Sądokracja

Sądokracja? Nowa ekipa idąca do władzy z hasłem przywrócenia praworządności ma potężnego sojusznika w ustanawianiu w Polsce rewolucji obyczajowej.
Posąg Temidy - zdjęcie poglądowe Sądokracja
Posąg Temidy - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Według zwycięzców z partii opozycyjnych zmiana władzy ma przynieść w końcu wymarzoną praworządność. To hasło klucz było kanwą całego buntu ulicznego obozu anty-PiS i legendy o końcu demokracji w Polsce.

Ideologiczny klucz

Jednak jaka ma być ta praworządność? Co do definicji praworządność to „podstawowa zasada demokratycznego państwa prawnego. Oznacza ona, że państwo ma być rządzone prawem, prawo stoi ponad państwem (przedstawicielami władzy), ma być wytyczną działania dla władz i dla społeczeństwa”. Tyle, jeśli ktoś nie wierzy, niech zajrzy na stronę biura rzecznika praw obywatelskich.

Dalej zaczyna się szeroka przestrzeń interpretacji praworządności, która – warto pamiętać – zawsze jest pewnym ideałem, do którego się dąży, i nigdy nie będzie tak, że wszyscy zgodnie powiedzą: „Oto mamy w końcu praworządność”.

Właśnie naginanie interpretacji prawa i manipulacja nim są doskonałymi narzędziami osiągania celów, które w demokracji trudno realizować drogą żmudnych debat publicznych, ciągnących się w nieskończoność dyskusji, protestów czy czytań parlamentarnych. To wyrok w sprawie Roe przeciwko Wade z 1973 roku w USA otworzył drogę do szeroko stosowanej aborcji w tym kraju. Prawo kształtuje obyczaj – o ile liczbę aborcji w USA przed wyrokiem szacowano na około 800 tys., o tyle w roku 1980 było to już 1,6 mln.

„Lewica znalazła sobie swoisty szlak Hồ Chí Minha, by obejść zasady demokracji. Dzięki upychaniu w sądach swoich zwolenników, może narzucać swoje poglądy i wartości społeczeństwu bez konieczności wygrywania wyborów lub przekonywania ustawodawców. […] Naród już Ameryką nie włada. Chociaż nasze społeczeństwo jest demokratyczne, rządy takie nie są. Państwo popadło w tyranię nieobieralnych sędziów” – pisze Patrick Buchanan w książce „Prawica na manowcach”.

Władza sądownicza w Europie również jest narzędziem lewicowej inżynierii społecznej, a mówiąc dosadniej – rewolucji obyczajowej i coraz częściej widać to w wyrokach w polskim sądownictwie. Każdy sędzia powinien być niezależny, niezawisły. Każdy sędzia też jest człowiekiem i ma swój własny system wartości.

Przykłady można by mnożyć. Oto były szef Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz został prawomocnie skazany za kierowanie atakiem na aktywistkę Babcię Kasię podczas protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącym aborcji. Robert Bąkiewicz ma pracować społecznie i zapłacić 10 tys. zł nawiązki dla aktywistki. Bąkiewicz twierdził, że bronił kościoła, ale według sądu twierdzenia te nie znajdują aprobaty w świetle polskiego porządku prawnego. Ktoś, kto chodził wtedy – podobnie jak skazany Bąkiewicz – bronić kościołów, ten nie ma żadnych wątpliwości, kto był agresorem, a kto obrońcą.

Także czterech europosłów PiS straciło ostatnio immunitet, ponieważ „polubili” spot wyborczy PiS z kampanii przed wyborami samorządowymi w 2018 roku. „Pierwszy raz w historii PE posłowie stracili immunitet za polubienie na Facebooku” – skomentowała Beata Kempa.

Sądy i przesądy

Publicystka z Wielkiej Brytanii Melanie Phillips opisuje, jak daleko sprawa zaszła w jej kraju: „Zamiast rządów prawa coraz częściej mamy do czynienia z rządami prawników. Zamiast stanowić narzędzie wyrażające wartości narodu, prawo coraz bardziej staje się moralnym celem samo w sobie”.

Rewolucjonistą najbardziej skutecznym, nieodwołalnym i posiadającym instytucjonalne środki przymusu jest dyktat sądowy. Lewicowych aktywistów można wyśmiać, prawa należy przestrzegać. Prawo nie tylko kształtuje obyczaj, jest także wychowawcą wskazującym, które zachowania są pożądane, a które narażone na sankcje karne. Inżynierowie społeczni odkryli już dawno, że rewolucja prawna to brama, przez którą najpewniej i najszybciej przeprowadza się dzisiaj postępowe idee. To, co nie przeszłoby w drodze głosowania, przepycha się po cichu przez system sądowy.

Rewolucja francuska stanowi wzór z Sèvres wprzęgnięcia prawa i prawników do ambitnych celów rewolucyjnych. Teodor Jeske-Choiński w książce z 1905 roku „Psychologia rewolucji francuskiej” opisuje, jak doniosłą rolę w jej propagowaniu odegrali młodzi prawnicy ogarnięci ideą filozoficzną Jeana-Jacques’a Rousseau. „W tę nędzę okrutną wpadła płomieniem, pobudką bojową niewinna na pozór, idealna doktryna Rousseau. Roznosili [ją] po wsiach i miasteczkach głównie adwokaci prowincjonalni, którzy nauczywszy się trochę prawa w szkole, a biegłości języka przed kratkami, mniemali, iż byli stworzeni na prawodawców, na odnowicieli królestwa. Wszyscy oni, wyszedłszy z mieszczaństwa, posiadali dużo ambicji a mało środków do ich wcielenia, wszyscy byli namiętnymi, szczerymi wielbicielami Rousseau, którego doktryna otwierała ambitnym na rozcież bramę do władzy. Trzeba sobie przygotować, zjednać lud, jego głosy, albowiem zbliżały się wybory do Stanów Generalnych. Wszedłszy do Stanów, nie trudno zwrócić na siebie uwagę całego narodu. Więc agitowali adwokaci, wykładali ludowi miejskiemu i wiejskiemu «nową ewangelię», uczyli go równości i wolności, a lud, zwykle podejrzliwy, nieufny, łatwowierny zaś tylko wtedy, gdy idzie o poprawę jego bytu, słuchał chętnie tych nowin, które miały zdjąć z niego od razu ohydny ciężar nędzy. A gdy jeszcze jakiś przebiegły agitator, który wiedział, że lud kocha swojego króla, bo korona broniła zawsze z urzędu słabych przeciw mocnym – gdy jakiś prowincjonalny lis polityczny rozpuścił wieść, iż dobry król nie życzy sobie nierówności stanów, przywilejów, własności, iż pozwolił rabować bogatych, wówczas rzucił się głodny nędzarz na sytego szlachcica, księdza, zamożnego mieszczanina i palił, burzył, zabijał, chwytał, co się dało złapać, bo «tak dobry król pozwalał»” – pisze Jeske-Choiński.

Dalej autor opisuje ówczesną atmosferę jako „opętanie wszystkich doktryną filozoficzną, wiszącą w powietrzu, nie opartą na znajomości natury ludzkiej”. Czy coś się zmieniło do dzisiaj w tej kwestii? Zmieniły się didaskalia, ale prawo jako główne narzędzie rewolucjonistów pozostało bez zmian.

Marguerite A. Peeters, autorka książki „Gender – światowa norma polityczna i kulturowa”, goszcząc kilka lat temu w Polsce, mówiła: – Najpierw będziecie ciągani po sądach, będziecie wykluczani z przestrzeni publicznej, będzie się was zmuszać do przyjmowania prawa godzącego w waszą wiarę. Jeśli się nie przeciwstawicie, to czeka was los katolików w Niemczech, Belgii czy Francji”.

Kiedy wymiar sądowniczy zawłaszczy sobie prawo do wyznaczania norm etyczno-moralnych bez oglądania się na wartości polityczne i religijne narodu, wtedy jego legitymizacja wobec wszystkich obywateli staje się coraz bardziej problematyczna. W monolitycznym państwie „prawa” lewica mówi o coraz bardziej poszerzonej sferze wolności, pluralizmie, a zwykli ludzie, a szczególnie konserwatywna część społeczeństwa ma coraz bardziej związane ręce. Dzisiejsi rewolucjoniści nie chcą pluralizmu i każdy próbujący wyłamać się z jedynie słusznych poglądów musi się zderzyć z konsekwencjami prawnymi.

„Marsz w kierunku totalitaryzmu rozkłada się na trzy etapy. Pierwszym jest negacja istnienia prawa i prawdy obiektywnej, czego konsekwencję stanowi zrównanie dobra i zła, grzechu i cnoty. Drugim – instytucjonalizacja dewiacji moralnych objawiająca się w przemianie prywatnej niegodziwości w publiczną cnotę. Trzecim wreszcie – wprowadzenie ostracyzmu społecznego i prawnej karalności dobra. Do tego momentu właśnie doszliśmy. Żyjemy w społeczeństwie hołdującym swoistemu antydekalogowi, w którym dozwolone jest wszystko poza publicznym deklarowaniem wierności zasadom porządku naturalnego i chrześcijańskiego” – pisze Roberto de Mattei w książce „Dyktatura relatywizmu”. Polska wkracza na tę drogę.

„Nie prawuj się z sędzią, ponieważ według jego uznania wydadzą mu wyrok” – mówi „Mądrość Syracha”. Kto ma klucz do serc i umysłów sędziów, ten już wygrał.

Tekst pochodzi z 47 (1817) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Pożary i sytuacja na granicy. Tusk zwołuje pilne spotkanie z ostatniej chwili
Pożary i sytuacja na granicy. Tusk zwołuje pilne spotkanie

Rzecznik rządu Adam Szłapka przekazał, że premier Donald Tusk zwołał na godz. 12 pilne spotkanie w sprawie "ostatnich pożarów i sytuacji na granicy".

Kompromitacja minister Tuska w Kanale Zero. Bosak zapytał ją o dane z ostatniej chwili
Kompromitacja minister Tuska w Kanale Zero. Bosak zapytał ją o dane

W czwartek w Kanale Zero Adriana Porowska, minister w rządzie Donalda Tuska, zapytana o nielegalnych imigrantów powoływała się na… dane niemieckich służb. Przyznała, że polskie dane "będą od poniedziałku". Zaatakowała także członków Ruchu Obrony Granic i chwaliła film "Zielona granica".

Rz: Miała być „wielka, piękna” strategia dla AI. Polski rząd odstawił fuszerkę Wiadomości
"Rz": Miała być „wielka, piękna” strategia dla AI. Polski rząd odstawił fuszerkę

Rodzima branża technologiczna równa z ziemią projekt Ministerstwa Cyfryzacji. Rządowe przedsięwzięcie miało wyznaczyć kierunki rozwoju sztucznej inteligencji do 2030 r.

Wydział wewnętrzny zatrzymał 4 policjantów. Jeden już trafił do aresztu z ostatniej chwili
Wydział wewnętrzny zatrzymał 4 policjantów. Jeden już trafił do aresztu

Czterech policjantów zostało zatrzymanych przez Biuro Spraw Wewnętrznych Policji. Zostali oskarżeni o ujawnianie materiałów ze śledztwa.

Holandia przegłosowała najsurowsze prawo azylowe wszech czasów tylko u nas
Holandia przegłosowała "najsurowsze prawo azylowe wszech czasów"

Holandia jest na zakręcie swojej historii. W czerwcu 2025 roku koalicja rządowa, w której PVV była największą siłą, rozpadła się po niecałym roku z powodu sporów o politykę migracyjną. Jednocześnie holenderski parlament przegłosował ostre antyimigranckie prawo.

Atak nożownika przed fińskim centrum handlowym  Wiadomości
Atak nożownika przed fińskim centrum handlowym

W wyniku ataku nożownika w centrum Tampere w środkowej Finlandii, do którego doszło w czwartek po południu, ranne zostały cztery osoby. To nie jedyny atak z użyciem niebezpiecznego narzędzia w miejscu publicznym, jaki zdarzył się w czwartek w Europie. 

Pożar w Ząbkach: 500 osób bez dachu nad głową. Na miejscu ekipa kryminalistyczna z ostatniej chwili
Pożar w Ząbkach: 500 osób bez dachu nad głową. Na miejscu ekipa kryminalistyczna

Przez całą noc trwała akcja gaśnicza budynków przy ul. Powstańców w podwarszawskich Ząbkach. W wyniku ogromnego pożaru 500 osób straciło dach nad głową, zniszczonych lub uszkodzonych zostało ok. 200 mieszkań. Na godzinę 8 w piątek zapowiedziano zebranie zespołu zarządzania kryzysowego. Na miejscu jest ekipa techników kryminalistycznych policji, zabezpieczająca ślady niezbędne do ustalenia przyczyn pożaru.

Geje uznali się za lesbijki i zgarnęli kobietom nagrody sprzed nosa tylko u nas
Geje uznali się za lesbijki i zgarnęli kobietom nagrody sprzed nosa

Kolejny raz kilku transseksualistów zabrało kobietom sportowe nagrody przeznaczone dla zawodniczek, które kobietami się urodziły, a nie tylko mianowały. Kto jednak transseksualiście zabroni, skoro każdy z nas może sobie dzisiaj dowolnie wybrać swoją prawdziwą rzekomo tożsamość?

Kongres USA przyjął wielką piękną ustawę Donalda Trumpa z ostatniej chwili
Kongres USA przyjął "wielką piękną ustawę" Donalda Trumpa

Izba Reprezentantów USA przyjęła ustawę "One Big Beautiful Bill Act" zapowiadaną przez prezydenta Donalda Trumpa, łączącą cięcia podatków, redukcje socjalne i większe środki na deportacje.

Ogromny pożar bloku mieszkalnego w Ząbkach z ostatniej chwili
Ogromny pożar bloku mieszkalnego w Ząbkach

Około 20 zastępów straży pożarnej walczy z pożarem budynku wielorodzinnego przy ulicy Powstańców 62 w podwarszawskich Ząbkach.

REKLAMA

Sądokracja

Sądokracja? Nowa ekipa idąca do władzy z hasłem przywrócenia praworządności ma potężnego sojusznika w ustanawianiu w Polsce rewolucji obyczajowej.
Posąg Temidy - zdjęcie poglądowe Sądokracja
Posąg Temidy - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Według zwycięzców z partii opozycyjnych zmiana władzy ma przynieść w końcu wymarzoną praworządność. To hasło klucz było kanwą całego buntu ulicznego obozu anty-PiS i legendy o końcu demokracji w Polsce.

Ideologiczny klucz

Jednak jaka ma być ta praworządność? Co do definicji praworządność to „podstawowa zasada demokratycznego państwa prawnego. Oznacza ona, że państwo ma być rządzone prawem, prawo stoi ponad państwem (przedstawicielami władzy), ma być wytyczną działania dla władz i dla społeczeństwa”. Tyle, jeśli ktoś nie wierzy, niech zajrzy na stronę biura rzecznika praw obywatelskich.

Dalej zaczyna się szeroka przestrzeń interpretacji praworządności, która – warto pamiętać – zawsze jest pewnym ideałem, do którego się dąży, i nigdy nie będzie tak, że wszyscy zgodnie powiedzą: „Oto mamy w końcu praworządność”.

Właśnie naginanie interpretacji prawa i manipulacja nim są doskonałymi narzędziami osiągania celów, które w demokracji trudno realizować drogą żmudnych debat publicznych, ciągnących się w nieskończoność dyskusji, protestów czy czytań parlamentarnych. To wyrok w sprawie Roe przeciwko Wade z 1973 roku w USA otworzył drogę do szeroko stosowanej aborcji w tym kraju. Prawo kształtuje obyczaj – o ile liczbę aborcji w USA przed wyrokiem szacowano na około 800 tys., o tyle w roku 1980 było to już 1,6 mln.

„Lewica znalazła sobie swoisty szlak Hồ Chí Minha, by obejść zasady demokracji. Dzięki upychaniu w sądach swoich zwolenników, może narzucać swoje poglądy i wartości społeczeństwu bez konieczności wygrywania wyborów lub przekonywania ustawodawców. […] Naród już Ameryką nie włada. Chociaż nasze społeczeństwo jest demokratyczne, rządy takie nie są. Państwo popadło w tyranię nieobieralnych sędziów” – pisze Patrick Buchanan w książce „Prawica na manowcach”.

Władza sądownicza w Europie również jest narzędziem lewicowej inżynierii społecznej, a mówiąc dosadniej – rewolucji obyczajowej i coraz częściej widać to w wyrokach w polskim sądownictwie. Każdy sędzia powinien być niezależny, niezawisły. Każdy sędzia też jest człowiekiem i ma swój własny system wartości.

Przykłady można by mnożyć. Oto były szef Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz został prawomocnie skazany za kierowanie atakiem na aktywistkę Babcię Kasię podczas protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącym aborcji. Robert Bąkiewicz ma pracować społecznie i zapłacić 10 tys. zł nawiązki dla aktywistki. Bąkiewicz twierdził, że bronił kościoła, ale według sądu twierdzenia te nie znajdują aprobaty w świetle polskiego porządku prawnego. Ktoś, kto chodził wtedy – podobnie jak skazany Bąkiewicz – bronić kościołów, ten nie ma żadnych wątpliwości, kto był agresorem, a kto obrońcą.

Także czterech europosłów PiS straciło ostatnio immunitet, ponieważ „polubili” spot wyborczy PiS z kampanii przed wyborami samorządowymi w 2018 roku. „Pierwszy raz w historii PE posłowie stracili immunitet za polubienie na Facebooku” – skomentowała Beata Kempa.

Sądy i przesądy

Publicystka z Wielkiej Brytanii Melanie Phillips opisuje, jak daleko sprawa zaszła w jej kraju: „Zamiast rządów prawa coraz częściej mamy do czynienia z rządami prawników. Zamiast stanowić narzędzie wyrażające wartości narodu, prawo coraz bardziej staje się moralnym celem samo w sobie”.

Rewolucjonistą najbardziej skutecznym, nieodwołalnym i posiadającym instytucjonalne środki przymusu jest dyktat sądowy. Lewicowych aktywistów można wyśmiać, prawa należy przestrzegać. Prawo nie tylko kształtuje obyczaj, jest także wychowawcą wskazującym, które zachowania są pożądane, a które narażone na sankcje karne. Inżynierowie społeczni odkryli już dawno, że rewolucja prawna to brama, przez którą najpewniej i najszybciej przeprowadza się dzisiaj postępowe idee. To, co nie przeszłoby w drodze głosowania, przepycha się po cichu przez system sądowy.

Rewolucja francuska stanowi wzór z Sèvres wprzęgnięcia prawa i prawników do ambitnych celów rewolucyjnych. Teodor Jeske-Choiński w książce z 1905 roku „Psychologia rewolucji francuskiej” opisuje, jak doniosłą rolę w jej propagowaniu odegrali młodzi prawnicy ogarnięci ideą filozoficzną Jeana-Jacques’a Rousseau. „W tę nędzę okrutną wpadła płomieniem, pobudką bojową niewinna na pozór, idealna doktryna Rousseau. Roznosili [ją] po wsiach i miasteczkach głównie adwokaci prowincjonalni, którzy nauczywszy się trochę prawa w szkole, a biegłości języka przed kratkami, mniemali, iż byli stworzeni na prawodawców, na odnowicieli królestwa. Wszyscy oni, wyszedłszy z mieszczaństwa, posiadali dużo ambicji a mało środków do ich wcielenia, wszyscy byli namiętnymi, szczerymi wielbicielami Rousseau, którego doktryna otwierała ambitnym na rozcież bramę do władzy. Trzeba sobie przygotować, zjednać lud, jego głosy, albowiem zbliżały się wybory do Stanów Generalnych. Wszedłszy do Stanów, nie trudno zwrócić na siebie uwagę całego narodu. Więc agitowali adwokaci, wykładali ludowi miejskiemu i wiejskiemu «nową ewangelię», uczyli go równości i wolności, a lud, zwykle podejrzliwy, nieufny, łatwowierny zaś tylko wtedy, gdy idzie o poprawę jego bytu, słuchał chętnie tych nowin, które miały zdjąć z niego od razu ohydny ciężar nędzy. A gdy jeszcze jakiś przebiegły agitator, który wiedział, że lud kocha swojego króla, bo korona broniła zawsze z urzędu słabych przeciw mocnym – gdy jakiś prowincjonalny lis polityczny rozpuścił wieść, iż dobry król nie życzy sobie nierówności stanów, przywilejów, własności, iż pozwolił rabować bogatych, wówczas rzucił się głodny nędzarz na sytego szlachcica, księdza, zamożnego mieszczanina i palił, burzył, zabijał, chwytał, co się dało złapać, bo «tak dobry król pozwalał»” – pisze Jeske-Choiński.

Dalej autor opisuje ówczesną atmosferę jako „opętanie wszystkich doktryną filozoficzną, wiszącą w powietrzu, nie opartą na znajomości natury ludzkiej”. Czy coś się zmieniło do dzisiaj w tej kwestii? Zmieniły się didaskalia, ale prawo jako główne narzędzie rewolucjonistów pozostało bez zmian.

Marguerite A. Peeters, autorka książki „Gender – światowa norma polityczna i kulturowa”, goszcząc kilka lat temu w Polsce, mówiła: – Najpierw będziecie ciągani po sądach, będziecie wykluczani z przestrzeni publicznej, będzie się was zmuszać do przyjmowania prawa godzącego w waszą wiarę. Jeśli się nie przeciwstawicie, to czeka was los katolików w Niemczech, Belgii czy Francji”.

Kiedy wymiar sądowniczy zawłaszczy sobie prawo do wyznaczania norm etyczno-moralnych bez oglądania się na wartości polityczne i religijne narodu, wtedy jego legitymizacja wobec wszystkich obywateli staje się coraz bardziej problematyczna. W monolitycznym państwie „prawa” lewica mówi o coraz bardziej poszerzonej sferze wolności, pluralizmie, a zwykli ludzie, a szczególnie konserwatywna część społeczeństwa ma coraz bardziej związane ręce. Dzisiejsi rewolucjoniści nie chcą pluralizmu i każdy próbujący wyłamać się z jedynie słusznych poglądów musi się zderzyć z konsekwencjami prawnymi.

„Marsz w kierunku totalitaryzmu rozkłada się na trzy etapy. Pierwszym jest negacja istnienia prawa i prawdy obiektywnej, czego konsekwencję stanowi zrównanie dobra i zła, grzechu i cnoty. Drugim – instytucjonalizacja dewiacji moralnych objawiająca się w przemianie prywatnej niegodziwości w publiczną cnotę. Trzecim wreszcie – wprowadzenie ostracyzmu społecznego i prawnej karalności dobra. Do tego momentu właśnie doszliśmy. Żyjemy w społeczeństwie hołdującym swoistemu antydekalogowi, w którym dozwolone jest wszystko poza publicznym deklarowaniem wierności zasadom porządku naturalnego i chrześcijańskiego” – pisze Roberto de Mattei w książce „Dyktatura relatywizmu”. Polska wkracza na tę drogę.

„Nie prawuj się z sędzią, ponieważ według jego uznania wydadzą mu wyrok” – mówi „Mądrość Syracha”. Kto ma klucz do serc i umysłów sędziów, ten już wygrał.

Tekst pochodzi z 47 (1817) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe