Dr Piotr Łysakowski: "Wasze Matki, Ojcowie & nie tylko!?" Dlaczego kłamiecie?

Nasza dyskusja o przeszłości i przyszłości - czy ma sens? Jak pokazać, że w okupowanej Polsce w latach 1939 - 1945 co 30 sekund ginął człowiek ?
 Dr Piotr Łysakowski: "Wasze Matki, Ojcowie & nie tylko!?" Dlaczego kłamiecie?
/ screen YouTube
Zacznę może od osobistej refleksji - poświęciłem i fascynującej historii Niemiec i bezpośredniej współpracy z naszymi zachodnim sąsiadami i dla porozumienia z nimi sporo lat swojego życia najpierw zajmując się osobą Otto von Bismarcka, kwestiami katyńskimi w niemieckiej propagandzie potem zaś współtworząc, pracując w niej, a w końcu kierując Polsko Niemiecką Współpracą Młodzieży. Podczas tych lat, które minęły zawsze miałem najgłębszy szacunek dla niemieckiej pracowitości umiejętności planowania przyszłości i organizowania życia swojego państwa - uważałem i nadal uważam. Sądzę, że powinniśmy się od nich uczyć organizacji i umiejętności wspólnego działania. Mam wśród Niemców (tak przynajmniej zawsze mi się wydawało) sporo dobrych znajomych, a w tej chwili zajmuję się między innymi pracą związaną z obrazem Niemców w polskiej prasie.

Staram się też „podglądać” to co dziś piszą o nas nasi niemieccy sąsiedzi. Nigdy też wprost nie spotkało mnie w Niemczech nic niemiłego, z wyjątkiem tego, że ktoś kiedyś w Poczdamie ukradł mi paszport (mam wrażenie , że podpieprzyli mi go sympatyczni Włosi w prowadzonej przez siebie restauracji – mniejsza o nazwę już nie istnieje o ile wiem). Zawsze też uważałem , że po dramacie wojennym czas na spokojny i rzeczowy dialog. Nie dość tego w rozmowach z przyjeżdżającymi grupami Niemców twierdziłem i podawałem właśnie polsko niemiecki dialog historyczny jako przykład do naśladowania w odróżnieniu od nieistniejącego (i niemożliwego – dziś - zda się) dialogu polsko rosyjskiego.

Mówiąc im prawdę i nie bojąc się artykułować bolesnych faktów , których zresztą w większości nie znali, twierdziłem właśnie, że się dogadujemy (dziś nie mam już tej pewności) bo nie kłamiemy o przeszłości. Przy każdej nadarzającej się okazji twierdziłem jednak, że używanie w Polsce słowa “naziści” to kompletna bzdura, bo kto może potwierdzić, że mój znajmy starszy Pan Wiesław Kępiński, który uciekł 5 sierpnia 1944 śmierci z masowej egzekucji przy cerkwi na Woli miał być zamordowany właśnie przez nazistów a nie Niemców, o których pisał w swoim dramatycznym wspomnieniu, że byli “porządni“, i że “błagał ich o życie“. Może “naziści“, by darowali, odpuścili? Niemcy nie - zginęła całą rodzina z wyjątkiem Pana Wiesława: „ [...] w sobotę rano matka nas najmłodszych umyła, ubrała w czystą bieliznę, nakarmiła czym mogła i tak trwaliśmy w ciszy i trwodze. Około godziny dziewiątej a może dziesiątej zamarliśmy z przerażenia bo nagle kolby karabinów niemieckich zaczęły wybijać szyby w okienkach. Ukazały się lufy i rozległ się wrzask >raus, rauszabiją nas, zabiją nas, zabiją [...]< nie słyszę dziś. […]. Wprowadzono nas do rowu i ustawiono rzędem. […]. Trzy szeregi wojska, stojące z trzech stron ulicy odcinały drogę ucieczki. Na torach tramwajowych kilkanaście metrów od naszych piersi stał już karabin maszynowy na rozkraczonych podpórkach. Nad nim oficer. Wszystko przygotowane jak na defiladę – pod sznurek. Ład i porządek iście niemiecki, komendy znienawidzoną mową. Przy karabinie maszynowym zwisa taśma błyszczących pocisków, które za chwilę będą zabijać. Jest piękny słoneczny dzień sierpniowy, słońce oślepia skazańców i mnie. Mijają sekundy.[…]“ (fragment z posiadanego przeze mnie oryginału wspomnień Wiesława Kępińskiego). Kto zaś powie, że słów, które zaraz przytoczę nie wypowiedział SS / man zbrodniarz - członek NSDAP: „[…] Nigdy nie pozwolimy, by Polacy, którzy NIEGODNI SĄ MIANA CZŁOWIEKA, korzystali z naszych ziem. NIENAWIDZĘ POLAKÓW i wiem, że każdy uczciwy Niemiec podziela moje uczucia […]”(fragment z Życia Warszawy 09.1948), a członek SPD czyli Niemiec i na dodatek „socjalista”, a nie „nazista” i to zaledwie trzy lata po tym jak jego rodacy mordowali w Polsce co 30 sekund człowieka.

Machano na te wątpliwości ręką “szczegół” czepiasz się, kiedyś nawet usłyszałem , że zbytnio eksponujemy swoje cierpienie - w tym konkretnym przypadku raziły tablice z informacjami o egzekucjach, o których wspomnę jeszcze niżej. Może i tak, może się czepiałem. Cały czas chciałem byśmy rozmawiali ze sobą uczciwie. Problemem zresztą nie były tylko i wyłącznie rozmowy z niemieckimi gośćmi i kolegami. W wielu przypadkach natrafiałem na mur niezrozumienia ze strony polskich decydentów, osób odpowiedzialnych za istotne obszary naszego państwowego życia. Przy okazji jeszcze jeden przykład / wspomnienie - duża niemiecka delegacja z odpowiednika polskiego Ministerstwa Edukacji Narodowej (dobre kilka lat temu) w Warszawie w MEN/ie właśnie po zakończonych miło rozmowach proszę jednego z ministrów o to, by zaprosił naszych gości do “izby pamięci narodowej” gdzie rezydowało “Gestapo” odpowiedź brzmi “…dobry pomysł - ale wie Pan oni się mogą obrazić…”. Zrobiłem “to” więc na własną rękę - nikt się ostatecznie nie obraził.

Po co o tym piszę? Otóż piszę o tym po to, by w pewien sposób pokazać zainteresowanemu odbiorcy tego tekstu, że “incydent” z “Ich Matkami i ich Ojcami”, który miał miejsce parę lat temu - niezależnie od wszystkiego co dzieje się w stosunkach polsko niemieckich nie jest (był) niestety “tylko incydentem”. Otóż oprócz planowej i skutecznej, jak widać, działalności niemieckiej, mamy do czynienia z zalewem głupoty, niekompetencji i źle rozumianej europejskości po stronie polskiej. Na klęskę, którą właśnie ponosimy pracujemy skutecznie sami.

Przykładów jest bez liku, jednym z nich dokonana jeszcze w drugiej połowie lat czterdziestych zmiana napisów na tablicach upamiętniających warszawskie egzekucje gdzie w roku 1949 (prawdopodobnie ze względu na powstanie NRD) zamieniono słowo definiujące sprawców z “Niemców” na “hitlerowców”, którzy jak wiemy byli poprzednikami “nazistów“. Można powiedzieć to było “za komuny” - no i co z tego, że “za komuny” można odpowiedzieć !? W ostatecznym rozrachunku było to i jest tak samo szkodliwe. Różni się tylko tym , że “poprawność ideologiczna” została zastąpiona “poprawnością polityczną”.

W tej chwili, gdy Niemcy w swej narracji historycznej dopuszczają się ewidentnych kłamstw, przeinaczeń, manipulacji (a wspomniany film i ich narracja historyczna nie są jedynymi tego przykładami) należałoby ów popełniony kilkadziesiąt lat temu “ideologiczny” błąd pilnie naprawić. Ja wiem rozumiem, że “[…] Polskość to nienormalność […]”, “[…] wybierzmy przyszłość[…]” i tak dalej. Mnie “polskość” jakoś dziwnie nigdy nie “uwierała”, a wręcz przeciwnie pozwalała godnie reprezentować swój Kraj i siebie.

Po emisji “Matek i Ojców” nadal dziś jeszcze w państwowej telewizji (oczywiście nie tylko) słyszę “naziści”, “nazistowski”. Ja rozumiem, że elektroniczna przestrzeń medialna mocno się zdemokratyzowała i każdy może wypisywać lub wygadywać bzdury nie mając jakiegokolwiek przygotowania i fachowego i tego do kontaktów z szeroką “publicznością”. Pytanie jest takie czy wypowiadający te słowa nie wiedzą, że problem w tym, że jeśli nie szanujemy samych siebie nikt nie będzie nas szanował i że jest to kwestia w makro a nie mikro skali, że idzie tu o przyszłość Narodu i Państwa. Dzisiaj jeszcze trzeba to tłumaczyć – dzisiaj!?

To duże słowa ale tak właśnie jest. No ale może ci “młodzi, wykształceni i z dużych miast” w swoim pędzie do „bycia i do kariery” mają to wszystko w najgłębszym poważaniu - bo przecież też tak może być !? Krzysztof Feusette w portalu “W polityce”, pytał czy musimy “…dyskutować o polskiej odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie..” i odpowiadał w sposób oczywisty, że nie dość, że nie musimy to wręcz nie powinniśmy – niby oczywiste ale… .

Profesor Legutko zaś określił “nas” mianem “wiecznych frajerów” bo podniecamy się swoją własną dyskusją zamiast przenieść ją na forum międzynarodowe tak jak zrobili to właśnie przy pomocy wspomnianego na początku tekstu filmu Niemcy. Profesor miał i ma rację. Państwo polskie wywieszało w tych kwestiach w ciągu ostatnich ośmiu lat “białą flagę” i rezygnowało z uprawiania jakiekolwiek polityki historycznej i to nie tylko na “kierunku niemieckim”, by nikogo “nie obrazić” jak wspominany przeze mnie wyżej urzędnik MEN - no właśnie zupełnie nie jestem wytłumaczyć tego dla czego tak się działo w sposób racjonalny.

Prawda historyczna jest głosowana w Sejmie RP – był „Katyń” ludobójstwem czy nie był, a może podyskutujemy o tym czy „Wołyń” był…(przepraszam rozpędziłem się już głosowali – na szczęście wyszło zgodnie z prawdą). Za chwilę przegłosują, że jest rok 1939 a II RP szykuje się do agresji na III Rzeszę. Dla czego tak jest !? To tylko głupota czy może coś więcej !? W spiskowe teorie nie chciałbym się tu bawić. Należy zdać sobie pytanie co dalej robić ? Jak powiedzieć, że Polska została zaatakowana, najechana, ograbiona i okradziona ze wszystkiego co można było zrabować, ukraść i zniszczyć, jej elity wymordowane i to nie przypadkowo tylko w ramach planowych ludobójczych działań niemieckich i sowieckich okupantów działających na tym polu (do roku 1941) “wspólnie i w porozumieniu” (przez następne lata bez porozumienia co i tak nic nie zmieniało), jak pokazać, że w okupowanej Polsce w latach 1939 - 1945 co 30 sekund ginął człowiek ?

Te pytania musimy nadal stawiać bardzo mocno (i to nie w dyskusji między nami, która niczego nie przynosi) jeśli chcemy zachować twarz. Nasi niemieccy sąsiedzi zaś jeśli chcą z nami rozmawiać (bo może nie chcą) powinni tych pytań wysłuchać z powagą i szacunkiem dla pamięci ofiar, które padły z rąk ich bliskich. Jeśli chcą z nami rozmawiać serio to powinni uwzględniać w tej dyskusji obie strony trwającego w Polsce sporu nie tylko tę jedną, która im (z przyczyn oczywistych – jak dla mnie) odpowiada bo spolegliwa i opowiadając głupoty o stosunkach polsko – niemieckich i polsko – żydowskich tak mocno ze sobą powiązanych.

Czytam w jednym z najnowszych numerów „Die Zeit” tekst Goetza Aly/ego („Nationalgeschichte auf polnische Art.” 10.10.16) o przebudowie „polskiej historii”, czy może lepiej „polskiej świadomości historycznej” plecie androny podając fakty (mam wrażenie, że podrzucone przez „zaprzyjaźnioną” gazetę – o ile wiem nie zna polskiego, a w DZ pisują takie „tuzy” obiektywnego dziennikarstwa jak Imielski, Wieliński, Kokot i…) bez kontekstu i koniecznych dla niezorientowanego czytelnika (a taki jest w większości czytelnik niemiecki) szczegółów. Generalny wniosek z tekstu Polacy tak dbali o własny honor i historię to integralni antysemici.

Wracam więc ponownie do kwestii rozmowy, której być może w rzeczywistości ze strony naszych partnerów w ogóle nie było !? Może była tylko gra i kłamstwo. Gdyby tak rzeczywiście było byłaby to w rzeczywistości porażka nie tylko nasza ale głównie niemiecka. Kończąc zaś zadam jeszcze jedno pytanie - dlaczego kłamiecie i manipulujecie po co Wam to akurat dzisiaj (i generalnie) potrzebne !? Stawiając teraz te pytania, i zastanawiając się jak rozwiązać problem (bo trzeba o tym myśleć), mam nieodparte wrażenie, że cofnęliśmy się w swojej sąsiedzkiej rozmowie o co najmniej kilkadziesiąt lat – szkoda!

Piotr Łysakowski

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Ujawniono dokument. Sędzia Szmydt miał wchodzić do Sejmu na zaproszenie Gasiuk-Pihowicz z ostatniej chwili
Ujawniono dokument. Sędzia Szmydt miał wchodzić do Sejmu na zaproszenie Gasiuk-Pihowicz

"Tomasz Szmydt wchodził do Sejmu RP na indywidualne zaproszenie posłanki Gasiuk-Pihowicz" - pisze na platformie X poseł PiS Waldemar Buda, były minister rozwoju.

Wierna najważniejszym sprawom. Wspomnienie o śp. Marii Dłużewskiej tylko u nas
Wierna najważniejszym sprawom. Wspomnienie o śp. Marii Dłużewskiej

Maria Dłużewska była aktorką, dokumentalistką i dziennikarką (m.in. Tygodnika Solidarność) z krwi i kości. Nie bała się trudnych tematów, w swojej pracy podejmowała zagadnienia najistotniejsze dla Polski.

Polski hodowca malin odnalazł w grządkach bezcenny artefakt z ostatniej chwili
Polski hodowca malin odnalazł w grządkach bezcenny artefakt

Portal "Lublin 112" opisał historię mężczyzny, który udał się na swoją plantację malin, aby usunąć rosnąć między nimi chwasty. Podczas prac natrafił na kawałek krzemienia, który swoim kształtem przypominał siekierkę. Mężczyzna sfotografował znalezisko i wraz z opisem lokalizacji miejsca wysłał maila do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. 

Zbigniew Kuźmiuk: Himalaje hipokryzji – Tusk chwali obrońców granicy polityka
Zbigniew Kuźmiuk: Himalaje hipokryzji – Tusk chwali obrońców granicy

W ubiegłym tygodniu premier Tusk udał się na granicę polsko-białoruską, jak podano w komunikacie centrum informacyjnego rządu, aby wizytować Wojskowe Zgrupowanie Zadaniowe Podlasie. Na briefingu prasowym powiedział między innymi: „przyjechałem przede wszystkim po to, żeby dowódcy, jak ich podkomendni, nie mieli najmniejszych wątpliwości, że państwo polskie i polski rząd jest z nimi w każdej sytuacji tutaj na granicy”.

„#KrulEU twardy i skuteczny tylko w realizacji interesów Berlina”. Burza po przyjęciu paktu migracyjnego polityka
„#KrulEU twardy i skuteczny tylko w realizacji interesów Berlina”. Burza po przyjęciu paktu migracyjnego

Rada Unii Europejskiej zatwierdziła pakt migracyjny, co oznacza zakończenie procesu legislacyjnego w tej sprawie. Sprawa rozgrzewa polskie media społecznościowe, a liczni politycy, dziennikarze i internauci komentują uchwalenie nowych przepisów.

Pakt migracyjny zatwierdzony. „Obowiązkiem rządu jest zaskarżyć go do TSUE” gorące
Pakt migracyjny zatwierdzony. „Obowiązkiem rządu jest zaskarżyć go do TSUE”

„Platforma Obywatelska nie zablokowała paktu migracyjnego i będziemy zmuszeni przyjmować nielegalnych imigrantów bądź płacić milionowe kary” – twierdzi były premier Mateusz Morawiecki.

Chiny odpływają Niemcom Wiadomości
Chiny odpływają Niemcom

Już od ośmiu lat Chiny są partnerem handlowym numer jeden dla Niemiec. Lecz teraz zanosi się na niespodziankę. W pierwszym kwartale to USA zajęły pierwsze miejsce.

Wiadomości
„Konfederacja targowicka”– zdrada, która zgubiła Rzeczpospolitą. Przestroga dla przyszłych pokoleń

„Konfederacja targowicka” autorstwa prof. Władysława Smoleńskiego to kolejna, niezwykle ważna lektura z serii „Polskie Dzieła Historyczne”, której zadaniem jest chronić od zapomnienia dorobek naszej historiografii i szeroko go upowszechniać. Lektura ta stanowi kompendium wiedzy dla każdego Polaka zatroskanego losem naszej Ojczyzny. Do dziś nie powstało lepsze, bogatsze dzieło na temat konfederacji targowickiej oraz wojny z Rosją w 1792 r. – wojny związanej z obroną zarówno Konstytucji 3 maja, jak i niepodległości. Czy ta wojna musiała być przegrana? Dlaczego doszło do klęski II rozbioru Rzeczypospolitej? Jaki był w tym udział targowiczan, a jaki króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który też zresztą został targowiczaninem? Kwestie te dogłębnie analizuje jeden z najwybitniejszych historyków w naszych dziejach, prof. Władysław Smoleński.

Jest nowy trener Lecha Poznań z ostatniej chwili
Jest nowy trener Lecha Poznań

Potwierdziły się medialne przypuszczania. Oficjalnie wiadomo już, że nowym trenerem Lecha Poznań zostanie Niels Frederiksen.

CPK zatrzymane, lotnisko w Berlinie mocno w górę gorące
CPK zatrzymane, lotnisko w Berlinie mocno w górę

Oferta lotów dostępnych w BER rośnie. Według aktualnych danych stowarzyszenia transportu lotniczego BDL w ciągu najbliższych sześciu miesięcy z lotnisk Schönefeld i Tegel wystartuje tylko około jedna czwarta mniej samolotów niż przed pandemią koronawirusa. Oznacza to poprawę oferty na stołecznym lotnisku. BER nie znajduje się już na samym dole statystyk rozwoju stowarzyszenia.

REKLAMA

Dr Piotr Łysakowski: "Wasze Matki, Ojcowie & nie tylko!?" Dlaczego kłamiecie?

Nasza dyskusja o przeszłości i przyszłości - czy ma sens? Jak pokazać, że w okupowanej Polsce w latach 1939 - 1945 co 30 sekund ginął człowiek ?
 Dr Piotr Łysakowski: "Wasze Matki, Ojcowie & nie tylko!?" Dlaczego kłamiecie?
/ screen YouTube
Zacznę może od osobistej refleksji - poświęciłem i fascynującej historii Niemiec i bezpośredniej współpracy z naszymi zachodnim sąsiadami i dla porozumienia z nimi sporo lat swojego życia najpierw zajmując się osobą Otto von Bismarcka, kwestiami katyńskimi w niemieckiej propagandzie potem zaś współtworząc, pracując w niej, a w końcu kierując Polsko Niemiecką Współpracą Młodzieży. Podczas tych lat, które minęły zawsze miałem najgłębszy szacunek dla niemieckiej pracowitości umiejętności planowania przyszłości i organizowania życia swojego państwa - uważałem i nadal uważam. Sądzę, że powinniśmy się od nich uczyć organizacji i umiejętności wspólnego działania. Mam wśród Niemców (tak przynajmniej zawsze mi się wydawało) sporo dobrych znajomych, a w tej chwili zajmuję się między innymi pracą związaną z obrazem Niemców w polskiej prasie.

Staram się też „podglądać” to co dziś piszą o nas nasi niemieccy sąsiedzi. Nigdy też wprost nie spotkało mnie w Niemczech nic niemiłego, z wyjątkiem tego, że ktoś kiedyś w Poczdamie ukradł mi paszport (mam wrażenie , że podpieprzyli mi go sympatyczni Włosi w prowadzonej przez siebie restauracji – mniejsza o nazwę już nie istnieje o ile wiem). Zawsze też uważałem , że po dramacie wojennym czas na spokojny i rzeczowy dialog. Nie dość tego w rozmowach z przyjeżdżającymi grupami Niemców twierdziłem i podawałem właśnie polsko niemiecki dialog historyczny jako przykład do naśladowania w odróżnieniu od nieistniejącego (i niemożliwego – dziś - zda się) dialogu polsko rosyjskiego.

Mówiąc im prawdę i nie bojąc się artykułować bolesnych faktów , których zresztą w większości nie znali, twierdziłem właśnie, że się dogadujemy (dziś nie mam już tej pewności) bo nie kłamiemy o przeszłości. Przy każdej nadarzającej się okazji twierdziłem jednak, że używanie w Polsce słowa “naziści” to kompletna bzdura, bo kto może potwierdzić, że mój znajmy starszy Pan Wiesław Kępiński, który uciekł 5 sierpnia 1944 śmierci z masowej egzekucji przy cerkwi na Woli miał być zamordowany właśnie przez nazistów a nie Niemców, o których pisał w swoim dramatycznym wspomnieniu, że byli “porządni“, i że “błagał ich o życie“. Może “naziści“, by darowali, odpuścili? Niemcy nie - zginęła całą rodzina z wyjątkiem Pana Wiesława: „ [...] w sobotę rano matka nas najmłodszych umyła, ubrała w czystą bieliznę, nakarmiła czym mogła i tak trwaliśmy w ciszy i trwodze. Około godziny dziewiątej a może dziesiątej zamarliśmy z przerażenia bo nagle kolby karabinów niemieckich zaczęły wybijać szyby w okienkach. Ukazały się lufy i rozległ się wrzask >raus, rauszabiją nas, zabiją nas, zabiją [...]< nie słyszę dziś. […]. Wprowadzono nas do rowu i ustawiono rzędem. […]. Trzy szeregi wojska, stojące z trzech stron ulicy odcinały drogę ucieczki. Na torach tramwajowych kilkanaście metrów od naszych piersi stał już karabin maszynowy na rozkraczonych podpórkach. Nad nim oficer. Wszystko przygotowane jak na defiladę – pod sznurek. Ład i porządek iście niemiecki, komendy znienawidzoną mową. Przy karabinie maszynowym zwisa taśma błyszczących pocisków, które za chwilę będą zabijać. Jest piękny słoneczny dzień sierpniowy, słońce oślepia skazańców i mnie. Mijają sekundy.[…]“ (fragment z posiadanego przeze mnie oryginału wspomnień Wiesława Kępińskiego). Kto zaś powie, że słów, które zaraz przytoczę nie wypowiedział SS / man zbrodniarz - członek NSDAP: „[…] Nigdy nie pozwolimy, by Polacy, którzy NIEGODNI SĄ MIANA CZŁOWIEKA, korzystali z naszych ziem. NIENAWIDZĘ POLAKÓW i wiem, że każdy uczciwy Niemiec podziela moje uczucia […]”(fragment z Życia Warszawy 09.1948), a członek SPD czyli Niemiec i na dodatek „socjalista”, a nie „nazista” i to zaledwie trzy lata po tym jak jego rodacy mordowali w Polsce co 30 sekund człowieka.

Machano na te wątpliwości ręką “szczegół” czepiasz się, kiedyś nawet usłyszałem , że zbytnio eksponujemy swoje cierpienie - w tym konkretnym przypadku raziły tablice z informacjami o egzekucjach, o których wspomnę jeszcze niżej. Może i tak, może się czepiałem. Cały czas chciałem byśmy rozmawiali ze sobą uczciwie. Problemem zresztą nie były tylko i wyłącznie rozmowy z niemieckimi gośćmi i kolegami. W wielu przypadkach natrafiałem na mur niezrozumienia ze strony polskich decydentów, osób odpowiedzialnych za istotne obszary naszego państwowego życia. Przy okazji jeszcze jeden przykład / wspomnienie - duża niemiecka delegacja z odpowiednika polskiego Ministerstwa Edukacji Narodowej (dobre kilka lat temu) w Warszawie w MEN/ie właśnie po zakończonych miło rozmowach proszę jednego z ministrów o to, by zaprosił naszych gości do “izby pamięci narodowej” gdzie rezydowało “Gestapo” odpowiedź brzmi “…dobry pomysł - ale wie Pan oni się mogą obrazić…”. Zrobiłem “to” więc na własną rękę - nikt się ostatecznie nie obraził.

Po co o tym piszę? Otóż piszę o tym po to, by w pewien sposób pokazać zainteresowanemu odbiorcy tego tekstu, że “incydent” z “Ich Matkami i ich Ojcami”, który miał miejsce parę lat temu - niezależnie od wszystkiego co dzieje się w stosunkach polsko niemieckich nie jest (był) niestety “tylko incydentem”. Otóż oprócz planowej i skutecznej, jak widać, działalności niemieckiej, mamy do czynienia z zalewem głupoty, niekompetencji i źle rozumianej europejskości po stronie polskiej. Na klęskę, którą właśnie ponosimy pracujemy skutecznie sami.

Przykładów jest bez liku, jednym z nich dokonana jeszcze w drugiej połowie lat czterdziestych zmiana napisów na tablicach upamiętniających warszawskie egzekucje gdzie w roku 1949 (prawdopodobnie ze względu na powstanie NRD) zamieniono słowo definiujące sprawców z “Niemców” na “hitlerowców”, którzy jak wiemy byli poprzednikami “nazistów“. Można powiedzieć to było “za komuny” - no i co z tego, że “za komuny” można odpowiedzieć !? W ostatecznym rozrachunku było to i jest tak samo szkodliwe. Różni się tylko tym , że “poprawność ideologiczna” została zastąpiona “poprawnością polityczną”.

W tej chwili, gdy Niemcy w swej narracji historycznej dopuszczają się ewidentnych kłamstw, przeinaczeń, manipulacji (a wspomniany film i ich narracja historyczna nie są jedynymi tego przykładami) należałoby ów popełniony kilkadziesiąt lat temu “ideologiczny” błąd pilnie naprawić. Ja wiem rozumiem, że “[…] Polskość to nienormalność […]”, “[…] wybierzmy przyszłość[…]” i tak dalej. Mnie “polskość” jakoś dziwnie nigdy nie “uwierała”, a wręcz przeciwnie pozwalała godnie reprezentować swój Kraj i siebie.

Po emisji “Matek i Ojców” nadal dziś jeszcze w państwowej telewizji (oczywiście nie tylko) słyszę “naziści”, “nazistowski”. Ja rozumiem, że elektroniczna przestrzeń medialna mocno się zdemokratyzowała i każdy może wypisywać lub wygadywać bzdury nie mając jakiegokolwiek przygotowania i fachowego i tego do kontaktów z szeroką “publicznością”. Pytanie jest takie czy wypowiadający te słowa nie wiedzą, że problem w tym, że jeśli nie szanujemy samych siebie nikt nie będzie nas szanował i że jest to kwestia w makro a nie mikro skali, że idzie tu o przyszłość Narodu i Państwa. Dzisiaj jeszcze trzeba to tłumaczyć – dzisiaj!?

To duże słowa ale tak właśnie jest. No ale może ci “młodzi, wykształceni i z dużych miast” w swoim pędzie do „bycia i do kariery” mają to wszystko w najgłębszym poważaniu - bo przecież też tak może być !? Krzysztof Feusette w portalu “W polityce”, pytał czy musimy “…dyskutować o polskiej odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie..” i odpowiadał w sposób oczywisty, że nie dość, że nie musimy to wręcz nie powinniśmy – niby oczywiste ale… .

Profesor Legutko zaś określił “nas” mianem “wiecznych frajerów” bo podniecamy się swoją własną dyskusją zamiast przenieść ją na forum międzynarodowe tak jak zrobili to właśnie przy pomocy wspomnianego na początku tekstu filmu Niemcy. Profesor miał i ma rację. Państwo polskie wywieszało w tych kwestiach w ciągu ostatnich ośmiu lat “białą flagę” i rezygnowało z uprawiania jakiekolwiek polityki historycznej i to nie tylko na “kierunku niemieckim”, by nikogo “nie obrazić” jak wspominany przeze mnie wyżej urzędnik MEN - no właśnie zupełnie nie jestem wytłumaczyć tego dla czego tak się działo w sposób racjonalny.

Prawda historyczna jest głosowana w Sejmie RP – był „Katyń” ludobójstwem czy nie był, a może podyskutujemy o tym czy „Wołyń” był…(przepraszam rozpędziłem się już głosowali – na szczęście wyszło zgodnie z prawdą). Za chwilę przegłosują, że jest rok 1939 a II RP szykuje się do agresji na III Rzeszę. Dla czego tak jest !? To tylko głupota czy może coś więcej !? W spiskowe teorie nie chciałbym się tu bawić. Należy zdać sobie pytanie co dalej robić ? Jak powiedzieć, że Polska została zaatakowana, najechana, ograbiona i okradziona ze wszystkiego co można było zrabować, ukraść i zniszczyć, jej elity wymordowane i to nie przypadkowo tylko w ramach planowych ludobójczych działań niemieckich i sowieckich okupantów działających na tym polu (do roku 1941) “wspólnie i w porozumieniu” (przez następne lata bez porozumienia co i tak nic nie zmieniało), jak pokazać, że w okupowanej Polsce w latach 1939 - 1945 co 30 sekund ginął człowiek ?

Te pytania musimy nadal stawiać bardzo mocno (i to nie w dyskusji między nami, która niczego nie przynosi) jeśli chcemy zachować twarz. Nasi niemieccy sąsiedzi zaś jeśli chcą z nami rozmawiać (bo może nie chcą) powinni tych pytań wysłuchać z powagą i szacunkiem dla pamięci ofiar, które padły z rąk ich bliskich. Jeśli chcą z nami rozmawiać serio to powinni uwzględniać w tej dyskusji obie strony trwającego w Polsce sporu nie tylko tę jedną, która im (z przyczyn oczywistych – jak dla mnie) odpowiada bo spolegliwa i opowiadając głupoty o stosunkach polsko – niemieckich i polsko – żydowskich tak mocno ze sobą powiązanych.

Czytam w jednym z najnowszych numerów „Die Zeit” tekst Goetza Aly/ego („Nationalgeschichte auf polnische Art.” 10.10.16) o przebudowie „polskiej historii”, czy może lepiej „polskiej świadomości historycznej” plecie androny podając fakty (mam wrażenie, że podrzucone przez „zaprzyjaźnioną” gazetę – o ile wiem nie zna polskiego, a w DZ pisują takie „tuzy” obiektywnego dziennikarstwa jak Imielski, Wieliński, Kokot i…) bez kontekstu i koniecznych dla niezorientowanego czytelnika (a taki jest w większości czytelnik niemiecki) szczegółów. Generalny wniosek z tekstu Polacy tak dbali o własny honor i historię to integralni antysemici.

Wracam więc ponownie do kwestii rozmowy, której być może w rzeczywistości ze strony naszych partnerów w ogóle nie było !? Może była tylko gra i kłamstwo. Gdyby tak rzeczywiście było byłaby to w rzeczywistości porażka nie tylko nasza ale głównie niemiecka. Kończąc zaś zadam jeszcze jedno pytanie - dlaczego kłamiecie i manipulujecie po co Wam to akurat dzisiaj (i generalnie) potrzebne !? Stawiając teraz te pytania, i zastanawiając się jak rozwiązać problem (bo trzeba o tym myśleć), mam nieodparte wrażenie, że cofnęliśmy się w swojej sąsiedzkiej rozmowie o co najmniej kilkadziesiąt lat – szkoda!

Piotr Łysakowski


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe