"Pachniesz ofiarą" - "Admiratorka LGBT i sztuki nowoczesnej" oskarżana przez pracowników
- Współpracowałam z Marią Potocką przez ponad siedem lat. Nie potrafiła nawet zapamiętać mojego imienia. Na początku mówiła o mnie "dziewczyna o owczych oczach" - opowiada Katarzyna Wincenciak, była kuratorka i pracownica działu zbiorów w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK.
- Potocka to przykład, jeden z wielu. Ten świat jest do cna przesiąknięty przemocą - słyszę od jednej z moich rozmówczyń. Od drugiej - że pracę w kulturze przypłaciła półrocznym zwolnieniem lekarskim, pobytem w szpitalu psychiatrycznym i długą farmakoterapią. Przez ostatni miesiąc rozmawiałam z 20 osobami, które twierdzą, że padły ofiarami przemocowych zachowań ze strony Maszy Potockiej. Mówią o upokarzaniu i poniżaniu, złośliwych komentarzach, bezustannej krytyce i kontroli, która powodowała u nich obniżoną samoocenę, poczucie beznadziei, stany lękowe. Byli zwalniani, ale częściej zwalniali się sami, nie mogąc wytrzymać takich warunków pracy.
- pisze Angelika Pitoń na łamach internetowej wersji krakowskiej Wyborczej.
Autorka artykułu na podstawie relacji współpracowników Potockiej opisuje również inne przykłady zachować dyrektor MOCAK-u. Jak kwestia obiadów. Otóż według relacji, pani dyrektor uważa obiady za "czynność intymną". Relacjonujący twierdzi, że kiedy był nowym pracownikiem, został poinstruowany, że "jeśli pani dyrektor wejdzie do wspólnej, ogólnodostępnej jadalni, to ma rzucić wszystko i wyjść, a że jada o nieregularnych porach, nigdy nie było wiadomo, czy zdążą zjeść, czy jedzenie wyląduje w koszu".
Okręty podwodne dla Marynarki RP. Co proponują Koreańczycy?
Potocka się broni
Sama Maria Potocka broni się przed oskarżeniami.
- Nie jestem mobberką i mówię to wprost. Nie była i nie będę. Z powodu dumy, poczucia godności i szacunku do innych (...) żyjemy w czasach, w których ludzie szukają krzywdy. Dawniej, w każdej sytuacji szukaliśmy swojej mocy, walczyliśmy o przetrwanie. A dziś każdy chce być ofiarą (...)
- mówi Potocka Wyborczej.
"Admiratorka LGBT"
- Masza Socha vel Potocka. Przez lata admiratorka LGBT, "sztuki nowoczesnej" sprowadzającej się do wystaw jak poniżej.
Ikona progresywizmu i lewicowo - liberalnych dziwactw. Ikona krakówka, meblowała głowy i dusze.
Dziś "nagle" okazuje się tyranicą i mobberką.
Ja w szoku i kto jeszcze w szoku.
O Maszy "Potockiej" tak mówił mi Jarosław Potocki, jej pierwszy mąż, po którym zostawiła nazwisko, by już nigdy go nie oddać: "Potocki bez ogródek zarzuca byłej żonie zdradę, oszustwo i żerowanie na nazwisku jego rodziny. - Pięćdziesiąt lat głupoty o mnie gada, bzdury kompletne, opowiada wszem i wobec, że jest hrabiną Potocką, orlicą. Ci, co znają prawdę, śmieją się z niej za plecami - mówi Jarosław Potocki (...)
- komentuje Wojciech Mucha
O Maszy "Potockiej" tak mówił mi Jarosław Potocki, jej pierwszy mąż, po którym zostawiła nazwisko, by już nigdy go nie oddać:
— Wojciech Mucha (@WojciechMucha) September 24, 2024
"Potocki bez ogródek zarzuca byłej żonie zdradę, oszustwo i żerowanie na nazwisku jego rodziny. - Pięćdziesiąt lat głupoty o mnie gada, bzdury kompletne,…