Szymon Janus: Polska jest obecnie największym wrogiem dla Niemiec

Wiem, to nie będzie miłe. Wielu z was zerwie się z krzesła, rzuci coś o „pisowcach”, o „chorych z nienawiści” i że Niemcy to nasi przyjaciele i oni by nigdy… Spokojnie, usiądźcie wygodnie.
Olaf Scholz Szymon Janus: Polska jest obecnie największym wrogiem dla Niemiec
Olaf Scholz / EPA/HANNIBAL HANSCHKE Dostawca: PAP/EPA

Każdy kraj ma swoich wrogów i rywali. Nie ma w tym nic oburzającego. Nie trzeba tego tytułować „fobią” czy „kompleksami”. Po prostu tak jest – naszym głównym wrogiem jest rosja, USA – Chiny. Pakistan ma Indie. Czasem sprzeczność interesów jest tak wielka, że taktyczne sojusze, wspólne inicjatywy czy należenie do tej samej struktury politycznej tego nie zmienią (Turcja, Grecja). Tak samo jak wartość wymiany handlowej (czy wymiana handlowa USA–Chiny jest mała?).

I tak jest w przypadku relacji niemiecko-polskich. I stąd też ten tytuł. Na dzisiaj nie ma na świecie nikogo, z kim walka byłaby dla Niemców ważniejsza. Kropka.

Skumulowało się kilka czynników, które wymuszają od Niemców poważne uderzenie na Polskę, i nie trzeba być specjalnie spostrzegawczym, aby widzieć, że takowe ma miejsce. Jesteśmy w okresie przełomów i do 2030 sprawa w mojej ocenie rozstrzygnie się w jedną albo drugą stronę. Ale co to za dwie strony, to może innym razem.

Zaznaczę raz jeszcze – całkowicie rozumiem politykę Niemiec – jest ona sine qua non ich względnego dobrobytu w przyszłości.

Przejdźmy do konkretów.

 

1. Gospodarcza zadyszka

Powiedzieć, że Niemcy korzystali przez dziesięciolecia na sytuacji polityczno-gospodarczej w regionie CEE [Europa Środkowo-Wschodnia – przyp. red.], to nic nie powiedzieć. Tania siła robocza, ale jednocześnie duży rynek zbytu. Do tego wieloletni „brain drain” – drenaż mózgów z Polski i krajów okolicznych. To było jak granie na kodach na darmową kasę i zasoby. Czasy się jednak zmieniają. Męczone problemami wewnętrznymi Niemcy przegapiły swój czas na modernizację – z infrastrukturą coraz gorzej, faks pewniejszy niż e-mail, a płatność kartą to dalej bardziej miłe zaskoczenie niż codzienność. Atak rosji na Ukrainę był już ostrym podcięciem nóg chwiejącego się europejskiego kolosa. Koniec z tanią energią, koniec z rynkiem zbytu, koniec z monopolizacją dostaw gazu i uwaleniem atomu.

Niemiecka gospodarka jest gospodarką bardzo klasyczną – automotive, przemysł chemiczny. Trudno ich szukać wśród największych firm IT czy najbardziej innowacyjnych firm świata. A i przecież niemiecki automotive nie może się odnaleźć w konkurencji z producentami z Chin czy Teslą. Podobne bolączki napotyka przemysł chemiczny, pozbawiony taniego gazu, który stanowi kluczowy element procesu produkcyjnego.

Polska za to kwitnie – rekordowe inwestycje zagraniczne (które spadają w Niemczech), „odwrócony drenaż mózgów”, Polska jest po prostu modna na świecie. Dzieje się coś, co wydawałoby się jeszcze 5–10 lat temu niemożliwe – Polska ma globalnie lepszą prasę niż powszechnie krytykowane Niemcy.

Nie jest dobrze – piszą o tym niemieckie media, apelują przedstawiciele niemieckiego biznesu. Wspominają politycy. Potrzeba zmian, a to przecież dopiero pierwszy z problemów Niemiec…

 

2. Bogacenie się regionu CEE

No właśnie. Bo ten region CEE już nie jest taki biedny. Jasne, dalej daleko nam i sąsiadom do 4. gospodarki świata, to oczywiste. Po prostu, to już nie to, co kiedyś. Da się przyjemnie żyć w Polsce, Czechach czy Rumunii i nie trzeba do tego wyjeżdżać „na szparagi” do Niemiec. Nie trzeba pracować w niemieckich fabrykach na taśmie. Te dysproporcje relacji siły po prostu się zmniejszają. Rośnie asertywność, rośnie kapitał, pojawiają się pomysły, że może trzeba kupić coś na Zachodzie (#kupicRENK). Trudniej się rozmawia z ludźmi, którzy już zwyczajnie nic nie muszą.

Niemcy przestały być dysponentem dobrobytu w CEE. Wraz z gospodarczą zadyszką Niemiec region staje się oporniejszy i odporniejszy na niemieckie zagrywki.

Czy to znaczy, że Niemcy nie mają żadnych atutów? Oczywiście, że mają – nadal ogromną ilość – kapitał, kontakty, lobbystów, niemieckie i polskie fundacje sowicie opłacane przez niemieckie ministerstwa. Tylko to już nie jest mecz do jednej bramki. Bo w końcu też potrafimy się odwinąć.

 

3. „Moralne mocarstwo”

Polska – „moralne mocarstwo”, tytuł, który nie raz i nie dwa padał po niespotykanej fali pomocy dla walczącej Ukrainy.

Polska wykorzystała swoje 5 minut (które – wbrew różnym wychowankom niemieckich fundacji – nie minęło), aby wykoleić niemiecką narrację.

Niemcy próbowały ułożyć całą historię unijnej pomocy pod siebie, ale nie wyszło. Polska zdobyła kilka ładnych goli, czy to z Patriotami, czy Leopardami, ale parę też straciła, nie ma się co czarować. Każdego dnia czytacie w tych czy innych mediach polskich pracowników niemieckich lub „europejskich” fundacji, opłacanych przez niemieckie ministerstwa. To żadna teoria spiskowa, sami się tym chwalą. To, co Polska zdobyła, to sympatię ludzi w regionie (i nie tylko, ale tu nie o tym), staliśmy się zwyczajnie tym fajnym kolegą, co jak będzie trzeba, to wiesz, że pójdzie za tobą w ogień. Niekoniecznie jak ten przemądrzały dupek z bogatego domu, co to opowiada, kim on to nie jest. To jest trzecie gigantyczne zagrożenie dla Niemiec – brak monopolu w CEE na bycie liderem gospodarczym i moralnym. Tylko że o ile w przypadku Niemiec każdy wie, że to arogant pouczający wszystkich i rozstawiający po kątach, tak Polska, przez zbliżony potencjał do sąsiadów, ma faktycznie szanse być tym „pierwszym wśród równych”. Tak więc Niemcy już nie tylko mają problemy wewnętrzne, gospodarcze, ale jeszcze tracą swoje przewagi i wymyka się im tytuł niekwestionowanego lidera regionu. Sypią się wszystkie fundamenty niemieckiej potęgi. A jesteśmy dopiero w połowie.

 

4. 3SI, B9

Wojna na Ukrainie wzmocniła dwie inicjatywy – Trójmorze (Three Seas Initiative / 3SI) i Bukaresztańską Dziewiątkę (B9). To kolejne zagrożenie dla Niemiec, które przy poparciu USA (ale i np. Korei Południowej) tworzy zarysy alternatywy dla UE. Tak, to są na dzisiaj inicjatywy gospodarcze i infrastrukturalne, ale tak samo kiedyś zaczynała i Unia Europejska.

Ostatnio do 3SI dołączyła… Grecja, co w świetle nowego porozumienia z Indiami tworzy bardzo ciekawe perspektywy globalne.

Do tego jeśli w przyszłości dołączy Ukraina i Białoruś, to mówić będziemy o organizacjach skupiających prawie 200 mln ludzi. Nawet jeśli nigdy nie będzie to faktyczna, polityczna alternatywa dla UE, to już samo ich istnienie zupełnie zmieni dynamikę polityczną sił w Unii Europejskiej. W Unii, w której to Niemcy chcą być dominującą siłą (co zresztą pokazują wczorajsze propozycje „reformy” UE) i region CEE to jedyny region, który może się przeciwstawić niemieckiej dominacji. Hiszpania, Włochy czy Francja są w pojedynkę za słabe, a ich interesy zbyt sprzeczne, aby zbudować przeciwwagę dla Niemców. Dynamicznie rosnący i „modny” region CEE może już taką przeciwwagę zbudować. Głównie dlatego, że CEE jest nadal głodne sukcesu. Przerażająca perspektywa dla przyszłości Niemiec.

 

5. Reparacje

Rosnąca kampania Rzeczpospolitej odnośnie reparacji to coraz bardziej irytująca drzazga dla Niemców, która sprawia, że ludzie zaczynają zadawać pytania. Czy jesteśmy blisko sukcesu? Nie, absolutnie. Ale z każdym miesiącem temat wchodzi mocniej do mainstreamu i nawet jak budzi mieszane uczucia na Zachodzie, to buduje świadomość i kontakty. Temat odżywa w Izraelu, krajach bałkańskich czy Grecji. To dla Niemiec kolejne wielkie zagrożenie – zbudowali w końcu mit, zgodnie z którym „zadośćuczynili” i zmienili się. Teraz to oni rozdają dyplomy i tytuły – prawdziwych demokratów, faszystów, decydują, kto łamie „rule of law”, a kto nie.

Budowanie narracji o reparacjach to podkopywanie mitu, w którym wygodnie umościli sobie swoje życia Niemcy – jesteśmy czyści. A że „jesteśmy czyści”, to jako neofici demokracji i pacyfizmu będziemy bić pałką moralności wrogów.

Tak aby to Niemcy decydowały, kto jest dobry, a kto zły. Odmawianie rozmów o reparacjach powoduje, że u wielu zaczną się rodzić wątpliwości – czy nie zostaliśmy przez „nowych” Niemców oszukani?

 

6. Federalizacja albo śmierć

I problem szósty, ostatni, który jest kumulacją problemu, w którym znalazły się Niemcy – albo nastąpi szybka federalizacja UE, albo UE nie przetrwa.

Już teraz w mojej ocenie UE weszła na ścieżkę rozpadu.

Nie komentuję, czy to dobrze, czy źle. Na dzisiaj – moja prywatna opinia – wydaje mi się, że to źle. Unia mogłaby jeszcze wiele dobrego zrobić. Po prostu w mojej ocenie wielkie koła historii już się rozpędzają. I zgniotą Unię w takim kształcie. A upadek UE to koniec marzeń Niemiec o dominacji w regionie, wyrzuceniu z niego USA i „samodzielności politycznej”, dogadanej z rosją i Chinami. I jest jeden duży kraj, który jest przeciwko dalszej integracji, przeciwko federalizacji. Kraj, którego nie można zignorować. Polska. To jest dla Niemców gra o wszystko, bo więcej kart im zwyczajnie nie zostało. Podkreślę i przypomnę – to nadal potężny przeciwnik, ale już nie nietykalny. Potrafimy go szturchnąć tak, żeby poczuł. A to coś, do czego Niemcy nie są przyzwyczajone. Ostatnie lata dla Niemiec to marsz od porażki do porażki i niewiele jest już dobrych wyjść. 

Co nie znaczy, że ich nie ma. To dalej potężna gospodarka, doświadczeni politycy, agentura, wywiad, lobbyści, media. Niemcy dalej mogą wygrać. Mają 6 problemów i każdy z nich nierozerwalnie związany jest z jednym krajem. Nawet po spacyfikowaniu Polski Niemcy będą dalekie od sukcesu. Ale bez spacyfikowania Polski nie mają na sukces żadnych szans.

Dlatego nie bądźmy naiwni – Niemcy nie odpuszczą. Bo nikt by nie odpuścił. Mają swoje interesy i będą je brutalnie realizować, wykorzystując wszelkie zasoby. Takie to brudne realia polityki międzynarodowej i walki o własny interes. A tutaj interes niemiecki jest zagrożony, jak nie był od dziesiątek lat. Naprawdę sądzicie, że nie zrobią wszystkiego?

Kończąc, odpowiem od razu przyszłym krytykom – nie, nie zapowiadam wojny polsko-niemieckiej, nie sugeruję, że to walka na śmierć i życie. Tutaj chodzi o pokonanie przeciwnika, złamanie go, a nie zabicie. Nie zgodzę się też z opinią, że właściwszym słowem byłoby słowo „rywal”. Polska jest wrogiem, bo musi zostać pokonana, a nie tylko „może”. Nie ma Silnych Niemiec bez słabej Polski. Polska ma mieć swoje miejsce w szeregu, takie, które wybiorą im Niemcy. To jest cel Niemiec. Celem Polski jest wybranie sobie tego miejsca samemu.

I Niemcy mają do tego prawo, tak jak my mamy prawo do tego nie dopuścić.


 

POLECANE
Niepokojące informacje ze wschodniej granicy. Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Niepokojące informacje ze wschodniej granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.

Brat papieża Leona XIV przerywa milczenie. Nieznane fakty o Robercie Prevost z ostatniej chwili
Brat papieża Leona XIV przerywa milczenie. Nieznane fakty o Robercie Prevost

Nie wierzyłem w to, by mój brat mógł zostać wybrany, bo ciągle słyszałem, że Amerykanin nie może zostać papieżem - powiedział w wywiadzie dla telewizji ABC brat Leona XIV, John Provost. Wyjawił jednak, że papieską przyszłość przepowiedziała mu sąsiadka z Chicago, gdy jeszcze chodził do pierwszej klasy.

Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Komunikat niemieckich służb gorące
Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Komunikat niemieckich służb

Niemieckie służby informują, że doszło do kolejnych zatrzymań nielegalnych imigrantów na granicy z Polską, którzy zostali następie w większości odesłani do Polski.

Komunikat dla mieszkańców Łodzi z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Łodzi

Mieszkańcy Łodzi mogą odetchnąć z ulgą – remont ul. Zamenhofa dobiega końca. Po wielu miesiącach utrudnień drogowcy prowadzą już ostatnie prace wykończeniowe. Otwarcie całej ulicy zbliża się wielkimi krokami.

Niemieccy deputowani: Polityka rządu sprzeczna z prawem europejskim z ostatniej chwili
Niemieccy deputowani: Polityka rządu sprzeczna z prawem europejskim

Niemiecki rząd pod kierownictwem świeżo upieczonego kanclerza Friedricha Merza przyjął ostry kurs wobec imigrantów. Z tych poczynań nie są zadowoleni nawet deputowani Bundestagu, którzy wchodzą w skład koalicji rządzącej. Politycy i media przyznają, że z poczynań Berlina nie mogą być zadowolone państwa sąsiednie, w tym Polska.  

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

W Polsce nadal chłodno, ale według meteorologów nasze samopoczucie związane z warunkami pogodowymi będzie całkiem dobre.

Ekspert: Podejrzany o zbrodnię na UW Mieszko R. może w ogóle nie stanąć przed sądem z ostatniej chwili
Ekspert: Podejrzany o zbrodnię na UW Mieszko R. może w ogóle nie stanąć przed sądem

Zbrodnia, do której doszło na Uniwersytecie Warszawskim, wstrząsnęła opinią publiczną. 22-letni student prawa, Mieszko R., usłyszał zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, usiłowania zabójstwa i znieważenia zwłok. Teraz okazuje się, że może nigdy nie stanąć przed sądem.

Komunikat dla wyborców. Ostatni dzień na załatwienie formalności z ostatniej chwili
Komunikat dla wyborców. Ostatni dzień na załatwienie formalności

Piątek jest ostatnim dniem, w którym wyborcy z niepełnosprawnością i ci, którzy najpóźniej w dniu wyborów prezydenckich ukończą 60 lat, mogą składać wnioski o sporządzenie aktu pełnomocnictwa do głosowania w dniu 18 maja. Głosować przez pełnomocnika można tylko w kraju.

Niemieckie władze ukarały klub fitness, który odmówił transseksualiście prawa do rozbierania się przy kobietach tylko u nas
Niemieckie władze ukarały klub fitness, który odmówił transseksualiście prawa do rozbierania się przy kobietach

Najpierw chciał uciszyć twórców podcastu, którzy nazwali go – poprawnie! - mężczyzną. Potem zaczął konkurować w sporcie przeciwko kobietom. Teraz transseksualista z Niemiec domaga się kary dla klubu fitness, który nie pozwolił mu podglądać nagich kobiet pod prysznicem.

Atak na Uniwersytecie Warszawskim. Nowy komunikat prokuratury Wiadomości
Atak na Uniwersytecie Warszawskim. Nowy komunikat prokuratury

- Podejrzany o zabójstwo pracownicy UW Mieszko R. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów - poinformował prokurator Piotr Antoni Skiba.

REKLAMA

Szymon Janus: Polska jest obecnie największym wrogiem dla Niemiec

Wiem, to nie będzie miłe. Wielu z was zerwie się z krzesła, rzuci coś o „pisowcach”, o „chorych z nienawiści” i że Niemcy to nasi przyjaciele i oni by nigdy… Spokojnie, usiądźcie wygodnie.
Olaf Scholz Szymon Janus: Polska jest obecnie największym wrogiem dla Niemiec
Olaf Scholz / EPA/HANNIBAL HANSCHKE Dostawca: PAP/EPA

Każdy kraj ma swoich wrogów i rywali. Nie ma w tym nic oburzającego. Nie trzeba tego tytułować „fobią” czy „kompleksami”. Po prostu tak jest – naszym głównym wrogiem jest rosja, USA – Chiny. Pakistan ma Indie. Czasem sprzeczność interesów jest tak wielka, że taktyczne sojusze, wspólne inicjatywy czy należenie do tej samej struktury politycznej tego nie zmienią (Turcja, Grecja). Tak samo jak wartość wymiany handlowej (czy wymiana handlowa USA–Chiny jest mała?).

I tak jest w przypadku relacji niemiecko-polskich. I stąd też ten tytuł. Na dzisiaj nie ma na świecie nikogo, z kim walka byłaby dla Niemców ważniejsza. Kropka.

Skumulowało się kilka czynników, które wymuszają od Niemców poważne uderzenie na Polskę, i nie trzeba być specjalnie spostrzegawczym, aby widzieć, że takowe ma miejsce. Jesteśmy w okresie przełomów i do 2030 sprawa w mojej ocenie rozstrzygnie się w jedną albo drugą stronę. Ale co to za dwie strony, to może innym razem.

Zaznaczę raz jeszcze – całkowicie rozumiem politykę Niemiec – jest ona sine qua non ich względnego dobrobytu w przyszłości.

Przejdźmy do konkretów.

 

1. Gospodarcza zadyszka

Powiedzieć, że Niemcy korzystali przez dziesięciolecia na sytuacji polityczno-gospodarczej w regionie CEE [Europa Środkowo-Wschodnia – przyp. red.], to nic nie powiedzieć. Tania siła robocza, ale jednocześnie duży rynek zbytu. Do tego wieloletni „brain drain” – drenaż mózgów z Polski i krajów okolicznych. To było jak granie na kodach na darmową kasę i zasoby. Czasy się jednak zmieniają. Męczone problemami wewnętrznymi Niemcy przegapiły swój czas na modernizację – z infrastrukturą coraz gorzej, faks pewniejszy niż e-mail, a płatność kartą to dalej bardziej miłe zaskoczenie niż codzienność. Atak rosji na Ukrainę był już ostrym podcięciem nóg chwiejącego się europejskiego kolosa. Koniec z tanią energią, koniec z rynkiem zbytu, koniec z monopolizacją dostaw gazu i uwaleniem atomu.

Niemiecka gospodarka jest gospodarką bardzo klasyczną – automotive, przemysł chemiczny. Trudno ich szukać wśród największych firm IT czy najbardziej innowacyjnych firm świata. A i przecież niemiecki automotive nie może się odnaleźć w konkurencji z producentami z Chin czy Teslą. Podobne bolączki napotyka przemysł chemiczny, pozbawiony taniego gazu, który stanowi kluczowy element procesu produkcyjnego.

Polska za to kwitnie – rekordowe inwestycje zagraniczne (które spadają w Niemczech), „odwrócony drenaż mózgów”, Polska jest po prostu modna na świecie. Dzieje się coś, co wydawałoby się jeszcze 5–10 lat temu niemożliwe – Polska ma globalnie lepszą prasę niż powszechnie krytykowane Niemcy.

Nie jest dobrze – piszą o tym niemieckie media, apelują przedstawiciele niemieckiego biznesu. Wspominają politycy. Potrzeba zmian, a to przecież dopiero pierwszy z problemów Niemiec…

 

2. Bogacenie się regionu CEE

No właśnie. Bo ten region CEE już nie jest taki biedny. Jasne, dalej daleko nam i sąsiadom do 4. gospodarki świata, to oczywiste. Po prostu, to już nie to, co kiedyś. Da się przyjemnie żyć w Polsce, Czechach czy Rumunii i nie trzeba do tego wyjeżdżać „na szparagi” do Niemiec. Nie trzeba pracować w niemieckich fabrykach na taśmie. Te dysproporcje relacji siły po prostu się zmniejszają. Rośnie asertywność, rośnie kapitał, pojawiają się pomysły, że może trzeba kupić coś na Zachodzie (#kupicRENK). Trudniej się rozmawia z ludźmi, którzy już zwyczajnie nic nie muszą.

Niemcy przestały być dysponentem dobrobytu w CEE. Wraz z gospodarczą zadyszką Niemiec region staje się oporniejszy i odporniejszy na niemieckie zagrywki.

Czy to znaczy, że Niemcy nie mają żadnych atutów? Oczywiście, że mają – nadal ogromną ilość – kapitał, kontakty, lobbystów, niemieckie i polskie fundacje sowicie opłacane przez niemieckie ministerstwa. Tylko to już nie jest mecz do jednej bramki. Bo w końcu też potrafimy się odwinąć.

 

3. „Moralne mocarstwo”

Polska – „moralne mocarstwo”, tytuł, który nie raz i nie dwa padał po niespotykanej fali pomocy dla walczącej Ukrainy.

Polska wykorzystała swoje 5 minut (które – wbrew różnym wychowankom niemieckich fundacji – nie minęło), aby wykoleić niemiecką narrację.

Niemcy próbowały ułożyć całą historię unijnej pomocy pod siebie, ale nie wyszło. Polska zdobyła kilka ładnych goli, czy to z Patriotami, czy Leopardami, ale parę też straciła, nie ma się co czarować. Każdego dnia czytacie w tych czy innych mediach polskich pracowników niemieckich lub „europejskich” fundacji, opłacanych przez niemieckie ministerstwa. To żadna teoria spiskowa, sami się tym chwalą. To, co Polska zdobyła, to sympatię ludzi w regionie (i nie tylko, ale tu nie o tym), staliśmy się zwyczajnie tym fajnym kolegą, co jak będzie trzeba, to wiesz, że pójdzie za tobą w ogień. Niekoniecznie jak ten przemądrzały dupek z bogatego domu, co to opowiada, kim on to nie jest. To jest trzecie gigantyczne zagrożenie dla Niemiec – brak monopolu w CEE na bycie liderem gospodarczym i moralnym. Tylko że o ile w przypadku Niemiec każdy wie, że to arogant pouczający wszystkich i rozstawiający po kątach, tak Polska, przez zbliżony potencjał do sąsiadów, ma faktycznie szanse być tym „pierwszym wśród równych”. Tak więc Niemcy już nie tylko mają problemy wewnętrzne, gospodarcze, ale jeszcze tracą swoje przewagi i wymyka się im tytuł niekwestionowanego lidera regionu. Sypią się wszystkie fundamenty niemieckiej potęgi. A jesteśmy dopiero w połowie.

 

4. 3SI, B9

Wojna na Ukrainie wzmocniła dwie inicjatywy – Trójmorze (Three Seas Initiative / 3SI) i Bukaresztańską Dziewiątkę (B9). To kolejne zagrożenie dla Niemiec, które przy poparciu USA (ale i np. Korei Południowej) tworzy zarysy alternatywy dla UE. Tak, to są na dzisiaj inicjatywy gospodarcze i infrastrukturalne, ale tak samo kiedyś zaczynała i Unia Europejska.

Ostatnio do 3SI dołączyła… Grecja, co w świetle nowego porozumienia z Indiami tworzy bardzo ciekawe perspektywy globalne.

Do tego jeśli w przyszłości dołączy Ukraina i Białoruś, to mówić będziemy o organizacjach skupiających prawie 200 mln ludzi. Nawet jeśli nigdy nie będzie to faktyczna, polityczna alternatywa dla UE, to już samo ich istnienie zupełnie zmieni dynamikę polityczną sił w Unii Europejskiej. W Unii, w której to Niemcy chcą być dominującą siłą (co zresztą pokazują wczorajsze propozycje „reformy” UE) i region CEE to jedyny region, który może się przeciwstawić niemieckiej dominacji. Hiszpania, Włochy czy Francja są w pojedynkę za słabe, a ich interesy zbyt sprzeczne, aby zbudować przeciwwagę dla Niemców. Dynamicznie rosnący i „modny” region CEE może już taką przeciwwagę zbudować. Głównie dlatego, że CEE jest nadal głodne sukcesu. Przerażająca perspektywa dla przyszłości Niemiec.

 

5. Reparacje

Rosnąca kampania Rzeczpospolitej odnośnie reparacji to coraz bardziej irytująca drzazga dla Niemców, która sprawia, że ludzie zaczynają zadawać pytania. Czy jesteśmy blisko sukcesu? Nie, absolutnie. Ale z każdym miesiącem temat wchodzi mocniej do mainstreamu i nawet jak budzi mieszane uczucia na Zachodzie, to buduje świadomość i kontakty. Temat odżywa w Izraelu, krajach bałkańskich czy Grecji. To dla Niemiec kolejne wielkie zagrożenie – zbudowali w końcu mit, zgodnie z którym „zadośćuczynili” i zmienili się. Teraz to oni rozdają dyplomy i tytuły – prawdziwych demokratów, faszystów, decydują, kto łamie „rule of law”, a kto nie.

Budowanie narracji o reparacjach to podkopywanie mitu, w którym wygodnie umościli sobie swoje życia Niemcy – jesteśmy czyści. A że „jesteśmy czyści”, to jako neofici demokracji i pacyfizmu będziemy bić pałką moralności wrogów.

Tak aby to Niemcy decydowały, kto jest dobry, a kto zły. Odmawianie rozmów o reparacjach powoduje, że u wielu zaczną się rodzić wątpliwości – czy nie zostaliśmy przez „nowych” Niemców oszukani?

 

6. Federalizacja albo śmierć

I problem szósty, ostatni, który jest kumulacją problemu, w którym znalazły się Niemcy – albo nastąpi szybka federalizacja UE, albo UE nie przetrwa.

Już teraz w mojej ocenie UE weszła na ścieżkę rozpadu.

Nie komentuję, czy to dobrze, czy źle. Na dzisiaj – moja prywatna opinia – wydaje mi się, że to źle. Unia mogłaby jeszcze wiele dobrego zrobić. Po prostu w mojej ocenie wielkie koła historii już się rozpędzają. I zgniotą Unię w takim kształcie. A upadek UE to koniec marzeń Niemiec o dominacji w regionie, wyrzuceniu z niego USA i „samodzielności politycznej”, dogadanej z rosją i Chinami. I jest jeden duży kraj, który jest przeciwko dalszej integracji, przeciwko federalizacji. Kraj, którego nie można zignorować. Polska. To jest dla Niemców gra o wszystko, bo więcej kart im zwyczajnie nie zostało. Podkreślę i przypomnę – to nadal potężny przeciwnik, ale już nie nietykalny. Potrafimy go szturchnąć tak, żeby poczuł. A to coś, do czego Niemcy nie są przyzwyczajone. Ostatnie lata dla Niemiec to marsz od porażki do porażki i niewiele jest już dobrych wyjść. 

Co nie znaczy, że ich nie ma. To dalej potężna gospodarka, doświadczeni politycy, agentura, wywiad, lobbyści, media. Niemcy dalej mogą wygrać. Mają 6 problemów i każdy z nich nierozerwalnie związany jest z jednym krajem. Nawet po spacyfikowaniu Polski Niemcy będą dalekie od sukcesu. Ale bez spacyfikowania Polski nie mają na sukces żadnych szans.

Dlatego nie bądźmy naiwni – Niemcy nie odpuszczą. Bo nikt by nie odpuścił. Mają swoje interesy i będą je brutalnie realizować, wykorzystując wszelkie zasoby. Takie to brudne realia polityki międzynarodowej i walki o własny interes. A tutaj interes niemiecki jest zagrożony, jak nie był od dziesiątek lat. Naprawdę sądzicie, że nie zrobią wszystkiego?

Kończąc, odpowiem od razu przyszłym krytykom – nie, nie zapowiadam wojny polsko-niemieckiej, nie sugeruję, że to walka na śmierć i życie. Tutaj chodzi o pokonanie przeciwnika, złamanie go, a nie zabicie. Nie zgodzę się też z opinią, że właściwszym słowem byłoby słowo „rywal”. Polska jest wrogiem, bo musi zostać pokonana, a nie tylko „może”. Nie ma Silnych Niemiec bez słabej Polski. Polska ma mieć swoje miejsce w szeregu, takie, które wybiorą im Niemcy. To jest cel Niemiec. Celem Polski jest wybranie sobie tego miejsca samemu.

I Niemcy mają do tego prawo, tak jak my mamy prawo do tego nie dopuścić.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe