Politykierzy, a nie urzędnicy: tak wybiera się unijnych komisarzy

Chociaż Komisja Europejska powinna być ciałem ekspertów znających się na branżach, za które odpowiadają, to ich wybór przypomina raczej polityczne targi znane z tworzenia krajowych rządów. Ursula von der Leyen najpierw zbierze grono potencjalnych kandydatów, a dopiero potem zdecyduje, za co dani politycy będą odpowiadać. I co najbardziej niepokojące – nie ma w tym ani słowa, czy dany kandydat posiada jakiekolwiek kompetencje do zajmowania się daną tematyką.
Ursula von der Leyen Politykierzy, a nie urzędnicy: tak wybiera się unijnych komisarzy
Ursula von der Leyen / EU2017EE Estonian Presidency

W połowie lipca Parlament Europejski zdecydował, że Ursula von der Leyen będzie kontynuować swoją misję przewodniczącej Komisji Europejskiej przez drugą kadencję. Za jej wyborem zagłosowało 401 europosłów, przeciw opowiedziało się 284, 15 europosłów było nieobecnych, a 7 głosów zostało oddanych nieważnie.

Komisarzy brak 

Komisję Europejską tworzyć będzie łącznie 27 polityków, wliczając w to przewodniczącą KE. Wśród nich znajdą się przedstawiciele wszystkich państw tworzących UE. I chociaż od wyborów do Parlamentu Europejskiego i przegłosowania kandydatury przewodniczącej minęło już sporo czasu, to skład komisji wciąż pozostaje zagadką. Sama Ursula von der Leyen zapowiadała, że komisarzy poznamy podczas wakacji, ale czas mija, a konkretów cały czas brak.

Do tej pory potwierdzono jedynie, że Estonka Kaja Kallas stanie na czele unijnej dyplomacji. Oprócz tego część państw zgłosiła już swoich przedstawicieli do Komisji Europejskiej, ale w żadnym z przypadków oficjalnie nie potwierdzono, którą tekę komisarza oni obejmą. Jest to zresztą cały czas przedmiotem negocjacji. Przykładowo unijne frakcje Socjaldemokratów i Zielonych domagają się, aby za komisję zajmującą się implementacją Zielonego Ładu odpowiadała Hiszpanka, socjalistka Teresa Ribera. Tym tematem chciałby się jednak zajmować także Holender Wopke Hoekstra, uchodzący za bardziej konserwatywnego polityka.

Politycy, a nie urzędnicy 

Komisarze przynajmniej w teorii mają być ekspertami w danych dziedzinach, odpowiadając za kluczowe obszary unijne, takie jak na przykład transformacja energetyczna, rolnictwo czy rybołówstwo. W praktyce tak to jednak nie wygląda, bo na razie państwa po prostu zgłaszają kandydatów-polityków niemal na oślep, nie wiedząc w zasadzie, jaką tematyką przyjdzie się im zajmować.

Logiczne wydaje się, że najpierw powinno dojść do rozdzielenia tek, a potem wyboru przez poszczególne kraje kandydata najbardziej odpowiadającego temu stanowisku i posiadającego najwyższe kompetencje. Jeszcze do niedawna próbowano chociaż zachowywać takie pozory. W pierwszej komisji Ursuli von der Leyen, kiedy do Polski trafiła teka komisarza rolnictwa, rząd Prawa i Sprawiedliwości desygnował Janusza Wojciechowskiego, znającego się na tej tematyce (bez względu na ocenę jego działań w kwestii Zielonego Ładu i wszystkie kontrowersje z tym związane). Tym razem nikt nawet nie próbuje udawać, że jakiekolwiek przesłanki merytoryczne wchodzą w tej sprawie w grę.

Od dawna już zresztą wybór komisarzy tak naprawdę nie ma nic wspólnego z merytoryką. Niegdyś komisarzami zostawali przede wszystkim doświadczeni urzędnicy, desygnowani do konkretnych zadań. Obecnie komisarze bardziej przypominają krajowych ministrów i na te stanowiska kierowani są przede wszystkim doświadczeni politycy – bardzo często teka komisarza traktowana jest jako pewnego rodzaju nagroda czy też zwieńczenie dotychczasowej kariery politycznej.

Unijne zmiany 

Dlaczego tak się stało? Odpowiedzią są założenia Traktatu Lizbońskiego z 2009 roku. Przed tą datą komisarze byli przede wszystkim doświadczonymi urzędnikami najwyższego szczebla. To się jednak zmieniło. W ustępującej Komisji Europejskiej komisarzy z doświadczeniem urzędniczym było zaledwie czterech: Margaritis Schinas z Grecji, Maroš Šefčovič ze Słowacji, Janez Lenarčič ze Słowenii oraz Olivér Várhelyi z Węgier.

Pomijając zmiany wynikające z traktatów oraz tego, w jaki sposób zmienia się Komisja Europejska wraz z jej rosnącą rolą (a warto wspomnieć, że proponowana zmiana unijnych traktatów centralizująca UE miałaby jeszcze mocniej wzmocnić jej kompetencje), to wybór komisarzy jest także warunkowany przez wymogi związane z lewicowymi standardami dominującymi w Unii Europejskiej. I tak Ursula von der Leyen chce, aby w podziale tek komisarzy zachowane zostały parytety płci, i zarekomendowała, żeby każde z państw członkowskich złożyło po dwie kandydatury na komisarzy (po jednym z każdej płci). Problem polega jednak na tym, że państwa członkowskie nie bardzo przejęły się tymi oczekiwaniami. Łącznie zgłoszono dotychczas 13 kandydatów, po jednym z każdego kraju, wliczając w to zaakceptowane już osoby Ursuli von der Leyen i Kai Kallas. Na liście tej znalazło się ośmiu mężczyzn i pięć kobiet, w tym dwie, które zostały już wcześniej zaakceptowane na kluczowe stanowiska.

Same desperackie próby zachowania parytetów w Komisji Europejskiej wydają się absurdalne z dwóch względów. Po pierwsze – wcale nie są one potrzebne, bo kobiety fantastycznie radzą sobie w unijnej polityce bez żadnych propagandowych ułatwień, o czym świadczy chociażby to, że dwa najważniejsze stanowiska w Komisji Europejskiej zostały zajęte właśnie przez kobiety. Po drugie – dlaczego lewicowa Unia Europejska walczy o parytety tylko dla dwóch płci, zupełnie ignorując istnienie – przyjmując ich narrację – chociażby osób niebinarnych? Jak tego typu osoby mają się do unijnych parytetów?

Nadrząd 

Sama Komisja Europejska jest instytucją co najmniej kontrowersyjną z uwagi na jej rosnącą władzę i brak demokratycznego mandatu. Dlaczego? Dlatego że komisarze wskazywani są przez rządy państw, a następnie są akceptowani przez Parlament Europejski, co w zasadzie jest formalnością. Nie są oni wybierani w żadnych powszechnych wyborach, podobnie zresztą jak sama przewodnicząca komisji. A mimo to zakres ich władzy jest bardzo duży i cały czas rośnie. Komisja Europejska odpowiada m.in. za przygotowanie rocznego budżetu Unii Europejskiej, nadzoruje sposób wydatkowania unijnych środków, jest odpowiedzialna za pilnowanie „właściwego stosowania” przepisów unijnych we wszystkich państwach członkowskich oraz pełni funkcję reprezentatywną Unii Europejskiej na arenie międzynarodowej, odpowiadając także za negocjacje umów międzynarodowych. De facto jest ona unijnym nadrządem.

Czytaj także: Tysiące turystów porzuciło plany wyjazdu do tego kraju

Czytaj także: Wzruszające nagranie: zobacz, jak mąż Aleksandry Mirosław cieszył się z jej złotego medalu

Co z polskim komisarzem? 

Nie wiadomo na razie, kto będzie kandydatem Polski na komisarza, czy będzie to jeden kandydat, czy dwóch różnej płci, jak wymaga tego Komisja Europejska. W przestrzeni medialnej pojawiają się przeróżne nazwiska. Wymieniani byli m.in. minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, ambasador Polski przy Unii Europejskiej Piotr Serafin, a nawet – co raczej należy traktować w kategorii politycznego SF – prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski czy marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Nie zanosi się jednak, aby w najbliższym czasie kandydat został ogłoszony.

Europoseł Arkadiusz Mularczyk zapytany o to, kiedy według niego uformuje się Komisja Europejska, nie potrafił wskazać konkretnej daty. Zwrócił uwagę, że problemem prawdopodobnie jest okres wakacyjny. – Nie posiadam informacji na temat tego, która teka komisarza może trafić do Polaka. Wydaje się, że taka prawdziwa giełda potencjalnych komisarzy i tek, które im przypadną, ruszy dopiero po wakacjach – powiedział.

– W całej tej sprawie mamy do czynienia z brakiem transparentności. Nic nie jest znane, wszystko to jest wynik jakichś targów politycznych związanych z wyborem Ursuli von der Leyen – zaznaczył.

Polityk odniósł się także do kwestii wymogów zachowania parytetów w obsadzie komisarzy. – To jest po prostu konsekwencja polityki prowadzonej przez unijne instytucje. Ona objęła nie tylko funkcje w Parlamencie Europejskim, w Komisji Europejskiej, ale komisarzy. Moim zdaniem to kompetencje, a nie płeć powinny być najważniejsze, ale niestety takie są zasady – dodał.
 
 


 

POLECANE
Cały czas mieliśmy nadzieję. Smutne wieści z poznańskiego zoo  z ostatniej chwili
"Cały czas mieliśmy nadzieję". Smutne wieści z poznańskiego zoo 

W poznańskim zoo padł Baloo – 12-letni niedźwiedź brunatny. Zwierzę trafiło do Poznania 8 lat temu, po tym jak dwa lata przepracował w jednym z polskich cyrków.

Katastrofa łodzi podwodnej Titan. Sieć obiegło niepokojące nagranie z ostatniej chwili
Katastrofa łodzi podwodnej Titan. Sieć obiegło niepokojące nagranie

22 czerwca 2023 roku po kilku dniach intensywnych poszukiwań poinformowano o śmierci załogi łodzi podwodnej Titan. W wyniku implozji zginęli dyrektor wykonawczy OceanGate Stockton Rush, jeden z najbogatszych Pakistańczyków Shahzada Dawood i jego 19-letni syn Suleman, brytyjski miliarder Hamish Harding, a także francuski nurek Paul-Henry Nargeolet. W sprawie pojawiły się nowe informacje.

Poszukiwany ws. wypadku na Łazienkowskiej Łukasz Żak zatrzymany poza granicami kraju z ostatniej chwili
Poszukiwany ws. wypadku na Łazienkowskiej Łukasz Żak zatrzymany poza granicami kraju

Jak podaje portal Onet, powołując się na informacje z prokuratury, poszukiwany listem gończym ws. wypadku drogowego na Łazienkowskiej w Warszawie Łukasz Żak został zatrzymany w Lubece w Niemczech.

Von der Leyen: UE udzieli Ukrainie 35 mld euro pożyczki pilne
Von der Leyen: UE udzieli Ukrainie 35 mld euro pożyczki

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła w piątek w Kijowie, że Unia Europejska udzieli Ukrainie 35 mld euro pożyczki.

Kto obejmie mandat europosła po Kierwińskim? Zaskakujące nazwisko z ostatniej chwili
Kto obejmie mandat europosła po Kierwińskim? Zaskakujące nazwisko

Była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz może objąć mandat do Parlamentu Europejskiego po zapowiadanej rezygnacji Marcina Kierwińskiego.

„Zhakować umysł, aby zniszczyć duszę”. Zapraszamy na spotkanie do Agere Contra! z ostatniej chwili
„Zhakować umysł, aby zniszczyć duszę”. Zapraszamy na spotkanie do Agere Contra!

Spotkanie „Zhakować umysł, aby zniszczyć duszę” to głęboka analiza współczesnych ideologii, które systematycznie dekonstruują ludzkie myślenie i wartości. Spotkanie z autorka odbędzie się w Agere Contra – Kawiarni z Wartościami 16 października.

Tusk podjął decyzję. Jest pełnomocnik rządu ds. powodzi z ostatniej chwili
Tusk podjął decyzję. Jest pełnomocnik rządu ds. powodzi

Premier Donald Tusk poinformował, że w piątek o godz. 12 przedstawi pełnomocnika rządu ds. odbudowy po powodzi.

Powodzie w Polsce. Ważny komunikat dla mieszkańców południa pilne
Powodzie w Polsce. Ważny komunikat dla mieszkańców południa

Kolej Dolnośląska poinformowała o utrudnieniach wywołanych powodzią na południu Polski.

Brakuje pieniędzy w NFZ. Sytuacja jest dramatyczna Wiadomości
Brakuje pieniędzy w NFZ. "Sytuacja jest dramatyczna"

Do dramatycznej sytuacji doszło w szpitalu w Żywcu. Placówka nie ma pieniędzy na działalność, a NFZ wstrzymuje się z przekazaniem pieniędzy. Od maja szpital ma niewypłacone od NFZ 39 mln zł.

Burmistrz Kłodzka o pęknięciu zbiornika dowiedział się… od dziennikarzy gorące
Burmistrz Kłodzka o pęknięciu zbiornika dowiedział się… od dziennikarzy

– Informację o tym, że zbiornik pękł, dostałem od dziennikarzy. Nie miałem oficjalnych informacji w trybie zarządzania kryzysowego, że ta fala idzie do Kłocka – przekazał burmistrz Kłodzka Michał Piszko w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

REKLAMA

Politykierzy, a nie urzędnicy: tak wybiera się unijnych komisarzy

Chociaż Komisja Europejska powinna być ciałem ekspertów znających się na branżach, za które odpowiadają, to ich wybór przypomina raczej polityczne targi znane z tworzenia krajowych rządów. Ursula von der Leyen najpierw zbierze grono potencjalnych kandydatów, a dopiero potem zdecyduje, za co dani politycy będą odpowiadać. I co najbardziej niepokojące – nie ma w tym ani słowa, czy dany kandydat posiada jakiekolwiek kompetencje do zajmowania się daną tematyką.
Ursula von der Leyen Politykierzy, a nie urzędnicy: tak wybiera się unijnych komisarzy
Ursula von der Leyen / EU2017EE Estonian Presidency

W połowie lipca Parlament Europejski zdecydował, że Ursula von der Leyen będzie kontynuować swoją misję przewodniczącej Komisji Europejskiej przez drugą kadencję. Za jej wyborem zagłosowało 401 europosłów, przeciw opowiedziało się 284, 15 europosłów było nieobecnych, a 7 głosów zostało oddanych nieważnie.

Komisarzy brak 

Komisję Europejską tworzyć będzie łącznie 27 polityków, wliczając w to przewodniczącą KE. Wśród nich znajdą się przedstawiciele wszystkich państw tworzących UE. I chociaż od wyborów do Parlamentu Europejskiego i przegłosowania kandydatury przewodniczącej minęło już sporo czasu, to skład komisji wciąż pozostaje zagadką. Sama Ursula von der Leyen zapowiadała, że komisarzy poznamy podczas wakacji, ale czas mija, a konkretów cały czas brak.

Do tej pory potwierdzono jedynie, że Estonka Kaja Kallas stanie na czele unijnej dyplomacji. Oprócz tego część państw zgłosiła już swoich przedstawicieli do Komisji Europejskiej, ale w żadnym z przypadków oficjalnie nie potwierdzono, którą tekę komisarza oni obejmą. Jest to zresztą cały czas przedmiotem negocjacji. Przykładowo unijne frakcje Socjaldemokratów i Zielonych domagają się, aby za komisję zajmującą się implementacją Zielonego Ładu odpowiadała Hiszpanka, socjalistka Teresa Ribera. Tym tematem chciałby się jednak zajmować także Holender Wopke Hoekstra, uchodzący za bardziej konserwatywnego polityka.

Politycy, a nie urzędnicy 

Komisarze przynajmniej w teorii mają być ekspertami w danych dziedzinach, odpowiadając za kluczowe obszary unijne, takie jak na przykład transformacja energetyczna, rolnictwo czy rybołówstwo. W praktyce tak to jednak nie wygląda, bo na razie państwa po prostu zgłaszają kandydatów-polityków niemal na oślep, nie wiedząc w zasadzie, jaką tematyką przyjdzie się im zajmować.

Logiczne wydaje się, że najpierw powinno dojść do rozdzielenia tek, a potem wyboru przez poszczególne kraje kandydata najbardziej odpowiadającego temu stanowisku i posiadającego najwyższe kompetencje. Jeszcze do niedawna próbowano chociaż zachowywać takie pozory. W pierwszej komisji Ursuli von der Leyen, kiedy do Polski trafiła teka komisarza rolnictwa, rząd Prawa i Sprawiedliwości desygnował Janusza Wojciechowskiego, znającego się na tej tematyce (bez względu na ocenę jego działań w kwestii Zielonego Ładu i wszystkie kontrowersje z tym związane). Tym razem nikt nawet nie próbuje udawać, że jakiekolwiek przesłanki merytoryczne wchodzą w tej sprawie w grę.

Od dawna już zresztą wybór komisarzy tak naprawdę nie ma nic wspólnego z merytoryką. Niegdyś komisarzami zostawali przede wszystkim doświadczeni urzędnicy, desygnowani do konkretnych zadań. Obecnie komisarze bardziej przypominają krajowych ministrów i na te stanowiska kierowani są przede wszystkim doświadczeni politycy – bardzo często teka komisarza traktowana jest jako pewnego rodzaju nagroda czy też zwieńczenie dotychczasowej kariery politycznej.

Unijne zmiany 

Dlaczego tak się stało? Odpowiedzią są założenia Traktatu Lizbońskiego z 2009 roku. Przed tą datą komisarze byli przede wszystkim doświadczonymi urzędnikami najwyższego szczebla. To się jednak zmieniło. W ustępującej Komisji Europejskiej komisarzy z doświadczeniem urzędniczym było zaledwie czterech: Margaritis Schinas z Grecji, Maroš Šefčovič ze Słowacji, Janez Lenarčič ze Słowenii oraz Olivér Várhelyi z Węgier.

Pomijając zmiany wynikające z traktatów oraz tego, w jaki sposób zmienia się Komisja Europejska wraz z jej rosnącą rolą (a warto wspomnieć, że proponowana zmiana unijnych traktatów centralizująca UE miałaby jeszcze mocniej wzmocnić jej kompetencje), to wybór komisarzy jest także warunkowany przez wymogi związane z lewicowymi standardami dominującymi w Unii Europejskiej. I tak Ursula von der Leyen chce, aby w podziale tek komisarzy zachowane zostały parytety płci, i zarekomendowała, żeby każde z państw członkowskich złożyło po dwie kandydatury na komisarzy (po jednym z każdej płci). Problem polega jednak na tym, że państwa członkowskie nie bardzo przejęły się tymi oczekiwaniami. Łącznie zgłoszono dotychczas 13 kandydatów, po jednym z każdego kraju, wliczając w to zaakceptowane już osoby Ursuli von der Leyen i Kai Kallas. Na liście tej znalazło się ośmiu mężczyzn i pięć kobiet, w tym dwie, które zostały już wcześniej zaakceptowane na kluczowe stanowiska.

Same desperackie próby zachowania parytetów w Komisji Europejskiej wydają się absurdalne z dwóch względów. Po pierwsze – wcale nie są one potrzebne, bo kobiety fantastycznie radzą sobie w unijnej polityce bez żadnych propagandowych ułatwień, o czym świadczy chociażby to, że dwa najważniejsze stanowiska w Komisji Europejskiej zostały zajęte właśnie przez kobiety. Po drugie – dlaczego lewicowa Unia Europejska walczy o parytety tylko dla dwóch płci, zupełnie ignorując istnienie – przyjmując ich narrację – chociażby osób niebinarnych? Jak tego typu osoby mają się do unijnych parytetów?

Nadrząd 

Sama Komisja Europejska jest instytucją co najmniej kontrowersyjną z uwagi na jej rosnącą władzę i brak demokratycznego mandatu. Dlaczego? Dlatego że komisarze wskazywani są przez rządy państw, a następnie są akceptowani przez Parlament Europejski, co w zasadzie jest formalnością. Nie są oni wybierani w żadnych powszechnych wyborach, podobnie zresztą jak sama przewodnicząca komisji. A mimo to zakres ich władzy jest bardzo duży i cały czas rośnie. Komisja Europejska odpowiada m.in. za przygotowanie rocznego budżetu Unii Europejskiej, nadzoruje sposób wydatkowania unijnych środków, jest odpowiedzialna za pilnowanie „właściwego stosowania” przepisów unijnych we wszystkich państwach członkowskich oraz pełni funkcję reprezentatywną Unii Europejskiej na arenie międzynarodowej, odpowiadając także za negocjacje umów międzynarodowych. De facto jest ona unijnym nadrządem.

Czytaj także: Tysiące turystów porzuciło plany wyjazdu do tego kraju

Czytaj także: Wzruszające nagranie: zobacz, jak mąż Aleksandry Mirosław cieszył się z jej złotego medalu

Co z polskim komisarzem? 

Nie wiadomo na razie, kto będzie kandydatem Polski na komisarza, czy będzie to jeden kandydat, czy dwóch różnej płci, jak wymaga tego Komisja Europejska. W przestrzeni medialnej pojawiają się przeróżne nazwiska. Wymieniani byli m.in. minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, ambasador Polski przy Unii Europejskiej Piotr Serafin, a nawet – co raczej należy traktować w kategorii politycznego SF – prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski czy marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Nie zanosi się jednak, aby w najbliższym czasie kandydat został ogłoszony.

Europoseł Arkadiusz Mularczyk zapytany o to, kiedy według niego uformuje się Komisja Europejska, nie potrafił wskazać konkretnej daty. Zwrócił uwagę, że problemem prawdopodobnie jest okres wakacyjny. – Nie posiadam informacji na temat tego, która teka komisarza może trafić do Polaka. Wydaje się, że taka prawdziwa giełda potencjalnych komisarzy i tek, które im przypadną, ruszy dopiero po wakacjach – powiedział.

– W całej tej sprawie mamy do czynienia z brakiem transparentności. Nic nie jest znane, wszystko to jest wynik jakichś targów politycznych związanych z wyborem Ursuli von der Leyen – zaznaczył.

Polityk odniósł się także do kwestii wymogów zachowania parytetów w obsadzie komisarzy. – To jest po prostu konsekwencja polityki prowadzonej przez unijne instytucje. Ona objęła nie tylko funkcje w Parlamencie Europejskim, w Komisji Europejskiej, ale komisarzy. Moim zdaniem to kompetencje, a nie płeć powinny być najważniejsze, ale niestety takie są zasady – dodał.
 
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe