Jerzy Bukowski: Zakorkowane książki
Jest jednak taki korek, który raz na rok napawa mnie optymizmem, zwłaszcza jeżeli uwzględni się określenie Krakowa, jakiego użyłem w poprzednim akapicie. Stanowi on rezultat Międzynarodowych Targów Książki, które odbywają się w podwawelskim grodzie zawsze pod koniec października.
Tysiące ludzi szturmują wtedy halę EXPO przy ulicy Galicyjskiej 9, aby zapoznać się z ofertami wielu wydawnictw i spotkać swoich ulubionych autorów. Głód dobrej lektury przyciąga ich w to miejsce niczym silny magnes, a do najpopularniejszych pisarzy ustawiają się kolejki równie długie jak samochodowe korki.
Czyż może być lepszy dowód na nieprawdziwość często ostatnio głoszonej tezy, że książki mało kogoś dzisiaj interesują, ponieważ ludzie odzwyczaili się od czytania, a jeżeli już mają kontakt z literaturą, to tylko poprzez internet lub audiobooki? Te przewalające się przez MTK w Krakowie tłumy (a podobnie bywa na podobnych imprezach w innych miastach) krzepią serce każdego, komu - jak piszącemu te słowa - droga jest miłość ludzi do książek.
A korki? Można je ścierpieć, szczególnie jeżeli ma się przy sobie w autobusie coś dobrego do czytania.