Wojciech Osiński: Jak Niemcy z plastikiem walczyli. Ekorewolucja Zielonych wbrew zdrowemu rozsądkowi

Niemcy uchodzą za wzór w walce z plastikiem, niemniej jego zużycie ustawicznie wzrasta. Kolejnym orężem w tej batalii ma być podatek na producentów plastikowych opakowań, które zamieniają się w odpady.
Plastikowe śmieci. Ilustracja poglądowa Wojciech Osiński: Jak Niemcy z plastikiem walczyli. Ekorewolucja Zielonych wbrew zdrowemu rozsądkowi
Plastikowe śmieci. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Wczoraj Bundestag poparł ustawę nakładającą podatek na jednorazowy, nienadający się do recyklingu plastik. Ma ona odciążyć samorządy i zakłady, które wydają co roku setki milionów euro na przetwarzanie odpadów. Wstępne szacunki zakładają, że roczne przychody z tego tytułu będą wynosić ok. 400 milionów euro. Pozyskane w ten sposób środki trafią do specjalnego funduszu, który ma zostać przeznaczony między innymi na „edukację ekologiczną”. Argument „ekologiczny” jest ważki, tyle że złudny, ponieważ dotąd przyniósł skutki odwrotne do zamierzonych. Nawiasem mówiąc, już teraz widzę uśmiechniętych bossów mafii śmieciowych, „transferujących” niepożądane elementy z plastiku do krajów o mniejszym opodatkowaniu. Planom socjalistycznego rządu w Berlinie sprzeciwiła się opozycyjna chadecja, ostrzegając, że podatek nałożony na przedsiębiorców odczują konsumenci. Ale co tam. Pod tym względem wystąpienia ministra gospodarki i ochrony klimatu Roberta Habecka przypominają słynne przemówienia Lenina o wznieceniu rewolucji i wygraniu jej za „wszelką cenę”.

 

Ogrzewania i silniki

Polityk Zielonych zamierza też zakazać nowych systemów ogrzewania olejowego i gazowego. Przygotowana w jego resorcie ustawa miałaby wejść w życie w przyszłym roku. Od stycznia 2024 r. każdy nowy system grzewczy ma być zasilany w co najmniej 65 procentach ze źródeł odnawialnych. Zgodnie z ustaleniami zawartymi w umowie koalicyjnej SPD, FDP i Zielonych zmiany te miały właściwie nastąpić rok później. Powodem przyspieszenia realizacji planu Zielonych jest ich troska o klimat w sektorze budowlanym. Niemcy zobowiązały się osiągnąć neutralność klimatyczną do 2045 roku. Wicekanclerz Niemiec opowiedział się za zwiększeniem dotacji, mających zachęcić konsumentów do szybszego przejścia na ekologiczne systemy grzewcze.
Według ekspertów tempo wdrażanej przez Habecka transformacji energetycznej przerasta możliwości obywateli. Zresztą spór w tych sprawach dzieli także rządzących.

Przykładowo niemiecki minister transportu Volker Wissing (FDP) sprzeciwia się zaplanowanemu przez Brukselę zakazowi sprzedaży aut spalinowych po 2035 roku. Według niego istnieją alternatywy, które budzą zainteresowanie wielu klientów. Jego opinia wywołała dyskusję wśród koalicjantów z SPD i Zielonych. Wissing stwierdził, że Unia Europejska ignoruje zwłaszcza jedną istotną alternatywę dla silników spalinowych, czyli przybierające z każdym rokiem na znaczeniu paliwa syntetyczne. Tak zwane „E-Fuels” są pozyskiwane z resztek spożywczych i mogą zostać zastosowane w niemal każdym silniku wysokoprężnym. Nad rozwojem tych technologii, redukujących emisję dwutlenku węgla, pracują między innymi tacy branżowi potentaci jak Porsche i Audi. Unia Europejska zakłada, że za 12 lat zostanie wprowadzony całkowity zakaz sprzedaży aut spalinowych. Mają je zastąpić pojazdy elektryczne lub napędzane wodorem. Liberałowie wskazują jednak, że problemem jest pozyskiwanie odpowiednich surowców. Szef FDP Christian Lindner zaznaczył, że ważne jest przede wszystkim zachowanie równowagi między źródłami zasilania. Sprzeciw liberałów tak krótko przed finalnym krokiem wywołał popłoch Berlinie. Podobny spór między koalicjantami zarsysował się wcześniej w sprawie wspomnianego podatku na plastikowe opakowania. 

 

Unijna dyrektywa z 2019 r.

Prasowe komentarze skupiły się na złośliwościach pod adresem przedsiębiorców, którzy nie chcą ulegać rozkazom wyznawców zielonego neokomunizmu. Ale tak naprawdę dali się nabrać i zostali po prostu wystawieni do wiatru. Mniejsza z tym. To nie pierwszy przejaw stopniowego zarzucania przez niemieckich socjalistów ideałów wolnego rynku i przedsiębiorczości na rzecz powierzenia państwu funkcji centralnego nadzorcy „zmian klimatycznych”. Sprawa ma, jak zwykle, „głębsze dno”.

Nowy podatek jest uzupełnieniem unijnego „zalecenia” z 2019 r. Parlament Europejski przyjął wtedy dyrektywę wprowadzającą zakaz sprzedaży jednorazowych artykułów z tworzyw sztucznych (np. plastikowych tac, talerzy, słomek i sztućców), a także wymóg oddzielnej zbiórki plastikowych butelek w sklepach do 2029 r. Celem tych przepisów jest walka z rosnącym problemem odpadów zanieczyszczających morza i oceany. Jak ocenia Komisja Europejska, obok porzuconych lub nieumyślnie zgubionych sieci rybackich ponad 80 proc. tych śmieci to przedmioty codziennego użytku, pochodzące z handlu żywnością, fast foodów oraz sprzedaży napojów. Dyrektywa przewidywała też nałożenie na detalistów obowiązku wprowadzenia systemu odbioru plastikowych butelek po napojach. Jak już wiadomo, w rzeczywistości wyszło różnie. Mimo to unijna walka z plastikiem jest przez Niemców nadal przyjmowana z entuzjazmem, a zdaniem wielu z nich zaostrzone przepisy są nadal zbyt umiarkowane. 

„Odpady z tworzyw sztucznych są dosłownie wszędzie: na łąkach, polach, w ogrodach i lasach, a nawet w powietrzu. Plastik szkodzi również zwierzętom i ludziom. Zobowiązania i deklaracje składane dotychczas przez przemysł i handel prowadziły donikąd. Produkcja plastiku wciąż działa na pełnych obrotach. Recykling pomaga, ale nie wystarcza. Także apele do konsumentów, by częściej używali opakowań wielokrotnego użytku, niewiele dają. Unijny zakaz jednorazowych artykułów z tworzyw sztucznych jest dobrym krokiem w odpowiednim kierunku, ale wciąż zbyt słabym. Przede wszystkim powinniśmy niezwłocznie i całkowicie skończyć z produkcją i stosowaniem plastiku”

- czytamy w dzienniku „Rhein-Zeitung”.

Natomiast zdaniem „Frankfurter Rundschau” problem z morskimi odpadami w Europie tylko w nieznacznym stopniu jest winą jej mieszkańców. 

„Czy Unia Europejska może uniknąć katastrofy, zakazując swoim państwom członkowskim plastikowych patyczków do uszu? Otóż nie, wprowadzone restrykcje zapobiegają jej nieznacznie. Główna przyczyna zaśmiecenia wód leży bowiem na innych kontynentach. 90 proc. niebezpiecznych śmieci dostaje się do naszych mórz m.in. z Egiptu, Wietnamu, Chin oraz Indii. Przepływają one systemami rzecznymi przez kraje, które dopiero od kilku lub kilkunastu lat notują szybki wzrost gospodarczy. Unijni komisarze i Zieloni powinni się skoncentrować najpierw na tych regionach, a nie zasypywać Europę kolejnymi zakazami”

- napisał frankfurcki dziennik.

 

Fruwające foliówki

Cóż, niemieccy socjaliści woleli zacząć od siebie, tyle że inaczej niż powinni. W 2020 roku minister środowiska (a obecnie ds. współpracy gospodarczej i rozwoju) Svenja Schulze (SPD) wprowadziła całkowity zakaz używania jednorazowych toreb plastikowych. „Zwyczaje zmienia edukacja, a nie dodatkowe podatki”, ocenia Sandra Schäfer, ekodziałaczka i dziennikarka gazety „Hamburger Morgenpost”. Według niej wprowadzenie opłat recyklingowych ma ujemny wpływ na przyszłość wielu przedsiębiorstw w Unii Europejskiej, ponieważ uprzywilejowuje większe koncerny. Z badań duńskiej agencji rządowej ds. środowiska Miljøstyrelsen z kolei wynika, że produkcja i utylizacja uznawanych powszechnie za bardziej ekologiczne toreb bawełnianych jest znacznie szkodliwsza dla środowiska niż cienkich toreb plastikowych. Podobnych krytycznych głosów przybywa także w konserwatywnej Bawarii, gdzie rządy CSU od lat licytują się z Zielonymi w ekologicznej gorliwości. 

„Nasza schizofrenia jest doprawdy zaskakująca. Wbrew wszelkim restrykcjom foliówki nadal fruwają w powietrzu i zwiększa się zużycie jednorazowych opakowań z plastiku. Restrykcje Brukseli oraz jej chęć prowadzenia nas za rączkę nie zwiększą naszej sympatii do eurokratów”

- ostrzega ratyzbońska „Mittelbayerische Zeitung”.

Można odnieść wrażenie, że bawarski dziennik obnażył pewną niemiecką sprzeczność: Niemcy są w awangardzie walki z plastikiem, uchodzą wręcz za europejskich fanatyków ekologicznego stylu życia, a zarazem należą do ścisłej czołówki, jeśli chodzi o produkcję tworzyw sztucznych oraz ilość plastikowych odpadów. Bodaj w żadnym innym państwie członkowskim Unii Europejskiej nie zużywa się tyle plastiku co w Niemczech. Z ustaleń Europejskiego Urzędu Statystycznego (Eurostatu) w Luksemburgu wynika, że zużycie plastiku w Niemczech wciąż wzrasta, ponieważ rośnie tam popyt na zakupy w internecie. A towary zamówione w sieci najczęściej wymagają plastikowego opakowania, by zapobiec uszkodzeniom podczas przesyłki.

 

Niemcy „plastikowym” liderem

Poza tym do „modnych” papierowych torebek w sklepach spożywczych 
i hipermarketach niemieccy konsumenci ciągle wkładają wiele plastiku. Na cóż bowiem „politycznie poprawna” torebka, skoro przeciętny Niemiec jest wielbicielem potraw, które można szybko przyrządzić w mikrofalówce? A gotowe jedzenie zazwyczaj jest opakowane w plastik. Niemcy są także niezaprzeczalnymi europejskimi liderami w branży kosmetycznej, która raczej nie tak szybko zrezygnuje z tworzyw sztucznych. 

„Koszty produkcji i korzystania z alternatywnych materiałów są o wiele wyższe niż w przypadku plastiku. To trochę tak jak z modnymi kiedyś choinkami sztucznymi, które miały ocalić te prawdziwe i chronić środowisko. Dziś już wiemy, że wyprodukowanie sztucznej choinki jest bardziej szkodliwe niż ścięcie kilkunastu prawdziwych w lesie. Podobnie oceniam plany Zielonych i regulacje unijne”

- ocenia Wolfgang Pauser, austriacki prawnik i specjalista ds. konsumpcji.

Niemniej śmiem twierdzić, że nie warto składać broni w walce z plastikiem. Problem ten dotyczy nie tylko klimatu bądź ekologicznego stylu życia, ale również estetyki. Latem na niemieckich plażach gromadzą się wręcz usypiska odpadów z tworzyw sztucznych. Plastik niezwykle trudno i długo się rozkłada, a zdaniem ekspertów tak naprawdę nigdy nie rozkłada się do końca, trafiając do organizmów ryb i innych zwierząt morskich. To akurat nie jest zmyślone. Wiele zależy od postaw konsumentów, lecz na pewno nie od unijnych dyrektyw, które w praktyce spotykają się z rosnącą wrogością.

Wojciech Osiński

[Autor jest korespondentem Polskiego Radia]
 


 

POLECANE
Rząd zakaże fajerwerków? Znamienne słowa minister z ostatniej chwili
Rząd zakaże fajerwerków? Znamienne słowa minister

– W Sejmie są dwa projekty ustaw, które dają podstawę do zakazania fajerwerków – powiedziała we wtorek na antenie RMF FM minister klimatu Paulina Hennig-Kloska.

Do Chin nadal bez wiz przynajmniej do końca 2026 roku z ostatniej chwili
Do Chin nadal bez wiz przynajmniej do końca 2026 roku

Departament konsularny ministerstwa spraw zagranicznych Chin zdecydował o przedłużeniu programu jednostronnego ruchu bezwizowego dla obywateli 45 państw, w tym Polski, do 31 grudnia 2026 r. – poinformowały we wtorek państwowe media. Pierwotnie polityka bezwizowa miała obowiązywać do końca 2025 r.

KRUS wydał komunikat dla rolników z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat dla rolników

KRUS upraszcza orzecznictwo: decyzje lekarskie bez wizyty, na podstawie dokumentacji. Szybsze rozstrzygnięcia, mniej kolejek i koszty w dół. Wyjątki tylko przy brakach w dokumentacji.

Niemcy nie mają kontroli nad migrantami. Przestępcy pozostają bezkarni z ostatniej chwili
Niemcy nie mają kontroli nad migrantami. Przestępcy pozostają bezkarni

„Problem przestępczości migrantów w Niemczech wymknął się spod kontroli” – pisze portal European Conservative, wskazując jednocześnie na bezkarność dokonujących przestępstw migrantów.

Matysiak: Nie zmieniam klubu, zostaję w Partii Razem z ostatniej chwili
Matysiak: Nie zmieniam klubu, zostaję w Partii Razem

– Nie zmieniam klubu, zostaję w Partii Razem. Nie rozumiem, dlaczego miałabym opuszczać jej szeregi – powiedziała w poniedziałek na antenie RMF FM poseł Paulina Matysiak, odpowiadając w ten sposób koledze z partii Maciejowi Koniecznemu.

RPP obniży stopy procentowe? Ekspert nie ma złudzeń z ostatniej chwili
RPP obniży stopy procentowe? Ekspert nie ma złudzeń

– Wszystko wskazuje, że Rada Polityki Pieniężnej na rozpoczynającym się we wtorek posiedzeniu obniży stopy procentowe o 25 pkt bazowych – stwierdził ekonomista ING Banku Śląskiego Adam Antoniak. Jego zdaniem w przyszłym roku można się spodziewać kolejnych cięć.

CIA: Rosja i Chiny dokonywały potajemnych prób jądrowych z ostatniej chwili
CIA: Rosja i Chiny dokonywały potajemnych prób jądrowych

Dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej John Ratcliffe powiedział w poniedziałek, że prezydent Donald Trump miał rację, mówiąc o prowadzeniu przez Rosję i Chiny potajemnych eksplozji jądrowych. Jego głos poparł też szef senackiej komisji ds. wywiadu Tom Cotton.

Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Katowic

We wtorek – 4 listopada 2025 r. – rozpocznie się remont ul. Hadyny – poinformował Miejski Zarząd Ulic i Mostów w Katowicach.

Niemcy zawracają migrantów. Podano liczbę z ostatniej chwili
Niemcy zawracają migrantów. Podano liczbę

Bundespolizei od 8 maja do 31 października 2025 r. odmówiła wjazdu lub zawróciła ponad 18 tys. osób. Łącznie odnotowano 25,3 tys. nielegalnych przekroczeń.

Nowa twarz w M jak miłość Wiadomości
Nowa twarz w "M jak miłość"

W „M jak miłość” już wkrótce pojawi się nowa postać, która może sporo namieszać. W 1887. odcinku widzowie poznają Klaudię, graną przez Magdalenę Dwurzyńską - młodą aktorkę, która w serialu zadebiutuje w wyjątkowo zaskakujących okolicznościach.

REKLAMA

Wojciech Osiński: Jak Niemcy z plastikiem walczyli. Ekorewolucja Zielonych wbrew zdrowemu rozsądkowi

Niemcy uchodzą za wzór w walce z plastikiem, niemniej jego zużycie ustawicznie wzrasta. Kolejnym orężem w tej batalii ma być podatek na producentów plastikowych opakowań, które zamieniają się w odpady.
Plastikowe śmieci. Ilustracja poglądowa Wojciech Osiński: Jak Niemcy z plastikiem walczyli. Ekorewolucja Zielonych wbrew zdrowemu rozsądkowi
Plastikowe śmieci. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Wczoraj Bundestag poparł ustawę nakładającą podatek na jednorazowy, nienadający się do recyklingu plastik. Ma ona odciążyć samorządy i zakłady, które wydają co roku setki milionów euro na przetwarzanie odpadów. Wstępne szacunki zakładają, że roczne przychody z tego tytułu będą wynosić ok. 400 milionów euro. Pozyskane w ten sposób środki trafią do specjalnego funduszu, który ma zostać przeznaczony między innymi na „edukację ekologiczną”. Argument „ekologiczny” jest ważki, tyle że złudny, ponieważ dotąd przyniósł skutki odwrotne do zamierzonych. Nawiasem mówiąc, już teraz widzę uśmiechniętych bossów mafii śmieciowych, „transferujących” niepożądane elementy z plastiku do krajów o mniejszym opodatkowaniu. Planom socjalistycznego rządu w Berlinie sprzeciwiła się opozycyjna chadecja, ostrzegając, że podatek nałożony na przedsiębiorców odczują konsumenci. Ale co tam. Pod tym względem wystąpienia ministra gospodarki i ochrony klimatu Roberta Habecka przypominają słynne przemówienia Lenina o wznieceniu rewolucji i wygraniu jej za „wszelką cenę”.

 

Ogrzewania i silniki

Polityk Zielonych zamierza też zakazać nowych systemów ogrzewania olejowego i gazowego. Przygotowana w jego resorcie ustawa miałaby wejść w życie w przyszłym roku. Od stycznia 2024 r. każdy nowy system grzewczy ma być zasilany w co najmniej 65 procentach ze źródeł odnawialnych. Zgodnie z ustaleniami zawartymi w umowie koalicyjnej SPD, FDP i Zielonych zmiany te miały właściwie nastąpić rok później. Powodem przyspieszenia realizacji planu Zielonych jest ich troska o klimat w sektorze budowlanym. Niemcy zobowiązały się osiągnąć neutralność klimatyczną do 2045 roku. Wicekanclerz Niemiec opowiedział się za zwiększeniem dotacji, mających zachęcić konsumentów do szybszego przejścia na ekologiczne systemy grzewcze.
Według ekspertów tempo wdrażanej przez Habecka transformacji energetycznej przerasta możliwości obywateli. Zresztą spór w tych sprawach dzieli także rządzących.

Przykładowo niemiecki minister transportu Volker Wissing (FDP) sprzeciwia się zaplanowanemu przez Brukselę zakazowi sprzedaży aut spalinowych po 2035 roku. Według niego istnieją alternatywy, które budzą zainteresowanie wielu klientów. Jego opinia wywołała dyskusję wśród koalicjantów z SPD i Zielonych. Wissing stwierdził, że Unia Europejska ignoruje zwłaszcza jedną istotną alternatywę dla silników spalinowych, czyli przybierające z każdym rokiem na znaczeniu paliwa syntetyczne. Tak zwane „E-Fuels” są pozyskiwane z resztek spożywczych i mogą zostać zastosowane w niemal każdym silniku wysokoprężnym. Nad rozwojem tych technologii, redukujących emisję dwutlenku węgla, pracują między innymi tacy branżowi potentaci jak Porsche i Audi. Unia Europejska zakłada, że za 12 lat zostanie wprowadzony całkowity zakaz sprzedaży aut spalinowych. Mają je zastąpić pojazdy elektryczne lub napędzane wodorem. Liberałowie wskazują jednak, że problemem jest pozyskiwanie odpowiednich surowców. Szef FDP Christian Lindner zaznaczył, że ważne jest przede wszystkim zachowanie równowagi między źródłami zasilania. Sprzeciw liberałów tak krótko przed finalnym krokiem wywołał popłoch Berlinie. Podobny spór między koalicjantami zarsysował się wcześniej w sprawie wspomnianego podatku na plastikowe opakowania. 

 

Unijna dyrektywa z 2019 r.

Prasowe komentarze skupiły się na złośliwościach pod adresem przedsiębiorców, którzy nie chcą ulegać rozkazom wyznawców zielonego neokomunizmu. Ale tak naprawdę dali się nabrać i zostali po prostu wystawieni do wiatru. Mniejsza z tym. To nie pierwszy przejaw stopniowego zarzucania przez niemieckich socjalistów ideałów wolnego rynku i przedsiębiorczości na rzecz powierzenia państwu funkcji centralnego nadzorcy „zmian klimatycznych”. Sprawa ma, jak zwykle, „głębsze dno”.

Nowy podatek jest uzupełnieniem unijnego „zalecenia” z 2019 r. Parlament Europejski przyjął wtedy dyrektywę wprowadzającą zakaz sprzedaży jednorazowych artykułów z tworzyw sztucznych (np. plastikowych tac, talerzy, słomek i sztućców), a także wymóg oddzielnej zbiórki plastikowych butelek w sklepach do 2029 r. Celem tych przepisów jest walka z rosnącym problemem odpadów zanieczyszczających morza i oceany. Jak ocenia Komisja Europejska, obok porzuconych lub nieumyślnie zgubionych sieci rybackich ponad 80 proc. tych śmieci to przedmioty codziennego użytku, pochodzące z handlu żywnością, fast foodów oraz sprzedaży napojów. Dyrektywa przewidywała też nałożenie na detalistów obowiązku wprowadzenia systemu odbioru plastikowych butelek po napojach. Jak już wiadomo, w rzeczywistości wyszło różnie. Mimo to unijna walka z plastikiem jest przez Niemców nadal przyjmowana z entuzjazmem, a zdaniem wielu z nich zaostrzone przepisy są nadal zbyt umiarkowane. 

„Odpady z tworzyw sztucznych są dosłownie wszędzie: na łąkach, polach, w ogrodach i lasach, a nawet w powietrzu. Plastik szkodzi również zwierzętom i ludziom. Zobowiązania i deklaracje składane dotychczas przez przemysł i handel prowadziły donikąd. Produkcja plastiku wciąż działa na pełnych obrotach. Recykling pomaga, ale nie wystarcza. Także apele do konsumentów, by częściej używali opakowań wielokrotnego użytku, niewiele dają. Unijny zakaz jednorazowych artykułów z tworzyw sztucznych jest dobrym krokiem w odpowiednim kierunku, ale wciąż zbyt słabym. Przede wszystkim powinniśmy niezwłocznie i całkowicie skończyć z produkcją i stosowaniem plastiku”

- czytamy w dzienniku „Rhein-Zeitung”.

Natomiast zdaniem „Frankfurter Rundschau” problem z morskimi odpadami w Europie tylko w nieznacznym stopniu jest winą jej mieszkańców. 

„Czy Unia Europejska może uniknąć katastrofy, zakazując swoim państwom członkowskim plastikowych patyczków do uszu? Otóż nie, wprowadzone restrykcje zapobiegają jej nieznacznie. Główna przyczyna zaśmiecenia wód leży bowiem na innych kontynentach. 90 proc. niebezpiecznych śmieci dostaje się do naszych mórz m.in. z Egiptu, Wietnamu, Chin oraz Indii. Przepływają one systemami rzecznymi przez kraje, które dopiero od kilku lub kilkunastu lat notują szybki wzrost gospodarczy. Unijni komisarze i Zieloni powinni się skoncentrować najpierw na tych regionach, a nie zasypywać Europę kolejnymi zakazami”

- napisał frankfurcki dziennik.

 

Fruwające foliówki

Cóż, niemieccy socjaliści woleli zacząć od siebie, tyle że inaczej niż powinni. W 2020 roku minister środowiska (a obecnie ds. współpracy gospodarczej i rozwoju) Svenja Schulze (SPD) wprowadziła całkowity zakaz używania jednorazowych toreb plastikowych. „Zwyczaje zmienia edukacja, a nie dodatkowe podatki”, ocenia Sandra Schäfer, ekodziałaczka i dziennikarka gazety „Hamburger Morgenpost”. Według niej wprowadzenie opłat recyklingowych ma ujemny wpływ na przyszłość wielu przedsiębiorstw w Unii Europejskiej, ponieważ uprzywilejowuje większe koncerny. Z badań duńskiej agencji rządowej ds. środowiska Miljøstyrelsen z kolei wynika, że produkcja i utylizacja uznawanych powszechnie za bardziej ekologiczne toreb bawełnianych jest znacznie szkodliwsza dla środowiska niż cienkich toreb plastikowych. Podobnych krytycznych głosów przybywa także w konserwatywnej Bawarii, gdzie rządy CSU od lat licytują się z Zielonymi w ekologicznej gorliwości. 

„Nasza schizofrenia jest doprawdy zaskakująca. Wbrew wszelkim restrykcjom foliówki nadal fruwają w powietrzu i zwiększa się zużycie jednorazowych opakowań z plastiku. Restrykcje Brukseli oraz jej chęć prowadzenia nas za rączkę nie zwiększą naszej sympatii do eurokratów”

- ostrzega ratyzbońska „Mittelbayerische Zeitung”.

Można odnieść wrażenie, że bawarski dziennik obnażył pewną niemiecką sprzeczność: Niemcy są w awangardzie walki z plastikiem, uchodzą wręcz za europejskich fanatyków ekologicznego stylu życia, a zarazem należą do ścisłej czołówki, jeśli chodzi o produkcję tworzyw sztucznych oraz ilość plastikowych odpadów. Bodaj w żadnym innym państwie członkowskim Unii Europejskiej nie zużywa się tyle plastiku co w Niemczech. Z ustaleń Europejskiego Urzędu Statystycznego (Eurostatu) w Luksemburgu wynika, że zużycie plastiku w Niemczech wciąż wzrasta, ponieważ rośnie tam popyt na zakupy w internecie. A towary zamówione w sieci najczęściej wymagają plastikowego opakowania, by zapobiec uszkodzeniom podczas przesyłki.

 

Niemcy „plastikowym” liderem

Poza tym do „modnych” papierowych torebek w sklepach spożywczych 
i hipermarketach niemieccy konsumenci ciągle wkładają wiele plastiku. Na cóż bowiem „politycznie poprawna” torebka, skoro przeciętny Niemiec jest wielbicielem potraw, które można szybko przyrządzić w mikrofalówce? A gotowe jedzenie zazwyczaj jest opakowane w plastik. Niemcy są także niezaprzeczalnymi europejskimi liderami w branży kosmetycznej, która raczej nie tak szybko zrezygnuje z tworzyw sztucznych. 

„Koszty produkcji i korzystania z alternatywnych materiałów są o wiele wyższe niż w przypadku plastiku. To trochę tak jak z modnymi kiedyś choinkami sztucznymi, które miały ocalić te prawdziwe i chronić środowisko. Dziś już wiemy, że wyprodukowanie sztucznej choinki jest bardziej szkodliwe niż ścięcie kilkunastu prawdziwych w lesie. Podobnie oceniam plany Zielonych i regulacje unijne”

- ocenia Wolfgang Pauser, austriacki prawnik i specjalista ds. konsumpcji.

Niemniej śmiem twierdzić, że nie warto składać broni w walce z plastikiem. Problem ten dotyczy nie tylko klimatu bądź ekologicznego stylu życia, ale również estetyki. Latem na niemieckich plażach gromadzą się wręcz usypiska odpadów z tworzyw sztucznych. Plastik niezwykle trudno i długo się rozkłada, a zdaniem ekspertów tak naprawdę nigdy nie rozkłada się do końca, trafiając do organizmów ryb i innych zwierząt morskich. To akurat nie jest zmyślone. Wiele zależy od postaw konsumentów, lecz na pewno nie od unijnych dyrektyw, które w praktyce spotykają się z rosnącą wrogością.

Wojciech Osiński

[Autor jest korespondentem Polskiego Radia]
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe