Przytomny głos z Niemiec: Niemieckie dziennikarstwo znalazło sobie przeciwnika fantomicznego
Żeby nie było, że pokazuję tutaj jedynie tę brzydką twarz naszych zachodnich sąsiadów, w szczególności ich mediów, tworząc być może wrażenie, że nie ma tam już niczego innego. Niestety jest to obraz (przynajmniej na razie) narzucający się, wręcz dominujący i nie łatwo jest znaleźć wyjątki, choć są. Z drugiej strony owe wyjątki potwierdzające regułę być może tym bardziej zasługiwałyby na wyeksponowanie i popularyzację, co też postaram się czasami czynić
Do takich chwalebnych "wyjątków" należy niewątpliwie "Tichys Einblick", portal internetowy mający od pewnego czasu również swoją wersję papierową w postaci miesięcznika. Niestety do ich wydań papierowych nie mam dostępu, ale znającym język niemiecki polecić mogę z przyjemnością wspomniany portal: https://www.tichyseinblick.de/
Wczoraj stoczyłem tutaj coś w rodzaju "dyskusji" z dwoma panami, z których jeden podawał się nawet za dziennikarza. A dyskusja dotyczyła stanu mediów w Niemczech. Panowie ci twierdzili, że nie ma bardziej niezależnych mediów, niż niemieckie, ha, ha. Trudno dyskutować z kim kto ma na dany temat zdanie, nie zaś wiedzę. Tak że zbyt wiele z tej dyskusji nie wynikło.
No więc jak to wygląda z tą wolnością słowa i w ogóle jaki jest stan mediów u tych naszych zachodnich sąsiadów? O tym dowiedzieć się można najlepiej sięgając właśnie do źródeł niemieckich. Proponuję zatem wywiad z wybitnym niemieckim medioznawcą, prof. Norbertem Bolzem. A ponieważ, jak wspomniałem, nie mam dostępu do miesięcznika, gdzie się ten wywiad ukazał, to przytoczę tutaj (w moim tłumaczeniu) jedynie króciutki, ale mówiący właściwie wszystko fragment, który "ukradłem" p. Gregorowi Grezerowi, za co przepraszam i dziękuję.
"Niemieckie dziennikarstwo już zawsze było przede wszystkim dziennikarstwem światopoglądowym. Nigdy się nie zadowalało jedynie informowaniem czy analizowaniem. Nie, ono musiało koniecznie manifestować jakiś pogląd, wyrażać jakąś opinię. Dziś mamy taką oto sytuację, że Angeli Merkel udało się właściwie przejąc i anektować wszystkie tematy kojarzone dotąd z lewicą i w ten sposób jej partia przegoniła SPD - by tak rzec - od lewej. W podobny sposób przejęła również wszystkie tematy Zielonym.
Tak że dzisiaj - w odniesieniu do ideologii obowiązującej w naszej politycznej kulturze - istnieje już tylko możliwość uprawiania krytyki ekstremalnej, radykalnej, lub też śpiewać w tym samym chórze. I dokładnie to robi właśnie nasze (niemieckie) dziennikarstwo. A może to robić, gdyż znalazło sobie przeciwnika zastępczego - fantomicznego. Nie krytykuje się zatem władzy tylko pewien fantom, mianowicie nową prawicę."
Poniżej, dla tych, którzy rozumieją po niemiecku proponuję do odsłuchania inny bardzo interesujący wywiad z panem profesorem, w którym również poruszone są te same wątki.
Marian Panic