Po dłuższej przerwie grupa społeczników i mieszkańców Zabrza pod kierunkiem Katarzyny Iwańskiej zorganizowała przed tygodniem kolejną już, całodzienną blokadę drogi dojazdowej do regionalnej stacji przetwarzania odpadów komunalnych zlokalizowanej w centrum miasta. To wyraz ich protestu wobec śmieciowego fetoru zalewającego śródmieście już od kilku lat. Jak potwierdziła nam zabrzańska policja, manifestacja przebiegła spokojnie, a co najważniejsze, legalnie i zgodnie z prawem. Niestety, przy tej okazji okazało się, iż niektórzy społecznicy dotychczas wspierający działania o ochronę jakości powietrza w mieście, nagle zaczęli zniechęcać mieszkańców do takiej aktywności doszukując się w niej… prowokacji władz miejskich w kontekście wyborów samorządowych.
Marian Kudzia – współzałożyciel i moderator jednej z internetowych grup dyskusyjnych o Zabrzu, rażąco wprowadzał ludzi w błąd. Człowiek, którego syn jeszcze niedawno aktywnie włączał się w społeczny sprzeciw wobec odoru śmieciowego, teraz ostrzegał mieszkańców przed udziałem w blokadzie drogi dojazdowej do stacji przetwarzania odpadów komunalnych. Używał przy tym kompletnie nieprawdziwych argumentów, jakoby za udział w tym wydarzeniu groził… prawny zakaz startowania w lokalnych wyborach i zajmowania stanowisk w samorządzie. Miałoby się tak rzekomo stać w przypadku uznania przez policję całej blokady za nielegalną. Kudzia nie rozróżniał jednak przy tym odpowiedzialności karnej od naruszenia kodeksu wykroczeń, a co jest fundamentalnym rozróżnieniem w tych kwestiach. Gdy dziennikarz lokalnego tygodnika zwrócił mu uwagę na tę kwestię, społecznik w ciągu kilku minut skasował cały komentarz reportera zajmującego się na co dzień m.in. sprawami sądowymi i samorządowymi, po czym nadal brnął w swej nieprawdziwej narracji.
„Blokada drogi dojazdowej czyli miejska pułapka dla naiwnych?” – tak zatytułował swój wpis na ten temat społecznik. Powołując się na tajemniczego informatora „z dworu carycy” (urzędującej prezydent miasta z ugrupowania Skuteczni dla Zabrza) stawiał zaskakującą tezę, iż najnowsza blokada to „grubymi nićmi szyta prowokacja”.
„Wytłumaczono mi, że cel jest taki, by zwabić w to miejsce prawdziwą miejską opozycję i uruchomić postępowania sądowe z powodu naruszenia prawa. Jak wiadomo osoby karane nie mogą kandydować w wyborach, zatem chodzi o to, by pozbyć się konkurencyjnych kandydatów do władz naszego miasta. Pomysł prosty, a bardzo SKUTECZNY” – napisał Kudzia sugerując jakąś tajemniczą zmowę pomiędzy protestującymi społecznikami, a władzą miejską.
Dalej powołując się na kilka różnych zapisów prawa przekonywał, iż w przypadku, gdyby blokada okazała się być nielegalna, to jej uczestnicy ukarani przez policję lub sąd za nielegalne zajęcie drogi, straciliby prawo bycia wybieranym do samorządu – rady miasta w zbliżających się wyborach. Sprytnie przy tym przywoływał jak najbardziej prawdziwe przepisy prawa, które stanowią, iż nie może radnym ani prezydentem miasta być osoba „skazana za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego”.
Rzecz w tym, że udział w blokowaniu drogi w żadnej mierze nie jest przestępstwem karnym lecz zwykłym wykroczeniem, za które nie wsadza się ludzi do więzień. Istotnie natomiast o takim złamaniu prawa (wykroczeniowym, a nie karnym) też rozstrzyga sąd karny (po zlikwidowaniu dawnych kolegiów ds. wykroczeń i sądów grodzkich). O tym, że chodzi właśnie o wykroczenie, a nie przestępstwo, możemy się zresztą przekonać czytając archiwalny komunikat policji, który Kudzia dołączył do swego wpisu. Mimo to administrator grupy dyskusyjnej konsekwentnie nie rozróżniał przestępstw od wykroczeń, uparcie strasząc mieszkańców utratą biernego prawa wyborczego i usuwając niewygodne komentarze.
- Jako policja nie mamy wpływu na to, jak wykorzystywane są nasze informacje – komentuje Agnieszka Żyłka, rzecznik prasowa zabrzańskiej policji.
A warto w tym kontekście przypomnieć, iż to dopiero właśnie społeczne protesty skłoniły władze miejskie do bacznego pochylenia się nad problemem odoru w śródmieściu. Z drugiej strony faktycznie zdarzało się społecznikom działać niezgodnie z prawem. Policja przyłapała niektórych na podpisywaniu się za sąsiadów. Jak potwierdziliśmy także w Sądzie Rejonowym w Zabrzu, w związku z brakiem dopełnienia odpowiednich procedur w proteście organizowanym jesienią 2016 roku, pięciu działaczy antysmrodowych zostało w trybie wykroczeniowym ukaranych karą nagany. Tym razem jednak wszystkich zgłoszeń w urzędzie miejskim dokonali w odpowiedni sposób i we właściwym czasie.
Przemysław Jarasz
Głos Zabrza i Rudy Śl.