Czas na zapłatę za nierozliczone zbrodnie

Świat nie przymyka oczu na nierozliczone zbrodnie, choć tym, którzy je popełnili, nie zawsze jest to na rękę. W globalny trend skutecznych żądań zwrotów zagrabionych dóbr kultury czy wypłaty zadośćuczynienia za popełnione zbrodnie mogła (i chciała – w poprzedniej kadencji rządu) wpisać się Polska, jednak proniemiecka polityka obecnego gabinetu raczej przychyla się do niemieckiej narracji, która po raz kolejny dała się usłyszeć podczas ostatniej wizyty prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera w Atenach. A jaka to narracja? Niemcy też były ofiarami nazistowskich zbrodni. Naprawdę!
Ruiny Warszawy Czas na zapłatę za nierozliczone zbrodnie
Ruiny Warszawy / fot. arch.

Ateńczycy nie lubią Niemców – wszystko jedno, czy na wycieczkę do antycznej Hellady przyjeżdżają starzy Niemcy, z pewnością – zwykle jako dzieci – pamiętający czasy II wojny światowej, czy na ulicach stolicy Grecji pojawia się oficjalna wizyta niemieckich władz. Przekonał się o tym Frank-Walter Steinmeier. W ostatnim tygodniu października odwiedził Grecję z oficjalną wizytą, której trzonem miały być rozmowy dotyczące tłumu nielegalnych imigrantów ciągnących do Niemiec przez greckie wyspy.

Nie zapomnieli rozkradania Aten

Niemieckie media już w dniu wizyty zauważyły, że władze w Atenach wręczyły dokument – niezapłacony rachunek za niemieckie zbrodnie – i przypomniały Steinmeierowi o odszkodowaniach, których od lat domagają się Grecy. Chodzi o 400 mld euro odszkodowania za zbrodnie, do których dochodziło w całym kraju Hellenów w czasie niemieckiej okupacji i podczas obrony Aten przed Brytyjczykami, kiedy stolica antycznego świata została nie tylko zniszczona, ale również skrupulatnie ograbiona przez przodków dzisiejszych polityków niemieckich – to łącznie cztery lata okupacji, od 1941 do 1944 roku.

Ateńczycy nie zapomnieli ani zbrodni, ani kradzieży, choć to nie w ich kraju padały rekordy rozstrzeliwania ludności cywilnej – 12 tys. ofiar wydaje się liczbą zdumiewająco małą, jeżeli porównać ją do Holokaustu czy działań Wermachtu i SS nad Wisłą.

Do dzisiaj dla greckiego rządu sprawa reparacji pozostaje nierozwiązana. Co więcej, Niemcy nie chcą w tej sprawie nawet usiąść do negocjacyjnego stołu, choć dość łaskawie potraktowali Włochów, w czasie II wojny światowej swoich sojuszników, którym pozwolili na powołanie specjalnego „Funduszu wypłat odszkodowań dla ofiar niemieckich zbrodni popełnionych we Włoszech i na Włochach w czasie II wojny światowej”, którego łączny budżet wynosi 55 mln euro. Kwotę tej samej wysokości przegłosowali później w Komisji Europejskiej, ustalając wysokość KPO dla Italii i choć nieoficjalnie nie godzą się na wiązanie obu spraw, od czasu przelewu z Brukseli rząd w Rzymie nie domaga się już reparacji wojennych.

W przypadku Grecji narrację mają jednak zupełnie inną. Jaką?

To Niemcy byli ofiarami...

Jeszcze w czasie wizyty niemieckiego prezydenta w Atenach media Alemanii zachwycały się nieprzejednanym „Nie zapłacimy!” – Steinmaiera. Polityk z Berlina wśród okrzyków „sprawiedliwość” i „odszkodowania” wyjaśniał Grekom, że „Niemcy też były ofiarami tej zbrodniczej wojny, a sprawa jest zamknięta na gruncie prawa międzynarodowego”.

Niemieckie media wyjaśniały nieustępliwość Steinmaiera retoryką opracowaną w sprawie reparacji jeszcze przez gabinet Angeli Merkel. „Ten, kto dziś jeszcze myśli o finansowych żądaniach za historyczne krzywdy, ten musi się liczyć z roszczeniami strony przeciwnej. Nie, nie powinno się wzajemnie licytować. Ale zbrodnie na Niemcach pozostają zbrodniami. Wypędzenie i zamordowanie milionów Niemców, naloty lotnicze przeciwko ludności cywilnej, maltretowanie jeńców wojennych i utrata jednej czwartej terytorium państwa – to także trudno oddać w liczbach” – brzmią argumenty strony niemieckiej (niedawno przytaczane przez „Frankfurter Allgemeine Zeitung”).
– Europejska integracja nie oznacza grubej kreski, ale nowy początek, który nie polega na stałym demonstrowaniu wyblakłych rachunków – mówią dzisiaj niemieccy politycy, dodając, że ich kraj wciąż uznaje swoją „historyczną i moralną odpowiedzialność”. Jednak i to stanowisko Niemiec należy – jak czytamy w niemieckich mediach – przemyśleć, gdyż „pozostaje ono bez echa”. Być może z ust Steinmeiera padło ostatnie „przepraszam” powiedziane Grekom.

Walka Greków o reparacje wojenne jeszcze do niedawna miała dla Polski ogromne znaczenie. Obok Italii i Polski to kolejny kraj, który domagał się wypłaty reparacji wojennych, i kolejny, który przyznawał, że zniszczenia, których Niemcy dopuścili się na Polsce i Polakach, nie mogą pozostać bez zadośćuczynienia.

Polska w 2022 roku przygotowała raport dotyczący zniszczeń wojennych dokonanych przez Niemcy – do niedawna był jednym z najważniejszych polskich dokumentów w polityce międzynarodowej. Raport przygotowany przez byłego wiceszefa polskiej dyplomacji, a dzisiaj europarlamentarzystę dokładnie i zgodnie z prawidłami księgowości wyliczył, jaka powinna być faktyczna kwota reparacji wojennych za straty wyrządzone Polsce przez Niemcy – to 1,3 bln euro. Z raportu Arkadiusza Mularczyka wynika, że straty ludności Polski to 5,2 mln osób. Kwotę utraconych wynagrodzeń z tytułu ofiar śmiertelnych oszacowano na ok. 4,3 biliona złotych. Natomiast suma strat materialnych wyniosła 797,4 miliarda złotych. Zsumowanie wszystkich cząstkowych wartości daje ogólną kwotę strat Polski w wysokości 6 bln 220 mld 609 mln złotych. To dwukrotność ówczesnego PKB Polski.

Czas sprawiedliwości

Berlin uważa jednak, że Polska część reparacji dostała (pieniądze trafiły do Moskwy), a części zrzekła się w czasach zimnej wojny, i do tematu wracać nie zamierza.

Nie zamierza tego zrobić także premier Donald Tusk, który Niemcom... przyznaje rację. – Reparacje z punktu widzenia Niemiec są zamknięte. Mają argumenty na rzecz tej tezy, więc będziemy szukać rozwiązań, które usatysfakcjonują Polskę, lecz nie w duchu konfrontacji politycznej, ale wzajemnego zrozumienia – wyjaśniał podczas lipcowego spotkania z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Polski raport o zniszczeniach wojennych od tamtej pory przestał być dokumentem, którym posługiwał się polski rząd w sprawach ewentualnych reparacji.

Uległość polskiego rządu wobec Niemiec zaskakuje, szczególnie dzisiaj, kiedy coraz częściej Europa wypłaca niemałe odszkodowania mieszkańcom swoich byłych kolonii. Za popieranie kolonializmu Belgowie dwa lata temu usunęli w Antwerpii jedyny pomnik największego belgijskiego monarchy, króla Leopolda II. Rząd Konga domagał się tego w związku ze śmiercią 10 milionów swoich obywateli w latach 1889–1908, kiedy Leopold II godził się na grabieżczą politykę belgijskich kolonialistów.

Dzisiaj za czasy niewoli rozliczenia od Wielkiej Brytanii domaga się również Zimbabwe, które zapowiada przygotowanie raportu na ten temat na wzór dokumentu, który powstał w Polsce.

– Nie możemy milczeć, gdy nasz naród nosi blizny bolesnej i okrutnej przeszłości. Nadszedł czas, abyśmy zaangażowali się w kwestię kolonialnej władzy, obiektywnie i przenikliwie, dążąc do bardzo opóźnionego, ale ważnego gestu w postaci reparacji, restauracji i bardzo potrzebnych przeprosin i pojednania – oświadczył prezydent Zimbabwe Emmerson Mnangagwa, ogłaszając rozpoczęcie procesu badania niesprawiedliwości, których doświadczali rdzenni mieszkańcy tego afrykańskiego kraju.

Dokument będzie podstawą pozwu przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym. Rekompensaty od Londynu są niemal pewne, być może nawet przed pierwszą rozprawą – Albion zapłacił już 20 mln funtów odszkodowania dla ofiar i rodzin ofiar tortur, których dopuściła się pod koniec lat 50. XX wieku w czasie powstania Mau Mau w Kenii.

Władze w Nairobi obecnie liczą wartość skradzionych przez Brytyjczyków dóbr kultury – jeżeli Londyn nie odda tego, co zabrał, będzie musiał płacić kolejne odszkodowanie. Bruksela zapowiada, że poprze żądania Kenijczyków.

Dwa lata temu Berlin przeprosił Namibijczyków za eksterminację ludów Herero i Nama – odszkodowania nie wypłacił, ale w międzynarodowym dokumencie zobowiązał się do wielomilionowych inwestycji w tym kraju, które mają poprawić gospodarkę Namibii, zaś mieszkańcom zagwarantować przynajmniej kilka tysięcy miejsc pracy.

Polska, składając pozew przeciwko Niemcom, mogłaby liczyć nie tylko na korzystne uwarunkowania polityczne, ale także na europejskich sojuszników.

CZYTAJ TAKŻE:


 

POLECANE
Służby miały dostać polecenie ws. Karola Nawrockiego. „Z samej góry” z ostatniej chwili
Służby miały dostać polecenie ws. Karola Nawrockiego. „Z samej góry”

Służby dostały polecenie „wykończenia” obywatelskiego kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego – alarmuje portal wPolityce.pl w piątek rano.

Tak posłowie zagłosują ws. immunitetu Jarosława Kaczyńskiego. Utarczki w koalicji z ostatniej chwili
Tak posłowie zagłosują ws. immunitetu Jarosława Kaczyńskiego. Utarczki w koalicji

Prezes PiS Jarosław Kaczyński najpewniej zachowa immunitet – donosi w piątek rano RMF FM.

Ławrow o zakończeniu wojny: Rosja udzieli Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa polityka
Ławrow o zakończeniu wojny: Rosja udzieli Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa

W czwartek w mediach ukazał się wywiad, jakiego udzielił Tuckerowi Carlsonowi rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. W rozmowie polityk dzieli się rosyjskimi pomysłami na zakończenie wojny z Ukrainą.

Bezczelna ustawka Trzaskowskiego. Strażacy z Grębkowa odcinają się od wydarzenia z ostatniej chwili
Bezczelna ustawka Trzaskowskiego. Strażacy z Grębkowa odcinają się od wydarzenia

Wczoraj wieczorem Rafał Trzaskowski w mediach społecznościowych zamieścił nagranie spod siedziby Ochotniczej Straży Pożarnej w Grębkowie, która miała być rzekomo organizatorem spotkania ze strażakami.

Sejm zagłosuje dziś ws. immunitetu prezesa PiS z ostatniej chwili
Sejm zagłosuje dziś ws. immunitetu prezesa PiS

Sejm w piątek o godz. 9 rozpocznie kolejne posiedzenie, przeprowadzi głosowania nad poprawkami i nad całością projektu ustawy budżetowej na 2025 r. Posłowie zajmą się też wnioskami o wyrażenie zgody na uchylenie immunitetów posłom PiS - prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, Markowi Suskiemu oraz Anicie Czerwińskiej.

Powstanie najdroższy polski film historyczny. Poszukiwani statyści Wiadomości
Powstanie najdroższy polski film historyczny. Poszukiwani statyści

"Chopin, Chopin", opowiadający o polskim kompozytorze, ma być jednym z najdroższych filmów historycznych w polskiej kinematografii. Budżet to ok. 64 mln zł. W tytułową rolę wcieli się Eryk Kulm.

Surowe kary dla irańskich kobiet. Prezydent nie spełnił obietnicy Wiadomości
Surowe kary dla irańskich kobiet. Prezydent nie spełnił obietnicy

Irańskie kobiety nie mogą pokazywać włosów, szyi, przedramion oraz kostek. Według najnowszych doniesień medialnych rząd nowego prezydenta Masuda Pezeszkiana zamierza zaostrzyć prawo w kwestii ubioru kobiet.

Zamiast szopki – świecka instalacja. Władze Barcelony ostatecznie zerwały z tradycją Wiadomości
Zamiast szopki – świecka "instalacja". Władze Barcelony ostatecznie zerwały z tradycją

Rządząca Barceloną lewica podjęła decyzję o zastąpieniu bożonarodzeniowej szopki w centrum miasta, na placu św. Jakuba Większego, świecką instalacją.

Kryzys polityczny we Francji. Emmanuel Macron powoła nowego premiera polityka
Kryzys polityczny we Francji. Emmanuel Macron powoła nowego premiera

Prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział w czwartek, że "w najbliższych dniach" ogłosi nazwisko nowego premiera. Przypomniał również, że zamierza pełnić swoje obowiązki do końca kadencji.

Książę liberalnej demokracji pod ochroną wolnych mediów tylko u nas
Książę liberalnej demokracji pod ochroną "wolnych mediów"

Gdyby syn Bidena nie zapomniał odebrać swojego zepsutego laptopa z salonu, świat nigdy może nie dowiedziałby się o ekscesach Huntera. Gdyby Hunter nie był synem prezydenta, siedziałby teraz w więzieniu. Niektórzy w USA jednak są ponad prawem!

REKLAMA

Czas na zapłatę za nierozliczone zbrodnie

Świat nie przymyka oczu na nierozliczone zbrodnie, choć tym, którzy je popełnili, nie zawsze jest to na rękę. W globalny trend skutecznych żądań zwrotów zagrabionych dóbr kultury czy wypłaty zadośćuczynienia za popełnione zbrodnie mogła (i chciała – w poprzedniej kadencji rządu) wpisać się Polska, jednak proniemiecka polityka obecnego gabinetu raczej przychyla się do niemieckiej narracji, która po raz kolejny dała się usłyszeć podczas ostatniej wizyty prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera w Atenach. A jaka to narracja? Niemcy też były ofiarami nazistowskich zbrodni. Naprawdę!
Ruiny Warszawy Czas na zapłatę za nierozliczone zbrodnie
Ruiny Warszawy / fot. arch.

Ateńczycy nie lubią Niemców – wszystko jedno, czy na wycieczkę do antycznej Hellady przyjeżdżają starzy Niemcy, z pewnością – zwykle jako dzieci – pamiętający czasy II wojny światowej, czy na ulicach stolicy Grecji pojawia się oficjalna wizyta niemieckich władz. Przekonał się o tym Frank-Walter Steinmeier. W ostatnim tygodniu października odwiedził Grecję z oficjalną wizytą, której trzonem miały być rozmowy dotyczące tłumu nielegalnych imigrantów ciągnących do Niemiec przez greckie wyspy.

Nie zapomnieli rozkradania Aten

Niemieckie media już w dniu wizyty zauważyły, że władze w Atenach wręczyły dokument – niezapłacony rachunek za niemieckie zbrodnie – i przypomniały Steinmeierowi o odszkodowaniach, których od lat domagają się Grecy. Chodzi o 400 mld euro odszkodowania za zbrodnie, do których dochodziło w całym kraju Hellenów w czasie niemieckiej okupacji i podczas obrony Aten przed Brytyjczykami, kiedy stolica antycznego świata została nie tylko zniszczona, ale również skrupulatnie ograbiona przez przodków dzisiejszych polityków niemieckich – to łącznie cztery lata okupacji, od 1941 do 1944 roku.

Ateńczycy nie zapomnieli ani zbrodni, ani kradzieży, choć to nie w ich kraju padały rekordy rozstrzeliwania ludności cywilnej – 12 tys. ofiar wydaje się liczbą zdumiewająco małą, jeżeli porównać ją do Holokaustu czy działań Wermachtu i SS nad Wisłą.

Do dzisiaj dla greckiego rządu sprawa reparacji pozostaje nierozwiązana. Co więcej, Niemcy nie chcą w tej sprawie nawet usiąść do negocjacyjnego stołu, choć dość łaskawie potraktowali Włochów, w czasie II wojny światowej swoich sojuszników, którym pozwolili na powołanie specjalnego „Funduszu wypłat odszkodowań dla ofiar niemieckich zbrodni popełnionych we Włoszech i na Włochach w czasie II wojny światowej”, którego łączny budżet wynosi 55 mln euro. Kwotę tej samej wysokości przegłosowali później w Komisji Europejskiej, ustalając wysokość KPO dla Italii i choć nieoficjalnie nie godzą się na wiązanie obu spraw, od czasu przelewu z Brukseli rząd w Rzymie nie domaga się już reparacji wojennych.

W przypadku Grecji narrację mają jednak zupełnie inną. Jaką?

To Niemcy byli ofiarami...

Jeszcze w czasie wizyty niemieckiego prezydenta w Atenach media Alemanii zachwycały się nieprzejednanym „Nie zapłacimy!” – Steinmaiera. Polityk z Berlina wśród okrzyków „sprawiedliwość” i „odszkodowania” wyjaśniał Grekom, że „Niemcy też były ofiarami tej zbrodniczej wojny, a sprawa jest zamknięta na gruncie prawa międzynarodowego”.

Niemieckie media wyjaśniały nieustępliwość Steinmaiera retoryką opracowaną w sprawie reparacji jeszcze przez gabinet Angeli Merkel. „Ten, kto dziś jeszcze myśli o finansowych żądaniach za historyczne krzywdy, ten musi się liczyć z roszczeniami strony przeciwnej. Nie, nie powinno się wzajemnie licytować. Ale zbrodnie na Niemcach pozostają zbrodniami. Wypędzenie i zamordowanie milionów Niemców, naloty lotnicze przeciwko ludności cywilnej, maltretowanie jeńców wojennych i utrata jednej czwartej terytorium państwa – to także trudno oddać w liczbach” – brzmią argumenty strony niemieckiej (niedawno przytaczane przez „Frankfurter Allgemeine Zeitung”).
– Europejska integracja nie oznacza grubej kreski, ale nowy początek, który nie polega na stałym demonstrowaniu wyblakłych rachunków – mówią dzisiaj niemieccy politycy, dodając, że ich kraj wciąż uznaje swoją „historyczną i moralną odpowiedzialność”. Jednak i to stanowisko Niemiec należy – jak czytamy w niemieckich mediach – przemyśleć, gdyż „pozostaje ono bez echa”. Być może z ust Steinmeiera padło ostatnie „przepraszam” powiedziane Grekom.

Walka Greków o reparacje wojenne jeszcze do niedawna miała dla Polski ogromne znaczenie. Obok Italii i Polski to kolejny kraj, który domagał się wypłaty reparacji wojennych, i kolejny, który przyznawał, że zniszczenia, których Niemcy dopuścili się na Polsce i Polakach, nie mogą pozostać bez zadośćuczynienia.

Polska w 2022 roku przygotowała raport dotyczący zniszczeń wojennych dokonanych przez Niemcy – do niedawna był jednym z najważniejszych polskich dokumentów w polityce międzynarodowej. Raport przygotowany przez byłego wiceszefa polskiej dyplomacji, a dzisiaj europarlamentarzystę dokładnie i zgodnie z prawidłami księgowości wyliczył, jaka powinna być faktyczna kwota reparacji wojennych za straty wyrządzone Polsce przez Niemcy – to 1,3 bln euro. Z raportu Arkadiusza Mularczyka wynika, że straty ludności Polski to 5,2 mln osób. Kwotę utraconych wynagrodzeń z tytułu ofiar śmiertelnych oszacowano na ok. 4,3 biliona złotych. Natomiast suma strat materialnych wyniosła 797,4 miliarda złotych. Zsumowanie wszystkich cząstkowych wartości daje ogólną kwotę strat Polski w wysokości 6 bln 220 mld 609 mln złotych. To dwukrotność ówczesnego PKB Polski.

Czas sprawiedliwości

Berlin uważa jednak, że Polska część reparacji dostała (pieniądze trafiły do Moskwy), a części zrzekła się w czasach zimnej wojny, i do tematu wracać nie zamierza.

Nie zamierza tego zrobić także premier Donald Tusk, który Niemcom... przyznaje rację. – Reparacje z punktu widzenia Niemiec są zamknięte. Mają argumenty na rzecz tej tezy, więc będziemy szukać rozwiązań, które usatysfakcjonują Polskę, lecz nie w duchu konfrontacji politycznej, ale wzajemnego zrozumienia – wyjaśniał podczas lipcowego spotkania z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Polski raport o zniszczeniach wojennych od tamtej pory przestał być dokumentem, którym posługiwał się polski rząd w sprawach ewentualnych reparacji.

Uległość polskiego rządu wobec Niemiec zaskakuje, szczególnie dzisiaj, kiedy coraz częściej Europa wypłaca niemałe odszkodowania mieszkańcom swoich byłych kolonii. Za popieranie kolonializmu Belgowie dwa lata temu usunęli w Antwerpii jedyny pomnik największego belgijskiego monarchy, króla Leopolda II. Rząd Konga domagał się tego w związku ze śmiercią 10 milionów swoich obywateli w latach 1889–1908, kiedy Leopold II godził się na grabieżczą politykę belgijskich kolonialistów.

Dzisiaj za czasy niewoli rozliczenia od Wielkiej Brytanii domaga się również Zimbabwe, które zapowiada przygotowanie raportu na ten temat na wzór dokumentu, który powstał w Polsce.

– Nie możemy milczeć, gdy nasz naród nosi blizny bolesnej i okrutnej przeszłości. Nadszedł czas, abyśmy zaangażowali się w kwestię kolonialnej władzy, obiektywnie i przenikliwie, dążąc do bardzo opóźnionego, ale ważnego gestu w postaci reparacji, restauracji i bardzo potrzebnych przeprosin i pojednania – oświadczył prezydent Zimbabwe Emmerson Mnangagwa, ogłaszając rozpoczęcie procesu badania niesprawiedliwości, których doświadczali rdzenni mieszkańcy tego afrykańskiego kraju.

Dokument będzie podstawą pozwu przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym. Rekompensaty od Londynu są niemal pewne, być może nawet przed pierwszą rozprawą – Albion zapłacił już 20 mln funtów odszkodowania dla ofiar i rodzin ofiar tortur, których dopuściła się pod koniec lat 50. XX wieku w czasie powstania Mau Mau w Kenii.

Władze w Nairobi obecnie liczą wartość skradzionych przez Brytyjczyków dóbr kultury – jeżeli Londyn nie odda tego, co zabrał, będzie musiał płacić kolejne odszkodowanie. Bruksela zapowiada, że poprze żądania Kenijczyków.

Dwa lata temu Berlin przeprosił Namibijczyków za eksterminację ludów Herero i Nama – odszkodowania nie wypłacił, ale w międzynarodowym dokumencie zobowiązał się do wielomilionowych inwestycji w tym kraju, które mają poprawić gospodarkę Namibii, zaś mieszkańcom zagwarantować przynajmniej kilka tysięcy miejsc pracy.

Polska, składając pozew przeciwko Niemcom, mogłaby liczyć nie tylko na korzystne uwarunkowania polityczne, ale także na europejskich sojuszników.

CZYTAJ TAKŻE:



 

Polecane
Emerytury
Stażowe