TOK FM: Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił

- Moja historia została wykorzystana do budowania politycznego kapitału i do przedwyborczej gry
(...)
Mam wrażenie, że w momencie kiedy marsz został ogłoszony, to przestało chodzić o mnie czy o prawa reprodukcyjne kobiet, a najważniejsza stała się przepychanka z PiS-em
- mówiła w TOK FM "Pani Joanna z Krakowa", wokół której jeszcze niedawno opozycja wraz z "zaprzyjaźnionymi mediami" rozpętywały histerię - To nie tylko pani Joanna została upokorzona i ugodzona w samo serce - mówił Donald Tusk.
"Marsz Miliona Serc"
W niedzielę, 1 października w Warszawie odbędzie się zapowiedziany przez szefa PO Donalda Tuska "Marsz miliona serc". Wydarzenie zapowiedział w dwa miesiące temu Donald Tusk po sytuacji związanej z Joanną z Krakowa. Kobieta stała się bohaterką materiału TVN w związku z interwencją policjantów w jednym z krakowskich szpitali. Kobieta trafiła na tamtejszy SOR po zażyciu tabletki poronnej, którą jak zapewniała - kupiła sama w Internecie.
CZYTAJ TAKŻE: Afera w Niemczech: Partner wiceprzewodniczącej Bundestagu bierze rządowe pieniądze za transport imigrantów
ZOBACZ WIDEO: Mieszkańcy Królewca musieli się zdziwić. Polskie miasto wykorzystane przez rosyjską propagandę
Komenda Główna Policji przekazała, że "interwencja Policji nastąpiła po zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia".
W tzw. "wiodących mediach" rozpętano histerię, a Donald Tusk usiłował zdyskontować negatywne emocje ogłaszając tzw. "Marsz Miliona Serc". Senator opozycji, wielokrotny kandydat Platformy Obywatelskiej i były szef NIK Krzysztof Kwiatkowski żądał na antenie Polsat News ujawnienia nagrania zgłoszenia przez lekarza psychiatrę na numer 112. Tak się stało, nagranie ujawniono, a jego treść potwierdziła wersję policji, która jednocześnie zaprzeczyła jakoby miało dojść do jakichś nieprawidłowości podczas interwencji. Według nieoficjalnych informacji wPolityce "Pani Joanna" po tym jak trafiła do szpitala, miała być również pod wpływem alkoholu. Równolegle internauci przyjrzeli się osobie samej "Pani Joanny", która okazała się "performerką" i proaborcyjną aktywistką. Jeden z jej "performensów" polegał na "rodzeniu" urny z prochami na polskiej fladze.