Powrót Mistrza

Niedzielny Ulanów, 27. października 2024, odpoczywał w złocieniach polskiej jesieni po patriotycznym uniesieniu lokalnej społeczności. Na cmentarzu parafialnym, w cieniu drewnianej kaplicy, już jakby kresowego cerkiewnego nastroju, nie dało się nie trafić do obszernej kwatery tonącej w biało-czerwonych wstęgach złożonych wieńców. Tak pożegnano dzień wcześniej Pierwszego Obywatela tego miasteczka, Mistrza z dalekiej Ameryki - Andrzeja Pityńskiego.
Pomnik
Pomnik "Rzeź Wołyńska" Andrzeja Pityńskiego / Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce

Wrócił do „domu”, tym razem na Wieczny już Odpoczynek w Spokoju, wśród swoich. Jeszcze w powietrzu odczuwało się wspomnienie grzmiącego głosu syna, który wyrzucił tu z siebie całą rodzinną traumę zgnębienia losów Pityńskich i „czerwoną zarazą” i niesłychaną hipokryzją tzw. „wolnej” pookrągłostołowej Polski. Uznany światowy autorytet  rzeźby monumentalnej  jeszcze niedawno musiał się sam bronić wyciągniętym osobistym rewolwerem. Do tego stopnia i tak szeroko rozpanoszyła się bowiem nienawiść do prawdy. Bo właśnie tę drastyczną prawdę przedstawiał swoimi tak realistycznymi pomnikami, to rzeczywiste i jakże okrutne doświadczenie własnej  Ojczyny i własnej  rodziny. 

Urodził się wśród silnych duchem i ciałem ludzi, flisaków na Sanie. To zajęcie wymagało odwagi, ryzyka i wiary w opiekę Boską. Powierzenie się opiece boskiej, wymagało z kolei hartu żelaznego  trzymania się przekazywanego pokoleniowo systemu wartości. I miłości do ziemi, matki – własnej Ojczyzny.

 

Ostatnia wola

Ostateczne zniewolenie Polski  przez sowiecką Rosję Stalina, domagało się stawienia oporu i dania świadectwa niezłomności polskiego narodu. Z tym najpierw hitlerowskim, później sowieckim, a w końcu ukraińsko-banderowskim szaleństwem podjęto także partyzancką walkę w lesie. Tak poznali się rodzice Pityńskiego - żołnierz i sanitariuszka AK. Ich mogiła wpisana została właśnie do historycznego rejestru IPN. Ślady ubeckich katowni na twarzy ojca pozostały na zawsze, a Andrzej nie raz musiał biec z odsieczą na ulanowski rynek, by uwalniać go z milicyjnych łap. Siła fizyczna i charakterów budziły jednak respekt w tak małej społeczności. Tylko nagłe utonięcie w Sanie najmłodszego braciszka Januszka mogło pokonać tych bohaterów z ulanowskich „Termopil”. Dziś spoczęli już razem we wspólnej mogile. Mistrza przywiodły doń czarne konie ciągnące przez dobry kilometr od parafialnego kościoła, lekki, elegancko przeszklony, także czarny, karawan. Pojawienie się prezydenckiego wieńca, przypomniało ostatnie „rachunki krzywd” i, jakże podłe, kilkumiesięczne „zamilczenie” osłonięcia, dziś już „Narodowego”, Pomnika Rzezi Wołyńskiej w lipcu tego roku w sąsiedniej Domostawie, bo jednak nie w Ulanowie. Z trudem dopuszczono prezydenckiego ministra do głosu, bo przecież gdyby nie zdecydowana „postawa narodu” artykułowana odwagą wójta Jarocina, Zbigniewa Walczaka, to zablokowano by już ostatecznie powrót nawet szczątków Mistrza, Kawalera Orderu Orła Białego, na rodzinną ziemię. Orderu sprofanowanego umieszczeniem także na piersi obleczonej w dres, przywódcy  kultywującego państwowo usankcjonowaną tradycję OUN UPA, Stepana Bandery i Andrija Szuchewycza - wołyńskich katów. Ostatnia wola Mistrza została jednak spełniona, bo pomnik na polskiej ziemi stanął.

 

Hołd

W niedzielne wczesne popołudnie miejscowi przychodzili ponownie na cmentarz, jakby sprawdzić czy wszystko jest jak należy, poprawić biało-czerwone szarfy, bardzo prywatnie jeszcze raz pożegnać „Swego”. Patrzeć z jakimś niepokojem w przyszłość, ubolewać nad jakże dziś niezrozumiałym losem „rozpołowionej” Rzeczypospolitej pod niebem do którego jeszcze wczoraj wołali „Tu jest Polska”.

Ktoś wskazał na piękny wieniec z łososiowych róż, bez żadnego narodowego akcentu. Mówiąc publicznie, że jest bardzo bliskim krewnym rodziny przyznał głośno, że już wytknął kuzynce tę „POlityczną arogancję”.

Nadszedł czas przejścia nad San, przez skwer z pomnikiem, a jakże, Świętego Jana Pawła II autorstwa Mistrza. Mijając parterowe, częściowo jeszcze drewniane, niegdyś skromne flisackie domki z kapliczkami Matki Boskiej z Dzieciątkiem lub Ukrzyżowanym Chrystusem, można było się zadumać nad jakże zwykłymi i jakże codziennymi inspiracjami artysty. Może dziś to już inne, o ile słabsze,  emocje wypielęgnowanych domków współczesnej zamożnej Polski. Może właśnie jakaś skromność, nawet pewnie bieda uruchamiały tak wspaniale wyobraźnię młodego chłopca, że był możliwy cud zrobienia wielkiej kariery w wielkiej Ameryce. Ubogość dzisiejszej przystani na Sanie, pewnie nawet jakaś brzydota przeładunkowego bałaganu i wielkiego mozołu zbijanych z drewnianych bali tratw z czasów flisackich, a później już tylko sowiecka „socjalistyczna” szara rzeczywistość  przywoływała w oczach dziecka i młodzieńca obrazy wielkiej, wspaniałej i dumnej swymi zwycięstwami Polski. Ręce popychane wrodzonym talentem same składały się do formowania gliny, czy drewna. Z niewielkich pomieszczeń Muzeum Rzeźby Andrzeja Pityńskiego nad Sanem, spoglądają na zwiedzających rozstawione miniatury dzieł, jak krążące Jego myśli o Polsce. Jest w tym coś przyciągającego, ta niezwykła sugestywność formy i  przekazu i ten wszechobecny w każdym detalu patriotyzm. 

Przemieszczenie  się ze świata miniatur pod monumentalny pomnik w Domostawie pokazuje jak istotna jest właśnie ta siła przekazu. Bez przerwy podjeżdżają z Via  Carpatia nowi odwiedzający. Zorganizowanymi grupami, gromadnie, motocyklowo, rodzinnie. Przekaz pomnika „Rzeź Wołyńska” jest tak silny, że podkarpackie rodziny będąc tu już któryś raz z rzędu potrafią się wspólnie pod nim głośno modlić, wspominając swe Ofiary. 

Pan Zbigniew Walczak w serdecznej rozmowie, w zaciszu domowym przy filiżance kawy i wspaniałym wsparciu swej małżonki, opowiada jak szybko chce solidnie ogrodzić teren zapewniając bezpieczeństwo pomnikowi i odwiedzającym. Wszystkie  elementy Ściany Pamięci już stoją i byłemu wójtowi Jarocina, dziś Przewodniczącemu Społecznego Komitetu Budowy Pomnika, spieszy się by zapełnić ją treścią. Potrzebny jest w następnym etapie budynek gromadzący dokumenty, wspomnienia i świadectwa by wiarygodnie i bez żadnych wątpliwości przedstawić  historię tę części Polski  zakończoną tak dramatycznym ludobójstwem. Jest zapas terenu, trzeba wykupić jak najprędzej działki i uzyskać zezwolenie na budowę. W Kijowie powstaje bowiem jednocześnie i  z wielką energię współczesna, polityczna i absurdalna wersja wydarzeń sprzed 80. laty tylko po to by uniemożliwić otwarcie masowych grobów i dokonania ekshumacji. Bo odkrycie rozmiarów tej zbrodni to jednocześnie odsłonięcie całej, niewyobrażalnej  dla kolejnych pokoleń, prawdy o niej.

 

Wrócił do Polski

Cieszy bardzo ogólnopolska współpraca środowisk kresowych, chociażby „Wołyńskie Zaduszki” w Warszawie z udziałem Ewy Siemaszko, Danuty Skalskiej i właśnie Zbigniewa Walczaka, a jest ona absolutnie niezbędna. O ile na Górnym Śląsku, w Bytomiu, można było z lwowską serdecznością uściskać tradycyjnie kwestującą na Wszystkich Świętych pod hasłem „Zaświeć gwiazdko dla Polaków na Kresach” Danutę Skalską, to o Domostawie i „Pomniku Rzezi Wołyńskiej” nie wie prawie nikt. 

Wielką zasługą Światowego Kongresu Kresowian jest wprawdzie postawienie wreszcie przy głównym wejściu historycznego cmentarza Mater Dolorosa w Bytomiu  Krzyża Pamięci Orląt Lwowskich (przeniesionego z zapomnianego zakątka innego cmentarza!) uzupełnionego o Tablicę Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu przez UON UPA, a parę ulic dalej okazałego pomnika ku czci wymordowanych  profesorów lwowskich na Wzgórzach Wuleckich (z pełną listą nazwiski!)  to jednak nikt  z kilkunastu pytanych bytomian-lwowiaków czy kresowiaków z korzeni- nie miał żadnej wiedzy o Domostawie. I to pomimo prężnie działającego Stowarzyszenia Semper Fidelis z Gliwic i Kędzierzyna Kożla pod jakże szacowną prezesurą dr Krystyny Szymik-Taraszkiewicz czy Witolda Listowskiego.

Mistrz Pityński wrócił do Polski, co przyznano nawet w ogólnopolskim programie radiowym informacją o Jego ponownym pochówku w Ulanowie, przełamując w końcu jakoś w ten sposób zmowę milczenia.  Wielcy ludzie stają się jednak nieśmiertelni swymi dziełami. Narodowy Pomnik Rzezi Wołyńskiej ciągle jeszcze czeka na przyjęcie go powszechnie przez polski  Naród!
 


 

POLECANE
Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników z ostatniej chwili
Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników

Nowym rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych została Joanna Raczkowska - przekazało PAP w poniedziałek Ministerstwo Sprawiedliwości. Raczkowska jest sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa; pracuje w Wydziale Karnym.

Premier: zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów z ostatniej chwili
Premier: zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów

Premier Donald Tusk poinformował w poniedziałek wieczorem, że Służba Ochrony Państwa zneutralizowała drona operującego nad budynkami rządowymi (Parkowa) i Belwederem. Jak przekazał, zatrzymano dwóch obywateli Białorusi. Policja bada okoliczności incydentu - dodał.

Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć tylko u nas
Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć

W chwili, gdy trafiła go kula, stał pod namiotem z napisem-mottem jego działalności "udowodnij mi, że się mylę". Zamachowiec mu tego nie udowodnił. Wręcz przeciwnie.

Prawica po wyborach szykuje bombę. Będzie sanacja sądownictwa? z ostatniej chwili
"Prawica po wyborach szykuje bombę". Będzie "sanacja sądownictwa"?

Na polskiej scenie politycznej szykuje się uderzenie, które może zmienić oblicze wymiaru sprawiedliwości na długie lata - czytamy we wpisie komentatora platformy X, znanego jako Jack Strong. Chodzi o nowy projekt ustawy, który, jak twierdzi autor wpisu, "rodzi się w kręgach prawicy". "Jego celem jest przeciwdziałanie anarchizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości". Projekt ten miałby być już nazywany „sanacją sądownictwa”.

Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE tylko u nas
Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE

Po raz kolejny Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej próbuje ingerować w polski system sądowniczy. Przypomnijmy, też po raz kolejny, że nie ma on do tego żadnych uprawnień, ponieważ „wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w traktatach należą do państw członkowskich” (artykuł 5 Traktatu o Unii Europejskiej), a w zakresie sądownictwa państwa członkowskie nie przyznały Unii żadnych kompetencji.

Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. Wygląda na zaplanowane działania Wiadomości
Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. "Wygląda na zaplanowane działania"

Waldemar Buda napisał o ostrzelaniu swojego samochodu w Brukseli: "9 precyzyjnych strzałów, w momencie ataku nie byłem w aucie". Europoseł PiS zaznaczył, że tylko jego samochód został potraktowany w ten sposób. Jego zdaniem zatem, atak wygląda na zaplanowane działanie. Sprawę badają belgijskie służby.    

Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: wróci kwestia reparacji Wiadomości
Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: "wróci kwestia reparacji"

Prezydent Polski Karol Nawrocki przybywa do Berlina z pierwszą wizytą zagraniczną. Niemiecki rząd podkreśla wagę utrzymywania bliskich relacji z Polską, wskazując na wspólne interesy w zakresie bezpieczeństwa. Niemieckie media podkreślają też temat reparacji, do których ma wrócić Karol Nawrocki z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem

Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego pilne
Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego

Ważna informacja dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego. W związku z budową obwodnicy Opatowa muszą się liczyć z poważnymi utrudnieniami na drogach.

Von der Leyen broni Zielonego Ładu: Świat puka się w głowę. Co zrobi polski rząd? z ostatniej chwili
Von der Leyen broni Zielonego Ładu: "Świat puka się w głowę". Co zrobi polski rząd?

Dzisiejszy kurs Komisji Europejskiej jest nieodpowiedzialny - ocenili europosłowie PiS odnosząc się do wystąpienia szefowej KE Ursuli von der Leyen w PE . Świat puka się po głowie, kiedy to wszystko słyszy; żądamy weta polskiego - mówiła Anna Zalewska.

Zła wiadomość dla pana ministra. Waldemar Żurek odwołał sędziów wbrew negatywnym opiniom pilne
"Zła wiadomość dla pana ministra". Waldemar Żurek odwołał sędziów wbrew negatywnym opiniom

Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że minister Waldemar Żurek odwołał 25 prezesów i wiceprezesów sądów, mimo że kolegia sądów wydały negatywne opinie wobec wniosków o ich odwołanie. Żurek pominął też KRS, której nie uznaje. "To  nie wywołuje jakichkolwiek skutków prawnych" - skomentował na platformie X mec. Bartosz Lewandowski.

REKLAMA

Powrót Mistrza

Niedzielny Ulanów, 27. października 2024, odpoczywał w złocieniach polskiej jesieni po patriotycznym uniesieniu lokalnej społeczności. Na cmentarzu parafialnym, w cieniu drewnianej kaplicy, już jakby kresowego cerkiewnego nastroju, nie dało się nie trafić do obszernej kwatery tonącej w biało-czerwonych wstęgach złożonych wieńców. Tak pożegnano dzień wcześniej Pierwszego Obywatela tego miasteczka, Mistrza z dalekiej Ameryki - Andrzeja Pityńskiego.
Pomnik
Pomnik "Rzeź Wołyńska" Andrzeja Pityńskiego / Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce

Wrócił do „domu”, tym razem na Wieczny już Odpoczynek w Spokoju, wśród swoich. Jeszcze w powietrzu odczuwało się wspomnienie grzmiącego głosu syna, który wyrzucił tu z siebie całą rodzinną traumę zgnębienia losów Pityńskich i „czerwoną zarazą” i niesłychaną hipokryzją tzw. „wolnej” pookrągłostołowej Polski. Uznany światowy autorytet  rzeźby monumentalnej  jeszcze niedawno musiał się sam bronić wyciągniętym osobistym rewolwerem. Do tego stopnia i tak szeroko rozpanoszyła się bowiem nienawiść do prawdy. Bo właśnie tę drastyczną prawdę przedstawiał swoimi tak realistycznymi pomnikami, to rzeczywiste i jakże okrutne doświadczenie własnej  Ojczyny i własnej  rodziny. 

Urodził się wśród silnych duchem i ciałem ludzi, flisaków na Sanie. To zajęcie wymagało odwagi, ryzyka i wiary w opiekę Boską. Powierzenie się opiece boskiej, wymagało z kolei hartu żelaznego  trzymania się przekazywanego pokoleniowo systemu wartości. I miłości do ziemi, matki – własnej Ojczyzny.

 

Ostatnia wola

Ostateczne zniewolenie Polski  przez sowiecką Rosję Stalina, domagało się stawienia oporu i dania świadectwa niezłomności polskiego narodu. Z tym najpierw hitlerowskim, później sowieckim, a w końcu ukraińsko-banderowskim szaleństwem podjęto także partyzancką walkę w lesie. Tak poznali się rodzice Pityńskiego - żołnierz i sanitariuszka AK. Ich mogiła wpisana została właśnie do historycznego rejestru IPN. Ślady ubeckich katowni na twarzy ojca pozostały na zawsze, a Andrzej nie raz musiał biec z odsieczą na ulanowski rynek, by uwalniać go z milicyjnych łap. Siła fizyczna i charakterów budziły jednak respekt w tak małej społeczności. Tylko nagłe utonięcie w Sanie najmłodszego braciszka Januszka mogło pokonać tych bohaterów z ulanowskich „Termopil”. Dziś spoczęli już razem we wspólnej mogile. Mistrza przywiodły doń czarne konie ciągnące przez dobry kilometr od parafialnego kościoła, lekki, elegancko przeszklony, także czarny, karawan. Pojawienie się prezydenckiego wieńca, przypomniało ostatnie „rachunki krzywd” i, jakże podłe, kilkumiesięczne „zamilczenie” osłonięcia, dziś już „Narodowego”, Pomnika Rzezi Wołyńskiej w lipcu tego roku w sąsiedniej Domostawie, bo jednak nie w Ulanowie. Z trudem dopuszczono prezydenckiego ministra do głosu, bo przecież gdyby nie zdecydowana „postawa narodu” artykułowana odwagą wójta Jarocina, Zbigniewa Walczaka, to zablokowano by już ostatecznie powrót nawet szczątków Mistrza, Kawalera Orderu Orła Białego, na rodzinną ziemię. Orderu sprofanowanego umieszczeniem także na piersi obleczonej w dres, przywódcy  kultywującego państwowo usankcjonowaną tradycję OUN UPA, Stepana Bandery i Andrija Szuchewycza - wołyńskich katów. Ostatnia wola Mistrza została jednak spełniona, bo pomnik na polskiej ziemi stanął.

 

Hołd

W niedzielne wczesne popołudnie miejscowi przychodzili ponownie na cmentarz, jakby sprawdzić czy wszystko jest jak należy, poprawić biało-czerwone szarfy, bardzo prywatnie jeszcze raz pożegnać „Swego”. Patrzeć z jakimś niepokojem w przyszłość, ubolewać nad jakże dziś niezrozumiałym losem „rozpołowionej” Rzeczypospolitej pod niebem do którego jeszcze wczoraj wołali „Tu jest Polska”.

Ktoś wskazał na piękny wieniec z łososiowych róż, bez żadnego narodowego akcentu. Mówiąc publicznie, że jest bardzo bliskim krewnym rodziny przyznał głośno, że już wytknął kuzynce tę „POlityczną arogancję”.

Nadszedł czas przejścia nad San, przez skwer z pomnikiem, a jakże, Świętego Jana Pawła II autorstwa Mistrza. Mijając parterowe, częściowo jeszcze drewniane, niegdyś skromne flisackie domki z kapliczkami Matki Boskiej z Dzieciątkiem lub Ukrzyżowanym Chrystusem, można było się zadumać nad jakże zwykłymi i jakże codziennymi inspiracjami artysty. Może dziś to już inne, o ile słabsze,  emocje wypielęgnowanych domków współczesnej zamożnej Polski. Może właśnie jakaś skromność, nawet pewnie bieda uruchamiały tak wspaniale wyobraźnię młodego chłopca, że był możliwy cud zrobienia wielkiej kariery w wielkiej Ameryce. Ubogość dzisiejszej przystani na Sanie, pewnie nawet jakaś brzydota przeładunkowego bałaganu i wielkiego mozołu zbijanych z drewnianych bali tratw z czasów flisackich, a później już tylko sowiecka „socjalistyczna” szara rzeczywistość  przywoływała w oczach dziecka i młodzieńca obrazy wielkiej, wspaniałej i dumnej swymi zwycięstwami Polski. Ręce popychane wrodzonym talentem same składały się do formowania gliny, czy drewna. Z niewielkich pomieszczeń Muzeum Rzeźby Andrzeja Pityńskiego nad Sanem, spoglądają na zwiedzających rozstawione miniatury dzieł, jak krążące Jego myśli o Polsce. Jest w tym coś przyciągającego, ta niezwykła sugestywność formy i  przekazu i ten wszechobecny w każdym detalu patriotyzm. 

Przemieszczenie  się ze świata miniatur pod monumentalny pomnik w Domostawie pokazuje jak istotna jest właśnie ta siła przekazu. Bez przerwy podjeżdżają z Via  Carpatia nowi odwiedzający. Zorganizowanymi grupami, gromadnie, motocyklowo, rodzinnie. Przekaz pomnika „Rzeź Wołyńska” jest tak silny, że podkarpackie rodziny będąc tu już któryś raz z rzędu potrafią się wspólnie pod nim głośno modlić, wspominając swe Ofiary. 

Pan Zbigniew Walczak w serdecznej rozmowie, w zaciszu domowym przy filiżance kawy i wspaniałym wsparciu swej małżonki, opowiada jak szybko chce solidnie ogrodzić teren zapewniając bezpieczeństwo pomnikowi i odwiedzającym. Wszystkie  elementy Ściany Pamięci już stoją i byłemu wójtowi Jarocina, dziś Przewodniczącemu Społecznego Komitetu Budowy Pomnika, spieszy się by zapełnić ją treścią. Potrzebny jest w następnym etapie budynek gromadzący dokumenty, wspomnienia i świadectwa by wiarygodnie i bez żadnych wątpliwości przedstawić  historię tę części Polski  zakończoną tak dramatycznym ludobójstwem. Jest zapas terenu, trzeba wykupić jak najprędzej działki i uzyskać zezwolenie na budowę. W Kijowie powstaje bowiem jednocześnie i  z wielką energię współczesna, polityczna i absurdalna wersja wydarzeń sprzed 80. laty tylko po to by uniemożliwić otwarcie masowych grobów i dokonania ekshumacji. Bo odkrycie rozmiarów tej zbrodni to jednocześnie odsłonięcie całej, niewyobrażalnej  dla kolejnych pokoleń, prawdy o niej.

 

Wrócił do Polski

Cieszy bardzo ogólnopolska współpraca środowisk kresowych, chociażby „Wołyńskie Zaduszki” w Warszawie z udziałem Ewy Siemaszko, Danuty Skalskiej i właśnie Zbigniewa Walczaka, a jest ona absolutnie niezbędna. O ile na Górnym Śląsku, w Bytomiu, można było z lwowską serdecznością uściskać tradycyjnie kwestującą na Wszystkich Świętych pod hasłem „Zaświeć gwiazdko dla Polaków na Kresach” Danutę Skalską, to o Domostawie i „Pomniku Rzezi Wołyńskiej” nie wie prawie nikt. 

Wielką zasługą Światowego Kongresu Kresowian jest wprawdzie postawienie wreszcie przy głównym wejściu historycznego cmentarza Mater Dolorosa w Bytomiu  Krzyża Pamięci Orląt Lwowskich (przeniesionego z zapomnianego zakątka innego cmentarza!) uzupełnionego o Tablicę Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu przez UON UPA, a parę ulic dalej okazałego pomnika ku czci wymordowanych  profesorów lwowskich na Wzgórzach Wuleckich (z pełną listą nazwiski!)  to jednak nikt  z kilkunastu pytanych bytomian-lwowiaków czy kresowiaków z korzeni- nie miał żadnej wiedzy o Domostawie. I to pomimo prężnie działającego Stowarzyszenia Semper Fidelis z Gliwic i Kędzierzyna Kożla pod jakże szacowną prezesurą dr Krystyny Szymik-Taraszkiewicz czy Witolda Listowskiego.

Mistrz Pityński wrócił do Polski, co przyznano nawet w ogólnopolskim programie radiowym informacją o Jego ponownym pochówku w Ulanowie, przełamując w końcu jakoś w ten sposób zmowę milczenia.  Wielcy ludzie stają się jednak nieśmiertelni swymi dziełami. Narodowy Pomnik Rzezi Wołyńskiej ciągle jeszcze czeka na przyjęcie go powszechnie przez polski  Naród!
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe