Paweł Janowski: Kasodajna karuzela, co niedziela
W szybkoobrotowych karuzelach były montowane kabiny antyuczciwościowe, które musiały posiadać zabezpieczenia przed wypadnięciem pasażera z układu i być regularnie kontrolowane pod kątem ich stanu technicznego oraz zdolności prokorupcyjnych.
Karuzelnicy z definicji nie płacą VAT należnego lub wyłudzają zwrot VAT naliczonego. Dokonują do kilkuset transakcji zakupu towaru o wartości przekraczającej często kilkadziesiąt tysięcy, z reguły od tego samego kontrahenta i natychmiast odsprzedają kolejnemu podmiotowi. Zasuwają od świtu do świtu. Zapracowani po łokcie, nie próżnują. Obracają nieustannie. Dlatego trzeba ciągle karuzelę i jej części smarować, smarować i jeszcze raz smarować. A wszystko w jednym skromnym pokoiku na poddaszu. Bez pracowników, bez magazynów, ale za to z wyobraźnią.
Mają rozmach chłopcy. Międzynarodowy rozmach, co wynika z informacji Generalnego Inspektora Informacji Finansowej.
Najciekawsze są w tym pomyśle - słupy. Zazwyczaj są to osoby, które nigdy nie prowadziły działalności gospodarczej lub niemające nic, więc nic nie mogą stracić. Do momentu wprowadzenia tzw. odwrotnego obciążenia, czyli rozliczania VAT-u przez nabywcę, fikcyjne transakcje królowały w branży złomu, handlu złotem, telefonami komórkowymi i elektroniką oraz prętów stalowych. Do wyboru do koloru.
Biznes właścicieli karuzeli był dynamicznie rozwijającym się segmentem rozrywkowym. Jako że rozrywa na strzępy budżety narodowe, ma pełne poparcie miłośników rajów podatkowych. W Luksemburgu zwłaszcza. Stamtąd blisko do Brukseli i daleko od sprawiedliwości.
Niestety przyszedł PiS. Niestety przyszedł Mariusz Kamiński i CBA. Niestety przyszedł Mateusz Morawiecki z kolegami, no i karuzele niesmarowane pozacierały się. Łańcuchy skrzypią, konstrukcje kruszeją. Wesołe miasteczka upadają. Miliardy trafiają do budżetu państwa, zamiast do prywatnych kieszeni.
Z tej okazji szykuje się jesienny atak właścicieli lunaparków, karuzeli vatowskich, diabelskich młynów i innych narzędzi relaksacyjnych. Spontaniczny i bezinteresowny, w duchu dialogu otwartego i poszanowania wcześniej podjętych zobowiązań. Mocodawcy niecierpliwią się przegranymi potyczkami z grudnia i lipca. Choć wciąż są przy nadziei. I przy kasie, więc bezinteresownej motywacji nie zabraknie do końca kadencji i jeszcze dłużej.
Na szczęście mamy w Polsce niezawisłe sądy. Stojące na straży praworządności. Ślepe, głuche i po przejściach. Tak ślepe, że nie zauważyły przekrętów i wykrętów. Tak głuche, że nie słyszały ludzi wyrzucanych na bruk. A że po przejściach, to nic to. Na szczęście, czy na nieszczęście? Uruchomiona została karuzela jesienna, togi fruwają, masowo spadają liście i autorytety, ale czy wszystko tak się zmieni, że nic się nie zmieni? Panie Prezydencie, to jak to będzie?
Dr Paweł Janowski
Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności”
Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodniku Solidarność”