Związki i pracodawcy twardo przeciwko emerytalnym kominom – ale bez OPZZ

Dwie reprezentatywne centrale związkowe i organizacje pracodawców podpisały 21 listopada wspólne stanowisko, w którym sprzeciwiają się likwidacji górnego limitu dochodów, od którego potrąca się składki na ZUS, czyli tzw. 30-krotności. Porozumienia nie podpisało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych.
/ www.pexels.com
Tym samym, jako jedyna z reprezentatywnych centrali związkowych, OPZZ poparło propozycję rządu likwidującą 30-krotność. Innego zdania były dwie pozostałe centrale związkowe: NSZZ „Solidarność” i Forum Związków Zawodowych.

Pod wspólnym stanowiskiem brakuje też podpisu Związku Rzemiosła Polskiego, który jednak poinformował, że w pełni je popiera. Jak wyjaśniła ekspertka tej organizacji Bogna Nowak-Turowiecka „brak podpisu ZRP  wynika jedynie ze względów organizacyjnych i przekazana została prośba o jego uzupełnienie”.

Pod popularnym stwierdzeniem „30-krotność” kryje się obowiązująca obecnie zasada, zgodnie z którą, roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w danym roku kalendarzowym nie może być wyższa od kwoty odpowiadającej 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce na dany rok. W 2017 roku kwota ta wynosi 127 tys. 890 zł.  Dalej już składek się nie płaci. Rządowy projekt przewiduje zniesienie tego limitu.

Dziś korzystają z niego osoby zatrudnione na etatach o najwyższych dochodach. Ale ma ono również swoją drugą stronę. Wysokość emerytur jest bowiem ograniczona. Likwidacja tzw. 30-krotności, będzie oznaczała jednoczesną likwidację górnej granicy świadczeń i prowadziła do tzw. kominów emerytalnych.

I tego dotyczy merytoryczna strona sporu. Zmiana bez wątpienia ma bowiem charakter systemowy i wywoła poważne skutki w sferze ubezpieczeń społecznych, w samorządzie terytorialnym, NFZ, u pracodawców, w kieszeniach części pracowników. Ok. 350 tys. osób będzie płaciło składki od wszystkich swoich dochodów. Jak podkreślali na posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń społecznych RDS, a także na komisji sejmowej eksperci związków i pracodawców, w wielu przypadkach są to osoby wysoko wykwalifikowane, których utrata na naszym rynku pracy negatywnie wpłynie na rozwój innowacyjnej gospodarki. Ale mogą to być też najciężej pracujący na dole w kopalniach górnicy, urzędnicy, eksperci, zatrudnieni na umowy o pracę, którym trudno będzie „uciec” od wyższych składek. Mogą to być również np. ojcowie wielodzietnych rodzin, którzy dużo pracują, by utrzymać czwórkę czy piątkę dzieci i zajmującą się nimi żonę.

Z drugiej strony może to prowadzić  do zwiększenia liczby samozatrudnionych, wymuszać otwieranie własnych firm, bo wówczas system pozwala na płacenie nawet niższych stawek od standardowych, tj. od 60 proc. średniego wynagrodzenia, a nie od 100 proc. czy też od własnych wysokich dochodów.

Likwidacja 30-krotności, może też, jak podkreślali w zespole RDS eksperci związków i pracodawców, wywołać niepokój społeczny, poprzez powstanie znacznych różnic w wysokości emerytur oraz ich waloryzacji.

W systemie kapitałowym obowiązuje bowiem prosta zasada: ile sobie uzbierasz, tyle będziesz miał emerytury. Wysokie składki oznaczają więc emerytalne „kominy”, powiększane sukcesywnie o wysoką waloryzację, na którą będą się już składali wszyscy obywatele.
Zjawisko to, „jest sprzeczne z zasadą solidarności społecznej i szkodliwe z punktu widzenia długofalowej stabilizacji wydatków z FUS” - napisano w  stanowisku z 21 listopada.

Obawy przed społecznym frustracjami potwierdza także przewodnicząca Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów Elżbieta Ostrowska, która podkreśla, że jest to środowisko szczególnie wrażliwe na społeczną niesprawiedliwość i szczególnie mocno ją odczuwa.
Jest też kwestia finansów FUS na przyszłość.

„Projektowana zmiana zmniejszy obecnie deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, ale w przyszłości znacznie go zwiększy, pogłębiając nierównowagą dochodów i wydatków FUS. Osoby o wysokich dochodach zazwyczaj bardziej  dbają o zdrowie i żyją oraz pobierają świadczenia dłużej od średniej. (…) Ponadto małżonkom osób pobierających wysokie emerytury przysługuje renta zazwyczaj wyższa niż ich własna emerytura” - piszą autorzy stanowiska z 21 listopada.

Problemem jest też, planowane bardzo szybkie wejście w życie zmiany – od 1 stycznia 2018 r.
Jak zaznaczają we wspólnym stanowisku związki i pracodawcy, którzy je podpisali, będzie to „sprzeczne z art, 2 Konstytucji RP (naruszenie zasady prawidłowej legislacji)”.

Pracodawcy, także na posiedzeniu zespołu RDS i w Sejmie podkreślali, że mają zamknięte budżety na przyszły rok i tak niespodziewane zwiększenie kosztów pracy zachwieje ich biznesami. Mówili, że ograniczą w przyszłym roku podwyżki, nie wiadomo jak będzie ze wzrostem zatrudnienia.

Partnerzy społeczni jeszcze zaapelowali zatem o rzetelną dyskusję na temat projektu likwidacji 30-krotności i rozpoczęcie szerokiej debaty na temat zmian w systemie ubezpieczeń społecznych.

Ale w tej sprawie jest też drugi problem. Jak mówił na posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń społecznych RDS członek KK NSZZ „Solidarność” Henryk Nakonieczny, dokonano tu „gwałtu na dialogu społecznym”.

„Nie ma tu żadnej mowy o dialogu. To kpina z partnerów społecznych. Skoro stworzyliśmy dobre narządzie, jaką jest ustawa o  RDS, to teraz nie można mówić o trudnościach, ale jedynie o tym czy jest gotowość do prowadzenia lub nie” - mówił.

„Reprezentatywne organizacje pracodawców i związków zawodowych wyrażają sprzeciw wobec sposobu procedowania przez stronę rządową projektu ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz innych ustaw, oraz negatywnie oceniają przedmiotowy projekt” - czytamy uazem w stanowisku z 21 listopada.

Chodzi o fakt, iż do partnerzy społeczni otrzymali projekt tego samego dnia, którego stanął na Komitecie stałym Rady Ministrów. Potem był dalej procedowany więc realnie mogli o nim rozmawiać już tylko w Sejmie. Nie było wcześniej szansy na uwzględnienie jakichkolwiek ich uwag.
W efekcie, NSZZ „Solidarność”, FZZ, Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP i BCC, przestrzegają we wspólnym stanowisku, że „w przypadku uchwalenia tej ustawy i wejścia jej w życie, takie działanie może zostać zakwestionowane przed Trybunałem Konstytucyjnym”.

Odnosząc się do nie podpisania wspólnego stanowiska przez OPZZ, ekspert Konfederacji Lewiatan Robert Lisicki przypomina, że „po posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń społeczny RDS, wszystkie 7 organizacji: 3 centrale związkowe i 4 organizacje pracodawców zażądały od rządu wycofania projektu i podpisały się pod stanowiskiem w tej sprawie, ale już w Sejmie OPZZ tego nie zrobił zaznaczając, że ma swoje stanowisko w sprawie 30-krotności, które pozytywnie ocenia zmiany w tym zakresie”.

Na posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń społecznych, jak i na posiedzeniu komisji sejmowej na temat likwidacji tzw. 30-krotności, przedstawiciele OPZZ krytykowali prowadzenie konsultacji społecznych w tej sprawie. Mówili jednak, że już w przeszłości opowiadali się za zmianami dotyczącymi 30-krotności. Woleliby, aby kwestia ta została rozstrzygnięta inaczej, np. poprzez wprowadzenie pułapu 40- czy 50-krotności dochodu. Te argumenty potwierdzili  w Sejmie zaznaczając, że obecna propozycja rządu to
„krok w dobrym kierunku”, o którym trzeba jednak jeszcze dyskutować.

Być może jest to właśnie dobry moment, bo tzw. przeciętnemu obywatelowi może wydawać się, że osoba zarabiająca więcej, powinna więcej wkładać do FUS. Tyle że tu pojawiają się już takie pojęcia jak ekwiwalentność, system solidarnościowy czy kapitałowy, dodatkowe oszczędzanie w IKE, IKZE czy PPK, rozróżnienie istoty składek i podatków, a to już byłby właśnie temat na ową kompleksową dyskusję.

A jak argumentuje swój projekt rząd? Jak argumentował na posiedzeniu sejmowej komisji wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki, próg ograniczenia maksymalnej rocznej podstawy wymiaru składek nie występuje w ubezpieczeniu chorobowym, wypadkowym czy zdrowotnym.
„Celem tego projektu jest rozszerzenie tej zasady. Rezygnacja z rozwiązania wyjątkowego, stosowanego do tej pory w ubezpieczeniu emerytalnym i rentowym” - mówił.

Dodał też, że projektowane rozwiązanie „pozytywnie wpłynie na finanse Funduszu Ubezpieczeń Społecznych”. Według szacunków resortu rodziny, w 2018 r. sektor finansów publicznych ma zyskać na likwidacji 30-krotności ok. 5,4 mld zł. Obejmie to ok. 2 proc. ogółu ubezpieczonych.

Wiceminister stwierdził, że konsultacje społeczne projektu trwają od 26 października, bo wtedy skierowano propozycję m.in. do partnerów społecznych z Rady Dialogu Społecznego. Natomiast pilny tryb prac nad projektem spowodowany jest tym, że nowe przepisy mają wejść w życie już za niewiele ponad miesiąc, bo od 1 stycznia 2018 r.

W opinii KK NSZZ "Solidarność" czytamy: „NSZZ „Solidarność” nie może zaakceptować zaproponowanych rozwiązań, w świetle aktualnych przepisów, które nie gwarantują równego obowiązku opłacania składek od przychodów bez względu na ich tytuł. Należy zatem przede wszystkim, zrównać obowiązki składkowe wszystkich podatników, o co NSZZ „Solidarność” apeluje od lat.

Zastrzeżenia wzbudzają również potencjalne skutki dla rynku pracy. Pracownicy objęci limitem, a jest ich 350 tys., będą przechodzić do pozakodeksowych form zatrudnienia, a więc umów cywilnoprawnych i samozatrudnienia. To z kolei podważa realność szacowanych przez rząd wpływów do FUS”.

Anna Grabowska

 

POLECANE
Tego najbardziej obawiają się Polacy w 2026 roku. Jest sondaż z ostatniej chwili
Tego najbardziej obawiają się Polacy w 2026 roku. Jest sondaż

W 2026 roku Polacy najbardziej obawiają się problemów z dostępem do służby zdrowia oraz pogorszenia zdrowia własnego lub bliskich - wynika z badania pracowni United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski.

Prezydent Karol Nawrocki rozmawiał z Donaldem Trumpem. Jest komunikat z ostatniej chwili
Prezydent Karol Nawrocki rozmawiał z Donaldem Trumpem. Jest komunikat

Odbyła się kolejna rozmowa telefoniczna prezydenta Karola Nawrockiego z prezydentem USA Donaldem Trumpem - poinformowała w piątek po godz. 15 Kancelaria Prezydenta Karola Nawrockiego.

Karambol na S8. Trasa do Warszawy zablokowana z ostatniej chwili
Karambol na S8. Trasa do Warszawy zablokowana

Dziewięć samochodów osobowych uczestniczyło w karambolu, do którego doszło na drodze ekspresowej S8 pod Rawą Mazowiecką w woj. łódzkim. Pięć osób zostało poszkodowanych. Trasa w stronę Warszawy jest nieprzejezdna.

Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego

Gołoledź występuje na trasie A1 od 190. do 196. kilometra w kierunku Łodzi. Auta wpadają w poślizg i wypadają z drogi - podała w piątek kujawsko-pomorska straż pożarna. Dotychczas nie odnotowano osób rannych.

Ojciec paktu senackiego prawicy. Jakubiak wskazał nazwisko z ostatniej chwili
"Ojciec paktu senackiego prawicy". Jakubiak wskazał nazwisko

Marek Jakubiak wskazuje, że Karol Nawrocki mógłby zostać pośrednikiem w budowie paktu senackiego i jednej listy prawicy.

Pekin ogłosił sankcje na 20 firm zbrojeniowych z USA za sprzedaż broni Tajwanowi z ostatniej chwili
Pekin ogłosił sankcje na 20 firm zbrojeniowych z USA za sprzedaż broni Tajwanowi

Ministerstwo spraw zagranicznych Chin poinformowało w piątek o nałożeniu sankcji na 10 obywateli USA i 20 amerykańskich firm zbrojeniowych za sprzedaż broni Tajwanowi. Kwestia Tajwanu stanowi czerwoną linię w relacjach między Chinami i USA - dodał resort, cytowany przez agencję Reutera.

Marznące opady deszczu powodujące gołoledź w 13 województwach. Komunikat IMGW z ostatniej chwili
Marznące opady deszczu powodujące gołoledź w 13 województwach. Komunikat IMGW

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał w piątek ostrzeżenia I stopnia przed marznącymi opadami deszczu powodującymi gołoledź dla 13 województw.

Rosyjscy dowódcy wydają rozkazy pod wpływem alkoholu z ostatniej chwili
Rosyjscy dowódcy wydają rozkazy pod wpływem alkoholu

Jak poinformował portal polsatnews.pl, szeregowi rosyjscy żołnierze narzekają na dowódców, którzy wydają rozkazy pod wpływem alkoholu. Z informacji ujawnionych przez ukraiński ruch oporu Atesz wynika, że nietrzeźwi oficerowie doprowadzają podległą im jednostkę do ogromnych strat na froncie.

Policja: Dotychczas odnaleziono siedem balonów, które wleciały nad Polskę z Białorusi z ostatniej chwili
Policja: Dotychczas odnaleziono siedem balonów, które wleciały nad Polskę z Białorusi

Policja podała, że do tej pory odnalezionych zostało siedem najprawdopodobniej tzw. balonów przemytniczych, które w Wigilię wleciały nad Polskę z kierunku Białorusi. Cztery na terenie województwa podlaskiego i trzy na terenie województwa lubelskiego.

Axios: W niedzielę Trump spotka się z Zełenskim na Florydzie z ostatniej chwili
Axios: W niedzielę Trump spotka się z Zełenskim na Florydzie

Prezydent USA Donald Trump spotka się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w niedzielę w swojej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie - podał w piątek dziennikarz portalu Axios Barak Ravid w serwisie X, powołując się na wysokiego rangą przedstawiciela władz Ukrainy.

REKLAMA

Związki i pracodawcy twardo przeciwko emerytalnym kominom – ale bez OPZZ

Dwie reprezentatywne centrale związkowe i organizacje pracodawców podpisały 21 listopada wspólne stanowisko, w którym sprzeciwiają się likwidacji górnego limitu dochodów, od którego potrąca się składki na ZUS, czyli tzw. 30-krotności. Porozumienia nie podpisało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych.
/ www.pexels.com
Tym samym, jako jedyna z reprezentatywnych centrali związkowych, OPZZ poparło propozycję rządu likwidującą 30-krotność. Innego zdania były dwie pozostałe centrale związkowe: NSZZ „Solidarność” i Forum Związków Zawodowych.

Pod wspólnym stanowiskiem brakuje też podpisu Związku Rzemiosła Polskiego, który jednak poinformował, że w pełni je popiera. Jak wyjaśniła ekspertka tej organizacji Bogna Nowak-Turowiecka „brak podpisu ZRP  wynika jedynie ze względów organizacyjnych i przekazana została prośba o jego uzupełnienie”.

Pod popularnym stwierdzeniem „30-krotność” kryje się obowiązująca obecnie zasada, zgodnie z którą, roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w danym roku kalendarzowym nie może być wyższa od kwoty odpowiadającej 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce na dany rok. W 2017 roku kwota ta wynosi 127 tys. 890 zł.  Dalej już składek się nie płaci. Rządowy projekt przewiduje zniesienie tego limitu.

Dziś korzystają z niego osoby zatrudnione na etatach o najwyższych dochodach. Ale ma ono również swoją drugą stronę. Wysokość emerytur jest bowiem ograniczona. Likwidacja tzw. 30-krotności, będzie oznaczała jednoczesną likwidację górnej granicy świadczeń i prowadziła do tzw. kominów emerytalnych.

I tego dotyczy merytoryczna strona sporu. Zmiana bez wątpienia ma bowiem charakter systemowy i wywoła poważne skutki w sferze ubezpieczeń społecznych, w samorządzie terytorialnym, NFZ, u pracodawców, w kieszeniach części pracowników. Ok. 350 tys. osób będzie płaciło składki od wszystkich swoich dochodów. Jak podkreślali na posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń społecznych RDS, a także na komisji sejmowej eksperci związków i pracodawców, w wielu przypadkach są to osoby wysoko wykwalifikowane, których utrata na naszym rynku pracy negatywnie wpłynie na rozwój innowacyjnej gospodarki. Ale mogą to być też najciężej pracujący na dole w kopalniach górnicy, urzędnicy, eksperci, zatrudnieni na umowy o pracę, którym trudno będzie „uciec” od wyższych składek. Mogą to być również np. ojcowie wielodzietnych rodzin, którzy dużo pracują, by utrzymać czwórkę czy piątkę dzieci i zajmującą się nimi żonę.

Z drugiej strony może to prowadzić  do zwiększenia liczby samozatrudnionych, wymuszać otwieranie własnych firm, bo wówczas system pozwala na płacenie nawet niższych stawek od standardowych, tj. od 60 proc. średniego wynagrodzenia, a nie od 100 proc. czy też od własnych wysokich dochodów.

Likwidacja 30-krotności, może też, jak podkreślali w zespole RDS eksperci związków i pracodawców, wywołać niepokój społeczny, poprzez powstanie znacznych różnic w wysokości emerytur oraz ich waloryzacji.

W systemie kapitałowym obowiązuje bowiem prosta zasada: ile sobie uzbierasz, tyle będziesz miał emerytury. Wysokie składki oznaczają więc emerytalne „kominy”, powiększane sukcesywnie o wysoką waloryzację, na którą będą się już składali wszyscy obywatele.
Zjawisko to, „jest sprzeczne z zasadą solidarności społecznej i szkodliwe z punktu widzenia długofalowej stabilizacji wydatków z FUS” - napisano w  stanowisku z 21 listopada.

Obawy przed społecznym frustracjami potwierdza także przewodnicząca Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów Elżbieta Ostrowska, która podkreśla, że jest to środowisko szczególnie wrażliwe na społeczną niesprawiedliwość i szczególnie mocno ją odczuwa.
Jest też kwestia finansów FUS na przyszłość.

„Projektowana zmiana zmniejszy obecnie deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, ale w przyszłości znacznie go zwiększy, pogłębiając nierównowagą dochodów i wydatków FUS. Osoby o wysokich dochodach zazwyczaj bardziej  dbają o zdrowie i żyją oraz pobierają świadczenia dłużej od średniej. (…) Ponadto małżonkom osób pobierających wysokie emerytury przysługuje renta zazwyczaj wyższa niż ich własna emerytura” - piszą autorzy stanowiska z 21 listopada.

Problemem jest też, planowane bardzo szybkie wejście w życie zmiany – od 1 stycznia 2018 r.
Jak zaznaczają we wspólnym stanowisku związki i pracodawcy, którzy je podpisali, będzie to „sprzeczne z art, 2 Konstytucji RP (naruszenie zasady prawidłowej legislacji)”.

Pracodawcy, także na posiedzeniu zespołu RDS i w Sejmie podkreślali, że mają zamknięte budżety na przyszły rok i tak niespodziewane zwiększenie kosztów pracy zachwieje ich biznesami. Mówili, że ograniczą w przyszłym roku podwyżki, nie wiadomo jak będzie ze wzrostem zatrudnienia.

Partnerzy społeczni jeszcze zaapelowali zatem o rzetelną dyskusję na temat projektu likwidacji 30-krotności i rozpoczęcie szerokiej debaty na temat zmian w systemie ubezpieczeń społecznych.

Ale w tej sprawie jest też drugi problem. Jak mówił na posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń społecznych RDS członek KK NSZZ „Solidarność” Henryk Nakonieczny, dokonano tu „gwałtu na dialogu społecznym”.

„Nie ma tu żadnej mowy o dialogu. To kpina z partnerów społecznych. Skoro stworzyliśmy dobre narządzie, jaką jest ustawa o  RDS, to teraz nie można mówić o trudnościach, ale jedynie o tym czy jest gotowość do prowadzenia lub nie” - mówił.

„Reprezentatywne organizacje pracodawców i związków zawodowych wyrażają sprzeciw wobec sposobu procedowania przez stronę rządową projektu ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz innych ustaw, oraz negatywnie oceniają przedmiotowy projekt” - czytamy uazem w stanowisku z 21 listopada.

Chodzi o fakt, iż do partnerzy społeczni otrzymali projekt tego samego dnia, którego stanął na Komitecie stałym Rady Ministrów. Potem był dalej procedowany więc realnie mogli o nim rozmawiać już tylko w Sejmie. Nie było wcześniej szansy na uwzględnienie jakichkolwiek ich uwag.
W efekcie, NSZZ „Solidarność”, FZZ, Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP i BCC, przestrzegają we wspólnym stanowisku, że „w przypadku uchwalenia tej ustawy i wejścia jej w życie, takie działanie może zostać zakwestionowane przed Trybunałem Konstytucyjnym”.

Odnosząc się do nie podpisania wspólnego stanowiska przez OPZZ, ekspert Konfederacji Lewiatan Robert Lisicki przypomina, że „po posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń społeczny RDS, wszystkie 7 organizacji: 3 centrale związkowe i 4 organizacje pracodawców zażądały od rządu wycofania projektu i podpisały się pod stanowiskiem w tej sprawie, ale już w Sejmie OPZZ tego nie zrobił zaznaczając, że ma swoje stanowisko w sprawie 30-krotności, które pozytywnie ocenia zmiany w tym zakresie”.

Na posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń społecznych, jak i na posiedzeniu komisji sejmowej na temat likwidacji tzw. 30-krotności, przedstawiciele OPZZ krytykowali prowadzenie konsultacji społecznych w tej sprawie. Mówili jednak, że już w przeszłości opowiadali się za zmianami dotyczącymi 30-krotności. Woleliby, aby kwestia ta została rozstrzygnięta inaczej, np. poprzez wprowadzenie pułapu 40- czy 50-krotności dochodu. Te argumenty potwierdzili  w Sejmie zaznaczając, że obecna propozycja rządu to
„krok w dobrym kierunku”, o którym trzeba jednak jeszcze dyskutować.

Być może jest to właśnie dobry moment, bo tzw. przeciętnemu obywatelowi może wydawać się, że osoba zarabiająca więcej, powinna więcej wkładać do FUS. Tyle że tu pojawiają się już takie pojęcia jak ekwiwalentność, system solidarnościowy czy kapitałowy, dodatkowe oszczędzanie w IKE, IKZE czy PPK, rozróżnienie istoty składek i podatków, a to już byłby właśnie temat na ową kompleksową dyskusję.

A jak argumentuje swój projekt rząd? Jak argumentował na posiedzeniu sejmowej komisji wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki, próg ograniczenia maksymalnej rocznej podstawy wymiaru składek nie występuje w ubezpieczeniu chorobowym, wypadkowym czy zdrowotnym.
„Celem tego projektu jest rozszerzenie tej zasady. Rezygnacja z rozwiązania wyjątkowego, stosowanego do tej pory w ubezpieczeniu emerytalnym i rentowym” - mówił.

Dodał też, że projektowane rozwiązanie „pozytywnie wpłynie na finanse Funduszu Ubezpieczeń Społecznych”. Według szacunków resortu rodziny, w 2018 r. sektor finansów publicznych ma zyskać na likwidacji 30-krotności ok. 5,4 mld zł. Obejmie to ok. 2 proc. ogółu ubezpieczonych.

Wiceminister stwierdził, że konsultacje społeczne projektu trwają od 26 października, bo wtedy skierowano propozycję m.in. do partnerów społecznych z Rady Dialogu Społecznego. Natomiast pilny tryb prac nad projektem spowodowany jest tym, że nowe przepisy mają wejść w życie już za niewiele ponad miesiąc, bo od 1 stycznia 2018 r.

W opinii KK NSZZ "Solidarność" czytamy: „NSZZ „Solidarność” nie może zaakceptować zaproponowanych rozwiązań, w świetle aktualnych przepisów, które nie gwarantują równego obowiązku opłacania składek od przychodów bez względu na ich tytuł. Należy zatem przede wszystkim, zrównać obowiązki składkowe wszystkich podatników, o co NSZZ „Solidarność” apeluje od lat.

Zastrzeżenia wzbudzają również potencjalne skutki dla rynku pracy. Pracownicy objęci limitem, a jest ich 350 tys., będą przechodzić do pozakodeksowych form zatrudnienia, a więc umów cywilnoprawnych i samozatrudnienia. To z kolei podważa realność szacowanych przez rząd wpływów do FUS”.

Anna Grabowska


 

Polecane