Paweł Jędrzejewski: Afryka nadchodzi

Wyobraźmy sobie ogromny plac, a na nim bezczynnie siedzące i leżące tłumy młodych ludzi, którzy nie mają pracy, a jednocześnie nie dostają wystarczającej ilości jedzenia, więc są wychudzeni, stale głodni, a w dodatku nie mają żadnych perspektyw na przyszłość. Ludzi wciąż przybywa, a jedzenia jest mniej i mniej.
 Paweł Jędrzejewski: Afryka nadchodzi

Ten ogromny, a coraz bardziej zatłoczony teren sąsiaduje z nowoczesnym, luksusowym domem starców, zamieszkanym przez coraz większą liczbę bogatych emerytów. Dom starców otoczony jest jedynie płotem, więc doskonale widać, jak firmy cateringowe dostarczają jego mieszkańcom kilka razy dziennie wystawne posiłki w ilościach, których oni nie są w stanie zjeść. Stale zajeżdżają kontenery z mięsem, owocami, wyszukanymi deserami.

Wygłodzeni młodzi ludzie widzą tę kolosalną ilość żywności wnoszoną do domu starców i patrzą na nią pożądliwym wzrokiem. Jak myślicie, czy długo wytrzymają i będą w stanie opanować dręczący ich głód, nim sforsują płot i rzucą się na jedzenie?

To metafora dwóch, sąsiadujących ze sobą kontynentów - Afryki i Europy.

 

86 dzieci na minutę

Afrykańczyków jest coraz więcej i miliony z nich nie mają co jeść. Produkt Krajowy Brutto prawie dwudziestu państw afrykańskich jest poniżej 1000 dolarów rocznie na głowę mieszkańca. W Europie statystyczna średnia wynosi około 35 tysięcy, a w Unii Europejskiej - ponad 43 tysiące. Jednocześnie, w ciągu ostatniego stulecia populacja Afryki wzrosła dramatycznie, osiągając w roku 2024 około 1,5 miliarda. Afrykańczyków przybywa co trzy lata ponad 100 milionów. Współczynnik dzietności (statystyczna liczba dzieci na jedną kobietę) w Afryce wynosi 4,7. Najliczniejszym krajem Afryki jest Nigeria. Liczba Nigeryjczyków rośnie błyskawicznie od połowy XX wieku. W tym czasie zwiększyła się czterokrotnie. W roku 1950 Nigeria liczyła mniej mieszkańców niż obecna Polska, bo zaledwie 36 milionów. Obecnie Nigerię zamieszkuje prawie 220 milionów. Statystycznie rodzi się tam ponad 15 dzieci na minutę, czyli jedno dziecko co 4 sekundy. Nigeria ma młodą populację – ponad 42% mieszkańców poniżej 14 lat.

Nigeria to tylko jedno państwo. W całej Afryce rodzi się 86 dzieci w każdej minucie. Czyli rocznie jest to ponad 45 milionów nowych mieszkańców. W tym samym czasie w Europie (populacja 750 milionów, z tego ok. 448 w Unii Europejskiej) przybywa mniej niż 7 milionów dzieci. W dodatku w Europie umiera coraz więcej ludzi. W ciągu ostatnich 70 lat liczba zgonów wzrosła z około 6.5 miliona rocznie w roku 1950 do ponad 9.5 miliona w 2021. W Europie liczba żywych urodzeń w latach 50-tych XX wieku wynosiła rocznie ponad 12 milionów. W latach 60-tych spadła do 10.5 miliona. W 90-tych zniżyła się do nieznacznie ponad 7 milionów, a w roku 2020 zeszła poniżej 7 milionów. Według przewidywań, jeśli obecne procesy demograficzne nie ulegną zmianom, Afryka w roku 2100 zbliży się swoją populacją do 4 miliardów, podczas gdy Unia Europejska skurczy się do około 420 milionów, przy znacznie większym procencie ludzi w wieku emerytalnym.

 

Dostatek wrogiem przyrostu naturalnego

Demografia wykazuje zaskakującą regułę: im wyższy poziom życia, tym mniej dzieci. Większe dochody w rodzinie obniżają dzietność. Społeczeństwa bogate skazują się na wymarcie. Najwyraźniej dostatnie życie skłania do cenienia wygody ponad posiadanie potomstwa. Z gruntu fałszywe okazują się tezy wiążące wyższą dzietność z lepszą opieką medyczną lub lepszymi warunkami mieszkaniowymi. Logika nakazywałaby takie korelacje, ale taka logika zawodzi. W praktyce jest zaskakująco odwrotnie: im gorzej, tym wyższa dzietność. I to nie jest wyłącznie kwestia kosztów środków antykoncepcyjnych.

Na liście miejsc na kuli ziemskiej o najwyższej dzietności, wśród pierwszych 45, tylko dwa obszary (Afganistan i Strefa Gazy) nie są krajami afrykańskimi. Jednocześnie jest żelazną regułą, że państwa o najwyższej dzietności mają najniższy Produkt Krajowy Brutto na głowę. Przykładowo Niger (najwyższa dzietność na świecie, ponad 6.5 dziecka na statystyczną kobietę) ma roczny PKB wynoszący 614 dolarów, Czad, Demokratyczna Republika Kongo i Somalia (dzietność 6) mają roczny PKB poniżej 800 dolarów na głowę mieszkańca. Burundi - znajdujące się pod względem dzietności w pierwszej dziesiątce państw - ma przerażający PKB, bo wynoszący mniej niż 250 dolarów, co oznacza, że na Burundyjczyka przypadają dziennie zaledwie 2 złote i 73 grosze produktu narodowego.

Związek pomiędzy biedą a wysoką dzietnością jest zjawiskiem uniwersalnym. Polska przez cały wiek XIX, pod zaborami, miała podobne statystyki, jak dziś Afryka: dzietność wynosiła przez długie dziesięciolecia ponad sześcioro dzieci na kobietę, później obniżyła się w okolice ponad pięciorga. Obecnie dzietność jest najniższa w historii narodu.

 

Nigdy nie było gorzej

Współczynnik dzietności, zapewniający zastępowalność pokoleń, wynosi 2,1-2,15. Społeczność o niższej dzietności - zanika. W Polsce dzietność jest obecnie najniższa w tysiącletniej historii i wynosi około 1.2. Nigdy nie było gorzej. Oznacza to, że Polacy skazani są na wymarcie. Nie tylko oni. Identyczne zjawisko dotyczy całej Europy, gdzie najlepsze wyniki ma Francja, ale nie dzięki Francuzom, tylko arabskim imigrantom. Tego nie wolno badać ani oficjalnie ogłaszać, bo we Francji istnieje zakaz badania dzietności w korelacji z etnicznością. Jednak zagłada obecnej struktury demograficznej czeka Europę dopiero za kilkanaście pokoleń. Wcześniej grozi obywatelom Unii coś bardziej dotkliwego: gwałtowne starzenie się społeczeństwa i brak pieniędzy na emerytury. Jeszcze w roku 2001 na jedną wypłacaną emeryturę pracowało czterech zatrudnionych. W Unii, w roku 2050 na każdą osobę w wieku powyżej 65 lat będą przypadać tylko dwie osoby w wieku produkcyjnym. Dlatego Europa potrzebuje ludzi. I tu nie ma żadnej dyskusji: albo są ludzie, którzy pracują, albo nie ma emerytur.
 
Afrykę dzieli od Europy zaledwie 20 kilometrów. Taka jest przecież szerokość Cieśniny Gibraltarskiej w najwęższym miejscu. Nie miejmy żadnych złudzeń. Ludzie z Afryki przyjdą. Będzie ich wielu. Już zaczęli przychodzić. A to dopiero początek.

 

Nie da się uniknąć nieuniknionego

Afryka jest młoda i biedna. Europa - stara i bogata. Wędrówka ludów z Afryki do Europy jest zjawiskiem nieuniknionym. Nie da się go powstrzymać. Najważniejsza bariera już pękła. Dla mieszkańca Afryki jeszcze kilkanaście lat temu migracja do Europy była czymś niewyobrażalnym. Jeżeli urodziłeś się w Burundi, umierałeś w Burundi. Rewolucja informacyjna zmieniła wszystko w kilka lat. Teraz nie jest żadnym problemem zdobycie wiedzy, jak, którędy, kiedy i za ile można ruszyć do Europy. Ta wiedza dociera do tysięcy mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej w każdej minucie każdego dnia. Jak można inaczej rozstrzygnąć życiowy dylemat: życie w biedzie lub nawet w nędzy, bez nadziei na lepsze jutro, czy podróż do bajecznie bogatej Europy? Wędrówka już trwa.

Co Europejczycy mogą zrobić, to nadać jej, na ile to możliwe, odpowiednią formę. Bo czy to dobrze, żeby nadciągały miliony kilkunastolatków i dwudziestoparolatków, już ukształtowanych przez swoje, lokalne, afrykańskie kultury i stwarzały problemy wynikające ze starcia się tamtych kultur z europejską? Czy może lepszym pomysłem byłoby coś, co wygląda z pozoru na drastyczną utopię, ale w praktyce może dać szansę na lepsze efekty? 

Oczywiste jest, że prawdziwym rozwiązaniem problemów Afryki może być tylko jej rozwój gospodarczy, podniesienie poziomu życia i tym samym zredukowanie dzietności. Jednak, nim to nastąpi, Afryka ma miliony niechcianych dzieci, narażonych na głód, przemoc, wyzysk, wojny i epidemie. Czy zamiast pomocy tym dzieciom "na odległość" nie byłaby bardziej korzystna pomoc bezpośrednia, w formie adopcji? Wyobraźmy sobie np. polskie rodziny adoptujące afrykańskie niemowlęta. Szalony pomysł? Tak. Szalony. Ale Polacy nie są przecież rasistami, a Polska potrzebuje Polaków. Kolor skóry Polaka jest tak samo nieistotny jak kolor jego oczu, czy włosów. Poczucie narodowe, kultura nie mają nic wspólnego z cechami fizycznymi. Czy odważylibyśmy się na taką decyzję?

Nawet, gdyby tak było, to co mogłoby skłonić Europejczyków, w tym Polaków, którzy nie chcą mieć własnych, biologicznych dzieci, żeby opiekowali się i byli rodzicami dla dzieci adoptowanych i afrykańskich? Wracamy więc do punktu wyjścia. Pętla się zaciska.

Czyli co? Nie damy się uwieść utopii, ale dystopii? Więc mieszkańcy domu starców, którym jest Europa, ustawią w oknach karabiny maszynowe i zaminują swoje granice, wierząc naiwnie, że taka postawa może rozwiązać nierozwiązywalny problem?


 

POLECANE
Nie żyje Liam Payne. Ujawniono, co zażył przed śmiercią z ostatniej chwili
Nie żyje Liam Payne. Ujawniono, co zażył przed śmiercią

Badania toksykologiczne potwierdziły obecność kokainy w ciele Liama Payne’a, który zmarł po upadku z balkonu w Buenos Aires – informuje serwis Infobae.

Skąd ten tłum Hitlerów? tylko u nas
Skąd ten tłum "Hitlerów"?

Slyszymy to każdego dnia. Każdego dnia dowiadujemy się, że Trump to Hitler, Kaczyński to Hitler, Netanjahu to Hitler, Marine Le Pen to Hitler, Orban to Hitler itd. Mnóstwo tych "Hitlerów" w dzisiejszej polityce. Cały tłum. A to przecież tak naprawdę tylko jedna i ta sama paranoja oraz propagandowa manipulacja! To "reductio ad Hitlerum" trwa od dziesięcioleci i narasta.

Krzysztof Stanowski ostro atakuje Radio ZET: To ŻAŁOSNE! Wiadomości
Krzysztof Stanowski ostro atakuje Radio ZET: "To ŻAŁOSNE!"

Krzysztof Stanowski oskarża Radio ZET o nieuczciwe działania reklamowe. Padły mocne słowa.

TVN zostanie sprzedany? Docierają do nas informacje... gorące
TVN zostanie sprzedany? "Docierają do nas informacje..."

"Docierają do nas informacje, że TVN może zostać zakupiony przez węgierski lub czeski holding" – pisze poseł Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Smoliński.

Nowe informacje w sprawie Buddy. Pojawiły się głośne nazwiska Wiadomości
Nowe informacje w sprawie "Buddy". Pojawiły się głośne nazwiska

Do zespołu broniącego znanego youtubera "Buddę" może dołączyć mecenas Jacek Dubois – wynika z informacji podanych przez Przegląd Sportowy Onet. W grze jest także jeszcze jedno znane nazwisko.

Nie żyje legendarny muzyk Wiadomości
Nie żyje legendarny muzyk

Paul Di’Anno, były wokalista Iron Maiden, zmarł w wieku 66 lat.

Jest najnowszy sondaż partyjny polityka
Jest najnowszy sondaż partyjny

Najświeższe wyniki sondażu pracowni Opinia24 dla TVN24 pokazują, że Koalicja Obywatelska prowadzi z wynikiem 33,3 proc. Prawo i Sprawiedliwość jest tuż za nią, uzyskując 32,4 proc. poparcia.

Reporter Telewizji Republika zaatakowany. Jest nagranie Wiadomości
Reporter Telewizji Republika zaatakowany. Jest nagranie

Reporter Michał Gwardyński i operator zostali zaatakowani w Warszawie podczas nagrywania materiału.

Koalicja Obywatelska ma nowego europosła polityka
Koalicja Obywatelska ma nowego europosła

Hanna Gronkiewicz-Waltz objęła mandat eurodeputowanego po Marcinie Kierwińskim. Ogłosiła to szefowa Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola – informuje korespondent RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon.

Granica z Białorusią. Podano liczbę poszkodowanych polskich żołnierzy pilne
Granica z Białorusią. Podano liczbę poszkodowanych polskich żołnierzy

Od początku roku na granicy polsko-białoruskiej odnotowano prawie 28 tys. prób nielegalnego przekroczenia. Podczas interwencji rannych zostało 63 żołnierzy, a jeden z nich zmarł na służbie – wynika z danych MON.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Afryka nadchodzi

Wyobraźmy sobie ogromny plac, a na nim bezczynnie siedzące i leżące tłumy młodych ludzi, którzy nie mają pracy, a jednocześnie nie dostają wystarczającej ilości jedzenia, więc są wychudzeni, stale głodni, a w dodatku nie mają żadnych perspektyw na przyszłość. Ludzi wciąż przybywa, a jedzenia jest mniej i mniej.
 Paweł Jędrzejewski: Afryka nadchodzi

Ten ogromny, a coraz bardziej zatłoczony teren sąsiaduje z nowoczesnym, luksusowym domem starców, zamieszkanym przez coraz większą liczbę bogatych emerytów. Dom starców otoczony jest jedynie płotem, więc doskonale widać, jak firmy cateringowe dostarczają jego mieszkańcom kilka razy dziennie wystawne posiłki w ilościach, których oni nie są w stanie zjeść. Stale zajeżdżają kontenery z mięsem, owocami, wyszukanymi deserami.

Wygłodzeni młodzi ludzie widzą tę kolosalną ilość żywności wnoszoną do domu starców i patrzą na nią pożądliwym wzrokiem. Jak myślicie, czy długo wytrzymają i będą w stanie opanować dręczący ich głód, nim sforsują płot i rzucą się na jedzenie?

To metafora dwóch, sąsiadujących ze sobą kontynentów - Afryki i Europy.

 

86 dzieci na minutę

Afrykańczyków jest coraz więcej i miliony z nich nie mają co jeść. Produkt Krajowy Brutto prawie dwudziestu państw afrykańskich jest poniżej 1000 dolarów rocznie na głowę mieszkańca. W Europie statystyczna średnia wynosi około 35 tysięcy, a w Unii Europejskiej - ponad 43 tysiące. Jednocześnie, w ciągu ostatniego stulecia populacja Afryki wzrosła dramatycznie, osiągając w roku 2024 około 1,5 miliarda. Afrykańczyków przybywa co trzy lata ponad 100 milionów. Współczynnik dzietności (statystyczna liczba dzieci na jedną kobietę) w Afryce wynosi 4,7. Najliczniejszym krajem Afryki jest Nigeria. Liczba Nigeryjczyków rośnie błyskawicznie od połowy XX wieku. W tym czasie zwiększyła się czterokrotnie. W roku 1950 Nigeria liczyła mniej mieszkańców niż obecna Polska, bo zaledwie 36 milionów. Obecnie Nigerię zamieszkuje prawie 220 milionów. Statystycznie rodzi się tam ponad 15 dzieci na minutę, czyli jedno dziecko co 4 sekundy. Nigeria ma młodą populację – ponad 42% mieszkańców poniżej 14 lat.

Nigeria to tylko jedno państwo. W całej Afryce rodzi się 86 dzieci w każdej minucie. Czyli rocznie jest to ponad 45 milionów nowych mieszkańców. W tym samym czasie w Europie (populacja 750 milionów, z tego ok. 448 w Unii Europejskiej) przybywa mniej niż 7 milionów dzieci. W dodatku w Europie umiera coraz więcej ludzi. W ciągu ostatnich 70 lat liczba zgonów wzrosła z około 6.5 miliona rocznie w roku 1950 do ponad 9.5 miliona w 2021. W Europie liczba żywych urodzeń w latach 50-tych XX wieku wynosiła rocznie ponad 12 milionów. W latach 60-tych spadła do 10.5 miliona. W 90-tych zniżyła się do nieznacznie ponad 7 milionów, a w roku 2020 zeszła poniżej 7 milionów. Według przewidywań, jeśli obecne procesy demograficzne nie ulegną zmianom, Afryka w roku 2100 zbliży się swoją populacją do 4 miliardów, podczas gdy Unia Europejska skurczy się do około 420 milionów, przy znacznie większym procencie ludzi w wieku emerytalnym.

 

Dostatek wrogiem przyrostu naturalnego

Demografia wykazuje zaskakującą regułę: im wyższy poziom życia, tym mniej dzieci. Większe dochody w rodzinie obniżają dzietność. Społeczeństwa bogate skazują się na wymarcie. Najwyraźniej dostatnie życie skłania do cenienia wygody ponad posiadanie potomstwa. Z gruntu fałszywe okazują się tezy wiążące wyższą dzietność z lepszą opieką medyczną lub lepszymi warunkami mieszkaniowymi. Logika nakazywałaby takie korelacje, ale taka logika zawodzi. W praktyce jest zaskakująco odwrotnie: im gorzej, tym wyższa dzietność. I to nie jest wyłącznie kwestia kosztów środków antykoncepcyjnych.

Na liście miejsc na kuli ziemskiej o najwyższej dzietności, wśród pierwszych 45, tylko dwa obszary (Afganistan i Strefa Gazy) nie są krajami afrykańskimi. Jednocześnie jest żelazną regułą, że państwa o najwyższej dzietności mają najniższy Produkt Krajowy Brutto na głowę. Przykładowo Niger (najwyższa dzietność na świecie, ponad 6.5 dziecka na statystyczną kobietę) ma roczny PKB wynoszący 614 dolarów, Czad, Demokratyczna Republika Kongo i Somalia (dzietność 6) mają roczny PKB poniżej 800 dolarów na głowę mieszkańca. Burundi - znajdujące się pod względem dzietności w pierwszej dziesiątce państw - ma przerażający PKB, bo wynoszący mniej niż 250 dolarów, co oznacza, że na Burundyjczyka przypadają dziennie zaledwie 2 złote i 73 grosze produktu narodowego.

Związek pomiędzy biedą a wysoką dzietnością jest zjawiskiem uniwersalnym. Polska przez cały wiek XIX, pod zaborami, miała podobne statystyki, jak dziś Afryka: dzietność wynosiła przez długie dziesięciolecia ponad sześcioro dzieci na kobietę, później obniżyła się w okolice ponad pięciorga. Obecnie dzietność jest najniższa w historii narodu.

 

Nigdy nie było gorzej

Współczynnik dzietności, zapewniający zastępowalność pokoleń, wynosi 2,1-2,15. Społeczność o niższej dzietności - zanika. W Polsce dzietność jest obecnie najniższa w tysiącletniej historii i wynosi około 1.2. Nigdy nie było gorzej. Oznacza to, że Polacy skazani są na wymarcie. Nie tylko oni. Identyczne zjawisko dotyczy całej Europy, gdzie najlepsze wyniki ma Francja, ale nie dzięki Francuzom, tylko arabskim imigrantom. Tego nie wolno badać ani oficjalnie ogłaszać, bo we Francji istnieje zakaz badania dzietności w korelacji z etnicznością. Jednak zagłada obecnej struktury demograficznej czeka Europę dopiero za kilkanaście pokoleń. Wcześniej grozi obywatelom Unii coś bardziej dotkliwego: gwałtowne starzenie się społeczeństwa i brak pieniędzy na emerytury. Jeszcze w roku 2001 na jedną wypłacaną emeryturę pracowało czterech zatrudnionych. W Unii, w roku 2050 na każdą osobę w wieku powyżej 65 lat będą przypadać tylko dwie osoby w wieku produkcyjnym. Dlatego Europa potrzebuje ludzi. I tu nie ma żadnej dyskusji: albo są ludzie, którzy pracują, albo nie ma emerytur.
 
Afrykę dzieli od Europy zaledwie 20 kilometrów. Taka jest przecież szerokość Cieśniny Gibraltarskiej w najwęższym miejscu. Nie miejmy żadnych złudzeń. Ludzie z Afryki przyjdą. Będzie ich wielu. Już zaczęli przychodzić. A to dopiero początek.

 

Nie da się uniknąć nieuniknionego

Afryka jest młoda i biedna. Europa - stara i bogata. Wędrówka ludów z Afryki do Europy jest zjawiskiem nieuniknionym. Nie da się go powstrzymać. Najważniejsza bariera już pękła. Dla mieszkańca Afryki jeszcze kilkanaście lat temu migracja do Europy była czymś niewyobrażalnym. Jeżeli urodziłeś się w Burundi, umierałeś w Burundi. Rewolucja informacyjna zmieniła wszystko w kilka lat. Teraz nie jest żadnym problemem zdobycie wiedzy, jak, którędy, kiedy i za ile można ruszyć do Europy. Ta wiedza dociera do tysięcy mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej w każdej minucie każdego dnia. Jak można inaczej rozstrzygnąć życiowy dylemat: życie w biedzie lub nawet w nędzy, bez nadziei na lepsze jutro, czy podróż do bajecznie bogatej Europy? Wędrówka już trwa.

Co Europejczycy mogą zrobić, to nadać jej, na ile to możliwe, odpowiednią formę. Bo czy to dobrze, żeby nadciągały miliony kilkunastolatków i dwudziestoparolatków, już ukształtowanych przez swoje, lokalne, afrykańskie kultury i stwarzały problemy wynikające ze starcia się tamtych kultur z europejską? Czy może lepszym pomysłem byłoby coś, co wygląda z pozoru na drastyczną utopię, ale w praktyce może dać szansę na lepsze efekty? 

Oczywiste jest, że prawdziwym rozwiązaniem problemów Afryki może być tylko jej rozwój gospodarczy, podniesienie poziomu życia i tym samym zredukowanie dzietności. Jednak, nim to nastąpi, Afryka ma miliony niechcianych dzieci, narażonych na głód, przemoc, wyzysk, wojny i epidemie. Czy zamiast pomocy tym dzieciom "na odległość" nie byłaby bardziej korzystna pomoc bezpośrednia, w formie adopcji? Wyobraźmy sobie np. polskie rodziny adoptujące afrykańskie niemowlęta. Szalony pomysł? Tak. Szalony. Ale Polacy nie są przecież rasistami, a Polska potrzebuje Polaków. Kolor skóry Polaka jest tak samo nieistotny jak kolor jego oczu, czy włosów. Poczucie narodowe, kultura nie mają nic wspólnego z cechami fizycznymi. Czy odważylibyśmy się na taką decyzję?

Nawet, gdyby tak było, to co mogłoby skłonić Europejczyków, w tym Polaków, którzy nie chcą mieć własnych, biologicznych dzieci, żeby opiekowali się i byli rodzicami dla dzieci adoptowanych i afrykańskich? Wracamy więc do punktu wyjścia. Pętla się zaciska.

Czyli co? Nie damy się uwieść utopii, ale dystopii? Więc mieszkańcy domu starców, którym jest Europa, ustawią w oknach karabiny maszynowe i zaminują swoje granice, wierząc naiwnie, że taka postawa może rozwiązać nierozwiązywalny problem?



 

Polecane
Emerytury
Stażowe