"Będzie tam tkwić do wiosny". Wjechali samochodem do przerębla na Śniardwach

Około 900 metrów od brzegu jeziora Śniardwy na wysokości wsi Nowe Guty pod samochodem osobowym załamał się lód. Kierowca i pasażer samodzielnie opuścili pojazd i dotarli na ląd. Nie wiadomo kiedy auto zostanie wyciągnięte, niewykluczone, że będzie tkwiło w jeziorze do wiosny.
Śniardwy
Śniardwy / fot. Mazurska Służba Ratownicza

Z ciemnego samochodu, którym w niedzielę dwóch mężczyzn jeździło po lodzie na jeziorze Śniardwy, wystaje już tylko bagażnik i część tylnych drzwi. Reszta auta jest pod lodem. Na miejsce udali się policjanci z Pisza, którzy nieoficjalnie, z internetu, dowiedzieli się o tej sytuacji. Mazurska Służba Ratownicza w Okartowie co kilka godzin patroluje okolicę. O tym, co się dzieje na lodzie ratowników informują też mieszkańcy Nowych Gut.

"Właściciel samochodu nie poprosił nas o pomoc. Gdyby to zrobił, za akcję wyciągania tego auta musiałby zapłacić kilka tysięcy złotych" 

– powiedział kierownik Stacji Mazurskiej Służby Ratowniczej w Okartowie Stefan Świderski. Dodał, że nawet jeśli właściciel poprosiłby ratowników o pomoc, to ci "mocno by się zastanowili".

"Będzie tam tkwić do wiosny". Wjechali samochodem do przerębla Śniardwach

"Tam, gdzie tkwi to auto, jest oparzelina, lód ma ok. 11 cm grubości. To sytuacja niebezpieczna dla naszych ratowników. Takie samochody tkwiące pod lodem wyciągamy przy pomocy wyciągarki, nasze auto kotwiczymy w lodzie i wyciągarką wciągamy drugi samochód. W tym momencie nie mamy do czego naszego auta zakotwiczyć, lód jest zbyt kruchy" 

– powiedział Świderski.

Z ustaleń ratowników wodnych z Okartowa wynika, że dwóch mężczyzn jeździło w niedzielę po lodzie. Świadkowie widzieli, jak auto jeździło najpierw wzdłuż trzcin, a następnie wyjechało dalej na jezioro, wjechało na oparzelinę, tj. cieńszy lód, który można rozpoznać po innym kolorze niż reszta tafli, i tam lód się załamał. 

Samodzielnie wyszli z pojazdu

Kierowca i pasażer o własnych siłach wysiedli z samochodu i zostawili auto w przeręblu. Nie wiadomo, czy z silnika lub baku wyciekają do wody płyny eksploatacyjne, olej czy benzyna.

W miejscu, gdzie utknął samochód, jezioro ma 2-2,5 metra głębokości.

Ratownicy zauważyli, że samochód nie ma na oponach kolców, które mogłyby pomóc w ucieczce z zagrożonego obszaru w początkowej fazie pękania lodu.

Ponieważ ani świadkowie, ani właściciel auta nie złożyli w tej sprawie oficjalnego zawiadomienia, nie wiadomo, co będzie dalej z zatopionym autem. 

"Może tam tkwić, aż lód na jeziorze się stopi" 

– ocenił Świderski i dodał, że jak samochód zatonie, wówczas ratownicy przepchają go po dnie na brzeg.

Będzie tam tkwić aż do wiosny

Rzecznik prasowy warmińsko-mazurskiej straży pożarnej Grzegorz Różański powiedział, że zatopione auto można wydobyć też przy pomocy poduszek powietrznych. Każda z tych akcji jest kosztowna i właściciel będzie musiał za nią zapłacić.

"Pamiętam kiedyś podobne zdarzenie z okolic Ostródy, gdy auto tkwiło pod lodem do wiosny i wyciągano je, gdy stopniał lód na jeziorze" 

– dodał Różański.

Grubość lodu na Śniardwach wynosi od 14 do 17 cm, miejscami jest ponad 20 cm, ale tam lód jest warstwowy, tzn., że między taflami jest woda, co czyni te miejsca bardziej niebezpiecznymi.

Śniardwy to największe polskie jezioro. Ma 113,8 km kw. To jezioro płytkie i z duża ilością tkwiących pod wodą kamieni.


 

POLECANE
Gazprom nie zapłacił ogromnej kary. UOKiK znalazł sposób z ostatniej chwili
Gazprom nie zapłacił ogromnej kary. UOKiK znalazł sposób

Batalia Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z Gazpromem o 174,5 mln zł zasądzonych Polsce przyjęła niezwykle ciekawy obrót. Jak informuje w czwartek "Puls Biznesu", prezes UOKiK znalazł sposób na wyegzekwowanie należnej kwoty.

Znikają kolejne porodówki. Tym razem w Małopolsce z ostatniej chwili
Znikają kolejne porodówki. Tym razem w Małopolsce

Trzy małopolskie szpitale zakończyły w tym roku działalność oddziałów położniczych, a od początku 2026 r. zamknięcie porodówki zapowiedziała kolejna placówka – wynika z informacji przekazanych PAP przez małopolski NFZ. Wiąże się to ze spadającą liczbą porodów.

Media: Koalicja może stracić większość w Sejmie z ostatniej chwili
Media: Koalicja może stracić większość w Sejmie

Wewnętrzna wojna o przywództwo w Polsce 2050 może wywrócić sejmową arytmetykę. Jeśli dojdzie do rozłamu po wygranej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, koalicja rządząca ryzykuje utratę większości – donosi w czwartek Onet.

Złe wieści dla Donalda Tuska. Jest sondaż z ostatniej chwili
Złe wieści dla Donalda Tuska. Jest sondaż

52,8 proc. ankietowanych w sondażu UCE Research dla Onetu uważa, że rząd Donalda Tuska nie realizuje swoich obietnic wyborczych.

Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego

We wtorek 9 grudnia 2025 r. Katowice Airport obsłużyło siedmiomilionowego pasażera – poinformowało w komunikacie Katowice Airport – Port lotniczy Katowice-Pyrzowice

Znany rosyjski naukowiec zatrzymany w Polsce z ostatniej chwili
Znany rosyjski naukowiec zatrzymany w Polsce

Wysoko postawiony przedstawiciel muzeum Ermitaż w Petersburgu Aleksandr B. został zatrzymany w Polsce przez ABW – poinformowała w czwartek rozgłośnia RMF FM.

Szpital musiał zaplanować w budżecie projektu działania na rzecz środowisk LGBT+ z ostatniej chwili
Szpital musiał zaplanować w budżecie projektu działania na rzecz środowisk LGBT+

Taki był warunek skorzystania ze środków unijnych. Unia Europejska, chociaż sprawy światopoglądowe należą do prerogatyw państw członkowskich, forsuje lewicową agendę bez oglądania się na skutki.

Karol Nawrocki przybył na Łotwę, gdzie spotka się z prezydentem Rinkeviczsem z ostatniej chwili
Karol Nawrocki przybył na Łotwę, gdzie spotka się z prezydentem Rinkeviczsem

Prezydent Karol Nawrocki w środę wieczorem przybył na Łotwę; w czwartek w Rydze spotka się z prezydentem tego kraju Edgarsem Rinkeviczsem i premier Eviką Siliną. Nawrocki odwiedzi też polskich żołnierzy stacjonujących w bazie wojskowej Adażi.

Sekielski, Polaszczyk i cisza po fałszywych zeznaniach tylko u nas
Sekielski, Polaszczyk i cisza po fałszywych zeznaniach

Rząd Donalda Tuska nie może pogodzić się z porażką w sprawie ustawy o rynku kryptowalut. Najpierw było weto, potem jego utrzymanie przez posłów w Sejmie, a dziś — próba przegłosowania tego samego projektu jeszcze raz. Z uporem, który nie świadczy o determinacji, lecz o politycznej desperacji.

Merz do Trumpa: Jeśli nie Europa, to niech Niemcy będą twoim partnerem gorące
Merz do Trumpa: "Jeśli nie Europa, to niech Niemcy będą twoim partnerem"

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz powiedział we wtorek, że niektóre elementy nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego administracji USA są "fatalne z punktu widzenia Europy".

REKLAMA

"Będzie tam tkwić do wiosny". Wjechali samochodem do przerębla na Śniardwach

Około 900 metrów od brzegu jeziora Śniardwy na wysokości wsi Nowe Guty pod samochodem osobowym załamał się lód. Kierowca i pasażer samodzielnie opuścili pojazd i dotarli na ląd. Nie wiadomo kiedy auto zostanie wyciągnięte, niewykluczone, że będzie tkwiło w jeziorze do wiosny.
Śniardwy
Śniardwy / fot. Mazurska Służba Ratownicza

Z ciemnego samochodu, którym w niedzielę dwóch mężczyzn jeździło po lodzie na jeziorze Śniardwy, wystaje już tylko bagażnik i część tylnych drzwi. Reszta auta jest pod lodem. Na miejsce udali się policjanci z Pisza, którzy nieoficjalnie, z internetu, dowiedzieli się o tej sytuacji. Mazurska Służba Ratownicza w Okartowie co kilka godzin patroluje okolicę. O tym, co się dzieje na lodzie ratowników informują też mieszkańcy Nowych Gut.

"Właściciel samochodu nie poprosił nas o pomoc. Gdyby to zrobił, za akcję wyciągania tego auta musiałby zapłacić kilka tysięcy złotych" 

– powiedział kierownik Stacji Mazurskiej Służby Ratowniczej w Okartowie Stefan Świderski. Dodał, że nawet jeśli właściciel poprosiłby ratowników o pomoc, to ci "mocno by się zastanowili".

"Będzie tam tkwić do wiosny". Wjechali samochodem do przerębla Śniardwach

"Tam, gdzie tkwi to auto, jest oparzelina, lód ma ok. 11 cm grubości. To sytuacja niebezpieczna dla naszych ratowników. Takie samochody tkwiące pod lodem wyciągamy przy pomocy wyciągarki, nasze auto kotwiczymy w lodzie i wyciągarką wciągamy drugi samochód. W tym momencie nie mamy do czego naszego auta zakotwiczyć, lód jest zbyt kruchy" 

– powiedział Świderski.

Z ustaleń ratowników wodnych z Okartowa wynika, że dwóch mężczyzn jeździło w niedzielę po lodzie. Świadkowie widzieli, jak auto jeździło najpierw wzdłuż trzcin, a następnie wyjechało dalej na jezioro, wjechało na oparzelinę, tj. cieńszy lód, który można rozpoznać po innym kolorze niż reszta tafli, i tam lód się załamał. 

Samodzielnie wyszli z pojazdu

Kierowca i pasażer o własnych siłach wysiedli z samochodu i zostawili auto w przeręblu. Nie wiadomo, czy z silnika lub baku wyciekają do wody płyny eksploatacyjne, olej czy benzyna.

W miejscu, gdzie utknął samochód, jezioro ma 2-2,5 metra głębokości.

Ratownicy zauważyli, że samochód nie ma na oponach kolców, które mogłyby pomóc w ucieczce z zagrożonego obszaru w początkowej fazie pękania lodu.

Ponieważ ani świadkowie, ani właściciel auta nie złożyli w tej sprawie oficjalnego zawiadomienia, nie wiadomo, co będzie dalej z zatopionym autem. 

"Może tam tkwić, aż lód na jeziorze się stopi" 

– ocenił Świderski i dodał, że jak samochód zatonie, wówczas ratownicy przepchają go po dnie na brzeg.

Będzie tam tkwić aż do wiosny

Rzecznik prasowy warmińsko-mazurskiej straży pożarnej Grzegorz Różański powiedział, że zatopione auto można wydobyć też przy pomocy poduszek powietrznych. Każda z tych akcji jest kosztowna i właściciel będzie musiał za nią zapłacić.

"Pamiętam kiedyś podobne zdarzenie z okolic Ostródy, gdy auto tkwiło pod lodem do wiosny i wyciągano je, gdy stopniał lód na jeziorze" 

– dodał Różański.

Grubość lodu na Śniardwach wynosi od 14 do 17 cm, miejscami jest ponad 20 cm, ale tam lód jest warstwowy, tzn., że między taflami jest woda, co czyni te miejsca bardziej niebezpiecznymi.

Śniardwy to największe polskie jezioro. Ma 113,8 km kw. To jezioro płytkie i z duża ilością tkwiących pod wodą kamieni.



 

Polecane