dr Piotr Łysakowski: Gazety 1945 o Powstaniu

Czynię to z chęci pokazania jak bliskie ( niewątpliwie wbrew jego intencjom ) są opinie Zychowicza tym artykułowanym w połowie lata czterdziestych przez polskie gazety. Podobnie zresztą jak kompletnie aberracyjne i w sumie nieodległe (jeśli idzie o poziom absurdu w sferze argumentacji dotyczącej rozwiązania tegoż marszu) od komunistycznych i antydemokratycznych były zachowania warszawskiego ratusza wobec marszu dnia 1.08.2018.
 dr Piotr Łysakowski: Gazety 1945 o Powstaniu
/ Wikimedia, domena publiczna

Nie tak dawno przez łamy gazet, media, przetoczyła się dyskusją sprowokowana książkami ( w tym szczególnie jedną – Obłęd '44 - Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując Powstanie Warszawskie, Poznań: Dom Wydawniczy Rebis 2013 ) Piotra Zychowicza. Mając radykalnie odmienne od Autora wyżej przytaczanej pracy poglądy na kwestię Powstania Warszawskiego postanowiłem przyjrzeć się prasowej propagandzie pierwszego powojennego roku dotyczącej właśnie bohaterskiego zrywu 1944 roku. Czynię to z chęci pokazania jak bliskie ( niewątpliwie wbrew jego intencjom ) są opinie Zychowicza tym artykułowanym w połowie lata czterdziestych przez polskie gazety. Podobnie zresztą jak kompletnie aberracyjne i w sumie nieodległe (jeśli idzie o poziom absurdu w sferze argumentacji dotyczącej rozwiązania tegoż marszu) od komunistycznych i antydemokratycznych były zachowania warszawskiego ratusza wobec marszu dnia 1.08.2018.

Zdawać, by się mogło, że rok po upadku Powstania to czas po którym nie da się artykułować jednoznacznych i arbitralnych opinii dotyczących „Powstania Sierpniowego” jak pisano wtedy. Nic bardziej błędnego już wtedy znaczna część dziennikarzy i publicystów wiedziała (i używając modnego dziś języka hejtowała lub po prostu trollowała na stronicach swoich tytułów). Wiedziała lepiej, że Sowieci, przeciwko którym Powstanie było skierowane, nie mogli udzielić mu pomocy: „[…] Wszystkie niedomagania, wszystko co źle skalkulowano i to co się nie udało było zdaniem znanych kół, winą Armii Czerwonej, która nie wkroczyła do Warszawy w chwili przez te koła wymaganej […]” ( Życie Warszawy, 29.07.45, Czy kierownictwo powstania działało w porozumieniu z Armią Czerwoną ? Relacja uczestnika,). Powstanie było zresztą wymierzone nie tylko przeciwko wschodnim „wyzwolicielom i niosącym pokój i dobrobyt przyjaciołom”, jego ostrze skierowane było przeciwko rodzącej się demokraci, której przecież tak bardzo Polsce brakowało przed 1939 rokiem no i przeciwko bohaterskiemu narodowi polskiemu: „[…] Nigdy może bohaterstwo, […] gorący patriotyzm, jakiego tysiące dowodów złożyli powstańcy Warszawy, nigdy to bankructwo (polityki Londynu – P.Ł.) nie zostało użyte do tak wrogich narodowi celów, nigdy Naród Polski nie został tak tragicznie oszukany […]” (Życie Warszawy, 30.07.45, Prawda o powstaniu Warszawskim, Odczyt wicemin. Władysława Bieńkowskiego,). Dostrzegano bohaterstwo Powstańców oddzielając je od zaprzaństwa, tchórzostwa i realizacji własnych partykularnych interesów osób kierujących ruchem. Apelowano więc, w związku z tym (post factum) o oszczędzanie polskiej krwi i rozsądek w ocenach Powstania. Napiszmy rozsądek pojmowany dość szczególnie: „[…] Nie wolno jako czynu godnego naśladowania, utrwalać w pamięci narodu powstanie (tak w tekście – P.Ł.) – katastrofę, powstanie […] wybieg i grę reakcyjnych przywódców. […] Dość umierania na płonących gruzach miast i nieużytkach historii ! W interesie pp. Hr. Komorowskich i Pełczyńskich […]” ( Życie Warszawy, 1.08.45, Tragiczna rocznica, tekst sygnowany literami B.W.,).

Niespodziewanie (jak sądzę) dla czytelników polskich powojennych gazet pojawiła się w narracji dotyczącej Powstania „sanacja”, którą obwiniano za porażkę zrywu i oskarżano o chęć przywrócenia w Polsce „status quo ante bellum”. Efektem tego miał być wybuch Powstania i groźba wojny domowej ale i groźne przypomnienie, że Polacy nie zapomną tych, którzy we własnym interesie przelewali ich krew : „[…] Sanacja sprowokowała powstanie warszawskie przedwcześnie bez porozumienia z Czerwoną Armią […], bez porozumienia z Armią Ludową. […] Zbrodnicza, podstępna gra kliki sanacyjnej miała na celu nie wyzwolenie Polski, ale narzucenie ludowi polskiemu reakcyjno – sanacyjnej dyktatury, zmierzała do rozpalenia wojny domowej […]. Naród Polski nie zapomni nigdy swych dzieci, które szły na śmierć, w przekonaniu, że walczą o wolność Polski, ale nie zapomni też zdrajców narodowej sprawy, którzy szafowali bezcenną krwią Polaków dla swych brudnych egoistycznych celów.” (Głos Ludu 30.07.45, Bohaterstwo i gra,).

Trudno było absolutnie zakłamać przedpowstaniową rzeczywistość, tak więc przyznawano, że nienawiść do niemieckiego okupanta była ogromna, że Powstanie wybuchłoby tak czy inaczej. Stało to w radykalnej sprzeczności do logiki twierdzeń artykułowanych wyżej o tym, że warszawski dramat był efektem jakichś politycznych szwindelków i własnych interesików przywódców Powstania. Podobnie jak dziś, kiedy dziennikarze w sprawach istotnych dla kraju kłamią i manipulują na potęgę, na takie szczegóły (na prawdę nie było szczególnego zapotrzebowania) nie zwracano uwagi wykluczając z prawa dyskutowania o Powstaniu sporą (by nie rzec większą) część społeczeństwa polskiego „[…] Tylko demokracja polska, która dzięki słusznej polityce wewnętrznej i zagranicznej, stworzyła trwałe podstawy dla Polski silnej, wolnej i niepodległej MA MORALNE PRAWO (tak w tekście – P.Ł.) ma prawo czcić pamięć poległych bohaterów […].” (Głos Ludu, 31.07.45, Na wieczną chwałę,). Takie formułowanie opinii pozwalało iść dalej i odczłowieczając przeciwników (nie jest ważne prawdziwych czy urojonych) pisać o nich, że są faktycznie zwierzętami nienawidzącymi „kraju światowego proletariatu” do tego stopnia, że właśnie ze względu na tę nienawiść rzucili na: „[…] pastwę wroga stolicę Polski, […]” jakby ówczesna awersja do wiarołomnych Sowietów miała jakiś szczególny związek z dramatem Warszawy.

Równolegle z przekonywaniem czytelnika o powyższym sugerowano coś wręcz przeciwnego: „[…] Dwumiesięczna walka powstańcza stolicy jest przykładem […] bohaterstwa. Jej kierownictwo – z Borem Komorowskim na czele, obce było stanowczej woli walki stutysięcznej masy powstańczej. Ale powstanie nie potrafiło otrząsnąć się z tego kierownictwa.[…]” (Głos Ludu, 1.08.45, Tragiczne bohaterstwo, Władysław Bieńkowski /Kwiek/,). Sięgano także głębiej szukając przyczyn wybuchu Powstania w odniesieniach do sytuacji międzynarodowej i planach „polskiej reakcji” chcącej zachować swoje dawne wpływy i niejako przy okazji chcącej też zdemolować stosunki Polski z ZSSR i z aliantami. Te pomysły Bór – Komorowski realizował wspólnie z Niemcami na gruzach stolicy Rzeczpospolitej: „[…] Bór Komorowski i Sauckel wspólnie ponoszą odpowiedzialność z gruzy Warszawy […]” pisał w Głosie Ludu Władysław Gomułka (Głos Ludu, Prawda o Powstaniu Warszawskim, 1.08.45,).

W serwowanej czytelnikowi narracji o Powstaniu bardzo często podawano wzajemnie wykluczające się wiadomości. Wybuch musiał nastąpić tak potężna była nienawiść do okupanta za popełnione przez niego zbrodnie: „[…] nienawiść do Niemców i żądza walki były wśród ludności Warszawy tak wielkie, że armie podziemne wespół z ludnością cywilną rzuciły się w wir walki powstańczej […]”, a równocześnie bezustannie wbijano odbiorcy treści artykułów do głowy winę powstańczego dowództwa kłamiąc przy tym na potęgę odnośnie „sprawstwa” :”[…] O wywołaniu przez AK powstania zdecydował emigracyjny polski rząd londyński, ściślej reprezentujący ten rząd gen. Sosnkowski – bez jakiegokolwiek porozumienia z dowództwem Armii Czerwonej, […]”. Przy okazji odmawiano dowództwu ruchu jakiejkolwiek głębszej motywacji i zarzucano ciężki „[…] psychiczny uraz antysowiecki […]”, który prowadził nawet nie tyle do błędu ile do podjęcia decyzji, która była szaleństwem (Robotnik, 1.08.45, W rocznicę powstania, Henryk Świątkowski,). Nie przeszkadzało to tej samej gazecie kilka stron dalej i kilka dni później ponownie przekonywać o nieuchronności Powstania i szaleńczej odwadze Powstańców bez wspominania o błędach dowództwa, co tak naprawdę oddawało rzeczywistość „tamtego czasu” i możliwości realnej oceny tego co miało miejsce zaledwie rok wcześniej: „[…] nadszedł dzień, że ramy konspiracji stały się dla Was za ciasne, a metody walki podziemnej nie wystarczające dla waszych młodych serc, płonących żądzą natychmiastowej i otwartej rozprawy z wrogiem. Poszliście do boju […], pomścić Pawiak, pomścić udręczane ulice Warszawy […], tragiczne szkielety spalonego ghetta.[…]” (Robotnik, 1.08.45, Powstańcom Warszawy, Krystyna Wyrzykowska,). Kto oprócz powyższego przeczytał także opis pierwszych dni po wybuchu walk w Warszawie zamieszczonych w „Robotniku” i był też świadkiem tych wydarzeń (a takich przecież – mimo hekatomby - nie brakowało): „[…] Nie słychać było pojedynczych dźwięków – ulica huczała entuzjazmem. Wszystko co było dotąd tłumione, uczucia przez pięć lat wypełniające serca strach, żal, zemsta, nienawiść rozpacz i nadzieja – wybuchło teraz szalonym, nieopisanym i niezapomnianym krzykiem. […] usta szeptały modlitwę, bo się ziściły marzenia – Po kilku minutach ze wszystkich domów powiewały sztandary. […]” (Robotnik, Z krwawych dni sierpniowych. Z Woli na Starówkę, 1.08.45, Danuta Rajgrodzka,) musiał mieć wątpliwości co do sensu i prawdy zawartej w pozostałych tekstach dotyczących Powstania nawet do tych, które podpisywane były „nazwiskami” :”[…] Prawda o Powstaniu Sierpniowym musi przetrwać nie tylko jako obraz pamięci, ale jako groźna przestroga w historii narodu … który nie pierwszy raz dał się oszukać fałszywym przywódcom. […]” ( Odrodzenie, 26.08.45, W łunach patosu, Kazimierz Brandys,).

Tego intelektualnego dysonansu i miotania się między wkraczającą w polskie życie zbrodniczą ideologią nakazującą nazywać bohaterów zdrajcami, a zbrodniarzy i zdrajców bohaterami, a głębokim uczuciem wobec Powstania i heroizmu jego uczestników nie dostrzegłem tylko w 2 tekstach dotyczących sierpnia jakie opublikowano w 1945 roku. Oba zamieszczone w Tygodniku Powszechnym (tu narzuca się refleksja – jak zmieniły się czasy i stosunek Autorów tego tygodnika do dziejów ojczystych i prawdy). W jednym redakcja pisma sugerowała wstrzemięźliwość w ocenach zrywu używając do oceny zdarzenia słów „uczciwość myślenia” i definiowała go jako szlachetny, rzadki w dziejach świata „[…] akt bohaterstwa zbiorowego […]”, będący zarazem „[…] zadatkiem na rękojmię życia […]” i uznanie świata, któremu Warszawa wykrzyczała swoje pragnienie swobodnego istnienia (Tygodnik Powszechny, 29.07.45, Rocznica Warszawskiego Powstania,). Jeszcze głębiej interpretował kwestie Powstania w tekście „Warszawa 1944” Wojciech Kętrzyński (Tygodnik Powszechny 12.08.45,). Tłumaczył czytelnikowi to co wówczas musiało być oczywiste (dzisiaj już niestety niekoniecznie) lecz przykrywane komunistycznym jazgotem: „[…] są problemy, które naród Polski na swój specyficzny irracjonalny sposób pojmuje. Są to […] honor i suwerenność. Jakiekolwiek naruszenie tych pojęć powoduje odruch rozpaczliwego protestu, który wybucha wbrew i mimo wszystkiemu. Jakkolwiek beznadziejne byłyby okoliczności walki – naród poświęci zawsze wszystko w obronie tych świętości.[…] Naród poświęcił stolicę, gdyż sądził, że jest to potrzebne w obronie honoru i suwerenności Polski. Powstanie było więc w roku 1944 nieodwracalną koniecznością […]”. Jak wyżej napisałem były to jedyne dwa teksty (wśród znalezionych w przeglądanych gazetach) opisujące Powstanie z potrzebnym dystansem i refleksją, które mogły służyć pogłębionemu zastanowieniu się nad dramatem.

Kończąc, krótki z konieczności opis dokonań polskiego dziennikarstwa z roku 1945 dotyczących Powstania, trzeba zauważyć, że w analizowanych tekstach było stosunkowo mało informacji dotyczących dnia powszedniego powstańczej Warszawy i opisów życia i martyrologii (szczególnie tych z Woli) mieszkańców Miasta w czasie heroicznych 64 dni, a był to przecież (jakby źle to nie zabrzmiało) „fenomenalny” materiał do opisania. Z krótkich szkiców (zamieszczonych w Życiu Warszawy, 28.07.45, 1.08.45, Ulice i Ludzie 1 i 2, J.W.,) dowiadywaliśmy się jak wyglądały ulice: Wilcza, Al. Szucha, Mokotowska, Długa w sierpniu i wrześniu 1944 roku. Brak było jednak całościowego obrazu, który mógłby nam pomóc stworzyć spójną i całościową wizję. Nie wspominano też o dokonaniach i sukcesach Powstańców (n.p. wyzwolenie „Gęsiówki” z jej żydowskimi więźniami 5.08.1944), bardzo ogólnie przypomniano jedynie o „Międzynarodowej Brygadzie w Powstaniu” czyli (w rzeczywistości) o obcokrajowcach walczących w szeregach Powstania (Życie Warszawy, 1.08.45,).

Obraz warszawskiego zrywu jaki otrzymujemy po lekturze gazet z roku 1945 jest zasadniczo jednowymiarowy i w sposób wyraźny przygotowujący czytelnika do planowanej przeciwakowskiej ofensywy, konstruowano go w sposób najprostszy z prostych bohaterowie w mundurach (AK, AL. i inni) i zdrajcy w garniturach oraz generalskich uniformach rzucający na stosu historii miasto i jego mieszkańców. Upraszczając w ten sposób historię warszawskiego bohaterstwa i historycznej konieczności chciano zabić prawdę o Powstaniu. Czy się to udało oceńmy sami patrząc na naszą historię z perspektywy kilkudziesięciu lat.
 

Piotr Łysakowski 

#REKLAMA_POZIOMA#


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry z ostatniej chwili
Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry

"Choroba bardzo przyspieszyła. W ciągu miesiąca schudłem 10 kilogramów, pojawiły się bardzo mocne bóle i towarzyszył mi coraz większy problem z głosem" - powiedział w programie "Debata Dnia" o stanie swojego zdrowia Zbigniew Ziobro.

Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: Bedzie miał proces z ostatniej chwili
Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: "Bedzie miał proces"

Były minister finansów, Jan Vincent Rostowski zaatakował na Twitterze [X] Dominika Tarczyńskiego. "Będzie miał proces za publikowanie obrzydliwych fake newsów" - odpowiada europoseł Prawa i Sprawiedliwości

Adam Bodnar powinien podać się do dymisji z ostatniej chwili
"Adam Bodnar powinien podać się do dymisji"

Radosław Fogiel, poseł PiS uważa, że służby złamały prawo, wchodząc do domu b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak mówił w czwartek w Studiu PAP, w jego ocenie prokurator Marzena Kowalska i szef MS Adam Bodnar powinni za to ponieść odpowiedzialność i podać się do dymisji.

Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem z ostatniej chwili
Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. "Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem"

W środę i w czwartek przedstawiciele resortów infrastruktury, funduszy, rozwoju, finansów, aktywów państwowych oraz rolnictwa uczestniczyli w spotkaniach ze stroną ukraińską. W sieci Ukraińcy opublikowali zdjęcie z nietypową pozą Michała Kołodziejczaka.

Zastępca Bodnara: Co Pan zamierza zrobić Panie Ministrze? Wiadomości
Zastępca Bodnara: Co Pan zamierza zrobić Panie Ministrze?

Dziś opinią publiczną wstrząsnęły fakty przedstawione w artykule Patryka Słowika "Sienkiewicz, Wrzosek, Wolne Sądy i wniosek. Jak prokurator walczyła o wolne media". Neoprokuratura opublikowała komunikat o tym, że zajmuje się opisanym w artykule wątkami. Do sprawy odniósł się również prokurator Michał Ostrowski, powołany za czasów Zbigniewa Ziobry, ale pełniący nadal obowiązki, zastępca Prokuratora Generalnego. Prokuratorem Generalnym, wbrew zapowiedziom rozdzielenia tych funkcji, jest obecnie minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Rosyjski myślwiec zestrzelony z ostatniej chwili
Rosyjski myślwiec zestrzelony

Rosyjski myśliwiec Su-35 runął w czwartek do morza w pobliżu Sewastopola na okupowanym przez Rosję Krymie; według wstępnych doniesień pilot przeżył, a maszyna mogła zostać zestrzelona omyłkowo przez rosyjską obronę przeciwlotniczą - podało Radio Swoboda.

Spiegel: Europejscy politycy mieli otrzymywać setki tysięcy euro od Rosji z ostatniej chwili
"Spiegel": Europejscy politycy mieli otrzymywać setki tysięcy euro od Rosji

Czeski rząd ujawnił poważną rosyjską operację wywierania wpływu na sześć krajów UE. W centrum sprawy znajduje się portal informacyjny Voice of Europe - pisze portal tygodnika "Spiegel" w artykule "Europejscy politycy mieli otrzymywać setki tysięcy euro od Rosji".

Marcin Najman trafił do szpitala z ostatniej chwili
Marcin Najman trafił do szpitala

Marcin Najman trafił do szpitala. Sportowiec musi przejść operację.

Rewolucyjne zmiany na Euro? UEFA wysłucha głosu kadr z ostatniej chwili
Rewolucyjne zmiany na Euro? UEFA wysłucha głosu kadr

UEFA zapowiedziała, że wysłucha trenerów reprezentacji narodowych, jeśli chcą mieć kadry składające się z 26 piłkarzy, zamiast 23, na mistrzostwa Europy w Niemczech. W kwietniu w Duesseldorfie odbędą się warsztaty z selekcjonerami i działaczami uczestników turnieju.

Będzie naprawdę niebezpiecznie. Te regiony są szczególnie zagrożone z ostatniej chwili
Będzie naprawdę niebezpiecznie. Te regiony są szczególnie zagrożone

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia przed silnym wiatrem. Alert dotyczy pięciu województw, najmocniej będzie wiało w Małopolsce i wschodniej części Podkarpacia. Z prognoz wynika, że miejscami pojawią się też burze.

REKLAMA

dr Piotr Łysakowski: Gazety 1945 o Powstaniu

Czynię to z chęci pokazania jak bliskie ( niewątpliwie wbrew jego intencjom ) są opinie Zychowicza tym artykułowanym w połowie lata czterdziestych przez polskie gazety. Podobnie zresztą jak kompletnie aberracyjne i w sumie nieodległe (jeśli idzie o poziom absurdu w sferze argumentacji dotyczącej rozwiązania tegoż marszu) od komunistycznych i antydemokratycznych były zachowania warszawskiego ratusza wobec marszu dnia 1.08.2018.
 dr Piotr Łysakowski: Gazety 1945 o Powstaniu
/ Wikimedia, domena publiczna

Nie tak dawno przez łamy gazet, media, przetoczyła się dyskusją sprowokowana książkami ( w tym szczególnie jedną – Obłęd '44 - Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując Powstanie Warszawskie, Poznań: Dom Wydawniczy Rebis 2013 ) Piotra Zychowicza. Mając radykalnie odmienne od Autora wyżej przytaczanej pracy poglądy na kwestię Powstania Warszawskiego postanowiłem przyjrzeć się prasowej propagandzie pierwszego powojennego roku dotyczącej właśnie bohaterskiego zrywu 1944 roku. Czynię to z chęci pokazania jak bliskie ( niewątpliwie wbrew jego intencjom ) są opinie Zychowicza tym artykułowanym w połowie lata czterdziestych przez polskie gazety. Podobnie zresztą jak kompletnie aberracyjne i w sumie nieodległe (jeśli idzie o poziom absurdu w sferze argumentacji dotyczącej rozwiązania tegoż marszu) od komunistycznych i antydemokratycznych były zachowania warszawskiego ratusza wobec marszu dnia 1.08.2018.

Zdawać, by się mogło, że rok po upadku Powstania to czas po którym nie da się artykułować jednoznacznych i arbitralnych opinii dotyczących „Powstania Sierpniowego” jak pisano wtedy. Nic bardziej błędnego już wtedy znaczna część dziennikarzy i publicystów wiedziała (i używając modnego dziś języka hejtowała lub po prostu trollowała na stronicach swoich tytułów). Wiedziała lepiej, że Sowieci, przeciwko którym Powstanie było skierowane, nie mogli udzielić mu pomocy: „[…] Wszystkie niedomagania, wszystko co źle skalkulowano i to co się nie udało było zdaniem znanych kół, winą Armii Czerwonej, która nie wkroczyła do Warszawy w chwili przez te koła wymaganej […]” ( Życie Warszawy, 29.07.45, Czy kierownictwo powstania działało w porozumieniu z Armią Czerwoną ? Relacja uczestnika,). Powstanie było zresztą wymierzone nie tylko przeciwko wschodnim „wyzwolicielom i niosącym pokój i dobrobyt przyjaciołom”, jego ostrze skierowane było przeciwko rodzącej się demokraci, której przecież tak bardzo Polsce brakowało przed 1939 rokiem no i przeciwko bohaterskiemu narodowi polskiemu: „[…] Nigdy może bohaterstwo, […] gorący patriotyzm, jakiego tysiące dowodów złożyli powstańcy Warszawy, nigdy to bankructwo (polityki Londynu – P.Ł.) nie zostało użyte do tak wrogich narodowi celów, nigdy Naród Polski nie został tak tragicznie oszukany […]” (Życie Warszawy, 30.07.45, Prawda o powstaniu Warszawskim, Odczyt wicemin. Władysława Bieńkowskiego,). Dostrzegano bohaterstwo Powstańców oddzielając je od zaprzaństwa, tchórzostwa i realizacji własnych partykularnych interesów osób kierujących ruchem. Apelowano więc, w związku z tym (post factum) o oszczędzanie polskiej krwi i rozsądek w ocenach Powstania. Napiszmy rozsądek pojmowany dość szczególnie: „[…] Nie wolno jako czynu godnego naśladowania, utrwalać w pamięci narodu powstanie (tak w tekście – P.Ł.) – katastrofę, powstanie […] wybieg i grę reakcyjnych przywódców. […] Dość umierania na płonących gruzach miast i nieużytkach historii ! W interesie pp. Hr. Komorowskich i Pełczyńskich […]” ( Życie Warszawy, 1.08.45, Tragiczna rocznica, tekst sygnowany literami B.W.,).

Niespodziewanie (jak sądzę) dla czytelników polskich powojennych gazet pojawiła się w narracji dotyczącej Powstania „sanacja”, którą obwiniano za porażkę zrywu i oskarżano o chęć przywrócenia w Polsce „status quo ante bellum”. Efektem tego miał być wybuch Powstania i groźba wojny domowej ale i groźne przypomnienie, że Polacy nie zapomną tych, którzy we własnym interesie przelewali ich krew : „[…] Sanacja sprowokowała powstanie warszawskie przedwcześnie bez porozumienia z Czerwoną Armią […], bez porozumienia z Armią Ludową. […] Zbrodnicza, podstępna gra kliki sanacyjnej miała na celu nie wyzwolenie Polski, ale narzucenie ludowi polskiemu reakcyjno – sanacyjnej dyktatury, zmierzała do rozpalenia wojny domowej […]. Naród Polski nie zapomni nigdy swych dzieci, które szły na śmierć, w przekonaniu, że walczą o wolność Polski, ale nie zapomni też zdrajców narodowej sprawy, którzy szafowali bezcenną krwią Polaków dla swych brudnych egoistycznych celów.” (Głos Ludu 30.07.45, Bohaterstwo i gra,).

Trudno było absolutnie zakłamać przedpowstaniową rzeczywistość, tak więc przyznawano, że nienawiść do niemieckiego okupanta była ogromna, że Powstanie wybuchłoby tak czy inaczej. Stało to w radykalnej sprzeczności do logiki twierdzeń artykułowanych wyżej o tym, że warszawski dramat był efektem jakichś politycznych szwindelków i własnych interesików przywódców Powstania. Podobnie jak dziś, kiedy dziennikarze w sprawach istotnych dla kraju kłamią i manipulują na potęgę, na takie szczegóły (na prawdę nie było szczególnego zapotrzebowania) nie zwracano uwagi wykluczając z prawa dyskutowania o Powstaniu sporą (by nie rzec większą) część społeczeństwa polskiego „[…] Tylko demokracja polska, która dzięki słusznej polityce wewnętrznej i zagranicznej, stworzyła trwałe podstawy dla Polski silnej, wolnej i niepodległej MA MORALNE PRAWO (tak w tekście – P.Ł.) ma prawo czcić pamięć poległych bohaterów […].” (Głos Ludu, 31.07.45, Na wieczną chwałę,). Takie formułowanie opinii pozwalało iść dalej i odczłowieczając przeciwników (nie jest ważne prawdziwych czy urojonych) pisać o nich, że są faktycznie zwierzętami nienawidzącymi „kraju światowego proletariatu” do tego stopnia, że właśnie ze względu na tę nienawiść rzucili na: „[…] pastwę wroga stolicę Polski, […]” jakby ówczesna awersja do wiarołomnych Sowietów miała jakiś szczególny związek z dramatem Warszawy.

Równolegle z przekonywaniem czytelnika o powyższym sugerowano coś wręcz przeciwnego: „[…] Dwumiesięczna walka powstańcza stolicy jest przykładem […] bohaterstwa. Jej kierownictwo – z Borem Komorowskim na czele, obce było stanowczej woli walki stutysięcznej masy powstańczej. Ale powstanie nie potrafiło otrząsnąć się z tego kierownictwa.[…]” (Głos Ludu, 1.08.45, Tragiczne bohaterstwo, Władysław Bieńkowski /Kwiek/,). Sięgano także głębiej szukając przyczyn wybuchu Powstania w odniesieniach do sytuacji międzynarodowej i planach „polskiej reakcji” chcącej zachować swoje dawne wpływy i niejako przy okazji chcącej też zdemolować stosunki Polski z ZSSR i z aliantami. Te pomysły Bór – Komorowski realizował wspólnie z Niemcami na gruzach stolicy Rzeczpospolitej: „[…] Bór Komorowski i Sauckel wspólnie ponoszą odpowiedzialność z gruzy Warszawy […]” pisał w Głosie Ludu Władysław Gomułka (Głos Ludu, Prawda o Powstaniu Warszawskim, 1.08.45,).

W serwowanej czytelnikowi narracji o Powstaniu bardzo często podawano wzajemnie wykluczające się wiadomości. Wybuch musiał nastąpić tak potężna była nienawiść do okupanta za popełnione przez niego zbrodnie: „[…] nienawiść do Niemców i żądza walki były wśród ludności Warszawy tak wielkie, że armie podziemne wespół z ludnością cywilną rzuciły się w wir walki powstańczej […]”, a równocześnie bezustannie wbijano odbiorcy treści artykułów do głowy winę powstańczego dowództwa kłamiąc przy tym na potęgę odnośnie „sprawstwa” :”[…] O wywołaniu przez AK powstania zdecydował emigracyjny polski rząd londyński, ściślej reprezentujący ten rząd gen. Sosnkowski – bez jakiegokolwiek porozumienia z dowództwem Armii Czerwonej, […]”. Przy okazji odmawiano dowództwu ruchu jakiejkolwiek głębszej motywacji i zarzucano ciężki „[…] psychiczny uraz antysowiecki […]”, który prowadził nawet nie tyle do błędu ile do podjęcia decyzji, która była szaleństwem (Robotnik, 1.08.45, W rocznicę powstania, Henryk Świątkowski,). Nie przeszkadzało to tej samej gazecie kilka stron dalej i kilka dni później ponownie przekonywać o nieuchronności Powstania i szaleńczej odwadze Powstańców bez wspominania o błędach dowództwa, co tak naprawdę oddawało rzeczywistość „tamtego czasu” i możliwości realnej oceny tego co miało miejsce zaledwie rok wcześniej: „[…] nadszedł dzień, że ramy konspiracji stały się dla Was za ciasne, a metody walki podziemnej nie wystarczające dla waszych młodych serc, płonących żądzą natychmiastowej i otwartej rozprawy z wrogiem. Poszliście do boju […], pomścić Pawiak, pomścić udręczane ulice Warszawy […], tragiczne szkielety spalonego ghetta.[…]” (Robotnik, 1.08.45, Powstańcom Warszawy, Krystyna Wyrzykowska,). Kto oprócz powyższego przeczytał także opis pierwszych dni po wybuchu walk w Warszawie zamieszczonych w „Robotniku” i był też świadkiem tych wydarzeń (a takich przecież – mimo hekatomby - nie brakowało): „[…] Nie słychać było pojedynczych dźwięków – ulica huczała entuzjazmem. Wszystko co było dotąd tłumione, uczucia przez pięć lat wypełniające serca strach, żal, zemsta, nienawiść rozpacz i nadzieja – wybuchło teraz szalonym, nieopisanym i niezapomnianym krzykiem. […] usta szeptały modlitwę, bo się ziściły marzenia – Po kilku minutach ze wszystkich domów powiewały sztandary. […]” (Robotnik, Z krwawych dni sierpniowych. Z Woli na Starówkę, 1.08.45, Danuta Rajgrodzka,) musiał mieć wątpliwości co do sensu i prawdy zawartej w pozostałych tekstach dotyczących Powstania nawet do tych, które podpisywane były „nazwiskami” :”[…] Prawda o Powstaniu Sierpniowym musi przetrwać nie tylko jako obraz pamięci, ale jako groźna przestroga w historii narodu … który nie pierwszy raz dał się oszukać fałszywym przywódcom. […]” ( Odrodzenie, 26.08.45, W łunach patosu, Kazimierz Brandys,).

Tego intelektualnego dysonansu i miotania się między wkraczającą w polskie życie zbrodniczą ideologią nakazującą nazywać bohaterów zdrajcami, a zbrodniarzy i zdrajców bohaterami, a głębokim uczuciem wobec Powstania i heroizmu jego uczestników nie dostrzegłem tylko w 2 tekstach dotyczących sierpnia jakie opublikowano w 1945 roku. Oba zamieszczone w Tygodniku Powszechnym (tu narzuca się refleksja – jak zmieniły się czasy i stosunek Autorów tego tygodnika do dziejów ojczystych i prawdy). W jednym redakcja pisma sugerowała wstrzemięźliwość w ocenach zrywu używając do oceny zdarzenia słów „uczciwość myślenia” i definiowała go jako szlachetny, rzadki w dziejach świata „[…] akt bohaterstwa zbiorowego […]”, będący zarazem „[…] zadatkiem na rękojmię życia […]” i uznanie świata, któremu Warszawa wykrzyczała swoje pragnienie swobodnego istnienia (Tygodnik Powszechny, 29.07.45, Rocznica Warszawskiego Powstania,). Jeszcze głębiej interpretował kwestie Powstania w tekście „Warszawa 1944” Wojciech Kętrzyński (Tygodnik Powszechny 12.08.45,). Tłumaczył czytelnikowi to co wówczas musiało być oczywiste (dzisiaj już niestety niekoniecznie) lecz przykrywane komunistycznym jazgotem: „[…] są problemy, które naród Polski na swój specyficzny irracjonalny sposób pojmuje. Są to […] honor i suwerenność. Jakiekolwiek naruszenie tych pojęć powoduje odruch rozpaczliwego protestu, który wybucha wbrew i mimo wszystkiemu. Jakkolwiek beznadziejne byłyby okoliczności walki – naród poświęci zawsze wszystko w obronie tych świętości.[…] Naród poświęcił stolicę, gdyż sądził, że jest to potrzebne w obronie honoru i suwerenności Polski. Powstanie było więc w roku 1944 nieodwracalną koniecznością […]”. Jak wyżej napisałem były to jedyne dwa teksty (wśród znalezionych w przeglądanych gazetach) opisujące Powstanie z potrzebnym dystansem i refleksją, które mogły służyć pogłębionemu zastanowieniu się nad dramatem.

Kończąc, krótki z konieczności opis dokonań polskiego dziennikarstwa z roku 1945 dotyczących Powstania, trzeba zauważyć, że w analizowanych tekstach było stosunkowo mało informacji dotyczących dnia powszedniego powstańczej Warszawy i opisów życia i martyrologii (szczególnie tych z Woli) mieszkańców Miasta w czasie heroicznych 64 dni, a był to przecież (jakby źle to nie zabrzmiało) „fenomenalny” materiał do opisania. Z krótkich szkiców (zamieszczonych w Życiu Warszawy, 28.07.45, 1.08.45, Ulice i Ludzie 1 i 2, J.W.,) dowiadywaliśmy się jak wyglądały ulice: Wilcza, Al. Szucha, Mokotowska, Długa w sierpniu i wrześniu 1944 roku. Brak było jednak całościowego obrazu, który mógłby nam pomóc stworzyć spójną i całościową wizję. Nie wspominano też o dokonaniach i sukcesach Powstańców (n.p. wyzwolenie „Gęsiówki” z jej żydowskimi więźniami 5.08.1944), bardzo ogólnie przypomniano jedynie o „Międzynarodowej Brygadzie w Powstaniu” czyli (w rzeczywistości) o obcokrajowcach walczących w szeregach Powstania (Życie Warszawy, 1.08.45,).

Obraz warszawskiego zrywu jaki otrzymujemy po lekturze gazet z roku 1945 jest zasadniczo jednowymiarowy i w sposób wyraźny przygotowujący czytelnika do planowanej przeciwakowskiej ofensywy, konstruowano go w sposób najprostszy z prostych bohaterowie w mundurach (AK, AL. i inni) i zdrajcy w garniturach oraz generalskich uniformach rzucający na stosu historii miasto i jego mieszkańców. Upraszczając w ten sposób historię warszawskiego bohaterstwa i historycznej konieczności chciano zabić prawdę o Powstaniu. Czy się to udało oceńmy sami patrząc na naszą historię z perspektywy kilkudziesięciu lat.
 

Piotr Łysakowski 

#REKLAMA_POZIOMA#



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe