Antysemicki skandal we Francji: "Brzmi jak okrzyk bojowy nienawiści wobec Żydów"
Znaki, które wyglądają jak namalowane przy użyciu szablonu, pojawiły się w nocy z poniedziałku na wtorek. Naniesiono je na mur, na którym umieszczone są tablice z nazwiskami 3900 osób, które podczas II wojny światowej pomagały w ratowaniu Żydów. Takie same symbole sprawcy nanieśli również w innych miejscach na terenie Marais - historycznej żydowskiej dzielnicy Paryża.
Mer Paryża Anne Hidalgo potępiła "skandaliczne czyny" i poinformowała, że zasygnalizowała je prokuraturze jako "potencjalnie stanowiące obrazę publiczną o charakterze antysemickim".
CZYTAJ TAKŻE: Niepokojąca seria pożarów w Polsce. Prezydent zabrał głos
Antysemicki skandal we Francji
Symbol czerwonych dłoni wzbudził spory podczas protestów propalestyńskich w elitarnej uczelni Science Po w Paryżu. Studenci demonstrowali z wyciągniętymi do góry dłońmi, pomalowanymi na czerwono, co miało być apelem o zawieszenie broni w Strefie Gazy. Przypomniano jednak, że obraz ten kojarzy się z linczem dwóch izraelskich żołnierzy w palestyńskiej Ramalli w 2000 roku: znane jest zdjęcie, na którym jeden ze sprawców linczu pozdrawia tłum zakrwawionymi dłońmi.
Przypomniał o tym we wtorek szef Crif.
Bez względu na to, kim są sprawcy, ta dewastacja Muzeum Pamięci Shoah, ten symbol zakrwawionych dłoni (...) brzmi jak okrzyk bojowy nienawiści wobec Żydów
- oświadczył Arfi.
Muzeum Pamięci Shoah poinformowało w komunikacie, że w sprawie wszczęte zostało śledztwo.
CZYTAJ TAKŻE: Nie żyje "Sosenka", łączniczka z Powstania Warszawskiego