Sen o normalności. Mija 37 lat, od kiedy "Solidarność" porwała miliony ludzi i dała nadzieję
W sierpniu 1980 r. Andrzej Kampa miał niespełna 23 lata. Pracował wówczas jako elektryk w PKP w Tarnowskich Górach. Był to największy zakład pracy w mieście, zatrudniał ponad 6 tys. osób. – Informacje o sytuacji w Gdańsku mieliśmy dość szybko, ponieważ komunikaty przekazywane były wewnętrzną telefoniczną linią kolejową. Komuniści zablokowali stolicę Pomorza, dlatego informacje przekazywali maszyniści z miejscowości leżących w pobliżu Gdańska – wspomina w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność”.
Śląsk staje
Pierwszym zakładem, który w sierpniu 1980 roku stanął w Tarnowskich Górach, była Fabryka Zmechanizowanych Obudów Ścianowych „Fazos”. – Dzisiaj wiemy, że był to pierwszy zakład pracy na Górnym Śląsku, który zaczął strajkować. Koledzy z tych zakładów wysłali dwóch emisariuszy do Gdańska, żeby przekazali, że Śląsk staje. Dotarł jeden z nich, którego w Sali BHP Stoczni Gdańskiej entuzjastycznie powitano. Duży strajk odbył się także w Hucie Cynku, którego przywódca Jerzy Ciepiela był pierwszym szefem utworzonej później Międzyzakładowej Komisji Związkowej w Tarnowskich Górach – mówi Kampa.
#REKLAMA_POZIOMA#