Marcin Wątrobiński: Donald Tusk - polityk "tłiterowej" prowokacji

Czy to skuteczne?
Na pewno było. Słynna "przykra sprawa" była majstersztykiem, który do dziś dnia przysłonił słowo "przepraszam" dla obywateli oraz wyciągnięcie konsekwencji wobec "uczestników" biesiad w warszawskich restauracjach. Od tego "sukcesu" Donald Tusk jakby zintensyfikował swoją obecność w mediach społecznościowych. Wykorzystywał to w swojej aktywności jako Premier, a potem już jako Przewodniczący Rady Europejskiej, ale jednocześnie nieformalny lider "totalnej opozycji" w Polsce. Taka "tłiterowa" dyplomacja 140 znaków, które potem stawały się polem do wielotygodniowych dziennikarskich oraz politycznych dyskusji.
Odnoszę jednak wrażenie, że obecnie z miesiąca na miesiąc skuteczność takiej "polityki" maleje. Dlaczego? Bo to jednak nie jest poważne.
Ostatni "tłit" Donalda Tuska o "alarmie" oraz "realizacji przez rząd polityki Kremla" jest już parodią. Parodią wieloletniej strategii Donalda Tuska dotyczącej "straszenia PiS".
I o ile można byłoby wybaczyć takie słowa w ferworze wywiadu telewizyjnego na żywo, o tyle w "słowie pisanym" już nie. Widać, że odległość pomiędzy Brukselą i Warszawą skutecznie wpłynęło na utratę "politycznego węchu" przez tak potężnego niegdyś polskiego polityka.
Mam nadzieję, że to już epilog takiej "polityki tłiterowej prowokacji". Potrzebna nam poważnych polityków, a nie wyrachowanych "macherów" ludzkich emocji.

![Droga S7 całkowicie zablokowana. „Stoimy od godzin, nie mamy jedzenia ani picia” [WIDEO]](https://www.tysol.pl/imgcache/360x250/c/uploads/news/151858/17671318321c632a78bc631809737a0b.jpg)


