Marian Panic: Coraz bliżej mi do przekonania, że artystom należy zakazać wypowiadania się o polityce

"Gdy istniał ZSRR, polscy komuniści mieli punkt odniesienia. Dziś jest to także Kreml, mimo antyrosyjskiej retoryki. Polski minister spraw zagranicznych zapowiada, że nie wpuści Ukraińców, którzy mu się nie podobają, gdyż odezwała się w nim polska imperialna duma, która - czy tego chcecie, czy nie - jest karykaturą rosyjskiej imperialnej dumy: możemy być osamotnieni, możemy być peryferiami świata - byleby się nas bali. Polski nikt się nie boi, ale polska trauma narodowa nie chce tego przyznać, więc lubi podkreślać, co też Polska nie dała światu."
(...)
Żaden Ukrainiec nie każe wam posypywać głowy popiołem i uczyć dzieci, że byliście kolonizatorami wschodu, że do wojny na polskiej Ukrainie był najwyższy poziom analfabetyzmu w skali całej Europy, ubóstwo jak w średniowieczu, wykluczenie socjalne, narodowy ucisk. A Polacy chcą nam dyktować, jak mamy traktować własną historię.
(...)
Kiedyś na Ukrainie dominowało przekonanie, że tam, za zachodnią granicą mamy przyjaciół. Gdy czeski prezydent stał się ulubieńcem Moskwy, wciąż jeszcze wszyscy myśleli: "Milos Zeman to nie całe Czechy". O Czechach można wciąż tak myśleć, ale o Polsce - nie. Coraz mniej Ukraińców mówi: "ta władza to nie cała Polska". Teraz dominuje częściej inna myśl: "Czego, do diabła, od nas chcecie?! Na co sobie pozwalacie?!" Tak kończy się zdradzona miłość. Ból pamięci przekształca się w teraźniejszość, stara rana zaczyna znów krwawić."
(...)
- źródło: zbruc.eu
Marian Panic