Japonia gotowa na megakataklizm

Przez ponad tydzień Japonia znajdowała się w cieniu megatrzęsienia ziemi – to zagrożenie, przed którym społeczeństwa z taką pewnością nie ostrzegał nigdy wcześniej żaden rząd i żadne służby meteorologiczne. Choć zagrożenie formalnie odwołano, Japończycy są przygotowani na kataklizm, który może zrównać ich nowoczesne państwo z ziemią.
Trzęsienie ziemi - zdjęcie poglądowe Japonia gotowa na megakataklizm
Trzęsienie ziemi - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

To, czego nie zniszczą wstrząsy, dokończy fala tsunami – w przypadku ziszczenia się przewidywań specjalistów od geologii może być tak wielka, że przetoczy się przez całe wyspy. To tak, jakby fala zalała pół Polski.

Japończycy zostają na miejscu

Trzęsienie ziemi, które nawiedziło Japonię w pierwszym tygodniu sierpnia, postawiło na nogi wszystkie służby, łącznie z japońskim wojskiem. Japończycy wciąż pamiętają wstrząsy na oceanie z marca 2011 roku, które wywołały falę tak potężną, że zniszczyła ona doszczętnie jedną z największych japońskich i największych na świecie elektrowni jądrowych. Awaria elektrowni w Fukushimie w związku ze zniszczeniami wywołanymi przez wstrząsy i gigantyczną falę doprowadziła do największej cywilnej katastrofy nuklearnej od czasów wybuchu w elektrowni w Czarnobylu. Japończycy do dzisiaj borykają się z Fukushimą – oczyszczają ją z radioaktywnych substancji przy nierzadkich protestach społeczności międzynarodowej. Jednak katastrofa sprzed 13 lat pokazała, że to jedyne państwo, które systemowo przygotowane jest na przyjęcie trzęsienia ziemi o skali, której obawiają się japońscy i chińscy sejsmolodzy. Zwraca uwagę również reakcja obywateli kraju, którzy zamiast szukać ucieczki z zagrożonego państwa, masowo wrócili na japońskie wyspy, rezygnując z jakże popularnych i tanich – z perspektywy mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni – wycieczek do Europy, w tym również do Polski. Obraz mnogich japońskich wycieczek z pasją fotografujących gotyckie i barokowe budynki oraz – to częste zjawisko – dzieci z włosami w kolorze blond – na razie zniknął z naszych ulic, właśnie w związku z tym zagrożeniem.

Sierpniowe trzęsienie ziemi, choć nie skończyło się mrożącą krew w żyłach liczbą ofiar ani spektakularnymi zniszczeniami, nie pozostało obojętne dla polityki i gospodarki tego kraju.

To, że po trzęsieniu o magnitudzie 7,1 nie było ofiar śmiertelnych i poważnych zniszczeń, jest efektem doskonalonej przez wieki sztuki budowlanej w kraju samurajów.

Gotowi na filmowy kataklizm

Japonia znajduje się w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia, czyli na linii uskoków sejsmicznych otaczających Ocean Spokojny, i jest jednym z najbardziej narażonych na trzęsienia ziemi krajów na świecie. Rocznie zdarza się tam nawet kilkaset wstrząsów – zwykle o sile dochodzącej do „dolnych 6 stopni”, którą Japończycy opisują jako wstrząs, przy którym trudno utrzymać się na nogach. Podobne wstrząsy niszczyły w innych krajach Azji całe miasta, jednak dla potomków samurajów największym zagrożeniem przy takich wstrząsach jest właśnie... utrata równowagi. Budynki zwykle mają się dobrze, choć zarówno one, jak cała infrastruktura – w tym lotniska i dworce – jest natychmiast po wstrząsach skrupulatnie sprawdzana przez japońskie służby.

Oczywiście silne trzęsienia, które zdarzają się nocą czy nad ranem, kończą się ofiarami śmiertelnymi – 1 stycznia tego roku w północno-środkowym regionie Japonii zginęło wskutek wstrząsów o magnitudzie 7 stopni ponad 240 osób. Jednak to wciąż daleko do liczby ofiar podobnych wstrząsów w innych krajach świata, gdzie liczba ofiar zwykle sięga kilku lub kilkudziesięciu tysięcy ludzi.
Tym razem jednak Japońska Agencja Meteorologiczna uznała, że silne – choć akceptowalne – wstrząsy z 8 sierpnia mogły być zapowiedzią idących za nimi dużo silniejszych, które mogą zagrozić całemu krajowi i większości jego populacji. Zdaniem sejsmologów z JMA temu państwu grożą wstrząsy o sile przekraczającej 10 stopni. To trzęsienie, którego w nowożytnej historii państwa nie było. Siłą rzeczy więc ani służby, ani obywatele nie są przygotowani, żeby doraźnie poradzić sobie z podobnym kataklizmem. Wszystko, do czego mogli przygotować się Japończycy, to szybka i skuteczna reakcja na kataklizm.

Po raz pierwszy w historii kraju i świata serwisy informacyjne oraz rozgłośnie radiowe i telewizyjne zaczęły ostrzegać przed megatrzęsieniem. Megatrzęsieniem, które zachodni świat doskonale zna z hollywodzkich superprodukcji, jednak nie z historii i doświadczenia.

Rządowi eksperci prognozowali, że trzęsienie ziemi w tym regionie, wzdłuż granicy płyt tektonicznych między zatoką Suruga w prefekturze Shizuoka a obszarami morskimi u wybrzeży wyspy Kiusiu, mogłoby skutkować silnym tsunami, w wyniku którego – według jednego ze scenariuszy – zginęłoby ponad 230 tys. osób, a ponad dwa miliony budynków uległyby zniszczeniu.

CZYTAJ TAKŻE: Solidarność znaczy wolność. Wtedy i teraz – najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”

Wstrząsy w rządzie

Kilka godzin po ostrzeżeniach wszyscy członkowie japońskiego rządu odwołali swoje urlopy i zmienili plany – wszyscy stawili się w gabinecie premiera Fumia Kishidy, który odwołał wszystkie planowane od niemal roku zagraniczne wizyty do Mongolii i krajów Azji Środkowej. To właśnie on osobiście miałby zarządzać operacją ratunkową na wypadek klęski żywiołowej w takiej skali.

Natychmiast zareagowali również zwykli Japończycy, przerywając swoje wakacje i wracając do ojczyzny. Japoński sektor turystyczny skarżył się, że ostrzeżenie doprowadziło do pierwszego po pandemii koronawirusa kryzysu w branży. Odwołano większość rezerwacji również w turystyce wewnętrznej.

Kazuya Miyahara, przedstawiciel departamentu turystyki rządu prefektury Miyazaki – znanej z plaż i krajobrazu miejskiego z okresu Edo – przekonywał, że wpływ na wstrzymanie ruchu turystycznego miałyby właśnie ostrzeżenia o megatrzęsieniu. Sansuien, tradycyjny zajazd japoński ryokan z gorącymi źródłami w prefekturze Kochi (jego zniszczenie przewidywały rządowe prognozy) informował, że rezerwacje dla około 450 gości zostały anulowane zaledwie dzień po ostrzeżeniu. W ciągu następnych kilku dni odwołano kolejne 600 rezerwacji.
Niedługo później Fumio Kishida zapowiedział swoją rezygnację z funkcji premiera i szefowania partii. Premier, który objął gabinet w październiku 2021 roku, jest dzisiaj ósmym najdłużej urzędującym szefem rządu w powojennej historii Japonii. I choć miał niemałe osiągnięcia – to za jego kadencji Japonia uporała się w deflacją, poziom płac i inwestycji zaś wyraźnie wzrosły pierwszy raz od dekady, wyborcy zapamiętają go przede wszystkim przez skandale finansowe, które targały partią liberalno-demokratyczną, i spadający wskaźnik urodzeń, co przekreśliło jego politykę demograficzną. Przed zapowiedzią rezygnacji rząd w Tokio cieszył się według badań jedynie 25-procentowym poparciem. Choć społeczeństwo przyjęło ze zrozumieniem zapowiedzi Kishidy o rezygnacji, z uznaniem przyjęło również jego deklarację, że pozostanie na stanowisku i w kraju przynajmniej tydzień po zniesieniu ostrzeżenia przed megatrzęsieniem.
– Jako premier, czyli osoba ponosząca najwyższą odpowiedzialność za zarządzanie kryzysowe, zdecydowałem się pozostać w Japonii tak długo, jak będzie to konieczne – powiedział podczas jednej z konferencji prasowych.

Nie opuszczą ojczyzny

Japońska Agencja Meteorologiczna odwołała ostrzeżenie o megatrzęsieniu 15 sierpnia. Jednak jej eksperci zauważyli, że tak, jak wprowadzenie go nie oznaczało, że supersilne wstrząsy i zagrożenie gigantyczną falą tsunami wydarzą się na pewno, tak nie ma gwarancji na to, że kraju znów nie nawiedzą wstrząsy – być może silniejsze niż te sprzed dwóch tygodni. Służby wciąż pozostają w stanie podwyższonej gotowości, Japończycy zaś deklarują, że nie zostawią ojczyzny przy tak poważnym zagrożeniu. W końcu w przypadku kataklizmu może się przydać każda para rąk, a doświadczenie z innych krajów dowodzi, że liczba ofiar dramatycznie wzrasta już po trzęsieniu, kiedy ludzie giną pod gruzami zawalonych budynków. Do ewentualnej ewakuacji (oraz koniecznej odbudowy) przygotowują się biznesowe centra największych japońskich miast, elektrownie atomowe zaś (Japonia ma obecnie siedem działających reaktorów) są przygotowane na kataklizm tak, żeby nie powtórzyła się sytuacja, która wydarzyła się w elektrowni w Fukushimie w 2011 roku. Japońscy żołnierze, od dwóch lat ćwiczący na poligonach konieczność obrony przez możliwym atakiem Chin albo Rosji, do zestawu ćwiczeń dołożyli również zadania, które mogą być konieczne w przypadku megatrzęsienia ziemi.

CZYTAJ TAKŻE: Już niedługo czeka nas zaćmienie Księżyca


 

POLECANE
Tȟašúŋke Witkó: Polacy przechodzą terapię bólowo-wstrząsową tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Polacy przechodzą terapię bólowo-wstrząsową

Liberalno-lewicowa strona polskiej sceny politycznej ma niewiele do zaproponowania przeciętnemu człowiekowi. Jej idee, programy i regulacje prawne oscylują głównie wokół jakichś wydumanych, sztucznych problemów, jak choćby całkowicie marginalne zagadnienia tyczące dyskryminacji osób o odmiennej orientacji seksualnej.

Media: Bodnarowcy przygotowywali plan zamachu na Sąd Najwyższy z ostatniej chwili
Media: "Bodnarowcy przygotowywali plan zamachu na Sąd Najwyższy"

– Bodnarowcy intensywnie przygotowywali plan zamachu na Sąd Najwyższy. Zakładał on powtórzenie mechanizmu z bezprawnego wejścia nielegalnej prokuratury do KRS – poinformował dziennikarz Telewizji wPolsce24 Michał Karnowski.

Ważny komunikat z Pałacu Buckingham. To się nie spodoba Harry'emu i Meghan Wiadomości
Ważny komunikat z Pałacu Buckingham. To się nie spodoba Harry'emu i Meghan

Dobre wiadomości nie opuszczają książęcej pary z Walii. Mimo trudnego czasu związanego z chorobą księżnej Kate ona i książę William zyskali uznanie na arenie międzynarodowej i krajowej. Najpierw zostali wyróżnieni przez magazyn Time, a teraz znów trafili na szczyt prestiżowego zestawienia w Wielkiej Brytanii.

Niemcy podrzucają Polakom imigrantów przez rzekę? Szokujące ustalenia z ostatniej chwili
Niemcy podrzucają Polakom imigrantów przez rzekę? Szokujące ustalenia

Lider Ruchu Obrony Granic przekazał w piątek wieczorem zaskakujące ustalenia ze Zgorzelca w woj. dolnośląskim.

Znana sieć zamyka restauracje w Danii. Ujawniono rażące praktyki Wiadomości
Znana sieć zamyka restauracje w Danii. Ujawniono rażące praktyki

W Danii wybuchł poważny skandal wokół sieci KFC. Jak ujawniło śledztwo duńskiej telewizji DR, w restauracjach tej marki dochodziło do nielegalnych praktyk związanych z mięsem drobiowym. W efekcie sieć fast food zdecydowała się zamknąć wszystkie swoje lokale w kraju.

Groźby pod adresem Karola Nawrockiego. Jest reakcja Adama Bodnara z ostatniej chwili
Groźby pod adresem Karola Nawrockiego. Jest reakcja Adama Bodnara

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar zadeklarował, że po programie skontaktuje się z szefem MSWiA Tomaszem Siemoniakiem, aby sprawdzić, jakie działania służby podjęły w obliczu gróźb wobec prezydenta elekta Karola Nawrockiego.

Niesamowite!. Niespotykane zjawisko na najsuchszej pustyni świata z ostatniej chwili
"Niesamowite!". Niespotykane zjawisko na najsuchszej pustyni świata

Położona w północnej części Chile najsuchsza pustynia na świecie, Atakama, została pokryta śniegiem – poinformowało na portalu X Obserwatorium ALMA, zlokalizowane na terenie pustyni.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

Oficjalny komunikat PKP Intercity z 25 czerwca 2025 r. Zaktualizowano dostępność biletów. Część pociągów ma wstrzymaną rezerwację w lipcu i sierpniu.

Zbombarduję ponownie. Trump zagroził Iranowi i postawił warunek z ostatniej chwili
"Zbombarduję ponownie". Trump zagroził Iranowi i postawił warunek

Prezydent USA Donald Trump powiedział w piątek, że bez wahania ponownie zbombarduje Iran, jeśli okaże się, że będzie miał nadal zdolność do wzbogacania uranu do poziomu pozwalającego na uzyskanie broni jądrowej. Dodał jednak, że Iran jest wyczerpany i "nie myśli o atomie".

Nie żyje dwóch komendantów. Smutek w śląskiej policji Wiadomości
Nie żyje dwóch komendantów. Smutek w śląskiej policji

Piątek, 27 czerwca 2025 roku, na długo pozostanie w pamięci śląskich funkcjonariuszy. Tego dnia zmarło dwóch wysoko postawionych policjantów - obaj pełnili funkcje komendantów i obaj byli związani z komendą w Mikołowie.

REKLAMA

Japonia gotowa na megakataklizm

Przez ponad tydzień Japonia znajdowała się w cieniu megatrzęsienia ziemi – to zagrożenie, przed którym społeczeństwa z taką pewnością nie ostrzegał nigdy wcześniej żaden rząd i żadne służby meteorologiczne. Choć zagrożenie formalnie odwołano, Japończycy są przygotowani na kataklizm, który może zrównać ich nowoczesne państwo z ziemią.
Trzęsienie ziemi - zdjęcie poglądowe Japonia gotowa na megakataklizm
Trzęsienie ziemi - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

To, czego nie zniszczą wstrząsy, dokończy fala tsunami – w przypadku ziszczenia się przewidywań specjalistów od geologii może być tak wielka, że przetoczy się przez całe wyspy. To tak, jakby fala zalała pół Polski.

Japończycy zostają na miejscu

Trzęsienie ziemi, które nawiedziło Japonię w pierwszym tygodniu sierpnia, postawiło na nogi wszystkie służby, łącznie z japońskim wojskiem. Japończycy wciąż pamiętają wstrząsy na oceanie z marca 2011 roku, które wywołały falę tak potężną, że zniszczyła ona doszczętnie jedną z największych japońskich i największych na świecie elektrowni jądrowych. Awaria elektrowni w Fukushimie w związku ze zniszczeniami wywołanymi przez wstrząsy i gigantyczną falę doprowadziła do największej cywilnej katastrofy nuklearnej od czasów wybuchu w elektrowni w Czarnobylu. Japończycy do dzisiaj borykają się z Fukushimą – oczyszczają ją z radioaktywnych substancji przy nierzadkich protestach społeczności międzynarodowej. Jednak katastrofa sprzed 13 lat pokazała, że to jedyne państwo, które systemowo przygotowane jest na przyjęcie trzęsienia ziemi o skali, której obawiają się japońscy i chińscy sejsmolodzy. Zwraca uwagę również reakcja obywateli kraju, którzy zamiast szukać ucieczki z zagrożonego państwa, masowo wrócili na japońskie wyspy, rezygnując z jakże popularnych i tanich – z perspektywy mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni – wycieczek do Europy, w tym również do Polski. Obraz mnogich japońskich wycieczek z pasją fotografujących gotyckie i barokowe budynki oraz – to częste zjawisko – dzieci z włosami w kolorze blond – na razie zniknął z naszych ulic, właśnie w związku z tym zagrożeniem.

Sierpniowe trzęsienie ziemi, choć nie skończyło się mrożącą krew w żyłach liczbą ofiar ani spektakularnymi zniszczeniami, nie pozostało obojętne dla polityki i gospodarki tego kraju.

To, że po trzęsieniu o magnitudzie 7,1 nie było ofiar śmiertelnych i poważnych zniszczeń, jest efektem doskonalonej przez wieki sztuki budowlanej w kraju samurajów.

Gotowi na filmowy kataklizm

Japonia znajduje się w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia, czyli na linii uskoków sejsmicznych otaczających Ocean Spokojny, i jest jednym z najbardziej narażonych na trzęsienia ziemi krajów na świecie. Rocznie zdarza się tam nawet kilkaset wstrząsów – zwykle o sile dochodzącej do „dolnych 6 stopni”, którą Japończycy opisują jako wstrząs, przy którym trudno utrzymać się na nogach. Podobne wstrząsy niszczyły w innych krajach Azji całe miasta, jednak dla potomków samurajów największym zagrożeniem przy takich wstrząsach jest właśnie... utrata równowagi. Budynki zwykle mają się dobrze, choć zarówno one, jak cała infrastruktura – w tym lotniska i dworce – jest natychmiast po wstrząsach skrupulatnie sprawdzana przez japońskie służby.

Oczywiście silne trzęsienia, które zdarzają się nocą czy nad ranem, kończą się ofiarami śmiertelnymi – 1 stycznia tego roku w północno-środkowym regionie Japonii zginęło wskutek wstrząsów o magnitudzie 7 stopni ponad 240 osób. Jednak to wciąż daleko do liczby ofiar podobnych wstrząsów w innych krajach świata, gdzie liczba ofiar zwykle sięga kilku lub kilkudziesięciu tysięcy ludzi.
Tym razem jednak Japońska Agencja Meteorologiczna uznała, że silne – choć akceptowalne – wstrząsy z 8 sierpnia mogły być zapowiedzią idących za nimi dużo silniejszych, które mogą zagrozić całemu krajowi i większości jego populacji. Zdaniem sejsmologów z JMA temu państwu grożą wstrząsy o sile przekraczającej 10 stopni. To trzęsienie, którego w nowożytnej historii państwa nie było. Siłą rzeczy więc ani służby, ani obywatele nie są przygotowani, żeby doraźnie poradzić sobie z podobnym kataklizmem. Wszystko, do czego mogli przygotować się Japończycy, to szybka i skuteczna reakcja na kataklizm.

Po raz pierwszy w historii kraju i świata serwisy informacyjne oraz rozgłośnie radiowe i telewizyjne zaczęły ostrzegać przed megatrzęsieniem. Megatrzęsieniem, które zachodni świat doskonale zna z hollywodzkich superprodukcji, jednak nie z historii i doświadczenia.

Rządowi eksperci prognozowali, że trzęsienie ziemi w tym regionie, wzdłuż granicy płyt tektonicznych między zatoką Suruga w prefekturze Shizuoka a obszarami morskimi u wybrzeży wyspy Kiusiu, mogłoby skutkować silnym tsunami, w wyniku którego – według jednego ze scenariuszy – zginęłoby ponad 230 tys. osób, a ponad dwa miliony budynków uległyby zniszczeniu.

CZYTAJ TAKŻE: Solidarność znaczy wolność. Wtedy i teraz – najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”

Wstrząsy w rządzie

Kilka godzin po ostrzeżeniach wszyscy członkowie japońskiego rządu odwołali swoje urlopy i zmienili plany – wszyscy stawili się w gabinecie premiera Fumia Kishidy, który odwołał wszystkie planowane od niemal roku zagraniczne wizyty do Mongolii i krajów Azji Środkowej. To właśnie on osobiście miałby zarządzać operacją ratunkową na wypadek klęski żywiołowej w takiej skali.

Natychmiast zareagowali również zwykli Japończycy, przerywając swoje wakacje i wracając do ojczyzny. Japoński sektor turystyczny skarżył się, że ostrzeżenie doprowadziło do pierwszego po pandemii koronawirusa kryzysu w branży. Odwołano większość rezerwacji również w turystyce wewnętrznej.

Kazuya Miyahara, przedstawiciel departamentu turystyki rządu prefektury Miyazaki – znanej z plaż i krajobrazu miejskiego z okresu Edo – przekonywał, że wpływ na wstrzymanie ruchu turystycznego miałyby właśnie ostrzeżenia o megatrzęsieniu. Sansuien, tradycyjny zajazd japoński ryokan z gorącymi źródłami w prefekturze Kochi (jego zniszczenie przewidywały rządowe prognozy) informował, że rezerwacje dla około 450 gości zostały anulowane zaledwie dzień po ostrzeżeniu. W ciągu następnych kilku dni odwołano kolejne 600 rezerwacji.
Niedługo później Fumio Kishida zapowiedział swoją rezygnację z funkcji premiera i szefowania partii. Premier, który objął gabinet w październiku 2021 roku, jest dzisiaj ósmym najdłużej urzędującym szefem rządu w powojennej historii Japonii. I choć miał niemałe osiągnięcia – to za jego kadencji Japonia uporała się w deflacją, poziom płac i inwestycji zaś wyraźnie wzrosły pierwszy raz od dekady, wyborcy zapamiętają go przede wszystkim przez skandale finansowe, które targały partią liberalno-demokratyczną, i spadający wskaźnik urodzeń, co przekreśliło jego politykę demograficzną. Przed zapowiedzią rezygnacji rząd w Tokio cieszył się według badań jedynie 25-procentowym poparciem. Choć społeczeństwo przyjęło ze zrozumieniem zapowiedzi Kishidy o rezygnacji, z uznaniem przyjęło również jego deklarację, że pozostanie na stanowisku i w kraju przynajmniej tydzień po zniesieniu ostrzeżenia przed megatrzęsieniem.
– Jako premier, czyli osoba ponosząca najwyższą odpowiedzialność za zarządzanie kryzysowe, zdecydowałem się pozostać w Japonii tak długo, jak będzie to konieczne – powiedział podczas jednej z konferencji prasowych.

Nie opuszczą ojczyzny

Japońska Agencja Meteorologiczna odwołała ostrzeżenie o megatrzęsieniu 15 sierpnia. Jednak jej eksperci zauważyli, że tak, jak wprowadzenie go nie oznaczało, że supersilne wstrząsy i zagrożenie gigantyczną falą tsunami wydarzą się na pewno, tak nie ma gwarancji na to, że kraju znów nie nawiedzą wstrząsy – być może silniejsze niż te sprzed dwóch tygodni. Służby wciąż pozostają w stanie podwyższonej gotowości, Japończycy zaś deklarują, że nie zostawią ojczyzny przy tak poważnym zagrożeniu. W końcu w przypadku kataklizmu może się przydać każda para rąk, a doświadczenie z innych krajów dowodzi, że liczba ofiar dramatycznie wzrasta już po trzęsieniu, kiedy ludzie giną pod gruzami zawalonych budynków. Do ewentualnej ewakuacji (oraz koniecznej odbudowy) przygotowują się biznesowe centra największych japońskich miast, elektrownie atomowe zaś (Japonia ma obecnie siedem działających reaktorów) są przygotowane na kataklizm tak, żeby nie powtórzyła się sytuacja, która wydarzyła się w elektrowni w Fukushimie w 2011 roku. Japońscy żołnierze, od dwóch lat ćwiczący na poligonach konieczność obrony przez możliwym atakiem Chin albo Rosji, do zestawu ćwiczeń dołożyli również zadania, które mogą być konieczne w przypadku megatrzęsienia ziemi.

CZYTAJ TAKŻE: Już niedługo czeka nas zaćmienie Księżyca



 

Polecane
Emerytury
Stażowe