Znany popularyzator nauki opublikował tekst w Polityce. Transaktywiści wpadli w histerię

Znany biolog i publicysta, Łukasz Sakowski, opowiedział w Polityce, jak aktywiści gender krzywdzą dzieci. Jego tekst wywołał skandal w polskim środowisku trans - aż 43 organizacje starały się go ocenzurować.
Małpa z siekierą. Ilustracja poglądowa Znany popularyzator nauki opublikował tekst w Polityce. Transaktywiści wpadli w histerię
Małpa z siekierą. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Historia Łukasza Sakowskiego, który przez lata był jednym z najpopularniejszych blogerów popularnonaukowych w kraju, wstrząsnęła w ubiegłym roku Polską, Tysiące, dziesiątki tysięcy internautów odwiedzało każdego dnia jego stronę i socjale, by czytać autorskie teksty i wywiady o różnych dziedzinach nauki, i podziwiać imponujące wizuale, które Sakowski publikował w swoich mediach. Nikt z jego czytelników nie spodziewał się, chyba że przyznający się otwarcie do swoich centrolewicowych poglądów biolog zacznie pewnego dnia lewicowy „postęp” krytykować. I że opowie, jak sam został przez niego skrzywdzony.

 

Łukasz Sakowski

Sakowski miał jednak ku tej krytyce powody – w ostatniej dekadzie progresywna lewica zaczęła otwarcie promować wczesną tranzycję u dzieci, czyli „zmienienie płci” nieletnim. W niektórych krajach ofiary amputacji piersi, chemicznej kastracji i uzależnienia od hormonów płci przeciwnej zaczęły być liczone w tysiącach, a do mediów przedostawały się pierwsze świadectwa detranzycjonerów – osób, które tranzycję przerwały. Jednym z nich okazał się właśnie Łukasz Sakowski.

Taki był jego prywatny powód krytykowania ideologii gender. Jako biolog nie mógł znieść absurdu negowania płci przez aktywistów gender, a jako człowiek wiedział, jak tragiczne skutki ma namawianie do wczesnej tranzycji. Dlatego w minionym roku ujawnił w mediach społecznościowych swoje bolesne doświadczenie sprzed lat.

„Jako ofiara nadużycia w dzieciństwie przez dorosłego transseksualistę liczę na Waszą wyrozumiałość”

– pisał wtedy Sakowski w tekście opublikowanym na własnym blogu.

„Nadszedł moment, że nie mogę dłużej milczeć. Robię to głównie, ze względu na młodych ludzi, którzy mogą być w takiej sytuacji, jak ja byłem wcześniej. Nie chciałem tego mówić z różnych powodów, m.in. nie chciałem, by moja sprawa stała się politycznym argumentem przeciwko środowisku gejów i lesbijek, bo sam jestem gejem, ale zdecydowałem, że nie mogę dłużej dusić tego w sobie, tym bardziej że część nieprzychylnych mi osób zaczęła jakiś czas temu kampanię oszczerstw wobec mnie i próbuje wykorzystać moje trudne doświadczenie, by mnie szantażować”

– wyjaśniał twórca „To tylko teoria”.

„Powiem wprost: robię coming-out. Jestem po cofnięciu zmiany płci, czyli po detranyzcji. Gdy miałem 13 lat, zostałem zmanipulowany przez poznanego w Internecie, ok. 40-letniego wówczas transseksualistę, który wmówił mi, że bycie gejem jest złe, nakłonił mnie do utożsamiania się jako osoba transseksualna (»transkobieta«), a następnie dawał mi, od 14-stego roku życia, blokery dojrzewania i żeńskie hormony”

– opisał Łukasz Sakowski.

Sakowski trafił do specjalistów pani psycholog przed ukończeniem 18 lat, a po osiągnięciu pełnoletności do seksuolog.

„Sfabrykowały mi diagnozę transseksualizmu – każda z nich zrobiła to podczas jednej lub po jednej krótkiej wizycie, bez żadnych badań diagnostycznych – i skierowały na zmianę płci, w tym prawną zmianę płci (zmiana danych osobowych, zmiana PESELu). Na skutek kilkuletniego zażywania leków do zmiany płci już jako 18-latek miałem depresję, problemy z wątrobą i zaawansowaną osteoporozę”

– czytamy dalej w artykule biologa opublikowanym w 2023 roku.

„W wieku 22 lat wróciłem do mojej biologicznej, męskiej płci. Interesuje mnie również temat tranzycji płci u dzieci, ponieważ sam doświadczyłem takiego wpływu jako młody gej. Chciałem nie zapomnieć, ale też nie wracać do tego tematu, jednak uznałem, że moje milczenie może być wykorzystane przez aktywistów zajmujących się transseksualizmem, którzy od ponad roku szkalują mnie w tej sprawie”

– wyjaśniał Sakowski.

Na zakończenie swojego wpisu na mediach społecznościowych poprosił o uszanowanie jego prywatnych doświadczeń, które kosztowały go zdrowie i miały wpływ na jego życie osobiste.

Lewica, oczywiście, nie posłuchała.

 

Konsekwencje odwagi

Sakowski został ogłoszony zdrajcą przez tęczowego środowiska. Ofiara przemocy nagle została skasowana z mediów, z którymi wcześniej współpracowała, dziennikarze zaczęli wycofywać się z umówionych z Sakowskim wywiadów, dawni czytelnicy uznali go za transfoba”, a media, dla których biolog publikował, stwierdziły, że jest zbyt kontrowersyjny, by mógł dalej z nimi działać. Od upublicznienia jego historii do dzisiaj w każdego dnia w socjalach pojawiają się posty anonimowych hejterów, którzy ironizują jego przeżycia, kierując często wobec Sakowskiego groźby.

Na Facebooku powstała nawet specjalna grupa, składająca się z lewicowych działaczy, która monitoruje ruchy Sakowskiego online i „w realu”. Każdy, potencjalnie krytyczny wobec ideologii gender komentarz biologa jest tam zamieszczany ku uciesze setek zacietrzewionych obserwatorów – nieważne, czy jest to opinia prywatna publicysty, czy podane dalej informacja ze świata. Pod wieloma postami pojawiają się groźby karalne, życzenia śmierci i próby doxingu, czyli nielegalnego ujawniania prywatnych informacji. Na grupie były już nawet zachęty do zorganizowania ataku na biologa i szantażu osób mu bliskich i pracodawców. Próby zgłaszania grupy, która w oczywisty sposób łamie prawo, nie przynoszą skutków.

Sakowski, mimo agresji, która płynie w jego stronę, nigdy się nie poddał – dalej działa na swojej stronie i w mediach społecznościowych, regularnie publikując informacje ze świata nauki. Swoje świadectwo powtórzył w licznych artykułach, w rozmowie u Krzysztofa Stanowskiego, u Moniki Jaruzelskiej i w licznych innych wywiadach, które uświadomiły niezliczonym rzeszom odbiorców, jak tragiczne skutki ma ideologia gender.

Swój wkład w nagłaśnianie tragedii tych, którzy na „zmianę płci” się nabrali, Sakowski próbował powiększyć niedawno w Polityce, która opublikowała jego komentarz do najnowszych skandali transowego środowiska zza granicy. I to mu się udało – Polityka opublikowała jego komentarz. Skowyt środowiska gender był jednak ogłuszający.

 

Artykuł w Polityce

„Dysforia płciowa polega na odczuwaniu niechęci i dyskomfortu wobec swojej płci. Można ten stan zmienić. Nowe badania sugerują jednak, że na tranzycję nie powinni się decydować ludzie młodzi.”

- tak zaczynał się tekst Sakowskiego. W tekście zaś biolog tłumaczył dwa ważne wydarzenia ostatnich miesięcy, które zmieniły sytuację osób cierpiących na zaburzenia tożsamości płciowej: skandal WPATH i raport Cass.

Skandal WPATH miał miejsce wiosną tego roku, kiedy to wyciekły prywatne rozmowy członków najbardziej wpływowej organizacji trans na świecie, Światowego Stowarzyszenia Profesjonalistów Zdrowia Transseksualnego, grupy od lat tworzącej “standardy opieki”, które przekonywały specjalistów i tysiące zaburzonych osób do „zmiany płci”. Udostępnione rozmowy i pliki pokazały, że eksperci od ideologii gender wiedzieli, że krzywdzą dzieci, okaleczają bezpowrotnie pacjentów, i manipulują chorymi psychicznie.

Omawiany natomiast przez Sakowskiego raport Cass był naukową metaanalizą, która zakończyła transowanie dzieci w Wielkiej Brytanii. Badanie usług „afirmacji tożsamości płciowej” u nieletnich, czyli podawania najmłodszym hormonów, wykazało brak solidnych dowodów na skuteczność stosowania blokerów pokwitania w łagodzeniu dysforii płciowej. Dysforia to zaburzenie psychiczne, które manifestuje się wstrętem do własnego ciała – według aktywistów gender odpowiedzią na występowanie dysforii jest tranzycja, czyli upodabnianie zaburzonej osoby do płci przeciwnej lub zatrzymywanie dojrzewania. W genderowym świecie problemy w umyśle rozwiązuje się przez nienaturalne zmiany na ciele.

Ustalenia Cass były jednoznaczne: uzasadnienie stosowania blokerów pokwitania jako standardowego leczenia dla młodzieży cierpiącej na dysforię — kwestionującej swoją płeć — jest fundamentalnie wadliwe. Istniejące wytyczne, które tranzycję promowały, opierały się na "chwiejnych podstawach".

Wielka Brytania zakazała więc masowego popychania dzieci w kierunku iluzji zmiany płci: na Wyspach wprowadzono zakaz przepisywania blokerów pokwitania osobom poniżej 18 roku życia, który to zakaz najpierw objął placówki państwowe, a potem też prywatne kliniki.

Oba wydarzenia omawiane były na całym świecie – w Polsce prawdopodobnie jednym z pierwszych nagłaśniających sprawę mediów był Tysol. Media lewicowe, mainstreamowe jednak w większości starały się zamieść newsy pod dywan. Tekst Sakowskiego w Polityce rujnował ich zmowę milczenia. Aktywiści gender skrzyknęli się więc z kolegami i koleżankami wszystkich obu płci, i spróbowali zmusić Politykę do usunięcia rozmowy, która w negatywnym świetle stawiała ich ideologię.

 

Dwie strony Polityki

Na jeden tekst biologa, który tłumaczył wydarzenia z Zachodu, zareagowały aż 43 lewicowe organizacje. „Wzywamy Politykę do wycofania tekstu i publikacji sprostowania” - czytamy w apelu, pod którym podpisały się feministki, działacze tęczy i genderowe lobby z całego kraju. Ich cel był jasny – ocenzurować Sakowskiego.

Wśród sygnatariuszy były też organizacje i osoby skompromitowane w oczach wielu: jest grupa znana z mieszania propagandy LGBT i chrześcijaństwa, jest organizacja, która miesiącami promowała zmyśloną historię o wepchnięciu anarchistki ze Stop Bzdurom pod tramwaj, są aborcjonistki pragnące zabijać dzieci nienarodzone nawet na chwilę przed porodem i organizatorzy czarnych marszów, które napadały na kościoły.

Prym wśród podpisanych pod listem wiedzie Tranzycja.pl – prawdopodobnie ekstremalne zgrupowanie ideologów gender w Polsce. Jej działacze znani są z pogardy wobec praw rodzicielskich i manipulowania nauką. Tylko w ostatnich miesiącach jeden z jej przywódców (mężczyzna uznający się za kobietę) nawoływał do odebrania praw rodzicielskich tym, którzy nie zgadzają się na „zmianę płci” u swoich dzieci. Oprócz tego transseksualista promował wśród nieletnich branie hormonów na własną rękę, a gdy nie wypowiadał się na tematy tęczy, to domagał się zniszczenia polskich granic i skasowania naszego kraju z mapy świata.

Polityka ugięła się częściowo pod naciskami transowego lobby, przepraszając za publikację tekstu biologa. Grzech jednak został już popełniony, Polityka obiecała więc pokutę, trzykrotnie podkreślając, że redakcja staje ostatecznie po stronie „zmiany płci”, transowego lobby i przeciwko krytyce ideologii gender:

„Decyzja o publikacji artykułu wynikała z zaufania pokładanego w ich kompetencje oraz przekonania, że nauka jest dziedziną żywą – i że konieczne są badania doprecyzowujące szczegóły opieki afirmującej płeć u osób niepełnoletnich.

Mówiąc trzy razy „tak”, podkreślamy gorącą nadzieję, że wciąż będziemy spotykać się na łamach „Polityki”. A przede wszystkim, że transpłciowi nastolatkowie w Polsce i na świecie będą dorastać jako szczęśliwi transpłciowi dorośli. O nic innego nam nie chodzi"

- czytamy w przeprosinach wystosowanych do lewicy. Pod przeprosinami jest natomiast link do strony, która zachęca do operacji i hormonalnych eksperymentach na dzieciach.

Sam jednak tekst Sakowskiego ukazał się w „papierowym” wydaniu Polityki i nie dało się go cofnąć. Nawet wersja internetowa nadal widnieje online i jeżeli ktoś chciałby ją przeczytać, to może, ale odpłatnie. Była więc publiczna spowiedź Polityki, ale czy był żal za grzechy?

Żal – współczucie-w tej historii jednak głównie należy się summa summarum Sakowskiemu, który został najpierw do rozmowy zaproszony, a potem zdradzony, mimo że przytaczał wydarzenia omawiane miesiącami na całym świecie. Polityka pracowała przecież nad jego tekstem przed publikacją, dała mu zielone światło, z pewnością na tekście zarobiła, a na koniec stanęła po stronie tych, którzy od lat Sakowskiemu chcą zamknąć usta.

Jedyne pocieszenie w tym takie, że walczącym o prawdę nigdy nie było łatwo. Można więc w tej historii Sakowskiego żałować i mu współczuć, ale przede wszystkim należy go podziwiać – za jego niezłomność w obliczu ataków i przeciwności.


 

POLECANE
Tȟašúŋke Witkó: Homo Germanicus tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Homo Germanicus

Osobiście przewiduję – dziś nieco jeszcze żartobliwie i szyderczo – że w pomieszczeniach służbowych Bundeswehry, do tego na poczesnych miejscach, zawisną wkrótce konterfekty jakiegoś znanego działacza lewicowego. Na początek może to być Alfred Willi Rudi Dutschke, a z czasem – kiedy w miarę postępu niemieckiego socjalizmu, walka klas zaostrzy się – można go będzie wymienić, ot choćby na wizerunek Ulrike Marie Meinhof.

Legendarny aktor okradziony. Trwa śledztwo Wiadomości
Legendarny aktor okradziony. Trwa śledztwo

Joaquin Phoenix, jeden z najbardziej rozpoznawalnych aktorów swojego pokolenia, znalazł się w centrum zainteresowania mediów. Tym razem nie z powodu nowej roli, lecz przykrego incydentu. Z jego posiadłości w Los Angeles skradziono luksusowy samochód marki Volvo. Sprawą zajmuje się policja.

Dramat w centrum Stuttgartu. Samochód wjechał w grupę ludzi Wiadomości
Dramat w centrum Stuttgartu. Samochód wjechał w grupę ludzi

Groźny incydent w Niemczech. Samochód wjechał w grupę pieszych.

Nowa operacja zabezpieczenia przestrzeni powietrznej. Szef MON ujawnił szczegóły Wiadomości
Nowa operacja zabezpieczenia przestrzeni powietrznej. Szef MON ujawnił szczegóły

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował o rozpoczęciu nowej operacji wojskowej, która ma zapewnić bezpieczeństwo i kontrolę nad przestrzenią powietrzną w regionie Bałtyku, w obliczu m.in. niedawnych prowokacji ze strony Rosji.

Prezydent: Nominacje generalskie to wielkie zobowiązanie Wiadomości
Prezydent: Nominacje generalskie to wielkie zobowiązanie

To wielkie zobowiązanie, które zostaje złożone na państwa barki w trudnych czasach dla Rzeczpospolitej, naszej części Europy, a także dla świata - powiedział w piątek prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości wręczenia nominacji generalskich.

Nowy komunikat GIS. Na ten produkt trzeba uważać Wiadomości
Nowy komunikat GIS. Na ten produkt trzeba uważać

Niepokojąca wiadomość dla rodziców i opiekunów. Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące popularnego produktu dla dzieci. Chodzi o czekoladowego zajączka, sprzedawanego w okresie wielkanocnym przez firmę „Wolność” Sp. z o.o.

Hansi Flick zdecydował. Wiadomo, kto zastąpi Szczęsnego w bramce Wiadomości
Hansi Flick zdecydował. Wiadomo, kto zastąpi Szczęsnego w bramce

W sobotnim meczu ligowym z Realem Valladolid w bramce FC Barcelony nie zobaczymy Wojciecha Szczęsnego. Trener „Blaugrany” Hansi Flick zapowiedział zmianę - między słupkami stanie Marc-André ter Stegen.

Wielkie emocje na PGE Narodowym. Legia Warszawa z Pucharem Polski Wiadomości
Wielkie emocje na PGE Narodowym. Legia Warszawa z Pucharem Polski

Piłkarze Legii Warszawa po raz 21. w historii zdobyli Puchar Polski. W finale na stołecznym PGE Narodowym pokonali Pogoń Szczecin 4:3 (1:1). "Portowcy" zostali pokonani w drugim finale z rzędu, a swoim piątym w historii.

Kradli fragmenty lokomotyw i bocznice. Policja zatrzymała kolejowych złodziei Wiadomości
Kradli fragmenty lokomotyw i bocznice. Policja zatrzymała "kolejowych" złodziei

Policjanci z Jaworzna zatrzymali na gorącym uczynku dwóch mężczyzn podejrzanych o liczne kradzieże elementów lokomotyw oraz infrastruktury kolejowej. Złodzieje, którym może grozić do 10 lat więzienia, decyzją sadu zostali aresztowani.

Były prezydent Brazylii przeszedł operację. Co wiadomo? z ostatniej chwili
Były prezydent Brazylii przeszedł operację. Co wiadomo?

Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro opuścił oddział intensywnej terapii po operacji jamy brzusznej, którą przeszedł w kwietniu, ale nadal pozostanie w szpitalu - podała w piątek telewizja Globo, powołując się na dyrekcję kliniki w Brasilii, stolicy kraju. Lekarze nie sprecyzowali, kiedy polityk będzie mógł opuścić szpital.

REKLAMA

Znany popularyzator nauki opublikował tekst w Polityce. Transaktywiści wpadli w histerię

Znany biolog i publicysta, Łukasz Sakowski, opowiedział w Polityce, jak aktywiści gender krzywdzą dzieci. Jego tekst wywołał skandal w polskim środowisku trans - aż 43 organizacje starały się go ocenzurować.
Małpa z siekierą. Ilustracja poglądowa Znany popularyzator nauki opublikował tekst w Polityce. Transaktywiści wpadli w histerię
Małpa z siekierą. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Historia Łukasza Sakowskiego, który przez lata był jednym z najpopularniejszych blogerów popularnonaukowych w kraju, wstrząsnęła w ubiegłym roku Polską, Tysiące, dziesiątki tysięcy internautów odwiedzało każdego dnia jego stronę i socjale, by czytać autorskie teksty i wywiady o różnych dziedzinach nauki, i podziwiać imponujące wizuale, które Sakowski publikował w swoich mediach. Nikt z jego czytelników nie spodziewał się, chyba że przyznający się otwarcie do swoich centrolewicowych poglądów biolog zacznie pewnego dnia lewicowy „postęp” krytykować. I że opowie, jak sam został przez niego skrzywdzony.

 

Łukasz Sakowski

Sakowski miał jednak ku tej krytyce powody – w ostatniej dekadzie progresywna lewica zaczęła otwarcie promować wczesną tranzycję u dzieci, czyli „zmienienie płci” nieletnim. W niektórych krajach ofiary amputacji piersi, chemicznej kastracji i uzależnienia od hormonów płci przeciwnej zaczęły być liczone w tysiącach, a do mediów przedostawały się pierwsze świadectwa detranzycjonerów – osób, które tranzycję przerwały. Jednym z nich okazał się właśnie Łukasz Sakowski.

Taki był jego prywatny powód krytykowania ideologii gender. Jako biolog nie mógł znieść absurdu negowania płci przez aktywistów gender, a jako człowiek wiedział, jak tragiczne skutki ma namawianie do wczesnej tranzycji. Dlatego w minionym roku ujawnił w mediach społecznościowych swoje bolesne doświadczenie sprzed lat.

„Jako ofiara nadużycia w dzieciństwie przez dorosłego transseksualistę liczę na Waszą wyrozumiałość”

– pisał wtedy Sakowski w tekście opublikowanym na własnym blogu.

„Nadszedł moment, że nie mogę dłużej milczeć. Robię to głównie, ze względu na młodych ludzi, którzy mogą być w takiej sytuacji, jak ja byłem wcześniej. Nie chciałem tego mówić z różnych powodów, m.in. nie chciałem, by moja sprawa stała się politycznym argumentem przeciwko środowisku gejów i lesbijek, bo sam jestem gejem, ale zdecydowałem, że nie mogę dłużej dusić tego w sobie, tym bardziej że część nieprzychylnych mi osób zaczęła jakiś czas temu kampanię oszczerstw wobec mnie i próbuje wykorzystać moje trudne doświadczenie, by mnie szantażować”

– wyjaśniał twórca „To tylko teoria”.

„Powiem wprost: robię coming-out. Jestem po cofnięciu zmiany płci, czyli po detranyzcji. Gdy miałem 13 lat, zostałem zmanipulowany przez poznanego w Internecie, ok. 40-letniego wówczas transseksualistę, który wmówił mi, że bycie gejem jest złe, nakłonił mnie do utożsamiania się jako osoba transseksualna (»transkobieta«), a następnie dawał mi, od 14-stego roku życia, blokery dojrzewania i żeńskie hormony”

– opisał Łukasz Sakowski.

Sakowski trafił do specjalistów pani psycholog przed ukończeniem 18 lat, a po osiągnięciu pełnoletności do seksuolog.

„Sfabrykowały mi diagnozę transseksualizmu – każda z nich zrobiła to podczas jednej lub po jednej krótkiej wizycie, bez żadnych badań diagnostycznych – i skierowały na zmianę płci, w tym prawną zmianę płci (zmiana danych osobowych, zmiana PESELu). Na skutek kilkuletniego zażywania leków do zmiany płci już jako 18-latek miałem depresję, problemy z wątrobą i zaawansowaną osteoporozę”

– czytamy dalej w artykule biologa opublikowanym w 2023 roku.

„W wieku 22 lat wróciłem do mojej biologicznej, męskiej płci. Interesuje mnie również temat tranzycji płci u dzieci, ponieważ sam doświadczyłem takiego wpływu jako młody gej. Chciałem nie zapomnieć, ale też nie wracać do tego tematu, jednak uznałem, że moje milczenie może być wykorzystane przez aktywistów zajmujących się transseksualizmem, którzy od ponad roku szkalują mnie w tej sprawie”

– wyjaśniał Sakowski.

Na zakończenie swojego wpisu na mediach społecznościowych poprosił o uszanowanie jego prywatnych doświadczeń, które kosztowały go zdrowie i miały wpływ na jego życie osobiste.

Lewica, oczywiście, nie posłuchała.

 

Konsekwencje odwagi

Sakowski został ogłoszony zdrajcą przez tęczowego środowiska. Ofiara przemocy nagle została skasowana z mediów, z którymi wcześniej współpracowała, dziennikarze zaczęli wycofywać się z umówionych z Sakowskim wywiadów, dawni czytelnicy uznali go za transfoba”, a media, dla których biolog publikował, stwierdziły, że jest zbyt kontrowersyjny, by mógł dalej z nimi działać. Od upublicznienia jego historii do dzisiaj w każdego dnia w socjalach pojawiają się posty anonimowych hejterów, którzy ironizują jego przeżycia, kierując często wobec Sakowskiego groźby.

Na Facebooku powstała nawet specjalna grupa, składająca się z lewicowych działaczy, która monitoruje ruchy Sakowskiego online i „w realu”. Każdy, potencjalnie krytyczny wobec ideologii gender komentarz biologa jest tam zamieszczany ku uciesze setek zacietrzewionych obserwatorów – nieważne, czy jest to opinia prywatna publicysty, czy podane dalej informacja ze świata. Pod wieloma postami pojawiają się groźby karalne, życzenia śmierci i próby doxingu, czyli nielegalnego ujawniania prywatnych informacji. Na grupie były już nawet zachęty do zorganizowania ataku na biologa i szantażu osób mu bliskich i pracodawców. Próby zgłaszania grupy, która w oczywisty sposób łamie prawo, nie przynoszą skutków.

Sakowski, mimo agresji, która płynie w jego stronę, nigdy się nie poddał – dalej działa na swojej stronie i w mediach społecznościowych, regularnie publikując informacje ze świata nauki. Swoje świadectwo powtórzył w licznych artykułach, w rozmowie u Krzysztofa Stanowskiego, u Moniki Jaruzelskiej i w licznych innych wywiadach, które uświadomiły niezliczonym rzeszom odbiorców, jak tragiczne skutki ma ideologia gender.

Swój wkład w nagłaśnianie tragedii tych, którzy na „zmianę płci” się nabrali, Sakowski próbował powiększyć niedawno w Polityce, która opublikowała jego komentarz do najnowszych skandali transowego środowiska zza granicy. I to mu się udało – Polityka opublikowała jego komentarz. Skowyt środowiska gender był jednak ogłuszający.

 

Artykuł w Polityce

„Dysforia płciowa polega na odczuwaniu niechęci i dyskomfortu wobec swojej płci. Można ten stan zmienić. Nowe badania sugerują jednak, że na tranzycję nie powinni się decydować ludzie młodzi.”

- tak zaczynał się tekst Sakowskiego. W tekście zaś biolog tłumaczył dwa ważne wydarzenia ostatnich miesięcy, które zmieniły sytuację osób cierpiących na zaburzenia tożsamości płciowej: skandal WPATH i raport Cass.

Skandal WPATH miał miejsce wiosną tego roku, kiedy to wyciekły prywatne rozmowy członków najbardziej wpływowej organizacji trans na świecie, Światowego Stowarzyszenia Profesjonalistów Zdrowia Transseksualnego, grupy od lat tworzącej “standardy opieki”, które przekonywały specjalistów i tysiące zaburzonych osób do „zmiany płci”. Udostępnione rozmowy i pliki pokazały, że eksperci od ideologii gender wiedzieli, że krzywdzą dzieci, okaleczają bezpowrotnie pacjentów, i manipulują chorymi psychicznie.

Omawiany natomiast przez Sakowskiego raport Cass był naukową metaanalizą, która zakończyła transowanie dzieci w Wielkiej Brytanii. Badanie usług „afirmacji tożsamości płciowej” u nieletnich, czyli podawania najmłodszym hormonów, wykazało brak solidnych dowodów na skuteczność stosowania blokerów pokwitania w łagodzeniu dysforii płciowej. Dysforia to zaburzenie psychiczne, które manifestuje się wstrętem do własnego ciała – według aktywistów gender odpowiedzią na występowanie dysforii jest tranzycja, czyli upodabnianie zaburzonej osoby do płci przeciwnej lub zatrzymywanie dojrzewania. W genderowym świecie problemy w umyśle rozwiązuje się przez nienaturalne zmiany na ciele.

Ustalenia Cass były jednoznaczne: uzasadnienie stosowania blokerów pokwitania jako standardowego leczenia dla młodzieży cierpiącej na dysforię — kwestionującej swoją płeć — jest fundamentalnie wadliwe. Istniejące wytyczne, które tranzycję promowały, opierały się na "chwiejnych podstawach".

Wielka Brytania zakazała więc masowego popychania dzieci w kierunku iluzji zmiany płci: na Wyspach wprowadzono zakaz przepisywania blokerów pokwitania osobom poniżej 18 roku życia, który to zakaz najpierw objął placówki państwowe, a potem też prywatne kliniki.

Oba wydarzenia omawiane były na całym świecie – w Polsce prawdopodobnie jednym z pierwszych nagłaśniających sprawę mediów był Tysol. Media lewicowe, mainstreamowe jednak w większości starały się zamieść newsy pod dywan. Tekst Sakowskiego w Polityce rujnował ich zmowę milczenia. Aktywiści gender skrzyknęli się więc z kolegami i koleżankami wszystkich obu płci, i spróbowali zmusić Politykę do usunięcia rozmowy, która w negatywnym świetle stawiała ich ideologię.

 

Dwie strony Polityki

Na jeden tekst biologa, który tłumaczył wydarzenia z Zachodu, zareagowały aż 43 lewicowe organizacje. „Wzywamy Politykę do wycofania tekstu i publikacji sprostowania” - czytamy w apelu, pod którym podpisały się feministki, działacze tęczy i genderowe lobby z całego kraju. Ich cel był jasny – ocenzurować Sakowskiego.

Wśród sygnatariuszy były też organizacje i osoby skompromitowane w oczach wielu: jest grupa znana z mieszania propagandy LGBT i chrześcijaństwa, jest organizacja, która miesiącami promowała zmyśloną historię o wepchnięciu anarchistki ze Stop Bzdurom pod tramwaj, są aborcjonistki pragnące zabijać dzieci nienarodzone nawet na chwilę przed porodem i organizatorzy czarnych marszów, które napadały na kościoły.

Prym wśród podpisanych pod listem wiedzie Tranzycja.pl – prawdopodobnie ekstremalne zgrupowanie ideologów gender w Polsce. Jej działacze znani są z pogardy wobec praw rodzicielskich i manipulowania nauką. Tylko w ostatnich miesiącach jeden z jej przywódców (mężczyzna uznający się za kobietę) nawoływał do odebrania praw rodzicielskich tym, którzy nie zgadzają się na „zmianę płci” u swoich dzieci. Oprócz tego transseksualista promował wśród nieletnich branie hormonów na własną rękę, a gdy nie wypowiadał się na tematy tęczy, to domagał się zniszczenia polskich granic i skasowania naszego kraju z mapy świata.

Polityka ugięła się częściowo pod naciskami transowego lobby, przepraszając za publikację tekstu biologa. Grzech jednak został już popełniony, Polityka obiecała więc pokutę, trzykrotnie podkreślając, że redakcja staje ostatecznie po stronie „zmiany płci”, transowego lobby i przeciwko krytyce ideologii gender:

„Decyzja o publikacji artykułu wynikała z zaufania pokładanego w ich kompetencje oraz przekonania, że nauka jest dziedziną żywą – i że konieczne są badania doprecyzowujące szczegóły opieki afirmującej płeć u osób niepełnoletnich.

Mówiąc trzy razy „tak”, podkreślamy gorącą nadzieję, że wciąż będziemy spotykać się na łamach „Polityki”. A przede wszystkim, że transpłciowi nastolatkowie w Polsce i na świecie będą dorastać jako szczęśliwi transpłciowi dorośli. O nic innego nam nie chodzi"

- czytamy w przeprosinach wystosowanych do lewicy. Pod przeprosinami jest natomiast link do strony, która zachęca do operacji i hormonalnych eksperymentach na dzieciach.

Sam jednak tekst Sakowskiego ukazał się w „papierowym” wydaniu Polityki i nie dało się go cofnąć. Nawet wersja internetowa nadal widnieje online i jeżeli ktoś chciałby ją przeczytać, to może, ale odpłatnie. Była więc publiczna spowiedź Polityki, ale czy był żal za grzechy?

Żal – współczucie-w tej historii jednak głównie należy się summa summarum Sakowskiemu, który został najpierw do rozmowy zaproszony, a potem zdradzony, mimo że przytaczał wydarzenia omawiane miesiącami na całym świecie. Polityka pracowała przecież nad jego tekstem przed publikacją, dała mu zielone światło, z pewnością na tekście zarobiła, a na koniec stanęła po stronie tych, którzy od lat Sakowskiemu chcą zamknąć usta.

Jedyne pocieszenie w tym takie, że walczącym o prawdę nigdy nie było łatwo. Można więc w tej historii Sakowskiego żałować i mu współczuć, ale przede wszystkim należy go podziwiać – za jego niezłomność w obliczu ataków i przeciwności.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe