UNIJNY KALENDARZ I... OPOZYCYJNY TEATR

UNIJNY KALENDARZ I... OPOZYCYJNY TEATR

Między 21 a 23 listopada na kolejnej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu poddany będzie pod glosowanie projekt rewolucyjnych zmian w Traktacie Europejskim. Nie będę ich opisywał, bo już uczyniono to  szczegółowo na łamach „Gazety Polskiej Codziennie”. Napiszę natomiast o kalendarzu polityki europejskiej w kontekście Polski.

 

Europarlament jako maszynka do głosowania "rewolucji traktatowej"

 

Już dziś wiadomo, że owe fundamentalne zmiany w Traktatach Europejskich łącznie z odejściem od zasady jednomyślności i z obligowaniem krajów członkowskich UE spoza strefy euro do wstąpienia do eurolandu - mają być przeforsowane przed końcem tej kadencji europarlamentu i Komisji Europejskiej. Unijny establishment doskonale wie, że nowy Parlament Europejski wybrany między 6 a 9 czerwca 2024 (w Polsce wybory odbędą się w drugą niedzielę czerwca), a ukonstytuowany w połowie lipca będzie swoim składem różnił się lub znacząco się różnił od tego obecnego. W związku euroelity chcą wykorzystać obecny czas do stworzenia „faktów dokonanych” w sprawach dotyczących ustroju Unii Europejskiej, jak i polityki energetycznej czy migracyjnej.

 

Wynik głosowania w PE wydaje się być oczywisty: to będzie maszynka do głosowania (na Komisji Spraw Konstytucyjnych 20 osób głosowało „za”, a tylko 6 –„przeciw”). Pytanie  natomiast, jaki będzie przebieg głosowania w Radzie Europejskiej gdzie sprawa ta w końcu stanie. Tam będzie obowiązywać zasada weta. Na pewno skorzystałby z niego polski rząd, którego premierem byłby Mateusz Morawiecki. Przy innym szefie rządu nie jest to już, delikatnie mówiąc, tak oczywiste. 

 

PE i opozycja: frakcyjny „groch z kapustą”

 

Zakładam, może ryzykownie, że być może większa część obecnych ugrupowań opozycyjnych … nie poprze tych rewolucyjnych zmian. Chodzi o europosłów PO i PSL-u. Natomiast pewne jest wsparcie dla tych niemiecko-belgijskich propozycji (4 sprawozdawców tego raportu Komisji Spraw Konstytucyjnych to Niemcy, a jeden to Belg - Guy Verhofstadt)  przez europosłów lewicy i jedyną reprezentantkę formacji Polska 2050 Szymona Hołowni. Możemy mieć tu do czynienia z pewnym teatrem politycznym: Donald Tusk każe głosować swoim, a Władysław Kosinak-Kamysz swoim europosłom na „ nie” lub się najwyżej „wstrzymać” i tak wiedząc, że w toku dalszych prac na posiedzeniu Rady Europejskiej kilka kwestii zostanie złagodzonych, co będzie potem świetnym pretekstem do publicznego przedstawienia tego nad Wisłą i Odrą jako sukcesu Polski, której nowy rząd wywalczył rzekomo satysfakcjonujący nas „kompromis”. Zapewne owe potencjalne ustępstwa Brukseli mogą dotyczyć spraw drugorzędnych, a nie zasadniczych. Unia osiągnie swoje cele, a Tusk będzie mógł pokazać, że „wymusił” pewne zmiany korzystne dla Polski nawet jeśli będą one stosunkowo mało ważne.

 

Zabawie się teraz w proroka Ryszarda i powiem, że w najbliższych wyborach europarlamentach nie będzie już jednej listy opozycji, jak to było w roku 2019. Wówczas ugrupowania startujące ze wspólnej jednej listy „demokratycznej” znalazły się w trzech różnych frakcjach w europarlamencie. Działacze Platformy Obywatelskiej narzekali, że musieli oddawać „swoje miejsca” Cimoszewiczowi, Millerowi, Belce, a więc „okrętom flagowym” lewicy kosztem własnego ugrupowania, a później „komuchy”, jak ich nagle zaczęli określać, zdradzili...

 

Uważam natomiast, że możliwa jest jedna lista PO i PSL. Innym wariantem, który może być zastosowany będzie koalicja teoretycznie trzech, a tak naprawdę sześciu (!) ugrupowań czyli Koalicja Obywatelska plus Trzecia Droga. To jednak też będzie polityczny „ groch z kapustą” ponieważ partie tworzące taki potencjalny bok wyborczy należą do czterech różnych międzynarodówek! I tak PO i PSL są w Europejskiej Partii Ludowej, Inicjatywa Polska – część składowa Koalicji Obywatelskiej z Barbarą Nowacką i Dariuszem Jońskim należy do europejskiej lewicy, Nowoczesna Adama Szłapki oraz Polska 2050 Szymona Hołowni są w RENEW czyli u liberałów, zaś partia Zielonych będąca składową KO jest, jak sama nazwa wskazuje, w europejskich Zielonych.

 

Postępowy zegar zmian, a kalendarz unijnych prezydencji

 

Najlepszą ilustracja tego polityczno-ideologicznego galimatiasu jest zdjęcie z Pałacu Prezydenckiego ze spotkania  Głowy Państwa z liderami partii tworzących Koalicję Obywatelska. Było tam, obok Donalda Tuska, czworo polityków należących do… czterech różnych partii, należących do czterech różnych  europarlamentarnych frakcji!

 

Jeszcze słów parę o cyklu przewodnictwa w Radzie Europejskiej. Wbrew pozorom ten kalendarz jest bardzo ważny. Jego układ powoduje, że unijny establishment oraz naiwni (albo bezrefleksyjni) euroentuzjaści chcą przeforsować pewne decyzje podczas sześcio-miesięcznych prezydencji krajów, które są w awangardzie przyspieszania tempa integracji europejskiej oraz pójścia w kierunku eurofederalizmu. I tak od 1 lipca do 31 grudnia 2023 unijną prezydencje sprawuje Królestwo Hiszpani, a w pierwszym półroczu 2024 Królestwo Belgii. To optymalny czas aby na poziomie Rady Europejskiej tworzyć pewne „fakty dokonane”, które potem trudno byłoby je odkręcić. Dwanaście miesięcy „rządów” w UE Madrytu, a potem Brukseli (w sensie Belgii, a nie UE), to idealny czas na forsowanie różnych eksperymentów kosztem państw należących do obozu trzeźwego eurorealizmu. Unijne elity słusznie obawiają się, że prezydencja Węgier w drugim półroczu 2024 raczej zablokuje proces przeistaczania się Unii Europejskiej w totalne superpaństwo niż go przyspieszy. Natomiast po Węgrzech od pierwszego stycznia do 30 czerwca 2025  prezydencję obejmie Polska . Wbrew oficjalnym gratulacjom dla obozu Tuska od obozu „postępu”- mainstream nie jest do końca pewien, kto będzie rządził Rzeczpospolitą. Nawet jeśli do władzy dojdzie „demokratyczna” opozycja to jej przedstawiciele spodziewają się, że nie porządzą całą kadencję i potrzebne będą wcześniejsze wybory. Ponadto nawet Prawo i Sprawiedliwość będące w opozycji może narzucać rządowi pewne eurorealistyczne tematy i narracje, których obóz lewicowo-liberalny będzie się bał odrzucić. Stąd też Unia Europejska chce zdążyć przepchnąć tematy związane z nowym ustrojem UE, polityką imigracyjną czy klimatycznym Fit for 55.

 

Wchodzimy w czas bardzo ciekawej rozgrywki europejskiej. Oby odbyła się ona jak najmniejszym kosztem Polski...

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (30.10.2023)

 

 

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
„Jestem przerażony”. Niepokojące doniesienia w sprawie rekordzisty „Jeden z dziesięciu” z ostatniej chwili
„Jestem przerażony”. Niepokojące doniesienia w sprawie rekordzisty „Jeden z dziesięciu”

Artur Baranowski, finalista „Jeden z dziesięciu”, który wprawił w osłupienie widzów i brawurowo awansował do finałowego odcinka, nie wystąpił ostatecznie w odcinku finałowym.

RPP podjęła decyzję ws. stóp procentowych z ostatniej chwili
RPP podjęła decyzję ws. stóp procentowych

Rada Polityki Pieniężnej podczas środowego posiedzenia nie zmieniła stóp procentowych. To oznacza, że główna stopa referencyjna została utrzymana na poziomie 5,75 proc.

Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

16 cudzoziemców próbowało minionej doby przedostać się z Białorusi do Polski – podała w środę rano Straż Graniczna. Dodała, że w tym pięć osób na widok polskich patroli zawróciło na Białoruś.

Będzie naprawdę niebezpiecznie. Te regiony są szczególnie zagrożone z ostatniej chwili
Będzie naprawdę niebezpiecznie. Te regiony są szczególnie zagrożone

W środę w ciągu dnia i w nocy w powiatach wieluńskim i wieruszowskim na południowym zachodzie woj. łódzkiego mogą występować marznące opady powodujące oblodzenie na drogach i chodnikach – ostrzegają synoptycy z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Nieoficjalnie: Ministerstwo Rolnictwa zakazuje stosowania „mięsnych” nazw do produktów roślinnych z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Ministerstwo Rolnictwa zakazuje stosowania „mięsnych” nazw do produktów roślinnych

Branżowy serwis rolniczy Top agrar Polska informuje, że Ministerstwo Rolnictwa zakaże stosowania mięsnych nazw dla roślinnych zamienników. Stosowna nowelizacja rozporządzenia jest już przygotowana.

Sensacja w Polsacie. Wielki powrót gwiazdy do popularnego programu z ostatniej chwili
Sensacja w Polsacie. Wielki powrót gwiazdy do popularnego programu

Piotr Gąsowski ma pojawić się w 20., jubileuszowej edycji programu „Twoja twarz brzmi znajomo” – donoszą Wirtualne Media.

Niemcy: Premier Bawarii zapowiedział zakaz gender w szkołach i urzędach z ostatniej chwili
Niemcy: Premier Bawarii zapowiedział zakaz gender w szkołach i urzędach

Do tej pory Niemcy nie tylko były postrzegane jako prymus w zakresie wprowadzania lewackich nowinek, ale wręcz stosowały presję na inne kraje, by robiły to samo. Być może jesteśmy świadkami zmiany świadomości społecznej Niemców.

Gdański port piąty w Europie wg unijnych danych z ostatniej chwili
Gdański port piąty w Europie wg unijnych danych

Port w Gdańsku przeładował w 2022 roku o 40 proc. więcej towarów niż w roku poprzednim – wynika z danych opublikowanych we wtorek przez Europejski Urząd Statystyczny (Eurostat). Jest to największy wzrost wśród wszystkich europejskich portów.

Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Król Karol III odpowiada na zarzuty syna z ostatniej chwili
Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Król Karol III odpowiada na zarzuty syna

Pałac Buckingham opublikował w nocy z wtorku na środę wspólne zdjęcie króla Karola III, królowej Camilli oraz następcy tronu księcia Williama i jego żony księżnej Kate, które jest pośrednią odpowiedzią na przypomnianą sprawę uwag co do koloru skóry przyszłego dziecka księcia Harry'ego i księżnej Meghan.

Poseł PO: „To nie orzeł powinien być w logo Orlenu” z ostatniej chwili
Poseł PO: „To nie orzeł powinien być w logo Orlenu”

– To nie orzeł powinien być znakiem firmowym [Orlenu – red.], a sęp – mówiła poseł Koalicji Obywatelskiej Ewa Kołodziej, przemawiając w środę z mównicy sejmowej.

REKLAMA

UNIJNY KALENDARZ I... OPOZYCYJNY TEATR

UNIJNY KALENDARZ I... OPOZYCYJNY TEATR

Między 21 a 23 listopada na kolejnej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu poddany będzie pod glosowanie projekt rewolucyjnych zmian w Traktacie Europejskim. Nie będę ich opisywał, bo już uczyniono to  szczegółowo na łamach „Gazety Polskiej Codziennie”. Napiszę natomiast o kalendarzu polityki europejskiej w kontekście Polski.

 

Europarlament jako maszynka do głosowania "rewolucji traktatowej"

 

Już dziś wiadomo, że owe fundamentalne zmiany w Traktatach Europejskich łącznie z odejściem od zasady jednomyślności i z obligowaniem krajów członkowskich UE spoza strefy euro do wstąpienia do eurolandu - mają być przeforsowane przed końcem tej kadencji europarlamentu i Komisji Europejskiej. Unijny establishment doskonale wie, że nowy Parlament Europejski wybrany między 6 a 9 czerwca 2024 (w Polsce wybory odbędą się w drugą niedzielę czerwca), a ukonstytuowany w połowie lipca będzie swoim składem różnił się lub znacząco się różnił od tego obecnego. W związku euroelity chcą wykorzystać obecny czas do stworzenia „faktów dokonanych” w sprawach dotyczących ustroju Unii Europejskiej, jak i polityki energetycznej czy migracyjnej.

 

Wynik głosowania w PE wydaje się być oczywisty: to będzie maszynka do głosowania (na Komisji Spraw Konstytucyjnych 20 osób głosowało „za”, a tylko 6 –„przeciw”). Pytanie  natomiast, jaki będzie przebieg głosowania w Radzie Europejskiej gdzie sprawa ta w końcu stanie. Tam będzie obowiązywać zasada weta. Na pewno skorzystałby z niego polski rząd, którego premierem byłby Mateusz Morawiecki. Przy innym szefie rządu nie jest to już, delikatnie mówiąc, tak oczywiste. 

 

PE i opozycja: frakcyjny „groch z kapustą”

 

Zakładam, może ryzykownie, że być może większa część obecnych ugrupowań opozycyjnych … nie poprze tych rewolucyjnych zmian. Chodzi o europosłów PO i PSL-u. Natomiast pewne jest wsparcie dla tych niemiecko-belgijskich propozycji (4 sprawozdawców tego raportu Komisji Spraw Konstytucyjnych to Niemcy, a jeden to Belg - Guy Verhofstadt)  przez europosłów lewicy i jedyną reprezentantkę formacji Polska 2050 Szymona Hołowni. Możemy mieć tu do czynienia z pewnym teatrem politycznym: Donald Tusk każe głosować swoim, a Władysław Kosinak-Kamysz swoim europosłom na „ nie” lub się najwyżej „wstrzymać” i tak wiedząc, że w toku dalszych prac na posiedzeniu Rady Europejskiej kilka kwestii zostanie złagodzonych, co będzie potem świetnym pretekstem do publicznego przedstawienia tego nad Wisłą i Odrą jako sukcesu Polski, której nowy rząd wywalczył rzekomo satysfakcjonujący nas „kompromis”. Zapewne owe potencjalne ustępstwa Brukseli mogą dotyczyć spraw drugorzędnych, a nie zasadniczych. Unia osiągnie swoje cele, a Tusk będzie mógł pokazać, że „wymusił” pewne zmiany korzystne dla Polski nawet jeśli będą one stosunkowo mało ważne.

 

Zabawie się teraz w proroka Ryszarda i powiem, że w najbliższych wyborach europarlamentach nie będzie już jednej listy opozycji, jak to było w roku 2019. Wówczas ugrupowania startujące ze wspólnej jednej listy „demokratycznej” znalazły się w trzech różnych frakcjach w europarlamencie. Działacze Platformy Obywatelskiej narzekali, że musieli oddawać „swoje miejsca” Cimoszewiczowi, Millerowi, Belce, a więc „okrętom flagowym” lewicy kosztem własnego ugrupowania, a później „komuchy”, jak ich nagle zaczęli określać, zdradzili...

 

Uważam natomiast, że możliwa jest jedna lista PO i PSL. Innym wariantem, który może być zastosowany będzie koalicja teoretycznie trzech, a tak naprawdę sześciu (!) ugrupowań czyli Koalicja Obywatelska plus Trzecia Droga. To jednak też będzie polityczny „ groch z kapustą” ponieważ partie tworzące taki potencjalny bok wyborczy należą do czterech różnych międzynarodówek! I tak PO i PSL są w Europejskiej Partii Ludowej, Inicjatywa Polska – część składowa Koalicji Obywatelskiej z Barbarą Nowacką i Dariuszem Jońskim należy do europejskiej lewicy, Nowoczesna Adama Szłapki oraz Polska 2050 Szymona Hołowni są w RENEW czyli u liberałów, zaś partia Zielonych będąca składową KO jest, jak sama nazwa wskazuje, w europejskich Zielonych.

 

Postępowy zegar zmian, a kalendarz unijnych prezydencji

 

Najlepszą ilustracja tego polityczno-ideologicznego galimatiasu jest zdjęcie z Pałacu Prezydenckiego ze spotkania  Głowy Państwa z liderami partii tworzących Koalicję Obywatelska. Było tam, obok Donalda Tuska, czworo polityków należących do… czterech różnych partii, należących do czterech różnych  europarlamentarnych frakcji!

 

Jeszcze słów parę o cyklu przewodnictwa w Radzie Europejskiej. Wbrew pozorom ten kalendarz jest bardzo ważny. Jego układ powoduje, że unijny establishment oraz naiwni (albo bezrefleksyjni) euroentuzjaści chcą przeforsować pewne decyzje podczas sześcio-miesięcznych prezydencji krajów, które są w awangardzie przyspieszania tempa integracji europejskiej oraz pójścia w kierunku eurofederalizmu. I tak od 1 lipca do 31 grudnia 2023 unijną prezydencje sprawuje Królestwo Hiszpani, a w pierwszym półroczu 2024 Królestwo Belgii. To optymalny czas aby na poziomie Rady Europejskiej tworzyć pewne „fakty dokonane”, które potem trudno byłoby je odkręcić. Dwanaście miesięcy „rządów” w UE Madrytu, a potem Brukseli (w sensie Belgii, a nie UE), to idealny czas na forsowanie różnych eksperymentów kosztem państw należących do obozu trzeźwego eurorealizmu. Unijne elity słusznie obawiają się, że prezydencja Węgier w drugim półroczu 2024 raczej zablokuje proces przeistaczania się Unii Europejskiej w totalne superpaństwo niż go przyspieszy. Natomiast po Węgrzech od pierwszego stycznia do 30 czerwca 2025  prezydencję obejmie Polska . Wbrew oficjalnym gratulacjom dla obozu Tuska od obozu „postępu”- mainstream nie jest do końca pewien, kto będzie rządził Rzeczpospolitą. Nawet jeśli do władzy dojdzie „demokratyczna” opozycja to jej przedstawiciele spodziewają się, że nie porządzą całą kadencję i potrzebne będą wcześniejsze wybory. Ponadto nawet Prawo i Sprawiedliwość będące w opozycji może narzucać rządowi pewne eurorealistyczne tematy i narracje, których obóz lewicowo-liberalny będzie się bał odrzucić. Stąd też Unia Europejska chce zdążyć przepchnąć tematy związane z nowym ustrojem UE, polityką imigracyjną czy klimatycznym Fit for 55.

 

Wchodzimy w czas bardzo ciekawej rozgrywki europejskiej. Oby odbyła się ona jak najmniejszym kosztem Polski...

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (30.10.2023)

 

 

 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe