Prof. Grzegorz Górski: Zabawa w Unię się skończyła

Jakkolwiek na temat absurdów narzucanych na siłę przez obecny, lewacki establishment Unii Europejskiej napisano już bardzo wiele, to zapał z jakim ci oderwani od rzeczywistości destruktorzy forsują kolejne idiotyzmy jest momentami osłabiający. Można już dzisiaj przyjąć, iż o ile władze Unii utrzymają się po nadchodzących wyborach w takiej jak dotąd konfiguracji, to dzieło zagłady Europy zostanie dokonane. Europa sprowadzi się sama na margines światowej rywalizacji, a dostatek Europejczyków stanie się kategorią historyczną.
Flaga UE. Ilustracja poglądowa Prof. Grzegorz Górski: Zabawa w Unię się skończyła
Flaga UE. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

I wydaje się, że to jest dziś najważniejszy, nowy element określający powagę sytuacji. Do tej bowiem pory większość Europejczyków (zwłaszcza w tzw. starej Europie) pławiła się w bogactwie, a wymyślane w Brukseli ideologiczne paranoje mogła wymijać szerokimi łukami. W historii nie brakowało przecież dziwactw czy obsesji i z tej perspektywy te obecne, nie były dotąd bardziej dolegliwe. Jednak od kilku lat sytuacja zaczęła się zmieniać, z dramatyczną prędkością godząc w ten „wspaniały świat”.

 

Europejskie kryzysy

Najpierw w konsekwencji długotrwałego kryzysu strefy Euro, doszło do realnej pauperyzacji olbrzymiej rzeszy Europejczyków. Grecy, Hiszpanie, Portugalczycy, Włosi, Francuzi nagle zaczęli przypominać sobie dawno zapomniane opowieści, o biedzie swoich dziadków czy pradziadków.

Kolejne fale migracji poza innymi skutkami, rozsadzając podstawy cywilizacji zachodniej, doprowadziły też do odczuwalnego zubożenia rosnącej ilości Niemców, Szwedów, Holendrów, Belgów czy Finów. 

Zamieszanie energetyczne wywołane nie wojną Putina, ale szaleństwami pseudoekologów, ugodziło boleśnie już wszystkich. Wywołana tym inflacja dopełniła dzieła. Czekamy na skutki kolejnych „zielonych” eksperymentów, które już podcinają najważniejsze podstawy fundamentu europejskiej prosperity – rolnictwa i gospodarki żywnościowej. Dalsze wstrząsy są tu nieuchronne.

Paraliżowanie europejskiej gospodarki już wydaje fatalne owoce – zamykanie firm, przenoszenie ich do innych części świata, utrata miejsc pracy, zatrata zdolności konkurencyjnych skutkująca niezdolnością do uczestnictwa w międzynarodowej rywalizacji, skazują nas na strukturalne wykluczenie.

 

Nakrętkowy świr

Można powiedzieć, że na tym tle kolejna wielka mądrość wypracowana w Brukseli, a więc obowiązek przytwierdzania plastikowych kapsli do butelek czy pudełek zawierających płyny, to jakiś margines. Ale nie to jest przecież w tym najważniejsze. Ważniejsze jest to, że europejscy kreatorzy „nowego, lepszego świata” zajmują się czymś takim, gdy pożar trawiący powierzony im do prowadzenia dom, podpala ich stopy. I jeszcze coś. Dla każdego kto zna mechanizmy funkcjonowania „brukselki” jest oczywiste, że za całym tym kapslowym wałkiem stoją konkretni profitenci. Operacja ta służy wyłącznie temu, aby kilku cwaniaków, którzy opatentowali w odpowiednim momencie maszyny do robienia owych „smyczy na kapsle”, mogło sprzedać je przymuszonym dyrektywą producentów napojów. Tych nie ma co nawet żałować, bo kiedy się słyszy z jakim „zrozumieniem” do tej „konieczności” podchodzą choćby w Polsce szefowie „Mlekpolu” czy „Żywca”, to po prostu można machnąć na nich ręką. Tragedią jest, że ci ludzie widzą jedyny problem w tym, aby wyedukować ciemny naród – najlepiej za unijne pieniądze. Żeby zrozumiał jak ważne jest dla ratowania planety, aby kapsle były na smyczy. Kiedyś takich zamykali w zakładach zamkniętych, a dzisiaj pouczają nas z wyższością, nie dostrzegając istoty problemów.

Przeciętny Polak skutków tej zabawy nie zauważy, bo przecież dziesiątki milionów złotych wydanych na bezsensowne przedsięwzięcie i tak zostanie przerzucone na konsumentów. A ci na pewno przeoczą, że nagle ich ulubione mleko czy woda zdrożały o kilka groszy. 

 

Dyrektywa wywłaszczeniowa

Ale z pewnością zauważą już coś innego. Jak za dwa – trzy lata, wskutek tzw. dyrektywy budynkowej ochoczo przyjętej przez koalicję 13 grudnia, nie tylko zaczną płacić za to ciężkie pieniądze, ale – zwłaszcza – zaczną tracić własność swoich nieruchomości.

Jeśli ktoś się zastanawia po co brukselskim macherom potrzebna była ta dyrektywa – bo przecież o żadną walkę z „ociepleniem” tu nie chodzi – to spójrzmy na pewne dane. Trzy lata temu Eurostat poinformował, że mieszkania stanowiące własność obywateli są domeną mieszkańców krajów byłego bloku wschodniego. Praktycznie w każdym z tych krajów obywatele są właścicielami ponad 80% mieszkań (tylko Czesi 78%). Najwięcej właścicieli mieszkań jest w Rumunii (96%) i na Węgrzech (92%), a w Polsce jest to (84%). Nie trzeba dodawać, że dla ograbionych przez komunistów mieszkańców naszej części Europy, osiągnięcie własności mieszkania było życiową inwestycją i stało się swoistym fundamentem elementarnego bezpieczeństwa ekonomicznego.

Inaczej jest na Zachodzie, gdzie zwykli mieszkańcy z wielkim trudem dochodzą do własności mieszkań, a w niektórych krajach są jej w brutalny i systemowy sposób wręcz pozbawiani (vide Hiszpania). W Niemczech w rękach obywateli znajduje się zaledwie 49%, a w Austrii 55%.

Jeśli tylko zestawimy te statystyki to widać wyraźnie, że po ograbieniu nas z własności przedsiębiorstw i – na szczęście – średnio udanych zapasach o pozbawienie nas własności ziemi, wymyślono sposób na wprowadzenie „europejskich standardów” w mieszkalnictwie. Zdobycie w samej Polsce własności 2 – 3 milionów mieszkań, przekłada się przecież na biliony złotych.

Czy już rozumiecie Państwo po co „brukselce” była ta dyrektywa? Po co się bawić w odwrócone hipoteki i skubać po mikrokropelce, skoro można podstawić koparki wielkie w kopalni węgla brunatnego, i fedrować na gigaskalę.

Właściciele mieszkań w Polsce nie są w stanie spełnić wymogów owej dyrektywy. Będą na wyścigi się wyprzedawać, bo nie uniosą kosztów utrzymania swojej własności, obłożonej podatkiem o wiele bardziej dolegliwym niż te głupie kilkadziesiąt milionów narzuconych „Mlekpolowi” czy „Żywcowi”. Oni sobie to ściągną z nas, ale my podatków wrzuconych na nasze mieszkania, na nikogo nie przerzucimy. 

 

Walka o przeżycie

Dla milionów Polaków nadchodząca niedziela będzie bardzo ważnym testem. To będzie swoiste referendum, w którym decydować będą o tym, czy zgadzają się na rezygnację z własności swoich mieszkań, czy chcą chronić swoją własność. 

Zabawa w Unię się skończyła - teraz zaczynamy walczyć o przeżycie.
 


 

POLECANE
Niebezpieczny atak na polskie patrole. Komunikat Straży Granicznej Wiadomości
Niebezpieczny atak na polskie patrole. Komunikat Straży Granicznej

Na polsko-białoruskiej granicy znów doszło do agresywnych prób nielegalnego przekroczenia granicy. 4 listopada cudzoziemcy rzucali w polskie patrole kawałkami drutu kolczastego, uszkadzając dwa pojazdy Straży Granicznej. Tylko w ostatni weekend odnotowano ponad 100 takich prób.

Import gazu LNG z USA do Polski. Dalej na Słowację i Ukrainę  Wiadomości
Import gazu LNG z USA do Polski. Dalej na Słowację i Ukrainę

Polska pracuje nad umową z USA ws. importu LNG, który ma trafić na Ukrainę i Słowację – podała Agencja Reutera, powołując się na anonimowe źródła zbliżone do sprawy.

Karolina Opolska zmyśliła przypisy w swojej książce? Jest oświadczenie dziennikarki TVP gorące
Karolina Opolska zmyśliła przypisy w swojej książce? Jest oświadczenie dziennikarki TVP

Dziennikarka TVP Info i była redaktor Onetu Karolina Opolska znalazła się w centrum kontrowersji po tym, jak ujawniono, że w swojej najnowszej książce miała zamieścić… nieistniejące przypisy. Część źródeł, na które się powoływała, miała zostać wymyślona. Karolina Opolska odniosła się do zarzutów.

Nawrocki jasno na Słowacji o Ukrainie: „Pomoc nie zwalnia mnie z obrony polskich interesów” pilne
Nawrocki jasno na Słowacji o Ukrainie: „Pomoc nie zwalnia mnie z obrony polskich interesów”

Prezydent Karol Nawrocki w Bratysławie mówił nie tylko o współpracy ze Słowacją, ale też o relacjach z Ukrainą. Podkreślił, że Polska może wspierać Kijów, ale nie kosztem własnych interesów.

Szalony pościg niemieckiej policji za Polakiem Wiadomości
Szalony pościg niemieckiej policji za Polakiem

Bawarska policja ścigała 31-letniego Polaka, który – będąc pod wpływem środków odurzających – uciekał przed kontrolą drogową. Pościg zakończył się dopiero po przejechaniu ponad 50 kilometrów i postawieniu policyjnych blokad.

Niemiecki pielęgniarz dostał dożywocie. Śledczy: „Zabijał, żeby był spokój” Wiadomości
Niemiecki pielęgniarz dostał dożywocie. Śledczy: „Zabijał, żeby był spokój”

Sąd w Akwizgranie skazał pielęgniarza na dożywocie za zabicie 10 pacjentów i 27 prób morderstwa. Śledczy nie mają wątpliwości – podawał leki uspokajające i przeciwbólowe, by „mieć ciszę” na oddziale.

Wiadomości
Branża piwowarska alarmuje: Rządowy projekt uderza w piwo bezalkoholowe, ignorując problem „małpek”

Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie ostro krytykuje projekt nowelizacji Ustawy o wychowaniu w trzeźwości, przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia. Zdaniem piwowarów proponowane zmiany, w tym całkowity zakaz reklamy, w nieproporcjonalny sposób uderzają w branżę piwną i hamują pozytywny trend spadku spożycia alkoholu w Polsce. Co więcej, projekt całkowicie pomija kluczowe problemy, takie jak sprzedaż mocnego alkoholu w małych butelkach, tzw. „małpek”, oraz nocną prohibicję.

Śmierć wschodzącej gwiazdy siatkówki. Wypadek na basenie  z ostatniej chwili
Śmierć wschodzącej gwiazdy siatkówki. Wypadek na basenie 

Świat siatkówki stracił jeden ze swoich największych talentów. W wieku zaledwie 26 lat zmarł Saber Kazemi — reprezentant Iranu, mistrz Azji i MVP kontynentalnego czempionatu. Jego śmierć nastąpiła po tajemniczym wypadku w Dosze, którego okoliczności do dziś budzą wątpliwości.

Lekarz bez badania wydał opinię o Ziobrze. Naczelna Izba Lekarska reaguje po interwencji europosła z ostatniej chwili
Lekarz bez badania wydał opinię o Ziobrze. Naczelna Izba Lekarska reaguje po interwencji europosła

Naczelna Izba Lekarska wszczyna kontrolę wobec lekarza, który wydał opinię o stanie zdrowia Zbigniewa Ziobry. Jak ustaliło Radio ESKA, decyzja zapadła po wniosku europosła PiS Jacka Ozdoby, który wskazał na możliwy brak rzetelności opinii.

„Rz”: Agenci FSB pobierali stypendium z polskiego MSZ pilne
„Rz”: Agenci FSB pobierali stypendium z polskiego MSZ

Rosyjskie małżeństwo, które miało należeć do antyputinowskiej opozycji, przez lata otrzymywało stypendium finansowane przez polski rząd. Śledztwo ujawniło, że Igor R. był agentem FSB i szpiegował nawet rosyjskich opozycjonistów w Polsce.

REKLAMA

Prof. Grzegorz Górski: Zabawa w Unię się skończyła

Jakkolwiek na temat absurdów narzucanych na siłę przez obecny, lewacki establishment Unii Europejskiej napisano już bardzo wiele, to zapał z jakim ci oderwani od rzeczywistości destruktorzy forsują kolejne idiotyzmy jest momentami osłabiający. Można już dzisiaj przyjąć, iż o ile władze Unii utrzymają się po nadchodzących wyborach w takiej jak dotąd konfiguracji, to dzieło zagłady Europy zostanie dokonane. Europa sprowadzi się sama na margines światowej rywalizacji, a dostatek Europejczyków stanie się kategorią historyczną.
Flaga UE. Ilustracja poglądowa Prof. Grzegorz Górski: Zabawa w Unię się skończyła
Flaga UE. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

I wydaje się, że to jest dziś najważniejszy, nowy element określający powagę sytuacji. Do tej bowiem pory większość Europejczyków (zwłaszcza w tzw. starej Europie) pławiła się w bogactwie, a wymyślane w Brukseli ideologiczne paranoje mogła wymijać szerokimi łukami. W historii nie brakowało przecież dziwactw czy obsesji i z tej perspektywy te obecne, nie były dotąd bardziej dolegliwe. Jednak od kilku lat sytuacja zaczęła się zmieniać, z dramatyczną prędkością godząc w ten „wspaniały świat”.

 

Europejskie kryzysy

Najpierw w konsekwencji długotrwałego kryzysu strefy Euro, doszło do realnej pauperyzacji olbrzymiej rzeszy Europejczyków. Grecy, Hiszpanie, Portugalczycy, Włosi, Francuzi nagle zaczęli przypominać sobie dawno zapomniane opowieści, o biedzie swoich dziadków czy pradziadków.

Kolejne fale migracji poza innymi skutkami, rozsadzając podstawy cywilizacji zachodniej, doprowadziły też do odczuwalnego zubożenia rosnącej ilości Niemców, Szwedów, Holendrów, Belgów czy Finów. 

Zamieszanie energetyczne wywołane nie wojną Putina, ale szaleństwami pseudoekologów, ugodziło boleśnie już wszystkich. Wywołana tym inflacja dopełniła dzieła. Czekamy na skutki kolejnych „zielonych” eksperymentów, które już podcinają najważniejsze podstawy fundamentu europejskiej prosperity – rolnictwa i gospodarki żywnościowej. Dalsze wstrząsy są tu nieuchronne.

Paraliżowanie europejskiej gospodarki już wydaje fatalne owoce – zamykanie firm, przenoszenie ich do innych części świata, utrata miejsc pracy, zatrata zdolności konkurencyjnych skutkująca niezdolnością do uczestnictwa w międzynarodowej rywalizacji, skazują nas na strukturalne wykluczenie.

 

Nakrętkowy świr

Można powiedzieć, że na tym tle kolejna wielka mądrość wypracowana w Brukseli, a więc obowiązek przytwierdzania plastikowych kapsli do butelek czy pudełek zawierających płyny, to jakiś margines. Ale nie to jest przecież w tym najważniejsze. Ważniejsze jest to, że europejscy kreatorzy „nowego, lepszego świata” zajmują się czymś takim, gdy pożar trawiący powierzony im do prowadzenia dom, podpala ich stopy. I jeszcze coś. Dla każdego kto zna mechanizmy funkcjonowania „brukselki” jest oczywiste, że za całym tym kapslowym wałkiem stoją konkretni profitenci. Operacja ta służy wyłącznie temu, aby kilku cwaniaków, którzy opatentowali w odpowiednim momencie maszyny do robienia owych „smyczy na kapsle”, mogło sprzedać je przymuszonym dyrektywą producentów napojów. Tych nie ma co nawet żałować, bo kiedy się słyszy z jakim „zrozumieniem” do tej „konieczności” podchodzą choćby w Polsce szefowie „Mlekpolu” czy „Żywca”, to po prostu można machnąć na nich ręką. Tragedią jest, że ci ludzie widzą jedyny problem w tym, aby wyedukować ciemny naród – najlepiej za unijne pieniądze. Żeby zrozumiał jak ważne jest dla ratowania planety, aby kapsle były na smyczy. Kiedyś takich zamykali w zakładach zamkniętych, a dzisiaj pouczają nas z wyższością, nie dostrzegając istoty problemów.

Przeciętny Polak skutków tej zabawy nie zauważy, bo przecież dziesiątki milionów złotych wydanych na bezsensowne przedsięwzięcie i tak zostanie przerzucone na konsumentów. A ci na pewno przeoczą, że nagle ich ulubione mleko czy woda zdrożały o kilka groszy. 

 

Dyrektywa wywłaszczeniowa

Ale z pewnością zauważą już coś innego. Jak za dwa – trzy lata, wskutek tzw. dyrektywy budynkowej ochoczo przyjętej przez koalicję 13 grudnia, nie tylko zaczną płacić za to ciężkie pieniądze, ale – zwłaszcza – zaczną tracić własność swoich nieruchomości.

Jeśli ktoś się zastanawia po co brukselskim macherom potrzebna była ta dyrektywa – bo przecież o żadną walkę z „ociepleniem” tu nie chodzi – to spójrzmy na pewne dane. Trzy lata temu Eurostat poinformował, że mieszkania stanowiące własność obywateli są domeną mieszkańców krajów byłego bloku wschodniego. Praktycznie w każdym z tych krajów obywatele są właścicielami ponad 80% mieszkań (tylko Czesi 78%). Najwięcej właścicieli mieszkań jest w Rumunii (96%) i na Węgrzech (92%), a w Polsce jest to (84%). Nie trzeba dodawać, że dla ograbionych przez komunistów mieszkańców naszej części Europy, osiągnięcie własności mieszkania było życiową inwestycją i stało się swoistym fundamentem elementarnego bezpieczeństwa ekonomicznego.

Inaczej jest na Zachodzie, gdzie zwykli mieszkańcy z wielkim trudem dochodzą do własności mieszkań, a w niektórych krajach są jej w brutalny i systemowy sposób wręcz pozbawiani (vide Hiszpania). W Niemczech w rękach obywateli znajduje się zaledwie 49%, a w Austrii 55%.

Jeśli tylko zestawimy te statystyki to widać wyraźnie, że po ograbieniu nas z własności przedsiębiorstw i – na szczęście – średnio udanych zapasach o pozbawienie nas własności ziemi, wymyślono sposób na wprowadzenie „europejskich standardów” w mieszkalnictwie. Zdobycie w samej Polsce własności 2 – 3 milionów mieszkań, przekłada się przecież na biliony złotych.

Czy już rozumiecie Państwo po co „brukselce” była ta dyrektywa? Po co się bawić w odwrócone hipoteki i skubać po mikrokropelce, skoro można podstawić koparki wielkie w kopalni węgla brunatnego, i fedrować na gigaskalę.

Właściciele mieszkań w Polsce nie są w stanie spełnić wymogów owej dyrektywy. Będą na wyścigi się wyprzedawać, bo nie uniosą kosztów utrzymania swojej własności, obłożonej podatkiem o wiele bardziej dolegliwym niż te głupie kilkadziesiąt milionów narzuconych „Mlekpolowi” czy „Żywcowi”. Oni sobie to ściągną z nas, ale my podatków wrzuconych na nasze mieszkania, na nikogo nie przerzucimy. 

 

Walka o przeżycie

Dla milionów Polaków nadchodząca niedziela będzie bardzo ważnym testem. To będzie swoiste referendum, w którym decydować będą o tym, czy zgadzają się na rezygnację z własności swoich mieszkań, czy chcą chronić swoją własność. 

Zabawa w Unię się skończyła - teraz zaczynamy walczyć o przeżycie.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe