Dr Artur Bartoszewicz: Trudno jest odkleić młodzież od asfaltu

– Zawsze, kiedy próbuje się zmienić rzeczywistość, zaczyna się od stosowania określonego języka – ukrywania prawdziwych zamierzeń za ładnie brzmiącymi hasłami. W ten sposób wciąga się społeczeństwa do pewnej gry. Szczególnie podatne na te zabiegi jest młode pokolenie – mówi dr Artur Bartoszewicz w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Dr Artur Bartoszewicz:
Dr Artur Bartoszewicz: / Paweł Supernak

 – Dlaczego zdecydował się Pan poprzeć działania mające na celu zatrzymanie unijnego Zielonego Ładu?

– Zielony Ład to rozwiązanie niezwykle niebezpieczne dla państw członkowskich, w tym dla Rzeczypospolitej. Żadne działania podejmowane przez Komisję Europejską i Parlament Europejski nie bazują na rzeczywistej konsultacji z państwami członkowskimi. De facto narzucają one ideologiczny kierunek, zgodnie z którym przygotowywane są szczegółowe rozwiązania implementujące. Problem polega na tym, że my nie widzimy całości rozwiązania, a jedynie jego fasadę, która opiera się na bardzo słusznych społecznie hasłach o konkurencyjności, innowacyjności, bezpieczeństwie, rozwiązywaniu problemów etc. Jest to zresztą dla Unii typowe. Zawsze, kiedy próbuje się zmienić rzeczywistość, zaczyna się od stosowania określonego języka – ukrywania prawdziwych zamierzeń za ładnie brzmiącymi hasłami. W ten sposób wciąga się społeczeństwa do pewnej gry. Szczególnie podatne na te zabiegi jest młode pokolenie. Idealistycznie przyjmuje ono proponowane hasła za swoje. Szkopuł jednak w tym, że od chwili przyjęcia za swoje określonych haseł zaczynają rządzić emocje, nie fakty. Świetnie wiedzą o tym unijni decydenci, którzy najpierw kreują emocjonalne zapotrzebowanie na określone treści, a następnie przychodzą z gotowymi rozwiązaniami – takimi właśnie jak Zielony Ład. Nie ujawniają jednak ich prawdziwych skutków ani kosztów. 

Tym, co najbardziej mnie niepokoi jako ekonomistę, jest fakt, że proponowane rozwiązania nie mają realnej wyceny kosztów związanych z ich implementowaniem. Nie mamy także dostępu do pełnego katalogu wszystkich rozwiązań. Prezentowane są one najczęściej w zagregowanych kwotach potencjalnych kosztów dla całej Unii Europejskiej, bez wskazania na to, co ma się dziać w poszczególnych państwach członkowskich.
Taka polityka i taki sposób komunikacji powodują, że gospodarka państwa członkowskiego staje się bezradna. Państwu narodowemu przedstawiane są bardzo kosztowne rozwiązania i wskazuje się mu daty implementacyjne w sposób bezwarunkowy, nakazując mu dostosowywanie się. „Konsultacje wewnętrzne” są fikcją, przeprowadza się je najczęściej w taki sposób, aby na początku przedstawić bardzo skrajne, ostre rozwiązania, a następnie złagodzić je w ramach „kompromisu”. Jest to wyłącznie perfidna gra marketingowa obliczona na to, aby negocjator, czyli państwo członkowskie, miał wrażenie, że coś uzyskał. Jest to gra obłudna i w tego rodzaju „negocjacjach” w ogóle nie powinniśmy uczestniczyć.

Jako ekonomista i odpowiedzialny człowiek mam obowiązek mówić, że należy jak najszybciej zatrzymać ten proces i zacząć realnie oceniać skutki społeczno-gospodarcze wszelkich decyzji, które zapadają poza naszymi granicami, ponieważ jeśli tego nie zrobimy, ostatecznie doprowadzą one do utraty suwerenności i bezpieczeństwa gospodarczego. Jeśli polityka unijna się nie zmieni, pod znakiem zapytania stanie zasadność bycia w strukturze, która nie liczy się z obywatelami państw członkowskich i prowadzi do obniżania ich poziomu życia, a wręcz do ich pauperyzacji, a ostatecznie biedy. Na dodatek dzieje się to na rzecz realizowania nie do końca precyzyjnie określonych celów opartych na narzuconej odgórnie ideologii. Pewne jej postulaty są zasadne, jednak poszło to stanowczo za daleko, ekologizm i klimatyzm stały się swoistą religią zastępującą zdroworozsądkowe myślenie, analizę ekonomiczną i ocenę zasadności implementacji danych rozwiązań.

Czytaj także: Wielki reset pamięci: jak liberałowie próbują zamazać, kto jeszcze niedawno bratał się z Putinem

Ucierpią najbiedniejsi 

– Która grupa społeczna może najbardziej ucierpieć na Zielonym Ładzie?

– Niestety, jak w każdym odgórnie narzucanym rozwiązaniu najbardziej ucierpią najbiedniejsi. Szalone założenia „zeroemisyjności” i termomodernizacji budynków uderzą zwłaszcza w ludzi starszych i gorzej sytuowanych. Ucierpią jednak także ludzie młodzi, którym w ten sposób obniży się jakość życia, podwyższając ogromnie koszty funkcjonowania gospodarki. Spowoduje to, że gospodarka europejska stanie się niekonkurencyjna i że wręcz masowo będą redukowane miejsca pracy, co w istocie skaże młodych ludzi na biedę i niewolniczą przyszłość. Siłę ciężkości gospodarczej przeniesie się w ten sposób poza granice Europy, co doprowadzi do tego, że młodzi Europejczycy obudzą się w świecie, w którym będą totalnie uzależnieni od państw pozaeuropejskich. Bezpośrednie koszty Zielonego Ładu spadną – rzecz jasna – na konsumentów. Absurdalne wymagania, które zostaną nałożone na przedsiębiorców, uderzą w odbiorców towarów i usług, co przyczyni się do wzrostu cen, a ostatecznie doprowadzi do masowej upadłości przedsiębiorstw w poszczególnych branżach. Będziemy biednieć i obniżać sobie jakość życia na rzecz jakichś niedookreślonych założeń ideologicznych, które w żaden sposób nie mieszczą się w zdroworozsądkowej analizie.
 
– Kto w takim razie zyska na Zielonym Ładzie? I czy będzie to ktokolwiek poza unijnymi decydentami tudzież oligarchami?

– Zielony Ład służy temu, żeby zaimplementować założenia Altiera Spinellego, wynikające z manifestu z Ventotene i przewidujące stworzenie socjalistycznego „superpaństwa”, federacji europejskiej. Zielony Ład jest narzędziem do podporządkowania sobie wszystkich grup społecznych i zdławienia czy uśrednienia standardu życia do poziomu najniższego, tak jak to było za komunizmu. Zakłada się oczywiście, że to wszystko, jak w komunizmie, robimy w imię pięknych idei, ale de facto jest to destrukcyjne dla społeczeństw, narodów czy gospodarki. Beneficjentami będą tu na pewno gospodarki zewnętrzne, np. takie, które dostarczają konkretne produkty służące procesowi transformacji energetycznej.

Europa nie jest w stanie sama zaspokoić własnych potrzeb w tym amoku decyzyjnym i narzucanej szybkości implementacji, co powoduje, że za chwilę uzależnimy się od gospodarek azjatyckich czy arabskich rozwijających technologie, z których my mamy za zadanie korzystać. W efekcie doprowadzi to do upadłości gospodarek państw europejskich. Jeśli na kraje członkowskie narzuca się np. obowiązek realizacji określonych rozwiązań w sektorze publicznym, choćby tworzenia publicznych stacji ładowania samochodów elektrycznych, i na dodatek nadaje się tej transformacji energetycznej ogromne tempo, to z czasem jej koszty zaczną narastać lawinowo, za czym budżet państwa nie będzie w stanie nadążyć. Efektem będzie upadłość państwa, co oznacza restrukturyzacje, przejmowanie majątku, przejęcie własności. My idziemy w kierunku rozbicia państw ideologią, która ma charakter socjalistyczny, a więc komunistyczny, i służy temu, by zawładnąć wspólnotą.

Czytaj także: Syn podejrzanego o zamach na premiera Słowacji zabiera głos

Klimatyczne manipulacje

 – Czy pracując ze studentami, widzi Pan, że młodzi ludzie zaczynają dostrzegać korelacje między „religią klimatyczną” a standardem ich życia w przyszłości? 

– To, co zostało zrobione z młodymi ludźmi, czyli wtłoczenie im do głów, że klimatyzm jest wartością najwyższą, objawia się w badaniach, których wyniki pokazują, że młodzi ludzie w dość dużej części uznają, że dla nich wartością najwyższą jest właśnie ratowanie świata, a nie budowanie silnej gospodarki czy silnego własnego narodu. Ideologia i kampania medialna, dotarcie do tej grupy społecznej okazało się tak silne i skuteczne, że bardzo trudno będzie młodych ludzi „odkleić od asfaltu”. Oczywiście ci, z którymi mam kontakt, stanowią wyrwę w tym systemie, przychodzą na moje zajęcia w poszukiwaniu innych treści niż „ogólnie obowiązujące”. Chcą rozmawiać, analizować fakty, część z tych ludzi szybko uświadamia sobie, w jakiej głupocie żyła i w jaką bajkę uwierzyła. Bańka „zielonego amoku” będzie szybko pękać, ludzie z pewnością się obudzą, jednak może być już wtedy za późno na odkręcenie skutków tego, co się stało. Za fałszywe przekonanie o ratowaniu świata przyjdzie zapłacić prawdziwy rachunek. A nic tak nie prostuje myślenia, jak ponoszenie konsekwencji własnej głupoty. Jeśli jednak dojdzie do tego, będzie już za późno na wycofanie się, degradacja gospodarki będzie nieodwracalna. Dlatego tak ważne jest jak najszybsze zatrzymanie tego szaleństwa i uświadomienie jak najszerszej grupie Polek i Polaków, jak ogromnym zagrożeniem dla gospodarki jest ideologia Zielonego Ładu.
 
– Sprzeciw wobec komuny był w społeczeństwie dość duży, natomiast i tak została nam narzucona. 

– Jest zawsze ryzyko, że decydenci będą robić swoje. Wszystko zależy po pierwsze – od skuteczności działań referendalnych zainicjowanych przez Solidarność, a po drugie – od wyniku wyborów prezydenckich. Jeśli obecna koalicja zakochana w ideologii Zielonego Ładu dostanie dodatkowy instrument w postaci prerogatyw prezydenckich, wówczas siłowo wprowadzi wszystkie rozwiązania bez żadnej dyskusji społecznej. Ogromnym wyzwaniem jest zatem walka o to, żeby prezydentura polska była rzeczywiście polską, działającą w interesie Rzeczypospolitej. Musimy zwalczyć o to, aby człowiek, który zostanie prezydentem Rzeczypospolitej nie stał się tylko notariuszem potwierdzającym decyzje zawarte przez będących w amoku polskich polityków, którzy uznali, że zrealizowanie wszystkich wymagań Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego da im dostęp do arkadii, do szczęśliwego życia, w którym będą oni nadludźmi, a w imię uzyskania tej pozycji poświęcą oni naród polski i polską gospodarkę. Dlatego potrzebujemy silnego i mądrego prezydenta chroniącego wartość narodu, suwerenności i tożsamości.

Kontekst: Kim jest Artur Bartoszewicz? 

Artur Bartoszewicz jest doktorem nauk ekonomicznych, ekspertem w zakresie polityki publicznej i wykładowcą w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. W latach 2016–2018 był prezesem Zarządu Krajowego Polskiego Stowarzyszenia Ekspertów i Asesorów Funduszy Unii Europejskiej. Od 2015 roku jest członkiem Rady Programowej Polskiej Platformy Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Od 2019 roku jest przewodniczącym Rady Programowej Instytutu Nowej Europy.
 

Nowy numer

Tekst ukaże się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 

 


 

POLECANE
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków? gorące
Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków?

Dwóch 30-letnich Polaków znalazło się na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI magazynu TIME – obok Elona Muska, Sama Altmana i Marka Zuckerberga. Mati Staniszewski wraz z Piotrem Dąbkowskim stworzyli globalną firmę wartą miliardy dolarów, która dziś wyznacza światowe standardy w sztucznej inteligencji. Na liście magazynu TIME znalazł się również wybitny polski informatyk JakubPachocki.

Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia z ostatniej chwili
Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia

Bruce Willis od kilku lat walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2022 roku zdiagnozowano u niego afazję, a rok później demencję czołowo-skroniową. Choroba postępuje, dlatego aktor przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką.

Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys Wiadomości
Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys

W sobotę 13 grudnia 2025 r. reżim Alaksandra Łukaszenki uwolnił 123 więźniów politycznych. Decyzja jest efektem negocjacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa - w zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje na kluczowy dla Białorusi koncern nawozowy Bielaruskali.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W nowym rozkładzie jazdy, który zacznie obowiązywać 14 grudnia, będzie więcej regionalnych połączeń kolejowych, m.in. z Olsztyna do Działdowa i Elbląga - przekazał w sobotę Urząd Marszałkowski w Olsztynie. Na finansowanie transportu kolejowego samorząd województwa przeznacza ponad 100 mln zł rocznie.

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19 Wiadomości
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19

Amerykańska FDA planuje dodać ostrzeżenie w czarnej ramce (black box warning) do szczepionek przeciwko COVID-19. To najpoważniejsze ostrzeżenie agencji, stosowane przy ryzyku śmierci, poważnych reakcji czy niepełnosprawności.

„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska Wiadomości
„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska

W sobotę, 13 grudnia 2025 roku, mijają dokładnie dwa lata od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Donalda Tuska - złożonego z KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy. Z tej okazji Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, opublikował na X ostrą krytykę premiera i jego ekipy. „Ten rząd jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać po Tusku - leniwy i pozbawiony ambicji” - napisał.

Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia z ostatniej chwili
Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia

Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała w sobotę PAP, że dziennikarz przebywający w białoruskim więzieniu Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północna Europa oraz Wyspy Brytyjskie pozostaną pod wpływem głębokiego niżu islandzkiego. Również północno-zachodnia Rosja będzie w obszarze niżu. Natomiast południowa, centralna części kontynentu oraz większość zachodniej Europy będą pod wpływem rozległego wyżu z centrami nad Alpami oraz Bałkanami. Polska pozostanie w obszarze przejściowym pomiędzy wyżej wspomnianym wyżem a niżem islandzkim. Będziemy w dość ciepłym powietrzu polarnym morskim.

Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany z ostatniej chwili
Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany

Niemieckie media informują o planowanym zaangażowaniu Bundeswehry we wzmocnienie wschodniej granicy Polski. Żołnierze mają uczestniczyć w działaniach inżynieryjnych w ramach polskiej operacji ochronnej, której celem jest zabezpieczenie granicy z Białorusią i Rosją. Misja ma rozpocząć się w kwietniu 2026 roku i potrwać kilkanaście miesięcy.

REKLAMA

Dr Artur Bartoszewicz: Trudno jest odkleić młodzież od asfaltu

– Zawsze, kiedy próbuje się zmienić rzeczywistość, zaczyna się od stosowania określonego języka – ukrywania prawdziwych zamierzeń za ładnie brzmiącymi hasłami. W ten sposób wciąga się społeczeństwa do pewnej gry. Szczególnie podatne na te zabiegi jest młode pokolenie – mówi dr Artur Bartoszewicz w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Dr Artur Bartoszewicz:
Dr Artur Bartoszewicz: / Paweł Supernak

 – Dlaczego zdecydował się Pan poprzeć działania mające na celu zatrzymanie unijnego Zielonego Ładu?

– Zielony Ład to rozwiązanie niezwykle niebezpieczne dla państw członkowskich, w tym dla Rzeczypospolitej. Żadne działania podejmowane przez Komisję Europejską i Parlament Europejski nie bazują na rzeczywistej konsultacji z państwami członkowskimi. De facto narzucają one ideologiczny kierunek, zgodnie z którym przygotowywane są szczegółowe rozwiązania implementujące. Problem polega na tym, że my nie widzimy całości rozwiązania, a jedynie jego fasadę, która opiera się na bardzo słusznych społecznie hasłach o konkurencyjności, innowacyjności, bezpieczeństwie, rozwiązywaniu problemów etc. Jest to zresztą dla Unii typowe. Zawsze, kiedy próbuje się zmienić rzeczywistość, zaczyna się od stosowania określonego języka – ukrywania prawdziwych zamierzeń za ładnie brzmiącymi hasłami. W ten sposób wciąga się społeczeństwa do pewnej gry. Szczególnie podatne na te zabiegi jest młode pokolenie. Idealistycznie przyjmuje ono proponowane hasła za swoje. Szkopuł jednak w tym, że od chwili przyjęcia za swoje określonych haseł zaczynają rządzić emocje, nie fakty. Świetnie wiedzą o tym unijni decydenci, którzy najpierw kreują emocjonalne zapotrzebowanie na określone treści, a następnie przychodzą z gotowymi rozwiązaniami – takimi właśnie jak Zielony Ład. Nie ujawniają jednak ich prawdziwych skutków ani kosztów. 

Tym, co najbardziej mnie niepokoi jako ekonomistę, jest fakt, że proponowane rozwiązania nie mają realnej wyceny kosztów związanych z ich implementowaniem. Nie mamy także dostępu do pełnego katalogu wszystkich rozwiązań. Prezentowane są one najczęściej w zagregowanych kwotach potencjalnych kosztów dla całej Unii Europejskiej, bez wskazania na to, co ma się dziać w poszczególnych państwach członkowskich.
Taka polityka i taki sposób komunikacji powodują, że gospodarka państwa członkowskiego staje się bezradna. Państwu narodowemu przedstawiane są bardzo kosztowne rozwiązania i wskazuje się mu daty implementacyjne w sposób bezwarunkowy, nakazując mu dostosowywanie się. „Konsultacje wewnętrzne” są fikcją, przeprowadza się je najczęściej w taki sposób, aby na początku przedstawić bardzo skrajne, ostre rozwiązania, a następnie złagodzić je w ramach „kompromisu”. Jest to wyłącznie perfidna gra marketingowa obliczona na to, aby negocjator, czyli państwo członkowskie, miał wrażenie, że coś uzyskał. Jest to gra obłudna i w tego rodzaju „negocjacjach” w ogóle nie powinniśmy uczestniczyć.

Jako ekonomista i odpowiedzialny człowiek mam obowiązek mówić, że należy jak najszybciej zatrzymać ten proces i zacząć realnie oceniać skutki społeczno-gospodarcze wszelkich decyzji, które zapadają poza naszymi granicami, ponieważ jeśli tego nie zrobimy, ostatecznie doprowadzą one do utraty suwerenności i bezpieczeństwa gospodarczego. Jeśli polityka unijna się nie zmieni, pod znakiem zapytania stanie zasadność bycia w strukturze, która nie liczy się z obywatelami państw członkowskich i prowadzi do obniżania ich poziomu życia, a wręcz do ich pauperyzacji, a ostatecznie biedy. Na dodatek dzieje się to na rzecz realizowania nie do końca precyzyjnie określonych celów opartych na narzuconej odgórnie ideologii. Pewne jej postulaty są zasadne, jednak poszło to stanowczo za daleko, ekologizm i klimatyzm stały się swoistą religią zastępującą zdroworozsądkowe myślenie, analizę ekonomiczną i ocenę zasadności implementacji danych rozwiązań.

Czytaj także: Wielki reset pamięci: jak liberałowie próbują zamazać, kto jeszcze niedawno bratał się z Putinem

Ucierpią najbiedniejsi 

– Która grupa społeczna może najbardziej ucierpieć na Zielonym Ładzie?

– Niestety, jak w każdym odgórnie narzucanym rozwiązaniu najbardziej ucierpią najbiedniejsi. Szalone założenia „zeroemisyjności” i termomodernizacji budynków uderzą zwłaszcza w ludzi starszych i gorzej sytuowanych. Ucierpią jednak także ludzie młodzi, którym w ten sposób obniży się jakość życia, podwyższając ogromnie koszty funkcjonowania gospodarki. Spowoduje to, że gospodarka europejska stanie się niekonkurencyjna i że wręcz masowo będą redukowane miejsca pracy, co w istocie skaże młodych ludzi na biedę i niewolniczą przyszłość. Siłę ciężkości gospodarczej przeniesie się w ten sposób poza granice Europy, co doprowadzi do tego, że młodzi Europejczycy obudzą się w świecie, w którym będą totalnie uzależnieni od państw pozaeuropejskich. Bezpośrednie koszty Zielonego Ładu spadną – rzecz jasna – na konsumentów. Absurdalne wymagania, które zostaną nałożone na przedsiębiorców, uderzą w odbiorców towarów i usług, co przyczyni się do wzrostu cen, a ostatecznie doprowadzi do masowej upadłości przedsiębiorstw w poszczególnych branżach. Będziemy biednieć i obniżać sobie jakość życia na rzecz jakichś niedookreślonych założeń ideologicznych, które w żaden sposób nie mieszczą się w zdroworozsądkowej analizie.
 
– Kto w takim razie zyska na Zielonym Ładzie? I czy będzie to ktokolwiek poza unijnymi decydentami tudzież oligarchami?

– Zielony Ład służy temu, żeby zaimplementować założenia Altiera Spinellego, wynikające z manifestu z Ventotene i przewidujące stworzenie socjalistycznego „superpaństwa”, federacji europejskiej. Zielony Ład jest narzędziem do podporządkowania sobie wszystkich grup społecznych i zdławienia czy uśrednienia standardu życia do poziomu najniższego, tak jak to było za komunizmu. Zakłada się oczywiście, że to wszystko, jak w komunizmie, robimy w imię pięknych idei, ale de facto jest to destrukcyjne dla społeczeństw, narodów czy gospodarki. Beneficjentami będą tu na pewno gospodarki zewnętrzne, np. takie, które dostarczają konkretne produkty służące procesowi transformacji energetycznej.

Europa nie jest w stanie sama zaspokoić własnych potrzeb w tym amoku decyzyjnym i narzucanej szybkości implementacji, co powoduje, że za chwilę uzależnimy się od gospodarek azjatyckich czy arabskich rozwijających technologie, z których my mamy za zadanie korzystać. W efekcie doprowadzi to do upadłości gospodarek państw europejskich. Jeśli na kraje członkowskie narzuca się np. obowiązek realizacji określonych rozwiązań w sektorze publicznym, choćby tworzenia publicznych stacji ładowania samochodów elektrycznych, i na dodatek nadaje się tej transformacji energetycznej ogromne tempo, to z czasem jej koszty zaczną narastać lawinowo, za czym budżet państwa nie będzie w stanie nadążyć. Efektem będzie upadłość państwa, co oznacza restrukturyzacje, przejmowanie majątku, przejęcie własności. My idziemy w kierunku rozbicia państw ideologią, która ma charakter socjalistyczny, a więc komunistyczny, i służy temu, by zawładnąć wspólnotą.

Czytaj także: Syn podejrzanego o zamach na premiera Słowacji zabiera głos

Klimatyczne manipulacje

 – Czy pracując ze studentami, widzi Pan, że młodzi ludzie zaczynają dostrzegać korelacje między „religią klimatyczną” a standardem ich życia w przyszłości? 

– To, co zostało zrobione z młodymi ludźmi, czyli wtłoczenie im do głów, że klimatyzm jest wartością najwyższą, objawia się w badaniach, których wyniki pokazują, że młodzi ludzie w dość dużej części uznają, że dla nich wartością najwyższą jest właśnie ratowanie świata, a nie budowanie silnej gospodarki czy silnego własnego narodu. Ideologia i kampania medialna, dotarcie do tej grupy społecznej okazało się tak silne i skuteczne, że bardzo trudno będzie młodych ludzi „odkleić od asfaltu”. Oczywiście ci, z którymi mam kontakt, stanowią wyrwę w tym systemie, przychodzą na moje zajęcia w poszukiwaniu innych treści niż „ogólnie obowiązujące”. Chcą rozmawiać, analizować fakty, część z tych ludzi szybko uświadamia sobie, w jakiej głupocie żyła i w jaką bajkę uwierzyła. Bańka „zielonego amoku” będzie szybko pękać, ludzie z pewnością się obudzą, jednak może być już wtedy za późno na odkręcenie skutków tego, co się stało. Za fałszywe przekonanie o ratowaniu świata przyjdzie zapłacić prawdziwy rachunek. A nic tak nie prostuje myślenia, jak ponoszenie konsekwencji własnej głupoty. Jeśli jednak dojdzie do tego, będzie już za późno na wycofanie się, degradacja gospodarki będzie nieodwracalna. Dlatego tak ważne jest jak najszybsze zatrzymanie tego szaleństwa i uświadomienie jak najszerszej grupie Polek i Polaków, jak ogromnym zagrożeniem dla gospodarki jest ideologia Zielonego Ładu.
 
– Sprzeciw wobec komuny był w społeczeństwie dość duży, natomiast i tak została nam narzucona. 

– Jest zawsze ryzyko, że decydenci będą robić swoje. Wszystko zależy po pierwsze – od skuteczności działań referendalnych zainicjowanych przez Solidarność, a po drugie – od wyniku wyborów prezydenckich. Jeśli obecna koalicja zakochana w ideologii Zielonego Ładu dostanie dodatkowy instrument w postaci prerogatyw prezydenckich, wówczas siłowo wprowadzi wszystkie rozwiązania bez żadnej dyskusji społecznej. Ogromnym wyzwaniem jest zatem walka o to, żeby prezydentura polska była rzeczywiście polską, działającą w interesie Rzeczypospolitej. Musimy zwalczyć o to, aby człowiek, który zostanie prezydentem Rzeczypospolitej nie stał się tylko notariuszem potwierdzającym decyzje zawarte przez będących w amoku polskich polityków, którzy uznali, że zrealizowanie wszystkich wymagań Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego da im dostęp do arkadii, do szczęśliwego życia, w którym będą oni nadludźmi, a w imię uzyskania tej pozycji poświęcą oni naród polski i polską gospodarkę. Dlatego potrzebujemy silnego i mądrego prezydenta chroniącego wartość narodu, suwerenności i tożsamości.

Kontekst: Kim jest Artur Bartoszewicz? 

Artur Bartoszewicz jest doktorem nauk ekonomicznych, ekspertem w zakresie polityki publicznej i wykładowcą w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. W latach 2016–2018 był prezesem Zarządu Krajowego Polskiego Stowarzyszenia Ekspertów i Asesorów Funduszy Unii Europejskiej. Od 2015 roku jest członkiem Rady Programowej Polskiej Platformy Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Od 2019 roku jest przewodniczącym Rady Programowej Instytutu Nowej Europy.
 

Nowy numer

Tekst ukaże się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 

 



 

Polecane