Patologie pracy zdalnej: czy pracownik powinien mieć zagwarantowane prawo do bycia offline?

Zacieranie się granicy między czasem pracy a czasem wolnym, kolidowanie obowiązków służbowych z życiem rodzinnym, permanentny stres, gorączkowe sprawdzanie telefonu czy konieczność pozostawania w pobliżu komputera do późnych godzin wieczornych. Czy pracownik powinien mieć zagwarantowane prawo do bycia offline?
praca zdalna
praca zdalna / pickpik

Coraz częstsze wykorzystywanie narzędzi cyfrowych w pracy zawodowej, spotęgowane wybuchem pandemii COVID-19, wykształciło zjawisko, które można określić mianem „kultury stałej dostępności”. Świadczenie pracy w „nieregularnych godzinach”, „pod presją czasu”, w ciągłej gotowości, by odebrać telefon czy odpisać na SMS-a po godzinach, sprawiło, że praca w niektórych zawodach stała się jeszcze bardziej stresująca i nieprzewidywalna.

Taki tryb pracy jest w stanie nie tylko pokrzyżować plany pracownika na spędzenie czasu wolnego, ale również bardzo negatywnie wpływa na jego zdrowie zarówno psychiczne, jak i fizyczne.

Permanentne próby kontaktu po godzinach ze strony pracodawcy wywołują u pracownika napięcie psychiczne. Mózg ze stanu spoczynku i relaksu zostaje ponownie przeniesiony w środowisko pracy, obowiązku i towarzyszącego im stresu. 

Szczególnie narażeni na ciągły kontakt z pracodawcą są osoby pracujące zdalnie, bo przecież jeśli ktoś jest w domu, to na pewno ma w pobliżu smartfon i komputer. Można więc zaprzęgnąć go do pracy po godzinach, ponieważ jeden telefon czy krótki e-mail „go nie zbawi”. Taki model zatrudnienia został wymuszony przez pandemię i stał się wówczas bardzo popularny.

Z danych Eurostatu wynika, że w 2017 roku tylko 5% zatrudnionych w UE pracowało regularnie z domu, a więc zdalnie. Dla porównania – w czasie pandemii według sondażu przeprowadzonego w kwietniu 2020 roku przez Eurofound zdalnie pracowało już 37% Europejczyków. Co więcej, 27% z nich pracowało również po godzinach. Ich obowiązki zawodowe kolidowały zatem z czasem wolnym.

I choć po pandemii pracownicy w dużej mierze wrócili do swoich biur, to niektórzy do dzisiaj pracują na odległość bądź hybrydowo. Problem pozostawania w ciągłej dostępności dotyczy jednak nie tylko formy pracy, ale także konkretnych branż i zawodów. Szczególnie tych z branży IT, w której praca niemal całkowicie uzależniona jest od internetu. W gruncie rzeczy jednak każdy z nas chciałby mieć po pracy święty spokój, jeśli oczywiście nie jest, dajmy na to, strażakiem, który musi w porę ugasić pożar.

Wszystkie powyższe kwestie doprowadziły ustawodawców do refleksji, że czas najwyższy zagwarantować ludziom prawo do odpoczynku i znowelizować krajowe Kodeksy pracy.

Czytaj także: Drastycznie wzrosła liczba nielegalnych migrantów

Czytaj także: Tragedia w Chorzowie: nie żyje dwóch mężczyzn

Czytaj także: Uwaga: nadciągają silne burze. IMGW wydał komunikat

Prawo do bycia offline

Przeszło trzy lata temu, w styczniu 2021 roku, Parlament Europejski przyjął rezolucję i wezwał Komisję Europejską do opracowania unijnej dyrektywy gwarantującej prawo do bycia offline. Nowe regulacje miały również określić zasady pracy zdalnej i zostać poprzedzone konsultacjami z państwami członkowskimi oraz partnerami społecznymi. 

Europosłowie zdefiniowali prawo do bycia offline jako „prawo pracowników do nieangażowania się poza czasem pracy w zadania związane z pracą i do nieuczestniczenia w komunikacji za pomocą narzędzi cyfrowych, takich jak rozmowy telefoniczne, e-maile lub inne wiadomości”. Dodali przy tym, że „pracownicy powinni móc wyłączać narzędzia służące do pracy i nie odpowiadać na polecenia ze strony pracodawców poza czasem pracy bez ryzyka negatywnych konsekwencji, takich jak zwolnienie lub inne działania odwetowe”.

Prawo do bycia offline miałoby zagwarantować pracownikom odpowiednią ilość czasu na wypoczynek i zapewnić równowagę pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym (work-life balance). Ludzie nie powinni być zmuszani do odbierania telefonów, odpisywania na maile czy SMS-y i pozostawania w ciągłej gotowości po godzinach pracy, a już szczególnie podczas urlopów (macierzyńskich, ojcowskich, wychowawczych) czy w trakcie świąt. Dotyczy to także szkoleń zawodowych i kursów odbywających się zdalnie. Co więcej, pracodawca nie powinien dyskryminować pracowników i domagać się od nich ciągłej łączności z firmą, grożąc utratą stanowiska.

W rezolucji PE możemy przeczytać, że „przerywanie czasu wolnego od pracy pracowników i wydłużanie godzin pracy mogą zwiększyć ryzyko niepłatnych nadgodzin, zmęczenia pracą, problemów psychospołecznych, psychicznych i fizycznych, takich jak lęk, depresja, wypalenie zawodowe i technostres, oraz mogą mieć negatywny wpływ na ich zdrowie i bezpieczeństwo w miejscu pracy”. Wśród negatywnych skutków zdrowotnych, z jakimi mierzą się „wysoce mobilni” pracownicy i telepracownicy, wymieniono również bóle głowy, przemęczenie wzroku, zmęczenie, niepokój i zaburzenia układu mięśniowo-szkieletowego.
Zwrócono również uwagę na narzędzia monitorowania pracy, które powinny być wykorzystywane tylko wtedy, gdy jest to konieczne i to w sposób proporcjonalny, tak by szanowały prywatność pracownika i nie czyniły go jedynie trybikiem w maszynie. Nikt nie chciałby przecież pracować pod czujnym okiem „wielkiego brata”, który śledzi każdy nasz ruch, gromadzi dane i usztywnia atmosferę. Niewinne żarciki, niewielkie wygłupy czy przerwa na małe co nieco nie powinny być zawsze postrzegane jako marnotrawstwo, łobuzerka czy lenistwo. To klimat i relacje między pracownikami decydują o tym, czy chcemy pracować w danej firmie, czy przychodzimy do niej w ponurym nastroju, jak gdyby „za karę”.

Rozmowy ze stroną społeczną w sprawie nowej dyrektywy Komisja Europejska rozpoczęła pod koniec kwietnia. Ich pierwsza faza zakończyła się 11 czerwca. W Polsce za wprowadzeniem nowych regulacji, czyli „prawa do bycia offline” opowiedział się między innymi związek zawodowy Solidarność.

Nie tylko Europa

Młyny unijne mielą jednak powoli, dlatego wiele państw, nie czekając na decyzję Brukseli, wprowadziło własne regulacje ustanawiające „prawo do bycia odłączonym” (the right to disconnect). Przepisy chroniące pracowników przed ciągłym kontaktem ze strony pracodawcy po godzinach pracy wprowadziły takie kraje jak Francja, Belgia, Włochy, Hiszpania czy Portugalia.

W tym ostatnim kraju „prawo do odpoczynku” przyjęto w 2021 roku. Nowa regulacja dawała możliwość karania grzywną firm zatrudniających powyżej 10 osób, które kontaktowały się ze swoimi pracownikami po godzinach pracy. 
Z kolei w Belgii „prawo do bycia offline” obejmuje przedsiębiorstwa, w których pracuje więcej niż 20 osób, i nie dotyczy wszystkich sektorów gospodarki, np. służb ratowniczych.

Pionierami w tej materii byli Francuzi, w których państwie prawo do bycia offline funkcjonuje już od 2017 roku i dotyczy firm zatrudniających powyżej 50 pracowników. W kraju, gdzie od 2000 roku tydzień pracy trwa zaledwie 35 godzin, pracodawca musi ustalić z reprezentacją pracowników, w jakich godzinach załoga nie musi odbierać telefonów i czytać maili z pracy.
Na większy spokój po pracy mogą liczyć także obywatele Słowacji, Irlandii, Grecji, Chile czy Argentyny, gdzie również wprowadzono regulacje w tej kwestii.

Czas na zmianę prawa w Polsce?

W naszym kraju nie obowiązują przepisy gwarantujące prawo do bycia offline, ale od kwietnia 2023 roku weszły w życie nowe przepisy regulujące pracę zdalną. W polskim Kodeksie pracy zdefiniowano ją, określono zasady jej wykonywania, a także nakazano pracodawcy wypłatę pracownikowi ekwiwalentu pieniężnego za zużyty prąd czy eksploatację prywatnych urządzeń. Czy Polska potrzebuje zatem nowych przepisów na wzór tych obowiązujących w niektórych unijnych krajach?

Zdaniem dr hab. Małgorzaty Kurzynogi, profesora Uniwersytetu Łódzkiego, kontaktowanie się z pracownikiem poza godzinami pracy w celach zawodowych może zostać uznane za polecenie pracy w godzinach nadliczbowych, jeśli następstwem tego kontaktu będzie konieczność zaangażowania się w sprawy zawodowe. Dotyczy to również na przykład odpisania na maila czy wykonania telefonu do klienta. 

W skrajnych przypadkach naruszenie prawa do bycia offline może spełniać przesłanki mobbingu. W jednym z wyroków sąd nakazał wypłatę 25 tys. złotych odszkodowania z powodu pogorszenia zdrowia jednej z pracownic, do której pracodawca notorycznie wysyłał maile zarówno w nocy, w trakcie urlopu czy zwolnienia lekarskiego.

– Ogólne przepisy o czasie pracy lub mobbingu są jednak niewystarczające, aby zapewnić pracownikom prawo do bycia offline. Niestety prawo pracownika do wyłączenia w czasie wolnym narzędzi cyfrowych wykorzystywanych do celów zawodowych nie doczekało się dotychczas ani inicjatyw legislacyjnych, ani szerszej debaty – wskazała prof. Kurzynoga na łamach “Dziennika Gazety Prawnej”.
 


 

POLECANE
Nowy członek RPP. Jest decyzja prezydenta Nawrockiego z ostatniej chwili
Nowy członek RPP. Jest decyzja prezydenta Nawrockiego

Prezydent RP Karol Nawrocki powołał dr. Marcina Zarzeckiego do Rady Polityki Pieniężnej – poinformowała w poniedziałek Kancelaria Prezydenta.

Plan von der Leyen storpedowany. Ważne głosowanie ws. MERCOSUR odwołane polityka
Plan von der Leyen storpedowany. Ważne głosowanie ws. MERCOSUR odwołane

Europoseł Ewa Zajączkowska-Hernik alarmowała, że Komisja Europejska tylko pozornie wstrzymała proces przyjmowania umowy UE–Mercosur, a kluczowe głosowanie nad klauzulami ochronnymi ma odbyć się w trybie ekspresowym. Ostatecznie jednak głosowanie zostało wycofane z porządku obrad.

Afera SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za wypranie setek milionów złotych z ostatniej chwili
Afera SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za "wypranie" setek milionów złotych

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wymierzył w poniedziałek 14 lat więzienia głównemu oskarżonemu w sprawach SKOK Wołomin Piotrowi Polaszczykowi w procesie dotyczącym "wyprania" około 350 mln zł.

Posiedzenie ws. aresztu Ziobry odroczone. Sąd: W dokumentacji prokuratury są braki z ostatniej chwili
Posiedzenie ws. aresztu Ziobry odroczone. Sąd: W dokumentacji prokuratury są braki

Decyzja w sprawie ewentualnego aresztu Zbigniewa Ziobry nie zapadła. Sąd odroczył posiedzenie po wniosku obrony, wskazując na nieprzekazanie pełnej dokumentacji przez prokuraturę. Sam śledczy potwierdził, że materiały niejawne nie trafiły do akt.

Eksplozja pod Poznaniem. Są ranni z ostatniej chwili
Eksplozja pod Poznaniem. Są ranni

W nocy z niedzieli na poniedziałek w jednym z domów w miejscowości Plewiska pod Poznaniem doszło do eksplozji. Dwie osoby zostały ranne i trafiły do szpitala. "To proch prawdopodobnie doprowadził do wybuchu" – informuje Radio Poznań.

Rośnie eurosceptycyzm. Polexit z największym poparciem w historii badań z ostatniej chwili
Rośnie eurosceptycyzm. Polexit z największym poparciem w historii badań

Choć większość Polaków nadal opowiada się za pozostaniem w Unii Europejskiej, rosnące poparcie dla polexitu osiągnęło najwyższy poziom od lat. Najnowszy sondaż pokazuje wyraźną zmianę nastrojów w kluczowych grupach społecznych.

Pilne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej z ostatniej chwili
Pilne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy z Białorusią. Ponadto zaraportowano także o sytuacji na granicy z Litwą i Niemcami w związku z przywróceniem na nich tymczasowych kontroli.

Koalicja przerżnie wybory. Według posła PSL powodem ma być brak rozliczeń polityka
"Koalicja przerżnie wybory". Według posła PSL powodem ma być "brak rozliczeń"

„Jeśli proces rozliczeń będzie się tak ślimaczył, koalicja 15 października przerżnie wybory” – taką diagnozę postawił w Radiu RMF24 poseł PSL Marek Sawicki.

Koniec buntu w NBP? Konflikt zażegnany z ostatniej chwili
Koniec buntu w NBP? "Konflikt zażegnany"

Trzech członków zarządu NBP, którzy stracili nadzór nad departamentami merytorycznymi 9 grudnia, odzyskało większość stanowisk – wynika z opublikowanej w poniedziałek struktury organizacyjnej NBP. – Konflikt został zażegnany – zadeklarował rzecznik prasowy banku centralnego Maciej Antes.

Zamach w Rosji. Generał odpowiedzialny za szkolenie armii zginął wskutek eksplozji gorące
Zamach w Rosji. Generał odpowiedzialny za szkolenie armii zginął wskutek eksplozji

Rosyjski generał major Fanił Sarwarow, odpowiadający za system szkolenia armii, zginął po wybuchu improwizowanego ładunku wybuchowego zamontowanego w samochodzie, którym się poruszał. Według rosyjskich śledczych za atakiem stoi 17-letni mieszkaniec Moskwy.

REKLAMA

Patologie pracy zdalnej: czy pracownik powinien mieć zagwarantowane prawo do bycia offline?

Zacieranie się granicy między czasem pracy a czasem wolnym, kolidowanie obowiązków służbowych z życiem rodzinnym, permanentny stres, gorączkowe sprawdzanie telefonu czy konieczność pozostawania w pobliżu komputera do późnych godzin wieczornych. Czy pracownik powinien mieć zagwarantowane prawo do bycia offline?
praca zdalna
praca zdalna / pickpik

Coraz częstsze wykorzystywanie narzędzi cyfrowych w pracy zawodowej, spotęgowane wybuchem pandemii COVID-19, wykształciło zjawisko, które można określić mianem „kultury stałej dostępności”. Świadczenie pracy w „nieregularnych godzinach”, „pod presją czasu”, w ciągłej gotowości, by odebrać telefon czy odpisać na SMS-a po godzinach, sprawiło, że praca w niektórych zawodach stała się jeszcze bardziej stresująca i nieprzewidywalna.

Taki tryb pracy jest w stanie nie tylko pokrzyżować plany pracownika na spędzenie czasu wolnego, ale również bardzo negatywnie wpływa na jego zdrowie zarówno psychiczne, jak i fizyczne.

Permanentne próby kontaktu po godzinach ze strony pracodawcy wywołują u pracownika napięcie psychiczne. Mózg ze stanu spoczynku i relaksu zostaje ponownie przeniesiony w środowisko pracy, obowiązku i towarzyszącego im stresu. 

Szczególnie narażeni na ciągły kontakt z pracodawcą są osoby pracujące zdalnie, bo przecież jeśli ktoś jest w domu, to na pewno ma w pobliżu smartfon i komputer. Można więc zaprzęgnąć go do pracy po godzinach, ponieważ jeden telefon czy krótki e-mail „go nie zbawi”. Taki model zatrudnienia został wymuszony przez pandemię i stał się wówczas bardzo popularny.

Z danych Eurostatu wynika, że w 2017 roku tylko 5% zatrudnionych w UE pracowało regularnie z domu, a więc zdalnie. Dla porównania – w czasie pandemii według sondażu przeprowadzonego w kwietniu 2020 roku przez Eurofound zdalnie pracowało już 37% Europejczyków. Co więcej, 27% z nich pracowało również po godzinach. Ich obowiązki zawodowe kolidowały zatem z czasem wolnym.

I choć po pandemii pracownicy w dużej mierze wrócili do swoich biur, to niektórzy do dzisiaj pracują na odległość bądź hybrydowo. Problem pozostawania w ciągłej dostępności dotyczy jednak nie tylko formy pracy, ale także konkretnych branż i zawodów. Szczególnie tych z branży IT, w której praca niemal całkowicie uzależniona jest od internetu. W gruncie rzeczy jednak każdy z nas chciałby mieć po pracy święty spokój, jeśli oczywiście nie jest, dajmy na to, strażakiem, który musi w porę ugasić pożar.

Wszystkie powyższe kwestie doprowadziły ustawodawców do refleksji, że czas najwyższy zagwarantować ludziom prawo do odpoczynku i znowelizować krajowe Kodeksy pracy.

Czytaj także: Drastycznie wzrosła liczba nielegalnych migrantów

Czytaj także: Tragedia w Chorzowie: nie żyje dwóch mężczyzn

Czytaj także: Uwaga: nadciągają silne burze. IMGW wydał komunikat

Prawo do bycia offline

Przeszło trzy lata temu, w styczniu 2021 roku, Parlament Europejski przyjął rezolucję i wezwał Komisję Europejską do opracowania unijnej dyrektywy gwarantującej prawo do bycia offline. Nowe regulacje miały również określić zasady pracy zdalnej i zostać poprzedzone konsultacjami z państwami członkowskimi oraz partnerami społecznymi. 

Europosłowie zdefiniowali prawo do bycia offline jako „prawo pracowników do nieangażowania się poza czasem pracy w zadania związane z pracą i do nieuczestniczenia w komunikacji za pomocą narzędzi cyfrowych, takich jak rozmowy telefoniczne, e-maile lub inne wiadomości”. Dodali przy tym, że „pracownicy powinni móc wyłączać narzędzia służące do pracy i nie odpowiadać na polecenia ze strony pracodawców poza czasem pracy bez ryzyka negatywnych konsekwencji, takich jak zwolnienie lub inne działania odwetowe”.

Prawo do bycia offline miałoby zagwarantować pracownikom odpowiednią ilość czasu na wypoczynek i zapewnić równowagę pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym (work-life balance). Ludzie nie powinni być zmuszani do odbierania telefonów, odpisywania na maile czy SMS-y i pozostawania w ciągłej gotowości po godzinach pracy, a już szczególnie podczas urlopów (macierzyńskich, ojcowskich, wychowawczych) czy w trakcie świąt. Dotyczy to także szkoleń zawodowych i kursów odbywających się zdalnie. Co więcej, pracodawca nie powinien dyskryminować pracowników i domagać się od nich ciągłej łączności z firmą, grożąc utratą stanowiska.

W rezolucji PE możemy przeczytać, że „przerywanie czasu wolnego od pracy pracowników i wydłużanie godzin pracy mogą zwiększyć ryzyko niepłatnych nadgodzin, zmęczenia pracą, problemów psychospołecznych, psychicznych i fizycznych, takich jak lęk, depresja, wypalenie zawodowe i technostres, oraz mogą mieć negatywny wpływ na ich zdrowie i bezpieczeństwo w miejscu pracy”. Wśród negatywnych skutków zdrowotnych, z jakimi mierzą się „wysoce mobilni” pracownicy i telepracownicy, wymieniono również bóle głowy, przemęczenie wzroku, zmęczenie, niepokój i zaburzenia układu mięśniowo-szkieletowego.
Zwrócono również uwagę na narzędzia monitorowania pracy, które powinny być wykorzystywane tylko wtedy, gdy jest to konieczne i to w sposób proporcjonalny, tak by szanowały prywatność pracownika i nie czyniły go jedynie trybikiem w maszynie. Nikt nie chciałby przecież pracować pod czujnym okiem „wielkiego brata”, który śledzi każdy nasz ruch, gromadzi dane i usztywnia atmosferę. Niewinne żarciki, niewielkie wygłupy czy przerwa na małe co nieco nie powinny być zawsze postrzegane jako marnotrawstwo, łobuzerka czy lenistwo. To klimat i relacje między pracownikami decydują o tym, czy chcemy pracować w danej firmie, czy przychodzimy do niej w ponurym nastroju, jak gdyby „za karę”.

Rozmowy ze stroną społeczną w sprawie nowej dyrektywy Komisja Europejska rozpoczęła pod koniec kwietnia. Ich pierwsza faza zakończyła się 11 czerwca. W Polsce za wprowadzeniem nowych regulacji, czyli „prawa do bycia offline” opowiedział się między innymi związek zawodowy Solidarność.

Nie tylko Europa

Młyny unijne mielą jednak powoli, dlatego wiele państw, nie czekając na decyzję Brukseli, wprowadziło własne regulacje ustanawiające „prawo do bycia odłączonym” (the right to disconnect). Przepisy chroniące pracowników przed ciągłym kontaktem ze strony pracodawcy po godzinach pracy wprowadziły takie kraje jak Francja, Belgia, Włochy, Hiszpania czy Portugalia.

W tym ostatnim kraju „prawo do odpoczynku” przyjęto w 2021 roku. Nowa regulacja dawała możliwość karania grzywną firm zatrudniających powyżej 10 osób, które kontaktowały się ze swoimi pracownikami po godzinach pracy. 
Z kolei w Belgii „prawo do bycia offline” obejmuje przedsiębiorstwa, w których pracuje więcej niż 20 osób, i nie dotyczy wszystkich sektorów gospodarki, np. służb ratowniczych.

Pionierami w tej materii byli Francuzi, w których państwie prawo do bycia offline funkcjonuje już od 2017 roku i dotyczy firm zatrudniających powyżej 50 pracowników. W kraju, gdzie od 2000 roku tydzień pracy trwa zaledwie 35 godzin, pracodawca musi ustalić z reprezentacją pracowników, w jakich godzinach załoga nie musi odbierać telefonów i czytać maili z pracy.
Na większy spokój po pracy mogą liczyć także obywatele Słowacji, Irlandii, Grecji, Chile czy Argentyny, gdzie również wprowadzono regulacje w tej kwestii.

Czas na zmianę prawa w Polsce?

W naszym kraju nie obowiązują przepisy gwarantujące prawo do bycia offline, ale od kwietnia 2023 roku weszły w życie nowe przepisy regulujące pracę zdalną. W polskim Kodeksie pracy zdefiniowano ją, określono zasady jej wykonywania, a także nakazano pracodawcy wypłatę pracownikowi ekwiwalentu pieniężnego za zużyty prąd czy eksploatację prywatnych urządzeń. Czy Polska potrzebuje zatem nowych przepisów na wzór tych obowiązujących w niektórych unijnych krajach?

Zdaniem dr hab. Małgorzaty Kurzynogi, profesora Uniwersytetu Łódzkiego, kontaktowanie się z pracownikiem poza godzinami pracy w celach zawodowych może zostać uznane za polecenie pracy w godzinach nadliczbowych, jeśli następstwem tego kontaktu będzie konieczność zaangażowania się w sprawy zawodowe. Dotyczy to również na przykład odpisania na maila czy wykonania telefonu do klienta. 

W skrajnych przypadkach naruszenie prawa do bycia offline może spełniać przesłanki mobbingu. W jednym z wyroków sąd nakazał wypłatę 25 tys. złotych odszkodowania z powodu pogorszenia zdrowia jednej z pracownic, do której pracodawca notorycznie wysyłał maile zarówno w nocy, w trakcie urlopu czy zwolnienia lekarskiego.

– Ogólne przepisy o czasie pracy lub mobbingu są jednak niewystarczające, aby zapewnić pracownikom prawo do bycia offline. Niestety prawo pracownika do wyłączenia w czasie wolnym narzędzi cyfrowych wykorzystywanych do celów zawodowych nie doczekało się dotychczas ani inicjatyw legislacyjnych, ani szerszej debaty – wskazała prof. Kurzynoga na łamach “Dziennika Gazety Prawnej”.
 



 

Polecane