Sprawa Krzysztofa Olewnika. Są nowe informacje

Ireneusz P., który jako świadek zeznawał w piątek przed Sądem Okręgowym w Płocku w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, przyznał, że jego wyjaśnienia złożone w śledztwie przed pierwszym procesem były częściowo nieprawdziwe, ponieważ obawiał się szefa grupy porywaczy Wojciecha Franiewskiego.
Krzysztof Olejnik Sprawa Krzysztofa Olewnika. Są nowe informacje
Krzysztof Olejnik / Piotr Piotrowski / PAP

W trzecim dniu swych zeznań przed płockim Sądem Okręgowym Ireneusz P. stwierdził, że w czasie śledztwa, dotyczącego uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, które doprowadziło w latach 2007-2008 do procesu 11 oskarżonych, a wśród nich także jego, składał wyjaśnienia inne niż obecne zeznania.

Ireneusz P. przyznał, że jego ówczesne wyjaśnienia były "częściowo nieprawdziwe". Stwierdził, że w trakcie śledztwa, przed pierwszym procesem, będąc podejrzanym, łatwiej było mu obciążać Sławomira Kościuka, jednego z członków grupy porywaczy, niż jej szefa Wojciecha Franiewskiego. "Wiadomo, Franiewski był bezwzględny, a wtedy jeszcze żył. Kościuk był niegroźny" - tłumaczył.

"To, co wtedy wyjaśniałem, to jest nieprawda"

Jak mówił w piątek Ireneusz P., różnice między jego wyjaśnieniami w śledztwie sprzed lat a obecnymi zeznaniami przed sądem, dotyczą też podziału okupu i części, która jemu przypadła.

To, co wtedy wyjaśniałem, to jest nieprawda. Po co miałem się chwalić

- dodał.

Dzień wcześniej Ireneusz P. zeznał przed sądem, że okup w wysokości 300 tys. euro, który porywacze odebrali w lipcu 2003 r. od rodziny Krzysztofa Olewnika, był dzielony "w zależności od zasług" w Kałuszynie (Mazowieckie) na działce Franiewskiego, gdzie przetrzymywano uprowadzonego. Wyliczył przy tym, że Franiewski, jako szef grupy "wziął najwięcej", bo 90 tys. euro, Robert Pazik otrzymał 50 tys. euro, a Kościuk dostał 30 tys. euro, przy czym jemu przypadło również 90 tys. euro.

Ireneusz P. przyznał zarazem, że o podziale okupu decydował Franiewski. Nie potrafił odpowiedzieć na pytanie sądu, z jakiego powodu przypadło mu aż 90 tys. euro, skoro - jak utrzymuje - nie brał bezpośredniego udziału w uprowadzeniu i jedynie pilnował Krzysztofa Olewnika, pod nieobecność Kościuka, dowożąc przy tym na działkę w Kałuszynie zakupy. "Nie wiem, dlaczego dostałem 90 tys. euro. Widocznie zasłużyłem" - powiedział.

W piątek, kontynuując zeznania oraz odpowiadając na pytania sądu i stron, po odczytaniu części wyjaśnień składanych we wcześniejszym śledztwie - przed pierwszym procesem, Ireneusz P. powiedział, iż na samym początku mowa była o okupie w wysokości 300 tys. dolarów, a nie 300 tys. euro, jak stało się ostatecznie, przy czym w obu przypadkach kwotę i walutę ustalał Franiewski.

Na pytanie jednego z obrońców, dlaczego rozważana i końcowa kwota okupu były stosunkowo małe, mimo że porywacze mieli wiedzę oraz dokumenty, z których wynikało, że należąca do Włodzimierza Olewnika – ojca Krzysztofa firma spod Drobina obraca milionami złotych, Ireneusz P. odparł: "ja też się dziwię". Pytany następnie, czy nie oponował, sugerując, że okup mógłby być jednak wyższy, stwierdził: "to nie był człowiek do negocjacji, Franiewski".

Ireneusz P. powiedział też przed sądem, że jeszcze w 1998 r. to Franiewski, gdy poznali się w Zakładzie Karnym w Płocku, zasugerował pierwszy, że "lepiej kogoś porwać, bo to są szybkie pieniądze". "On mówił o Olewniku i pytał, czy wiem, kto to jest" – relacjonował. Zeznał jednocześnie, że Franiewski mówił początkowo o "starym", czyli o Włodzimierzu Olewniku. Przyznał również, że to on podał Franiewskiemu miejsce, gdzie mieszkał Krzysztof Olewnik. Zaznaczył przy tym kolejny raz, że sam nie uczestniczył w uprowadzeniu, będąc w tym czasie na działce w Kałuszynie, gdzie później pilnował porwanego.

"Polubiliśmy się"

Sąd pytał Ireneusza P., jaki charakter miał Franiewski, a także dlaczego Franiewski "otworzył się" akurat przed nim, sugerując w prowadzonych rozmowach, gdy obaj odbywali wyroki w płockim Zakładzie Karnym, jakie ma plany, dotyczące porwania. "Był bardziej zamknięty. Nie wiem, dlaczego +się otworzył+. Polubiliśmy się. Nie było to na drugi dzień. To trwało. Może miesiąc czasu" – zeznał świadek.

Pochodzący z Drobina Ireneusz P., ps. Bokser, Bokserek, w pierwszym procesie w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, który toczył się w latach 2007-2008, został skazany przez Sąd Okręgowy w Płocku na karę łączną 14 lat pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po odbyciu kary 12 lat.

Na ławie oskarżonych zasiedli wówczas także Robert Pazik - również z Drobina oraz Sławomir Kościuk - z Warszawy. Obaj zostali skazani ostatecznie na dożywocie. Już po ogłoszeniu wyroku zostali znalezieni powieszeni w celach Zakładu Karnego w Płocku: Kościuk w 2008 r. i Pazik w 2009 r. Według ustaleń w pierwszym procesie, to właśnie Kościuk i Pazik mieli zabić Krzysztofa Olewnika.

Jeszcze przed pierwszym procesem, w 2007 r. w celi Aresztu Śledczego w Olsztynie został znaleziony powieszony Wojciech Franiewski. Według ówczesnych ustaleń tamtejszej Prokuratury Okręgowej, był on szefem grupy, która porwała Krzysztofa Olewnika.

Po tym, jak w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Krzysztof Olewnik został uprowadzony z własnego domu pod Drobinem, sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, został zamordowany miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan - zwłoki odnaleziono dopiero w 2006 r.

Na początku w 2003 r. rodzina Olewników otrzymała anonim, w którym wskazano właśnie Ireneusza P. oraz Roberta Pazika, jako uczestniczących w porwaniu. W anonimie przekazano też, że Krzysztof Olewnik był wówczas więziony przez porywaczy w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego. Po zatrzymaniu w 2006 r. Ireneusz P. przyznał się do udziału w przetrzymywaniu uprowadzonego.

Obecnie Ireneusz P. zeznaje jako świadek w drugim procesie, dotyczącym uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, który od marca 2022 r. toczy się także przed płockim Sądem Okręgowym - aktem oskarżenia, który sporządził oddział Prokuratury Krajowej w Krakowie, objęto w nim pięć osób, w tym Jacka K., bliskiego znajomego i wspólnika porwanego.

Zgodnie z aktem oskarżenia, Jacek K. odpowiada za udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym oraz za udział we wzięciu przy użyciu przemocy, Krzysztofa Olewnika jako zakładnika, przetrzymywanie go do zapłaty okupu w wysokości 300 tys. euro. Według śledczych, okres i sposób przetrzymywania uprowadzonego, poprzez m.in. przykucie łańcuchem do ścian oraz umieszczenie pokrzywdzonego w zbiorniku na nieczystości, łączył się z jego szczególnym udręczeniem, a ostatecznie został on pozbawiony życia. Podczas pierwszej rozprawy, w marcu 2022 r., Jacek K. nie przyznał się do zarzucanych czynów, a zarzuty określił, jako absurdalne.

Podobne zarzuty, jak w przypadku Jacka K., w tym udziału w grupie zbrojnej, która porwała Krzysztofa Olewnika, krakowski oddział Prokuratury Krajowej przedstawił też Eugeniuszowi D., ps. Gienek. Aktem oskarżenia objęto również Grzegorza K., byłego samorządowca z Sierpca, któremu zarzucono m.in. wykorzystanie, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, stanu emocjonalnego i położenia Włodzimierza Olewnika, czyli ojca uprowadzonego, i przekazywanie mu nieprawdziwych informacji oraz wyłudzenie 160 tys. zł.

Zarzuty doprowadzenia Włodzimierza Olewnika do niekorzystnego rozporządzenia mieniem przedstawiono też dwóm innym oskarżonym, w tym Andrzejowi Ł. - chodzi m.in. o ponad 120 tys. zł i nieprawdziwe zapewnienie o możliwości doprowadzenia do uwolnienia porwanego oraz Mikołajowi B. - chodzi m.in. o przekazanie 13 tys. zł i wprowadzenie w błąd, co do możliwości zidentyfikowania miejsc logowań telefonu używanego przez sprawców uprowadzenia.

Akta postępowania, które toczy się obecnie przed płockim Sądem Okręgowym wraz z załącznikami, liczą ponad 400 tomów. Na obecnym etapie proces planowany jest do marca 2024 r.

Przesłuchanie Ireneusza P., które rozpoczęło się 6 września, ma potrwać z przerwami do 22 września - w sumie 9 dni. Ireneusz P. zeznaje jako świadek chroniony. Podobnie, jak w pierwszym i drugim dniu przesłuchania, także w piątek, stawił się w specjalnej sali wyznaczonej na rozprawę poza głównym budynkiem sądu w asyście policji - ubrany był w podkoszulek, opięty na kamizelce kuloodpornej, w spodnie dresowe, miał też czarną kominiarkę i czarne okulary przeciwsłoneczne. Przesłuchanie zostanie wznowione 13 września.


 

POLECANE
GIS ostrzega przed popularnym produktem. Ryzyko wystąpienia alergii Wiadomości
GIS ostrzega przed popularnym produktem. Ryzyko wystąpienia alergii

Wszystkie partie wybranych produktów marki Bao Long zostały objęte wycofaniem z rynku. Powodem jest wykrycie w nich białka soi, skorupiaków i ryb, które nie zostały wymienione na etykiecie. Informacja o zagrożeniu dotarła do Głównego Inspektora Sanitarnego poprzez System Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach (RASFF).

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Miasto Lublin ogłosiło przetarg na przebudowę ul. Janowskiej i części Nadbystrzyckiej. Modernizacja obejmie 3,8 km drogi.

Prokuratura reaguje na aferę KPO z ostatniej chwili
Prokuratura reaguje na aferę KPO

Prokuratura Regionalna w Warszawie rozpoczęła z urzędu czynności sprawdzające w związku z medialnymi doniesieniami o możliwych nieprawidłowościach przy udzielaniu dotacji z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Informację potwierdzono w oficjalnym komunikacie opublikowanym w piątek.

Gratka dla miłośników astronomii. Nie przegap tego zjawiska Wiadomości
Gratka dla miłośników astronomii. Nie przegap tego zjawiska

Początek sierpnia 2025 roku zapowiada się wyjątkowo atrakcyjnie dla wszystkich miłośników astronomii. Choć w tym sezonie jasne światło Księżyca może utrudnić podziwianie spadających gwiazd, nie zabraknie innych fascynujących zjawisk.

Odpowiedzialna za KPO Pełczyńska-Nałęcz uderza w PiS i bagatelizuje sprawę z ostatniej chwili
Odpowiedzialna za KPO Pełczyńska-Nałęcz uderza w PiS i bagatelizuje sprawę

Po ujawnieniu afery wokół wydatkowania środków z Krajowego Planu Odbudowy, do sprawy odniosła się minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, odpowiedzialna za realizację programu. - Warto podkreślić, że budzący kontrowersje program to zaledwie 0.6 proc KPO - dotyczy małych i średnich przedsiębiorców, którzy ucierpieli w covidzie — stwierdziła minister.

Waldemar Żurek miał skierować do Prezydenta RP wniosek o dymisję m.in. Dariusza Korneluka z ostatniej chwili
Waldemar Żurek miał skierować do Prezydenta RP wniosek o dymisję m.in. Dariusza Korneluka

Nieoficjalne informacje nt. dymisji zastępców Prokuratora Generalnego przekazał za pośrednictwem mediów społecznościowych dziennikarz śledczy Cezary Gmyz.

Ostrzeżenie meteorologiczne. Jest komunikat IMGW Wiadomości
Ostrzeżenie meteorologiczne. Jest komunikat IMGW

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenie przed upałem dla części kraju. Synoptycy przewidują, że w najbliższych dniach temperatura może znacznie przekroczyć 30 stopni Celsjusza. Ostrzeżenie obowiązuje od soboty, 9 sierpnia, od godziny 12:00, aż do niedzieli, 10 sierpnia, do godziny 20:00.

Zbigniew Ziobro w szpitalu. Konieczna była kolejna operacja Wiadomości
Zbigniew Ziobro w szpitalu. Konieczna była kolejna operacja

Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, wciąż walczy z ciężką chorobą. Jak poinformowano, wystąpiły komplikacje zdrowotne, które wymagały ponownej interwencji chirurgicznej. W ostatnich dniach polityk przeszedł kolejną operację.

Nie był to łatwy czas. Znana dziennikarka przerwała milczenie Wiadomości
"Nie był to łatwy czas". Znana dziennikarka przerwała milczenie

Agata Młynarska przerwała milczenie w mediach społecznościowych i opowiedziała, dlaczego w ostatnim czasie była mniej aktywna. Jak wyjaśniła, powodem jej nieobecności były problemy ze zdrowiem.

Wiadomości
Między Bugiem a prawdą – książka, która odważnie pyta o przyszłość polskiej polityki wschodniej

Czy Polska może jeszcze odzyskać realny wpływ na Wschodzie? Czy potrafimy dziś prowadzić skuteczną politykę zagraniczną wobec Ukrainy, Białorusi i Rosji? Na te pytania próbują odpowiedzieć Bartłomiej Wypartowicz i Wojciech Kozioł w książce „Między Bugiem a prawdą”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Prześwity. To ważna i potrzebna publikacja, szczególnie dziś – w czasie geopolitycznej zawieruchy, która nie omija naszego regionu.

REKLAMA

Sprawa Krzysztofa Olewnika. Są nowe informacje

Ireneusz P., który jako świadek zeznawał w piątek przed Sądem Okręgowym w Płocku w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, przyznał, że jego wyjaśnienia złożone w śledztwie przed pierwszym procesem były częściowo nieprawdziwe, ponieważ obawiał się szefa grupy porywaczy Wojciecha Franiewskiego.
Krzysztof Olejnik Sprawa Krzysztofa Olewnika. Są nowe informacje
Krzysztof Olejnik / Piotr Piotrowski / PAP

W trzecim dniu swych zeznań przed płockim Sądem Okręgowym Ireneusz P. stwierdził, że w czasie śledztwa, dotyczącego uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, które doprowadziło w latach 2007-2008 do procesu 11 oskarżonych, a wśród nich także jego, składał wyjaśnienia inne niż obecne zeznania.

Ireneusz P. przyznał, że jego ówczesne wyjaśnienia były "częściowo nieprawdziwe". Stwierdził, że w trakcie śledztwa, przed pierwszym procesem, będąc podejrzanym, łatwiej było mu obciążać Sławomira Kościuka, jednego z członków grupy porywaczy, niż jej szefa Wojciecha Franiewskiego. "Wiadomo, Franiewski był bezwzględny, a wtedy jeszcze żył. Kościuk był niegroźny" - tłumaczył.

"To, co wtedy wyjaśniałem, to jest nieprawda"

Jak mówił w piątek Ireneusz P., różnice między jego wyjaśnieniami w śledztwie sprzed lat a obecnymi zeznaniami przed sądem, dotyczą też podziału okupu i części, która jemu przypadła.

To, co wtedy wyjaśniałem, to jest nieprawda. Po co miałem się chwalić

- dodał.

Dzień wcześniej Ireneusz P. zeznał przed sądem, że okup w wysokości 300 tys. euro, który porywacze odebrali w lipcu 2003 r. od rodziny Krzysztofa Olewnika, był dzielony "w zależności od zasług" w Kałuszynie (Mazowieckie) na działce Franiewskiego, gdzie przetrzymywano uprowadzonego. Wyliczył przy tym, że Franiewski, jako szef grupy "wziął najwięcej", bo 90 tys. euro, Robert Pazik otrzymał 50 tys. euro, a Kościuk dostał 30 tys. euro, przy czym jemu przypadło również 90 tys. euro.

Ireneusz P. przyznał zarazem, że o podziale okupu decydował Franiewski. Nie potrafił odpowiedzieć na pytanie sądu, z jakiego powodu przypadło mu aż 90 tys. euro, skoro - jak utrzymuje - nie brał bezpośredniego udziału w uprowadzeniu i jedynie pilnował Krzysztofa Olewnika, pod nieobecność Kościuka, dowożąc przy tym na działkę w Kałuszynie zakupy. "Nie wiem, dlaczego dostałem 90 tys. euro. Widocznie zasłużyłem" - powiedział.

W piątek, kontynuując zeznania oraz odpowiadając na pytania sądu i stron, po odczytaniu części wyjaśnień składanych we wcześniejszym śledztwie - przed pierwszym procesem, Ireneusz P. powiedział, iż na samym początku mowa była o okupie w wysokości 300 tys. dolarów, a nie 300 tys. euro, jak stało się ostatecznie, przy czym w obu przypadkach kwotę i walutę ustalał Franiewski.

Na pytanie jednego z obrońców, dlaczego rozważana i końcowa kwota okupu były stosunkowo małe, mimo że porywacze mieli wiedzę oraz dokumenty, z których wynikało, że należąca do Włodzimierza Olewnika – ojca Krzysztofa firma spod Drobina obraca milionami złotych, Ireneusz P. odparł: "ja też się dziwię". Pytany następnie, czy nie oponował, sugerując, że okup mógłby być jednak wyższy, stwierdził: "to nie był człowiek do negocjacji, Franiewski".

Ireneusz P. powiedział też przed sądem, że jeszcze w 1998 r. to Franiewski, gdy poznali się w Zakładzie Karnym w Płocku, zasugerował pierwszy, że "lepiej kogoś porwać, bo to są szybkie pieniądze". "On mówił o Olewniku i pytał, czy wiem, kto to jest" – relacjonował. Zeznał jednocześnie, że Franiewski mówił początkowo o "starym", czyli o Włodzimierzu Olewniku. Przyznał również, że to on podał Franiewskiemu miejsce, gdzie mieszkał Krzysztof Olewnik. Zaznaczył przy tym kolejny raz, że sam nie uczestniczył w uprowadzeniu, będąc w tym czasie na działce w Kałuszynie, gdzie później pilnował porwanego.

"Polubiliśmy się"

Sąd pytał Ireneusza P., jaki charakter miał Franiewski, a także dlaczego Franiewski "otworzył się" akurat przed nim, sugerując w prowadzonych rozmowach, gdy obaj odbywali wyroki w płockim Zakładzie Karnym, jakie ma plany, dotyczące porwania. "Był bardziej zamknięty. Nie wiem, dlaczego +się otworzył+. Polubiliśmy się. Nie było to na drugi dzień. To trwało. Może miesiąc czasu" – zeznał świadek.

Pochodzący z Drobina Ireneusz P., ps. Bokser, Bokserek, w pierwszym procesie w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, który toczył się w latach 2007-2008, został skazany przez Sąd Okręgowy w Płocku na karę łączną 14 lat pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po odbyciu kary 12 lat.

Na ławie oskarżonych zasiedli wówczas także Robert Pazik - również z Drobina oraz Sławomir Kościuk - z Warszawy. Obaj zostali skazani ostatecznie na dożywocie. Już po ogłoszeniu wyroku zostali znalezieni powieszeni w celach Zakładu Karnego w Płocku: Kościuk w 2008 r. i Pazik w 2009 r. Według ustaleń w pierwszym procesie, to właśnie Kościuk i Pazik mieli zabić Krzysztofa Olewnika.

Jeszcze przed pierwszym procesem, w 2007 r. w celi Aresztu Śledczego w Olsztynie został znaleziony powieszony Wojciech Franiewski. Według ówczesnych ustaleń tamtejszej Prokuratury Okręgowej, był on szefem grupy, która porwała Krzysztofa Olewnika.

Po tym, jak w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Krzysztof Olewnik został uprowadzony z własnego domu pod Drobinem, sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, został zamordowany miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan - zwłoki odnaleziono dopiero w 2006 r.

Na początku w 2003 r. rodzina Olewników otrzymała anonim, w którym wskazano właśnie Ireneusza P. oraz Roberta Pazika, jako uczestniczących w porwaniu. W anonimie przekazano też, że Krzysztof Olewnik był wówczas więziony przez porywaczy w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego. Po zatrzymaniu w 2006 r. Ireneusz P. przyznał się do udziału w przetrzymywaniu uprowadzonego.

Obecnie Ireneusz P. zeznaje jako świadek w drugim procesie, dotyczącym uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, który od marca 2022 r. toczy się także przed płockim Sądem Okręgowym - aktem oskarżenia, który sporządził oddział Prokuratury Krajowej w Krakowie, objęto w nim pięć osób, w tym Jacka K., bliskiego znajomego i wspólnika porwanego.

Zgodnie z aktem oskarżenia, Jacek K. odpowiada za udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym oraz za udział we wzięciu przy użyciu przemocy, Krzysztofa Olewnika jako zakładnika, przetrzymywanie go do zapłaty okupu w wysokości 300 tys. euro. Według śledczych, okres i sposób przetrzymywania uprowadzonego, poprzez m.in. przykucie łańcuchem do ścian oraz umieszczenie pokrzywdzonego w zbiorniku na nieczystości, łączył się z jego szczególnym udręczeniem, a ostatecznie został on pozbawiony życia. Podczas pierwszej rozprawy, w marcu 2022 r., Jacek K. nie przyznał się do zarzucanych czynów, a zarzuty określił, jako absurdalne.

Podobne zarzuty, jak w przypadku Jacka K., w tym udziału w grupie zbrojnej, która porwała Krzysztofa Olewnika, krakowski oddział Prokuratury Krajowej przedstawił też Eugeniuszowi D., ps. Gienek. Aktem oskarżenia objęto również Grzegorza K., byłego samorządowca z Sierpca, któremu zarzucono m.in. wykorzystanie, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, stanu emocjonalnego i położenia Włodzimierza Olewnika, czyli ojca uprowadzonego, i przekazywanie mu nieprawdziwych informacji oraz wyłudzenie 160 tys. zł.

Zarzuty doprowadzenia Włodzimierza Olewnika do niekorzystnego rozporządzenia mieniem przedstawiono też dwóm innym oskarżonym, w tym Andrzejowi Ł. - chodzi m.in. o ponad 120 tys. zł i nieprawdziwe zapewnienie o możliwości doprowadzenia do uwolnienia porwanego oraz Mikołajowi B. - chodzi m.in. o przekazanie 13 tys. zł i wprowadzenie w błąd, co do możliwości zidentyfikowania miejsc logowań telefonu używanego przez sprawców uprowadzenia.

Akta postępowania, które toczy się obecnie przed płockim Sądem Okręgowym wraz z załącznikami, liczą ponad 400 tomów. Na obecnym etapie proces planowany jest do marca 2024 r.

Przesłuchanie Ireneusza P., które rozpoczęło się 6 września, ma potrwać z przerwami do 22 września - w sumie 9 dni. Ireneusz P. zeznaje jako świadek chroniony. Podobnie, jak w pierwszym i drugim dniu przesłuchania, także w piątek, stawił się w specjalnej sali wyznaczonej na rozprawę poza głównym budynkiem sądu w asyście policji - ubrany był w podkoszulek, opięty na kamizelce kuloodpornej, w spodnie dresowe, miał też czarną kominiarkę i czarne okulary przeciwsłoneczne. Przesłuchanie zostanie wznowione 13 września.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe