W jednym z programów TVN24 były rzecznik rządu Ewy Kopacz Cezary Tomczyk dowodził, że od dwóch miesięcy łamane są podstawowe prawa polskich obywateli w kwestii ograniczenia dostępu do parlamentu. „To nie jest już Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, tylko to jest twierdza Sejm” – dramatyzował. To wszystko w kontekście protestu niepełnosprawnych i ich opiekunów w sejmowym korytarzu. Kancelaria Sejmu utrzymuje, że obostrzenia w swobodnym dostępie do kompleksu budynków parlamentarnych podyktowane są względami zachowania porządku i bezpieczeństwa, zwłaszcza w przededniu wiosennej sesji Zgromadzenia Parlamentarnego NATO.
To jednak nie przekonuje opozycji, która jak może, podgrzewa atmosferę. Gdyby nie nadzwyczajna aktywność części opozycyjnych posłów, gdyby nie instruowanie, jak lekceważyć minister Elżbietą Rafalską, to okupowanie sejmowego korytarza dawno już by się skończyło. A negocjacje weszłyby na merytoryczny poziom. Opowiada się za tym wiele organizacji pomocowych uważających, że protest, któremu lideruje Iwona Hartwich, w gruncie rzeczy cementuje funkcjonujący od wielu lat system. Dodajmy, niewydolny system, w którym przez kolejne lata, najczęściej pod naciskiem raz jednej, innym razem drugiej grupy niepełnosprawnych, władza łatała dziury, ale tylko wobec tych, którzy właśnie protestowali. Tymczasem potrzebą czasu jest wypracowanie spójnego dla całego środowiska osób niepełnosprawnych systemu pomocy państwa. I choć Iwona Hartwich zapowiada, że w Sejmie może spędzić nawet wakacje, to wydaje się to mało realne. Już w ubiegłym tygodniu z grupy 16 protestujących zostało zaledwie 9 osób. Czy zechcą przebywać na korytarzu, gdy posłowie wyjadą na wakacje i Sejm będzie świecił pustkami? Bądźmy poważni. Tak naprawdę chodzi o przetrwanie na korytarzu podczas sesji NATO. Protestujący oczekują, że uczestnicy Zgromadzenia Parlamentarnego Paktu Północnoamerykańskiego będą zszokowani niecodziennym widokiem w prominentnym holu Sejmu. Poniekąd mają rację, bo istotnie nigdzie na świecie rozłożenie materacy w parlamencie nie byłoby możliwe. Przez kogokolwiek.
I jeszcze parę słów na temat „twierdzy Sejm”. To nie PiS był u władzy, tylko rodzima partia posła Tomczyka, gdy w lutym 2013 r. ogłoszono, że na teren parlamentu zarówno pieszo, jak i autem zbyt łatwo można się dostać. „Sejm się grodzi” – donosił TVN24, a marszałek Senatu Bogdan Borusewicz ubolewał, że również od strony ul. Wiejskiej powinien stanąć solidny parkan, taki jaki był w II RP. Podobnie jak i innych zapowiedzi, tak i tego Platforma Obywatelska nie zrealizowała. Ale to już zupełnie inna sprawa.
Mieczysław GilArtykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (22/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.