"Jesteśmy w tragicznym momencie". Polskie lasy czeka katastrofa ekologiczna na niespotykaną skalę

„Społeczeństwo do końca nie ma świadomości, że jesteśmy w tragicznym momencie związanym z naszą własnością i z tym, do czego jesteśmy przywiązani” - mówił poseł Paweł Sałek w rozmowie z Magazynem Optyka Schumana. Polityk odniósł się również do pomysłów postawienia 2,5 tys. turbin wiatrowych w polskich lasach.
Las. Ilustracja poglądowa
Las. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

 - Polskie gospodarstwo leśne, zajmujące 1/3 kraju jest prowadzone do upadku i tu chodzi o upadek ekonomiczny związany z tym, aby coraz to kolejne tereny, które są w zarządzie państwowego gospodarstwa leśnego Lasy Państwowe wyłączać z użytkowania. To wyłączenie z użytkowania polega na tym, że w ramach wielkich haseł fałszywie pojmowanej ochrony przyrody doprowadza się do tego, że z kolejnych terenów, setek tysięcy hektarów, nie będą czerpane pożytki.

- ostrzegał Paweł Sałek. Wskazywał przy tym, że sprawa jest bardzo poważna dlatego, że pod tymi wielkimi, fałszywie pojmowanymi hasłami ochrony przyrody wywołuje się sytuację, w której poprzez czynnik ekonomiczny lasy nie będą mogły na siebie zarabiać, utrzymywać się, także płacić różnego rodzaju danin do skarbu państwa czy do samorządów. „Dojdzie do tego, że ta największa firma przyrodniczo-leśna w Unii Europejskiej upadnie” - nie krył obaw.

Paweł Sałek zwrócił uwagę, że owa firma przyrodniczo-leśna zajmuje się użytkowaniem, czyli również ochroną przyrody, od ponad stu lat.

- Ale u nas zrównoważona gospodarka leśna trwa od wieków. Proszę zauważyć, że jako Polacy potrafimy dbać o lasy, żyć z lasów, użytkować je i chronić.

- podkreślał dodając, iż „leśnicy są pierwszymi przyrodnikami w Polsce”. „To oni zakładali rezerwaty. To oni zakładali parki narodowe. To oni tworzyli pierwsze realnie ekologiczne organizacje pozarządowe. To oni dbają o tą przyrodę” - przypomniał.

- Dzisiaj, wskutek decyzji rządowych, bo takie decyzje rządowe są podjęte, poprzez działania kierownictwa resortu klimatu i środowiska wprowadza się nowe, pozaustawowe formy ochrony przyrody, które doprowadzą do tego, że nie będzie można korzystać w ten sposób z lasów, jaki znamy do tej pory. Chodzi tu o pozyskanie drewna, ale też nie tylko

- uświadamiał - „Jeżeli ministerstwo opowiada, że ma wielką ambicję stworzenia stu rezerwatów i jednocześnie mówi, że w rezerwatach będzie można zbierać grzyby, to jest fałsz, dlatego że zgodnie z ustawą o ochronie przyrody w rezerwacie czy w parku narodowym poruszamy się tylko po wyznaczonych ścieżkach” - prostował przekazy medialne.

 

Polscy leśnicy od 100 lat z sukcesem dbają o lasy

- Tych lasów w Europie nam wszyscy zazdroszczą. Formy zarządzania lasami nam zazdroszczą. Zazdroszczą nam zasobów przyrodniczych, które są wyśmienite poprzez to, że my użytkujemy te zasoby. Potrafimy je chronić, a jednocześnie czerpać z nich korzyści.

- wskazywał Sałek. Przypomniał jednocześnie, że w Polsce dzięki leśnikom jest sadzonych co roku pół miliarda drzew i nam tych lasów przybywa. Nie ma już możliwości kolejnych nasadzeń z tego względu, że Lasy nie mają miejsca, nie mają powierzchni, żeby ten las poszerzać.

- Od kilkunastu lat trwa potworny atak na środowisko leśników. Im się przypisuje łatkę niszczyciela przyrody, ich się pokazuje z siekierą i piłą mechaniczną, że to rzekomo oni niszczą tę przyrodę, że oni wycinają las, a oni prowadzą cały ekosystem leśny w ten sposób, aby on był odnawialny, cały czas zwiększał swoją zasobność i żeby nam wszystkim służył.

- alarmował.

Paweł Sałek zwrócił uwagę, że pieniądze na okłamywanie społeczeństwa, że prowadzenie zrównoważonej gospodarki leśnej jest szkodliwe oraz na niszczenie wizerunku polskiego leśnika, przychodziły z zewnątrz. „To było świadomie robione” - stwierdził.

 

Pozatraktatowe zawłaszczenie kompetencji

Odnosząc się do stanowiska Unii Europejskiej, która w zeszłym roku decyzją Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej uznała, że wycinki czy jakakolwiek ludzka ingerencja w las będzie traktowana jako jego niszczenie, Paweł Sałek powiedział:

- Tu jest paradoks, ale to jest chyba świadomie robione ze względu na to, że te państwa, które wskutek intensywnej eksploatacji swoich zasobów przyrodniczych, między innymi też rozbudowy dróg, kolei szybkiego ruchu, ogromnej industrializacji i urbanizacji swoich terenów potraciły swoje zasoby przyrodnicze, dzisiaj poprzez Komisję Europejską mówią Polakom o tym, jak mają chronić swoje cenne, istniejące i funkcjonujące zasoby przyrodnicze. To jest w ogóle jakiś absurd. Proszę pokazać mi lasy w Holandii, Hiszpanii, czy w innym kraju, jakie my mamy.

- Dzisiaj w Unii Europejskiej, pozatraktatowo, jest realizowana ogromna legislacja dotycząca leśnictwa, ale robione jest to poprzez ochronę przyrody. Powstaje wiele dokumentów, które ten rząd 13 grudnia z wielką ochotą realizuje, które wpływają na funkcjonowanie lasów polskich, które wpływają na 1/3 kraju i w pewien sposób nam odmawia się władztwa i zarządzania naszym majątkiem narodowym.

- ostrzegał. „Wyłączenie 20 proc. lasów z użytkowania, co zresztą jest zapisane w umowie koalicyjnej, stanowi problem, ponieważ nielegalne działania, które stosuje resort środowiska przekładają na praktykę dyspozycjami i poleceniami do dyrektora generalnego Lasów Państwowych, który też ponosi pewną odpowiedzialność za to, że nawet jeśli dostał polecenie na piśmie, które jest niezgodne z prawem, to powinien się zastanowić, czy je rzeczywiście realizować” - zaznaczył.

- Ta cała nasza struktura przyrodnicza, która została ukształtowana od dziesięcioleci, nagle w ciągu jednego roku, w ciągu kilku miesięcy jest niszczona w sposób dramatyczny.

- nie krył rozgoryczenia polityk.

 

Katastrofa ekologiczna

Sałek podkreślał, że wyłączenie 20 proc. powierzchni lasów z użytkowania jest to nic innego, jak tylko wywołanie sztucznej katastrofy ekologicznej.

- Ze względu na dyspozycje unijne, które dostajemy do kraju, a które ten rząd ochoczo realizuje, dyspozycje takie, że organizacje pozarządowe są w pełnym władztwie i de facto prowadzą działania w resorcie środowiska, dochodzi do niszczenia największego majątku narodowego, jaki Polacy posiadają.

- podsumował dodając, iż „naszym największym majątkiem jest nasza ziemia, lasy i to, co jest pod tymi lasami”.

- Jeżeli dojdzie do złamania tej struktury i formy organizacyjno-prawnej samofinansowania się państwowego gospodarstwa leśnego Lasy Państwowe, to w tym momencie trzeba będzie zastanawiać się, co zrobić z lasami: a może spółkę? A może lasy w granicach miast do samorządów i do starostw? A może spółki regionalne? A może oddzielić w ogóle ochronę przyrody od pozyskania drewna? Były takie pomysły. Na szczęście pan prezydent Andrzej Duda je zablokował.

- wyliczał Sałek. Dla niego jest oczywiste, że „jeżeli lasy nie będą miały pieniędzy na bieżące funkcjonowanie, to zacznie się dyskusja, jak je zreformować”. „Już dzisiaj w dyrekcji generalnej Lasów Państwowych prowadzi się optymalizację” - informował.

- Społeczeństwo do końca nie ma świadomości, że jesteśmy w tragicznym momencie związanym z naszą własnością i z tym, do czego jesteśmy przywiązani.

- przyznał Paweł Sałek. „Chodzi o to, aby doprowadzić Lasy Państwowe do upadku ekonomicznego pod wielkimi hasłami ochrony przyrody, wmawiając społeczeństwu, że to, co było do tej pory, to było źle, że dopiero ten rząd będzie chronił przyrodę, a to jest bzdura. Niszczy się to wszystko, czego nam zazdroszczą w całej Europie” - skonstatował.

Paweł Sałek poinformował, że jest wniosek o zwołanie ogólnokrajowego referendum ws. utrzymania struktury formalno-organizacyjno-prawnej Lasów Państwowych oraz o zachowanie strategicznego charakteru zasobów naturalnych i zaapelował o składanie pod nim podpisów.

 

2500 turbin wiatrowych stanie w polskich lasach?

Odnosząc się do pomysłu postawienia w polskich lasach 2500 turbin wiatrowych, Paweł Sałek zauważył:

- Jeśli miałoby powstać 2500 turbin na terenach lasów, to w takim układzie 6 turbin na jedno nadleśnictwo. Trzeba zapytać: jaki to będzie miało wpływ na przyrodę? Gdzie są te wszystkie organizacje pozarządowe, które tak bardzo podnosiły sprawę Białowieży, tego, że gdzieś jest robiony zrąb zupełny na niewielkiej powierzchni, że w lasach są używane maszyny leśne? Ja to pytanie zadaję i w Sejmie i w prasie i nikt się nie odzywa. Jeśli chodzi o ten durny pomysł wiatraków w lasach, to żadna z organizacji pozarządowych do tej pory tego nie skrytykowała.

„Co do wiatraków, to jest szalony pomysł i mam nadzieję, że Lasy się z tego wycofają. Przecież jaki będzie koszt środowiskowy! Trzeba wykopać fundament, zalać to betonem, zbrojenia, żelbetony, wielka kolumna, drogi dojazdowe, drogi ewakuacji, drogi przeciwpożarowe. To wszystko przecież musi być. Kompleksowa obsługa bieżąca, huk, jaki od tego powstaje. Do tego kwestia dzierżawy – tam jest taki zapis, że podobno my będziemy dzierżawić na 50 lat grunt. To, co to jest? Prywatyzacja lasów przez dzierżawę gruntu pod wiatraki?” - pytał retorycznie.

Problem rzeczywiście jest poważny, ponieważ postawienie w lasach farm wiatrowych doprowadziłoby do katastrofy ekologicznej na niespotykaną dotychczas skalę. Śmigła wiatraków zabijałyby ptaki, nietoperze i inne istoty latające, natomiast tony smarów wsiąkały w ziemię, zanieczyszczając ją w sposób trudny do rekultywacji. Do tego jeszcze dochodzą emitowane przez elektrownie wiatrowe infradźwięki, które oddziaływałyby negatywnie nie tylko na ludzi, ale i zwierzynę leśną – w zasadzie każdą żyjącą istotę. Problem powstałby również w sytuacji, gdyby doszło do pożaru takiego wiatraka, a przecież te są nierzadkie – wówczas doszłoby z pewnością do pożaru lasu. Pytanie, gdzie są w tym momencie ekolodzy, wydaje się rzeczywiście niezwykle zasadne.

[Autorka Anna Wiejak jest redaktor naczelną AWPE.pl]


 

POLECANE
Niemiecki gigant przegrywa z Japończykami historyczny kontrakt na okręty stealth dla Australii pilne
Niemiecki gigant przegrywa z Japończykami historyczny kontrakt na okręty stealth dla Australii

Koncern Thyssen-Krupp Marine Systems (TKMS) przegrał z japońskim gigantem Mitsubishi Heavy Industries walkę o wielomiliardowy kontrakt na budowę fregat dla australijskiej marynarki wojennej.

Działacz KO w Bytomiu spotkał się z Friedrichem Merzem, przywiózł szalik Oberschlesien z ostatniej chwili
Działacz KO w Bytomiu spotkał się z Friedrichem Merzem, przywiózł szalik "Oberschlesien"

Marek Tylikowski, działacz Koalicji Obywatelskiej i przewodniczący Mniejszości Niemieckiej w Bytomiu, spotkał się z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem. Podczas spotkania Tylikowski miał na sobie szalik z napisem „Beuthen” (czyli niemiecka nazwa Bytomia) oraz skrótem „O-S”, co może oznaczać Oberschlesien – Górny Śląsk po niemiecku. O Tylikowskim pisał w ubiegłym roku serwis "Niezależna" twierdząc, że "to były członek ekstremistycznej niemieckiej organizacji, który obrażał powstańców śląskich, a w Bytomiu odsłaniał tablicę ufundowaną przez działaczy neonazistowskiej niemieckiej młodzieżówki".

Ruchniewicz traci stanowisko w MSZ. Jest komunikat z ostatniej chwili
Ruchniewicz traci stanowisko w MSZ. Jest komunikat

MSZ poinformowało we wtorek wieczorem, że zlikwidowane zostało stanowisko pełnomocnika MSZ do spraw polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej, które obejmował prof. Krzysztof Ruchniewicz.

Trzeba mieć pamięć dobrą, ale.... Kaczyński odpowiada Mentzenowi z ostatniej chwili
"Trzeba mieć pamięć dobrą, ale...". Kaczyński odpowiada Mentzenowi

Jarosław Kaczyński odniósł się do wideo, w którym lider partii Konfederacja nazwał go "politycznym gangsterem". – W polityce trzeba mieć pamięć dobrą, ale krótką – powiedział prezes PiS.

Znany poseł odchodzi z Polski 2050 z ostatniej chwili
Znany poseł odchodzi z Polski 2050

Tomasz Zimoch poinformował, że odszedł z klubu parlamentarnego Polska 2050 i został posłem niezrzeszonym. Jak poinformował, decyzję podjął w związku z działaniami marszałka Sejmu, lidera Polski 2050 Szymona Hołowni.

Po Putinie w Rosji zostanie pustynia tylko u nas
Po Putinie w Rosji zostanie pustynia

Skoro w Rosji cała para (i większość kasy) idzie w wojnę z Ukrainą, zbrojenia do wojny z NATO i wzmacnianie wykazującego coraz więcej cech totalitarnych autorytarnego reżimu, to na resztę „dienieg niet!”. Zwłaszcza na politykę społeczną.

Trzęsienie ziemi w USA z ostatniej chwili
Trzęsienie ziemi w USA

Trzęsienie ziemi o magnitudzie 2,7 nawiedziło we wtorek rejon Nowego Jorku i New Jersey. Według danych Amerykańskiej Służby Geologicznej (USGS) wstrząs wystąpił o godz. 12.11 czasu lokalnego (godz. 18.11 w Polsce) w miejscowości Hillsdale w stanie New Jersey. Jego epicentrum znajdowało się na głębokości około 12 kilometrów.

Żurek w TVN: Jeśli tego nie zrobimy, wylądujemy na emigracji, albo w więzieniach z ostatniej chwili
Żurek w TVN: Jeśli tego nie zrobimy, wylądujemy na emigracji, albo w więzieniach

- Albo spróbujemy teraz dotrzeć do społeczeństwa, zreformować sądy, albo nie znajdziemy sobie miejsca w tym kraju i będziemy musieli ratować się emigracją lub wylądujemy w więzieniach - mówił nowy minister sprawiedliwości Waldemar Żurek w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w "Faktach po faktach" TVN24.

Pomoc psychologiczna dla nastolatków bez zgody rodziców. Andrzej Duda podjął decyzję z ostatniej chwili
Pomoc psychologiczna dla nastolatków bez zgody rodziców. Andrzej Duda podjął decyzję

Prezydent Andrzej Duda poinformował we wtorek, że kieruje do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej ustawę o pomocy psychologa dla osób po 13. roku życia bez zgody opiekuna.

Niemiecka propaganda już wykorzystuje gdańską wystawę Nasi chłopcy z ostatniej chwili
Niemiecka propaganda już wykorzystuje gdańską wystawę "Nasi chłopcy"

Wystawa o żołnierzach III Rzeszy z terenów Pomorza Gdańskiego nazwana ''Nasi chłopcy'' wywołała ogromne oburzenie. Niemiecki dziennik "FAZ" w artykule "Polscy żołnierze Hitlera" pisze jednak, że wystawa "nie podoba się politykom takim jak Andrzej Duda czy Jarosław Kaczyński".

REKLAMA

"Jesteśmy w tragicznym momencie". Polskie lasy czeka katastrofa ekologiczna na niespotykaną skalę

„Społeczeństwo do końca nie ma świadomości, że jesteśmy w tragicznym momencie związanym z naszą własnością i z tym, do czego jesteśmy przywiązani” - mówił poseł Paweł Sałek w rozmowie z Magazynem Optyka Schumana. Polityk odniósł się również do pomysłów postawienia 2,5 tys. turbin wiatrowych w polskich lasach.
Las. Ilustracja poglądowa
Las. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

 - Polskie gospodarstwo leśne, zajmujące 1/3 kraju jest prowadzone do upadku i tu chodzi o upadek ekonomiczny związany z tym, aby coraz to kolejne tereny, które są w zarządzie państwowego gospodarstwa leśnego Lasy Państwowe wyłączać z użytkowania. To wyłączenie z użytkowania polega na tym, że w ramach wielkich haseł fałszywie pojmowanej ochrony przyrody doprowadza się do tego, że z kolejnych terenów, setek tysięcy hektarów, nie będą czerpane pożytki.

- ostrzegał Paweł Sałek. Wskazywał przy tym, że sprawa jest bardzo poważna dlatego, że pod tymi wielkimi, fałszywie pojmowanymi hasłami ochrony przyrody wywołuje się sytuację, w której poprzez czynnik ekonomiczny lasy nie będą mogły na siebie zarabiać, utrzymywać się, także płacić różnego rodzaju danin do skarbu państwa czy do samorządów. „Dojdzie do tego, że ta największa firma przyrodniczo-leśna w Unii Europejskiej upadnie” - nie krył obaw.

Paweł Sałek zwrócił uwagę, że owa firma przyrodniczo-leśna zajmuje się użytkowaniem, czyli również ochroną przyrody, od ponad stu lat.

- Ale u nas zrównoważona gospodarka leśna trwa od wieków. Proszę zauważyć, że jako Polacy potrafimy dbać o lasy, żyć z lasów, użytkować je i chronić.

- podkreślał dodając, iż „leśnicy są pierwszymi przyrodnikami w Polsce”. „To oni zakładali rezerwaty. To oni zakładali parki narodowe. To oni tworzyli pierwsze realnie ekologiczne organizacje pozarządowe. To oni dbają o tą przyrodę” - przypomniał.

- Dzisiaj, wskutek decyzji rządowych, bo takie decyzje rządowe są podjęte, poprzez działania kierownictwa resortu klimatu i środowiska wprowadza się nowe, pozaustawowe formy ochrony przyrody, które doprowadzą do tego, że nie będzie można korzystać w ten sposób z lasów, jaki znamy do tej pory. Chodzi tu o pozyskanie drewna, ale też nie tylko

- uświadamiał - „Jeżeli ministerstwo opowiada, że ma wielką ambicję stworzenia stu rezerwatów i jednocześnie mówi, że w rezerwatach będzie można zbierać grzyby, to jest fałsz, dlatego że zgodnie z ustawą o ochronie przyrody w rezerwacie czy w parku narodowym poruszamy się tylko po wyznaczonych ścieżkach” - prostował przekazy medialne.

 

Polscy leśnicy od 100 lat z sukcesem dbają o lasy

- Tych lasów w Europie nam wszyscy zazdroszczą. Formy zarządzania lasami nam zazdroszczą. Zazdroszczą nam zasobów przyrodniczych, które są wyśmienite poprzez to, że my użytkujemy te zasoby. Potrafimy je chronić, a jednocześnie czerpać z nich korzyści.

- wskazywał Sałek. Przypomniał jednocześnie, że w Polsce dzięki leśnikom jest sadzonych co roku pół miliarda drzew i nam tych lasów przybywa. Nie ma już możliwości kolejnych nasadzeń z tego względu, że Lasy nie mają miejsca, nie mają powierzchni, żeby ten las poszerzać.

- Od kilkunastu lat trwa potworny atak na środowisko leśników. Im się przypisuje łatkę niszczyciela przyrody, ich się pokazuje z siekierą i piłą mechaniczną, że to rzekomo oni niszczą tę przyrodę, że oni wycinają las, a oni prowadzą cały ekosystem leśny w ten sposób, aby on był odnawialny, cały czas zwiększał swoją zasobność i żeby nam wszystkim służył.

- alarmował.

Paweł Sałek zwrócił uwagę, że pieniądze na okłamywanie społeczeństwa, że prowadzenie zrównoważonej gospodarki leśnej jest szkodliwe oraz na niszczenie wizerunku polskiego leśnika, przychodziły z zewnątrz. „To było świadomie robione” - stwierdził.

 

Pozatraktatowe zawłaszczenie kompetencji

Odnosząc się do stanowiska Unii Europejskiej, która w zeszłym roku decyzją Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej uznała, że wycinki czy jakakolwiek ludzka ingerencja w las będzie traktowana jako jego niszczenie, Paweł Sałek powiedział:

- Tu jest paradoks, ale to jest chyba świadomie robione ze względu na to, że te państwa, które wskutek intensywnej eksploatacji swoich zasobów przyrodniczych, między innymi też rozbudowy dróg, kolei szybkiego ruchu, ogromnej industrializacji i urbanizacji swoich terenów potraciły swoje zasoby przyrodnicze, dzisiaj poprzez Komisję Europejską mówią Polakom o tym, jak mają chronić swoje cenne, istniejące i funkcjonujące zasoby przyrodnicze. To jest w ogóle jakiś absurd. Proszę pokazać mi lasy w Holandii, Hiszpanii, czy w innym kraju, jakie my mamy.

- Dzisiaj w Unii Europejskiej, pozatraktatowo, jest realizowana ogromna legislacja dotycząca leśnictwa, ale robione jest to poprzez ochronę przyrody. Powstaje wiele dokumentów, które ten rząd 13 grudnia z wielką ochotą realizuje, które wpływają na funkcjonowanie lasów polskich, które wpływają na 1/3 kraju i w pewien sposób nam odmawia się władztwa i zarządzania naszym majątkiem narodowym.

- ostrzegał. „Wyłączenie 20 proc. lasów z użytkowania, co zresztą jest zapisane w umowie koalicyjnej, stanowi problem, ponieważ nielegalne działania, które stosuje resort środowiska przekładają na praktykę dyspozycjami i poleceniami do dyrektora generalnego Lasów Państwowych, który też ponosi pewną odpowiedzialność za to, że nawet jeśli dostał polecenie na piśmie, które jest niezgodne z prawem, to powinien się zastanowić, czy je rzeczywiście realizować” - zaznaczył.

- Ta cała nasza struktura przyrodnicza, która została ukształtowana od dziesięcioleci, nagle w ciągu jednego roku, w ciągu kilku miesięcy jest niszczona w sposób dramatyczny.

- nie krył rozgoryczenia polityk.

 

Katastrofa ekologiczna

Sałek podkreślał, że wyłączenie 20 proc. powierzchni lasów z użytkowania jest to nic innego, jak tylko wywołanie sztucznej katastrofy ekologicznej.

- Ze względu na dyspozycje unijne, które dostajemy do kraju, a które ten rząd ochoczo realizuje, dyspozycje takie, że organizacje pozarządowe są w pełnym władztwie i de facto prowadzą działania w resorcie środowiska, dochodzi do niszczenia największego majątku narodowego, jaki Polacy posiadają.

- podsumował dodając, iż „naszym największym majątkiem jest nasza ziemia, lasy i to, co jest pod tymi lasami”.

- Jeżeli dojdzie do złamania tej struktury i formy organizacyjno-prawnej samofinansowania się państwowego gospodarstwa leśnego Lasy Państwowe, to w tym momencie trzeba będzie zastanawiać się, co zrobić z lasami: a może spółkę? A może lasy w granicach miast do samorządów i do starostw? A może spółki regionalne? A może oddzielić w ogóle ochronę przyrody od pozyskania drewna? Były takie pomysły. Na szczęście pan prezydent Andrzej Duda je zablokował.

- wyliczał Sałek. Dla niego jest oczywiste, że „jeżeli lasy nie będą miały pieniędzy na bieżące funkcjonowanie, to zacznie się dyskusja, jak je zreformować”. „Już dzisiaj w dyrekcji generalnej Lasów Państwowych prowadzi się optymalizację” - informował.

- Społeczeństwo do końca nie ma świadomości, że jesteśmy w tragicznym momencie związanym z naszą własnością i z tym, do czego jesteśmy przywiązani.

- przyznał Paweł Sałek. „Chodzi o to, aby doprowadzić Lasy Państwowe do upadku ekonomicznego pod wielkimi hasłami ochrony przyrody, wmawiając społeczeństwu, że to, co było do tej pory, to było źle, że dopiero ten rząd będzie chronił przyrodę, a to jest bzdura. Niszczy się to wszystko, czego nam zazdroszczą w całej Europie” - skonstatował.

Paweł Sałek poinformował, że jest wniosek o zwołanie ogólnokrajowego referendum ws. utrzymania struktury formalno-organizacyjno-prawnej Lasów Państwowych oraz o zachowanie strategicznego charakteru zasobów naturalnych i zaapelował o składanie pod nim podpisów.

 

2500 turbin wiatrowych stanie w polskich lasach?

Odnosząc się do pomysłu postawienia w polskich lasach 2500 turbin wiatrowych, Paweł Sałek zauważył:

- Jeśli miałoby powstać 2500 turbin na terenach lasów, to w takim układzie 6 turbin na jedno nadleśnictwo. Trzeba zapytać: jaki to będzie miało wpływ na przyrodę? Gdzie są te wszystkie organizacje pozarządowe, które tak bardzo podnosiły sprawę Białowieży, tego, że gdzieś jest robiony zrąb zupełny na niewielkiej powierzchni, że w lasach są używane maszyny leśne? Ja to pytanie zadaję i w Sejmie i w prasie i nikt się nie odzywa. Jeśli chodzi o ten durny pomysł wiatraków w lasach, to żadna z organizacji pozarządowych do tej pory tego nie skrytykowała.

„Co do wiatraków, to jest szalony pomysł i mam nadzieję, że Lasy się z tego wycofają. Przecież jaki będzie koszt środowiskowy! Trzeba wykopać fundament, zalać to betonem, zbrojenia, żelbetony, wielka kolumna, drogi dojazdowe, drogi ewakuacji, drogi przeciwpożarowe. To wszystko przecież musi być. Kompleksowa obsługa bieżąca, huk, jaki od tego powstaje. Do tego kwestia dzierżawy – tam jest taki zapis, że podobno my będziemy dzierżawić na 50 lat grunt. To, co to jest? Prywatyzacja lasów przez dzierżawę gruntu pod wiatraki?” - pytał retorycznie.

Problem rzeczywiście jest poważny, ponieważ postawienie w lasach farm wiatrowych doprowadziłoby do katastrofy ekologicznej na niespotykaną dotychczas skalę. Śmigła wiatraków zabijałyby ptaki, nietoperze i inne istoty latające, natomiast tony smarów wsiąkały w ziemię, zanieczyszczając ją w sposób trudny do rekultywacji. Do tego jeszcze dochodzą emitowane przez elektrownie wiatrowe infradźwięki, które oddziaływałyby negatywnie nie tylko na ludzi, ale i zwierzynę leśną – w zasadzie każdą żyjącą istotę. Problem powstałby również w sytuacji, gdyby doszło do pożaru takiego wiatraka, a przecież te są nierzadkie – wówczas doszłoby z pewnością do pożaru lasu. Pytanie, gdzie są w tym momencie ekolodzy, wydaje się rzeczywiście niezwykle zasadne.

[Autorka Anna Wiejak jest redaktor naczelną AWPE.pl]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe