Błędy w totalnym matrixie

Lata negowania przez totalną opozycję wszystkiego, co robił rząd Zjednoczonej Prawicy, może mieć fatalne konsekwencje dla Polski. Bo jak teraz zarządzać państwem, w którym jeszcze wczoraj wszystko było niepraworządne i PiS-owskie? Na szczęście są osoby i środowiska związane z nową koalicją, które wyłamują się z tego antypisowskiego zacietrzewienia.
Podpisanie umowy koalicyjnej przez Donalda Tuska, Władysława Kosiniaka-Kamysza, Szymona Hołownię, Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia w Senacie RP.
Podpisanie umowy koalicyjnej przez Donalda Tuska, Władysława Kosiniaka-Kamysza, Szymona Hołownię, Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia w Senacie RP. / Klub Lewicy, CC BY-SA 2.0 , via Wikimedia Commons

„Trybunał Julii Przyłębskiej”, „Neo-KRS”, „ORLEN Obajtka”, „Armia Macierewicza” – to tylko niektóre instytucje czy podmioty, które totalna opozycja okrzyknęła PiS-owskimi i walczyła z nimi z całych sił. Teraz, gdy liderzy „totalnej” z woli zmęczonych PiS-em Polaków znaleźli się u władzy, stoją przed trudnym zadaniem realizacji swoich postulatów i programu wyborczego.

Z lamentów nad „dziurą budżetową” polityków Koalicji Obywatelskiej już możemy wyczytać, że rządy Donalda Tuska to nie będzie czas budowania ani inwestowania w Polskę i Polaków. Pieniędzy nie ma i nie będzie. Nihil novi, gdy rządzą liberałowie. Trzeba zaciskać pasa każdego obywatela (bo przecież nie swój), zdejmować pieniądz z rynku i zduszać konsumpcję, by nie rosła inflacja, a wtedy grupka utuczonych ekonomistów będzie z dumą patrzeć na swoje tabelki w Excelu. Gospodarkę trzeba chłodzić w walce z inflacją, słyszymy, a nie przeć w rozwój gospodarczy obwarowany mitycznym długiem publicznym, który nomen omen kosztuje nas coraz mniej dzięki rosnącemu PKB. Dług publiczny może i jest większy niż kiedyś, ale jego relacja do PKB spada dzięki rozwojowi tego drugiego. No, ale tego nie usłyszycie od liberałów.

Jeśli się nie chce budować ani inwestować, to trzeba burzyć i likwidować. Ile to już nasłuchaliśmy się o likwidowaniu TVP, IPN-u, Wojskach Obrony Terytorialnej, Turowa i energetyki węglowej w ogóle. Można też prywatyzować spółki Skarbu Państwa, żeby było mniej roboty i problemów z całym tym zarządzaniem. Należy też „zwijać” wszystko, co PiS wymyśliło, ale nie zdążyło zrealizować. Centralny Port Komunikacyjny, elektrownie atomowe, mur na granicy z Białorusią. Nie w smak są też wartości utożsamiane przez „totalniaków” z PiS-em, np. katolicyzm czy biało-czerwona flaga.

Piszę to trochę z przekąsem, ale przez ostatnie lata te wszystkie absurdalne propozycje padały z ust ludzi, którzy niebawem będą decydować o losie Rzeczypospolitej. Macie już ciarki na plecach?

Może niepotrzebnie. Po pierwsze: mamy prezydenta i „Solidarność” – obecnie największych i najsilniejszych strażników polskiej racji stanu. Po drugie: mamy też nas – Naród. Polacy potrafią się zorganizować i walczyć o swoje w najczarniejszej godzinie, a jestem przekonany, że politycy w ostatnim czasie uświadomili sobie, że z wolą ludu trzeba się liczyć. W końcu to działanie wbrew obywatelom (podniesienie wieku emerytalnego i proimigrancka postawa rządu) doprowadziło do utraty władzy przez Platformę w 2015 roku. Po trzecie: widać wyraziste pęknięcia w tym totalnym nurcie. Ludzi, którzy potrafią myśleć propaństwowo i nie brzydzą się tym, co związane jest z rządami Zjednoczonej Prawicy.

 

„Ślubuję. Tak mi dopomóż Bóg”

Te wyłomy wyraźnie było widać już podczas zaprzysiężenia nowych parlamentarzystów w Sejmie. Wielu obserwatorów i zwykłych wyborców zwróciło uwagę na słowa wypowiadane przez ślubujących posłów. Słowa „Ślubuję. Tak mi dopomóż Bóg” nie są niczym zaskakującym w ustach polityków szeroko rozumianej prawicy czy też centrum, ale wypowiedziane przez reprezentanta Lewicy wywołały małe poruszenie. Łukasz Litewka, bo o nim mowa, nie zamierzał ukrywać ani wstydzić się swojej wiary, mimo wyraźnej presji ze strony lewicowego środowiska. Wielu sympatyków Lewicy wypomniało mu to w mediach społecznościowych. On jednak pozostał wierny swoim wartościom, czym wzbudził szacunek reszty komentariatu.

O popularnym społeczniku, który w kampanii wyborczej zasłynął banerem z informacją zachęcającą do adopcji psa ze schroniska, zrobiło się głośno już nieco wcześniej, także ze względów światopoglądowych. Otóż „Gazeta Wyborcza” zaatakowała sejmowego debiutanta za jego domniemany brak poparcia dla aborcji do 12. tygodnia ciąży. Jak się okazuje, „GW” wysnuła ten zarzut na podstawie samej deklaracji wiary Litewki. On sam raczej rozwiał wątpliwości, podpisując się pod projektem ustawy Lewicy mającym legalizować aborcję na życzenie do 12. tygodnia ciąży.

Poseł Lewicy daje jednak jaskrawy przykład na to, że wiara nie jest domeną jedynie jednej strony, więc rugowanie takich postaw może być mieczem obosiecznym. Tym bardziej, że w ławach Sejmu zasiądą też politycy PSL-u, którym nie podobają się postępowe pomysły ich lewego koalicjanta.

 

Rozdmuchane piekło kobiet

Od czasu wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji Prawo i Sprawiedliwość nigdy na dłuższą metę nie przekroczyło 35 proc. poparcia. Po zaostrzeniu przepisów aborcyjnych partia Jarosława Kaczyńskiego mocno zniechęciła do siebie młody elektorat, co bardzo dobrze widać w wynikach wyborów. Naruszenie status quo ws. aborcji dało też pole do popisu dla Lewicy, która coraz głośniej i śmielej zaczęła postulować aborcję na życzenie do 12. tygodnia ciąży. Kiedyś ten postulat był wrzaskiem wąskiego marginesu miejskich feministek, których społeczeństwo nie chciało słuchać. W trakcie kampanii urosło do realnej opcji: albo mamy “piekło kobiet”, albo legalną aborcję. Okno dyskursu zostało przesunięte, a postulat Lewicy zdobywał coraz więcej sympatyków, głównie wśród młodych kobiet rzecz jasna, które PiS srogo wkurzyło. Wszystko to było niezdrowo podsycane przez polityków i media, jakoby teraz przez religijnych fundamentalistów kobiety masowo umierały na porodówkach przez zakaz aborcji. Tę narrację obnażają statystyki, które jasno pokazują, że kobiety wcale nie stały się męczennikami, a liczba zgonów – niezależnie, ile by ich było, zawsze smutnych i tragicznych w przypadku kobiet w ciąży – nie różni się od czasów, gdy obowiązywał kompromis aborcyjny. No, ale skoro zapowiadano zmianę złych PiS-owskich przepisów „Trybunału Julii Przyłębskiej”, to teraz trzeba to diametralnie zmienić. Czy aby na pewno?

Logiczne zdawałoby się, że skoro owe „piekło kobiet” zaczęło się od wyroku TK, to wystarczy wrócić do poprzedniego stanu, a piekło magicznie zamarznie i wcale nie jest do tego potrzebna legalizacja aborcji. Z tego założenia zdaje się wychodzić większość posłów PSL-u, część polityków związanych z Szymonem Hołownią, a nawet konserwatywna część działaczy Platformy Obywatelskiej.

Kilka dni po wyborach lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział w Radiu ZET: „My mamy wolność sumienia i ja nie będę nigdy w tych sprawach wprowadzał dyscypliny”, komentując sprawę aborcji w szeregach koalicji. Oznacza to, że jeśli dojdzie do głosowania w Sejmie nad projektem Lewicy legalizującym aborcję, to politycy PSL-u zagłosują według własnych sumień, a nie dyscypliny partyjnej czy koalicyjnej. A to w połączeniu z postawą ludzi Hołowni i części PO pogrzebie szansę na uzyskanie większości parlamentarnej pod tym projektem.

Wygląda na to, że czeka nas co najwyżej powrót do kompromisu aborcyjnego, którego naruszenie dziś krytykuje nawet część posłów PiS, z premierem Mateuszem Morawieckim na czele. Konserwatyści nie chcą dopuścić do aborcji na życzenie, a ci – jak się okazuje – są nie tylko po prawej stronie Sejmu X kadencji.

 

Nie „PiS-owskie”, tylko państwowe

Prawo i Sprawiedliwość ośmieliło Polaków do myślenia o Polsce w kategoriach dużego, europejskiego, ambitnego państwa, które chce się realizować na arenie międzynarodowej i rozwijać według własnego planu. Ludziom żyjącym w przeświadczeniu, że jesteśmy tylko słabszym i biedniejszym sąsiadem Niemców, nie mieści się to w głowie. Nie potrafią tego przetrawić, a co gorsza tyczy się to też polityków, w tym prawdopodobnie przyszłego premiera Donalda Tuska.

Skoro Polska jest „tylko” Polską, to po co jej duży port lotniczy? Przecież możemy latać po świecie z Frankfurtu. To samo tyczy się energetyki. Po co nam elektrownie atomowe, skoro to technologia przeszłości – jak stwierdzili nasi lepsi sąsiedzi. A już nie wspomnę o kopalniach węgla i elektrowniach konwencjonalnych. Przecież wiadomo, że to zło wcielone. Nadchodzi czas Odnawialnych Źródeł Energii i elektryfikacji! Chyba że chodzi o Izerę, wtedy to nie. Polacy nie mogą produkować aut, bo nie, i już.

Realizacja dużych i ambitnych projektów zapoczątkowanych przez PiS stoi dziś pod znakiem zapytania. Dlaczego? Bo są PiS-owskie! Albo megalomańskie, co nie przystoi takiej biednej Polsce. Trzeba znać swoje miejsce w szeregu, ot co!

Przepraszam za taką dawkę sarkazmu, ale kompleksy i „biedamyślenie” sporej części polityków, dziennikarzy i elit związanych z przyszłą władzą strasznie mi uwierają. Dlatego z nadzieją spoglądam w stronę osób związanych czy sympatyzujących z nową koalicją KO+TD+Lewica, które potrafią spojrzeć szerzej, bez klapek na oczach i dostrzec interes Polski, nawet jeśli będzie to oznaczało przyznanie PiS-owi racji.

– Projekt CPK musi być kontynuowany, bo to dla nas szansa na cywilizacyjny skok. Duży projekt inwestycyjny nie musi być wyrzucany do kosza tylko dlatego, że zainicjowała go inna opcja polityczna. Trzeba się kierować interesem społecznym. Patrzmy na możliwość rozwoju i kiedy jest szansa na cywilizacyjny skok – korzystajmy z niej – punktowała Paulina Matysiak za pośrednictwem mediów społecznościowych. Posłanka partii Razem wielokrotnie podkreślała, że Polska potrzebuje takich inwestycji, jak chociażby transport kolejowy. Wielu zapomina, że CPK to nie tylko spore lotnisko (wcale nie megalomańskie, bo jeśli powstanie, będzie dwunaste pod względem wielkości w Europie), ale także spora sieć kolei dużych prędkości.

– Synergia USA i Korei Południowej – jeśli chodzi o polski atom – to dobra wiadomość. No i trzeba pamiętać, że to projekt na lata, który wymaga odpowiedzialnego podejścia do ważnych infrastrukturalnych inwestycji. Opozycja będzie go kontynuować, bo jedno jest pewne: elektrowni jądrowych w Polsce potrzebujemy! – to także słowa pani poseł Pauliny Matysiak jeszcze z 2022 roku.

Gdyby to była postawa całej koalicji, to moglibyśmy spać nieco spokojniej. Tymczasem partia Razem postanowiła poprzeć rząd Donalda Tuska, ale do niego nie wchodzić. Zdecydowali tak, ponieważ ich postulaty w dużej mierze odrzucono w rozmowach nad umową koalicyjną. No cóż, najwyraźniej uznano, że „Razemki” to błąd w matrixie.

 

My, naród

Nie ma co załamywać rąk. Prawdziwym batem na polityków możemy być my sami – obywatele. To na nas również, a może przede wszystkim, spoczywa odpowiedzialność za Polskę. Jestem przekonany, że dzięki nieprzejednanej postawie Polaków w tak kluczowych sprawach jak energetyka, bezpieczeństwo, ład wewnętrzny dziś nawet liberalni politycy nie mają odwagi i śmiałości, by mówić o przyjmowaniu imigrantów pod dyktando Brukseli czy jawnie zaprzepaścić wielkie projekty inwestycyjne. Jeśli tak się stanie, to trzeba podnieść głos, zebrać sojuszników, by zwyciężyła wola ludu. Musi zwyciężyć.


 

POLECANE
Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego

Kierowcy od 26 listopada 2025 r. mogą korzystać już z pełnego przekroju zmodernizowanego odcinka DK91 dawnej gierkówki między Częstochową a Podwarpiem. To część wartej 106 mln zł przebudowy ponad 40 km trasy.

Dobre wieści dla Konfederacji. Nowy sondaż partyjny z ostatniej chwili
Dobre wieści dla Konfederacji. Nowy sondaż partyjny

KO utrzymuje pozycję lidera, ale prawica mogłaby przejąć władzę dzięki mocno rosnącej Konfederacji i wejściu Konfederacji Korony Polskiej do Sejmu – wynika z badania United Surveys dla Wirtualnej Polski.

Wraca sprawa pozwu przeciw prof. Zybertowiczowi. „Mroczne strony Okrągłego Stołu” tylko u nas
Wraca sprawa pozwu przeciw prof. Zybertowiczowi. „Mroczne strony Okrągłego Stołu”

W czwartek Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatrzy sprawę pozwu złożonego przeciwko prof. Andrzejowi Zybertowiczowi przez ponad 30 osób, które poczuły się urażone jego słowami. W lutym 2019 r. znany socjolog prowadził młodzieżową debatę oxfordzką. Wówczas w 2,5 minutowym podsumowaniu zacytował znanego opozycjonistę Andrzeja Gwiazdę.  Jego słowa wywołały burzę. Wśród pozywających byli m.in. Władysław Frasyniuk, Zbigniew Bujak, Jacek Moskwa czy Aleksander Hall.

Atak pod Białym Domem. Trump ujawnił, kim był napastnik z ostatniej chwili
Atak pod Białym Domem. Trump ujawnił, kim był napastnik

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w środę wieczorem czasu miejscowego, że atak na dwóch żołnierzy Gwardii Narodowej, do którego doszło tego dnia nieopodal Białego Domu w Waszyngtonie, był aktem terroru. Zapowiedział ponowne sprawdzenie ludzi, którzy przybyli do USA z Afganistanu.

Polska pod śniegiem. Ponad 1600 interwencji strażaków w jeden dzień Wiadomości
Polska pod śniegiem. Ponad 1600 interwencji strażaków w jeden dzień

W związku z intensywnymi opadami śniegu i deszczu ze śniegiem, które przez cały dzień występowały w wielu regionach Polski, strażacy PSP i OSP odnotowali 1623 interwencje - poinformował w środę wieczorem rzecznik komendanta głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski.

Strzelanina w pobliżu Białego Domu. Nie żyją dwaj żołnierze z ostatniej chwili
Strzelanina w pobliżu Białego Domu. Nie żyją dwaj żołnierze

Gubernator Wirginii Zachodniej Patrick Morrisey poinformował, że obaj żołnierze Gwardii Narodowej, postrzeleni w środę w Waszyngtonie nieopodal Białego Domu, zmarli na skutek odniesionych ran. Obaj stanowili część żołnierzy Gwardii wysłanych do stolicy z rządzonego przez niego stanu.

Niemcy w szoku. Ten popularny produkt nigdy nie był tak drogi Wiadomości
Niemcy w szoku. Ten popularny produkt nigdy nie był tak drogi

W Niemczech ceny czekolady i pralinek poszybowały w górę jak szalone. Federalny Urząd Statystyczny podał konkretne liczby za październik 2025: zwykła tabliczka czekolady podrożała o 30,7 procent w porównaniu z rokiem poprzednim, sama czekolada jako kategoria o 21,8 procent, a praliny aż o 22,1 procent. Batony i inne wyroby czekoladowe zdrożały „tylko” o 16 procent.

Znany muzyk bardzo chory. Dramatyczne problemy artysty Wiadomości
Znany muzyk bardzo chory. Dramatyczne problemy artysty

Elton John, jedna z największych ikon światowej sceny muzycznej, ponownie zabrał głos w sprawie problemów zdrowotnych, które od wielu miesięcy utrudniają mu codzienne funkcjonowanie. Choć 78-letni artysta od dawna zapewnia fanów, że pozostaje pod świetną opieką lekarzy i rodziny, teraz przyznał, że jego wzrok uległ poważnemu pogorszeniu.

Samuel Pereira: Między Berlinem a Warszawą - kto tworzy prawo tylko u nas
Samuel Pereira: Między Berlinem a Warszawą - kto tworzy prawo

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie uznawania małżeństw jednopłciowych pokazuje coś więcej niż spór o definicję rodziny. To test granic między unijnym prawem a suwerenną decyzją państw członkowskich.

Kosiniak-Kamysz: Nie ma potrzeby przywracania obowiązkowej służby wojskowej z ostatniej chwili
Kosiniak-Kamysz: Nie ma potrzeby przywracania obowiązkowej służby wojskowej

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił w środę podczas Forum Samorządowego w Zakopanem, że obecnie nie ma potrzeby odmrażania obowiązkowej służby wojskowej, wskazując na wysokie zainteresowanie dobrowolną służbą.

REKLAMA

Błędy w totalnym matrixie

Lata negowania przez totalną opozycję wszystkiego, co robił rząd Zjednoczonej Prawicy, może mieć fatalne konsekwencje dla Polski. Bo jak teraz zarządzać państwem, w którym jeszcze wczoraj wszystko było niepraworządne i PiS-owskie? Na szczęście są osoby i środowiska związane z nową koalicją, które wyłamują się z tego antypisowskiego zacietrzewienia.
Podpisanie umowy koalicyjnej przez Donalda Tuska, Władysława Kosiniaka-Kamysza, Szymona Hołownię, Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia w Senacie RP.
Podpisanie umowy koalicyjnej przez Donalda Tuska, Władysława Kosiniaka-Kamysza, Szymona Hołownię, Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia w Senacie RP. / Klub Lewicy, CC BY-SA 2.0 , via Wikimedia Commons

„Trybunał Julii Przyłębskiej”, „Neo-KRS”, „ORLEN Obajtka”, „Armia Macierewicza” – to tylko niektóre instytucje czy podmioty, które totalna opozycja okrzyknęła PiS-owskimi i walczyła z nimi z całych sił. Teraz, gdy liderzy „totalnej” z woli zmęczonych PiS-em Polaków znaleźli się u władzy, stoją przed trudnym zadaniem realizacji swoich postulatów i programu wyborczego.

Z lamentów nad „dziurą budżetową” polityków Koalicji Obywatelskiej już możemy wyczytać, że rządy Donalda Tuska to nie będzie czas budowania ani inwestowania w Polskę i Polaków. Pieniędzy nie ma i nie będzie. Nihil novi, gdy rządzą liberałowie. Trzeba zaciskać pasa każdego obywatela (bo przecież nie swój), zdejmować pieniądz z rynku i zduszać konsumpcję, by nie rosła inflacja, a wtedy grupka utuczonych ekonomistów będzie z dumą patrzeć na swoje tabelki w Excelu. Gospodarkę trzeba chłodzić w walce z inflacją, słyszymy, a nie przeć w rozwój gospodarczy obwarowany mitycznym długiem publicznym, który nomen omen kosztuje nas coraz mniej dzięki rosnącemu PKB. Dług publiczny może i jest większy niż kiedyś, ale jego relacja do PKB spada dzięki rozwojowi tego drugiego. No, ale tego nie usłyszycie od liberałów.

Jeśli się nie chce budować ani inwestować, to trzeba burzyć i likwidować. Ile to już nasłuchaliśmy się o likwidowaniu TVP, IPN-u, Wojskach Obrony Terytorialnej, Turowa i energetyki węglowej w ogóle. Można też prywatyzować spółki Skarbu Państwa, żeby było mniej roboty i problemów z całym tym zarządzaniem. Należy też „zwijać” wszystko, co PiS wymyśliło, ale nie zdążyło zrealizować. Centralny Port Komunikacyjny, elektrownie atomowe, mur na granicy z Białorusią. Nie w smak są też wartości utożsamiane przez „totalniaków” z PiS-em, np. katolicyzm czy biało-czerwona flaga.

Piszę to trochę z przekąsem, ale przez ostatnie lata te wszystkie absurdalne propozycje padały z ust ludzi, którzy niebawem będą decydować o losie Rzeczypospolitej. Macie już ciarki na plecach?

Może niepotrzebnie. Po pierwsze: mamy prezydenta i „Solidarność” – obecnie największych i najsilniejszych strażników polskiej racji stanu. Po drugie: mamy też nas – Naród. Polacy potrafią się zorganizować i walczyć o swoje w najczarniejszej godzinie, a jestem przekonany, że politycy w ostatnim czasie uświadomili sobie, że z wolą ludu trzeba się liczyć. W końcu to działanie wbrew obywatelom (podniesienie wieku emerytalnego i proimigrancka postawa rządu) doprowadziło do utraty władzy przez Platformę w 2015 roku. Po trzecie: widać wyraziste pęknięcia w tym totalnym nurcie. Ludzi, którzy potrafią myśleć propaństwowo i nie brzydzą się tym, co związane jest z rządami Zjednoczonej Prawicy.

 

„Ślubuję. Tak mi dopomóż Bóg”

Te wyłomy wyraźnie było widać już podczas zaprzysiężenia nowych parlamentarzystów w Sejmie. Wielu obserwatorów i zwykłych wyborców zwróciło uwagę na słowa wypowiadane przez ślubujących posłów. Słowa „Ślubuję. Tak mi dopomóż Bóg” nie są niczym zaskakującym w ustach polityków szeroko rozumianej prawicy czy też centrum, ale wypowiedziane przez reprezentanta Lewicy wywołały małe poruszenie. Łukasz Litewka, bo o nim mowa, nie zamierzał ukrywać ani wstydzić się swojej wiary, mimo wyraźnej presji ze strony lewicowego środowiska. Wielu sympatyków Lewicy wypomniało mu to w mediach społecznościowych. On jednak pozostał wierny swoim wartościom, czym wzbudził szacunek reszty komentariatu.

O popularnym społeczniku, który w kampanii wyborczej zasłynął banerem z informacją zachęcającą do adopcji psa ze schroniska, zrobiło się głośno już nieco wcześniej, także ze względów światopoglądowych. Otóż „Gazeta Wyborcza” zaatakowała sejmowego debiutanta za jego domniemany brak poparcia dla aborcji do 12. tygodnia ciąży. Jak się okazuje, „GW” wysnuła ten zarzut na podstawie samej deklaracji wiary Litewki. On sam raczej rozwiał wątpliwości, podpisując się pod projektem ustawy Lewicy mającym legalizować aborcję na życzenie do 12. tygodnia ciąży.

Poseł Lewicy daje jednak jaskrawy przykład na to, że wiara nie jest domeną jedynie jednej strony, więc rugowanie takich postaw może być mieczem obosiecznym. Tym bardziej, że w ławach Sejmu zasiądą też politycy PSL-u, którym nie podobają się postępowe pomysły ich lewego koalicjanta.

 

Rozdmuchane piekło kobiet

Od czasu wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji Prawo i Sprawiedliwość nigdy na dłuższą metę nie przekroczyło 35 proc. poparcia. Po zaostrzeniu przepisów aborcyjnych partia Jarosława Kaczyńskiego mocno zniechęciła do siebie młody elektorat, co bardzo dobrze widać w wynikach wyborów. Naruszenie status quo ws. aborcji dało też pole do popisu dla Lewicy, która coraz głośniej i śmielej zaczęła postulować aborcję na życzenie do 12. tygodnia ciąży. Kiedyś ten postulat był wrzaskiem wąskiego marginesu miejskich feministek, których społeczeństwo nie chciało słuchać. W trakcie kampanii urosło do realnej opcji: albo mamy “piekło kobiet”, albo legalną aborcję. Okno dyskursu zostało przesunięte, a postulat Lewicy zdobywał coraz więcej sympatyków, głównie wśród młodych kobiet rzecz jasna, które PiS srogo wkurzyło. Wszystko to było niezdrowo podsycane przez polityków i media, jakoby teraz przez religijnych fundamentalistów kobiety masowo umierały na porodówkach przez zakaz aborcji. Tę narrację obnażają statystyki, które jasno pokazują, że kobiety wcale nie stały się męczennikami, a liczba zgonów – niezależnie, ile by ich było, zawsze smutnych i tragicznych w przypadku kobiet w ciąży – nie różni się od czasów, gdy obowiązywał kompromis aborcyjny. No, ale skoro zapowiadano zmianę złych PiS-owskich przepisów „Trybunału Julii Przyłębskiej”, to teraz trzeba to diametralnie zmienić. Czy aby na pewno?

Logiczne zdawałoby się, że skoro owe „piekło kobiet” zaczęło się od wyroku TK, to wystarczy wrócić do poprzedniego stanu, a piekło magicznie zamarznie i wcale nie jest do tego potrzebna legalizacja aborcji. Z tego założenia zdaje się wychodzić większość posłów PSL-u, część polityków związanych z Szymonem Hołownią, a nawet konserwatywna część działaczy Platformy Obywatelskiej.

Kilka dni po wyborach lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział w Radiu ZET: „My mamy wolność sumienia i ja nie będę nigdy w tych sprawach wprowadzał dyscypliny”, komentując sprawę aborcji w szeregach koalicji. Oznacza to, że jeśli dojdzie do głosowania w Sejmie nad projektem Lewicy legalizującym aborcję, to politycy PSL-u zagłosują według własnych sumień, a nie dyscypliny partyjnej czy koalicyjnej. A to w połączeniu z postawą ludzi Hołowni i części PO pogrzebie szansę na uzyskanie większości parlamentarnej pod tym projektem.

Wygląda na to, że czeka nas co najwyżej powrót do kompromisu aborcyjnego, którego naruszenie dziś krytykuje nawet część posłów PiS, z premierem Mateuszem Morawieckim na czele. Konserwatyści nie chcą dopuścić do aborcji na życzenie, a ci – jak się okazuje – są nie tylko po prawej stronie Sejmu X kadencji.

 

Nie „PiS-owskie”, tylko państwowe

Prawo i Sprawiedliwość ośmieliło Polaków do myślenia o Polsce w kategoriach dużego, europejskiego, ambitnego państwa, które chce się realizować na arenie międzynarodowej i rozwijać według własnego planu. Ludziom żyjącym w przeświadczeniu, że jesteśmy tylko słabszym i biedniejszym sąsiadem Niemców, nie mieści się to w głowie. Nie potrafią tego przetrawić, a co gorsza tyczy się to też polityków, w tym prawdopodobnie przyszłego premiera Donalda Tuska.

Skoro Polska jest „tylko” Polską, to po co jej duży port lotniczy? Przecież możemy latać po świecie z Frankfurtu. To samo tyczy się energetyki. Po co nam elektrownie atomowe, skoro to technologia przeszłości – jak stwierdzili nasi lepsi sąsiedzi. A już nie wspomnę o kopalniach węgla i elektrowniach konwencjonalnych. Przecież wiadomo, że to zło wcielone. Nadchodzi czas Odnawialnych Źródeł Energii i elektryfikacji! Chyba że chodzi o Izerę, wtedy to nie. Polacy nie mogą produkować aut, bo nie, i już.

Realizacja dużych i ambitnych projektów zapoczątkowanych przez PiS stoi dziś pod znakiem zapytania. Dlaczego? Bo są PiS-owskie! Albo megalomańskie, co nie przystoi takiej biednej Polsce. Trzeba znać swoje miejsce w szeregu, ot co!

Przepraszam za taką dawkę sarkazmu, ale kompleksy i „biedamyślenie” sporej części polityków, dziennikarzy i elit związanych z przyszłą władzą strasznie mi uwierają. Dlatego z nadzieją spoglądam w stronę osób związanych czy sympatyzujących z nową koalicją KO+TD+Lewica, które potrafią spojrzeć szerzej, bez klapek na oczach i dostrzec interes Polski, nawet jeśli będzie to oznaczało przyznanie PiS-owi racji.

– Projekt CPK musi być kontynuowany, bo to dla nas szansa na cywilizacyjny skok. Duży projekt inwestycyjny nie musi być wyrzucany do kosza tylko dlatego, że zainicjowała go inna opcja polityczna. Trzeba się kierować interesem społecznym. Patrzmy na możliwość rozwoju i kiedy jest szansa na cywilizacyjny skok – korzystajmy z niej – punktowała Paulina Matysiak za pośrednictwem mediów społecznościowych. Posłanka partii Razem wielokrotnie podkreślała, że Polska potrzebuje takich inwestycji, jak chociażby transport kolejowy. Wielu zapomina, że CPK to nie tylko spore lotnisko (wcale nie megalomańskie, bo jeśli powstanie, będzie dwunaste pod względem wielkości w Europie), ale także spora sieć kolei dużych prędkości.

– Synergia USA i Korei Południowej – jeśli chodzi o polski atom – to dobra wiadomość. No i trzeba pamiętać, że to projekt na lata, który wymaga odpowiedzialnego podejścia do ważnych infrastrukturalnych inwestycji. Opozycja będzie go kontynuować, bo jedno jest pewne: elektrowni jądrowych w Polsce potrzebujemy! – to także słowa pani poseł Pauliny Matysiak jeszcze z 2022 roku.

Gdyby to była postawa całej koalicji, to moglibyśmy spać nieco spokojniej. Tymczasem partia Razem postanowiła poprzeć rząd Donalda Tuska, ale do niego nie wchodzić. Zdecydowali tak, ponieważ ich postulaty w dużej mierze odrzucono w rozmowach nad umową koalicyjną. No cóż, najwyraźniej uznano, że „Razemki” to błąd w matrixie.

 

My, naród

Nie ma co załamywać rąk. Prawdziwym batem na polityków możemy być my sami – obywatele. To na nas również, a może przede wszystkim, spoczywa odpowiedzialność za Polskę. Jestem przekonany, że dzięki nieprzejednanej postawie Polaków w tak kluczowych sprawach jak energetyka, bezpieczeństwo, ład wewnętrzny dziś nawet liberalni politycy nie mają odwagi i śmiałości, by mówić o przyjmowaniu imigrantów pod dyktando Brukseli czy jawnie zaprzepaścić wielkie projekty inwestycyjne. Jeśli tak się stanie, to trzeba podnieść głos, zebrać sojuszników, by zwyciężyła wola ludu. Musi zwyciężyć.



 

Polecane