"Berlin chce mieć Europę od Lizbony do Władywostoku". Projekty dominacji Berlina coraz bardziej godzą w interesy Polski

Niemcy słabną na świecie i nie jest to dla nas najlepsza wiadomość, ponieważ mają mało czasu, by powetować sobie w najbliższym otoczeniu, czyli w naszej części Europy. Projekty jeszcze większej dominacji Berlina coraz bardziej godzą w interesy Polski.
Brama Brandenburska, Berlin
Brama Brandenburska, Berlin / fot. pixabay.com

„Dla niemieckiej gospodarki w czasie pandemii kraje Grupy Wyszehradzkiej są ważniejsze niż Chiny” – pisano w marcu 2021 roku w niemieckim dzienniku „Der Tagesspiegel”. „Wszyscy mówią o Chinach, mało kto wspomina o wschodnich sąsiadach Niemiec, podczas gdy kraje Grupy Wyszehradzkiej, czyli Polska, Czechy, Węgry i Słowacja, mają większy udział w niemieckim handlu zagranicznym niż Chiny” – przekonywał autor artykułu Christoph von Marschall, dodając, że „bliskość geograficzna i powiązanie łańcuchów dostaw na rynku wewnętrznym UE ma większe znaczenie niż rozmiar chińskiego rynku wewnętrznego”.

Trudne Państwo Środka

Jeszcze dobitniej wyraził tę prawdę cytowany w owym artykule dyrektor Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Warszawie dr Lars Gutheil, mówiąc wprost: „Polska to stabilizator niemieckiej gospodarki podczas kryzysu wywołanego pandemią”.

Od 2021 roku relacje handlowe między naszym zachodnim sąsiadem a jednym z jego kluczowych partnerów gospodarczych, Państwem Środka, uległy pogorszeniu, dodatkowo wojna na Ukrainie i nacisk opinii międzynarodowej wymusiły na Berlinie zaprzestanie współpracy z Rosją w wielu obszarach gospodarki, w tym tak kluczowym jak dostawy tanich rosyjskich surowców.

– Trzy filary, o które opierał się do niedawna wzrost niemieckiej gospodarki, czyli tania energia z Rosji, tania siła robocza z Europy Środkowo-Wschodniej oraz chiński rynek zbytu, kruszeją i niedługo się zapadną lub już się zawaliły. Niemiecka gospodarka nie odbudowała się po pandemii i znajduje się w stagnacji. Do tego dochodzą długofalowe wyzwania – czyli spadek konkurencyjności. Można by mu zaradzić zwiększeniem inwestycji, ale obecny niemiecki rząd planuje prowadzić politykę „anoreksji fiskalnej” i zmniejsza inwestycje publiczne. Ponadto wielkie niemieckie firmy mają trudności z pozyskaniem środków z rynków finansowych, ponieważ nie można liczyć na dobre dywidendy. Co więcej, same niemieckie firmy nie chcą inwestować w Niemczech. Przykładowo Siemens czy BASF zamykają fabryki w Niemczech i otwierają je w Chinach. Dodatkowym problemem jest fakt, że wiele niemieckich gigantów, szczególnie z branży motoryzacyjnej, jest także pod presją konkurencji chińskiej na tamtejszym rynku. To dla nich węzeł gordyjski, na rynku chińskim trzeba być, ale jednocześnie jest on coraz trudniejszy. I teraz dochodzimy do pojęcia „friendshoring” lub „closeshoring”, czyli przenoszenie produkcji na bliższe tereny, czyli sąsiednie państwa i te, które są ideowo spójne ze światem Zachodu. Część niemieckiej produkcji przenosi się do naszego regionu – mówi ekspert Instytutu Zachodniego ds. niemieckich dr Piotr Andrzejewski.

Niemiecka gospodarka funkcjonuje w złej sytuacji geopolitycznej, a to oznacza, że musi sobie szukać nowych furtek i miejsc eksploatacji lub bardziej wykorzystywać te, w których już jest obecna. Naturalnym kierunkiem był zawsze nasz region Europy. Zresztą myślenie o „niemieckiej Europie” jest tak głęboko zakorzenione w niemieckim myśleniu o polityce, że próby dominacji nad pozostałymi krajami UE są dla Berlina czymś zupełnie naturalnym i nawet, gdy niewypowiedzianym wprost, to intencjonalnie zawsze do tego zmierzającym.

Unsere welt

Szykujące się zmiany traktatowe w Unii Europejskiej powodowane oficjalnie „pogłębianiem integracji europejskiej w związku z przyszłym rozszerzeniem” służą właśnie wzmacnianiu Niemiec w Europie.

Europoseł i jeden z głównych negocjatorów przystąpienia Polski do UE prof. Jacek Saryusz-Wolski nie przebiera w słowach i mówi wprost: – Długoterminowa gra Niemiec polega na przekształceniu Unii Europejskiej w superpaństwo. Berlin chce mieć Europę od Lizbony do Władywostoku, gdzie Niemcy dominują w Europie, a mniejsze państwa członkowskie są milczące lub uciszane – uważa europoseł PiS. Propozycje zmian w traktatach unijnych uważa zaś za stworzenie Stanów Zjednoczonych Europy. Ewentualne zmiany przyjęte przez komisję konstytucyjną Parlamentu Europejskiego miałyby polegać m.in. na „scentralizowaniu procesów podejmowania decyzji, na powszechnym zlikwidowaniu w 65 obszarach prawa weta, na przekazaniu w dziesięciu kardynalnych obszarach kompetencji na poziom Unii Europejskiej”.

– Berlin, jeśli chce w jakiś sposób zakonserwować swoją pozycję w Europie, to musi to zrobić teraz, ponieważ za pięć czy dziesięć lat jego pozycja będzie słabsza. Mimo że Niemcy będą chciały rekompensować sobie straty ponoszone w Chinach m.in. poprzez inwestycje w Europie Środkowo-Wschodniej, będą w dłuższej perspektywie słabnąć. To nie jest potęga militarna, politycznie są potęgą średnią. Są potęgą gospodarczą, lecz to się zmienia na niekorzyść. Niemieckie firmy czeka deklasacja. Jedną z form konserwowania tej pozycji w Europie są próby zmian w funkcjonowaniu UE. Stąd też pomysły na wciągnięcie do UE Ukrainy i Mołdawii, to także sposób na poszerzanie swoich wpływów. Projekt federalizacji UE jest wpisany w umowę koalicyjną rządzących obecnie partii – mówi dr Andrzejewski.

Dominacja Niemiec w przestrzeni nazywanej „Mitteleuropa” to nie tylko Polska. Jeszcze większy problem z Berlinem mają chyba Czesi. Z jednej strony nasi południowi sąsiedzi traktowani są przez Berlin jako swoistą „własność” i faktycznie czeskie społeczeństwo nawet nie próbuje zaprzeczać, że w ogromnej części kształtowały je niemieckie mieszczaństwo i kapitalizm, ale właśnie dlatego, że tak jest, czeskie drogi do odrywania się od niemieckiej zależności bywały w historii nie mniej heroiczne od polskich i odznaczały się równie ogromną daniną krwi.

Czesi inaczej

Czesi nie próbują walczyć z niemiecką hegemonią tak otwarcie jak Polska. Widząc różnice potencjału między oboma krajami, starają się za to wykorzystywać praktycznie relacje z Niemcami. Liczące 10 mln mieszkańców Czechy to dziesiąty partner gospodarczy Niemiec i największy dostawca komponentów dla niemieckiego sektora motoryzacyjnego.

W marcu tego roku w Berlinie prezydent Czech Petr Pavel po spotkaniu z prezydentem Niemiec podkreślił, że Praga i Berlin powinny „zacząć pisać nowy rozdział relacji”, i zaapelował by „w nowej erze relacji międzynarodowych Republika Federalna przejęła inicjatywę w kwestiach geopolitycznych i niosła odpowiedzialność za Europę”. Pavel zauważył, że jest świadom, iż w niektórych krajach „niemieckie przywództwo” to kwestia drażliwa, więc dodał, że lepszym określeniem jest „niemiecka odpowiedzialność”. Zadeklarował także, że „Czechy są gotowe” wspierać RFN w tym dziele. Warto przy tym podkreślić, że Pavel jest byłym najwyższym dowódcą czeskiej armii oraz Sojuszu Północnoatlantyckiego odznaczonym m.in. przez amerykańską administrację. Biorąc pod uwagę napięte stosunki niemiecko-amerykańskie, pokazuje to wymiar praktyczny czeskiej polityki.

We wrześniu tego roku minęło 25-lecie powołania Niemiecko-Czeskiego Funduszu Przyszłości, który wsparł realizację około 13 tysięcy projektów. Z tej okazji z Pragi do Berlina pojechał specjalny „pociąg kulturalny”. Dziennik „Süddeutsche Zeitung”, komentując obchody, pisał o „celebracji przyjaźni, która łączy dziś oba kraje”. Dla kontrastu pokazano pociąg, który jeździ do Berlina z Polski. „Z kolei z Polski do Berlina jeździ od kilku tygodni pociąg z lokomotywą, na którym przedstawiono rodzinę Ulmów”. Pociąg ten ma być „oskarżeniem wobec niemieckich sąsiadów”.

Warto ten komentarz i zestawienie pociągów zauważyć, ponieważ Niemcy stosują wobec krajów V4 strategię „dziel i rządź”. Na szczęście przez lata wspólnej współpracy Polska, Czechy, Słowacja i Węgry nauczyły się uważać na próby wzajemnego skłócania płynące z Berlina, choć oczywiście każda ze stron ma też swoje własne interesy. I np. „Węgry wyrastają na uprzywilejowanego partnera Niemiec w polityce zbrojeniowej” – zauważają dziennikarze „Die Welt”, ale Węgrzy są za Karpatami więc ich geografia polityczna jest o wiele lepsza niż nasza.

Niestety skutecznych prób skłócania nas z sąsiadami nie widzą elity ukraińskie mamione przez Berlin obietnicami szybkiego wejścia do UE, upokorzenia Polski i niemieckiej pomocy przy odbudowie kraju zniszczonego wojną. Ukraińska polityka broni się przed starą prawdą, że Kijów zawsze zostanie złożony na ołtarzu dobrych relacji Berlin – Moskwa.

„Niemcy od lat bez większych zahamowań wykorzystują w Europie swoją przewagę polityczną i ekonomiczną. O tym świadczy choćby wieloletni upór, z jakim środowiska decyzyjne w RFN dążyły do sfinalizowania projektu Nord Stream 2. Nic nie jest na zawsze, ale odrzucenie przez Francję konstytucji unijnej, kryzys strefy euro, fala Imigrantów, pandemia i wojna na Wschodzie wzmocniły hegemonię Niemiec, które tym samym odebrały unijnym instytucjom autorytet i stosowne narzędzia, jakimi mogłyby same zarządzać kryzysami. Zanim powstały takie inicjatywy jak Grupa Wyszehradzka, w Unii brakowało alternatywy dla hegemonii Berlina. Po francuskim buncie nikt się nie kwapił do podzielenia się z Niemcami dominacją, co stworzyło pewien klimat przyzwolenia na niemieckie przywództwo. Ale to Niemcy same stopniowo wykorzystały sytuację dla swoich potrzeb, zdawszy sobie sprawę z rosnącej przewagi” – mówił na portalu Tysol.pl w sierpniu br. prof. Simon Bulmer, brytyjski politolog i niemcoznawca, w rozmowie z Wojciechem Osińskim.

Trudno nie zauważyć, że w obliczu słabnącej pozycji Niemiec na arenie globalnej Polska jako największy i najważniejszy kraj Europy Środkowo-Wschodniej jest w tej chwili kluczowa dla utrwalania niemieckiej hegemonii w Europie. Zmiana rządu w Polsce z antyniemieckiego, proamerykańskiego PiS na proeuropejską opozycję i proniemiecką Platformę Obywatelską jest w obecnych kalkulacjach Berlina darem niebios lub po prostu częścią niemieckiej racji stanu. Porty są krwiobiegiem świata, a flagowym projektem do likwidacji konsekwentnie zapowiadanym przez PO jest Centralny Port Komunikacyjny. „Po co nam CPK? Przecież mamy lotnisko w Berlinie” – kto to powiedział? Ręka w górę!

Tekst pochodzi z 46 (1816) numeru „Tygodnika Solidarność”.

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Afera Wiatrakowa: „Donald się wściekł” z ostatniej chwili
Afera Wiatrakowa: „Donald się wściekł”

Ustawa wiatrakowa zostanie wstrzymana. To osobista decyzja Donalda Tuska – pisze Onet.

Polityk PO o Macierewiczu i Błaszczaku: Trzeba wyrwać te chwasty! z ostatniej chwili
Polityk PO o Macierewiczu i Błaszczaku: "Trzeba wyrwać te chwasty!"

Już przed wyborami poziom negatywnych emocji środowisk ówcześnie opozycyjnych wyrażał się w wulgarnych hasłach i aktach agresji. Po wyborach liczne wypowiedzi przedstawicieli środowiska, które prawdopodobnie przejmie władzę odznaczają się butą i pychą,

Policja: O godz. 17 w całym kraju zawyją syreny z ostatniej chwili
Policja: O godz. 17 w całym kraju zawyją syreny

„Policjanci, pracownicy Policji. W pędzącym pełnym niebezpieczeństw świecie zatrzymajmy się. 5 grudnia – o godz. 17:00 niech w całym kraju zabrzmią syreny naszych radiowozów. Oddajmy część Naszym Kolegom, którzy zginęli podczas wykonywania obowiązków” – przekazał na profilu Polskiej Policji na portalu X komendant główny policji Jarosław Szymczyk.

Stanowski wściekły na TVN24: „Rany, wypi****lać” z ostatniej chwili
Stanowski wściekły na TVN24: „Rany, wypi****lać”

TVN24 poinformował we wtorek, że przeprowadzi transmisję z pogrzebu 14-letniej Natalii z Andrychowa. Wpis stacji wywołał oburzenie.

Strzały w centrum Poznania! Trwa obława z ostatniej chwili
Strzały w centrum Poznania! Trwa obława

– Policja prowadzi obławę po napadzie, do jakiego we wtorkowe przedpołudnie doszło w centrum Poznania. Osoba uprawniona do posiadania broni palnej oddała kilka strzałów – poinformował rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak.

Zaginęła 14-letnia Wiktoria. Trwają poszukiwania z ostatniej chwili
Zaginęła 14-letnia Wiktoria. Trwają poszukiwania

Kilkadziesiąt osób – policjanci, strażacy i wolontariusze – przez całą noc szukało dotkniętej autyzmem 14-letniej Wiktorii Saługi – zaginionej podopiecznej ośrodka leczniczo-rehabilitacyjnego w Kamieńcu k. Tarnowskich Gór. Jak dotąd poszukiwania nie przyniosły rezultatu i są kontynuowane – informuje policja.

Afera wiatrakowa. Wojewoda mazowiecki: Wiecie, od jakiego tematu zaczęła się moja pierwsza rozmowa z ambasadorem Niemiec? z ostatniej chwili
Afera wiatrakowa. Wojewoda mazowiecki: Wiecie, od jakiego tematu zaczęła się moja pierwsza rozmowa z ambasadorem Niemiec?

Oczywiście, że mamy do czynienia z aferą wiatrakową! Wiecie, od jakiego tematu zaczęła się moja pierwsza rozmowa z ambasadorem Niemiec Arndtem Freytag von Loringhovenem?

Znany twórca internetowy Łukasz „Demon” Motyka nie żyje z ostatniej chwili
Znany twórca internetowy Łukasz „Demon” Motyka nie żyje

Media obiegła informacja o śmierci znanego influencera i twórcy internetowego. Łukasz „Demon” Motyka znany był z tego, że na wielu nagraniach próbował bardzo pikantnych potraw. 

„Gdybym mógł cofnąć czas…” Tomasz Kammel szczerze o udziale w show TVN z ostatniej chwili
„Gdybym mógł cofnąć czas…” Tomasz Kammel szczerze o udziale w show TVN

Tomasz Kammel podzielił się szczerym wyznaniem dotyczącym udziału w „Tańcu z gwiazdami”. Popularne show w 2007 roku emitowane było na antenie TVN. Znany prezenter przyznał, że po upływie czasu nie zdecydowałby się na ten sam krok.

Zmiany w TVP. Znany program znika z ramówki z ostatniej chwili
Zmiany w TVP. Znany program znika z ramówki

Ta wiadomość nie spodoba się fanom „Klanu”. Według informacji przekazanych przez portal Plotek emisja serialu została zawieszona.

REKLAMA

"Berlin chce mieć Europę od Lizbony do Władywostoku". Projekty dominacji Berlina coraz bardziej godzą w interesy Polski

Niemcy słabną na świecie i nie jest to dla nas najlepsza wiadomość, ponieważ mają mało czasu, by powetować sobie w najbliższym otoczeniu, czyli w naszej części Europy. Projekty jeszcze większej dominacji Berlina coraz bardziej godzą w interesy Polski.
Brama Brandenburska, Berlin
Brama Brandenburska, Berlin / fot. pixabay.com

„Dla niemieckiej gospodarki w czasie pandemii kraje Grupy Wyszehradzkiej są ważniejsze niż Chiny” – pisano w marcu 2021 roku w niemieckim dzienniku „Der Tagesspiegel”. „Wszyscy mówią o Chinach, mało kto wspomina o wschodnich sąsiadach Niemiec, podczas gdy kraje Grupy Wyszehradzkiej, czyli Polska, Czechy, Węgry i Słowacja, mają większy udział w niemieckim handlu zagranicznym niż Chiny” – przekonywał autor artykułu Christoph von Marschall, dodając, że „bliskość geograficzna i powiązanie łańcuchów dostaw na rynku wewnętrznym UE ma większe znaczenie niż rozmiar chińskiego rynku wewnętrznego”.

Trudne Państwo Środka

Jeszcze dobitniej wyraził tę prawdę cytowany w owym artykule dyrektor Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Warszawie dr Lars Gutheil, mówiąc wprost: „Polska to stabilizator niemieckiej gospodarki podczas kryzysu wywołanego pandemią”.

Od 2021 roku relacje handlowe między naszym zachodnim sąsiadem a jednym z jego kluczowych partnerów gospodarczych, Państwem Środka, uległy pogorszeniu, dodatkowo wojna na Ukrainie i nacisk opinii międzynarodowej wymusiły na Berlinie zaprzestanie współpracy z Rosją w wielu obszarach gospodarki, w tym tak kluczowym jak dostawy tanich rosyjskich surowców.

– Trzy filary, o które opierał się do niedawna wzrost niemieckiej gospodarki, czyli tania energia z Rosji, tania siła robocza z Europy Środkowo-Wschodniej oraz chiński rynek zbytu, kruszeją i niedługo się zapadną lub już się zawaliły. Niemiecka gospodarka nie odbudowała się po pandemii i znajduje się w stagnacji. Do tego dochodzą długofalowe wyzwania – czyli spadek konkurencyjności. Można by mu zaradzić zwiększeniem inwestycji, ale obecny niemiecki rząd planuje prowadzić politykę „anoreksji fiskalnej” i zmniejsza inwestycje publiczne. Ponadto wielkie niemieckie firmy mają trudności z pozyskaniem środków z rynków finansowych, ponieważ nie można liczyć na dobre dywidendy. Co więcej, same niemieckie firmy nie chcą inwestować w Niemczech. Przykładowo Siemens czy BASF zamykają fabryki w Niemczech i otwierają je w Chinach. Dodatkowym problemem jest fakt, że wiele niemieckich gigantów, szczególnie z branży motoryzacyjnej, jest także pod presją konkurencji chińskiej na tamtejszym rynku. To dla nich węzeł gordyjski, na rynku chińskim trzeba być, ale jednocześnie jest on coraz trudniejszy. I teraz dochodzimy do pojęcia „friendshoring” lub „closeshoring”, czyli przenoszenie produkcji na bliższe tereny, czyli sąsiednie państwa i te, które są ideowo spójne ze światem Zachodu. Część niemieckiej produkcji przenosi się do naszego regionu – mówi ekspert Instytutu Zachodniego ds. niemieckich dr Piotr Andrzejewski.

Niemiecka gospodarka funkcjonuje w złej sytuacji geopolitycznej, a to oznacza, że musi sobie szukać nowych furtek i miejsc eksploatacji lub bardziej wykorzystywać te, w których już jest obecna. Naturalnym kierunkiem był zawsze nasz region Europy. Zresztą myślenie o „niemieckiej Europie” jest tak głęboko zakorzenione w niemieckim myśleniu o polityce, że próby dominacji nad pozostałymi krajami UE są dla Berlina czymś zupełnie naturalnym i nawet, gdy niewypowiedzianym wprost, to intencjonalnie zawsze do tego zmierzającym.

Unsere welt

Szykujące się zmiany traktatowe w Unii Europejskiej powodowane oficjalnie „pogłębianiem integracji europejskiej w związku z przyszłym rozszerzeniem” służą właśnie wzmacnianiu Niemiec w Europie.

Europoseł i jeden z głównych negocjatorów przystąpienia Polski do UE prof. Jacek Saryusz-Wolski nie przebiera w słowach i mówi wprost: – Długoterminowa gra Niemiec polega na przekształceniu Unii Europejskiej w superpaństwo. Berlin chce mieć Europę od Lizbony do Władywostoku, gdzie Niemcy dominują w Europie, a mniejsze państwa członkowskie są milczące lub uciszane – uważa europoseł PiS. Propozycje zmian w traktatach unijnych uważa zaś za stworzenie Stanów Zjednoczonych Europy. Ewentualne zmiany przyjęte przez komisję konstytucyjną Parlamentu Europejskiego miałyby polegać m.in. na „scentralizowaniu procesów podejmowania decyzji, na powszechnym zlikwidowaniu w 65 obszarach prawa weta, na przekazaniu w dziesięciu kardynalnych obszarach kompetencji na poziom Unii Europejskiej”.

– Berlin, jeśli chce w jakiś sposób zakonserwować swoją pozycję w Europie, to musi to zrobić teraz, ponieważ za pięć czy dziesięć lat jego pozycja będzie słabsza. Mimo że Niemcy będą chciały rekompensować sobie straty ponoszone w Chinach m.in. poprzez inwestycje w Europie Środkowo-Wschodniej, będą w dłuższej perspektywie słabnąć. To nie jest potęga militarna, politycznie są potęgą średnią. Są potęgą gospodarczą, lecz to się zmienia na niekorzyść. Niemieckie firmy czeka deklasacja. Jedną z form konserwowania tej pozycji w Europie są próby zmian w funkcjonowaniu UE. Stąd też pomysły na wciągnięcie do UE Ukrainy i Mołdawii, to także sposób na poszerzanie swoich wpływów. Projekt federalizacji UE jest wpisany w umowę koalicyjną rządzących obecnie partii – mówi dr Andrzejewski.

Dominacja Niemiec w przestrzeni nazywanej „Mitteleuropa” to nie tylko Polska. Jeszcze większy problem z Berlinem mają chyba Czesi. Z jednej strony nasi południowi sąsiedzi traktowani są przez Berlin jako swoistą „własność” i faktycznie czeskie społeczeństwo nawet nie próbuje zaprzeczać, że w ogromnej części kształtowały je niemieckie mieszczaństwo i kapitalizm, ale właśnie dlatego, że tak jest, czeskie drogi do odrywania się od niemieckiej zależności bywały w historii nie mniej heroiczne od polskich i odznaczały się równie ogromną daniną krwi.

Czesi inaczej

Czesi nie próbują walczyć z niemiecką hegemonią tak otwarcie jak Polska. Widząc różnice potencjału między oboma krajami, starają się za to wykorzystywać praktycznie relacje z Niemcami. Liczące 10 mln mieszkańców Czechy to dziesiąty partner gospodarczy Niemiec i największy dostawca komponentów dla niemieckiego sektora motoryzacyjnego.

W marcu tego roku w Berlinie prezydent Czech Petr Pavel po spotkaniu z prezydentem Niemiec podkreślił, że Praga i Berlin powinny „zacząć pisać nowy rozdział relacji”, i zaapelował by „w nowej erze relacji międzynarodowych Republika Federalna przejęła inicjatywę w kwestiach geopolitycznych i niosła odpowiedzialność za Europę”. Pavel zauważył, że jest świadom, iż w niektórych krajach „niemieckie przywództwo” to kwestia drażliwa, więc dodał, że lepszym określeniem jest „niemiecka odpowiedzialność”. Zadeklarował także, że „Czechy są gotowe” wspierać RFN w tym dziele. Warto przy tym podkreślić, że Pavel jest byłym najwyższym dowódcą czeskiej armii oraz Sojuszu Północnoatlantyckiego odznaczonym m.in. przez amerykańską administrację. Biorąc pod uwagę napięte stosunki niemiecko-amerykańskie, pokazuje to wymiar praktyczny czeskiej polityki.

We wrześniu tego roku minęło 25-lecie powołania Niemiecko-Czeskiego Funduszu Przyszłości, który wsparł realizację około 13 tysięcy projektów. Z tej okazji z Pragi do Berlina pojechał specjalny „pociąg kulturalny”. Dziennik „Süddeutsche Zeitung”, komentując obchody, pisał o „celebracji przyjaźni, która łączy dziś oba kraje”. Dla kontrastu pokazano pociąg, który jeździ do Berlina z Polski. „Z kolei z Polski do Berlina jeździ od kilku tygodni pociąg z lokomotywą, na którym przedstawiono rodzinę Ulmów”. Pociąg ten ma być „oskarżeniem wobec niemieckich sąsiadów”.

Warto ten komentarz i zestawienie pociągów zauważyć, ponieważ Niemcy stosują wobec krajów V4 strategię „dziel i rządź”. Na szczęście przez lata wspólnej współpracy Polska, Czechy, Słowacja i Węgry nauczyły się uważać na próby wzajemnego skłócania płynące z Berlina, choć oczywiście każda ze stron ma też swoje własne interesy. I np. „Węgry wyrastają na uprzywilejowanego partnera Niemiec w polityce zbrojeniowej” – zauważają dziennikarze „Die Welt”, ale Węgrzy są za Karpatami więc ich geografia polityczna jest o wiele lepsza niż nasza.

Niestety skutecznych prób skłócania nas z sąsiadami nie widzą elity ukraińskie mamione przez Berlin obietnicami szybkiego wejścia do UE, upokorzenia Polski i niemieckiej pomocy przy odbudowie kraju zniszczonego wojną. Ukraińska polityka broni się przed starą prawdą, że Kijów zawsze zostanie złożony na ołtarzu dobrych relacji Berlin – Moskwa.

„Niemcy od lat bez większych zahamowań wykorzystują w Europie swoją przewagę polityczną i ekonomiczną. O tym świadczy choćby wieloletni upór, z jakim środowiska decyzyjne w RFN dążyły do sfinalizowania projektu Nord Stream 2. Nic nie jest na zawsze, ale odrzucenie przez Francję konstytucji unijnej, kryzys strefy euro, fala Imigrantów, pandemia i wojna na Wschodzie wzmocniły hegemonię Niemiec, które tym samym odebrały unijnym instytucjom autorytet i stosowne narzędzia, jakimi mogłyby same zarządzać kryzysami. Zanim powstały takie inicjatywy jak Grupa Wyszehradzka, w Unii brakowało alternatywy dla hegemonii Berlina. Po francuskim buncie nikt się nie kwapił do podzielenia się z Niemcami dominacją, co stworzyło pewien klimat przyzwolenia na niemieckie przywództwo. Ale to Niemcy same stopniowo wykorzystały sytuację dla swoich potrzeb, zdawszy sobie sprawę z rosnącej przewagi” – mówił na portalu Tysol.pl w sierpniu br. prof. Simon Bulmer, brytyjski politolog i niemcoznawca, w rozmowie z Wojciechem Osińskim.

Trudno nie zauważyć, że w obliczu słabnącej pozycji Niemiec na arenie globalnej Polska jako największy i najważniejszy kraj Europy Środkowo-Wschodniej jest w tej chwili kluczowa dla utrwalania niemieckiej hegemonii w Europie. Zmiana rządu w Polsce z antyniemieckiego, proamerykańskiego PiS na proeuropejską opozycję i proniemiecką Platformę Obywatelską jest w obecnych kalkulacjach Berlina darem niebios lub po prostu częścią niemieckiej racji stanu. Porty są krwiobiegiem świata, a flagowym projektem do likwidacji konsekwentnie zapowiadanym przez PO jest Centralny Port Komunikacyjny. „Po co nam CPK? Przecież mamy lotnisko w Berlinie” – kto to powiedział? Ręka w górę!

Tekst pochodzi z 46 (1816) numeru „Tygodnika Solidarność”.

 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe