Propaganda, cenzura i bluźnierstwa: Igrzyska Olimpijskie w cieniu skandali

Gdy piszę te słowa, sytuacja wydaje się być prawie unormowana. Polscy kibice emocjonują się medalowymi osiągnięciami polskich sportowców lub martwią się ich brakiem, a wszystko relacjonuje dla nich z Paryża między innymi Przemysław Babiarz. Można by więc pomyśleć, że nic się nie stało. Tyle że to przecież nieprawda. Niektóre z aspektów igrzysk w Paryżu wzbudziły poruszenie na całym świecie, sprawa Babiarza – w Polsce, a każdy z wątków uruchomił pewne społeczne emocje. Czy tylko chwilowe, czy coś z nich zostanie w ludziach na dłużej?
Igrzyska Olimpijskie  Propaganda, cenzura i bluźnierstwa: Igrzyska Olimpijskie w cieniu skandali
Igrzyska Olimpijskie / PAP/Adam Warżawa

Ceremonia otwarcia igrzysk miała być głośna i była głośna, nie tylko z racji zaproszenia do jej muzycznego zilustrowania między innymi francuskiej metalowej kapeli Gojira. Chcąc nie chcąc, każdy, choćby nie wiem, jak bardzo nie interesował się sportem, musiał o niej usłyszeć, a co gorsza – zobaczyć kilka fragmentów, które najbardziej zelektryzowały media. Jeden z elementów wydarzenia przez wszystkich potraktowany został jako obraźliwa, pełna nagości i odniesień do najbardziej perwersyjnych aspektów kultury woke parodia obrazu „Ostatnia Wieczerza”.

Taka interpretacja była w pełni uzasadniona, suflowała ją w mediach społecznościowych jedna z gwiazd tego wątpliwej jakości zdarzenia, transpłciowa osoba, DJ umieszczony na samym środku sceny – tam, gdzie spodziewalibyśmy się ujrzeć Chrystusa. Osoba mająca prawdopodobnie kilka poważnych problemów z samoakceptacją (nie tylko dotyczących tożsamości płciowej) zostaje postawiona w centrum uwagi, ma przyciągać spojrzenia, zdobywać aplauz, być może nawet – uwielbienie. Wymowę tego spektaklu potraktować można na kilka sposobów. 

Czytaj także: Nienawiść już nie wystarcza: kolejne kompromitacje rządu

Wielkie odwrócenie

Pierwszym i najczęstszym jest traktowanie go jako bluźnierstwa lub – ujmując rzecz łagodniej – polemiki z chrześcijaństwem czy też kontrpropozycji dla niego. „Chrześcijański sens biblijnej ostatniej wieczerzy należy rozumieć m.in. jako ustanowienie Eucharystii, zapowiedź nadchodzącej męki Zbawiciela, związanego z nią odkupienia grzechów, ale także podkreślenie wagi wspólnoty i jedności wiernych – pisze na portalu „Polonia Christiana” Ludwik Pęzioł. – W paryskiej subwersji opisanej w Nowym Testamencie historii zasiadających przy stole biesiadników nie łączyła jednak wiara i służba Chrystusowi, a tożsamość opierająca się na grzesznych skłonnościach i odejściu od porządku, który Bóg przewidział dla człowieka w swym planie stworzenia. Możemy zatem mówić o symbolicznym ustanowieniu wspólnoty bezwarunkowej, której zaistnienie jest możliwe tylko po odejściu od chrześcijańskiej koncepcji grzechu. […] Inaczej rzecz ujmując – w imię realizacji inkluzywnego projektu społecznego porzucona zostaje chrześcijańska droga do zbawienia ludzkiej duszy”.

Oczywiście większość chrześcijan (a jak pokazała dalsza dynamika zdarzeń, nie tylko chrześcijan) nie analizowała sytuacji w pogłębiony, publicystyczny sposób, po prostu poczuła się dotknięta. Głos w sprawie zabrał między innymi Watykan czy episkopat Francji, choć były to stanowiska na tyle zachowawcze i wyważone, że wręcz okazały się rozczarowaniem dla wielu wyznawców. Francuscy biskupi obok szyderstw z wiary w ceremonii dostrzeli również piękno. „Stolica Apostolska była zasmucona pewnymi scenami podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu i może jedynie przyłączyć się do głosów, które podniosły się w ostatnich dniach, aby ubolewać nad zniewagą wielu chrześcijan i wyznawców innych religii” – głosiło wydane dopiero po tygodniu oświadczenie Watykanu.

To opóźnienie ironicznie odnotowała nawet „Gazeta Wyborcza”, jednak w kontekście wymowy komunikatu warto za portalem „Do Rzeczy” przytoczyć również reakcję Carlosa Estebana, redaktora portalu „InfoVaticana”. „Powaga bluźnierstwa opiera się na obrazie skierowanej przeciwko Bogu, przeciwko prawom Boga, by być adorowanym. Ale jest tak, jakby współczesna hierarchia bała się przyznać przed światem, że wierzy w Boga, że wierzy w to, iż Bóg jest rzeczywisty i że człowiek może Go obrazić. W watykańskim proteście z kolei Bóg nie występuje, nie pojawia się, nie liczy się w ogóle. To nie Boga się obraża, ale wrażliwość grupy zacofańców, którzy kurczowo trzymają się swoich mitologicznych fantazji” – pisał Esteban.

Jeśli przyjąć ten punkt widzenia, nie do końca dziwić można się, że Kościół tak chętnie atakowany jest przez wrogie sobie środowiska, skoro brak mu odwagi, by się przed nimi bronić.

Upadek republiki

Skąd bierze się ten atak? Tu z pomocą przychodzi nam kolejna interpretacja wymowy ceremonii otwarcia igrzysk w Paryżu, tym razem zaproponowana przez Kacpra Kitę, znawcę francuskiej polityki, na łamach portalu „Nowy Ład”. Dla Kity ceremonia jest ukoronowaniem idei republikańskiej, walczącej z Kościołem o rząd dusz. Republikanie od początków rewolucji próbowali dotychczasowy, bliski ludziom porządek religijny zastąpić swoją parodią, z własnymi bóstwami (kult „istoty najwyższej” i rytuałami. „Ideał laickiej Republiki – pisze Kita w innej publikacji, tym razem dla Instytutu Ordo Iurus – wywodzi się z myśli Jeana-Jacques’a Rousseau, który sformułował teorię religii obywatelskiej jako podstawy ustroju społecznego. Rousseau był przeciwnikiem chrześcijaństwa, którego – jego zdaniem – nie dało się pogodzić z demokracją i wolnością. Genewski filozof chciał państwowej religii, odrzucającej uniwersalizm oraz skupionej na dobru doczesnym, a nie zbawieniu duszy. Jednocześnie nie był to kult egoizmu – religia obywatelska była wymagająca, a odstępcom od wiary miała grozić nawet kara śmierci”.

Historia pokazuje, że każdy rewolucyjny lub oparty na kulcie jednostki totalitaryzm szukać będzie form parareligijnych i mitów, wystarczy spojrzeć na Koreę Północną z jej kultem wokół świętych miejsc narodzin i innych ważnych życiowych doświadczeń wielkiego wodza Kim Ir Sena. Rafał Ziemkiewicz zwraca uwagę, że podczas ceremonii element bluźnierstwa tak rzucił się w oczy, że pozwolił przykryć erotyczny kontekst wydarzenia, w którym afirmacja rozmaitych fetyszy i odstępstw od norm poszła dużo dalej, niż to było praktykowane dotychczas. A przecież poprzeczka zawieszona była wysoko.

Wbrew pozorom wątki te są ze sobą powiązane: republikańska rewolucja ze swoją specyficzną wolnością przez lata skupiła się na dość konkretnych aspektach. Przesycona libertyńskim, doprowadzonym do skrajności i absurdu seksualizmem ceremonia jest jej największym świętem, jej urzeczywistnieniem. Zarazem jednak jest szokiem, który może pozwolić zobaczyć większości milczącej tak konsekwentnie, że często nie wiemy już, czy ona w ogóle gdzieś tam jeszcze jest, rzeczy takimi, jakimi one są.

W dniu otwarcia igrzysk cały świat zobaczył degrengoladę Zachodu, nad czym Ziemkiewicz słusznie ubolewa, ponieważ obraz ten będzie niewątpliwie paliwem dla antyzachodniej propagandy rozmaitych tyranów. Lecz zobaczyli ją również zwykli tegoż Zachodu mieszkańcy i dla wielu było to zbyt wiele. 

Czytaj także: Z archiwum Tomasza Gutrego: tak pielgrzymi wspominali ks. Jerzego Popiełuszkę

Gaszenie pożaru

I choć trudno spodziewać się refleksji twórców, reakcja na tę maskaradę musiała jednak zaskoczyć organizatorów swoją skalą. Z igrzysk wycofał się jeden ze sponsorów, oświadczenia w tej sprawie wydały również państwa arabskie, a niektóre z nich wezwały nawet na rozmowy przedstawicieli Francji. Narzucona trochę później reinterpretacja, w myśl której cała inscenizacja odwoływała się wyłącznie do uczty bogów greckich, wydaje się gaszeniem pożaru. Równocześnie jest jednak okazją do okazania swej wyższości dla wzburzonych szarganiem ich świętości ludzi przez elity. Te, zwłaszcza w Polsce, płynnie przeszły od potwierdzania motywacji antychrześcijańskiej w poczuciu swojej nieomylności i bezkarności, do wyższościowej śpiewki o tym, że przecież ceremonia w ogóle się do chrześcijaństwa nie odniosła.

Tyle że wersja ta pojawiła się zbyt późno, by kogokolwiek przekonać. Można być przekonanym, że ujęcia z otwarcia igrzysk nie znikną z mediów, przypominane czy to jako duma, czy wręcz przeciwnie – jako wyrzut sumienia. To zwiększa szansę na to, że nie zostaną one kolejnym szybko zapomnianym skandalem, nad którym świat przeszedł do porządku dziennego. Tymczasem mnogość i różnorodność krytyki sprawiła, że pouczani w nieskończoność przez samozwańcze autorytety wzburzeni ludzie nie dali się już sprowadzić do grupy ciemnych, osamotnionych w domach i internecie fanatyków.

Nieubłagany walec dziejów musiał się na chwilę zatrzymać, a jego operatorzy, choćby tylko taktycznie, „tych, którzy poczuli się dotknięci”, musieli jednak przeprosić.

Babiarz wybroniony

Jest wreszcie polski wymiar sprawy i polski walec, który również napotkał na opór. To historia Przemysława Babiarza, komentatora sportowego zawieszonego za uprawniony komentarz na antenie. Co zrobił Babiarz? Na wykorzystanie w oprawie muzycznej ceremonii utworu Johna Lennona zareagował odwołaniem się do jego interpretacji dokonanej przez samego autora. Zupełnie niewinna wypowiedź stała się pretekstem najpierw do fali oburzenia ze strony przedstawicieli liberalno-lewicowego establishmentu, a następnie zawieszenia Babiarza.

Szykana ta ogłoszona została w głównym programie informacyjnym kierowanej przez platformerski zaciąg stacji, a jej uzasadnienie było cokolwiek absurdalne. „Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie – to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie” – ogłosiła TVP, choć trudno zrozumieć, co i komu Babiarz miałby połamać.

Czy chodziło o krytykę będącego de facto hymnem wszelkich elitarnych uroczystości utworu, czy o to, że ktoś nie poznawszy nawet kontekstu i słów dziennikarza, uznał, że ten powiedział coś na temat wcześniejszej ceremonii, której faktycznie nawet nie skomentował? Zapewne właśnie dlatego popularnego dziennikarza, mającego za sobą dekady komentowania dla TVP wydarzeń sportowych, w obronę wzięli nie tylko konserwatyści. Nie każdego broniącego komentatora chwalić należy za odwagę, niektórzy głos zabrali dość późno, łapiąc się na efekt kuli śniegowej, kluczowe jest jednak właśnie to, że efekt taki zaistniał. Jeśli kierownictwo stacji i stojący za nim politycy spodziewali się, że za Przemysławem Babiarzem staną jedynie ci, których głos i tak zawsze jest przez nich wyszydzany i ignorowany, spotkała ich niespodzianka. Lubianego sprawozdawcę wsparli bowiem masowo zwyczajni, niekoniecznie na stałe zaangażowani politycznie po stronie opozycji obywatele: właściciele knajp, zapraszający go na darmowe posiłki, sportowcy, kibice, wreszcie koledzy z pracy (poza dyrektorem anteny, który wybrał kompromitowanie się kolejnymi oświadczeniami), a nawet kilku celebrytów.

Wreszcie nawet politycy, na końcu, już po rozpoznaniu emocji, sam premier Donald Tusk, który postanowił sprawić psikusa próbującym w lot odgadywać jego zachcianki władzom TVP w likwidacji. Sprawę można więc uznać za moment graniczny, sytuację, w której milcząca większość postanowiła przemówić i – jak w przypadku paryskiej ceremonii – stanąć na drodze walca, który wziął sobie na cel przyznającego się do Kościoła lubianego pracownika polskiego publicznego nadawcy. Niestety sprawa nie jest wciąż zakończona – gdy powstawał ten tekst, pojawiła się informacja o odwołaniu wiceszefa TVP Sport Jakuba Polkowskiego, który w odróżnieniu od swojego przełożonego zachował się, jak trzeba, i od początku popierał zawieszonego kolegę. 

Czytaj także: Błogosławieństwo czy przekleństwo? Trwa zażarta bitwa o ogromne złoża litu w Serbii

Sport i chromosomy

Olimpiada tymczasem trwa, a sportowym emocjom towarzyszy jeszcze jeden trudny temat – to kwestia wątpliwości co do faktycznej płci części osób biorących udział w zawodach kobiecych. Kilka sytuacji było szczególnie rażących: silniejsi i posiadający męskie cechy i taką też siłę w brutalny sposób wygrywali z przeciwniczkami. To spowodowało wzburzenie kibiców i zawodniczek, stało się też początkiem sporu, w którym ścierają się poprawność polityczna, zdrowy rozsądek i różne, nieraz sprzeczne ze sobą, podejścia naukowe. Trudno jednak mówić o uczciwej rywalizacji przy takiej dysproporcji sił. Być może jednak i tu walec politycznej poprawności będzie musiał się cofnąć, choć widać już, że walka ta nie będzie łatwa. 


 

POLECANE
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje z ostatniej chwili
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje

Policja potwierdziła odnalezienie ciała 57-letniego Tadeusza Dudy, który od piątku był poszukiwany w związku ze strzelaniną w Starej Wsi koło Limanowej. Mężczyzna zastrzelił swoją córkę i zięcia, po czym uciekł.

Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina tylko u nas
Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina

UE przedłużyła o kolejne sześć miesięcy obowiązywanie 17 pakietów sankcyjnych nałożonych do tej pory na Rosję w związku z jej agresją przeciwko Ukrainie. Za głosowały nawet Węgry i Słowacja, które blokują przyjęcie 18. pakietu. Ale to nie tylko Fico i Orban starają się, by Rosja zbyt boleśnie nie odczuła sankcji europejskich.

Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec Wiadomości
Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec

Polscy żandarmi wojskowi pomagają Straży Granicznej odbierać od niemieckich służb nielegalnych migrantów. Przekazane dane tożsamości mają często opierać się wyłącznie na słowach zatrzymanych – alarmuje informator cytowany przez Dariusza Mateckiego.

Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń polityka
Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń

Prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał telefonicznie z przywódcą Rosji Władimirem Putinem o irańskim programie nuklearnym i Ukrainie - poinformował we wtorek Pałac Elizejski. Kreml podał, że była to pierwsza rozmowa polityków od 2022 roku. W lutym 2022 roku Rosja rozpoczęła agresję na Ukrainę.

Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich

Roman Giertych nie uznaje wyroku Sądu Najwyższego. Co więcej poseł KO w swoim wpisie w mediach społecznościowych obraził sędziów SN.

To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat Wiadomości
To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat

NASA ogłosiła wyjątkową informację. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) wykonał pierwsze w historii bezpośrednie zdjęcie egzoplanety. Chodzi o planetę znajdującą się poza naszym Układem Słonecznym. To ogromny krok naprzód w badaniach nad odległymi światami krążącymi wokół innych gwiazd.

Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu Wiadomości
Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu

Iga Świątek awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym polska tenisistka wygrała we wtorek w Londynie z Rosjanką Poliną Kudiermietową 7:5, 6:1.

Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej Wiadomości
Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej

Od początku lipca Grecja wprowadza sezonową opłatę, która ma ograniczyć nadmierny napływ turystów na najpopularniejsze wyspy archipelagu Cyklady. Dodatkowe koszty poniosą pasażerowie rejsów wycieczkowych zmierzających m.in. na Mykonos i Santorini - poinformowało greckie ministerstwo finansów.

Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da z ostatniej chwili
Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da

Blisko 90 proc. ankietowanych nie zauważyło żadnych nieprawidłowości w przeprowadzaniu ostatnich wyborów prezydenckich - wynika z sondażu CBOS. Przekonanie, że wystąpiły jakieś nieprawidłowości wyraziło 5 proc. badanych. Również 5 proc, nie potrafiło zająć stanowiska w tej kwestii.

Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci Wiadomości
Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci

Do groźnego wypadku doszło we wtorek rano, około godziny 9:15, na drodze krajowej nr 16 w miejscowości Probark w gminie Mrągowo (woj. warmińsko-mazurskie). W zderzeniu dwóch samochodów ucierpiało siedem osób, w tym troje dzieci.

REKLAMA

Propaganda, cenzura i bluźnierstwa: Igrzyska Olimpijskie w cieniu skandali

Gdy piszę te słowa, sytuacja wydaje się być prawie unormowana. Polscy kibice emocjonują się medalowymi osiągnięciami polskich sportowców lub martwią się ich brakiem, a wszystko relacjonuje dla nich z Paryża między innymi Przemysław Babiarz. Można by więc pomyśleć, że nic się nie stało. Tyle że to przecież nieprawda. Niektóre z aspektów igrzysk w Paryżu wzbudziły poruszenie na całym świecie, sprawa Babiarza – w Polsce, a każdy z wątków uruchomił pewne społeczne emocje. Czy tylko chwilowe, czy coś z nich zostanie w ludziach na dłużej?
Igrzyska Olimpijskie  Propaganda, cenzura i bluźnierstwa: Igrzyska Olimpijskie w cieniu skandali
Igrzyska Olimpijskie / PAP/Adam Warżawa

Ceremonia otwarcia igrzysk miała być głośna i była głośna, nie tylko z racji zaproszenia do jej muzycznego zilustrowania między innymi francuskiej metalowej kapeli Gojira. Chcąc nie chcąc, każdy, choćby nie wiem, jak bardzo nie interesował się sportem, musiał o niej usłyszeć, a co gorsza – zobaczyć kilka fragmentów, które najbardziej zelektryzowały media. Jeden z elementów wydarzenia przez wszystkich potraktowany został jako obraźliwa, pełna nagości i odniesień do najbardziej perwersyjnych aspektów kultury woke parodia obrazu „Ostatnia Wieczerza”.

Taka interpretacja była w pełni uzasadniona, suflowała ją w mediach społecznościowych jedna z gwiazd tego wątpliwej jakości zdarzenia, transpłciowa osoba, DJ umieszczony na samym środku sceny – tam, gdzie spodziewalibyśmy się ujrzeć Chrystusa. Osoba mająca prawdopodobnie kilka poważnych problemów z samoakceptacją (nie tylko dotyczących tożsamości płciowej) zostaje postawiona w centrum uwagi, ma przyciągać spojrzenia, zdobywać aplauz, być może nawet – uwielbienie. Wymowę tego spektaklu potraktować można na kilka sposobów. 

Czytaj także: Nienawiść już nie wystarcza: kolejne kompromitacje rządu

Wielkie odwrócenie

Pierwszym i najczęstszym jest traktowanie go jako bluźnierstwa lub – ujmując rzecz łagodniej – polemiki z chrześcijaństwem czy też kontrpropozycji dla niego. „Chrześcijański sens biblijnej ostatniej wieczerzy należy rozumieć m.in. jako ustanowienie Eucharystii, zapowiedź nadchodzącej męki Zbawiciela, związanego z nią odkupienia grzechów, ale także podkreślenie wagi wspólnoty i jedności wiernych – pisze na portalu „Polonia Christiana” Ludwik Pęzioł. – W paryskiej subwersji opisanej w Nowym Testamencie historii zasiadających przy stole biesiadników nie łączyła jednak wiara i służba Chrystusowi, a tożsamość opierająca się na grzesznych skłonnościach i odejściu od porządku, który Bóg przewidział dla człowieka w swym planie stworzenia. Możemy zatem mówić o symbolicznym ustanowieniu wspólnoty bezwarunkowej, której zaistnienie jest możliwe tylko po odejściu od chrześcijańskiej koncepcji grzechu. […] Inaczej rzecz ujmując – w imię realizacji inkluzywnego projektu społecznego porzucona zostaje chrześcijańska droga do zbawienia ludzkiej duszy”.

Oczywiście większość chrześcijan (a jak pokazała dalsza dynamika zdarzeń, nie tylko chrześcijan) nie analizowała sytuacji w pogłębiony, publicystyczny sposób, po prostu poczuła się dotknięta. Głos w sprawie zabrał między innymi Watykan czy episkopat Francji, choć były to stanowiska na tyle zachowawcze i wyważone, że wręcz okazały się rozczarowaniem dla wielu wyznawców. Francuscy biskupi obok szyderstw z wiary w ceremonii dostrzeli również piękno. „Stolica Apostolska była zasmucona pewnymi scenami podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu i może jedynie przyłączyć się do głosów, które podniosły się w ostatnich dniach, aby ubolewać nad zniewagą wielu chrześcijan i wyznawców innych religii” – głosiło wydane dopiero po tygodniu oświadczenie Watykanu.

To opóźnienie ironicznie odnotowała nawet „Gazeta Wyborcza”, jednak w kontekście wymowy komunikatu warto za portalem „Do Rzeczy” przytoczyć również reakcję Carlosa Estebana, redaktora portalu „InfoVaticana”. „Powaga bluźnierstwa opiera się na obrazie skierowanej przeciwko Bogu, przeciwko prawom Boga, by być adorowanym. Ale jest tak, jakby współczesna hierarchia bała się przyznać przed światem, że wierzy w Boga, że wierzy w to, iż Bóg jest rzeczywisty i że człowiek może Go obrazić. W watykańskim proteście z kolei Bóg nie występuje, nie pojawia się, nie liczy się w ogóle. To nie Boga się obraża, ale wrażliwość grupy zacofańców, którzy kurczowo trzymają się swoich mitologicznych fantazji” – pisał Esteban.

Jeśli przyjąć ten punkt widzenia, nie do końca dziwić można się, że Kościół tak chętnie atakowany jest przez wrogie sobie środowiska, skoro brak mu odwagi, by się przed nimi bronić.

Upadek republiki

Skąd bierze się ten atak? Tu z pomocą przychodzi nam kolejna interpretacja wymowy ceremonii otwarcia igrzysk w Paryżu, tym razem zaproponowana przez Kacpra Kitę, znawcę francuskiej polityki, na łamach portalu „Nowy Ład”. Dla Kity ceremonia jest ukoronowaniem idei republikańskiej, walczącej z Kościołem o rząd dusz. Republikanie od początków rewolucji próbowali dotychczasowy, bliski ludziom porządek religijny zastąpić swoją parodią, z własnymi bóstwami (kult „istoty najwyższej” i rytuałami. „Ideał laickiej Republiki – pisze Kita w innej publikacji, tym razem dla Instytutu Ordo Iurus – wywodzi się z myśli Jeana-Jacques’a Rousseau, który sformułował teorię religii obywatelskiej jako podstawy ustroju społecznego. Rousseau był przeciwnikiem chrześcijaństwa, którego – jego zdaniem – nie dało się pogodzić z demokracją i wolnością. Genewski filozof chciał państwowej religii, odrzucającej uniwersalizm oraz skupionej na dobru doczesnym, a nie zbawieniu duszy. Jednocześnie nie był to kult egoizmu – religia obywatelska była wymagająca, a odstępcom od wiary miała grozić nawet kara śmierci”.

Historia pokazuje, że każdy rewolucyjny lub oparty na kulcie jednostki totalitaryzm szukać będzie form parareligijnych i mitów, wystarczy spojrzeć na Koreę Północną z jej kultem wokół świętych miejsc narodzin i innych ważnych życiowych doświadczeń wielkiego wodza Kim Ir Sena. Rafał Ziemkiewicz zwraca uwagę, że podczas ceremonii element bluźnierstwa tak rzucił się w oczy, że pozwolił przykryć erotyczny kontekst wydarzenia, w którym afirmacja rozmaitych fetyszy i odstępstw od norm poszła dużo dalej, niż to było praktykowane dotychczas. A przecież poprzeczka zawieszona była wysoko.

Wbrew pozorom wątki te są ze sobą powiązane: republikańska rewolucja ze swoją specyficzną wolnością przez lata skupiła się na dość konkretnych aspektach. Przesycona libertyńskim, doprowadzonym do skrajności i absurdu seksualizmem ceremonia jest jej największym świętem, jej urzeczywistnieniem. Zarazem jednak jest szokiem, który może pozwolić zobaczyć większości milczącej tak konsekwentnie, że często nie wiemy już, czy ona w ogóle gdzieś tam jeszcze jest, rzeczy takimi, jakimi one są.

W dniu otwarcia igrzysk cały świat zobaczył degrengoladę Zachodu, nad czym Ziemkiewicz słusznie ubolewa, ponieważ obraz ten będzie niewątpliwie paliwem dla antyzachodniej propagandy rozmaitych tyranów. Lecz zobaczyli ją również zwykli tegoż Zachodu mieszkańcy i dla wielu było to zbyt wiele. 

Czytaj także: Z archiwum Tomasza Gutrego: tak pielgrzymi wspominali ks. Jerzego Popiełuszkę

Gaszenie pożaru

I choć trudno spodziewać się refleksji twórców, reakcja na tę maskaradę musiała jednak zaskoczyć organizatorów swoją skalą. Z igrzysk wycofał się jeden ze sponsorów, oświadczenia w tej sprawie wydały również państwa arabskie, a niektóre z nich wezwały nawet na rozmowy przedstawicieli Francji. Narzucona trochę później reinterpretacja, w myśl której cała inscenizacja odwoływała się wyłącznie do uczty bogów greckich, wydaje się gaszeniem pożaru. Równocześnie jest jednak okazją do okazania swej wyższości dla wzburzonych szarganiem ich świętości ludzi przez elity. Te, zwłaszcza w Polsce, płynnie przeszły od potwierdzania motywacji antychrześcijańskiej w poczuciu swojej nieomylności i bezkarności, do wyższościowej śpiewki o tym, że przecież ceremonia w ogóle się do chrześcijaństwa nie odniosła.

Tyle że wersja ta pojawiła się zbyt późno, by kogokolwiek przekonać. Można być przekonanym, że ujęcia z otwarcia igrzysk nie znikną z mediów, przypominane czy to jako duma, czy wręcz przeciwnie – jako wyrzut sumienia. To zwiększa szansę na to, że nie zostaną one kolejnym szybko zapomnianym skandalem, nad którym świat przeszedł do porządku dziennego. Tymczasem mnogość i różnorodność krytyki sprawiła, że pouczani w nieskończoność przez samozwańcze autorytety wzburzeni ludzie nie dali się już sprowadzić do grupy ciemnych, osamotnionych w domach i internecie fanatyków.

Nieubłagany walec dziejów musiał się na chwilę zatrzymać, a jego operatorzy, choćby tylko taktycznie, „tych, którzy poczuli się dotknięci”, musieli jednak przeprosić.

Babiarz wybroniony

Jest wreszcie polski wymiar sprawy i polski walec, który również napotkał na opór. To historia Przemysława Babiarza, komentatora sportowego zawieszonego za uprawniony komentarz na antenie. Co zrobił Babiarz? Na wykorzystanie w oprawie muzycznej ceremonii utworu Johna Lennona zareagował odwołaniem się do jego interpretacji dokonanej przez samego autora. Zupełnie niewinna wypowiedź stała się pretekstem najpierw do fali oburzenia ze strony przedstawicieli liberalno-lewicowego establishmentu, a następnie zawieszenia Babiarza.

Szykana ta ogłoszona została w głównym programie informacyjnym kierowanej przez platformerski zaciąg stacji, a jej uzasadnienie było cokolwiek absurdalne. „Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie – to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie” – ogłosiła TVP, choć trudno zrozumieć, co i komu Babiarz miałby połamać.

Czy chodziło o krytykę będącego de facto hymnem wszelkich elitarnych uroczystości utworu, czy o to, że ktoś nie poznawszy nawet kontekstu i słów dziennikarza, uznał, że ten powiedział coś na temat wcześniejszej ceremonii, której faktycznie nawet nie skomentował? Zapewne właśnie dlatego popularnego dziennikarza, mającego za sobą dekady komentowania dla TVP wydarzeń sportowych, w obronę wzięli nie tylko konserwatyści. Nie każdego broniącego komentatora chwalić należy za odwagę, niektórzy głos zabrali dość późno, łapiąc się na efekt kuli śniegowej, kluczowe jest jednak właśnie to, że efekt taki zaistniał. Jeśli kierownictwo stacji i stojący za nim politycy spodziewali się, że za Przemysławem Babiarzem staną jedynie ci, których głos i tak zawsze jest przez nich wyszydzany i ignorowany, spotkała ich niespodzianka. Lubianego sprawozdawcę wsparli bowiem masowo zwyczajni, niekoniecznie na stałe zaangażowani politycznie po stronie opozycji obywatele: właściciele knajp, zapraszający go na darmowe posiłki, sportowcy, kibice, wreszcie koledzy z pracy (poza dyrektorem anteny, który wybrał kompromitowanie się kolejnymi oświadczeniami), a nawet kilku celebrytów.

Wreszcie nawet politycy, na końcu, już po rozpoznaniu emocji, sam premier Donald Tusk, który postanowił sprawić psikusa próbującym w lot odgadywać jego zachcianki władzom TVP w likwidacji. Sprawę można więc uznać za moment graniczny, sytuację, w której milcząca większość postanowiła przemówić i – jak w przypadku paryskiej ceremonii – stanąć na drodze walca, który wziął sobie na cel przyznającego się do Kościoła lubianego pracownika polskiego publicznego nadawcy. Niestety sprawa nie jest wciąż zakończona – gdy powstawał ten tekst, pojawiła się informacja o odwołaniu wiceszefa TVP Sport Jakuba Polkowskiego, który w odróżnieniu od swojego przełożonego zachował się, jak trzeba, i od początku popierał zawieszonego kolegę. 

Czytaj także: Błogosławieństwo czy przekleństwo? Trwa zażarta bitwa o ogromne złoża litu w Serbii

Sport i chromosomy

Olimpiada tymczasem trwa, a sportowym emocjom towarzyszy jeszcze jeden trudny temat – to kwestia wątpliwości co do faktycznej płci części osób biorących udział w zawodach kobiecych. Kilka sytuacji było szczególnie rażących: silniejsi i posiadający męskie cechy i taką też siłę w brutalny sposób wygrywali z przeciwniczkami. To spowodowało wzburzenie kibiców i zawodniczek, stało się też początkiem sporu, w którym ścierają się poprawność polityczna, zdrowy rozsądek i różne, nieraz sprzeczne ze sobą, podejścia naukowe. Trudno jednak mówić o uczciwej rywalizacji przy takiej dysproporcji sił. Być może jednak i tu walec politycznej poprawności będzie musiał się cofnąć, choć widać już, że walka ta nie będzie łatwa. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe