Hanna Dobrowolska: Szkolna rzeczywistość w kryzysie  i inkluzyjna utopia 

Poprzez zmianę świadomości całego pokolenia obecnych uczniów, powstać ma nowy twór społeczny – sterowalny, bezrefleksyjny, niekrytyczny, nastawiony na dobrostan i sprawczość, pojmowaną jako skuteczne wywieranie wpływu na innych i osiąganie własnych celów w imię pseudowartości.
Reforma edukacji skutkuje chaosem Hanna Dobrowolska: Szkolna rzeczywistość w kryzysie  i inkluzyjna utopia 
Reforma edukacji skutkuje chaosem / pixabay

Edukacja i rozwój? 

Niedawna Gala Plebiscytu Edukacyjnego 2024 na Zamku Królewskim w Warszawie rozpoczęła się debatą pt. Edukacja i rozwój. Wzięli w niej udział dr Waldemar Jakubowski - przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, dr Mariusz Dzieciątko – prezes Stowarzyszenia Edukacji w Rodzinie oraz Robert Górniak – wicedyrektor i nauczyciel w Zespole Szkół Prywatnych „Twoja Przyszłość” w Sosnowcu. W trakcie debaty poruszono główne bolączki polskiej szkoły, które uzasadniają jednoznacznie tezę o kryzysowej sytuacji w oświacie. Ani edukacja, ani rozwój – chciałoby się podsumować z bólem.

Szkoda, że brak było głosu decydentów z MEN, czyli  osób bezpośrednio odpowiedzialnych za chaos, mnożenie sytuacji konfliktowych, spadek poziomu nauczania i narastające poczucie dyskomfortu nauczycieli, uczniów i rodziców. Konfrontacja z rzeczywistością urzędników MEN, pogrążonych w swojej bańce informacyjno-ideologicznej, byłaby z pewnością ciekawa. 

Oświata jest w głębokim kryzysie, ten kryzys narasta i jest coraz bardziej widoczny. Demografia jest wyzwaniem, brak nauczycieli też jest wyzwaniem, kompletny bałagan legislacyjny

– mówił dr Waldemar Jakubowski. Zarówno przewodniczący, jak i dr Mariusz Dzieciątko zwrócili uwagę na częste zmiany przepisów oświatowych:  Po 1989 roku prawo oświatowe jest najczęściej nowelizowaną ustawą w Polsce. To nie służy ani uczniom, ani nauczycielom. Potrzebujemy stabilności, a nie ciągłych modyfikacji – skonstatował dr Mariusz Dzieciątko.

Pełna zgoda wobec chaosu, jaki serwuje nam obecna minister resortu, mnożeniem wątpliwych prawnie, zaskarżanych, czekających na zaskarżenie i ewidentnie łamiących prawo - co wykazał Trybunał Konstytucyjny w kwestii lekcji religii – rozporządzeń. Wszystkie akty prawne MEN z lat 2024/5 łączy jedno – nie służą uczniowi i nauce! 

Z kolei dr Waldemar Jakubowski zwrócił uwagę na fakt, że obecna podstawa programowa jest tak rozbudowana, iż pełni funkcję programu nauczania.

Podstawa programowa skierowana dla wszystkich w każdym momencie wydaje mi się, że jest pewnym błędem

– ocenił Jakubowski, a następnie zasugerował, że programy powinny różnić się w zależności od potrzeb konkretnych grup uczniów. Ale, zaznaczmy, wcale nie w tym kierunku idzie „reforma”, czyli faktyczna deforma zapowiadana przez MEN od 2026 r.  To już za kilkanaście miesięcy, a IBE – wyznaczony na „ten odcinek” - wciąż obwieszcza kolejne nowinki, organizuje grupy, rady, ankiety i prezentuje fatalne efekty pracy, jak choćby „profil absolwenta”, oprotestowany przez liczne grono ekspertów oświatowych! 

W dalszej części debaty  Edukacja i rozwój  usłyszeliśmy opinię dr Mariusza Dzieciątko, iż należy zastanowić się nad wartościami, które przekazuje obecny system edukacji. To ważny głos!

Dodajmy do niego, że coraz więcej osób dostrzega narastającą ideologizację programów i treści – przykładem może być kierunek zmian, jaki zapowiadają dwa nowe przedmioty: edukacja zdrowotna i obywatelska. Wartości są zastępowane przez wartości iluzoryczne, atrapy lub wręcz – antywartości.

W debacie, którą poprowadził Rafał Kerger, redaktor naczelny Strefy Edukacji, wskazano na kluczowe zagrożenia, w tym m.in. na brak autonomii polskiej szkoły, chaos decyzyjny, brak stabilizacji i odpływ młodych nauczycieli z oświaty oraz pogłębiający się kryzys demograficzny i …ekonomiczny, który nie sprzyja godnemu traktowaniu sektora oświaty. Na nim oszczędzają samorządy, ale do niego jednocześnie płyną strugą miliony euro z UE.

Płyną na: edukację włączającą – ale nie na szkoły specjalne [zwane wciąż krzywdząco segregacyjnymi w kręgach decydentów], na wątpliwe programy psychologizujące szkołę i proinkluzyjne szkolenia dla pedagogów – zamiast opartej na faktach sprawdzonej profilaktyki i odebrania uczniom smartfonów, na tzw. defaworyzowane mniejszości [czyli imigrantów i uchodźców] z pomijaniem większości uczniów, czyli polskich dzieci. To „znaczone pieniądze”, które są do wydania wyłącznie na ideologiczne projekty rodem z Brukseli. 

Podczas gali na Zamku uhonorowano nagrodami najbardziej wyróżniających się nauczycieli oraz przedszkola i szkoły. Wspaniale, że tacy i takie są i że jest kogo nagradzać. Ale rzeczywistość skrzeczy coraz dotkliwiej… Przepaść narasta miedzy normalnością [trudną, ale jednak wciąż nastawioną na naukę  i wychowanie], a utopijnym światem kreowanym drogą projektowego finansowania i rekomendacji UE, UNICEF, ONZ, OECD etc. To świat groźnego wsobnego dobrostanu, który wypiera rzeczywiste dobro ucznia, pojmowane jako jego harmonijny osobowy rozwój nastawiony nadrzędne na cele i wartości. 

Inkluzyjny matrix 

Tymczasem, co robią decydenci z MEN…? Gdzie można ich spotkać w znacznej liczbie?
Otóż, w ramach polskiej prezydencji w UE, zagłębiają się w nie-rzeczywistosci edukacji włączającej, jako remedium na wszelkie problemy.  
 

CZYTAJ TAKŻE: Hanna Dobrowolska: Groźba antypolskiej prezydencji dla polskiej szkoły

Konferencja „Edukacja włączająca dla sprawiedliwej, silnej i konkurencyjnej Unii Europejskiej”  odbyła się 17–18 marca w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie.

Wydarzenie stanowi kluczowy element polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Podkreśla nasze zaangażowanie w rozwój wysokiej jakości edukacji włączającej (HQIE) w całej Europie

– informowały strony Ośrodka Rozwoju Edukacji podległego MEN. Nie została stworzona możliwość realnego udziału w konferencji niezależnych NGO i rodziców – pomimo wcześniejszych deklaracji MEN o otwartej dyskusji. Transmisja on-line – z wyłączonymi komentarzami i bez czatu - musiała wystarczyć zainteresowanym.

Od dawna inkluzja wzbudza najwyższy niepokój osób poważnie traktujących szkołę, z racji ideologicznych założeń i poważnej ingerencji w sens i założenia systemu szkolnego. Tak więc, po konferencji na temat edukacji włączającej - „flagowej” w ramach polskiej prezydencji -  trudno było spodziewać się czegoś dobrego dla polskiej szkoły.

Nieskażeni ideologicznym inkluzyjnym ukąszeniem dostrzegają narastające problemy w realizacji programu nauczania, obniżenie wymagań, zagrożenie bezpieczeństwa, demontaż dyscypliny i upadek autorytetu nauczyciela. Włączenie - bez żadnych ograniczeń - wszystkich uczniów do szkół ogólnodostępnych [migrantów, niepełnosprawnych, z problemami psychicznymi, odmiennych kulturowo, niedostosowanych, nieznających języka etc.] jednoznacznie wiąże się ze zmianą funkcji szkoły z placówki uczącej na opiekuńczą. 

Spotkanie najwyższych decydentów UE w zakresie edukacji włączającej odbyło się 17-18 marca w Warszawie z  udziałem dr João Costa, Dyrektora Europejskiej Agencji do spraw Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej, przedstawiciela Komisji europejskiej, UNICEF, OECD, kilku polskich ministerstw – z licznym udziałem przedstawicieli MEN - i ośrodków powiązanych, jak IBE czy ORE, wiceprezydent Warszawy i wielu innych prominentnych osób.  Przebiegało w atmosferze niczym niezamąconego kultu inkluzji i ujawniania kolejnych projektów, czyli kroków na drodze ku upadkowi szkoły, pojmowanej jako miejsce kojarzone z przekazywaniem wiedzy. 

Wypowiedź dyrektora dr João Costa, nie pozostawiła złudzeń, co do ideologicznego podłoża koncepcji edukacji włączającej. Globalna polityka nakierowana na inżynierię społeczną i ograniczanie swobód obywatelskich pod pozorem równości i sprawiedliwości wyzierała z każdego slajdu jego prezentacji. 

Warto wysłuchać całego wystąpienia, jakie jest dostępne pod linkiem. Dyrektor zabiera głos po Agacie Roczniak z Fundacji Diversum i … zmienia obraz idei włączania, jaki roztacza dzielna niepełnosprawna działaczka. Ona przedstawia taką integrację, o jakiej – jeszcze nadal – myślimy w kontekście edukacji włączającej. Jego wystąpienie mówi o inkluzji, na którą płynie rzeka unijnego finansowania – od. 1,47. Rekomendacje są jasne: zmienić system, przeorientować myślenie o edukacji, w ramach profilaktyki objąć inkluzją  wszystkich uczniów, zmienić cały kontekst szkolny.

Identyczny kierunek myślenia zaprezentował szef polskiego Instytutu Badań Edukacyjnych dr Maciej Jakubowski, w kolejnym wystąpieniu. Co ciekawe -  wskazał pośrednio na brak randomizowanych badań, które miałyby być naukową podstawą działań proinkluzyjnych. Dowodów naukowych na skuteczność inkluzji brak, wiarygodnych badań brak, a ideologia posiłkuje się „osobistym doświadczeniem”, wycinkową praktyką szkolną i chętnie zbiera wrażliwe dane o uczniach, by prognozować dalsze skuteczne działania. Zarówno  dr João Costa, jak i dr Maciej Jakubowski zaprezentowali się jako orędownicy zbierania jak największej liczby danych i ich dostępności we wszystkich krajach UE. Oczywiście dla dobra dzieci! Dyrektor Agencji wspomniał nawet o pewnym „oporze” rodziców w tej materii. Rzecz jasna rekomendacja głosi, iż należy go przezwyciężyć. 
 

CZYTAJ TAKŻE: Hanna Dobrowolska: Cytadela unijnej pseudoedukacji musi zostać obalona!

Groza narasta!

Przemodelowaniu oświaty – czyli dobrostanowi jako celowi szkoły  – poświęcony był drugi dzień obrad, równie ciekawy i pouczający, szczególnie z punktu widzenia misternie planowanych zagrożeń dla polskiej oświaty. 

Na uwagę zasługuje projekt referowany przez polską przedstawicielkę z MEN, dyrektor Elzbietę Neroj, która od kilkunastu już lat z zapałem wdraża inkluzję we współpracy z Agencją  do spraw Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej. Projekt  metody wsparcia dla uczniów w kryzysach psychicznych, opartej na wsparciu rówieśniczym, tzw. metodzie peer suport, może osłabić psychikę dziecka przez obciążenie go współodpowiedzialnością za pomoc kolegom w kryzysie. 

Ten niebezpieczny pomysł realizowany w murach szkoły – bez wymaganej zgody rodziców? - bezpośrednio może zagrażać prawidłowemu rozwojowi uczniów, jeszcze głębiej ingeruje w życie rodzinne,  a zawłaszcza prawa przynależne rodzicom.  Całkowity budżet projektu to 41 070 480 PLN – w 200 szkołach do 2028 r. Trudno się bronić przeciw takiej inwestycji w kolejną metodę odsuwania uwagi ucznia od celu szkoły – nauki, a przekierowywania na tzw. zdrowie [ w tym wypadku psychiczne], „umiejętności społeczne”, „sieci wsparcia”  i oczywiście – dobrostan. 

Częścią projektu jest aplikacja, pomagająca „szybko reagować” w sytuacji problemów z kolegą, czyli rodzaj koleżeńskiego „sygnalisty” w kryzysie, wyposażonego w donosicielski przycisk w smartfonie. Ma to być na dodatek narzędzie prewencyjne, a nie interwencyjne – zapowiedziała dyr. E. Neroj.

O informowaniu rodziców na temat tego psychologicznego eksperymentu, mocno ingerującego w świat emocji dziecka, jego zdrowia i wyznawanych wartości - nie było mowy.
Potwierdza to pełną zgodność przedstawianej koncepcji z dyrektywami płynącymi z Brukseli, z których jasno wynika, iż to państwo ma być pierwszym wychowawcą dziecka,  nie rodzina. Wystąpienie dyr. E. Neroj – od 4,07.

Dyrektor João Costa w jeszcze jednej globalnej kwestii jednoznacznie zabrał głos:  „Żyjemy w czasach polaryzacji. Wiemy, ze w niektórych miejscach następuje erozja wartości demokratycznych, i tak wchodzi mowa nienawiści lub zachęta do  segregacji. Nie możemy mówić, że bronimy edukacji  włączającej, ale w tym samym momencie mówić, nie obchodzi nas mowa nienawiści”. 

To kolejny krok w kierunku uzasadnienia cenzury, jaką planują wprowadzić unijni decydenci i posłuszni wykonawcy ich dyrektyw, także w Polsce. Liczymy na niepodpisanie  druku sejmowego 876 [ projekt dotyczy rozszerzenia ochrony przed mową nienawiści i przestępstwami z nienawiści, które motywowane są dyskryminacją ze względu na niepełnosprawność, wiek, płeć i orientację seksualną poprzez uzupełnienie katalogu okoliczności obciążających uwzględnianych przy wymiarze kary] przez Prezydenta RP. Warto mieć świadomość opinii w tej kwestii propagatorów „niewinnej” edukacji włączającej, której admiratorami są kolejne osoby w środowisku rządzących, nie tylko z kręgów oświaty.

Symbol ucznia na wózku inwalidzkim – jako przyjęty znak integracji – nadal przesłania właściwy cel inkluzji. Jest nim globalny projekt stworzenia nowego społeczeństwa inkluzyjnego. Poprzez zmianę świadomości całego pokolenia obecnych uczniów, powstać ma nowy twór społeczny – sterowalny, bezrefleksyjny, niekrytyczny, nastawiony na dobrostan i sprawczość, pojmowaną jako skuteczne wywieranie wpływu na innych i osiąganie własnych celów w imię pseudowartości. Miliony takich pionków w skali UE to „zasób”, o jakim słyszeliśmy wielokrotnie podczas warszawskiej „flagowej” konferencji. 
Oto rzeczywiste – choć nie zawsze wyrażone wprost – intencje decydentów z UE.
 
Hanna Dobrowolska 
ekspert oświatowy
Ruch Ochrony Szkoły, Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły
ratujmyszkole.pl
 


 

POLECANE
Wielki Bu zatrzymany i przesłuchany. Znany freak-fighter nie przyznał się do winy z ostatniej chwili
"Wielki Bu" zatrzymany i przesłuchany. Znany freak-fighter nie przyznał się do winy

Patryk M., znany jako "Wielki Bu", został doprowadzony dzisiaj po południu do lubelskiego wydziału Prokuratury Krajowej, gdzie usłyszał zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i kradzieży. Nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań.

Zaduszki Kresowe 2025 w Warszawie. Oddajmy hołd Polakom pomordowanym na Wschodzie pilne
Zaduszki Kresowe 2025 w Warszawie. Oddajmy hołd Polakom pomordowanym na Wschodzie

Stowarzyszenie „Wspólnota i Pamięć” serdecznie zaprasza na Zaduszki Kresowe, czyli doroczny wieczór pamięci o Polakach poległych i pomordowanych na Wschodzie. Wydarzeniu patronuje m.in. tysol.pl.

Hennig-Kloska: Park Dolnej Odry to priorytet. W związku z wetem zapowiada alternatywne rozwiązania z ostatniej chwili
Hennig-Kloska: "Park Dolnej Odry to priorytet". W związku z wetem zapowiada "alternatywne rozwiązania"

Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska nie rezygnuje z pomysłu utworzenia Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry, mimo że prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę. Resort zapowiada alternatywne rozwiązania, choć mieszkańcy regionu obawiają się utraty możliwości rozwoju i ograniczeń gospodarczych.

Jedna trzecia Niemców żąda ponownego przeliczenia głosów oddanych w wyborach federalnych z ostatniej chwili
Jedna trzecia Niemców żąda ponownego przeliczenia głosów oddanych w wyborach federalnych

Jak poinformował portal European Conservative, ponad jedna trzecia obywateli Niemiec domaga się ponownego przeliczenia głosów w wyborach federalnych.

MKiDN pozywa fundację ws. Muzeum Pamięć i Tożsamość. Żąda zwrotu 210 mln zł Wiadomości
MKiDN pozywa fundację ws. Muzeum "Pamięć i Tożsamość". Żąda zwrotu 210 mln zł

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego skierowało do sądu pozew o unieważnienie umów zawartych przez Piotra Glińskiego z Fundacją Lux Veritatis w sprawie Muzeum „Pamięć i Tożsamość”. Resort domaga się zwrotu 210 mln zł wraz z odsetkami. Fundacja nie zgodziła się na warunki ugody.

Ordo Iuris: Wyrok ETPC nie zakwestionował zakazu aborcji eugenicznej, lecz jedynie sposób jego ustanowienia z ostatniej chwili
Ordo Iuris: Wyrok ETPC nie zakwestionował zakazu aborcji eugenicznej, lecz jedynie sposób jego ustanowienia

„Wyrok ETPC nie zakwestionował zakazu aborcji eugenicznej samego w sobie, lecz jedynie sposób jego ustanowienia” - pisze Katarzyna Gęsiak, dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris.

Organizacje rolnicze: Umowa UE-Mercosur jest zdradą rolników, pracowników i konsumentów gorące
Organizacje rolnicze: Umowa UE-Mercosur jest zdradą rolników, pracowników i konsumentów

Copa-Cogeca wraz z innymi, licznymi organizacjami rolniczymi ostro skrytykowały narzucaną przez Komisję Europejską umowę między UE a krajami Mercosur.

Niemiecka prasa o rządzie Tuska: „Traci zaufanie i pilnie potrzebuje sukcesów” Wiadomości
Niemiecka prasa o rządzie Tuska: „Traci zaufanie i pilnie potrzebuje sukcesów”

Niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” ocenia, że rząd Donalda Tuska traci społeczne zaufanie i desperacko potrzebuje widocznych sukcesów. Według gazety, mimo zapowiedzi cofnięcia reform PiS w sądownictwie, obietnice nie zostały zrealizowane, a sprawa Zbigniewa Ziobry stała się symbolem politycznych rozliczeń.

Somalijka zawrócona z Niemiec do Polski złożyła sprawę do sądu w Berlinie Wiadomości
Somalijka zawrócona z Niemiec do Polski złożyła sprawę do sądu w Berlinie

Młoda Somalijka, która została zawrócona z granicy polsko-niemieckiej, nie zamierza się poddawać. Choć sąd w Berlinie uznał jej wcześniejsze odesłanie za bezprawne, dziewczyna domaga się teraz pełnego postępowania przed niemieckim wymiarem sprawiedliwości.

Ursula von der Leyen: Musimy przyspieszyć czystą transformację gorące
Ursula von der Leyen: Musimy przyspieszyć czystą transformację

„Musimy przyspieszyć czystą transformację” - powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przemawiając 13 listopada na forum Parlamentu Europejskiego.

REKLAMA

Hanna Dobrowolska: Szkolna rzeczywistość w kryzysie  i inkluzyjna utopia 

Poprzez zmianę świadomości całego pokolenia obecnych uczniów, powstać ma nowy twór społeczny – sterowalny, bezrefleksyjny, niekrytyczny, nastawiony na dobrostan i sprawczość, pojmowaną jako skuteczne wywieranie wpływu na innych i osiąganie własnych celów w imię pseudowartości.
Reforma edukacji skutkuje chaosem Hanna Dobrowolska: Szkolna rzeczywistość w kryzysie  i inkluzyjna utopia 
Reforma edukacji skutkuje chaosem / pixabay

Edukacja i rozwój? 

Niedawna Gala Plebiscytu Edukacyjnego 2024 na Zamku Królewskim w Warszawie rozpoczęła się debatą pt. Edukacja i rozwój. Wzięli w niej udział dr Waldemar Jakubowski - przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, dr Mariusz Dzieciątko – prezes Stowarzyszenia Edukacji w Rodzinie oraz Robert Górniak – wicedyrektor i nauczyciel w Zespole Szkół Prywatnych „Twoja Przyszłość” w Sosnowcu. W trakcie debaty poruszono główne bolączki polskiej szkoły, które uzasadniają jednoznacznie tezę o kryzysowej sytuacji w oświacie. Ani edukacja, ani rozwój – chciałoby się podsumować z bólem.

Szkoda, że brak było głosu decydentów z MEN, czyli  osób bezpośrednio odpowiedzialnych za chaos, mnożenie sytuacji konfliktowych, spadek poziomu nauczania i narastające poczucie dyskomfortu nauczycieli, uczniów i rodziców. Konfrontacja z rzeczywistością urzędników MEN, pogrążonych w swojej bańce informacyjno-ideologicznej, byłaby z pewnością ciekawa. 

Oświata jest w głębokim kryzysie, ten kryzys narasta i jest coraz bardziej widoczny. Demografia jest wyzwaniem, brak nauczycieli też jest wyzwaniem, kompletny bałagan legislacyjny

– mówił dr Waldemar Jakubowski. Zarówno przewodniczący, jak i dr Mariusz Dzieciątko zwrócili uwagę na częste zmiany przepisów oświatowych:  Po 1989 roku prawo oświatowe jest najczęściej nowelizowaną ustawą w Polsce. To nie służy ani uczniom, ani nauczycielom. Potrzebujemy stabilności, a nie ciągłych modyfikacji – skonstatował dr Mariusz Dzieciątko.

Pełna zgoda wobec chaosu, jaki serwuje nam obecna minister resortu, mnożeniem wątpliwych prawnie, zaskarżanych, czekających na zaskarżenie i ewidentnie łamiących prawo - co wykazał Trybunał Konstytucyjny w kwestii lekcji religii – rozporządzeń. Wszystkie akty prawne MEN z lat 2024/5 łączy jedno – nie służą uczniowi i nauce! 

Z kolei dr Waldemar Jakubowski zwrócił uwagę na fakt, że obecna podstawa programowa jest tak rozbudowana, iż pełni funkcję programu nauczania.

Podstawa programowa skierowana dla wszystkich w każdym momencie wydaje mi się, że jest pewnym błędem

– ocenił Jakubowski, a następnie zasugerował, że programy powinny różnić się w zależności od potrzeb konkretnych grup uczniów. Ale, zaznaczmy, wcale nie w tym kierunku idzie „reforma”, czyli faktyczna deforma zapowiadana przez MEN od 2026 r.  To już za kilkanaście miesięcy, a IBE – wyznaczony na „ten odcinek” - wciąż obwieszcza kolejne nowinki, organizuje grupy, rady, ankiety i prezentuje fatalne efekty pracy, jak choćby „profil absolwenta”, oprotestowany przez liczne grono ekspertów oświatowych! 

W dalszej części debaty  Edukacja i rozwój  usłyszeliśmy opinię dr Mariusza Dzieciątko, iż należy zastanowić się nad wartościami, które przekazuje obecny system edukacji. To ważny głos!

Dodajmy do niego, że coraz więcej osób dostrzega narastającą ideologizację programów i treści – przykładem może być kierunek zmian, jaki zapowiadają dwa nowe przedmioty: edukacja zdrowotna i obywatelska. Wartości są zastępowane przez wartości iluzoryczne, atrapy lub wręcz – antywartości.

W debacie, którą poprowadził Rafał Kerger, redaktor naczelny Strefy Edukacji, wskazano na kluczowe zagrożenia, w tym m.in. na brak autonomii polskiej szkoły, chaos decyzyjny, brak stabilizacji i odpływ młodych nauczycieli z oświaty oraz pogłębiający się kryzys demograficzny i …ekonomiczny, który nie sprzyja godnemu traktowaniu sektora oświaty. Na nim oszczędzają samorządy, ale do niego jednocześnie płyną strugą miliony euro z UE.

Płyną na: edukację włączającą – ale nie na szkoły specjalne [zwane wciąż krzywdząco segregacyjnymi w kręgach decydentów], na wątpliwe programy psychologizujące szkołę i proinkluzyjne szkolenia dla pedagogów – zamiast opartej na faktach sprawdzonej profilaktyki i odebrania uczniom smartfonów, na tzw. defaworyzowane mniejszości [czyli imigrantów i uchodźców] z pomijaniem większości uczniów, czyli polskich dzieci. To „znaczone pieniądze”, które są do wydania wyłącznie na ideologiczne projekty rodem z Brukseli. 

Podczas gali na Zamku uhonorowano nagrodami najbardziej wyróżniających się nauczycieli oraz przedszkola i szkoły. Wspaniale, że tacy i takie są i że jest kogo nagradzać. Ale rzeczywistość skrzeczy coraz dotkliwiej… Przepaść narasta miedzy normalnością [trudną, ale jednak wciąż nastawioną na naukę  i wychowanie], a utopijnym światem kreowanym drogą projektowego finansowania i rekomendacji UE, UNICEF, ONZ, OECD etc. To świat groźnego wsobnego dobrostanu, który wypiera rzeczywiste dobro ucznia, pojmowane jako jego harmonijny osobowy rozwój nastawiony nadrzędne na cele i wartości. 

Inkluzyjny matrix 

Tymczasem, co robią decydenci z MEN…? Gdzie można ich spotkać w znacznej liczbie?
Otóż, w ramach polskiej prezydencji w UE, zagłębiają się w nie-rzeczywistosci edukacji włączającej, jako remedium na wszelkie problemy.  
 

CZYTAJ TAKŻE: Hanna Dobrowolska: Groźba antypolskiej prezydencji dla polskiej szkoły

Konferencja „Edukacja włączająca dla sprawiedliwej, silnej i konkurencyjnej Unii Europejskiej”  odbyła się 17–18 marca w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie.

Wydarzenie stanowi kluczowy element polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Podkreśla nasze zaangażowanie w rozwój wysokiej jakości edukacji włączającej (HQIE) w całej Europie

– informowały strony Ośrodka Rozwoju Edukacji podległego MEN. Nie została stworzona możliwość realnego udziału w konferencji niezależnych NGO i rodziców – pomimo wcześniejszych deklaracji MEN o otwartej dyskusji. Transmisja on-line – z wyłączonymi komentarzami i bez czatu - musiała wystarczyć zainteresowanym.

Od dawna inkluzja wzbudza najwyższy niepokój osób poważnie traktujących szkołę, z racji ideologicznych założeń i poważnej ingerencji w sens i założenia systemu szkolnego. Tak więc, po konferencji na temat edukacji włączającej - „flagowej” w ramach polskiej prezydencji -  trudno było spodziewać się czegoś dobrego dla polskiej szkoły.

Nieskażeni ideologicznym inkluzyjnym ukąszeniem dostrzegają narastające problemy w realizacji programu nauczania, obniżenie wymagań, zagrożenie bezpieczeństwa, demontaż dyscypliny i upadek autorytetu nauczyciela. Włączenie - bez żadnych ograniczeń - wszystkich uczniów do szkół ogólnodostępnych [migrantów, niepełnosprawnych, z problemami psychicznymi, odmiennych kulturowo, niedostosowanych, nieznających języka etc.] jednoznacznie wiąże się ze zmianą funkcji szkoły z placówki uczącej na opiekuńczą. 

Spotkanie najwyższych decydentów UE w zakresie edukacji włączającej odbyło się 17-18 marca w Warszawie z  udziałem dr João Costa, Dyrektora Europejskiej Agencji do spraw Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej, przedstawiciela Komisji europejskiej, UNICEF, OECD, kilku polskich ministerstw – z licznym udziałem przedstawicieli MEN - i ośrodków powiązanych, jak IBE czy ORE, wiceprezydent Warszawy i wielu innych prominentnych osób.  Przebiegało w atmosferze niczym niezamąconego kultu inkluzji i ujawniania kolejnych projektów, czyli kroków na drodze ku upadkowi szkoły, pojmowanej jako miejsce kojarzone z przekazywaniem wiedzy. 

Wypowiedź dyrektora dr João Costa, nie pozostawiła złudzeń, co do ideologicznego podłoża koncepcji edukacji włączającej. Globalna polityka nakierowana na inżynierię społeczną i ograniczanie swobód obywatelskich pod pozorem równości i sprawiedliwości wyzierała z każdego slajdu jego prezentacji. 

Warto wysłuchać całego wystąpienia, jakie jest dostępne pod linkiem. Dyrektor zabiera głos po Agacie Roczniak z Fundacji Diversum i … zmienia obraz idei włączania, jaki roztacza dzielna niepełnosprawna działaczka. Ona przedstawia taką integrację, o jakiej – jeszcze nadal – myślimy w kontekście edukacji włączającej. Jego wystąpienie mówi o inkluzji, na którą płynie rzeka unijnego finansowania – od. 1,47. Rekomendacje są jasne: zmienić system, przeorientować myślenie o edukacji, w ramach profilaktyki objąć inkluzją  wszystkich uczniów, zmienić cały kontekst szkolny.

Identyczny kierunek myślenia zaprezentował szef polskiego Instytutu Badań Edukacyjnych dr Maciej Jakubowski, w kolejnym wystąpieniu. Co ciekawe -  wskazał pośrednio na brak randomizowanych badań, które miałyby być naukową podstawą działań proinkluzyjnych. Dowodów naukowych na skuteczność inkluzji brak, wiarygodnych badań brak, a ideologia posiłkuje się „osobistym doświadczeniem”, wycinkową praktyką szkolną i chętnie zbiera wrażliwe dane o uczniach, by prognozować dalsze skuteczne działania. Zarówno  dr João Costa, jak i dr Maciej Jakubowski zaprezentowali się jako orędownicy zbierania jak największej liczby danych i ich dostępności we wszystkich krajach UE. Oczywiście dla dobra dzieci! Dyrektor Agencji wspomniał nawet o pewnym „oporze” rodziców w tej materii. Rzecz jasna rekomendacja głosi, iż należy go przezwyciężyć. 
 

CZYTAJ TAKŻE: Hanna Dobrowolska: Cytadela unijnej pseudoedukacji musi zostać obalona!

Groza narasta!

Przemodelowaniu oświaty – czyli dobrostanowi jako celowi szkoły  – poświęcony był drugi dzień obrad, równie ciekawy i pouczający, szczególnie z punktu widzenia misternie planowanych zagrożeń dla polskiej oświaty. 

Na uwagę zasługuje projekt referowany przez polską przedstawicielkę z MEN, dyrektor Elzbietę Neroj, która od kilkunastu już lat z zapałem wdraża inkluzję we współpracy z Agencją  do spraw Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej. Projekt  metody wsparcia dla uczniów w kryzysach psychicznych, opartej na wsparciu rówieśniczym, tzw. metodzie peer suport, może osłabić psychikę dziecka przez obciążenie go współodpowiedzialnością za pomoc kolegom w kryzysie. 

Ten niebezpieczny pomysł realizowany w murach szkoły – bez wymaganej zgody rodziców? - bezpośrednio może zagrażać prawidłowemu rozwojowi uczniów, jeszcze głębiej ingeruje w życie rodzinne,  a zawłaszcza prawa przynależne rodzicom.  Całkowity budżet projektu to 41 070 480 PLN – w 200 szkołach do 2028 r. Trudno się bronić przeciw takiej inwestycji w kolejną metodę odsuwania uwagi ucznia od celu szkoły – nauki, a przekierowywania na tzw. zdrowie [ w tym wypadku psychiczne], „umiejętności społeczne”, „sieci wsparcia”  i oczywiście – dobrostan. 

Częścią projektu jest aplikacja, pomagająca „szybko reagować” w sytuacji problemów z kolegą, czyli rodzaj koleżeńskiego „sygnalisty” w kryzysie, wyposażonego w donosicielski przycisk w smartfonie. Ma to być na dodatek narzędzie prewencyjne, a nie interwencyjne – zapowiedziała dyr. E. Neroj.

O informowaniu rodziców na temat tego psychologicznego eksperymentu, mocno ingerującego w świat emocji dziecka, jego zdrowia i wyznawanych wartości - nie było mowy.
Potwierdza to pełną zgodność przedstawianej koncepcji z dyrektywami płynącymi z Brukseli, z których jasno wynika, iż to państwo ma być pierwszym wychowawcą dziecka,  nie rodzina. Wystąpienie dyr. E. Neroj – od 4,07.

Dyrektor João Costa w jeszcze jednej globalnej kwestii jednoznacznie zabrał głos:  „Żyjemy w czasach polaryzacji. Wiemy, ze w niektórych miejscach następuje erozja wartości demokratycznych, i tak wchodzi mowa nienawiści lub zachęta do  segregacji. Nie możemy mówić, że bronimy edukacji  włączającej, ale w tym samym momencie mówić, nie obchodzi nas mowa nienawiści”. 

To kolejny krok w kierunku uzasadnienia cenzury, jaką planują wprowadzić unijni decydenci i posłuszni wykonawcy ich dyrektyw, także w Polsce. Liczymy na niepodpisanie  druku sejmowego 876 [ projekt dotyczy rozszerzenia ochrony przed mową nienawiści i przestępstwami z nienawiści, które motywowane są dyskryminacją ze względu na niepełnosprawność, wiek, płeć i orientację seksualną poprzez uzupełnienie katalogu okoliczności obciążających uwzględnianych przy wymiarze kary] przez Prezydenta RP. Warto mieć świadomość opinii w tej kwestii propagatorów „niewinnej” edukacji włączającej, której admiratorami są kolejne osoby w środowisku rządzących, nie tylko z kręgów oświaty.

Symbol ucznia na wózku inwalidzkim – jako przyjęty znak integracji – nadal przesłania właściwy cel inkluzji. Jest nim globalny projekt stworzenia nowego społeczeństwa inkluzyjnego. Poprzez zmianę świadomości całego pokolenia obecnych uczniów, powstać ma nowy twór społeczny – sterowalny, bezrefleksyjny, niekrytyczny, nastawiony na dobrostan i sprawczość, pojmowaną jako skuteczne wywieranie wpływu na innych i osiąganie własnych celów w imię pseudowartości. Miliony takich pionków w skali UE to „zasób”, o jakim słyszeliśmy wielokrotnie podczas warszawskiej „flagowej” konferencji. 
Oto rzeczywiste – choć nie zawsze wyrażone wprost – intencje decydentów z UE.
 
Hanna Dobrowolska 
ekspert oświatowy
Ruch Ochrony Szkoły, Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły
ratujmyszkole.pl
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe