„Wielokulturowość zniszczyła nasz kraj”. Koniec polityki multi-kulti w Szwecji?

Jimmie Åkesson, lider partii Szwedzcy Demokraci (Sverigedemokraterna), drugiej siły w szwedzkim parlamencie, zapowiada: Wielokulturowość zniszczyła nasz kraj; odwrócenie trendu zajmie lata. Według tej partii wobec nielegalnych migrantów powinno obowiązywać zero tolerancji. Nie wjedzie ani tysiąc, ani pięćset, ani jeden. Sejm RP przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów. Podkreślono w niej, że „solidarność europejska nie może mieć formy szantażu – uległość albo kara finansowa”. Prawdopodobnie w Polsce odbędzie się referendum w tej sprawie.
Migranci z Sudanu - zdjęcie poglądowe „Wielokulturowość zniszczyła nasz kraj”. Koniec polityki multi-kulti w Szwecji?
Migranci z Sudanu - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

W Szwecji niebawem ma się rozpocząć procedura readmisji migrantów, którzy nie pracują legalnie, nie mają uporządkowanych osobistych dokumentów, nie posyłają dzieci do szkół itp. Skandaliczny stan po kilkunastu latach obowiązywania wielokulturowości pokazuje bez żadnych zahamowań raport przedstawiony w lutym tego roku. Z celem: Szwecja potrzebuje nowej restrykcyjnej polityki azylowej. Szwedzka prawica, która doszła do władzy po jesiennych wyborach 2022 r., ocenia, że konieczna jest naprawa sytuacji zaistniałej po 2015 r., gdy „dobre intencje” spowodowały wszechobecny chaos migracyjny, zniszczyły integrację i utrudniły pomoc naprawdę potrzebującym. Szwedzki rząd „zainicjował właśnie największą reformę systemu azylowego w czasach nowożytnych”. Uznano, że jest to pilna konieczność.

Podstawowy wniosek raportu jest jeden, ale porażający – Szwedzi zrealizowali postulat społeczeństwa wielokulturowego, co okazało się zupełną klęską. Autorki raportu stwierdzają, że „Społeczeństwo wielokulturowe jest bardzo szkodliwą utopią. Azylanci i emigranci ekonomiczni muszą w szybkim terminie zintegrować się ze społeczeństwem państwa, w którym chcą żyć". Nie mogą tworzyć żadnych formalnoprawnych mniejszości, choć „mogą kontynuować pamięć o kraju pochodzenia”.

Koniec multi-kulti

Zmiana szwedzkiego paradygmatu przede wszystkim oznacza przesunięcie środka ciężkości w polityce migracyjnej z pseudohumanitarnych nadziei pokładanych w multi-kulti na ścisłe przestrzeganie porządku prawnego państwa i konieczność pełnej integracji migrantów.

Osoby, które nie mają podstaw do otrzymania azylu, będą musiały jak najszybciej wrócić do kraju. Priorytetem musi być możliwość deportacji osób, które nie mają podstaw do szukania ochrony prawnej. Trzeba pamiętać, że grupa ta stanowi dziś aż dwie trzecie wszystkich starających się w UE o azyl migrantów. „W tym celu należy zawrzeć więcej umów o powrotach z krajami, z których pochodzą migranci. Presję można osiągnąć poprzez politykę wizową oraz pomoc rozwojową” – zauważają szwedzcy politycy.

Zdaniem szwedzkiego rządu należy również wzmocnić ochronę zewnętrznych granic Unii Europejskiej m.in. poprzez szersze wykorzystanie danych biometrycznych podczas kontroli.

Inną zmianą, jaką postulują, jest stworzenie mechanizmu pozwalającego na szybkie zawieszanie umów o ruchu bezwizowym do UE z państwami, które pozwalają na wykorzystywanie tych przepisów przez nielegalnych migrantów. Ustawodawstwo UE nie powinno Szwecji utrudniać zaostrzania własnej polityki migracyjnej. Tyle że powinno to dotyczyć wszystkich państw członkowskich UE, Polski też.

W Szwecji od jesieni 2022 roku władzę sprawuje rząd liberalno-konserwatywnej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, Chrześcijańskich Demokratów oraz Liberałów, który posiada większość w parlamencie dzięki wsparciu przeciwnej imigrantom prawicowej partii Szwedzcy Demokraci. W umowie między tymi partiami zobowiązano się do zaostrzenia polityki migracyjnej.

W efekcie rząd szwedzki podjął decyzję o zmniejszeniu w tym roku liczby azylantów kwotowych z 5000 do 900. Dane nie obejmują uchodźców wojennych z Ukrainy, którzy są przyjmowani na innych zasadach.

W 2015 roku Szwecja przyjęła rekordową liczbę osób starających się o azyl, ponad 162 tys. Wówczas ministrem ds. rynku pracy w ówczesnym rządzie socjaldemokratów oraz Zielonych była obecna unijna komisarz ds. migracji Ylva Johansson. Stąd skrywany na razie, ale poważny konflikt między Brukselą a Sztokholmem.

Także nowy prawicowy rząd Finlandii przedstawił swoją mapę drogową zrealizowania o wiele ostrzejszej polityki imigracyjnej.

Unia Europejska chce większego otwarcia na migrację

Tymczasem Rada Unii Europejskiej na szczeblu ministrów spraw wewnętrznych przyjęła niedawno stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to ma być podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Przeciwko temu stanowisku głosowały jedynie Polska i Węgry. Zadziwia fakt, że nie było sprzeciwu Szwecji, która zaczęła wprowadzać w swoim kraju wspomniane już racjonalne rygory antymigracyjne.
Wobec zagrożenia nawrotem obowiązkowej relokacji migrantów Sejm RP przyjął uchwałę wyrażającą stanowczy sprzeciw wobec proponowanych na poziomie UE mechanizmów relokacji migrantów. Prawo i Sprawiedliwość uznaje, że konieczne jest referendum w tej sprawie.

Groby nielegalnych migrantów i groby ich ofiar

Brutalność geopolityki, bezsensowne plany migrujących desperatów i gangsterskie interesy powodują liczne tragedie między padołem migranckich łez a „Ziemią Obiecaną”, gdzie przybywa grobów migrantów i ich ofiar. Ostatnio straciło życie kilkuset nielegałów, którzy utonęli wraz z rozpadającym się starym kutrem 50 mil od greckiego portu Pylos, płynąc do Włoch, gdzie podobno mieli zapewnioną (nielegalną) pracę na farmach warzyw. Ofiarą migracji jest 27-letnia Polka okrutnie zamordowana przez nielegalnych migrantów Azjatów. Nie tak dawno we włoskim kurorcie Rimini migranci z Afryki Północnej brutalnie zgwałcili polską turystkę i ciężko pobili jej partnera.

Są tysiące kilometrów wędrówki lądowej nielegalnych migrantów, od granicy do granicy. Wędrówki organizowane nierzadko przez zainteresowane państwa trzecie włącznie z przelotem samolotami – jak Rosja i Białoruś organizujące ataki migrantów na polską granicę po dziś dzień.

Prastare i dzisiejsze wędrówki ludów

Przepływy migracyjne, dosłowny handel ludźmi, śmierć ludzi w drodze do rzekomo lepszego życia – elity perswadują społeczeństwom zachodnim, że to wszystko jest naszą, Zachodu, winą. Narastające przepływy migracyjne mają być spowodowane dążeniami geopolitycznymi, wojnami międzypaństwowymi i domowymi. W skrócie – narzucaniem nowego stanu rzeczy. Tak się oficjalnie w świecie europejskiej polityki interpretuje te migracyjne najazdy, a obowiązkiem Europy jest przyjmować i utrzymywać ekonomicznych najeźdźców. To narracja narzucona światu przez „postępowe lewactwo”.

Nowa Wędrówka Ludów

Tymczasem w historii Europy i Azji zdarzały się masowe migracyjne najazdy bez geopolityki. Czasem zbrojne – przypomnijmy najazdy różnych ludów azjatyckich od Hunów poczynając, a na Turkach kończąc. Był też najazd demograficzny zwany Wędrówką Ludów – trwające dobre 300 lat parcie ludów germańskich na europejskie Południe. Głównie na Rzym i wczesne Bizancjum. U podstaw tych najazdów zawsze była demografia, gwałtowny przyrost ludności, która nie mieściła się w dawnych siedzibach, więc szukała nowych. Obecnie mamy taką nową Wędrówkę Ludów. Są teorie, że tę obecną Wędrówkę Ludów przygotowują świadomie pewne zakulisowe siły jako grę polityczną obliczoną na zniszczenie wywodzącej się z chrześcijaństwa tożsamości zachodniej.

Być może rację mają ci, co twierdzą, że geopolityka jest tu wtórna, że podstawą są zupełnie inne, nierozpoznane jeszcze mechanizmy społeczne i złożone procesy ludnościowe wyłącznie rodzime, lokalne, często wynikające z masowego ubóstwa. Powołują się na współczesną Afrykę – w Sudanie szaleje wojna domowa, której nie ma końca, a przyczyny są swoiste, nawet plemienne, lokalne i wyznaniowe. W Ugandzie podobny lokalny dramat – ostatnio islamscy rebelianci współpracujący od lat z terrorystycznym ISIS wtargnęli do szkoły, zabili 37 uczniów i czterech nauczycieli. Kolejny wątek – dynamiczna nadpopulacja młodych roczników w islamskich krajach Afryki i Azji. Ludność do 20. roku życia w niektórych z nich dochodzi do 40 proc.
W społeczeństwie Pakistanu również przewagę mają ludzie bardzo młodzi, dla wielu roczników mężczyzn od 15 do 25 lat nie ma stałego zatrudnienia. Nie potrzebuje ich gospodarka, nie potrzebuje rolnictwo, są z góry przegrani, bez żadnych szans. Dziewczyn z niższych klas społecznych nie posyła się do szkół, jak najmłodsze upycha się na rynku małżeńskim do produkcji kolejnych „nadwyżek” demograficznych. Chłopcy... setki tysięcy włóczy się po większych pakistańskich miastach, niektórych nadal werbują talibowie. Nielegalna migracja do Europy jest w ich rozumieniu jedynym wyjściem. Coraz liczniejsze grupy Pakistańczyków rozwożą pizzę, przesyłki, trafiają jako kierowcy do Ubera. Taka najtańsza masa niewykwalifikowanej siły roboczej. Pakistańczycy są tu przykładem. Jeśli przystaniemy na relokację nielegalnych migrantów, błyskawicznie będziemy mieć w Polsce patologiczną podklasę, którą już wyhodowali sobie Francuzi, Brytyjczycy, Niemcy, Szwedzi.

Migracja kosztuje, pytanie, czy się opłaca

Prawdziwie biedni z Azji i Afryki nie mogą sobie pozwolić na migrację. Kandydat na migranta musi zapłacić przemytnikom/handlarzom ludzi od 4 do 8 tys. dol. W Pakistanie podobno nawet 10 tys. dol. Czasem opłatę taką migrant musi zrealizować dwa, trzy razy, gdy np. ma przebyć trasę z Bangladeszu do Turcji, płaci jednej ekipie przemytniczej. Jednak żeby z Turcji przedostać się do Włoch, musi zapłacić kolejnym przemytnikom. Na takie wydatki nie mogą sobie pozwolić prawdziwi biedni. Aktywiści wyspecjalizowani w „opiece” nad migrantami wyjaśniają, że chętni do Europy korzystają z pomocy finansowej całej ubogiej, a licznej rodziny. Choć tej rodziny zazwyczaj nie stać, żeby chłopak nauczył się zawodu (w Pakistanie i Bangladeszu jest np. masowy brak elektrotechników, sprowadzają ich z Wietnamu). Podobne składki rodzinne na opłaty na przemytników handlarzy ludźmi są powszechne wszędzie, rodziny liczą na europejski przepis o łączeniu rodzin. Zwykle się nie mylą.

Najbogatsi migranci podróżują do raju obiecanego rejsowymi samolotami. Ogromna większość korzysta z usług wyspecjalizowanych przemytników, którzy organizują taką wędrówkę, czasem dostarczają fałszywe dokumenty. Migranci są dla nich świetnymi klientami, w dodatku zawsze muszą płacić „z góry”.

Najbardziej ryzykowna jest droga morska, służą do jej pokonania rozpadające się jednostki morskie, wyciągnięte ze złomowisk w porzuconych portach. Czasem sfatygowane pontony z zamontowanym silnikiem. Nikogo nie obchodzi, czy „ładunek” dotrze do celu – nie przejmują się tym także aktywiści od „ratowania ludzi”.

W perspektywie – handel narkotykami

Jakie perspektywy ma nielegalny migrant, któremu się udało? Kilka lat temu we włoskiej Kalabrii obejrzałam farmę warzywną, w której pracowali migranci. Legalnie podobno, kilkuset młodych facetów, dziesiątka z żonami i dziećmi. Marnie tam żyli, dniówka 2,5 euro (od rana do zmierzchu), mieszkali w barakach po sześć osób. Brak elementarnych warunków sanitarnych, perspektyw żadnych. Zwykle migranci pracują dwa – trzy miesiące, rozejrzą się i pryskają, na ich miejsce przybywają nowi. Udają się najczęściej do Neapolu, gdzie „jakoś sobie radzą”. Przede wszystkim handlują narkotykami. Uciekli przed biednym życiem, a z własnego wyboru trafili jeszcze gorzej. Są rozczarowani i szybko się demoralizują. O integracji w kraju, w którym się znaleźli, nie ma mowy. Także w Niemczech, gdzie jakąkolwiek legalną, głównie tymczasową, pracę podjęło niecałe 15 proc. migrantów, którzy przybyli od 2015 r. Z podstawowego bezpłatnego kursu języka niemieckiego w Bawarii skorzystało niecałe 10 proc. migrantów przybyłych od 2015 r.

Tekst pochodzi z 26 (1796) numeru „Tygodnika Solidarność”.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Paweł Jędrzejewski: Fundacja Olgi Tokarczuk jest „wroginią” postępu Wiadomości
Paweł Jędrzejewski: Fundacja Olgi Tokarczuk jest „wroginią” postępu

Fundacja Olgi Tokarczuk wydała oświadczenie, w którym znalazł się następujący fragment: „Nie zgadzamy się na krępowanie wolności wypowiedzi artystycznej i jakiekolwiek formy nacisku na artystki i artystów oraz odbiorczynie i odbiorców ich dzieł”.

Husarski hełm, buława, obrazy. Polskie artefakty na aukcji w Niemczech z ostatniej chwili
Husarski hełm, buława, obrazy. Polskie artefakty na aukcji w Niemczech

„Tymczasem na aukcji w Niemczech znowu artefakty husarskie – szyszaki i buławy. I jak zawsze – obrazy i srebra. Te są praktycznie zawsze” – czytamy we wpisie jednej z użytkowniczek Facebooka.

Prezes PiS reaguje w sprawie pilnej debaty w PE dot. „paktu migracyjnego” z ostatniej chwili
Prezes PiS reaguje w sprawie pilnej debaty w PE dot. „paktu migracyjnego”

– Jeśli raz się otworzymy, to będziemy mieli powtórkę z tego, co jest na Zachodzie – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w TVP Info. – My powinniśmy różne rzeczy z Zachodu sprowadzać do Polski, ale nie powinniśmy sprowadzać z Zachodu błędów i to bardzo ciężkich błędów – ocenił.

„Granica została przekroczona, nie spodziewałem się tego po PO, partii, na którą głosuję całe dorosłe życie” z ostatniej chwili
„Granica została przekroczona, nie spodziewałem się tego po PO, partii, na którą głosuję całe dorosłe życie”

Maciej Fijak jest krakowskim aktywistą miejskim działającym w ramach Akcji Ratunkowej dla Krakowa. Twierdzi, że nachodzą go politycy Platformy Obywatelskiej.

Rosyjski pilot poddał się Amerykanom i zadeklarował chęć współpracy z ostatniej chwili
Rosyjski pilot poddał się Amerykanom i zadeklarował chęć współpracy

Pod pretekstem wakacji pilot lotniczej Rosgwardii, posługujący się nazwiskiem Gawryczenko, udał się wraz z rodziną na wakacje do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie zdecydował poddać się ambasadzie USA w Dubaju.

Premier otworzył „teczkę Tuska”. „Posłuchał jednej osoby” z ostatniej chwili
Premier otworzył „teczkę Tuska”. „Posłuchał jednej osoby”

– Tusk posłuchał jednej osoby. Konkretnie Niemki. Konkretnie Angeli Merkel. Ona mu doradzała podczas rozmowy, żeby podniósł wiek emerytalny. On jej posłuchał. To jest dowód na to, że w referendum musimy pójść i odpowiedzieć jednoznacznie. Czy jest zgoda Polaków na podniesienie wieku emerytalnego – mówił w Stalowej Woli premier Mateusz Morawiecki.

Pakt migracyjny: Polska zapowiada twarde weto z ostatniej chwili
Pakt migracyjny: Polska zapowiada twarde weto

W środę w Parlamencie Europejskim ma się odbyć debata w sprawie tzw. paktu migracyjnego. Do sprawy odniósł się sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Paweł Jabłoński.

Andrzej Rozenek kontra Tomasz Sakiewicz. Jest prawomocny wyrok z ostatniej chwili
Andrzej Rozenek kontra Tomasz Sakiewicz. Jest prawomocny wyrok

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz musi sprostować wypowiedź o polityku Koalicji Obywatelskiej Andrzeju Rozenku (byłym współpracowniku Jerzego Urbana i uczestniku tzw. Klubu Wałdajskiego, w spotkaniach którego uczestniczył również Władimir Putin) – orzekł prawomocnie sąd apelacyjny. Nie utrzymał jednak orzeczonego wcześniej zakazu rozpowszechniania przez Sakiewicza informacji, jakoby m.in. „Rozenek dopuszczał się prób tłumienia krytyki prasowej”.

„Prawdziwa demokracja powstanie dzięki dyktaturze rewolucyjnej”. 7 postulatów komunistycznego manifestu z Ventotene, na który powołuje się projekt Rezolucji PE z ostatniej chwili
„Prawdziwa demokracja powstanie dzięki dyktaturze rewolucyjnej”. 7 postulatów komunistycznego manifestu z Ventotene, na który powołuje się projekt Rezolucji PE

„7 głównych postulatów komunistycznego manifestu z Ventotene, na który powołuje się projekt Rezolucji PE na temat zmiany Traktatów UE. Tę Rezolucję i Raport PE popiera opozycja” – pisze w mediach społecznościowych europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski.

Sikorski o końcu Unii Europejskiej. Padły mocne słowa z ostatniej chwili
Sikorski o końcu Unii Europejskiej. Padły mocne słowa

Były szef MSZ Radosław Sikorski jest zaniepokojony przyszłością Unii Europejskiej. Polityk na antenie Polsat News skomentował m.in. wyniki wyborów na Słowacji, gdzie zwyciężyła partia Smer (partia polityczna o profilu socjaldemokratycznym). Uważa, że sytuacja w innych krajach może być dużo gorsza.

REKLAMA

„Wielokulturowość zniszczyła nasz kraj”. Koniec polityki multi-kulti w Szwecji?

Jimmie Åkesson, lider partii Szwedzcy Demokraci (Sverigedemokraterna), drugiej siły w szwedzkim parlamencie, zapowiada: Wielokulturowość zniszczyła nasz kraj; odwrócenie trendu zajmie lata. Według tej partii wobec nielegalnych migrantów powinno obowiązywać zero tolerancji. Nie wjedzie ani tysiąc, ani pięćset, ani jeden. Sejm RP przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów. Podkreślono w niej, że „solidarność europejska nie może mieć formy szantażu – uległość albo kara finansowa”. Prawdopodobnie w Polsce odbędzie się referendum w tej sprawie.
Migranci z Sudanu - zdjęcie poglądowe „Wielokulturowość zniszczyła nasz kraj”. Koniec polityki multi-kulti w Szwecji?
Migranci z Sudanu - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

W Szwecji niebawem ma się rozpocząć procedura readmisji migrantów, którzy nie pracują legalnie, nie mają uporządkowanych osobistych dokumentów, nie posyłają dzieci do szkół itp. Skandaliczny stan po kilkunastu latach obowiązywania wielokulturowości pokazuje bez żadnych zahamowań raport przedstawiony w lutym tego roku. Z celem: Szwecja potrzebuje nowej restrykcyjnej polityki azylowej. Szwedzka prawica, która doszła do władzy po jesiennych wyborach 2022 r., ocenia, że konieczna jest naprawa sytuacji zaistniałej po 2015 r., gdy „dobre intencje” spowodowały wszechobecny chaos migracyjny, zniszczyły integrację i utrudniły pomoc naprawdę potrzebującym. Szwedzki rząd „zainicjował właśnie największą reformę systemu azylowego w czasach nowożytnych”. Uznano, że jest to pilna konieczność.

Podstawowy wniosek raportu jest jeden, ale porażający – Szwedzi zrealizowali postulat społeczeństwa wielokulturowego, co okazało się zupełną klęską. Autorki raportu stwierdzają, że „Społeczeństwo wielokulturowe jest bardzo szkodliwą utopią. Azylanci i emigranci ekonomiczni muszą w szybkim terminie zintegrować się ze społeczeństwem państwa, w którym chcą żyć". Nie mogą tworzyć żadnych formalnoprawnych mniejszości, choć „mogą kontynuować pamięć o kraju pochodzenia”.

Koniec multi-kulti

Zmiana szwedzkiego paradygmatu przede wszystkim oznacza przesunięcie środka ciężkości w polityce migracyjnej z pseudohumanitarnych nadziei pokładanych w multi-kulti na ścisłe przestrzeganie porządku prawnego państwa i konieczność pełnej integracji migrantów.

Osoby, które nie mają podstaw do otrzymania azylu, będą musiały jak najszybciej wrócić do kraju. Priorytetem musi być możliwość deportacji osób, które nie mają podstaw do szukania ochrony prawnej. Trzeba pamiętać, że grupa ta stanowi dziś aż dwie trzecie wszystkich starających się w UE o azyl migrantów. „W tym celu należy zawrzeć więcej umów o powrotach z krajami, z których pochodzą migranci. Presję można osiągnąć poprzez politykę wizową oraz pomoc rozwojową” – zauważają szwedzcy politycy.

Zdaniem szwedzkiego rządu należy również wzmocnić ochronę zewnętrznych granic Unii Europejskiej m.in. poprzez szersze wykorzystanie danych biometrycznych podczas kontroli.

Inną zmianą, jaką postulują, jest stworzenie mechanizmu pozwalającego na szybkie zawieszanie umów o ruchu bezwizowym do UE z państwami, które pozwalają na wykorzystywanie tych przepisów przez nielegalnych migrantów. Ustawodawstwo UE nie powinno Szwecji utrudniać zaostrzania własnej polityki migracyjnej. Tyle że powinno to dotyczyć wszystkich państw członkowskich UE, Polski też.

W Szwecji od jesieni 2022 roku władzę sprawuje rząd liberalno-konserwatywnej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, Chrześcijańskich Demokratów oraz Liberałów, który posiada większość w parlamencie dzięki wsparciu przeciwnej imigrantom prawicowej partii Szwedzcy Demokraci. W umowie między tymi partiami zobowiązano się do zaostrzenia polityki migracyjnej.

W efekcie rząd szwedzki podjął decyzję o zmniejszeniu w tym roku liczby azylantów kwotowych z 5000 do 900. Dane nie obejmują uchodźców wojennych z Ukrainy, którzy są przyjmowani na innych zasadach.

W 2015 roku Szwecja przyjęła rekordową liczbę osób starających się o azyl, ponad 162 tys. Wówczas ministrem ds. rynku pracy w ówczesnym rządzie socjaldemokratów oraz Zielonych była obecna unijna komisarz ds. migracji Ylva Johansson. Stąd skrywany na razie, ale poważny konflikt między Brukselą a Sztokholmem.

Także nowy prawicowy rząd Finlandii przedstawił swoją mapę drogową zrealizowania o wiele ostrzejszej polityki imigracyjnej.

Unia Europejska chce większego otwarcia na migrację

Tymczasem Rada Unii Europejskiej na szczeblu ministrów spraw wewnętrznych przyjęła niedawno stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to ma być podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Przeciwko temu stanowisku głosowały jedynie Polska i Węgry. Zadziwia fakt, że nie było sprzeciwu Szwecji, która zaczęła wprowadzać w swoim kraju wspomniane już racjonalne rygory antymigracyjne.
Wobec zagrożenia nawrotem obowiązkowej relokacji migrantów Sejm RP przyjął uchwałę wyrażającą stanowczy sprzeciw wobec proponowanych na poziomie UE mechanizmów relokacji migrantów. Prawo i Sprawiedliwość uznaje, że konieczne jest referendum w tej sprawie.

Groby nielegalnych migrantów i groby ich ofiar

Brutalność geopolityki, bezsensowne plany migrujących desperatów i gangsterskie interesy powodują liczne tragedie między padołem migranckich łez a „Ziemią Obiecaną”, gdzie przybywa grobów migrantów i ich ofiar. Ostatnio straciło życie kilkuset nielegałów, którzy utonęli wraz z rozpadającym się starym kutrem 50 mil od greckiego portu Pylos, płynąc do Włoch, gdzie podobno mieli zapewnioną (nielegalną) pracę na farmach warzyw. Ofiarą migracji jest 27-letnia Polka okrutnie zamordowana przez nielegalnych migrantów Azjatów. Nie tak dawno we włoskim kurorcie Rimini migranci z Afryki Północnej brutalnie zgwałcili polską turystkę i ciężko pobili jej partnera.

Są tysiące kilometrów wędrówki lądowej nielegalnych migrantów, od granicy do granicy. Wędrówki organizowane nierzadko przez zainteresowane państwa trzecie włącznie z przelotem samolotami – jak Rosja i Białoruś organizujące ataki migrantów na polską granicę po dziś dzień.

Prastare i dzisiejsze wędrówki ludów

Przepływy migracyjne, dosłowny handel ludźmi, śmierć ludzi w drodze do rzekomo lepszego życia – elity perswadują społeczeństwom zachodnim, że to wszystko jest naszą, Zachodu, winą. Narastające przepływy migracyjne mają być spowodowane dążeniami geopolitycznymi, wojnami międzypaństwowymi i domowymi. W skrócie – narzucaniem nowego stanu rzeczy. Tak się oficjalnie w świecie europejskiej polityki interpretuje te migracyjne najazdy, a obowiązkiem Europy jest przyjmować i utrzymywać ekonomicznych najeźdźców. To narracja narzucona światu przez „postępowe lewactwo”.

Nowa Wędrówka Ludów

Tymczasem w historii Europy i Azji zdarzały się masowe migracyjne najazdy bez geopolityki. Czasem zbrojne – przypomnijmy najazdy różnych ludów azjatyckich od Hunów poczynając, a na Turkach kończąc. Był też najazd demograficzny zwany Wędrówką Ludów – trwające dobre 300 lat parcie ludów germańskich na europejskie Południe. Głównie na Rzym i wczesne Bizancjum. U podstaw tych najazdów zawsze była demografia, gwałtowny przyrost ludności, która nie mieściła się w dawnych siedzibach, więc szukała nowych. Obecnie mamy taką nową Wędrówkę Ludów. Są teorie, że tę obecną Wędrówkę Ludów przygotowują świadomie pewne zakulisowe siły jako grę polityczną obliczoną na zniszczenie wywodzącej się z chrześcijaństwa tożsamości zachodniej.

Być może rację mają ci, co twierdzą, że geopolityka jest tu wtórna, że podstawą są zupełnie inne, nierozpoznane jeszcze mechanizmy społeczne i złożone procesy ludnościowe wyłącznie rodzime, lokalne, często wynikające z masowego ubóstwa. Powołują się na współczesną Afrykę – w Sudanie szaleje wojna domowa, której nie ma końca, a przyczyny są swoiste, nawet plemienne, lokalne i wyznaniowe. W Ugandzie podobny lokalny dramat – ostatnio islamscy rebelianci współpracujący od lat z terrorystycznym ISIS wtargnęli do szkoły, zabili 37 uczniów i czterech nauczycieli. Kolejny wątek – dynamiczna nadpopulacja młodych roczników w islamskich krajach Afryki i Azji. Ludność do 20. roku życia w niektórych z nich dochodzi do 40 proc.
W społeczeństwie Pakistanu również przewagę mają ludzie bardzo młodzi, dla wielu roczników mężczyzn od 15 do 25 lat nie ma stałego zatrudnienia. Nie potrzebuje ich gospodarka, nie potrzebuje rolnictwo, są z góry przegrani, bez żadnych szans. Dziewczyn z niższych klas społecznych nie posyła się do szkół, jak najmłodsze upycha się na rynku małżeńskim do produkcji kolejnych „nadwyżek” demograficznych. Chłopcy... setki tysięcy włóczy się po większych pakistańskich miastach, niektórych nadal werbują talibowie. Nielegalna migracja do Europy jest w ich rozumieniu jedynym wyjściem. Coraz liczniejsze grupy Pakistańczyków rozwożą pizzę, przesyłki, trafiają jako kierowcy do Ubera. Taka najtańsza masa niewykwalifikowanej siły roboczej. Pakistańczycy są tu przykładem. Jeśli przystaniemy na relokację nielegalnych migrantów, błyskawicznie będziemy mieć w Polsce patologiczną podklasę, którą już wyhodowali sobie Francuzi, Brytyjczycy, Niemcy, Szwedzi.

Migracja kosztuje, pytanie, czy się opłaca

Prawdziwie biedni z Azji i Afryki nie mogą sobie pozwolić na migrację. Kandydat na migranta musi zapłacić przemytnikom/handlarzom ludzi od 4 do 8 tys. dol. W Pakistanie podobno nawet 10 tys. dol. Czasem opłatę taką migrant musi zrealizować dwa, trzy razy, gdy np. ma przebyć trasę z Bangladeszu do Turcji, płaci jednej ekipie przemytniczej. Jednak żeby z Turcji przedostać się do Włoch, musi zapłacić kolejnym przemytnikom. Na takie wydatki nie mogą sobie pozwolić prawdziwi biedni. Aktywiści wyspecjalizowani w „opiece” nad migrantami wyjaśniają, że chętni do Europy korzystają z pomocy finansowej całej ubogiej, a licznej rodziny. Choć tej rodziny zazwyczaj nie stać, żeby chłopak nauczył się zawodu (w Pakistanie i Bangladeszu jest np. masowy brak elektrotechników, sprowadzają ich z Wietnamu). Podobne składki rodzinne na opłaty na przemytników handlarzy ludźmi są powszechne wszędzie, rodziny liczą na europejski przepis o łączeniu rodzin. Zwykle się nie mylą.

Najbogatsi migranci podróżują do raju obiecanego rejsowymi samolotami. Ogromna większość korzysta z usług wyspecjalizowanych przemytników, którzy organizują taką wędrówkę, czasem dostarczają fałszywe dokumenty. Migranci są dla nich świetnymi klientami, w dodatku zawsze muszą płacić „z góry”.

Najbardziej ryzykowna jest droga morska, służą do jej pokonania rozpadające się jednostki morskie, wyciągnięte ze złomowisk w porzuconych portach. Czasem sfatygowane pontony z zamontowanym silnikiem. Nikogo nie obchodzi, czy „ładunek” dotrze do celu – nie przejmują się tym także aktywiści od „ratowania ludzi”.

W perspektywie – handel narkotykami

Jakie perspektywy ma nielegalny migrant, któremu się udało? Kilka lat temu we włoskiej Kalabrii obejrzałam farmę warzywną, w której pracowali migranci. Legalnie podobno, kilkuset młodych facetów, dziesiątka z żonami i dziećmi. Marnie tam żyli, dniówka 2,5 euro (od rana do zmierzchu), mieszkali w barakach po sześć osób. Brak elementarnych warunków sanitarnych, perspektyw żadnych. Zwykle migranci pracują dwa – trzy miesiące, rozejrzą się i pryskają, na ich miejsce przybywają nowi. Udają się najczęściej do Neapolu, gdzie „jakoś sobie radzą”. Przede wszystkim handlują narkotykami. Uciekli przed biednym życiem, a z własnego wyboru trafili jeszcze gorzej. Są rozczarowani i szybko się demoralizują. O integracji w kraju, w którym się znaleźli, nie ma mowy. Także w Niemczech, gdzie jakąkolwiek legalną, głównie tymczasową, pracę podjęło niecałe 15 proc. migrantów, którzy przybyli od 2015 r. Z podstawowego bezpłatnego kursu języka niemieckiego w Bawarii skorzystało niecałe 10 proc. migrantów przybyłych od 2015 r.

Tekst pochodzi z 26 (1796) numeru „Tygodnika Solidarność”.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe