Zatracanie się w dawaniu i dbaniu o potrzeby innych ludzi może być objawem mechanizmu współuzależnienia

Zdrowa miłość własna. Powyższe sformułowanie wciąż dla wielu brzmi jak oksymoron, dbanie o siebie kojarzy się z egoizmem i zaprzeczeniem miłości. To szkodliwy stereotyp, z którym warto się rozprawić.
Kobieta - zdjęcie poglądowe Zatracanie się w dawaniu i dbaniu o potrzeby innych ludzi może być objawem mechanizmu współuzależnienia
Kobieta - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

„Człowiek wtedy staje się w pełni człowiekiem, kiedy posiada siebie w dawaniu siebie” – mówił Sługa Boży ks. dr hab. Franciszek Blachnicki. „Im więcej daję, im więcej posiadam siebie w dawaniu siebie – tym pełniej odnajduję siebie” – dodawał.

Uwaga na skrajności

Te na pozór zawiłe słowa można odczytać jako zachętę do wewnętrznej dojrzałości, dzięki której w ofiarowywaniu drugiemu człowiekowi jakiegoś dobra będziemy rzeczywiście wolni i bezinteresowni, nie uwikłani chociażby w chęć przypodobania się, uzyskania pochwały czy uniknięcia poczucia winy. Aby stało się to możliwe, konieczna jest właśnie zdrowa miłość własna, troska o zaspokojenie potrzeb własnej duszy i ciała w taki sposób, aby dzięki osiągnięciu tej wewnętrznej wolności drugi człowiek stał się dla nas kimś, komu chcemy coś bezinteresownie ofiarować, nie zaspokajając przy tym własnych deficytów emocjonalnych.

Zatracanie się w dawaniu i dbaniu o potrzeby innych ludzi kosztem swoich własnych może wypływać ze szlachetnych pobudek, jeśli jednak nie przynosi ono radości, a wiąże się z frustracją, warto zastanowić się, czy nie występuje tu mechanizm współuzależnienia. W rozumieniu potocznym kojarzy się on z rodzinami alkoholików, jednak w istocie może dotyczyć każdego, kto nadmiernie zajmuje się sprawami innych ludzi kosztem swoich własnych.

„Szkodliwe jest każde przesadne zaangażowanie się, bez względu na to, co jest jego obiektem. Wytwarza ono stan chaosu zarówno wewnątrz nas, jak i wokół nas. Jeśli całą naszą energię poświęcamy innym i ich problemom, to nie mamy sił ani czasu, aby zająć się naszymi własnymi sprawami. Oczywiście, zawsze jest wiele powodów do niepokoju i zmartwienia, zawsze jest wiele spraw, za które ktoś powinien wziąć odpowiedzialność. Jeśli jednak weźmiemy wszystkie obowiązki na siebie, to dla osób z naszego otoczenia nie zostanie nic. My będziemy się przepracowywać, oni nie będą mieć nic do roboty” – przestrzega Melody Beattle w książce „Koniec współuzależnienia”.
Bywa, że poświęcamy się nadmiernie, bywa też, że ulegamy odwrotności tego zjawiska, nie chcąc poświęcać się wcale, żądając, żeby to inni ludzie zaspokajali nasze potrzeby. Tymczasem w mądrym i dokonywanym w wolności poświęceniu znajduje się źródło rozwoju.
„Stawiając prowokacyjną tezę, że siedemdziesiąt procent małżeństw nie musiało się rozwodzić i że to obojętne, kogo poślubisz, bo tak czy owak spotykasz tylko siebie, chcę skłonić Cię do innego spojrzenia na małżeństwo. Nie jest ono dekoracyjnym opakowaniem romansu. Jego prawdziwym sensem jest doprowadzanie do równowagi wewnętrznych konfliktów obu partnerów. Dzięki temu małżeństwo jest sferą głębokiego uzdrawiania i odkrywania prawdziwej, ofiarnej miłości. Myśliciele zajmujący się zagadnieniami codzienności twierdzą, że życie jest szkołą. Jeśli tak, to intymne stosunki i małżeństwo są elitarnym uniwersytetem. Tutaj zdajesz najtrudniejsze egzaminy, tu możesz się nauczyć najwięcej, najbardziej urosnąć i najwięcej otrzymać. Tak to ustaliła natura, nawet jeśli bajkopisarze i ich następcy z Hollywood chcą, abyśmy wierzyli w co innego. Głęboko w istocie małżeństwa tkwi najbardziej prowokacyjna dynamika życia – swoisty paradoks: chociaż możliwości drzemiące w intymnym spotkaniu są niewyczerpane, nasze własne niedobory nigdzie nie ukazują się wyraźniej niż w zobowiązującym, trwałym partnerstwie” – twierdzi Eva-Maria Zurhorst w książce „Kochaj siebie, a nieważne, z kim się zwiążesz”.
Jak wskazuje zarówno filozofia chrześcijańska, jak i psychologia, samotność i izolacja nie prowadzą do szczęścia i nie do tego stanu jesteśmy powołani, o czym możemy się przekonać, chociażby doświadczając radości i chcąc się nią z kimś podzielić bądź przeżywając podobne uczucie na widok czegoś pięknego. „Możliwość doświadczenia piękna jest odkupieńczym darem Boga, jest uczestnictwem w Jego pierwotnym «przeświadczeniu». O tym, czego doświadczyliśmy, chcemy świadczyć. Pragnienie świadczenia jest znakiem, że doszło do doświadczenia. Piękno wyrywa z egoistycznego zamknięcia. Robimy zdjęcia kwiatów, aby podzielić się pięknem z innymi” – wskazuje ks. Krzysztof Grzywocz w książce „Wybrane na drogę”.

Mózg na detoksie

We współczesnej kulturze zachodniej troska o siebie staje się modna, jednak najczęściej bywa ona sprowadzana do dbałości o zdrowie, dietę, urodę, ewentualnie o rozwój intelektualny czy zawodowy. Choć wszystkie te kwestie są ważne, dotyczą one jednak zaledwie powierzchownego wymiaru człowieczeństwa. Bez sięgnięcia w głąb i rozpoznania bardziej złożonych potrzeb mogą stać się zaprzeczeniem mądrej miłości do siebie, zamieniając się w nałogi. „Mamy dziś do czynienia z pewnym paradoksem: współczesność daje nam nieskończone możliwości. Możemy jeść, co tylko chcemy. Możemy całkowicie zanurzyć się w rozległym, kuszącym świecie mediów cyfrowych. Możemy kupić produkty i usługi jednym przesunięciem palca po ekranie, a nawet wykorzystać ten sam gest, by znaleźć drugą połówkę. Nieprzerwanie możemy żyć w wirtualnym świecie, w którym wszystko na nasz temat jest dostępne publicznie, od naszych myśli i perspektyw przez zakupy, zdjęcia, historię przeglądarki, po nasze gusta i aktualną lokalizację. Myślimy, że ta nowa rzeczywistość 24/7 powinna uczynić nas zdrowymi i szczęśliwymi, ale tak się nie dzieje. Mamy dziś do czynienia z coraz częstszymi chorobami, którym można było zapobiec, a wielu z nas odczuwa o wiele większą samotność, depresję i lęk niż kiedykolwiek wcześniej” – zauważają autorzy książki „Mózg na detoksie”.

Zachęcają oni do podjęcia refleksji nad własnym trybem życia od „rozpoznania wroga”, zauważenia tego, co odrywa nas od samych siebie i od innych ludzi, co staje się rozpraszaczem uwagi mającym odsunąć od nas cierpienie związanie z niezaspokojonymi pragnieniami. „Kiedy obudziłeś się dziś rano, co było pierwszą rzeczą, którą zrobiłeś? Jak wygląda Twój typowy poranek? Możemy się założyć, że Twoja poranna rutyna jest zupełnie inna od tej, która była częścią Twojego życia 10 czy 15 lat temu. Ile minut mija, nim sprawdzisz telefon, przeczytasz aktualności albo przejrzysz media społecznościowe? Ile kliknięć wykonujesz o poranku? Co zazwyczaj jadasz na śniadanie? Zimne płatki, bajgla, muffinkę, pączka albo inne pieczywo kupione po drodze? Jak odnosisz się do swoich bliskich przed wyjściem z domu? Czy wsłuchujesz się w siebie, jadąc do pracy tą samą drogą co zawsze? Czy odczuwasz spokój w związku z rozpoczynającym się dniem? A może czujesz niepokój, przytłoczenie, a Twój umysł jest rozproszony? Czy wysyłasz wiadomości tekstowe, sprawdzasz skrzynkę e-mailową albo rozmawiasz przez telefon, podczas gdy powinieneś raczej skupiać się na znakach i drodze? Kiedy docierasz do pracy, czy trudno jest Ci skupić się przez dłuższy czas bez sięgania po cyfrowe rozpraszacze?” – pytają.

Autorzy „Mózgu na detoksie” podkreślają, że głębokich potrzeb nie da się zaspokoić płytkimi przyjemnościami. „Wszyscy szukamy tych samych rzeczy w życiu. Chcemy szczęścia, sukcesu i poczucia celu. Chcemy być sprawni fizycznie i mentalnie. Chcemy cieszyć się silnymi więziami międzyludzkimi. Chcemy, by nasze życie miało kierunek i sens. Ale przez złe nawyki i szkodliwe dla nas zachowania często sami wchodzimy sobie w drogę, próbując te cele osiągnąć. Kiedy bezmyślnie poddajemy się zachciankom, impulsom i lękom, przegrywamy w życiu. Złość zastępuje miłość, a narcyzm empatię. Kierujemy się negatywnością i pesymizmem kosztem pozytywności i optymizmu. Zamykamy się przed rodziną, przyjaciółmi i światem. Bolesna i godna pożałowania prawda jest jednak taka: stajemy się samotnymi ludźmi w coraz bardziej odizolowanym świecie. Poświęcamy czas i energię na rzeczy, które nie przybliżają nas do tego, czego szukamy” – wskazują.

Jak zatem mądrze dbać o siebie? „Nie jest łatwo znaleźć szczęście w sobie, ale nie można go znaleźć nigdzie indziej” – stwierdza amerykańska eseistka Agnes Repplier. Dbałość o siebie warto zacząć od samopoznania, zastanowienia się nad własnymi potrzebami, powołaniem, granicami. Mądra miłość do siebie oznacza nie tylko stawianie sobie wymagań rozwojowych, ale i akceptację własnych ograniczeń, zgodnie z zasadą „Modlitwy o pogodę ducha”: „Boże, użyć mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego”.

Tekst pochodzi z 51/52 (1821/1822) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Samuel Pereira: Niemcy będą naciskać. Asertywność wobec Berlina jest koniecznością z ostatniej chwili
Samuel Pereira: Niemcy będą naciskać. Asertywność wobec Berlina jest koniecznością

Asertywność wobec Berlina nie jest kwestią stylu czy dyplomatycznego temperamentu. Jest absolutną koniecznością. Zwłaszcza teraz, gdy Polska stanęła przed historyczną szansą wykorzystania własnych zasobów energetycznych na Bałtyku.

Ukraina negocjowała z Rosją. Rozmowy trwały zaledwie 40 minut z ostatniej chwili
Ukraina negocjowała z Rosją. Rozmowy trwały zaledwie 40 minut

W​​​​​​​ Stambule po niespełna godzinie zakończyła się w środę wieczorem trzecia runda negocjacji pokojowych z udziałem delegacji Ukrainy i Rosji - poinformował ukraiński nadawca Suspilne.

Niemcy w kłopocie. Kawa znika z półek sklepów z ostatniej chwili
Niemcy w kłopocie. Kawa znika z półek sklepów

Niemieckie supermarkety chowają kawę przed klientami z powodu rosnącej liczby kradzieży. Straty niemieckich handlowców sięgają 200 mln euro rocznie.

Poseł PO: Zadaniem nowego ministra MSWiA jest zrobienie porządku z obrońcami granic z ostatniej chwili
Poseł PO: Zadaniem nowego ministra MSWiA jest zrobienie porządku z obrońcami granic

Nowy szef MSWiA Marcin Kierwiński zrobi "porządek" z obrońcami granic? – To nie są obrońcy granic, to są ludzie, którzy podkopują fundamenty państwa polskiego – twierdzi poseł PO Artur Łącki.

Przymusowe doprowadzenie Zbigniewa Ziobry. Jest decyzja komisji z ostatniej chwili
Przymusowe doprowadzenie Zbigniewa Ziobry. Jest decyzja komisji

Komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych przyjęła wniosek tzw. komisji śledczej ds. Pegasusa o wyrażenie zgody przez Sejm na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie Zbigniewa Ziobry przed komisję.

Rekonstrukcja rządu. Kancelaria Prezydenta podała datę zaprzysiężenia z ostatniej chwili
Rekonstrukcja rządu. Kancelaria Prezydenta podała datę zaprzysiężenia

W czwartek o godz. 15.30 w Pałacu Prezydenckim odbędzie się uroczystość, w trakcie której prezydent Andrzej Duda dokona zmian w składzie Rady Ministrów – przekazała PAP rzecznik KPRP Diana Głownia. W środę nowych ministrów przedstawił premier Donald Tusk.

PGE wydała pilny komunikat z ostatniej chwili
PGE wydała pilny komunikat

PGE Energia Ciepła z Grupy PGE kontynuuje prace w celu uruchomienia nowego źródła ciepła dla miasta na terenie krakowskiej elektrociepłowni – informuje PGE.

Niemiecki rząd ws. nowo odkrytych polskich złóż ropy i gazu na Bałtyku: To biznes bez przyszłości z ostatniej chwili
Niemiecki rząd ws. nowo odkrytych polskich złóż ropy i gazu na Bałtyku: To biznes bez przyszłości

Niemiecki rząd odpowiadał w środę na pytania związane z odkryciem niedaleko Świnoujścia złóż ropy i gazu. Dziennikarze pytali o "liczne protesty przeciwko eksploatacji złóż". W tej sprawie wypowiadali się rzecznicy resortów gospodarki i środowiska. Przedstawiciele rządu uspokajali jednocześnie dziennikarzy, że wydobycie paliw kopalnianych będzie z roku na rok coraz mniej opłacalne, gdyż warunki będą dyktowały przepisy UE, a nie podaż.

Kobieta spadła ze ścianki wspinaczkowej w Warszawie. Nie udało się jej uratować z ostatniej chwili
Kobieta spadła ze ścianki wspinaczkowej w Warszawie. Nie udało się jej uratować

72-letnia kobieta poniosła śmierć po upadku z wysokości około 10 metrów podczas wspinaczki. Do tragicznego wypadku doszło w środę przy ul. Palisadowej w Warszawie.

Pilny komunikat inspektoratu sanitarnego dla mieszkańców i turystów Pomorza z ostatniej chwili
Pilny komunikat inspektoratu sanitarnego dla mieszkańców i turystów Pomorza

Cztery nadmorskie kąpieliska w województwie pomorskim zamknął w środę Główny Inspektorat Sanitarny. Powodem jest zakwit sinic.  Czerwona flaga zakazująca wejścia do wody powiewa także na kąpielisku w Trzebieży nad Zalewem Szczecińskim w województwie zachodniopomorskim.

REKLAMA

Zatracanie się w dawaniu i dbaniu o potrzeby innych ludzi może być objawem mechanizmu współuzależnienia

Zdrowa miłość własna. Powyższe sformułowanie wciąż dla wielu brzmi jak oksymoron, dbanie o siebie kojarzy się z egoizmem i zaprzeczeniem miłości. To szkodliwy stereotyp, z którym warto się rozprawić.
Kobieta - zdjęcie poglądowe Zatracanie się w dawaniu i dbaniu o potrzeby innych ludzi może być objawem mechanizmu współuzależnienia
Kobieta - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

„Człowiek wtedy staje się w pełni człowiekiem, kiedy posiada siebie w dawaniu siebie” – mówił Sługa Boży ks. dr hab. Franciszek Blachnicki. „Im więcej daję, im więcej posiadam siebie w dawaniu siebie – tym pełniej odnajduję siebie” – dodawał.

Uwaga na skrajności

Te na pozór zawiłe słowa można odczytać jako zachętę do wewnętrznej dojrzałości, dzięki której w ofiarowywaniu drugiemu człowiekowi jakiegoś dobra będziemy rzeczywiście wolni i bezinteresowni, nie uwikłani chociażby w chęć przypodobania się, uzyskania pochwały czy uniknięcia poczucia winy. Aby stało się to możliwe, konieczna jest właśnie zdrowa miłość własna, troska o zaspokojenie potrzeb własnej duszy i ciała w taki sposób, aby dzięki osiągnięciu tej wewnętrznej wolności drugi człowiek stał się dla nas kimś, komu chcemy coś bezinteresownie ofiarować, nie zaspokajając przy tym własnych deficytów emocjonalnych.

Zatracanie się w dawaniu i dbaniu o potrzeby innych ludzi kosztem swoich własnych może wypływać ze szlachetnych pobudek, jeśli jednak nie przynosi ono radości, a wiąże się z frustracją, warto zastanowić się, czy nie występuje tu mechanizm współuzależnienia. W rozumieniu potocznym kojarzy się on z rodzinami alkoholików, jednak w istocie może dotyczyć każdego, kto nadmiernie zajmuje się sprawami innych ludzi kosztem swoich własnych.

„Szkodliwe jest każde przesadne zaangażowanie się, bez względu na to, co jest jego obiektem. Wytwarza ono stan chaosu zarówno wewnątrz nas, jak i wokół nas. Jeśli całą naszą energię poświęcamy innym i ich problemom, to nie mamy sił ani czasu, aby zająć się naszymi własnymi sprawami. Oczywiście, zawsze jest wiele powodów do niepokoju i zmartwienia, zawsze jest wiele spraw, za które ktoś powinien wziąć odpowiedzialność. Jeśli jednak weźmiemy wszystkie obowiązki na siebie, to dla osób z naszego otoczenia nie zostanie nic. My będziemy się przepracowywać, oni nie będą mieć nic do roboty” – przestrzega Melody Beattle w książce „Koniec współuzależnienia”.
Bywa, że poświęcamy się nadmiernie, bywa też, że ulegamy odwrotności tego zjawiska, nie chcąc poświęcać się wcale, żądając, żeby to inni ludzie zaspokajali nasze potrzeby. Tymczasem w mądrym i dokonywanym w wolności poświęceniu znajduje się źródło rozwoju.
„Stawiając prowokacyjną tezę, że siedemdziesiąt procent małżeństw nie musiało się rozwodzić i że to obojętne, kogo poślubisz, bo tak czy owak spotykasz tylko siebie, chcę skłonić Cię do innego spojrzenia na małżeństwo. Nie jest ono dekoracyjnym opakowaniem romansu. Jego prawdziwym sensem jest doprowadzanie do równowagi wewnętrznych konfliktów obu partnerów. Dzięki temu małżeństwo jest sferą głębokiego uzdrawiania i odkrywania prawdziwej, ofiarnej miłości. Myśliciele zajmujący się zagadnieniami codzienności twierdzą, że życie jest szkołą. Jeśli tak, to intymne stosunki i małżeństwo są elitarnym uniwersytetem. Tutaj zdajesz najtrudniejsze egzaminy, tu możesz się nauczyć najwięcej, najbardziej urosnąć i najwięcej otrzymać. Tak to ustaliła natura, nawet jeśli bajkopisarze i ich następcy z Hollywood chcą, abyśmy wierzyli w co innego. Głęboko w istocie małżeństwa tkwi najbardziej prowokacyjna dynamika życia – swoisty paradoks: chociaż możliwości drzemiące w intymnym spotkaniu są niewyczerpane, nasze własne niedobory nigdzie nie ukazują się wyraźniej niż w zobowiązującym, trwałym partnerstwie” – twierdzi Eva-Maria Zurhorst w książce „Kochaj siebie, a nieważne, z kim się zwiążesz”.
Jak wskazuje zarówno filozofia chrześcijańska, jak i psychologia, samotność i izolacja nie prowadzą do szczęścia i nie do tego stanu jesteśmy powołani, o czym możemy się przekonać, chociażby doświadczając radości i chcąc się nią z kimś podzielić bądź przeżywając podobne uczucie na widok czegoś pięknego. „Możliwość doświadczenia piękna jest odkupieńczym darem Boga, jest uczestnictwem w Jego pierwotnym «przeświadczeniu». O tym, czego doświadczyliśmy, chcemy świadczyć. Pragnienie świadczenia jest znakiem, że doszło do doświadczenia. Piękno wyrywa z egoistycznego zamknięcia. Robimy zdjęcia kwiatów, aby podzielić się pięknem z innymi” – wskazuje ks. Krzysztof Grzywocz w książce „Wybrane na drogę”.

Mózg na detoksie

We współczesnej kulturze zachodniej troska o siebie staje się modna, jednak najczęściej bywa ona sprowadzana do dbałości o zdrowie, dietę, urodę, ewentualnie o rozwój intelektualny czy zawodowy. Choć wszystkie te kwestie są ważne, dotyczą one jednak zaledwie powierzchownego wymiaru człowieczeństwa. Bez sięgnięcia w głąb i rozpoznania bardziej złożonych potrzeb mogą stać się zaprzeczeniem mądrej miłości do siebie, zamieniając się w nałogi. „Mamy dziś do czynienia z pewnym paradoksem: współczesność daje nam nieskończone możliwości. Możemy jeść, co tylko chcemy. Możemy całkowicie zanurzyć się w rozległym, kuszącym świecie mediów cyfrowych. Możemy kupić produkty i usługi jednym przesunięciem palca po ekranie, a nawet wykorzystać ten sam gest, by znaleźć drugą połówkę. Nieprzerwanie możemy żyć w wirtualnym świecie, w którym wszystko na nasz temat jest dostępne publicznie, od naszych myśli i perspektyw przez zakupy, zdjęcia, historię przeglądarki, po nasze gusta i aktualną lokalizację. Myślimy, że ta nowa rzeczywistość 24/7 powinna uczynić nas zdrowymi i szczęśliwymi, ale tak się nie dzieje. Mamy dziś do czynienia z coraz częstszymi chorobami, którym można było zapobiec, a wielu z nas odczuwa o wiele większą samotność, depresję i lęk niż kiedykolwiek wcześniej” – zauważają autorzy książki „Mózg na detoksie”.

Zachęcają oni do podjęcia refleksji nad własnym trybem życia od „rozpoznania wroga”, zauważenia tego, co odrywa nas od samych siebie i od innych ludzi, co staje się rozpraszaczem uwagi mającym odsunąć od nas cierpienie związanie z niezaspokojonymi pragnieniami. „Kiedy obudziłeś się dziś rano, co było pierwszą rzeczą, którą zrobiłeś? Jak wygląda Twój typowy poranek? Możemy się założyć, że Twoja poranna rutyna jest zupełnie inna od tej, która była częścią Twojego życia 10 czy 15 lat temu. Ile minut mija, nim sprawdzisz telefon, przeczytasz aktualności albo przejrzysz media społecznościowe? Ile kliknięć wykonujesz o poranku? Co zazwyczaj jadasz na śniadanie? Zimne płatki, bajgla, muffinkę, pączka albo inne pieczywo kupione po drodze? Jak odnosisz się do swoich bliskich przed wyjściem z domu? Czy wsłuchujesz się w siebie, jadąc do pracy tą samą drogą co zawsze? Czy odczuwasz spokój w związku z rozpoczynającym się dniem? A może czujesz niepokój, przytłoczenie, a Twój umysł jest rozproszony? Czy wysyłasz wiadomości tekstowe, sprawdzasz skrzynkę e-mailową albo rozmawiasz przez telefon, podczas gdy powinieneś raczej skupiać się na znakach i drodze? Kiedy docierasz do pracy, czy trudno jest Ci skupić się przez dłuższy czas bez sięgania po cyfrowe rozpraszacze?” – pytają.

Autorzy „Mózgu na detoksie” podkreślają, że głębokich potrzeb nie da się zaspokoić płytkimi przyjemnościami. „Wszyscy szukamy tych samych rzeczy w życiu. Chcemy szczęścia, sukcesu i poczucia celu. Chcemy być sprawni fizycznie i mentalnie. Chcemy cieszyć się silnymi więziami międzyludzkimi. Chcemy, by nasze życie miało kierunek i sens. Ale przez złe nawyki i szkodliwe dla nas zachowania często sami wchodzimy sobie w drogę, próbując te cele osiągnąć. Kiedy bezmyślnie poddajemy się zachciankom, impulsom i lękom, przegrywamy w życiu. Złość zastępuje miłość, a narcyzm empatię. Kierujemy się negatywnością i pesymizmem kosztem pozytywności i optymizmu. Zamykamy się przed rodziną, przyjaciółmi i światem. Bolesna i godna pożałowania prawda jest jednak taka: stajemy się samotnymi ludźmi w coraz bardziej odizolowanym świecie. Poświęcamy czas i energię na rzeczy, które nie przybliżają nas do tego, czego szukamy” – wskazują.

Jak zatem mądrze dbać o siebie? „Nie jest łatwo znaleźć szczęście w sobie, ale nie można go znaleźć nigdzie indziej” – stwierdza amerykańska eseistka Agnes Repplier. Dbałość o siebie warto zacząć od samopoznania, zastanowienia się nad własnymi potrzebami, powołaniem, granicami. Mądra miłość do siebie oznacza nie tylko stawianie sobie wymagań rozwojowych, ale i akceptację własnych ograniczeń, zgodnie z zasadą „Modlitwy o pogodę ducha”: „Boże, użyć mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego”.

Tekst pochodzi z 51/52 (1821/1822) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe