powiedział Neil Armstrong stawiając pierwszy krok na Księżycu 20 lipca 1969 roku. Od lądowania Amerykanów na Księżycu minęło prawie 50 lat i zdaje się, że w tym czasie ludzkość nie poczyniła kolejnych, równie istotnych kroków w podoju kosmosu. Nie oznacza to wcale, że przez połowę stulecia nic się w tej materii nie działo. Do najważniejszych wydarzeń w rozwoju przemysłu kosmicznego można zaliczyć udane lądowanie rakiety wielokrotnego użytku Falcon 9 stworzonej przez Space X. Pojazdy tego typu to nadzieja na tańsze, częstsze i dostępne na szeroką skalę loty w przestworza. Szerokim echem odbił się również udany start rakiety Falcon Heavy, która nie tylko wyniosła w kosmos Teslę Roadster, lecz przede wszystkim udowodniła, że Space X potrafi wynieść na orbitę ciężki ładunek i zrobić to taniej niż konkurencja. Firma Elona Muska postawiła przed sobą ambitny cel: stworzenie kolonii na Marsie, co wiąże się z opracowaniem nowych technologii i zgromadzeniem funduszy, które umożliwią to przedsięwzięcie. Już dziś Space X współpracuje z NASA realizując zlecenia amerykańskiej agencji kosmicznej, co stanowi dla firmy spore źródło dochodu. Podobnych kontraktów, związanych z kursami na międzynarodową stację kosmiczną czy wynoszeniem satelitów na orbitę ma być coraz więcej.

Przemysł nie z tej Ziemi
Podczas gdy świat koncentruje swoją uwagę na czerwonej planecie i jej kolonizacji, przemysł kosmiczny równolegle rozwija się w innym, mniej odległym kierunku. Dopiero po głośnym komentarzu twórcy i prezesa zarządu firmy Amazon alternatywna koncepcja doczekała się odpowiedniego rozgłosu. Jeff Bezos, podczas kalifornijskiej konferencji Code, poruszył wiele zagadnień wiązanych z działalnością największego sklepu internetowego świata, jednak nic nie przykuło uwagi dziennikarzy tak, jak jego wypowiedź poświęcona kosmicznej ekspansji.  – Dostęp do energii jest ograniczony. W ciągu kilkuset lat będziemy zmuszeni pokryć całą powierzchnię Ziemi panelami słonecznymi.  Co należy zrobić w takiej sytuacji? Myślę, że trzeba będzie przenieść w przestrzeń kosmiczną cały ciężki przemysł pozostawiając Ziemię przestrzenią mieszkalną i strefą lekkiego przemysłu – stwierdził Bezos pozostawiając słuchaczy w osłupieniu.

Zdaniem założyciela firmy Amazon pozyskiwanie energii słonecznej w kosmosie jest dużo prostsze niż na Ziemi, ponieważ światło słoneczne dostępne jest bez zakłóceń 24 godz. na dobę. Przeniesienie przemysłu ciężkiego w okolice ziemskiej orbity oznacza, że zanieczyszczenia powstające w procesach produkcyjnych przestaną wpływać na atmosferę naszej planety, a największym wyzwaniem stanie się transport gotowych produktów z kosmicznych fabryk na jej powierzchnię. 

By sen Jeffa Bezosa stał się rzeczywistością potrzeba nie tylko nowej klasy pojazdów kosmicznych, lecz również maszyn i robotów, które poradzą sobie w stanie nieważkości.  – Rozwiązania, które obecnie rewolucjonizują przemysł, takie jak np. Internet rzeczy czy technologie kognitywne, mają szanse sprawdzić się w przestrzeni kosmicznej, jednak by produkcja w stanie nieważkości ruszyła pełną parą, będziemy potrzebowali innowacyjnych maszyn, przystosowanych do pozaziemskich warunków. Jestem natomiast bardzo ostrożny, co do przenoszenia w kosmos najbardziej szkodliwych dla środowiska gałęzi przemysłu. Zbyt wielkie wrażenie zrobiła na mniej literatura i filmy SF, które przewidywały bunty kolonii pozaziemskich z powodu fatalnych warunków życia – zwraca uwagę Piotr Rojek z DSR, firmy specjalizującej się w nowoczesnych rozwiązaniach IT dla przemysłu. Spytany czy prowadzona przez niego spółka planuje rozszerzyć działalność o technologie kosmiczne odpowiada, że na razie – podobnie, jak konkurencja – skupia się ona na udoskonalaniu technologiach naziemnych.

Pionierzy są już aktywni
Chociaż idea przemysłu pozaziemskiego dla wielu wciąż może się wydawać tematem rodem z dzieł Science Fiction, to firmy na całym świecie zupełnie na poważnie zaczynają podchodzić do planów przemysłowej ekspansji w obszarze kosmicznym.  Za pierwszy, lecz wciąż niewielki kroki w stronę kosmicznego przemysłu można uznać projekty firmy Made in Space, która przy pomocy towarowej kapsuły SpaceX Dragon dostarczyła na międzynarodową stację kosmiczną maszynę do produkcji światłowodu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kalifornijski startup uruchomi w kosmosie pierwszą w historii produkcję dóbr, którymi z czystym sumieniem będzie można obracać na Ziemi. – Wierzymy, że jesteśmy blisko czegoś na prawdę niesamowitego. Po raz pierwszy przestrzeń kosmiczna wykorzystana zostanie do celów przemysłowych – powiedział Andrew Rush, CEO w Made In Space. Podobnego zdania jest Lynn Harper z należącego do NASA Centrum Badawczego imienia Josepha Amesa, który na jednej z konferencji prasowych stwierdził, że możliwości uruchomienia przemysłu w kosmosie jeszcze nigdy nie były tak szerokie. – Produkcja na dużą skalę mogłaby zostać przetestowana i udoskonalona na ISS (ang. International Space Station), a następnie wdrożona na wielu komercyjnych nośnikach, które pojawią się w przyszłości – zauważył Harper.

Fabryki w kosmosie mogłyby czerpać korzyści z takich warunków, jak mikrograwitacja i próżnia. Ta druga, w przypadku produkcji wysokiej jakości światłowodu odgrywa istotną rolę. – W materiałach tej klasy grawitacja powoduje mikrokrystalizację, która pozbawia ich korzystnych właściwości – powiedział Justin Kugler, New Nusiness Development Manager w Made In Space. Wysokiej jakości światłowód „ZBLAN” kosztuje nawet 2 miliony dolarów za kilogram. Taka cena sprawia, że wytwarzanie go w przestworzach opłaca się nawet przy współczesnych środkach kosmicznego transportu.

Już w 1973 r. dyrektor General Electric zeznał przed kongresem Stanów Zjednoczonych, że jego firma zidentyfikowała sfery przemysłu kosmicznego, które do roku 1980 mogły stworzyć rynek wart ponad 2 miliardy dolarów. Tak się jednak nie stało, a przyczynę porażki Lynn Harper dopatruje w rzadkich i drogich lotach wahadłowców. Jego zdaniem międzynarodowa stacja kosmiczna zmieniła sytuację na lepszą, a ciągła obecność załogi sprzyja testowaniu rozwiązań, które w przyszłości mogą zrewolucjonizować przemysł. Z kolei, komercyjne, handlowe pojazdy towarowe zapewniają częstszy i tańszy dostęp do umieszczonej na orbicie bazy niż mogły zaoferować przestarzałe wahadłowce. To kolejny czynnik przemawiający za tezą, według której dla kosmicznego przemysłu rozpoczyna się właśnie nowy, chwalebny rozdział.

Dr Grzegorz Brona, prezes polskiej spółki Creotech Instruments S.A., lidera krajowego sektora kosmicznego, którego produkty trafiły już na orbitę Marsa, zwraca jednak uwagę na to, że powszechne wyobrażenia o gospodarczym użytkowaniu kosmicznych zasobów przeważnie obarczone jest błędem. Jest on zakorzeniony w braku wiedzy, gdzie dzisiaj w tego typu przedsięwzięciach pojawią się największe wydatki.
- Obecnie koszt wyniesienia na bliską orbitę Ziemi jednego kilograma ładunku to nawet kilkanaście tysięcy dolarów. Koszt potencjalnego bezpiecznego sprowadzenia czegoś z kosmosu na Ziemie wcale nie jest niższy. W przewidywalnej przyszłości trudno więc liczyć na to, że wytwarzanie czegokolwiek w przestrzeni kosmicznej na dużą skalę i sprowadzanie tego na Ziemie, może być opłacalne. Żeby tak się stało potrzebny nam prawdziwy technologiczny przełom, który te potworne koszty znacznie obniży. Nie oznacza to jednak, że przemysł pozaziemski nie ma już dziś racji bytu. Wręcz przeciwnie! – przekonuje Brona.

Zdaniem eksperta pozyskiwanie surowców w przestrzeni kosmicznej jest jak najbardziej uzasadnione, jeśli na poważnie myślimy o podboju kosmosu. – Budowa stałych baz na Księżycu lub Marsie może okazać się finansowo nie do udźwignięcia dla nawet najpotężniejszego państwa, jeśli mamy zamiar transportować tam z Ziemi wszystkie materiały konieczne do budowy. W bardziej realnym scenariuszu przetransportujemy tam to, co konieczne, żeby na miejscu pozyskiwać surowce potrzebne do budowy i funkcjonowania takich placówek. Te lokalne materiały będą na miejscu przetwarzane i wykorzystywane do budowy i zasilania baz – dodaje Brona.

Surowce niczyje
Professor Brian Cox w swoich wizjach wybiega jeszcze dalej przekonując, że receptą na rozwiązanie kryzysu energetycznego nie są energooszczędne technologie czy budowanie nowych elektrowni. Jeden z czołowych autorytetów w dziedzinie astrofizyki z Uniwersytetu w Manchesterze uważa, że odpowiedzi na ziemskie problemy należy szukać w kosmosie, a dokładnie w pasie asteroid. Jego zdaniem znajduje się tam tak duże złoża metalu, że można pokryć nimi całą Ziemię i jednocześnie zbudować wieżowiec o 8 tys. kondygnacji.  – Byliśmy już na asteroidach. Istnieją firmy, w szczególności w USA i w Luxemburgu, które chcą prowadzić na nich prace wydobywcze. Jesteśmy o krok od transformacji naszej cywilizacji, z egzystującej na powierzchni pojedynczej planety, w cywilizację multiplanetarną – stwierdził Cox.
Jedną z takich firm jest kalifornijska Deep Space Industries, która za misję obrała sobie wspieranie przemysłu kosmicznego bogatymi zasobami znajdującymi się we wszechświecie. – Początkowym celem są prace wydobywcze na asteroidach, które przelatują w sąsiedztwie naszej planety. Wiele bogatych w wodę bliskich Ziemi asteroid (NEA) jest łatwo dostępnych, ponieważ podróżują wokół słońce na orbitach zbliżonych do orbity Ziemi. Posiadają niewielką masę, a co za tym idzie słabą grawitację, co ułatwi wydobywanie surowców – czytamy na oficjalnej stronie firmy. Dowiemy się z niej również, że rynek kosmiczny wart jest obecnie ponad 330 miliardów dolarów, a od roku 2000 tylko w 8 wybranych startupów z branży zainwestowano 13.3 miliarda dolarów.

Prawo zahamuje rozwój?
Firmy, takie jak Deep Space Industries, poza problemami natury technologicznej, muszą zmierzyć się z prawem, niedostosowanym do ich przyszłej – miejmy nadzieję –  działalności. Plany krzyżuje im międzynarodowy traktat o przestrzeni kosmicznej z 1967 r., którego stroną jest 107 państw, w tym również Polska. Poza takimi ustaleniami, jak zakaz umieszczania broni nuklearnej bądź innej broni masowego rażenia na orbicie okołoziemskiej lub gdziekolwiek indziej w przestrzeni kosmicznej, akt prawny reguluje również stosunek własności tamtejszych obiektów. Zarówno Księżyc, jak i pozostałe ciała niebieskie, nie mogą stać się własnością żadnego państwa, bez znaczenia, ile narodowych flag zostanie umieszczonych na ich powierzchni.

Pod koniec swojej drugiej kadencji w białym domu Barack Obama złożył podpis pod ustawą, która pozwala prywatnym podmiotom na posiadanie, transport, wykorzystanie i sprzedaż pozaziemskich zasobów. Problem polega na tym, że wprowadzenie nowego prawa w życie narusza traktat o przestrzeni kosmicznej. – Prywatne przedsiębiorstwa pozyskiwałyby licencję na wydobycia w sądzie krajowym. Wydawane w ten sposób suwerenne wyroki naruszają traktat. Nie wiemy, jak się to skończy, dopóki sprawa nie otrze się o sąd – zauważą Dr Chris Newman z Uniwersytetu w Sunderland.

Z kolei Michael Listner, amerykański prawnik i założyciel Space Law and Policy Solutions uważa, że uchwalona przez 44 prezydenta Stanów Zjednoczonych ustawa stoi w sprzeczności z międzynarodowym traktatem, którego złamanie może nieść znaczące konsekwencje stawiając relacje z innymi państwami na ostrzu noża. – Chiny i Rosja będą chciały kawałek tego tortu. Gdy w grę wchodzi konflikt prawny, sprawy zaczynają być ryzykowne. Może to doprowadzić do konfliktu politycznego – ostrzega Listner.

Nie tylko Stany Zjednoczone podjęły kroki w kierunku legalizacji handlu materiałami pozaziemskimi. Étienne Schneider, wicepremier Luksemburga zapowiedział, że reprezentowane przez niego państwo zamierza nie tylko rozpocząć pracę nad prawem umożliwiającym firmom wydobywanie surowców z asteroid, lecz również planuje inwestycje w tego typu podmioty. Zdaje się, że to jedyny europejski kraj, który na poważnie myśli o rozwój tej gałęzi przemysłu. Z pytaniem o to, jak wygląda sytuacja prawna nad Wisłą zwróciliśmy się do Polskiej Agencji Kosmicznej. – Problematyka związana z górnictwem kosmicznym jest jednym z obszarów wymagających regulacji, obok takich kwestii, jak rejestracja obiektów kosmicznych, odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez te obiekty czy bezpieczeństwo przeprowadzanych misji kosmicznych. Ze względu na to, iż obecnie polskie podmioty nie są jeszcze w stanie samodzielnie projektować i realizować misji kosmicznych, a zwłaszcza misji wydobywczych, utworzenie regulacji związanych z górnictwem kosmicznym nie jest uznawane za kluczowe. Niemniej jednak, legislacja w tym zakresie w dalszej perspektywie czasowej będzie konieczna – odpowiedzi udzielił Adam Węgłowski, Starszy specjalista w Departamencie Strategii i Współpracy Międzynarodowej Polskiej Agencji Kosmicznej.

Nie oznacza to jednak, że Polacy nie zamierzają wziąć udziały w wyścigu o kosmiczne bogactwa. W ubiegłym roku polskie firmy wyspecjalizowane w robotyce kosmicznej, obserwacjach planetoid i integracji systemów kosmicznych podpisały umowę konsorcjum EX-PL, którego celem jest realizacja szeregu projektów z obszaru górnictwa kosmicznego. Umowa jest odpowiedzią na luksemburską inicjatywę wsparcia rozwoju tej perspektywicznej branży.

- Perspektywa pierwszych misji wydobywczych to 20-40 lat. W tym czasie musi powstać szereg technologii i rozwiązań, które takie misje umożliwią. Konsorcjum ma zamiar pracować właśnie nad takimi rozwiązaniami. Pierwszy, bardzo istotny projekt, jest obecnie na etapie dopracowywania szczegółów i zostanie wkrótce ogłoszony przez konsorcjum – mówi dr Grzegorz Brona z Creotech Instruments S.A.
W skład konsorcjum EX-PL weszły firmy specjalizujące się w robotyce kosmicznej, obserwacjach planetoid i integracji systemów kosmicznych: ABM Space, Cilium Engineering, Creotech Instruments S.A. i Sybilla Technologies. Działaniom konsorcjum towarzyszy także współpraca z grupą obserwatorów i partnerów, w tym PIAP oraz młodymi zespołami tworzącymi przyszłe rozwiązania dla kosmicznego górnictwa.

Idea przeniesienia przemysłu w przestrzeń kosmiczną brzmi intrygująco i z pewnością w przyszłości, pewnie nie my, lecz nasi potomkowie, doczekają się jej realizacji. Na razie jednak większość argumentów przemawia na niekorzyść takiego rozwiązania. – Myśląc o przemyśle w stanie nieważkości musimy, wśród wielu innych czynników, wziąć pod uwagę logistykę takiego przedsięwzięcia. Koszty transportu gotowych produktów na powierzchnię są obecnie nie do przeskoczenia. Nawet jeśli będą to wyłącznie metale szlachetne. Należy się również zastanowić, Ile będzie kosztować rekrutacja, szkolenie i utrzymanie pracowników. Istotny jest również aspekt ciągłości produkcji. Już teraz wiadomo, że produkcja dla motoryzacji ulokowana poza UE ma znaczące większe ryzyko opóźnienia dostaw z powodu kontroli celnych. Jakie kontrole będą przy transporcie z innej planety? – sprowadza na Ziemię Piotr Rojek z DSR SA, odsuwając futurystyczne wizje produkcji, prowadzonej na szeroką skalę w przestrzeni kosmicznej.

Marcel Płoszczyński

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Gwiazda TVP zwolniona z ostatniej chwili
Gwiazda TVP zwolniona

Portal "Wirtualne Media" informuje, że znana dziennikarka Ewa Bugała nie będzie już pracować w Telewizji Polskiej. 

Wiemy, kto poprowadzi mecz Polska–Estonia z ostatniej chwili
Wiemy, kto poprowadzi mecz Polska–Estonia

Słoweniec Slavko Vincic będzie arbitrem głównym czwartkowego meczu Polski z Estonią w barażach o awans do piłkarskich mistrzostw Europy, który odbędzie się w Warszawie.

Rolnicy wysypali obornik przed Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu z ostatniej chwili
Rolnicy wysypali obornik przed Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu

Dzisiaj przed poznańskim Urzędem Wojewódzkim zebrała się grupa ponad 20 rolników z „Roli Wielkopolski”. W ramach swojego protestu wysypali oni górę obornika przed budynkiem urzędu, a na środku wetknęli flagę Unii Europejskiej. 

„Rosja zabija cywilów!” Doszło do ataków na dzielnice mieszkalne z ostatniej chwili
„Rosja zabija cywilów!” Doszło do ataków na dzielnice mieszkalne

Co najmniej cztery osoby cywilne zginęły w wyniku ataków dokonanych przez wojska Rosji na wschodzie i południu Ukrainy w ciągu ostatniej doby – doniosły wojskowe władze obwodowe w opublikowanych we wtorek rano raportach.

Rzekomy prokurator krajowy się odgraża: „Nie obejdzie się bez dyscyplinarek” z ostatniej chwili
Rzekomy prokurator krajowy się odgraża: „Nie obejdzie się bez dyscyplinarek”

Rzekomy prokurator krajowy Dariusz Korneluk powiedział w „Rzeczpospolitej”, że nie obędzie się bez wyciągnięcia konsekwencji służbowych w stosunku do prokuratorów, którzy przez ostatnie lata podejmowali decyzje, kierując się interesami innymi niż wskazania procedury karnej i niezależność służby prokuratorskiej.

Mirosławiec: Awaryjne lądowanie amerykańskiego drona bojowego. Generał: „To Rosjanie” z ostatniej chwili
Mirosławiec: Awaryjne lądowanie amerykańskiego drona bojowego. Generał: „To Rosjanie”

Jak donosi Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych, 18 marca po godz. 23 w okolicach Mirosławca doszło do awaryjnego lądowania bezzałogowego statku powietrznego Sił Zbrojnych USA, który wykonywał loty w polskiej przestrzeni powietrznej.

Gen. Wiesław Kukuła: Rosja przygotowuje się do konfliktu z NATO z ostatniej chwili
Gen. Wiesław Kukuła: Rosja przygotowuje się do konfliktu z NATO

– Rosja przygotowuje się do konfliktu z NATO, z pełną świadomością tego, że Sojusz jest strukturą obronną – powiedział szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła.

Leon Foksiński. Uczestnik Marszu Śmierci Wiadomości
Leon Foksiński. Uczestnik Marszu Śmierci

Urodzony 23.06.1919 r. w Bestwinie pow. bielski, syn Franciszka i Anny z d. Bolek, zamieszkały w tej miejscowości. Mając szesnaście lat – w 1935 r., rozpoczął pracę zarobkową jako pomocnik a następnie samodzielny pracownik w cegielni. Podczas okupacji hitlerowskiej, w styczniu 1940 r. wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec – Brandenburg Hawel. W lipcu 1941 r. uciekł z miejsca przymusowego zatrudnienia i wrócił do Bestwiny, gdzie w październiku tegoż roku jako uciekinier został aresztowany przez policję niemiecką.

Gen. Rajmund Andrzejczak: Trzeba się szykować do wojny z ostatniej chwili
Gen. Rajmund Andrzejczak: Trzeba się szykować do wojny

Czy Polsce grozi wojna? – Trzeba się szykować – twierdzi gen. Rajmund Andrzejczak, były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w „Gościu Wydarzeń” na antenie Polsat News.

Agnieszka Romaszewska-Guzy zwolniona dyscyplinarnie. Były minister kultury nie przebierał w słowach z ostatniej chwili
Agnieszka Romaszewska-Guzy zwolniona dyscyplinarnie. Były minister kultury nie przebierał w słowach

– Agnieszka Romaszewska-Guzy stworzyła wspaniałą instytucję. (…) Takie mafijno-ubeckie metody są masowo stosowane wobec niezależnych dyrektorów instytucji, które nie zostały opanowane przez obecną władzę. Ten szantaż i to przekupstwo mają miejsce – twierdzi były minister kultury Piotr Gliński.

REKLAMA

Przemysł w kosmosie to kwestia czasu. Wyścig już się rozpoczął

Produkty z oznaczeniem „Made in Space” mogą trafić na rynek w ciągu zaledwie dekady. Przemysł w przestrzeni kosmicznej opuścił sferę marzeń i na naszych oczach staje się rzeczywistością. Stany Zjednoczone podjęły już kroki prawne, mające na celu legalizację obrotu minerałami wydobywanymi z przelatujących w pobliżu asteroid. Pozyskiwanie materiałów produkcyjnych z kosmosu jest częścią wizji, w której Ziemia staje się przestrzenią mieszkalną i handlową, a większość przemysłu odbywa się w stanie nieważkości.
 Przemysł w kosmosie to kwestia czasu. Wyścig już się rozpoczął
/ Pixabay.com/CC0
„To mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości" – powiedział Neil Armstrong stawiając pierwszy krok na Księżycu 20 lipca 1969 roku. Od lądowania Amerykanów na Księżycu minęło prawie 50 lat i zdaje się, że w tym czasie ludzkość nie poczyniła kolejnych, równie istotnych kroków w podoju kosmosu. Nie oznacza to wcale, że przez połowę stulecia nic się w tej materii nie działo. Do najważniejszych wydarzeń w rozwoju przemysłu kosmicznego można zaliczyć udane lądowanie rakiety wielokrotnego użytku Falcon 9 stworzonej przez Space X. Pojazdy tego typu to nadzieja na tańsze, częstsze i dostępne na szeroką skalę loty w przestworza. Szerokim echem odbił się również udany start rakiety Falcon Heavy, która nie tylko wyniosła w kosmos Teslę Roadster, lecz przede wszystkim udowodniła, że Space X potrafi wynieść na orbitę ciężki ładunek i zrobić to taniej niż konkurencja. Firma Elona Muska postawiła przed sobą ambitny cel: stworzenie kolonii na Marsie, co wiąże się z opracowaniem nowych technologii i zgromadzeniem funduszy, które umożliwią to przedsięwzięcie. Już dziś Space X współpracuje z NASA realizując zlecenia amerykańskiej agencji kosmicznej, co stanowi dla firmy spore źródło dochodu. Podobnych kontraktów, związanych z kursami na międzynarodową stację kosmiczną czy wynoszeniem satelitów na orbitę ma być coraz więcej.

Przemysł nie z tej Ziemi
Podczas gdy świat koncentruje swoją uwagę na czerwonej planecie i jej kolonizacji, przemysł kosmiczny równolegle rozwija się w innym, mniej odległym kierunku. Dopiero po głośnym komentarzu twórcy i prezesa zarządu firmy Amazon alternatywna koncepcja doczekała się odpowiedniego rozgłosu. Jeff Bezos, podczas kalifornijskiej konferencji Code, poruszył wiele zagadnień wiązanych z działalnością największego sklepu internetowego świata, jednak nic nie przykuło uwagi dziennikarzy tak, jak jego wypowiedź poświęcona kosmicznej ekspansji.  – Dostęp do energii jest ograniczony. W ciągu kilkuset lat będziemy zmuszeni pokryć całą powierzchnię Ziemi panelami słonecznymi.  Co należy zrobić w takiej sytuacji? Myślę, że trzeba będzie przenieść w przestrzeń kosmiczną cały ciężki przemysł pozostawiając Ziemię przestrzenią mieszkalną i strefą lekkiego przemysłu – stwierdził Bezos pozostawiając słuchaczy w osłupieniu.

Zdaniem założyciela firmy Amazon pozyskiwanie energii słonecznej w kosmosie jest dużo prostsze niż na Ziemi, ponieważ światło słoneczne dostępne jest bez zakłóceń 24 godz. na dobę. Przeniesienie przemysłu ciężkiego w okolice ziemskiej orbity oznacza, że zanieczyszczenia powstające w procesach produkcyjnych przestaną wpływać na atmosferę naszej planety, a największym wyzwaniem stanie się transport gotowych produktów z kosmicznych fabryk na jej powierzchnię. 

By sen Jeffa Bezosa stał się rzeczywistością potrzeba nie tylko nowej klasy pojazdów kosmicznych, lecz również maszyn i robotów, które poradzą sobie w stanie nieważkości.  – Rozwiązania, które obecnie rewolucjonizują przemysł, takie jak np. Internet rzeczy czy technologie kognitywne, mają szanse sprawdzić się w przestrzeni kosmicznej, jednak by produkcja w stanie nieważkości ruszyła pełną parą, będziemy potrzebowali innowacyjnych maszyn, przystosowanych do pozaziemskich warunków. Jestem natomiast bardzo ostrożny, co do przenoszenia w kosmos najbardziej szkodliwych dla środowiska gałęzi przemysłu. Zbyt wielkie wrażenie zrobiła na mniej literatura i filmy SF, które przewidywały bunty kolonii pozaziemskich z powodu fatalnych warunków życia – zwraca uwagę Piotr Rojek z DSR, firmy specjalizującej się w nowoczesnych rozwiązaniach IT dla przemysłu. Spytany czy prowadzona przez niego spółka planuje rozszerzyć działalność o technologie kosmiczne odpowiada, że na razie – podobnie, jak konkurencja – skupia się ona na udoskonalaniu technologiach naziemnych.

Pionierzy są już aktywni
Chociaż idea przemysłu pozaziemskiego dla wielu wciąż może się wydawać tematem rodem z dzieł Science Fiction, to firmy na całym świecie zupełnie na poważnie zaczynają podchodzić do planów przemysłowej ekspansji w obszarze kosmicznym.  Za pierwszy, lecz wciąż niewielki kroki w stronę kosmicznego przemysłu można uznać projekty firmy Made in Space, która przy pomocy towarowej kapsuły SpaceX Dragon dostarczyła na międzynarodową stację kosmiczną maszynę do produkcji światłowodu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kalifornijski startup uruchomi w kosmosie pierwszą w historii produkcję dóbr, którymi z czystym sumieniem będzie można obracać na Ziemi. – Wierzymy, że jesteśmy blisko czegoś na prawdę niesamowitego. Po raz pierwszy przestrzeń kosmiczna wykorzystana zostanie do celów przemysłowych – powiedział Andrew Rush, CEO w Made In Space. Podobnego zdania jest Lynn Harper z należącego do NASA Centrum Badawczego imienia Josepha Amesa, który na jednej z konferencji prasowych stwierdził, że możliwości uruchomienia przemysłu w kosmosie jeszcze nigdy nie były tak szerokie. – Produkcja na dużą skalę mogłaby zostać przetestowana i udoskonalona na ISS (ang. International Space Station), a następnie wdrożona na wielu komercyjnych nośnikach, które pojawią się w przyszłości – zauważył Harper.

Fabryki w kosmosie mogłyby czerpać korzyści z takich warunków, jak mikrograwitacja i próżnia. Ta druga, w przypadku produkcji wysokiej jakości światłowodu odgrywa istotną rolę. – W materiałach tej klasy grawitacja powoduje mikrokrystalizację, która pozbawia ich korzystnych właściwości – powiedział Justin Kugler, New Nusiness Development Manager w Made In Space. Wysokiej jakości światłowód „ZBLAN” kosztuje nawet 2 miliony dolarów za kilogram. Taka cena sprawia, że wytwarzanie go w przestworzach opłaca się nawet przy współczesnych środkach kosmicznego transportu.

Już w 1973 r. dyrektor General Electric zeznał przed kongresem Stanów Zjednoczonych, że jego firma zidentyfikowała sfery przemysłu kosmicznego, które do roku 1980 mogły stworzyć rynek wart ponad 2 miliardy dolarów. Tak się jednak nie stało, a przyczynę porażki Lynn Harper dopatruje w rzadkich i drogich lotach wahadłowców. Jego zdaniem międzynarodowa stacja kosmiczna zmieniła sytuację na lepszą, a ciągła obecność załogi sprzyja testowaniu rozwiązań, które w przyszłości mogą zrewolucjonizować przemysł. Z kolei, komercyjne, handlowe pojazdy towarowe zapewniają częstszy i tańszy dostęp do umieszczonej na orbicie bazy niż mogły zaoferować przestarzałe wahadłowce. To kolejny czynnik przemawiający za tezą, według której dla kosmicznego przemysłu rozpoczyna się właśnie nowy, chwalebny rozdział.

Dr Grzegorz Brona, prezes polskiej spółki Creotech Instruments S.A., lidera krajowego sektora kosmicznego, którego produkty trafiły już na orbitę Marsa, zwraca jednak uwagę na to, że powszechne wyobrażenia o gospodarczym użytkowaniu kosmicznych zasobów przeważnie obarczone jest błędem. Jest on zakorzeniony w braku wiedzy, gdzie dzisiaj w tego typu przedsięwzięciach pojawią się największe wydatki.
- Obecnie koszt wyniesienia na bliską orbitę Ziemi jednego kilograma ładunku to nawet kilkanaście tysięcy dolarów. Koszt potencjalnego bezpiecznego sprowadzenia czegoś z kosmosu na Ziemie wcale nie jest niższy. W przewidywalnej przyszłości trudno więc liczyć na to, że wytwarzanie czegokolwiek w przestrzeni kosmicznej na dużą skalę i sprowadzanie tego na Ziemie, może być opłacalne. Żeby tak się stało potrzebny nam prawdziwy technologiczny przełom, który te potworne koszty znacznie obniży. Nie oznacza to jednak, że przemysł pozaziemski nie ma już dziś racji bytu. Wręcz przeciwnie! – przekonuje Brona.

Zdaniem eksperta pozyskiwanie surowców w przestrzeni kosmicznej jest jak najbardziej uzasadnione, jeśli na poważnie myślimy o podboju kosmosu. – Budowa stałych baz na Księżycu lub Marsie może okazać się finansowo nie do udźwignięcia dla nawet najpotężniejszego państwa, jeśli mamy zamiar transportować tam z Ziemi wszystkie materiały konieczne do budowy. W bardziej realnym scenariuszu przetransportujemy tam to, co konieczne, żeby na miejscu pozyskiwać surowce potrzebne do budowy i funkcjonowania takich placówek. Te lokalne materiały będą na miejscu przetwarzane i wykorzystywane do budowy i zasilania baz – dodaje Brona.

Surowce niczyje
Professor Brian Cox w swoich wizjach wybiega jeszcze dalej przekonując, że receptą na rozwiązanie kryzysu energetycznego nie są energooszczędne technologie czy budowanie nowych elektrowni. Jeden z czołowych autorytetów w dziedzinie astrofizyki z Uniwersytetu w Manchesterze uważa, że odpowiedzi na ziemskie problemy należy szukać w kosmosie, a dokładnie w pasie asteroid. Jego zdaniem znajduje się tam tak duże złoża metalu, że można pokryć nimi całą Ziemię i jednocześnie zbudować wieżowiec o 8 tys. kondygnacji.  – Byliśmy już na asteroidach. Istnieją firmy, w szczególności w USA i w Luxemburgu, które chcą prowadzić na nich prace wydobywcze. Jesteśmy o krok od transformacji naszej cywilizacji, z egzystującej na powierzchni pojedynczej planety, w cywilizację multiplanetarną – stwierdził Cox.
Jedną z takich firm jest kalifornijska Deep Space Industries, która za misję obrała sobie wspieranie przemysłu kosmicznego bogatymi zasobami znajdującymi się we wszechświecie. – Początkowym celem są prace wydobywcze na asteroidach, które przelatują w sąsiedztwie naszej planety. Wiele bogatych w wodę bliskich Ziemi asteroid (NEA) jest łatwo dostępnych, ponieważ podróżują wokół słońce na orbitach zbliżonych do orbity Ziemi. Posiadają niewielką masę, a co za tym idzie słabą grawitację, co ułatwi wydobywanie surowców – czytamy na oficjalnej stronie firmy. Dowiemy się z niej również, że rynek kosmiczny wart jest obecnie ponad 330 miliardów dolarów, a od roku 2000 tylko w 8 wybranych startupów z branży zainwestowano 13.3 miliarda dolarów.

Prawo zahamuje rozwój?
Firmy, takie jak Deep Space Industries, poza problemami natury technologicznej, muszą zmierzyć się z prawem, niedostosowanym do ich przyszłej – miejmy nadzieję –  działalności. Plany krzyżuje im międzynarodowy traktat o przestrzeni kosmicznej z 1967 r., którego stroną jest 107 państw, w tym również Polska. Poza takimi ustaleniami, jak zakaz umieszczania broni nuklearnej bądź innej broni masowego rażenia na orbicie okołoziemskiej lub gdziekolwiek indziej w przestrzeni kosmicznej, akt prawny reguluje również stosunek własności tamtejszych obiektów. Zarówno Księżyc, jak i pozostałe ciała niebieskie, nie mogą stać się własnością żadnego państwa, bez znaczenia, ile narodowych flag zostanie umieszczonych na ich powierzchni.

Pod koniec swojej drugiej kadencji w białym domu Barack Obama złożył podpis pod ustawą, która pozwala prywatnym podmiotom na posiadanie, transport, wykorzystanie i sprzedaż pozaziemskich zasobów. Problem polega na tym, że wprowadzenie nowego prawa w życie narusza traktat o przestrzeni kosmicznej. – Prywatne przedsiębiorstwa pozyskiwałyby licencję na wydobycia w sądzie krajowym. Wydawane w ten sposób suwerenne wyroki naruszają traktat. Nie wiemy, jak się to skończy, dopóki sprawa nie otrze się o sąd – zauważą Dr Chris Newman z Uniwersytetu w Sunderland.

Z kolei Michael Listner, amerykański prawnik i założyciel Space Law and Policy Solutions uważa, że uchwalona przez 44 prezydenta Stanów Zjednoczonych ustawa stoi w sprzeczności z międzynarodowym traktatem, którego złamanie może nieść znaczące konsekwencje stawiając relacje z innymi państwami na ostrzu noża. – Chiny i Rosja będą chciały kawałek tego tortu. Gdy w grę wchodzi konflikt prawny, sprawy zaczynają być ryzykowne. Może to doprowadzić do konfliktu politycznego – ostrzega Listner.

Nie tylko Stany Zjednoczone podjęły kroki w kierunku legalizacji handlu materiałami pozaziemskimi. Étienne Schneider, wicepremier Luksemburga zapowiedział, że reprezentowane przez niego państwo zamierza nie tylko rozpocząć pracę nad prawem umożliwiającym firmom wydobywanie surowców z asteroid, lecz również planuje inwestycje w tego typu podmioty. Zdaje się, że to jedyny europejski kraj, który na poważnie myśli o rozwój tej gałęzi przemysłu. Z pytaniem o to, jak wygląda sytuacja prawna nad Wisłą zwróciliśmy się do Polskiej Agencji Kosmicznej. – Problematyka związana z górnictwem kosmicznym jest jednym z obszarów wymagających regulacji, obok takich kwestii, jak rejestracja obiektów kosmicznych, odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez te obiekty czy bezpieczeństwo przeprowadzanych misji kosmicznych. Ze względu na to, iż obecnie polskie podmioty nie są jeszcze w stanie samodzielnie projektować i realizować misji kosmicznych, a zwłaszcza misji wydobywczych, utworzenie regulacji związanych z górnictwem kosmicznym nie jest uznawane za kluczowe. Niemniej jednak, legislacja w tym zakresie w dalszej perspektywie czasowej będzie konieczna – odpowiedzi udzielił Adam Węgłowski, Starszy specjalista w Departamencie Strategii i Współpracy Międzynarodowej Polskiej Agencji Kosmicznej.

Nie oznacza to jednak, że Polacy nie zamierzają wziąć udziały w wyścigu o kosmiczne bogactwa. W ubiegłym roku polskie firmy wyspecjalizowane w robotyce kosmicznej, obserwacjach planetoid i integracji systemów kosmicznych podpisały umowę konsorcjum EX-PL, którego celem jest realizacja szeregu projektów z obszaru górnictwa kosmicznego. Umowa jest odpowiedzią na luksemburską inicjatywę wsparcia rozwoju tej perspektywicznej branży.

- Perspektywa pierwszych misji wydobywczych to 20-40 lat. W tym czasie musi powstać szereg technologii i rozwiązań, które takie misje umożliwią. Konsorcjum ma zamiar pracować właśnie nad takimi rozwiązaniami. Pierwszy, bardzo istotny projekt, jest obecnie na etapie dopracowywania szczegółów i zostanie wkrótce ogłoszony przez konsorcjum – mówi dr Grzegorz Brona z Creotech Instruments S.A.
W skład konsorcjum EX-PL weszły firmy specjalizujące się w robotyce kosmicznej, obserwacjach planetoid i integracji systemów kosmicznych: ABM Space, Cilium Engineering, Creotech Instruments S.A. i Sybilla Technologies. Działaniom konsorcjum towarzyszy także współpraca z grupą obserwatorów i partnerów, w tym PIAP oraz młodymi zespołami tworzącymi przyszłe rozwiązania dla kosmicznego górnictwa.

Idea przeniesienia przemysłu w przestrzeń kosmiczną brzmi intrygująco i z pewnością w przyszłości, pewnie nie my, lecz nasi potomkowie, doczekają się jej realizacji. Na razie jednak większość argumentów przemawia na niekorzyść takiego rozwiązania. – Myśląc o przemyśle w stanie nieważkości musimy, wśród wielu innych czynników, wziąć pod uwagę logistykę takiego przedsięwzięcia. Koszty transportu gotowych produktów na powierzchnię są obecnie nie do przeskoczenia. Nawet jeśli będą to wyłącznie metale szlachetne. Należy się również zastanowić, Ile będzie kosztować rekrutacja, szkolenie i utrzymanie pracowników. Istotny jest również aspekt ciągłości produkcji. Już teraz wiadomo, że produkcja dla motoryzacji ulokowana poza UE ma znaczące większe ryzyko opóźnienia dostaw z powodu kontroli celnych. Jakie kontrole będą przy transporcie z innej planety? – sprowadza na Ziemię Piotr Rojek z DSR SA, odsuwając futurystyczne wizje produkcji, prowadzonej na szeroką skalę w przestrzeni kosmicznej.

Marcel Płoszczyński


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe