Trudno się rozstać z pałką antysemityzmu

Rozmowa Moniki Olejnik z Radosławem Sikorskim przywołuje odwieczny temat emocji, jakie budzą wzmianki o czyimś żydowskim pochodzeniu.
Radosław Sikorski
Radosław Sikorski / EPA/OLIVIER HOSLET Dostawca: PAP/EPA

Gdyby żona Sikorskiego była np. pochodzenia duńskiego, pytanie zadane przez Olejnik byłoby uznane za niedorzeczne. Gdy jest Amerykanką pochodzenia żydowskiego - uznane zostaje za skandaliczne. Czyste szaleństwo!

Wspomnienie o korzeniach greckich czy czeskich jest bez konsekwencji. Informacja o pochodzeniu niemieckim i rosyjskim może powodować, że jacyś widzowie delikatnie zastrzygą uszami, bo z tymi nacjami mieliśmy - mówiąc oględnie - wyjątkowo "trudne" relacje. Natomiast zwrócenie uwagi na pochodzenie żydowskie powoduje, że reakcje są co najmniej dziwne, "niezdrowe", zapanowuje krępująca wieloznaczność. I natychmiast pojawiają się absurdalne oskarżenia o antysemityzm. W Amsterdamie żydowscy kibice są masakrowani na ulicach, a w Polsce Monika Olejnik jest oskarżana o antysemityzm. Wiemy, że świat zwariował, ale żeby aż tak!

 

Jakie "insynuacje"?!

Sikorski i Olejnik zgodzili  się następnego dnia, że Polska nie jest krajem antysemitów. Tylko że Sikorski połączył to z zaatakowaniem Olejnik: "Wbrew insynuacji red. Olejnik nie jesteśmy krajem antysemitów". Jakie "insynuacje"? Przecież dziennikarka niczego takiego nie sugerowała. Jeżeli Polska nie jest krajem antysemitów (podzielam ten pogląd, choć istnieją enklawy), to jakie emocje sprawiają, że - po całkiem uzasadnionym pytaniu Olejnik - kandydat na kandydata na prezydenta wygłasza ciętą, błyskotliwą ripostę, wzburzony zrywa się z fotela i opuszcza studio bez rytualnego pożegnania? Skąd ta reakcja? Skąd te wyrazy solidarności z Anne Applebaum, jakby pytanie Olejnik ujawniało jakąś ponurą, wstydliwą tajemnicę? Skoro Polska nie jest antysemicka (a nie jest!), to jak wyjaśnić oburzenie na Monikę Olejnik? Przecież żydowskie pochodzenie to normalna sprawa. Ani wstyd, ani powód do dumy - rzecz neutralna. A żeby było jeszcze bardziej nielogicznie, to media przypomniały wypowiedź Anne Applebaum sprzed kilku lat, zawierającą cień pretensji do Agaty Dudy: "Jestem żydowskiego pochodzenia" - powiedziała Applebaum - "tak jak pierwsza dama, która nie chce o tym mówić, ale też jest." Czyli nie mówić o żydowskim pochodzeniu - niedobrze. A mówić - też niedobrze.
Ależ bałagan! Ależ brak logiki i konsekwencji! Szaleństwo!

W Polsce stosunek do żydowskiego pochodzenia jest wewnętrznie zawikłany jak nigdzie indziej, stąd to wieczne rozedrganie i histeria, gdy temat się pojawia. Dlaczego tak jest? Z czego to wynika?

 

To nie jest antysemityzm

W tym momencie musimy odejść daleko od rozmowy w "Kropce nad i" oraz "sprawy" Anne Applebaum. Istnieje cały splątany węzeł przyczyn - węzeł gordyjski historycznych zaszłości. Jednak najgłębszym pokładem, stanowiącym fundament świadomych i podświadomych emocji, jest odziedziczone po przodkach i istniejące głęboko w polskiej kulturze poczucie inności Żydów i - siłą rozpędu - ludzi o żydowskim pochodzeniu. To nie jest żadna nienawiść, żadna wrogość, to nie jest - bardzo mocno to podkreślam! - żaden antysemityzm. To coś całkiem innego: bardzo pierwotna emocja wynikająca z żydowskiej obcości. Uczucie nieporównywalne ze stosunkiem do żadnej innej grupy etnicznej (z jednym wyjątkiem: Romów).

 

Zachować tożsamość

Żydzi zawsze byli uważani za obcych. Dlaczego tak było? 

Odpowiedź jest prosta: byli uważani za obcych i traktowani jak obcy, bo byli obcy i programowo chcieli tacy pozostać. Żydowskie prawo religijne nakazywało im zachowanie swojej tożsamości, czyli - dla innych - obcości. Wymagało odseparowywania się od innych ludów. Do XIX wieku dotyczyło to wszystkich społeczności żydowskich, bo wszystkie podlegały religijnemu prawu. Odrębność ta dotyczyła języka, obyczaju, ubioru, zasad dietetycznych i wielu innych dziedzin życia. Była głęboka, szeroka. Trwała od zawsze. Później sytuacja powoli ulegała zmianie, reguły domagające się separacji obowiązywały nadal mocno religijnych. Mimo to, poczucie, że Żydzi są obcy, głęboko zakorzenione w polskiej świadomości, dotyczyło nawet tych, którzy odrzucali etniczną odrębność.

 

"Kadosz" czyli "oddzielony"

Religia nakazywała Żydom bycie "świętym ludem". Słowo określające "świętość" ("kedusza") pochodzi od słowa "kadosz" - "osobny", "oddzielony". Aby pozostawać "świętym" ludem, społeczności żydowskie musiały oddzielić się od swoich sąsiadów. Reguły koszerności (dietetyczne) były najistotniejszym narzędziem separacji od innych. 

W Talmudzie pojawia się pogląd, że gdyby Żydzi mogli jadać to samo, co ich nieżydowscy sąsiedzi, jadaliby razem, zaprzyjaźniali, co prowadziłoby do małżeństw. I wówczas Żydzi, jako religijna i etniczna mniejszość, szybko "rozpłynęliby" się w innych ludach.

Dzięki tym zakazom, rozległym i skomplikowanym, przez tysiąclecia - ocaleli jako "osobni".

 

Cena zachowania tożsamości

Cena była wysoka: postrzegano Żydów jako obcych, tajemniczych, a obcy nigdy nie są  - w żadnej kulturze - traktowani tak samo jak "swoi". Są traktowani inaczej, gorzej, co najmniej z podejrzliwością, nieufnie. I jest to, niestety, zjawisko naturalne. Jako naturalne, nie podlega ocenie etycznej tak jak nie podlegają jej zjawiska atmosferyczne: wiatr czy mróz. Oczywiście to, że coś jest naturalne, wcale nie oznacza, że jest dobre. Wiemy, że miarą człowieczeństwa jest to, jak traktuje się obcych. Nie sztuka traktować dobrze "swoich". Jednak do takiej etyki ludzkość dorasta wolno i z oporami.

Żydzi przez prawie 2000 lat żyli w diasporze. Po zburzeniu Świątyni Jerozolimskiej przez Rzymian w roku 70 n.e. rozproszyli się po świecie i nie byli u siebie aż do 1948 roku. Byli stale gośćmi, ale stanowczo nie chcieli być tacy jak gospodarze. To sprzyjało nieufności wobec nich, niechęci a także wrogości. 

W Polsce byli najdłużej i najliczniej. Ponieważ tu - w kraju relatywnej tolerancji - najpełniej i najswobodniej mogli pielęgnować swoją inność. I tak się działo. Dlatego właśnie w Polsce efekty ich "osobności" były i są najsilniejsze. 

Żydzi zniknęli - wymordowani przez niemieckich najeźdźców. Pamięć ich inności została. Obecnie, polską reakcję na tę obcość - kulturowo zakonserwowaną w zbiorowej podświadomości - uznaje się, jakże pochopnie i błędnie, za antysemityzm. Stąd wszelkie wzmianki o żydowskim pochodzeniu wywołują tak zdecydowane emocje. A to nie jest antysemityzm. To jest niemiłe, krępujące poczucie obcości.

 

Allosemityzm

Nie należy, broń Boże, rozumieć moich słów jako zrzucenia odpowiedzialności na Żydów za tragiczne konsekwencje, jakie ponosili w wyniku swojej odmienności.

Tu nie chodzi o to, czyja jest jakakolwiek wina, ale o wyjaśnienie przyczyn obiektywnych tych reakcji, które przejawiają się do dziś, a których korzenie tkwią w odległej i nieuświadamianej przeszłości. W fizycznie wspólnym, a kulturowo i mentalnie osobnym przebywaniu w tej części globu przez długie setki lat.

Dawno temu Artur Sandauer stworzył termin "allosemityzm", który pozwala uniknąć bezmyślnego, nieuzasadnionego używania pałki "antysemityzmu". Oznacza postrzeganie Żydów jako "innych" - egzotycznych, odmiennych. Uniemożliwia ono traktowanie ich po prostu jak traktuje się np. "zwyczajnych" Bułgarów lub Finów. Skłaniać może albo do niechęci, albo do fascynacji, ale przede wszystkim blokuje swobodną normalność.

 

Dziwne momenty

Nie istnieje powszechna świadomość źródła tych emocji, ale że one są obecne, przekonujemy się właśnie w takich dziwnych momentach, gdy minister spraw zagranicznych, w reakcji na pytanie, które wcale, ale to wcale nie jest obraźliwe, łapie je jak prezent - bo ustawia go w roli pokrzywdzonego - po czym opuszcza studio. I - co zadziwiające - nikt nie uważa, że zwariował. Choć nie wiadomo w gruncie rzeczy, o co mu dokładnie chodzi, widać, że właściwie rozegrał tę sytuację, bo pytanie zadane mu przez Monikę Olejnik uznawane jest przez wielu za przejaw antysemityzmu, a do KRRiT wpływają na nią skargi o "wykorzystywanie antysemickich stereotypów". Jak widać, z pałką "antysemityzmu" trudno się rozstać.

[Paweł Jędrzejewski jest publicystą Forum Żydów Polskich]


 

POLECANE
Kłopoty niemieckiego winiarstwa. Rolnicy alarmują Wiadomości
Kłopoty niemieckiego winiarstwa. Rolnicy alarmują

Niemieccy winiarze mają za sobą bardzo dobry rok pod względem jakości winogron, ale jednocześnie mierzą się z poważnymi problemami finansowymi. Nowy raport pokazuje, że sytuacja całej branży jest wyjątkowo trudna.

Aktywistka obraziła prezydenta. Cięta riposta Pawłowicz: Na sutenerach najlepiej znają się ku...wy polityka
Aktywistka obraziła prezydenta. Cięta riposta Pawłowicz: Na sutenerach najlepiej znają się ku...wy

„Gwałciciel rozmawiał z sutenerem” - napisała na portalu X Klementyna Suchanow komentując świąteczną rozmowę prezydenta Donalda Trumpa z Karolem Nawrockim. Aktywistka doczekała się ciętej riposty ze strony prof. Krystyny Pawłowicz.

Pilny komunikat dla Trójmiasta pilne
Pilny komunikat dla Trójmiasta

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB) ostrzegło w sobotę przed silnym wiatrem w czterech powiatach woj. pomorskiego i w Trójmieście. Policja zaapelowała do mieszkańców Pomorza i turystów o zachowanie szczególnej ostrożności w związku z trudnymi warunkami pogodowymi.

Widzowie mogą być rozczarowani. Zmiany w emisji popularnego serialu TVN Na Wspólnej Wiadomości
Widzowie mogą być rozczarowani. Zmiany w emisji popularnego serialu TVN "Na Wspólnej"

Widzowie „Na Wspólnej” muszą przygotować się na nietypowy początek przełomu roku. Choć serial wraca na antenę TVN jeszcze w grudniu, jego emisja będzie nieregularna i łatwo coś przegapić.

Pożar popularnego targowiska w Warszawie. Policja zatrzymała podejrzanego pilne
Pożar popularnego targowiska w Warszawie. Policja zatrzymała podejrzanego

Stołeczna policja zatrzymała 36-letniego obywatela Polski, który może mieć związek z pożarem targowiska przy ulicy Bakalarskiej w Warszawie. Ogień nie został jeszcze całkowicie opanowany.

Pałac Buckingham. Pierwsza taka wizyta króla Karola III od blisko 20 lat Wiadomości
Pałac Buckingham. Pierwsza taka wizyta króla Karola III od blisko 20 lat

Brytyjski monarcha Karol III złoży prawdopodobnie w kwietniu 2026 r. oficjalną wizytę w USA – poinformował w piątek „Times”, powołując się na źródło bliskie sprawie. W nadchodzącym roku, Stany Zjednoczone ma także odwiedzić, ale w innym terminie, syn króla, książę Walii William.

Wojna na Ukrainie obnażyła bezsilność projektu europejskiego superpaństwa tylko u nas
Wojna na Ukrainie obnażyła bezsilność projektu europejskiego superpaństwa

Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział w sobotę podczas rozmowy z dziennikarzami, że Ukraina potrzebuje silnych gwarancji bezpieczeństwa. Problem w tym, że te ostatnie mogą dać jedynie Stany Zjednoczone, ale wcale nie jest pewne, czy będą mogły i czy zechcą to uczynić.

Rosyjska gospodarka hamuje. Wzrost bliski zera, miliony na skraju ubóstwa z ostatniej chwili
Rosyjska gospodarka hamuje. Wzrost bliski zera, miliony na skraju ubóstwa

Po dwóch latach napędzania wzrostu wydatkami wojennymi rosyjska gospodarka wyraźnie wyhamowała. Dane pokazują stagnację, a jej skutki coraz mocniej uderzają w zwykłych obywateli.

Komunikat dla mieszkańców woj. małopolskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. małopolskiego

Świąteczni goście zaczęli wyjeżdżać z Zakopanego, a na ich miejsce przyjeżdżają turyści, którzy planują spędzić pod Tatrami Sylwestra. Wymiana turnusów spowodowała w sobotę duże utrudnienia w ruchu na popularnej Zakopiance oraz w samym Zakopanem.

Przyszłość Lewandowskiego w Barcelonie. Sprawa trafiła na okładkę Wiadomości
Przyszłość Lewandowskiego w Barcelonie. Sprawa trafiła na okładkę

Przyszłość Roberta Lewandowskiego w FC Barcelonie wciąż pozostaje otwarta i wzbudza coraz większe emocje w Hiszpanii.

REKLAMA

Trudno się rozstać z pałką antysemityzmu

Rozmowa Moniki Olejnik z Radosławem Sikorskim przywołuje odwieczny temat emocji, jakie budzą wzmianki o czyimś żydowskim pochodzeniu.
Radosław Sikorski
Radosław Sikorski / EPA/OLIVIER HOSLET Dostawca: PAP/EPA

Gdyby żona Sikorskiego była np. pochodzenia duńskiego, pytanie zadane przez Olejnik byłoby uznane za niedorzeczne. Gdy jest Amerykanką pochodzenia żydowskiego - uznane zostaje za skandaliczne. Czyste szaleństwo!

Wspomnienie o korzeniach greckich czy czeskich jest bez konsekwencji. Informacja o pochodzeniu niemieckim i rosyjskim może powodować, że jacyś widzowie delikatnie zastrzygą uszami, bo z tymi nacjami mieliśmy - mówiąc oględnie - wyjątkowo "trudne" relacje. Natomiast zwrócenie uwagi na pochodzenie żydowskie powoduje, że reakcje są co najmniej dziwne, "niezdrowe", zapanowuje krępująca wieloznaczność. I natychmiast pojawiają się absurdalne oskarżenia o antysemityzm. W Amsterdamie żydowscy kibice są masakrowani na ulicach, a w Polsce Monika Olejnik jest oskarżana o antysemityzm. Wiemy, że świat zwariował, ale żeby aż tak!

 

Jakie "insynuacje"?!

Sikorski i Olejnik zgodzili  się następnego dnia, że Polska nie jest krajem antysemitów. Tylko że Sikorski połączył to z zaatakowaniem Olejnik: "Wbrew insynuacji red. Olejnik nie jesteśmy krajem antysemitów". Jakie "insynuacje"? Przecież dziennikarka niczego takiego nie sugerowała. Jeżeli Polska nie jest krajem antysemitów (podzielam ten pogląd, choć istnieją enklawy), to jakie emocje sprawiają, że - po całkiem uzasadnionym pytaniu Olejnik - kandydat na kandydata na prezydenta wygłasza ciętą, błyskotliwą ripostę, wzburzony zrywa się z fotela i opuszcza studio bez rytualnego pożegnania? Skąd ta reakcja? Skąd te wyrazy solidarności z Anne Applebaum, jakby pytanie Olejnik ujawniało jakąś ponurą, wstydliwą tajemnicę? Skoro Polska nie jest antysemicka (a nie jest!), to jak wyjaśnić oburzenie na Monikę Olejnik? Przecież żydowskie pochodzenie to normalna sprawa. Ani wstyd, ani powód do dumy - rzecz neutralna. A żeby było jeszcze bardziej nielogicznie, to media przypomniały wypowiedź Anne Applebaum sprzed kilku lat, zawierającą cień pretensji do Agaty Dudy: "Jestem żydowskiego pochodzenia" - powiedziała Applebaum - "tak jak pierwsza dama, która nie chce o tym mówić, ale też jest." Czyli nie mówić o żydowskim pochodzeniu - niedobrze. A mówić - też niedobrze.
Ależ bałagan! Ależ brak logiki i konsekwencji! Szaleństwo!

W Polsce stosunek do żydowskiego pochodzenia jest wewnętrznie zawikłany jak nigdzie indziej, stąd to wieczne rozedrganie i histeria, gdy temat się pojawia. Dlaczego tak jest? Z czego to wynika?

 

To nie jest antysemityzm

W tym momencie musimy odejść daleko od rozmowy w "Kropce nad i" oraz "sprawy" Anne Applebaum. Istnieje cały splątany węzeł przyczyn - węzeł gordyjski historycznych zaszłości. Jednak najgłębszym pokładem, stanowiącym fundament świadomych i podświadomych emocji, jest odziedziczone po przodkach i istniejące głęboko w polskiej kulturze poczucie inności Żydów i - siłą rozpędu - ludzi o żydowskim pochodzeniu. To nie jest żadna nienawiść, żadna wrogość, to nie jest - bardzo mocno to podkreślam! - żaden antysemityzm. To coś całkiem innego: bardzo pierwotna emocja wynikająca z żydowskiej obcości. Uczucie nieporównywalne ze stosunkiem do żadnej innej grupy etnicznej (z jednym wyjątkiem: Romów).

 

Zachować tożsamość

Żydzi zawsze byli uważani za obcych. Dlaczego tak było? 

Odpowiedź jest prosta: byli uważani za obcych i traktowani jak obcy, bo byli obcy i programowo chcieli tacy pozostać. Żydowskie prawo religijne nakazywało im zachowanie swojej tożsamości, czyli - dla innych - obcości. Wymagało odseparowywania się od innych ludów. Do XIX wieku dotyczyło to wszystkich społeczności żydowskich, bo wszystkie podlegały religijnemu prawu. Odrębność ta dotyczyła języka, obyczaju, ubioru, zasad dietetycznych i wielu innych dziedzin życia. Była głęboka, szeroka. Trwała od zawsze. Później sytuacja powoli ulegała zmianie, reguły domagające się separacji obowiązywały nadal mocno religijnych. Mimo to, poczucie, że Żydzi są obcy, głęboko zakorzenione w polskiej świadomości, dotyczyło nawet tych, którzy odrzucali etniczną odrębność.

 

"Kadosz" czyli "oddzielony"

Religia nakazywała Żydom bycie "świętym ludem". Słowo określające "świętość" ("kedusza") pochodzi od słowa "kadosz" - "osobny", "oddzielony". Aby pozostawać "świętym" ludem, społeczności żydowskie musiały oddzielić się od swoich sąsiadów. Reguły koszerności (dietetyczne) były najistotniejszym narzędziem separacji od innych. 

W Talmudzie pojawia się pogląd, że gdyby Żydzi mogli jadać to samo, co ich nieżydowscy sąsiedzi, jadaliby razem, zaprzyjaźniali, co prowadziłoby do małżeństw. I wówczas Żydzi, jako religijna i etniczna mniejszość, szybko "rozpłynęliby" się w innych ludach.

Dzięki tym zakazom, rozległym i skomplikowanym, przez tysiąclecia - ocaleli jako "osobni".

 

Cena zachowania tożsamości

Cena była wysoka: postrzegano Żydów jako obcych, tajemniczych, a obcy nigdy nie są  - w żadnej kulturze - traktowani tak samo jak "swoi". Są traktowani inaczej, gorzej, co najmniej z podejrzliwością, nieufnie. I jest to, niestety, zjawisko naturalne. Jako naturalne, nie podlega ocenie etycznej tak jak nie podlegają jej zjawiska atmosferyczne: wiatr czy mróz. Oczywiście to, że coś jest naturalne, wcale nie oznacza, że jest dobre. Wiemy, że miarą człowieczeństwa jest to, jak traktuje się obcych. Nie sztuka traktować dobrze "swoich". Jednak do takiej etyki ludzkość dorasta wolno i z oporami.

Żydzi przez prawie 2000 lat żyli w diasporze. Po zburzeniu Świątyni Jerozolimskiej przez Rzymian w roku 70 n.e. rozproszyli się po świecie i nie byli u siebie aż do 1948 roku. Byli stale gośćmi, ale stanowczo nie chcieli być tacy jak gospodarze. To sprzyjało nieufności wobec nich, niechęci a także wrogości. 

W Polsce byli najdłużej i najliczniej. Ponieważ tu - w kraju relatywnej tolerancji - najpełniej i najswobodniej mogli pielęgnować swoją inność. I tak się działo. Dlatego właśnie w Polsce efekty ich "osobności" były i są najsilniejsze. 

Żydzi zniknęli - wymordowani przez niemieckich najeźdźców. Pamięć ich inności została. Obecnie, polską reakcję na tę obcość - kulturowo zakonserwowaną w zbiorowej podświadomości - uznaje się, jakże pochopnie i błędnie, za antysemityzm. Stąd wszelkie wzmianki o żydowskim pochodzeniu wywołują tak zdecydowane emocje. A to nie jest antysemityzm. To jest niemiłe, krępujące poczucie obcości.

 

Allosemityzm

Nie należy, broń Boże, rozumieć moich słów jako zrzucenia odpowiedzialności na Żydów za tragiczne konsekwencje, jakie ponosili w wyniku swojej odmienności.

Tu nie chodzi o to, czyja jest jakakolwiek wina, ale o wyjaśnienie przyczyn obiektywnych tych reakcji, które przejawiają się do dziś, a których korzenie tkwią w odległej i nieuświadamianej przeszłości. W fizycznie wspólnym, a kulturowo i mentalnie osobnym przebywaniu w tej części globu przez długie setki lat.

Dawno temu Artur Sandauer stworzył termin "allosemityzm", który pozwala uniknąć bezmyślnego, nieuzasadnionego używania pałki "antysemityzmu". Oznacza postrzeganie Żydów jako "innych" - egzotycznych, odmiennych. Uniemożliwia ono traktowanie ich po prostu jak traktuje się np. "zwyczajnych" Bułgarów lub Finów. Skłaniać może albo do niechęci, albo do fascynacji, ale przede wszystkim blokuje swobodną normalność.

 

Dziwne momenty

Nie istnieje powszechna świadomość źródła tych emocji, ale że one są obecne, przekonujemy się właśnie w takich dziwnych momentach, gdy minister spraw zagranicznych, w reakcji na pytanie, które wcale, ale to wcale nie jest obraźliwe, łapie je jak prezent - bo ustawia go w roli pokrzywdzonego - po czym opuszcza studio. I - co zadziwiające - nikt nie uważa, że zwariował. Choć nie wiadomo w gruncie rzeczy, o co mu dokładnie chodzi, widać, że właściwie rozegrał tę sytuację, bo pytanie zadane mu przez Monikę Olejnik uznawane jest przez wielu za przejaw antysemityzmu, a do KRRiT wpływają na nią skargi o "wykorzystywanie antysemickich stereotypów". Jak widać, z pałką "antysemityzmu" trudno się rozstać.

[Paweł Jędrzejewski jest publicystą Forum Żydów Polskich]



 

Polecane