Polska patrzy na kampanię prezydencką w USA

„Zwycięstwo Trumpa może mieć takie skutki, jak dojście Hitlera do władzy” – ostrzega podczas dyskusji odbywającej się w Łodzi w ramach „Igrzysk wolności” Adam Michnik, przez lata cieszący się sławą autorytetu moralnego naczelny „Gazety Wyborczej”. Największa dziś chyba medialna potęga drugiej strony naszego politycznego uniwersum – Telewizja Republika – przeprowadza z Donaldem Trumpem ekskluzywny wywiad, a cała redakcja udekorowana jest symboliką jego kampanii. Te dwie skrajności dobrze oddają nastawienie polskich środowisk opiniotwórczych i świata polityki do tegorocznych wyborów w USA.
Statua Wolności Polska patrzy na kampanię prezydencką w USA
Statua Wolności / fot. pixabay.com

Polityka amerykańska w czasach Trumpa zaczęła być bardzo podobna do polskiej, ponieważ tamtejszy salon pierwszy raz w takiej skali zakwestionował prawo politycznej konkurencji do sprawowania władzy. Nienawiść wobec prezydenta stała się elementem dobrego tonu, wyznaniem wiary elit niczym polski „antykaczyzm”.

Nagroda pocieszenia

Pojedynek Trump – Biden w roku 2020 budził nad Wisłą niewiele mniejsze emocje niż dzisiejsze starcie byłego prezydenta z obecną wiceprezydent. Cztery lata temu nasza ówczesna opozycja bardzo potrzebowała jakiegokolwiek sukcesu, choćby nawet był to sukces cudzy, z którym nie miała nic wspólnego. Dlatego też świętowała klęskę znienawidzonego przez siebie Donalda Trumpa tak, jakby przegrał on nie z Joe Bidenem, a Donaldem Tuskiem lub co najmniej z Borysem Budką. Tusk Trumpa nie lubił nigdy. Jeszcze w 2016 roku mówił, cytując jakoby swoją żonę, że jeden Donald w polityce wystarczy, a trzy lata później, idąc w Brukseli za prezydentem Stanów, wykonał pamiętny gest udawanego strzału w jego plecy. To ostatnie przypomniano premierowi po pierwszym z niedawnych zamachów na życie kandydata Republikanów. Zdjęcie nie tylko brzydko się zestarzało, lecz może stać się źródłem kłopotów w relacjach z USA, jeśli oczywiście Donald Trump wygra. Wróćmy jednak do sytuacji sprzed czterech lat.

Na jedną kartę (sezon 1)

W czerwcu 2020 roku Andrzej Duda przebywał z wizytą w USA. Media w Polsce zareagowały na to nie do końca spójną narracją, w myśl której Donald Trump miał wesprzeć rzekomo słabego i tracącego poparcie prezydenta Dudę, a równocześnie prezydent Polski w ten sam sposób miał wspomóc kampanię słabnącego Trumpa. Niezależnie od faktycznego celu wizyty można było wówczas odnieść wrażenie, że polska polityka na szczeblu rządowym, a także będący w pewnym sensie jej odbiciem przekaz prawicowych mediów, nie dopuszczały w ogóle możliwości przegranej republikanina w zaplanowanych na jesień wyborach. Z kolei nasza opozycja, poddając się nastrojom Tuska, jednoznacznie wspierała Joe Bidena. „NATO jest narażone na ryzyko pęknięcia. Widzimy, co się dzieje, wszystko od Białorusi po Polskę, po Węgry i wzrost totalitarnych reżimów na świecie” – oceniał tymczasem Biden podczas spotkania z wyborcami w październiku 2020 roku, co wskazywało na to, że jego współpraca z prawicowymi władzami Polski może być trudna. Wcześniej, w lipcu, Donald Tusk deklarował na Twitterze, że modli się za zwycięstwo Joe Bidena w wyborach. Gdy te już się odbyły, liberalny salon wypominał Andrzejowi Dudzie każdą sekundę zwłoki w złożeniu gratulacji zwycięzcy, zapewne uważając, że dla naszego prezydenta będzie to w pewnym stopniu upokorzenie, dla nich więc – dodatkowa wartość wygranej amerykańskiego sojusznika. Emocje liberałów po wygranej Bidena najlepiej wyraził chyba Radosław Sikorski, witający nowego prezydenta elekta grafiką w postaci flagi USA, na której znalazło się tylko osiem gwiazd. „Tajnym kanałem Grupy Bilderberg dostałem wizualizację nowej polityki USA wobec naszego rządu” – żartował były – i jak się okazało po latach również przyszły – szef polskiej dyplomacji. Jego słowa potwierdziły się jednak z dużym opóźnieniem i tylko częściowo. PiS rządziło w kraju jeszcze przez kolejne trzy lata, a wojna na Ukrainie bardzo zbliżyła amerykańską administrację, jeśli nie z polskim rządem, to z prezydentem na pewno. Wybiegając w przyszłość, dodam, że nawet niedawno, już po zmianie władzy, gdy Duda wraz z Tuskiem udali się do USA, to prezydent był ciekawszym partnerem dla Amerykanów.

Brzezinski wchodzi do gry

Na początku 2022 roku ambasadorem USA w Polsce został Mark Brzezinski, dyplomata rodzinnie, towarzysko i ideowo powiązany z polskim liberalnym salonem. Brzezinski chętnie zapraszał do ambasady polityków opozycji, a już w sierpniu ’22 spotkał się z przedstawicielami upolitycznionego stowarzyszenia sędziowskiego „Iustitia”. To działanie sprowokowało Rafała Ziemkiewicza do stwierdzenia: „Jeśli Brzezinski nie wie, że «stowarzyszenia», które wsparł, to de facto opozycyjne partie polityczne, to nie nadaje się do tej roboty. Jeśli wie, to tym bardziej”. Ambasador coraz mocniej angażował się po jednej ze stron sporu, ignorując fakt, że to politykę PiS uznawano za korzystniejszą dla Ameryki. Już po zmianie władzy do Brzezińskiego pielgrzymowali kolejni przedstawiciele nowej ekipy, a on szczególnie chętnie spotykał się z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem, którego chwalił za działania na rzecz przywracania w Polsce demokracji i praworządności. Na przykład w trakcie trwania brutalnej, niezgodnej z prawem i zakwestionowanej ostatnio przez Sąd Najwyższy czystki w prokuraturze. – Co jakiś minister zrobi sprzecznego z zasadami demokratycznymi, to pan Brzezinski zaprasza go do ambasady, klepie i wrzuca zdjęcia na media społecznościowe. Mark Brzezinski tak naprawdę nie jest ambasadorem USA w Polsce, jego polityka pokazuje, że to jest przedstawiciel Partii Demokratycznej w Polsce – mówił przywołany już Ziemkiewicz, zwracając się do Polonii w Stanach Zjednoczonych. – W związku z tym na PiS nie patrzy jak na formację stawiającą na sojusz z Ameryką. Dla pana Brzezinskiego PiS to jest polski trumpizm, a sam trumpizm to jest największy wróg Demokratów, dlatego będzie wspierał PO wbrew interesom Ameryki.

CZYTAJ TAKŻE: Ekipa Donalda Tuska łamie wszelkie zasady praworządności nawet według prawa UE

Na jedną kartę (sezon 2)

Dziś widać wyraźnie, że mamy powtórkę z sytuacji sprzed czterech lat. Choć rządzi u nas inna ekipa, to właśnie strona rządowa i jej zaplecze medialne nie są gotowe na zmianę. Trump przedstawiany jest w jej propagandzie w najczarniejszych barwach. O ile jednak z wypowiedzi Michnika możemy co najwyżej pośmiać się na własnym podwórku, o tyle słowa Anne Applebaum, wypowiedziane na użytek polityki amerykańskiej, odbijają się w Stanach szerokim echem i śmieje się z nich nawet Elon Musk. Szkoda tylko, że publicystka w jednym zdaniu porównująca Donalda Trumpa do Hitlera, Mussoliniego i Stalina jest żoną szefa polskiej dyplomacji, w którym niektórzy widzą też przyszłego prezydenta. Zważywszy na cechy charakterologiczne obu polityków, może to bardzo poważnie rzutować na naszą przyszłą współpracę. A pamiętajmy, że Sikorski nie miał najlepszej opinii o bliskich relacjach Polski i USA. Jednak choć zabawne jest to uderzanie w najwyższe tony, chciałbym przywołać jeszcze bardziej absurdalną wypowiedź. Dariusz Joński na swoim Twitterze napisał: „Polska prawica pieje z zachwytu, bo Trump wczoraj sprzedawał frytki w McDonaldzie. Nie sprawdzili jednak, że lokal był zamknięty. Dodatkowo restauracja, w której miał pracować Trump, nie przeszła ostatniej kontroli sanitarnej. Cała sytuacja mówi wszystko i o Trumpie, i o tych, co się zachwycają”. Przecież to już obsesja.

Nadzieje i obawy

Większość polskiej prawicy wiąże z możliwą wygraną Trumpa spore nadzieje. I tak przyjazne wobec niego nastroje wzmocniły jeszcze wypowiedzi J.D. Vance’a dotyczące Polski (o tym polityku szerzej pisałem w nr 35/2024 „TS”), świadczące o zainteresowaniu sytuacją w naszym kraju, a zarazem nacechowane tym samym krytycyzmem wobec naruszeń standardów demokratycznych, jakich zabrakło w działaniu i słowach Brzezinskiego. „Gdy Trump dojdzie do władzy, będzie w stanie wymusić na Tusku pewne decyzje tutaj, w Polsce” – mówi na kanale „Dobitnie” Sławomir Jastrzębowski, dziś związany z TV Republika dawny właściciel Salonu 24, a wcześniej naczelny „Super Expressu”. Według Jastrzębowskiego, jeśli Trump upomni się o polską demokrację i praworządność, będzie to miało skutki dużo poważniejsze niż w przypadku potępień ze strony polityków krajowych i europejskich, z sankcjami i wpływem na polską gospodarkę włącznie. „Zwycięstwo Trumpa powstrzyma proces niszczenia Polski przez koalicję 13 grudnia” – zapowiada z kolei w „Gazecie Polskiej” prof. Piotr Grochmalski, ekspert od spraw bezpieczeństwa. Opinia ta bierze się z oczekiwań, że republikański prezydent – inaczej niż Kamala Harris – nie będzie entuzjastą przekazania Europy, w tym Polski, pod niemiecką kuratelę. W takiej sytuacji, pisze Grochmalski, również dla Niemiec premier Tusk stanie się niewygodny. W niedawnym wywiadzie z dziennikarzem TV Republika – będącym samym w sobie dużym wydarzeniem – Donald Trump poruszył kilka istotnych dla nas wątków, w tym kwestię Nord Stream, który w poprzek prodemokratycznej agendy za jego kadencji napotykał problemy, a po wejściu do Białego Domu Bidena przestał je mieć po zabiegach dyplomacji niemieckiej, blokowany przez amerykańskie sankcje. Trump obiecuje też, że zapewni bezpieczeństwo Polsce, czego Grochmalski po Kamali Harris się nie spodziewa, uważając, że ulegnie ona niemieckim ideom ponownego zbliżenia z Rosją. Wpisywałoby się ono przecież w tradycje Demokratów. Innego zdania jest publicysta Łukasz Adamski, jeden z niewielu komentatorów kojarzonych z szeroko pojętą prawicą, zachowujący bardzo duży dystans wobec Trumpa. „Demokraci – mówi mi Adamski – są dla nas pewną kartą, opierając się na tym, co administracja Harris i Bidena zrobiła podczas wojny na Ukrainie. W przypadku Trumpa prawica kieruje się myśleniem życzeniowym, patrząc na niego przez pryzmat Reagana. To jest błąd. Donald Trump zbudował całą swoją pozycję na prawicy na izolacjonizmie”. Mój rozmówca zwraca również uwagę na fakt, że część dawnych republikańskich ikon neokonserwatyzmu znajduje się dziś w obozie Harris, natomiast w otoczeniu Trumpa są dziś inni ludzie niż w czasach jego prezydentury. Choćby Tucker Carlson – powielający kremlowski przekaz i ocieplający wizerunek Rosji i Putina. Środowisko to przypomina werbalnie amerykańską lewicę z czasów zimnej wojny mówiącą, że Ameryka nie powinna drażnić Rosji jako atomowego mocarstwa. Niepokojące z punktu widzenia europejskiej i światowej geopolityki tezy głosi też Robert Kennedy Jr (o czym więcej pisałem w nr 37/2024 „TS”). Powiela on między innymi lansowaną przez Rosję tezę o współodpowiedzialności NATO i USA za wojnę na Ukrainie. W tych akurat obawach Adamski nie jest osamotniony – na ten sam problem zwraca uwagę również Maciej Kożuszek, szef działu zagranicznego „Gazety Polskiej”, prowadzący też poświęcony głównie polityce amerykańskiej podcast „Kożuszek zza szafy”. Tyle że w przeciwieństwie do Adamskiego Kożuszek uważa, że wygrana Trumpa daje pewne nadzieje zarówno w kwestiach wewnętrznej polityki amerykańskiej, jak i nastawienia USA wobec Polski, kontynuacja rządów Demokratów wcale nie daje nam dziś gwarancji bezpieczeństwa. Jako przykład podaje fakt nieobecności naszego kraju podczas niedawnego, poświęconego sytuacji Ukrainy spotkania możnych tego świata w Berlinie. – Stawiam na Trumpa – mówi Maciej Kożuszek – ponieważ obietnica liberalnego salonu, która może jeszcze 10 lat temu była realna, dziś staje się coraz bardziej fałszywa. Po pierwsze – pod względem wartości, w które ci ludzie wierzą. Po drugie – w kluczowej dla Polski sprawie utrzymania Rosji z daleka, danie błogosławieństwa Niemcom jest powrotem do stanu sprzed wybuchu wojny, do czego dąży Olaf Scholz, jednak z Rosją bardziej niż wcześniej zmilitaryzowaną. Po trzecie – fałszywa jest obietnica ich fachowości, która robi wrażenie dopóki człowiek nie skonfrontuje tego, co mówią, z faktami. Jak widać, optymizm wobec Trumpa i jego polityki w wielu przypadkach jest warunkowy, trudno też o pełne zaufanie do administracji demokratycznej, której chyba bardziej niż Biden czy Harris zaszkodził nad Wisłą Brzezinski, zniechęcający do niej najbardziej proamerykańskie środowiska. Za kilka, może kilkanaście dni dowiemy się, kto wygrał. Na resztę pytań odpowiedzi poznamy zapewne dużo, dużo później.

CZYTAJ TAKŻE: Trump, Kamala i sprawa polska - Konrad Wernicki poleca nowy numer "Tygodnika Solidarność"


 

POLECANE
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje z ostatniej chwili
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje

Policja potwierdziła odnalezienie ciała 57-letniego Tadeusza Dudy, który od piątku był poszukiwany w związku ze strzelaniną w Starej Wsi koło Limanowej. Mężczyzna zastrzelił swoją córkę i zięcia, po czym uciekł.

Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina tylko u nas
Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina

UE przedłużyła o kolejne sześć miesięcy obowiązywanie 17 pakietów sankcyjnych nałożonych do tej pory na Rosję w związku z jej agresją przeciwko Ukrainie. Za głosowały nawet Węgry i Słowacja, które blokują przyjęcie 18. pakietu. Ale to nie tylko Fico i Orban starają się, by Rosja zbyt boleśnie nie odczuła sankcji europejskich.

Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec Wiadomości
Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec

Polscy żandarmi wojskowi pomagają Straży Granicznej odbierać od niemieckich służb nielegalnych migrantów. Przekazane dane tożsamości mają często opierać się wyłącznie na słowach zatrzymanych – alarmuje informator cytowany przez Dariusza Mateckiego.

Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń polityka
Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń

Prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał telefonicznie z przywódcą Rosji Władimirem Putinem o irańskim programie nuklearnym i Ukrainie - poinformował we wtorek Pałac Elizejski. Kreml podał, że była to pierwsza rozmowa polityków od 2022 roku. W lutym 2022 roku Rosja rozpoczęła agresję na Ukrainę.

Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich

Roman Giertych nie uznaje wyroku Sądu Najwyższego. Co więcej poseł KO w swoim wpisie w mediach społecznościowych obraził sędziów SN.

To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat Wiadomości
To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat

NASA ogłosiła wyjątkową informację. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) wykonał pierwsze w historii bezpośrednie zdjęcie egzoplanety. Chodzi o planetę znajdującą się poza naszym Układem Słonecznym. To ogromny krok naprzód w badaniach nad odległymi światami krążącymi wokół innych gwiazd.

Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu Wiadomości
Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu

Iga Świątek awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym polska tenisistka wygrała we wtorek w Londynie z Rosjanką Poliną Kudiermietową 7:5, 6:1.

Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej Wiadomości
Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej

Od początku lipca Grecja wprowadza sezonową opłatę, która ma ograniczyć nadmierny napływ turystów na najpopularniejsze wyspy archipelagu Cyklady. Dodatkowe koszty poniosą pasażerowie rejsów wycieczkowych zmierzających m.in. na Mykonos i Santorini - poinformowało greckie ministerstwo finansów.

Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da z ostatniej chwili
Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da

Blisko 90 proc. ankietowanych nie zauważyło żadnych nieprawidłowości w przeprowadzaniu ostatnich wyborów prezydenckich - wynika z sondażu CBOS. Przekonanie, że wystąpiły jakieś nieprawidłowości wyraziło 5 proc. badanych. Również 5 proc, nie potrafiło zająć stanowiska w tej kwestii.

Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci Wiadomości
Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci

Do groźnego wypadku doszło we wtorek rano, około godziny 9:15, na drodze krajowej nr 16 w miejscowości Probark w gminie Mrągowo (woj. warmińsko-mazurskie). W zderzeniu dwóch samochodów ucierpiało siedem osób, w tym troje dzieci.

REKLAMA

Polska patrzy na kampanię prezydencką w USA

„Zwycięstwo Trumpa może mieć takie skutki, jak dojście Hitlera do władzy” – ostrzega podczas dyskusji odbywającej się w Łodzi w ramach „Igrzysk wolności” Adam Michnik, przez lata cieszący się sławą autorytetu moralnego naczelny „Gazety Wyborczej”. Największa dziś chyba medialna potęga drugiej strony naszego politycznego uniwersum – Telewizja Republika – przeprowadza z Donaldem Trumpem ekskluzywny wywiad, a cała redakcja udekorowana jest symboliką jego kampanii. Te dwie skrajności dobrze oddają nastawienie polskich środowisk opiniotwórczych i świata polityki do tegorocznych wyborów w USA.
Statua Wolności Polska patrzy na kampanię prezydencką w USA
Statua Wolności / fot. pixabay.com

Polityka amerykańska w czasach Trumpa zaczęła być bardzo podobna do polskiej, ponieważ tamtejszy salon pierwszy raz w takiej skali zakwestionował prawo politycznej konkurencji do sprawowania władzy. Nienawiść wobec prezydenta stała się elementem dobrego tonu, wyznaniem wiary elit niczym polski „antykaczyzm”.

Nagroda pocieszenia

Pojedynek Trump – Biden w roku 2020 budził nad Wisłą niewiele mniejsze emocje niż dzisiejsze starcie byłego prezydenta z obecną wiceprezydent. Cztery lata temu nasza ówczesna opozycja bardzo potrzebowała jakiegokolwiek sukcesu, choćby nawet był to sukces cudzy, z którym nie miała nic wspólnego. Dlatego też świętowała klęskę znienawidzonego przez siebie Donalda Trumpa tak, jakby przegrał on nie z Joe Bidenem, a Donaldem Tuskiem lub co najmniej z Borysem Budką. Tusk Trumpa nie lubił nigdy. Jeszcze w 2016 roku mówił, cytując jakoby swoją żonę, że jeden Donald w polityce wystarczy, a trzy lata później, idąc w Brukseli za prezydentem Stanów, wykonał pamiętny gest udawanego strzału w jego plecy. To ostatnie przypomniano premierowi po pierwszym z niedawnych zamachów na życie kandydata Republikanów. Zdjęcie nie tylko brzydko się zestarzało, lecz może stać się źródłem kłopotów w relacjach z USA, jeśli oczywiście Donald Trump wygra. Wróćmy jednak do sytuacji sprzed czterech lat.

Na jedną kartę (sezon 1)

W czerwcu 2020 roku Andrzej Duda przebywał z wizytą w USA. Media w Polsce zareagowały na to nie do końca spójną narracją, w myśl której Donald Trump miał wesprzeć rzekomo słabego i tracącego poparcie prezydenta Dudę, a równocześnie prezydent Polski w ten sam sposób miał wspomóc kampanię słabnącego Trumpa. Niezależnie od faktycznego celu wizyty można było wówczas odnieść wrażenie, że polska polityka na szczeblu rządowym, a także będący w pewnym sensie jej odbiciem przekaz prawicowych mediów, nie dopuszczały w ogóle możliwości przegranej republikanina w zaplanowanych na jesień wyborach. Z kolei nasza opozycja, poddając się nastrojom Tuska, jednoznacznie wspierała Joe Bidena. „NATO jest narażone na ryzyko pęknięcia. Widzimy, co się dzieje, wszystko od Białorusi po Polskę, po Węgry i wzrost totalitarnych reżimów na świecie” – oceniał tymczasem Biden podczas spotkania z wyborcami w październiku 2020 roku, co wskazywało na to, że jego współpraca z prawicowymi władzami Polski może być trudna. Wcześniej, w lipcu, Donald Tusk deklarował na Twitterze, że modli się za zwycięstwo Joe Bidena w wyborach. Gdy te już się odbyły, liberalny salon wypominał Andrzejowi Dudzie każdą sekundę zwłoki w złożeniu gratulacji zwycięzcy, zapewne uważając, że dla naszego prezydenta będzie to w pewnym stopniu upokorzenie, dla nich więc – dodatkowa wartość wygranej amerykańskiego sojusznika. Emocje liberałów po wygranej Bidena najlepiej wyraził chyba Radosław Sikorski, witający nowego prezydenta elekta grafiką w postaci flagi USA, na której znalazło się tylko osiem gwiazd. „Tajnym kanałem Grupy Bilderberg dostałem wizualizację nowej polityki USA wobec naszego rządu” – żartował były – i jak się okazało po latach również przyszły – szef polskiej dyplomacji. Jego słowa potwierdziły się jednak z dużym opóźnieniem i tylko częściowo. PiS rządziło w kraju jeszcze przez kolejne trzy lata, a wojna na Ukrainie bardzo zbliżyła amerykańską administrację, jeśli nie z polskim rządem, to z prezydentem na pewno. Wybiegając w przyszłość, dodam, że nawet niedawno, już po zmianie władzy, gdy Duda wraz z Tuskiem udali się do USA, to prezydent był ciekawszym partnerem dla Amerykanów.

Brzezinski wchodzi do gry

Na początku 2022 roku ambasadorem USA w Polsce został Mark Brzezinski, dyplomata rodzinnie, towarzysko i ideowo powiązany z polskim liberalnym salonem. Brzezinski chętnie zapraszał do ambasady polityków opozycji, a już w sierpniu ’22 spotkał się z przedstawicielami upolitycznionego stowarzyszenia sędziowskiego „Iustitia”. To działanie sprowokowało Rafała Ziemkiewicza do stwierdzenia: „Jeśli Brzezinski nie wie, że «stowarzyszenia», które wsparł, to de facto opozycyjne partie polityczne, to nie nadaje się do tej roboty. Jeśli wie, to tym bardziej”. Ambasador coraz mocniej angażował się po jednej ze stron sporu, ignorując fakt, że to politykę PiS uznawano za korzystniejszą dla Ameryki. Już po zmianie władzy do Brzezińskiego pielgrzymowali kolejni przedstawiciele nowej ekipy, a on szczególnie chętnie spotykał się z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem, którego chwalił za działania na rzecz przywracania w Polsce demokracji i praworządności. Na przykład w trakcie trwania brutalnej, niezgodnej z prawem i zakwestionowanej ostatnio przez Sąd Najwyższy czystki w prokuraturze. – Co jakiś minister zrobi sprzecznego z zasadami demokratycznymi, to pan Brzezinski zaprasza go do ambasady, klepie i wrzuca zdjęcia na media społecznościowe. Mark Brzezinski tak naprawdę nie jest ambasadorem USA w Polsce, jego polityka pokazuje, że to jest przedstawiciel Partii Demokratycznej w Polsce – mówił przywołany już Ziemkiewicz, zwracając się do Polonii w Stanach Zjednoczonych. – W związku z tym na PiS nie patrzy jak na formację stawiającą na sojusz z Ameryką. Dla pana Brzezinskiego PiS to jest polski trumpizm, a sam trumpizm to jest największy wróg Demokratów, dlatego będzie wspierał PO wbrew interesom Ameryki.

CZYTAJ TAKŻE: Ekipa Donalda Tuska łamie wszelkie zasady praworządności nawet według prawa UE

Na jedną kartę (sezon 2)

Dziś widać wyraźnie, że mamy powtórkę z sytuacji sprzed czterech lat. Choć rządzi u nas inna ekipa, to właśnie strona rządowa i jej zaplecze medialne nie są gotowe na zmianę. Trump przedstawiany jest w jej propagandzie w najczarniejszych barwach. O ile jednak z wypowiedzi Michnika możemy co najwyżej pośmiać się na własnym podwórku, o tyle słowa Anne Applebaum, wypowiedziane na użytek polityki amerykańskiej, odbijają się w Stanach szerokim echem i śmieje się z nich nawet Elon Musk. Szkoda tylko, że publicystka w jednym zdaniu porównująca Donalda Trumpa do Hitlera, Mussoliniego i Stalina jest żoną szefa polskiej dyplomacji, w którym niektórzy widzą też przyszłego prezydenta. Zważywszy na cechy charakterologiczne obu polityków, może to bardzo poważnie rzutować na naszą przyszłą współpracę. A pamiętajmy, że Sikorski nie miał najlepszej opinii o bliskich relacjach Polski i USA. Jednak choć zabawne jest to uderzanie w najwyższe tony, chciałbym przywołać jeszcze bardziej absurdalną wypowiedź. Dariusz Joński na swoim Twitterze napisał: „Polska prawica pieje z zachwytu, bo Trump wczoraj sprzedawał frytki w McDonaldzie. Nie sprawdzili jednak, że lokal był zamknięty. Dodatkowo restauracja, w której miał pracować Trump, nie przeszła ostatniej kontroli sanitarnej. Cała sytuacja mówi wszystko i o Trumpie, i o tych, co się zachwycają”. Przecież to już obsesja.

Nadzieje i obawy

Większość polskiej prawicy wiąże z możliwą wygraną Trumpa spore nadzieje. I tak przyjazne wobec niego nastroje wzmocniły jeszcze wypowiedzi J.D. Vance’a dotyczące Polski (o tym polityku szerzej pisałem w nr 35/2024 „TS”), świadczące o zainteresowaniu sytuacją w naszym kraju, a zarazem nacechowane tym samym krytycyzmem wobec naruszeń standardów demokratycznych, jakich zabrakło w działaniu i słowach Brzezinskiego. „Gdy Trump dojdzie do władzy, będzie w stanie wymusić na Tusku pewne decyzje tutaj, w Polsce” – mówi na kanale „Dobitnie” Sławomir Jastrzębowski, dziś związany z TV Republika dawny właściciel Salonu 24, a wcześniej naczelny „Super Expressu”. Według Jastrzębowskiego, jeśli Trump upomni się o polską demokrację i praworządność, będzie to miało skutki dużo poważniejsze niż w przypadku potępień ze strony polityków krajowych i europejskich, z sankcjami i wpływem na polską gospodarkę włącznie. „Zwycięstwo Trumpa powstrzyma proces niszczenia Polski przez koalicję 13 grudnia” – zapowiada z kolei w „Gazecie Polskiej” prof. Piotr Grochmalski, ekspert od spraw bezpieczeństwa. Opinia ta bierze się z oczekiwań, że republikański prezydent – inaczej niż Kamala Harris – nie będzie entuzjastą przekazania Europy, w tym Polski, pod niemiecką kuratelę. W takiej sytuacji, pisze Grochmalski, również dla Niemiec premier Tusk stanie się niewygodny. W niedawnym wywiadzie z dziennikarzem TV Republika – będącym samym w sobie dużym wydarzeniem – Donald Trump poruszył kilka istotnych dla nas wątków, w tym kwestię Nord Stream, który w poprzek prodemokratycznej agendy za jego kadencji napotykał problemy, a po wejściu do Białego Domu Bidena przestał je mieć po zabiegach dyplomacji niemieckiej, blokowany przez amerykańskie sankcje. Trump obiecuje też, że zapewni bezpieczeństwo Polsce, czego Grochmalski po Kamali Harris się nie spodziewa, uważając, że ulegnie ona niemieckim ideom ponownego zbliżenia z Rosją. Wpisywałoby się ono przecież w tradycje Demokratów. Innego zdania jest publicysta Łukasz Adamski, jeden z niewielu komentatorów kojarzonych z szeroko pojętą prawicą, zachowujący bardzo duży dystans wobec Trumpa. „Demokraci – mówi mi Adamski – są dla nas pewną kartą, opierając się na tym, co administracja Harris i Bidena zrobiła podczas wojny na Ukrainie. W przypadku Trumpa prawica kieruje się myśleniem życzeniowym, patrząc na niego przez pryzmat Reagana. To jest błąd. Donald Trump zbudował całą swoją pozycję na prawicy na izolacjonizmie”. Mój rozmówca zwraca również uwagę na fakt, że część dawnych republikańskich ikon neokonserwatyzmu znajduje się dziś w obozie Harris, natomiast w otoczeniu Trumpa są dziś inni ludzie niż w czasach jego prezydentury. Choćby Tucker Carlson – powielający kremlowski przekaz i ocieplający wizerunek Rosji i Putina. Środowisko to przypomina werbalnie amerykańską lewicę z czasów zimnej wojny mówiącą, że Ameryka nie powinna drażnić Rosji jako atomowego mocarstwa. Niepokojące z punktu widzenia europejskiej i światowej geopolityki tezy głosi też Robert Kennedy Jr (o czym więcej pisałem w nr 37/2024 „TS”). Powiela on między innymi lansowaną przez Rosję tezę o współodpowiedzialności NATO i USA za wojnę na Ukrainie. W tych akurat obawach Adamski nie jest osamotniony – na ten sam problem zwraca uwagę również Maciej Kożuszek, szef działu zagranicznego „Gazety Polskiej”, prowadzący też poświęcony głównie polityce amerykańskiej podcast „Kożuszek zza szafy”. Tyle że w przeciwieństwie do Adamskiego Kożuszek uważa, że wygrana Trumpa daje pewne nadzieje zarówno w kwestiach wewnętrznej polityki amerykańskiej, jak i nastawienia USA wobec Polski, kontynuacja rządów Demokratów wcale nie daje nam dziś gwarancji bezpieczeństwa. Jako przykład podaje fakt nieobecności naszego kraju podczas niedawnego, poświęconego sytuacji Ukrainy spotkania możnych tego świata w Berlinie. – Stawiam na Trumpa – mówi Maciej Kożuszek – ponieważ obietnica liberalnego salonu, która może jeszcze 10 lat temu była realna, dziś staje się coraz bardziej fałszywa. Po pierwsze – pod względem wartości, w które ci ludzie wierzą. Po drugie – w kluczowej dla Polski sprawie utrzymania Rosji z daleka, danie błogosławieństwa Niemcom jest powrotem do stanu sprzed wybuchu wojny, do czego dąży Olaf Scholz, jednak z Rosją bardziej niż wcześniej zmilitaryzowaną. Po trzecie – fałszywa jest obietnica ich fachowości, która robi wrażenie dopóki człowiek nie skonfrontuje tego, co mówią, z faktami. Jak widać, optymizm wobec Trumpa i jego polityki w wielu przypadkach jest warunkowy, trudno też o pełne zaufanie do administracji demokratycznej, której chyba bardziej niż Biden czy Harris zaszkodził nad Wisłą Brzezinski, zniechęcający do niej najbardziej proamerykańskie środowiska. Za kilka, może kilkanaście dni dowiemy się, kto wygrał. Na resztę pytań odpowiedzi poznamy zapewne dużo, dużo później.

CZYTAJ TAKŻE: Trump, Kamala i sprawa polska - Konrad Wernicki poleca nowy numer "Tygodnika Solidarność"



 

Polecane
Emerytury
Stażowe