Maciej Stuhr: Za poprzednich rządów nie musiałem protestować, bo byli inni, którzy mogli to zrobić
- tłumaczył zaangażowany w ruch "Kultury Niepodległej".- Nawet momentami z pewną zazdrością patrzę na niektórych kolegów, którzy po prostu robią swoje i potrafią trzymać język za zębami. Jest coś takiego we mnie, co mi po prostu nie pozwala siedzieć cicho
Pytany o to, dlaczego nie protestował, kiedy za poprzedniej ekipy działo sie źle, odpowiedział, ze byli inni, którzy mogli to zrobić.
- przyznał poetycko.- Mógł to zrobić ktoś z telewizji publicznej, zauważyć, napiętnować i nagłośnić. Mógł to zrobić niezależny prokurator i osądzić niezależny sędzia. Jak sprawa była z tych najpoważniejszych, to mógł wydać wyrok Trybunał Konstytucyjny. Wymieniam to na palcach, które dzisiaj właściwie są zwiędnięte, gdzieś wiszą na kikucie ręki.
- dodał.Nawet jeśli ekipa PiS składa się z krystalicznie czystych postaci i te rządy będą trwały 30 lat, to co się stanie, kiedy za 20 lat zdarzy się jeden (polityk - red.), który nie będzie aniołem? Kto go wtedy wyłowi? Prokurator, sędzia, sędzia Trybunału, czy Krzysztof Ziemiec w głównym wydaniu "Wiadomości"? Nie sądzę, że ktokolwiek z nich
Stuhr ocenił też, że angażując się w ruch "Kultura Niepodległa" walczy o to, aby ludzie kultury brali udział w obsadzaniu stanowisk w resorcie za nią odpowiedzialnym.
Zwrócił uwagę na ograniczony dialog ministra kultury Piotra Glińskiego z twórcami.
- dodał Stuhr.- Jest trochę takim ministrem z tabletu, to znaczy, że tylko możemy o nim przeczytać, bo go nigdzie nie ma, nigdzie nie chodzi
/ Źródło: TVN 24