Paweł Jędrzejewski: NATO coraz silniejsze, Rosja coraz słabsza

Wojna na Ukrainie spełnia wiele warunków, które czynią ją - paradoksalnie - korzystną dla Stanów Zjednoczonych, dla Zachodniej Europy, dla krajów wschodniej flanki NATO, przyszłościowo - dla perspektyw światowego pokoju i bezpieczeństwa.
Logotyp NATO Paweł Jędrzejewski: NATO coraz silniejsze, Rosja coraz słabsza
Logotyp NATO / pxfuel.com

Według Władimira Putina, jednym z oficjalnych powodów napaści na Ukrainę było jej powstrzymanie przed przystąpieniem do NATO. Jeżeli rzeczywiście taki był cel Rosji, to można powiedzieć, że cel został osiągnięty przed kilkoma dniami w Wilnie na szczycie NATO. Nie tylko, że ostateczna decyzja szczytu NATO (ze względu na stanowisko Prezydenta USA) wykluczyła przyjęcie Ukrainy - obecnie - do tej organizacji, ale wypowiedź Joe Bidena ściśle powiązała fakt nieprzyjęcia z trwającą wojną. Dopóki trwa wojna, Ukraina nie zostanie zaakceptowana w Sojuszu Północnoatlantyckim. Wielu komentatorów postrzega to jako, niestety, bardzo wyraźny sygnał dla Rosjan: nie możecie zaprzestać wojny, bo gdy zawrzecie pokój w jakiejkolwiek formie, wtedy na pewno Ukraina zostanie przyjęta do NATO. Wniosek: w interesie Rosji jest, aby wojna trwała.  I wtedy najważniejsze pytanie nasuwa się samo: jak teraz da się w ogóle prowadzić z Rosją rozmowy pokojowe? A przecież ten pokój musi kiedyś przyjść. 

NATO, pod presją Niemiec, odmówiło już raz Ukrainie w roku 2008. Okazało się to wielkim błędem. Odmówiło wówczas także Gruzji. Oba te państwa zostały zaatakowane przez Rosję. Ukraina dwukrotnie: w 2014 i 2022. Natomiast żadne państwo należące do NATO nie było nigdy, przez cały czas trwania sojuszu, celem rosyjskiej agresji. Wniosek jest oczywisty: przynależność od NATO zapewnia bezpieczeństwo. Choć trzeba także uwzględnić fakt, że coś, co nie zdarzyło się w przeszłości, może zdarzyć się w przyszłości.

Argumentacja Bidena jest taka, że gdyby teraz przyjąć Ukrainę do NATO, to zgodnie z artykułem piątym "wszyscy bylibyśmy w stanie wojny z Rosją". Powstaje więc pytanie: czy w tej wyjątkowej, całkiem bezprecedensowej sytuacji nie można by zawiesić "artykułu 5", żeby nie wchodzić w wojnę? Nadal zbroić Ukrainę, dostarczać jej amunicji, szkolić żołnierzy, ale uczynić ją członkiem NATO już teraz. Otwarcie dla Ukrainy drzwi do NATO odebrałoby Putinowi poczucie, że prowadząc wojnę, może zapobiec przyjęciu Ukrainy do sojuszu. Przecież Ukraina już by w nim była.

 

Co kryje się za postawą Bidena? 

Decyzje Bidena budzą zdziwienie. Pomaga Ukrainie, bez pomocy USA Ukraina nie byłaby w stanie się bronić, ale jest to jednak pomoc ograniczona, bo administracja w Waszyngtonie nie dostarcza takich broni lub takich wersji uzbrojenia, które pozwoliłyby na zwycięstwo stronie ukraińskiej. Przykłady? "The Washington Post" informuje, że gdy po miesiącach zwlekania administracja USA zgodziła się dostarczyć Ukrainie system artylerii rakietowej HIMARS, to "potajemnie zmodyfikowała je, aby nie mogły strzelać rakietami dalekiego zasięgu". Biden odmawia także - informuje prasa amerykańska - dostarczenia taktycznego systemu rakietowego ATACMS o zasięgu 300 km i wysłania myśliwców F-16, choć pozwala ukraińskim pilotom szkolić się na F-16. "The Washington Post" pisze, że "generał armii Christopher Cavoli, naczelny dowódca sił sojuszniczych w Europie, powiedział niedawno grupie senatorów i kongresmenów na odprawie za zamkniętymi drzwiami, że gdyby Stany Zjednoczone dostarczyły F-16 i pociski dalekiego zasięgu, Ukraina mogłaby wygrać wojnę."

Postawa prezydenta USA wobec wojny Rosji przeciwko Ukrainie była od początku zagadkowa. Na miesiące przed rosyjską napaścią administracja amerykańska pod kierownictwem Bidena dawała sygnały Rosji, że nie zareaguje mocno na agresję Moskwy. Były "miękkie" wypowiedzi Bidena, zniesienie sankcji z Nord Stream 2, opór przed wystarczającym uzbrojeniem Ukrainy i katastrofalne wyjście z Afganistanu, które Putin odczytał, jako dowód na słabość Stanów.

Teraz wszystko wydaje się bardziej jasne. Wojna na Ukrainie spełnia wiele warunków, które czynią ją - paradoksalnie - korzystną dla Stanów Zjednoczonych, dla Zachodniej Europy, dla krajów wschodniej flanki NATO, dla perspektyw światowego pokoju i bezpieczeństwa. Chciałbym być dobrze zrozumiany: oczywiście, że lepiej, gdyby tej wojny nie było, bo jest potworną tragedią, bo giną w niej ludzie, ale skoro Rosja ją rozpoczęła, a bohaterska, zdecydowana postawa Ukrainy uniemożliwiła Putinowi zwycięstwo, trzeba dostrzec korzyści wynikające z tej przymusowej, niechcianej sytuacji. 

 

Poligon doświadczalny nowych broni i systemów

Po pierwsze, wojna stwarza idealne warunki do realnego testowania nowych systemów broni. W "The New York Times" czytamy: „Ukraina stała się poligonem doświadczalnym dla najnowocześniejszej broni i systemów informatycznych oraz nowych sposobów ich wykorzystania”. Dla USA jest to jedyna możliwość uzyskania wiedzy na temat skuteczności militarnej narzędzi, którymi dysponuje, całkowicie bez narażania życia własnych żołnierzy. A na nic opinia publiczna nie jest w USA tak wyczulona, jak na wiadomości o śmierci "amerykańskich chłopców".

Przykładowo: ukraińska armia stosuje nowy system informacji czasu rzeczywistego, znany jako Delta — oparty na chmurze, który umożliwia korzystanie z laptopów, tabletów i telefonów komórkowych w celu udostępniania lokalizacji i możliwości sił rosyjskich. Media amerykańskie informują, że ukraińskie siły zbrojne testują nowe drony morskie, wśród nich wybuchowe okręty nawodne bez załogi, działające w koordynacji z dronami powietrznymi, by niszczyć duże rosyjskie okręty wojenne. Testowanie tych systemów może mieć kluczowe znaczenie dla odparcia chińskiego ataku morskiego na Tajwan. Jednocześnie USA wysyłają Ukrainie eksperymentalne pociski przeciwko dronom, niszczące irańskie samodetonujące drony Shahed-136. 

 

Odnowienie i rozbudowa arsenału

Po drugie, jest rzeczą oczywistą, że miliardy dolarów, które USA przeznaczają na zbrojenie Ukrainy, są wydawane w USA, a nie na Ukrainie. Te sumy idą albo na już istniejącą broń z magazynów armii i marynarki amerykańskiej, albo na produkcję nowej broni przekazywanej Ukrainie. Jest to kolosalny wzmacniający zastrzyk finansowy, ożywiający przemysł zbrojeniowy. Z kolei sprzęt wojskowy przekazywany Ukrainie przez europejskich członków NATO, pozwala tym państwom na wymianę starszego sprzętu na nowszy, a państwom postsowieckim na zastępowanie starych systemów uzbrojenia z czasów ZSRR nowoczesnymi systemami, które są zgodne z wymaganiami NATO. Co najmniej duża część, może nawet większość z nich jest produkowana w USA. Korzyści z tego faktu dla gospodarki amerykańskiej są oczywiste. Zyski są obustronne. Zwiększa się bezpieczeństwo poszczególnych państw, NATO staje się silniejsze, amerykańskie firmy zarabiają. A bez amerykańskich firm zbrojeniowych nie ma nie tylko europejskiego, ale też światowego bezpieczeństwa. Znakomitym przykładem zrozumienia tych powiązań jest Polska, która intensywnie kupuje amerykańskie samoloty bojowe, czołgi, systemy przeciwlotnicze i artylerię rakietową. To właściwa polityka.

 

Historyczne wzmocnienie NATO

Po trzecie, Sojusz Północnoatlantycki, który przez 74 lata zapewniał skutecznie bezpieczeństwo swoim członkom, został - w wyniku agresji Putina na Ukrainę - wzmocniony przystąpieniem do niego Finlandii, której położenie jest strategicznie kluczowe. Przed kilkoma dniami otworzyły się perspektywy przyjęcia do NATO także Szwecji. Prawdopodobnie będzie to możliwe już jesienią. Są to bardzo ważne, historyczne zmiany, działające na korzyść bezpieczeństwa Europy, a szczególnie krajów bałtyckich i Polski. A bez zapewnienie bezpieczeństwa, czyli bez silnego NATO i USA, wszystko traci sens.

Wnioski? Przyczyn postawy administracji waszyngtońskiej możemy się tylko domyślać. Przedłużanie wojny może być logicznym skutkiem unikania przez Stany bezpośredniej konfrontacji z Rosją. I wtedy odmowa przyjęcia Ukrainy do NATO w trakcie trwania wojny byłaby jedynie kolejnym unikiem. Można też wyjaśniać to "cynizmem w dobrej sprawie" administracji Bidena, bo wymienione korzyści  z wojny na Ukrainie dla NATO i USA są ściśle powiązane z jej dalszym trwaniem. Twarde fakty potwierdzają oba przypuszczenia. Zresztą one się wzajemnie wcale nie wykluczają. Bo przecież konflikt jest nadal ograniczony do terytorium Ukrainy. Natomiast nie ma wątpliwości, że im dłużej trwa wojna, tym NATO jest silniejsze, a Rosja - słabsza.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Kanclerz Niemiec otwarcie atakuje Polskę. Niemieckie media: Dlaczego Scholz zmienił podejście? z ostatniej chwili
Kanclerz Niemiec otwarcie atakuje Polskę. Niemieckie media: Dlaczego Scholz zmienił podejście?

Tuż przed wyborami w Polsce w Niemczech zdaje się narastać negatywne emocje wobec Warszawy. Niemieccy politycy zdejmują "białe rękawiczki" i otwarcie, jak Olaf Scholz atakują Polskę. W niemieckich mediach pojawia się artykuł za artykułem, każdy przedstawiający Polaków i Polskę w negatywnym świetle.

Beata Szydło apeluje: Nie dajcie sobie odebrać tego prawa. To są wasze decyzje, bo jesteście gospodarzami z ostatniej chwili
Beata Szydło apeluje: Nie dajcie sobie odebrać tego prawa. To są wasze decyzje, bo jesteście gospodarzami

– Stawką tych wyborów jest bezpieczna i suwerenna Polska; jest godne życie wszystkich Polaków – powiedziała europoseł Beata Szydło w niedzielę wieczorem w Zatorze. Była premier apelowała także o udział w referendum. – Nie dajcie sobie odebrać waszego prawa – mówiła.

„Marsz Miliona Serc”. Stołeczna policja zabrała głos z ostatniej chwili
„Marsz Miliona Serc”. Stołeczna policja zabrała głos

– Podczas niedzielnego marszu w Warszawie doszło do sporadycznych incydentów. Jedna osoba został zatrzymana w związku z zniesławieniem policjanta – poinformował w niedzielę rzecznik komendanta stołecznego Policji podinsp. Sylwester Marczak.

„Miłość i szacunek do drugiego w wersji opozycji”. Dziennikarz publikuje nagranie z marszu Tuska z ostatniej chwili
„Miłość i szacunek do drugiego w wersji opozycji”. Dziennikarz publikuje nagranie z marszu Tuska

Dziennikarz Wiadomości TVP opublikował zaskakujące nagranie

Frekwencja na „Marszu Miliona Serc” znacznie poniżej oczekiwań? Gorące komentarze z ostatniej chwili
Frekwencja na „Marszu Miliona Serc” znacznie poniżej oczekiwań? Gorące komentarze

W niedzielę warszawskimi ulicami przeszedł zainicjowany przez lidera PO Donalda Tuska „Marsz Miliona Serc”.

Fatalna wiadomość dla Czesława Michniewicza. Saudyjczycy podjęli decyzję z ostatniej chwili
Fatalna wiadomość dla Czesława Michniewicza. Saudyjczycy podjęli decyzję

Były szkoleniowiec reprezentacji Polski Czesław Michniewicz przestał pełnić rolę trenera saudyjskiego Abha FC. Klub za pośrednictwem oficjalnego profilu w mediach społecznościowych wydał komunikat.

Morawiecki do Zełenskiego: Warto, aby pan o tym nie zapomniał z ostatniej chwili
Morawiecki do Zełenskiego: Warto, aby pan o tym nie zapomniał

Polska przyjęła parę milionów Ukraińców, warto aby pan nie zapominał o tym prezydencie Załenski - zaapelował podczas niedzielnej konwencji PiS w Katowicach premier Mateusz Morawiecki. Przestrzegł prezydenta Ukrainy, że Niemcy zawsze będą chcieli się porozumieć z Ruskimi ponad głowami państw Europy Środkowej.

Niemieckie media piszą o 100 tys. uczestników „Marszu Miliona Serc” Tuska z ostatniej chwili
Niemieckie media piszą o 100 tys. uczestników „Marszu Miliona Serc” Tuska

Na dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi w Polsce ponad sto tysięcy osób demonstrowało przeciwko polityce rządzącej w Polsce partii Prawo i Sprawiedliwość – pisze niemiecki „Zeit”.

Budka zapytany o panią Joannę z Krakowa. „Nie wiem, o czym pan mówi” z ostatniej chwili
Budka zapytany o panią Joannę z Krakowa. „Nie wiem, o czym pan mówi”

– Pani Joanna z Krakowa? Nie wiem w tym momencie, o czym pan mówi – mówi szef klubu parlamentarnego KO Borys Budka.

Marsz Miliona Serc w Warszawie. Ratusz podał liczbę uczestników z ostatniej chwili
Marsz Miliona Serc w Warszawie. Ratusz podał liczbę uczestników

W kulminacyjnym momencie w "Marszu Miliona Serc" Koalicji Obywatelskiej brało udział około miliona osób. To dane Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa - przekazał w niedzielę po południu PAP rzecznik warszawskiego ratusza Jakub Leduchowski.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: NATO coraz silniejsze, Rosja coraz słabsza

Wojna na Ukrainie spełnia wiele warunków, które czynią ją - paradoksalnie - korzystną dla Stanów Zjednoczonych, dla Zachodniej Europy, dla krajów wschodniej flanki NATO, przyszłościowo - dla perspektyw światowego pokoju i bezpieczeństwa.
Logotyp NATO Paweł Jędrzejewski: NATO coraz silniejsze, Rosja coraz słabsza
Logotyp NATO / pxfuel.com

Według Władimira Putina, jednym z oficjalnych powodów napaści na Ukrainę było jej powstrzymanie przed przystąpieniem do NATO. Jeżeli rzeczywiście taki był cel Rosji, to można powiedzieć, że cel został osiągnięty przed kilkoma dniami w Wilnie na szczycie NATO. Nie tylko, że ostateczna decyzja szczytu NATO (ze względu na stanowisko Prezydenta USA) wykluczyła przyjęcie Ukrainy - obecnie - do tej organizacji, ale wypowiedź Joe Bidena ściśle powiązała fakt nieprzyjęcia z trwającą wojną. Dopóki trwa wojna, Ukraina nie zostanie zaakceptowana w Sojuszu Północnoatlantyckim. Wielu komentatorów postrzega to jako, niestety, bardzo wyraźny sygnał dla Rosjan: nie możecie zaprzestać wojny, bo gdy zawrzecie pokój w jakiejkolwiek formie, wtedy na pewno Ukraina zostanie przyjęta do NATO. Wniosek: w interesie Rosji jest, aby wojna trwała.  I wtedy najważniejsze pytanie nasuwa się samo: jak teraz da się w ogóle prowadzić z Rosją rozmowy pokojowe? A przecież ten pokój musi kiedyś przyjść. 

NATO, pod presją Niemiec, odmówiło już raz Ukrainie w roku 2008. Okazało się to wielkim błędem. Odmówiło wówczas także Gruzji. Oba te państwa zostały zaatakowane przez Rosję. Ukraina dwukrotnie: w 2014 i 2022. Natomiast żadne państwo należące do NATO nie było nigdy, przez cały czas trwania sojuszu, celem rosyjskiej agresji. Wniosek jest oczywisty: przynależność od NATO zapewnia bezpieczeństwo. Choć trzeba także uwzględnić fakt, że coś, co nie zdarzyło się w przeszłości, może zdarzyć się w przyszłości.

Argumentacja Bidena jest taka, że gdyby teraz przyjąć Ukrainę do NATO, to zgodnie z artykułem piątym "wszyscy bylibyśmy w stanie wojny z Rosją". Powstaje więc pytanie: czy w tej wyjątkowej, całkiem bezprecedensowej sytuacji nie można by zawiesić "artykułu 5", żeby nie wchodzić w wojnę? Nadal zbroić Ukrainę, dostarczać jej amunicji, szkolić żołnierzy, ale uczynić ją członkiem NATO już teraz. Otwarcie dla Ukrainy drzwi do NATO odebrałoby Putinowi poczucie, że prowadząc wojnę, może zapobiec przyjęciu Ukrainy do sojuszu. Przecież Ukraina już by w nim była.

 

Co kryje się za postawą Bidena? 

Decyzje Bidena budzą zdziwienie. Pomaga Ukrainie, bez pomocy USA Ukraina nie byłaby w stanie się bronić, ale jest to jednak pomoc ograniczona, bo administracja w Waszyngtonie nie dostarcza takich broni lub takich wersji uzbrojenia, które pozwoliłyby na zwycięstwo stronie ukraińskiej. Przykłady? "The Washington Post" informuje, że gdy po miesiącach zwlekania administracja USA zgodziła się dostarczyć Ukrainie system artylerii rakietowej HIMARS, to "potajemnie zmodyfikowała je, aby nie mogły strzelać rakietami dalekiego zasięgu". Biden odmawia także - informuje prasa amerykańska - dostarczenia taktycznego systemu rakietowego ATACMS o zasięgu 300 km i wysłania myśliwców F-16, choć pozwala ukraińskim pilotom szkolić się na F-16. "The Washington Post" pisze, że "generał armii Christopher Cavoli, naczelny dowódca sił sojuszniczych w Europie, powiedział niedawno grupie senatorów i kongresmenów na odprawie za zamkniętymi drzwiami, że gdyby Stany Zjednoczone dostarczyły F-16 i pociski dalekiego zasięgu, Ukraina mogłaby wygrać wojnę."

Postawa prezydenta USA wobec wojny Rosji przeciwko Ukrainie była od początku zagadkowa. Na miesiące przed rosyjską napaścią administracja amerykańska pod kierownictwem Bidena dawała sygnały Rosji, że nie zareaguje mocno na agresję Moskwy. Były "miękkie" wypowiedzi Bidena, zniesienie sankcji z Nord Stream 2, opór przed wystarczającym uzbrojeniem Ukrainy i katastrofalne wyjście z Afganistanu, które Putin odczytał, jako dowód na słabość Stanów.

Teraz wszystko wydaje się bardziej jasne. Wojna na Ukrainie spełnia wiele warunków, które czynią ją - paradoksalnie - korzystną dla Stanów Zjednoczonych, dla Zachodniej Europy, dla krajów wschodniej flanki NATO, dla perspektyw światowego pokoju i bezpieczeństwa. Chciałbym być dobrze zrozumiany: oczywiście, że lepiej, gdyby tej wojny nie było, bo jest potworną tragedią, bo giną w niej ludzie, ale skoro Rosja ją rozpoczęła, a bohaterska, zdecydowana postawa Ukrainy uniemożliwiła Putinowi zwycięstwo, trzeba dostrzec korzyści wynikające z tej przymusowej, niechcianej sytuacji. 

 

Poligon doświadczalny nowych broni i systemów

Po pierwsze, wojna stwarza idealne warunki do realnego testowania nowych systemów broni. W "The New York Times" czytamy: „Ukraina stała się poligonem doświadczalnym dla najnowocześniejszej broni i systemów informatycznych oraz nowych sposobów ich wykorzystania”. Dla USA jest to jedyna możliwość uzyskania wiedzy na temat skuteczności militarnej narzędzi, którymi dysponuje, całkowicie bez narażania życia własnych żołnierzy. A na nic opinia publiczna nie jest w USA tak wyczulona, jak na wiadomości o śmierci "amerykańskich chłopców".

Przykładowo: ukraińska armia stosuje nowy system informacji czasu rzeczywistego, znany jako Delta — oparty na chmurze, który umożliwia korzystanie z laptopów, tabletów i telefonów komórkowych w celu udostępniania lokalizacji i możliwości sił rosyjskich. Media amerykańskie informują, że ukraińskie siły zbrojne testują nowe drony morskie, wśród nich wybuchowe okręty nawodne bez załogi, działające w koordynacji z dronami powietrznymi, by niszczyć duże rosyjskie okręty wojenne. Testowanie tych systemów może mieć kluczowe znaczenie dla odparcia chińskiego ataku morskiego na Tajwan. Jednocześnie USA wysyłają Ukrainie eksperymentalne pociski przeciwko dronom, niszczące irańskie samodetonujące drony Shahed-136. 

 

Odnowienie i rozbudowa arsenału

Po drugie, jest rzeczą oczywistą, że miliardy dolarów, które USA przeznaczają na zbrojenie Ukrainy, są wydawane w USA, a nie na Ukrainie. Te sumy idą albo na już istniejącą broń z magazynów armii i marynarki amerykańskiej, albo na produkcję nowej broni przekazywanej Ukrainie. Jest to kolosalny wzmacniający zastrzyk finansowy, ożywiający przemysł zbrojeniowy. Z kolei sprzęt wojskowy przekazywany Ukrainie przez europejskich członków NATO, pozwala tym państwom na wymianę starszego sprzętu na nowszy, a państwom postsowieckim na zastępowanie starych systemów uzbrojenia z czasów ZSRR nowoczesnymi systemami, które są zgodne z wymaganiami NATO. Co najmniej duża część, może nawet większość z nich jest produkowana w USA. Korzyści z tego faktu dla gospodarki amerykańskiej są oczywiste. Zyski są obustronne. Zwiększa się bezpieczeństwo poszczególnych państw, NATO staje się silniejsze, amerykańskie firmy zarabiają. A bez amerykańskich firm zbrojeniowych nie ma nie tylko europejskiego, ale też światowego bezpieczeństwa. Znakomitym przykładem zrozumienia tych powiązań jest Polska, która intensywnie kupuje amerykańskie samoloty bojowe, czołgi, systemy przeciwlotnicze i artylerię rakietową. To właściwa polityka.

 

Historyczne wzmocnienie NATO

Po trzecie, Sojusz Północnoatlantycki, który przez 74 lata zapewniał skutecznie bezpieczeństwo swoim członkom, został - w wyniku agresji Putina na Ukrainę - wzmocniony przystąpieniem do niego Finlandii, której położenie jest strategicznie kluczowe. Przed kilkoma dniami otworzyły się perspektywy przyjęcia do NATO także Szwecji. Prawdopodobnie będzie to możliwe już jesienią. Są to bardzo ważne, historyczne zmiany, działające na korzyść bezpieczeństwa Europy, a szczególnie krajów bałtyckich i Polski. A bez zapewnienie bezpieczeństwa, czyli bez silnego NATO i USA, wszystko traci sens.

Wnioski? Przyczyn postawy administracji waszyngtońskiej możemy się tylko domyślać. Przedłużanie wojny może być logicznym skutkiem unikania przez Stany bezpośredniej konfrontacji z Rosją. I wtedy odmowa przyjęcia Ukrainy do NATO w trakcie trwania wojny byłaby jedynie kolejnym unikiem. Można też wyjaśniać to "cynizmem w dobrej sprawie" administracji Bidena, bo wymienione korzyści  z wojny na Ukrainie dla NATO i USA są ściśle powiązane z jej dalszym trwaniem. Twarde fakty potwierdzają oba przypuszczenia. Zresztą one się wzajemnie wcale nie wykluczają. Bo przecież konflikt jest nadal ograniczony do terytorium Ukrainy. Natomiast nie ma wątpliwości, że im dłużej trwa wojna, tym NATO jest silniejsze, a Rosja - słabsza.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe