Zbigniew Kuźmiuk: Brak sprzeciwu Polski na Radzie UE oznacza zgodę Tuska na zmiany unijnych traktatów
Walec zmian nie został zatrzymany
Teraz Rada Europejska zapewne już na najbliższym posiedzeniu, które ma się odbyć 1 lutego przyszłego roku, będzie kontynuowała debatę na ten temat i być może zdecyduje się na zwołanie Konwentu (decyzja w tej sprawie zapada zwykłą większością głosów). A więc walec zmian w unijnych traktatach nie został zatrzymany w Parlamencie Europejskim (choć była taka możliwość, gdyby europosłowie Lewicy, Róża Thun i Danuta Hubner, głosowali przeciw, to projekt upadłby już na poziomie PE), teraz okazuje się, że decyzją rządu Tuska nie został zablokowany także na poziomie RUE, choć w tym przypadku wystarczyłby tylko jeden głos sprzeciwu.
Przypomnijmy, że pod koniec listopada PE Parlament Europejski niewielką większością głosów przyjął ostatecznie zdecydowaną większość spośród 267 zmian zaproponowanych w obydwu Traktatach o Unii Europejskiej: TUE i o funkcjonowaniu UE – TFUE (291 głosów za, 274 głosy przeciw, 44 głosów wstrzymujących się). Zmiany zaproponowane w traktatach przez sprawozdawców 5 grup politycznych, EPL, Lewicy ReNow, Zielonych i Komunistów, głosujących „za” (jednego europosła z Belgii i czterech europosłów z Niemiec), są rzeczywiście daleko idące.
Jak to określają eksperci, w konsekwencji prowadzą do wręcz przewrotu kopernikańskiego w UE, w wyniku którego Wspólnota 27 suwerennych państw zostanie zamieniona w scentralizowane superpaństwo z dominacją niemiecko-francuską, w której kraje członkowskie będą miały zaledwie kompetencje landów (jak w Niemczech). Chodzi między innymi o przekazanie do wyłącznych kompetencji UE dwóch kolejnych obszarów: ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art. 3 TFUE), a także 7 kolejnych obszarów do tzw. kompetencji, tj.: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, leśnictwo, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł oraz edukację (art. 4 TFUE). Przy czym funkcjonowanie kompetencji współdzielonych w UE polega na tym, że w tych obszarach dla kraju członkowskiego pozostają tylko takie sprawy, których nie przejmą instytucje unijne.
Poza tym zmiany miałyby polegać także na odebraniu państwom członkowskim prawa do weta aż w 63 obszarach, co oznaczałoby, że to prawo pozostałoby tak naprawdę tylko w sprawach przyjmowania nowych członków do UE (nawet zmiana traktatów po tej reformie byłaby już przyjmowana nie jednomyślnie, ale przez 4/5 państw członkowskich). Trzeba przy tym dodać, że w przegłosowanych propozycjach znalazł się zapis, że walutą UE jest euro, a więc wszystkie kraje członkowskie musiałyby tę walutę ostatecznie przyjąć, a więc pozostające do tej pory poza strefą euro 7 krajów musiałoby ją szybko przyjąć (Dania, Szwecja, Polska, Czechy, Węgry, Bułgaria i Rumunia). Zapisem tzw. ciężkiej kategorii jest także ten dotyczący tzw. autonomii strategicznej UE, co w konsekwencji w dłuższym okresie oznaczałoby prowadzenie szeroko rozumianej polityki obronnej UE samodzielnie, już bez Stanów Zjednoczonych.
Czytaj również: Tak zmieniło się poparcie dla partii politycznych. Zobacz najnowszy sondaż
Nowe unijne podatki
O tym, że Tusk jest za zmianami traktatów przekształcających UE w superpaństwo, świadczy także brak jego weta na ostatnim posiedzeniu RE w sprawie wprowadzenia tzw. nowego koszyka dochodów własnych unijnego budżetu, czyli 3 nowych unijnych podatków: 25-proc. udział w dochodach ETS, będących do tej pory dochodami budżetów krajowych, tzw. podatek od śladu węglowego (CBAM) oraz tzw. podatek korporacyjny od dochodów firm ponadnarodowych. A przecież próba wprowadzenia 3 nowych podatków jako tzw. dochodów własnych budżetu UE oprócz tego, że oznacza oddanie poważnej części suwerenności w sprawach podatkowych na poziom UE, jest także skrajnie niesprawiedliwa dla państw mniej zamożnych, takich jak Polska. Obecny system zasilania unijnego budżetu oparty na składce od DNB oznacza, że kraje zamożne, nawet uwzględniając przyznane im rabaty, płacą kwotowo składki znacznie wyższe niż kraje mniej zamożne, zastępowanie tego systemu unijnymi podatkami, szczególnie o charakterze ekologicznym, znacznie mocniej obciąża kraje mniej zamożne niż te zamożne. Dlatego rząd premiera Morawieckiego konsekwentnie blokował zarówno przesunięcie 25-proc. wpływów z ETS z krajowego budżetu do budżetu unijnego, jak i wprowadzenie podatku CBAM, a także 15% podatku od zysku korporacji ponadnarodowych.
Wczorajszy brak sprzeciwu przedstawiciela rządu Tuska na posiedzeniu RUE ds. środowiska spowodował, że walec zmian w traktatach toczy się szybko dalej i być może już w lutym przyszłego roku zostanie ogłoszone zwołanie Konwentu. Zapewnienia Tuska o tym, że jest przeciwny zmianom w traktatach, zawarte w exposé, nie znajdują więc potwierdzenia zarówno w jego decyzjach (zgoda na pierwszy koszyk trzech unijnych podatków), jak i decyzjach przedstawicieli jego rządu (niezgłoszenie sprzeciwu na posiedzeniu RUE ds. środowiska).
Czytaj także: Antoni Macierewicz: Szef MON nie ma uprawnienia, by likwidować podkomisję smoleńską