Grzegorz Gołębiewski: "Wiadomości" skutecznie bronią dziś polskich spraw, ale niezbędne są duże zmiany

Poziom „Faktów” sięgnął dziennikarskiego dna. Opozycja osiągnęła poziom zdziczenia. W konsekwencji, poziom „Wiadomości” został sprowadzony do reagowania na to dno i na to zdziczenie. Nie tędy droga.
 Grzegorz Gołębiewski: "Wiadomości" skutecznie bronią dziś polskich spraw, ale niezbędne są duże zmiany
/ screen YT
Jeśli chce się jeszcze cokolwiek sensownego uczynić z flagowym programem informacyjnym TVP, czyli „Wiadomościami”, a także z całym pionem informacyjnym podległym TAI (Telewizyjnej Agencji Informacyjnej), to trzeba nazywać sprawy po imieniu. I  nie rozpatrywać ich tylko w kategoriach politycznych, ale przede wszystkim strategicznych i merytorycznych, ponieważ „Wiadomości” mają dziś misję obrony polskiego punktu widzenia, a to oznacza coś znacznie więcej niż tylko prezentowanie efektów dobrej zmiany i odpieranie narastających z każdym dniem ataków opozycji na rząd, i zagranicy na Polskę. Ciężar odpowiedzialności jest olbrzymi, więc sama  zmiana szefa 19.30. nic nie da lub da niewiele. To co się stało z programami informacyjnymi, już ma znamiona katastrofy, i nie chodzi tu tylko o spadek oglądalności „Wiadomości”, wynoszący ponad 800 tysięcy widzów.


Katastrofa dotyczy także „Faktów” TVN, które serwują dziś propagandę na poziomie „Trybuny Ludu”, tyle tylko, że ładnie i profesjonalnie opakowaną. Gorzej, że w sprawach o kluczowym znaczeniu dla naszego kraju przyjęły one ten sam, lub bardzo zbliżony punkt widzenia co Bruksela i Berlin, sprzeczny w sposób oczywisty z polskim interesem. Stały się więc, tak jak i TVN 24, częścią obozu politycznego, który atakuje polski rząd za wszystko, co robi. Nie ma takiej decyzji PiS, która byłaby akceptowalna. Nazywając rzeczy po imieniu, „Fakty” TVN (oczywiście nie tylko one) prowadzą wojnę informacyjną skierowaną przeciwko strategicznym interesom polskiego państwa, które - czy to się komuś podoba czy nie – Prawo i Sprawiedliwość  stara się realizować. Reakcja TVN i opozycji na sprawę reparacji wojennych jest tu tylko jednym z wielu przykładów wspólnego frontu skierowanemu przeciwko własnemu państwu. I są widzowie, którzy akceptują ten punkt widzenia, co dla rządzących powinno być dużo większym zmartwieniem niż sam fakt tak miażdżącej przewagi mediów wrogich rządowi, a bywa, że i Polsce. 


 Wróćmy jednak do „Wiadomości” i do TVP INFO. Krótko nie będzie, a i tak tylko zasygnalizuję część problemów związanych z informacją w TVP. Pani Marzena Paczuska, nie miała zbyt dużego pola manewru, już od początku kierowania „Wiadomościami”. Redakcja została wyczyszczona ze znanych twarzy,  i pomijając ich pełną dyspozycyjność wobec poprzedniej ekipy politycznej, były to osoby na antenie sprawne, znające warsztat. Zbudowała jednak  nowy zespół, który dość szybko poradził sobie z wyrwą, jaka powstała po zmianie kierownictwa TVP. Nie chcę wystawiać ocen poszczególnym reporterom, ale Tulicki, Diaz, Olechowski, Szot, Wiśniewska, Stepan, Graczak, sprawnie przejęli ciężar tworzenia spójnych materiałów filmowych. Ewa Bugała zasługuje moim zdaniem na odrębny wątek w tym tekście, o czym  później. Kluczem do dobrego newsa jest to, że ma to być, w żargonie telewizyjnym,  intrygująca opowieść na „złoty trzydzieści”, a więc syntetyczny przekaz od półtorej do dwóch minut, który pozostawia po sobie dobre wrażenie, a w pamięci widza jakiś ważny obraz i jedną kilkusekundową wypowiedź do kamery, która potem jest powtarzana w innych mediach i na ulicy. Nic więcej, bo widz po 20 minutach i tak tylko tyle najczęściej zapamiętuje. Dwa, trzy obrazy, jedna, dwie wypowiedzi. Reszta jest oprawą. Sięgam do ABC dziennikarstwa, ale bez tego nie da się wyjaśnić, co jest ważne, by przygotować dla swoich odbiorców interesujący program.


Kiedy PiS przejął rządy w Polsce, „Wiadomości”, chcąc nie chcąc, stały się szybko bastionem nie tyle samego obozu władzy, co jedynym ważnym nadawcą informacji, który podjął się obrony polskiego punktu widzenia. Nie mogło być inaczej, ponieważ do ataku na rząd i prowadzaną przez niego politykę umacniania suwerennej Rzeczypospolitej, przystąpiły frontalnie opozycja, zagranica i media komercyjne. Odpowiedzią na to, w pewnym momencie, były próby wprowadzenia o 19.30. narracji pozytywnej, pokazywania widzom autentycznych sukcesów rządu Prawa i Sprawiedliwości, przy jednoczesnej redukcji tematów, w których reagowano na rosnącą dezinformację ze strony opozycji i wspierających ją stacji telewizyjnych. Wtedy zarzucono oczywiście „Wiadomościom”, że uprawiają propagandę sukcesu, a w ślad za tym poszły jeszcze większe ataki, tym razem już na samych dziennikarzy (niestety, poważny i odrębny temat do opisania). Rosła jednocześnie, z miesiąca na miesiąc,   skala agresji wobec rządu i prezydenta, właściwie zewsząd. „Wiadomości” skupiły się więc ponownie na odpieraniu ataków, ale w tej walce były w sumie na straconej pozycji, ponieważ  w jednym programie informacyjnym nie da się przeciwstawić skutecznie tak wielkiej fali agresji, kłamstw i manipulacji płynącej z kraju i zagranicy. Do tego, jeśli unika się praktycznie w ogóle krytyki rządu, łatwo jest przypisać programowi rolę tuby propagandowej PiS. W ten sposób, w krótkim czasie, w „Wiadomościach” i w „Faktach”, narodziły się dwa alternatywne światy, obserwowane przez widzów dwóch wrogich obozów, w uproszczeniu: wyborcy PiS – 19.30.,  wyborcy PO i N.– 19.00.


W „Faktach”, które promują teraz Prezydenta Dudę, nie był on obecny przez okrągłe dwa lata. Jeśli pojawił się na przykład na Słowacji, to „wyjęto” jego wypowiedź z konferencji prasowej, potrzebną dziennikarzowi do jakiegoś tematu, a o wizycie zagranicznej nawet nie wspomniano. I tak było aż do prezydenckich wet. To tylko jeden drobny przykład, który  pokazuje, czym są dziś „Fakty” TVN. Na pewno zaprzeczeniem dziennikarstwa, choć z drugiej strony, co trzeba przyznać, sprawną machiną manipulacji i propagandy antypisowskiej. „Wiadomości” zaczęły więc brnąć w wojnę informacyjną z całym obozem ulicy i zagranicy, popełniając często podstawowe błędy w budowaniu profesjonalnego przekazu. Jeśli w jednym wydaniu programu, w trzech, a nawet w czterech materiałach filmowych, pojawiają się wypowiedzi premier Beaty Szydło, to żaden rozsądny widz tego nie udźwignie. Nie dlatego, że premier nie mówi prawdy, tylko dlatego, że dziennik traci dynamikę, staje się monotonny i monotematyczny. Można powiedzieć, że to ślepa uliczka, bo jak zatrzymać antypolskie ataki na rząd i własny kraj, jak przeciwstawić kłamstwu?


Sporym błędem kierownictwa „Wiadomości” było odesłanie Ewy Bugały do TVP INFO, choć dziennikarka dała sobie radę  i programem „Nie da się ukryć” zdobyła dużą widownię. Śmiem twierdzić, że dla „Wiadomości” to był mocny strzał w stopę, ponieważ część widzów - i to wynika z wielu rozmów – oglądała 19.30. właśnie dla Niej. Kardynalny błąd, jeśli dziennikarza, którego chce się słuchać, i chce się oglądać jego krótką opowieść, usuwa się z flagowego programu TVP. Dziś „Wiadomości” są w piekielnie trudnej sytuacji, ale nie beznadziejnej. Szansą jest, moim zdaniem, wyjście poza ten zaklęty krąg wojny informacyjnej prowadzonej ze Stronnictwem Brukselskim. Jedynym lekarstwem dla 19.30., na teraz, od ręki, jest powrót, w umiarkowany sposób, do pozytywnej narracji i ograniczenie do niezbędnego minimum pełnienia roli wykrywacza kłamstw i manipulacji po stronie opozycji. Poza tym, co jest szalenie istotne, należy przystąpić do budowy programu o aspiracjach dziennika europejskiego, który przyciągnie widzów znużonych propagandą „Faktów” TVN. One też tracą odbiorców i nie chodzi tu tylko o ich odpływ do Internetu. Wielu z nich (to też wynika z obserwacji) ma już dosyć tępej propagandy red. Sobieniowskiego.


Ten, kto pierwszy wyjdzie poza obszar wyniszczającej wojny informacyjnej, ten będzie zwycięzcą. Nie ma też żadnych, ale to żadnych przeciwwskazań, by w „Wiadomościach” unikać krytyki rządu. PiS i tak broni się sam w wielu sprawach swoimi decyzjami, i nikogo nie trzeba umacniać codziennie w przekonaniu, że partia rządząca dobrze służy interesom Polski. Szczerze mówiąc, wątpię, by szefostwo TAI przyjęło taką strategię, bo to wymaga małej rewolucji i pieniędzy. Dominika Ćosić, skądinąd profesjonalistka, nie może krążyć stale pomiędzy Paryżem i Brukselą. Potrzebni są nowi korespondenci w dużych stolicach europejskich i silna konkurencja w samej redakcji „Wiadomości”. Potrzebny jest nowy sprzęt i nowa scenografia w studiach. Tu można chyba liczyć na zmiany, skoro blisko 400 milionów złotych z pożyczki, jaką dostała TVP, ma iść na zakup sprzętu i technologii. „Wiadomości” pod tym względem odstają od „Faktów”, ale to nie jest przecież wina red. Marzeny Paczuskiej.


Może zbyt ogólnie piszę o pożądanych zmianach, ale to nie jest moje zadanie i cel, który przyświecał napisaniu tego tekstu. Wskazuję jedynie, w jaki sposób „Wiadomości” mogą w przeciągu mniej więcej roku, odrobić starty, zdobyć nowych widzów, stać się programem, który będzie ciągnął w górę całą TVP. Bo jest niestety tak, że dziś, przypisany 19.30. stereotyp tuby propagandowej PiS, znakomicie wykorzystuje się do ataku na całą telewizję publiczną, także w kontekście niepłacenia abonamentu. Zupełnie tak, jakby TAI pochłaniał wszystkie pieniądze przeznaczone na telewizję publiczną. Oczywisty absurd, ale kogo to interesuje? Dominuje nagonka i kłamstwo. Celem strategicznym  jest zniszczenie Telewizji Polskiej, a  zapoczątkował je swoim wezwaniem Donald Tusk. Poziom „Faktów” sięgnął dziennikarskiego dna. Opozycja osiągnęła poziom zdziczenia. W konsekwencji, poziom „Wiadomości” został sprowadzony do reagowania na to dno i na to zdziczenie. Nie tędy droga. Trzeba informować o Polsce i o świecie (co czasami się udawało), trzeba punktować rzetelnie potknięcia rządu i mówić jak najbardziej o jego sukcesach w sposób zwięzły i mądry. To jest wyjątkowa okazja do tego, żeby dać polskiemu widzowi nowoczesny program informacyjny na światowym poziomie i taki cel powinien sobie postawić cały zespół „Wiadomości”.


Nie PiS jest tu ważny, tylko polski punkt widzenia, a ten wykracza nieco poza retorykę partii rządzącej. Krytykom takiej linii odpowiem od razu: to nie jest składanie broni i oddawanie pola walki o polskie sprawy drugiej stronie, bo ona o te sprawy i tak nie walczy. Niech się dalej skupia na kłamstwie i manipulacji, to tym szybciej zniechęci do siebie wielu swoich widzów. Przygotowanie szczegółów nowego projektu dla „Wiadomości” TVP, nowej strategii informacyjnej to, proszę mi wierzyć, bułka z masłem. Ale nie zamierzam pisać tu instrukcji, którą z powodzeniem może wykorzystać druga strona. Zresztą, wcale bym się nie zdziwił, gdyby już nie pracowała nad zmianą narracji „Faktów”. Każdy, kto choć trochę zna się na telewizji - a śmiem twierdzić, że po kilkunastu latach pracy w TVP i po wieloletniej analizie programów informacyjnych, zdobyłem pewną wiedzę - musi zdawać sobie sprawę z tego, że  wojna informacyjna „Faktów” z „Wiadomościami” w takiej formie jak dziś, powoli dobiega końca.                   


 
                 
 

 

POLECANE
Burza w Pałacu Buckingham. Książę William szykuje rewolucję? Wiadomości
Burza w Pałacu Buckingham. Książę William szykuje rewolucję?

W Pałacu Buckingham może dojść do dużych zmian, gdy książę William obejmie tron. Jak donoszą brytyjskie media, przyszły król nie planuje biernie kontynuować dotychczasowych tradycji, lecz chce „zrobić wszystko po swojemu”.

Szokująca agresja i wypadek na S3. Za kierownicą marszałek z PO Marcin Jabłoński [WIDEO] z ostatniej chwili
Szokująca agresja i wypadek na S3. Za kierownicą marszałek z PO Marcin Jabłoński [WIDEO]

Na trasie S3 w województwie lubuskim doszło do niebezpiecznego incydentu z udziałem prominentnego polityka Platformy Obywatelskiej. Kierowca Skody Superb, który spowodował kolizję swoim agresywnym zachowaniem, to marszałek województwa lubuskiego Marcin Jabłoński. Zdarzenie zostało nagrane, a sprawą zajmuje się sąd.

 Nie żyje zasłużona policjantka. Miała 49 lat Wiadomości
Nie żyje zasłużona policjantka. Miała 49 lat

Komenda Powiatowa Policji w Będzinie poinformowała o nagłej śmierci aspirant sztabowej Iwony Bajan. Funkcjonariuszka miała 49 lat i służyła w policji przez ponad 25 lat.

Ekspert po oświadczeniu 28 sędziów SN: To jawne wypowiedzenie posłuszeństwa Rzeczpospolitej tylko u nas
Ekspert po oświadczeniu 28 sędziów SN: To jawne wypowiedzenie posłuszeństwa Rzeczpospolitej

Polska znajduje się w historycznym momencie. To, czego jesteśmy świadkami, to więcej niż spór prawny – to bezprecedensowy atak na fundamenty Rzeczypospolitej, jej konstytucyjny ład i porządek Oświadczenia 28 sędziów Sądu Najwyższego i pisma pięciu byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego to nic innego jak jawne wypowiedzenie posłuszeństwa państwu polskiemu i złamanie sędziowskiej przysięgi.

Jakim to trzeba być dziadem?. Filip Chajzer opublikował emocjonalny wpis Wiadomości
"Jakim to trzeba być dziadem?". Filip Chajzer opublikował emocjonalny wpis

Filip Chajzer, znany dziennikarz i influencer, poinformował w mediach społecznościowych o kradzieży, do której miało dojść w jednym z jego lokali z kebabem w Krakowie. Chodzi o punkt KREUZBERG Kebap znajdujący się w okolicy Galerii Kazimierz.

Byli i obecni prezesi TK zabierają głos ws. Sądu Najwyższego. Jest oświadczenie z ostatniej chwili
Byli i obecni prezesi TK zabierają głos ws. Sądu Najwyższego. Jest oświadczenie

"Nie istnieją żadne podstawy prawne umożliwiające podważanie statusu sędziów, którzy zostali powołani wskutek realizacji prerogatywy Prezydenta RP na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny w licznych orzeczeniach" – piszą w wydanym w czwartek oświadczeniu byli i obecni prezesi i wiceprezesi TK. 

Poczucie porażki. Maciej Gdula odchodzi z Nowej Lewicy z ostatniej chwili
"Poczucie porażki". Maciej Gdula odchodzi z Nowej Lewicy

B. wiceminister nauki Maciej Gdula poinformował o złożeniu rezygnacji z członkostwa w Nowej Lewicy. Wskazał na podziały i spory, które jego zdaniem są problemem nie tylko tej partii, ale całej koalicji rządzącej. Zarówno Lewica, jak i cały obóz demokratyczny są w podobnym miejscu, w jakim były w 2015 r. - ocenił.

Rzecznik Sądu Najwyższego wydał komunikat z ostatniej chwili
Rzecznik Sądu Najwyższego wydał komunikat

Rzecznik prasowy Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski wydał oficjalny komunikat w odpowiedzi na oświadczenie 28 sędziów SN z 24 czerwca 2025 r. Sędziowie ci zakwestionowali legalność Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która odpowiada za rozpoznawanie protestów wyborczych i ocenę ważności wyborów prezydenckich.

Jutro szturm tuskowców na Sąd Najwyższy? z ostatniej chwili
Jutro szturm tuskowców na Sąd Najwyższy?

Niepokojące informacje ws. ew. ataku na Sąd Najwyższy przekazał prof. Kamil Zaradkiewicz.

Nowy cykl w Kanale Zero. Krzysztof Stanowski zdradził szczegóły Wiadomości
Nowy cykl w Kanale Zero. Krzysztof Stanowski zdradził szczegóły

Kanał Zero, prowadzony przez Krzysztofa Stanowskiego, rozwija się w szybkim tempie. Projekt wystartował 1 lutego 2024 roku i już od początku zdobył dużą popularność wśród widzów. W ciągu kilku dni przegonił pod względem oglądalności Kanał Sportowy, z którego Stanowski odszedł jesienią 2023 roku. Dziś Kanał Zero ma blisko 2 miliony subskrybentów i generuje milionowe zasięgi.

REKLAMA

Grzegorz Gołębiewski: "Wiadomości" skutecznie bronią dziś polskich spraw, ale niezbędne są duże zmiany

Poziom „Faktów” sięgnął dziennikarskiego dna. Opozycja osiągnęła poziom zdziczenia. W konsekwencji, poziom „Wiadomości” został sprowadzony do reagowania na to dno i na to zdziczenie. Nie tędy droga.
 Grzegorz Gołębiewski: "Wiadomości" skutecznie bronią dziś polskich spraw, ale niezbędne są duże zmiany
/ screen YT
Jeśli chce się jeszcze cokolwiek sensownego uczynić z flagowym programem informacyjnym TVP, czyli „Wiadomościami”, a także z całym pionem informacyjnym podległym TAI (Telewizyjnej Agencji Informacyjnej), to trzeba nazywać sprawy po imieniu. I  nie rozpatrywać ich tylko w kategoriach politycznych, ale przede wszystkim strategicznych i merytorycznych, ponieważ „Wiadomości” mają dziś misję obrony polskiego punktu widzenia, a to oznacza coś znacznie więcej niż tylko prezentowanie efektów dobrej zmiany i odpieranie narastających z każdym dniem ataków opozycji na rząd, i zagranicy na Polskę. Ciężar odpowiedzialności jest olbrzymi, więc sama  zmiana szefa 19.30. nic nie da lub da niewiele. To co się stało z programami informacyjnymi, już ma znamiona katastrofy, i nie chodzi tu tylko o spadek oglądalności „Wiadomości”, wynoszący ponad 800 tysięcy widzów.


Katastrofa dotyczy także „Faktów” TVN, które serwują dziś propagandę na poziomie „Trybuny Ludu”, tyle tylko, że ładnie i profesjonalnie opakowaną. Gorzej, że w sprawach o kluczowym znaczeniu dla naszego kraju przyjęły one ten sam, lub bardzo zbliżony punkt widzenia co Bruksela i Berlin, sprzeczny w sposób oczywisty z polskim interesem. Stały się więc, tak jak i TVN 24, częścią obozu politycznego, który atakuje polski rząd za wszystko, co robi. Nie ma takiej decyzji PiS, która byłaby akceptowalna. Nazywając rzeczy po imieniu, „Fakty” TVN (oczywiście nie tylko one) prowadzą wojnę informacyjną skierowaną przeciwko strategicznym interesom polskiego państwa, które - czy to się komuś podoba czy nie – Prawo i Sprawiedliwość  stara się realizować. Reakcja TVN i opozycji na sprawę reparacji wojennych jest tu tylko jednym z wielu przykładów wspólnego frontu skierowanemu przeciwko własnemu państwu. I są widzowie, którzy akceptują ten punkt widzenia, co dla rządzących powinno być dużo większym zmartwieniem niż sam fakt tak miażdżącej przewagi mediów wrogich rządowi, a bywa, że i Polsce. 


 Wróćmy jednak do „Wiadomości” i do TVP INFO. Krótko nie będzie, a i tak tylko zasygnalizuję część problemów związanych z informacją w TVP. Pani Marzena Paczuska, nie miała zbyt dużego pola manewru, już od początku kierowania „Wiadomościami”. Redakcja została wyczyszczona ze znanych twarzy,  i pomijając ich pełną dyspozycyjność wobec poprzedniej ekipy politycznej, były to osoby na antenie sprawne, znające warsztat. Zbudowała jednak  nowy zespół, który dość szybko poradził sobie z wyrwą, jaka powstała po zmianie kierownictwa TVP. Nie chcę wystawiać ocen poszczególnym reporterom, ale Tulicki, Diaz, Olechowski, Szot, Wiśniewska, Stepan, Graczak, sprawnie przejęli ciężar tworzenia spójnych materiałów filmowych. Ewa Bugała zasługuje moim zdaniem na odrębny wątek w tym tekście, o czym  później. Kluczem do dobrego newsa jest to, że ma to być, w żargonie telewizyjnym,  intrygująca opowieść na „złoty trzydzieści”, a więc syntetyczny przekaz od półtorej do dwóch minut, który pozostawia po sobie dobre wrażenie, a w pamięci widza jakiś ważny obraz i jedną kilkusekundową wypowiedź do kamery, która potem jest powtarzana w innych mediach i na ulicy. Nic więcej, bo widz po 20 minutach i tak tylko tyle najczęściej zapamiętuje. Dwa, trzy obrazy, jedna, dwie wypowiedzi. Reszta jest oprawą. Sięgam do ABC dziennikarstwa, ale bez tego nie da się wyjaśnić, co jest ważne, by przygotować dla swoich odbiorców interesujący program.


Kiedy PiS przejął rządy w Polsce, „Wiadomości”, chcąc nie chcąc, stały się szybko bastionem nie tyle samego obozu władzy, co jedynym ważnym nadawcą informacji, który podjął się obrony polskiego punktu widzenia. Nie mogło być inaczej, ponieważ do ataku na rząd i prowadzaną przez niego politykę umacniania suwerennej Rzeczypospolitej, przystąpiły frontalnie opozycja, zagranica i media komercyjne. Odpowiedzią na to, w pewnym momencie, były próby wprowadzenia o 19.30. narracji pozytywnej, pokazywania widzom autentycznych sukcesów rządu Prawa i Sprawiedliwości, przy jednoczesnej redukcji tematów, w których reagowano na rosnącą dezinformację ze strony opozycji i wspierających ją stacji telewizyjnych. Wtedy zarzucono oczywiście „Wiadomościom”, że uprawiają propagandę sukcesu, a w ślad za tym poszły jeszcze większe ataki, tym razem już na samych dziennikarzy (niestety, poważny i odrębny temat do opisania). Rosła jednocześnie, z miesiąca na miesiąc,   skala agresji wobec rządu i prezydenta, właściwie zewsząd. „Wiadomości” skupiły się więc ponownie na odpieraniu ataków, ale w tej walce były w sumie na straconej pozycji, ponieważ  w jednym programie informacyjnym nie da się przeciwstawić skutecznie tak wielkiej fali agresji, kłamstw i manipulacji płynącej z kraju i zagranicy. Do tego, jeśli unika się praktycznie w ogóle krytyki rządu, łatwo jest przypisać programowi rolę tuby propagandowej PiS. W ten sposób, w krótkim czasie, w „Wiadomościach” i w „Faktach”, narodziły się dwa alternatywne światy, obserwowane przez widzów dwóch wrogich obozów, w uproszczeniu: wyborcy PiS – 19.30.,  wyborcy PO i N.– 19.00.


W „Faktach”, które promują teraz Prezydenta Dudę, nie był on obecny przez okrągłe dwa lata. Jeśli pojawił się na przykład na Słowacji, to „wyjęto” jego wypowiedź z konferencji prasowej, potrzebną dziennikarzowi do jakiegoś tematu, a o wizycie zagranicznej nawet nie wspomniano. I tak było aż do prezydenckich wet. To tylko jeden drobny przykład, który  pokazuje, czym są dziś „Fakty” TVN. Na pewno zaprzeczeniem dziennikarstwa, choć z drugiej strony, co trzeba przyznać, sprawną machiną manipulacji i propagandy antypisowskiej. „Wiadomości” zaczęły więc brnąć w wojnę informacyjną z całym obozem ulicy i zagranicy, popełniając często podstawowe błędy w budowaniu profesjonalnego przekazu. Jeśli w jednym wydaniu programu, w trzech, a nawet w czterech materiałach filmowych, pojawiają się wypowiedzi premier Beaty Szydło, to żaden rozsądny widz tego nie udźwignie. Nie dlatego, że premier nie mówi prawdy, tylko dlatego, że dziennik traci dynamikę, staje się monotonny i monotematyczny. Można powiedzieć, że to ślepa uliczka, bo jak zatrzymać antypolskie ataki na rząd i własny kraj, jak przeciwstawić kłamstwu?


Sporym błędem kierownictwa „Wiadomości” było odesłanie Ewy Bugały do TVP INFO, choć dziennikarka dała sobie radę  i programem „Nie da się ukryć” zdobyła dużą widownię. Śmiem twierdzić, że dla „Wiadomości” to był mocny strzał w stopę, ponieważ część widzów - i to wynika z wielu rozmów – oglądała 19.30. właśnie dla Niej. Kardynalny błąd, jeśli dziennikarza, którego chce się słuchać, i chce się oglądać jego krótką opowieść, usuwa się z flagowego programu TVP. Dziś „Wiadomości” są w piekielnie trudnej sytuacji, ale nie beznadziejnej. Szansą jest, moim zdaniem, wyjście poza ten zaklęty krąg wojny informacyjnej prowadzonej ze Stronnictwem Brukselskim. Jedynym lekarstwem dla 19.30., na teraz, od ręki, jest powrót, w umiarkowany sposób, do pozytywnej narracji i ograniczenie do niezbędnego minimum pełnienia roli wykrywacza kłamstw i manipulacji po stronie opozycji. Poza tym, co jest szalenie istotne, należy przystąpić do budowy programu o aspiracjach dziennika europejskiego, który przyciągnie widzów znużonych propagandą „Faktów” TVN. One też tracą odbiorców i nie chodzi tu tylko o ich odpływ do Internetu. Wielu z nich (to też wynika z obserwacji) ma już dosyć tępej propagandy red. Sobieniowskiego.


Ten, kto pierwszy wyjdzie poza obszar wyniszczającej wojny informacyjnej, ten będzie zwycięzcą. Nie ma też żadnych, ale to żadnych przeciwwskazań, by w „Wiadomościach” unikać krytyki rządu. PiS i tak broni się sam w wielu sprawach swoimi decyzjami, i nikogo nie trzeba umacniać codziennie w przekonaniu, że partia rządząca dobrze służy interesom Polski. Szczerze mówiąc, wątpię, by szefostwo TAI przyjęło taką strategię, bo to wymaga małej rewolucji i pieniędzy. Dominika Ćosić, skądinąd profesjonalistka, nie może krążyć stale pomiędzy Paryżem i Brukselą. Potrzebni są nowi korespondenci w dużych stolicach europejskich i silna konkurencja w samej redakcji „Wiadomości”. Potrzebny jest nowy sprzęt i nowa scenografia w studiach. Tu można chyba liczyć na zmiany, skoro blisko 400 milionów złotych z pożyczki, jaką dostała TVP, ma iść na zakup sprzętu i technologii. „Wiadomości” pod tym względem odstają od „Faktów”, ale to nie jest przecież wina red. Marzeny Paczuskiej.


Może zbyt ogólnie piszę o pożądanych zmianach, ale to nie jest moje zadanie i cel, który przyświecał napisaniu tego tekstu. Wskazuję jedynie, w jaki sposób „Wiadomości” mogą w przeciągu mniej więcej roku, odrobić starty, zdobyć nowych widzów, stać się programem, który będzie ciągnął w górę całą TVP. Bo jest niestety tak, że dziś, przypisany 19.30. stereotyp tuby propagandowej PiS, znakomicie wykorzystuje się do ataku na całą telewizję publiczną, także w kontekście niepłacenia abonamentu. Zupełnie tak, jakby TAI pochłaniał wszystkie pieniądze przeznaczone na telewizję publiczną. Oczywisty absurd, ale kogo to interesuje? Dominuje nagonka i kłamstwo. Celem strategicznym  jest zniszczenie Telewizji Polskiej, a  zapoczątkował je swoim wezwaniem Donald Tusk. Poziom „Faktów” sięgnął dziennikarskiego dna. Opozycja osiągnęła poziom zdziczenia. W konsekwencji, poziom „Wiadomości” został sprowadzony do reagowania na to dno i na to zdziczenie. Nie tędy droga. Trzeba informować o Polsce i o świecie (co czasami się udawało), trzeba punktować rzetelnie potknięcia rządu i mówić jak najbardziej o jego sukcesach w sposób zwięzły i mądry. To jest wyjątkowa okazja do tego, żeby dać polskiemu widzowi nowoczesny program informacyjny na światowym poziomie i taki cel powinien sobie postawić cały zespół „Wiadomości”.


Nie PiS jest tu ważny, tylko polski punkt widzenia, a ten wykracza nieco poza retorykę partii rządzącej. Krytykom takiej linii odpowiem od razu: to nie jest składanie broni i oddawanie pola walki o polskie sprawy drugiej stronie, bo ona o te sprawy i tak nie walczy. Niech się dalej skupia na kłamstwie i manipulacji, to tym szybciej zniechęci do siebie wielu swoich widzów. Przygotowanie szczegółów nowego projektu dla „Wiadomości” TVP, nowej strategii informacyjnej to, proszę mi wierzyć, bułka z masłem. Ale nie zamierzam pisać tu instrukcji, którą z powodzeniem może wykorzystać druga strona. Zresztą, wcale bym się nie zdziwił, gdyby już nie pracowała nad zmianą narracji „Faktów”. Każdy, kto choć trochę zna się na telewizji - a śmiem twierdzić, że po kilkunastu latach pracy w TVP i po wieloletniej analizie programów informacyjnych, zdobyłem pewną wiedzę - musi zdawać sobie sprawę z tego, że  wojna informacyjna „Faktów” z „Wiadomościami” w takiej formie jak dziś, powoli dobiega końca.                   


 
                 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe