80. rocznica wyzwolenia kompleksu obozowego Mauthausen-Gusen

I tak, w tym jednocześnie jubileuszowym roku 2025, pozostało już zaledwie kilkoro naocznych świadków i jednocześnie bez wątpienia Ofiar tego nieludzkiego przedsięwzięcia niemiecko-austriackiej „kultury” XX wieku, kultury śmierci. Należy do nich dobiegający „setki” pan Stanisław Zalewski, więzień i Auschwitz i Mauthausen-Gusen. Postać wyjątkowa, rzecz nie mieszcząca się w głowach Austriaków II i III powojennego pokolenia – jak to jest w ogóle możliwe skoro czas przeżycia w Gusen obliczony był na 3 miesiące(sic!).
Kwiaty i wieńce
Kwiaty i wieńce / Materiały partnera

Co musisz wiedzieć?

  • W 2025 roku żyje już tylko garstka naocznych świadków i ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych, w tym bliski setnych urodzin Stanisław Zalewski - więzień Auschwitz i Gusen.
  • Młodzież zaproszona na międzynarodowy panel edukacyjny... nie wzięła udziału, bo zorganizowano dla niej dyskotekę, zaledwie kilkaset metrów od masowych grobów w St. Georgen.
  • Większość terenów byłego obozu Gusen jest wciąż niedostępna, otoczona płotami i tabliczkami „zakaz wstępu” - mimo obietnic stworzenia miejsca pamięci.
  • Ślady zbrodni znikają - baraki obozowe zamieniają się w kwietniki, historyczne tablice informacyjne giną, a miejsca tortur są oznaczane jako zagrożone „radonem”.
  • Polacy - najliczniejsza grupa ofiar Gusen – wciąż są marginalizowani w międzynarodowej narracji, a w oficjalnych delegacjach IPN często brakuje konkretnego zaangażowania.

IPN - dyskusyjny panel dla młodzieży

Takie właśnie pytanie padło ze strony austriackiej na zorganizowanym 9. Maja 2025 przez Marthę Gammer- honorowego prezesa Gusen Komitee, posiadaczki odznaczenia i tytułu „Kustosza Pamięci Narodowej” IPN - dyskusyjnym panelu dla międzynarodowej reprezentacji młodzieży. Panelu o skutkach tajnego protokołu Paktu Hitler-Stalin i tragicznym losie żołnierzy AK Powstania Warszawskiego przywiezionych w dużej liczbie do Mauthausen. Panelu o losie więźniów obozów koncentracyjnych, zarówno niemieckich jak i sowieckich, którym udało się powrócić po 1945 roku do sowiecko-komunistycznej, aczkolwiek suwerennej, Polski Ludowej. Dyskusja panelowa zderzyła się jednak z brutalną rzeczywistością „Alp” hipokryzji 2025 roku. Młodzież ostatecznie udziału nie wzięła, bo właśnie zorganizowano jej wieczorną dyskotekę niecały kilometr od wielkiego cmentarza jakim w większości jest austriackie miasteczko St. Georgen /a.d. Gusen, a szczególnie sąsiadujący teren sztolni „Bergkristal” i bocznicy kolejowej z betonowym mostem odlanym w ciągu 48 godzin (sic!) przede wszystkim przez więźniów polskiego komanda i hiszpańskich komunistycznych republikanów. Tonący dziś w majowej zieleni obszar ten, pozbawiony był do 1945 roku wyjedzonej do ostatniego źdźbła trawy, a każdy jego metr według historycznych szacunków naznaczony jest męczeńską śmiercią więźnia. Właśnie ta wszechobecna trawa, pokrywająca dziś konsekwentnie tę niewyobrażalną zbrodnię, była przedmiotem powszechnych pytań przybyłych na jubileuszowe uroczystości pamięci. Odpowiedź austriackich organizatorów była nadzwyczaj konsekwentnie jednolita – ogłoszony międzynarodowy konkurs na projekt utworzenia na ok. 10. kilometrach byłego obozu godnego miejsca pamięci musi najpierw zostać rozstrzygnięty, by w rezultacie zapadła decyzja o konkretnej realizacji. Tak, to spójne z zapowiedzią sprzed dwóch lat, przy okazji prezentacji założeń zamierzenia – bez jakiegokolwiek zainteresowania na miejscu strony polskiej - o przewidywanej dekadzie na realizację. Postulowana wtedy przynajmniej prowizoryczna ścieżka edukacyjna nie spotkała się z żadnym zainteresowaniem, a sąsiednie, do odzyskanych z rąk prywatnych terenów poobozowych, firmy odgrodziły się jeszcze bardziej płotami, łańcuchami i kategorycznymi zakazami wstępu. Dostępny wtedy, oczyszczony po 80. latach przez wojsko, „ozdobny ogród” w Gusen I, przylegający bezpośrednio do muru tej austriackiej „fabryki śmierci”, po odsłonięciu fundamentów domu wszelkich uciech, radości i „wolnego czasu” dla SS - manów, został właśnie i nieoczekiwanie na powrót zamknięty wobec własnościowych ”niejasności”. To kolejna sprawa tego typu, po zniknięciu na osiem lat skromnej informacyjnej tabliczki na wspomnianym moście, tajemniczym zagrożeniem „radonem” akurat przy polskim upamiętnieniu w sztolniach „Bergkristal”, utworzeniu wybiegu dla psów akurat przy polskim pomniku przy wejściu do tychże sztolni, zamykaniu już dawno przebudowanych dla potrzeb zwiedzających Schodów Śmierci znów nie spełniających , tym razem unijnych, przepisów bezpieczeństwa, czy wreszcie systematycznym „znikaniu” całych baraków, a przynajmniej pryczy czy betonowych umywalni obozowych – gdzie zadawano okrutną śmierć poprzez duszenie wodą - odnajdywanych w całej okolicy w nowej roli kwietników. Polacy byli nacją najliczniej i najbrutalniej doświadczoną w tymże systemie obozowym, co pierwszy raz w historii powojennej Austrii było z takim rozmachem zademonstrowane podczas tegorocznych międzynarodowych centralnych uroczystości na Placu Apelowym w Mauthausen. Bardzo dostojnie prezentował się Dyrektor Biura Upamiętnień z Warszawy, ten sam który kilka lat temu w trakcie pierwszej wizyty wykonał dziesiątki zdjęć, przespał się w cesarskim apartamencie jednego z okolicznych klasztorów, by po powrocie skwitować wysiłek niemal 4. godzinnego materiału filmowego specjalnie sprowadzonej ekipy stwierdzeniem o „innych priorytetach”. W rezultacie powstał w IPN jedynie kilkunastominutowy reportaż o wymowie spotu reklamowego dla tej instytucji. Ten brak obecności Polaków, sprowadzonej co najwyżej do nieregularnej okazjonalnej reżyserii symbolicznej narodowej scenerii, skutkuje absencją w najważniejszych decyzyjnych momentach dla polskiej sprawy i polskiej pamięci. W ten sposób możliwe jest nawet zasadnicze zakłamywanie historii bez polskiego głosu sprzeciwu i zupełny brak wpływu na egzekwowanie sposobu upamiętnień. Tak została napisana jednostronna, bo tylko lewicowa i jedynie obowiązująca dotąd opowieść o KZ Mauthausen przez, namaszczonego przez Republikę Austrii po IIWŚ na głównego kronikarza obozu, Hansa Marsalka w wielu jego publikacjach.

Selektywna pamięć o ofiarach Gusen

Nic zatem dziwnego, że zaproszeni przez panią Marthę Gammer goście w dyskusji nie reprezentowali niezbędnego dla takiej tematyki pluralizmu – „Es wurden 5 Polen ausgewählt aus der Gruppe von 37 erwachsenen Teilnehmern”( Z grupy 37 dorosłych uczestników wybrano 5 Polaków) - prezentując losy byłych więźniów tylko te zbieżne z losami żołnierzy gen. Berlinga, LWP, AL czyli formacjami pod kuratelą sowieckiej Armii Czerwonej. Losy „zaopiekowanych” troskliwie przez Józefa Cyrankiewicza (co podkreślono), jak wiadomo byłego więźnia Auschwitz, w specjalnych przychodniach zdrowia i sanatoriach, w „biednych” powojennych okolicznościach. Wspomnienie Armii Krajowej, żołnierzy do 1989 roku wyklętych i postaci rotmistrza Witolda Pileckiego wywołało w tych okolicznościach natychmiastową i głęboką kontrowersję. A przecież był właśnie gdzieś w pobliżu, do ewentualnej dyspozycji, dyrektor Biura Upamiętnień IPN z Warszawy, drugi raz w historii IPN w delegacji w Austrii i zgodnie z ustawą o IPN jedyny kompetentny do kontaktów z zagranicą. Można sądzić, że pozostał jednak wierny zasadzie, uprawianej także od dziesięcioleci przez polski wiedeński korpus dyplomatyczny - im mniej wiedzy, tym mniej odpowiedzialności. Rezultat to urągające pamięci od lat, niegodne i wręcz groteskowe ”upamiętnienie” - orne pole poza murem obozu przy parkingu, które można także oficjalnie oglądnąć poprzez furtkę w obozowym murze otwieraną wyłącznie na życzenie(sic!) - żołnierzy Powstania Warszawskiego, którym zagwarantowano przecież podczas kapitulacji Warszawy traktowanie zgodnie z zapisami Konwencji Genewskiej dla jeńców wojennych. A przecież „Tausende landeten und starben in Gusen II, kaum einer aus dieser Gruppe hat überlebt!” – (tysiące dostały się i zmarły w Gusen II, prawie nikt z tej grupy nie przeżył!) jak napisała pani Martha Gammer w zaproszeniu. Złożenie wieńca w eleganckim garniturze nie kosztuje wiele, zdjęcie na tle polskiego monumentu starannie wykadrowane tak by nie był widoczny polski orzeł bez korony i napis „Polska Ludowa” także nie niesie z sobą wielkiego ryzyka. Tym bardziej, że większość tego typu obiektów zdążono już wpisać do rejestru zabytków. Żyjemy w czasach, kiedy i sam komunizm może się doczekać wpisania na listę UNESCO, nawet ten sowiecki. Samo naszycie biało-czerwonych chorągwi, wysztancowanie zawieszek i nalepek, wyprodukowanie dziesiątków zniczy i rozłożenie tego wszystkiego, gdzie się tylko da nawet ze łzami wzruszenia do kamery, to zdecydowanie za mało we współczesnym świecie antykultury, pozbawianym tak zasadniczych wartości. Sprawcy, ale przede wszystkim ich potomkowie czekają wręcz tylko na takie gesty, które przy sprawnej organizacji (a tej w takich sprawach nie brakuje) można skutecznie „posprzątać” w ciągu paru godzin. Czekają także cierpliwie, aż „obozowe dzieci”, nawet urodzone w ostatnim już dniu wojny, nie będą mogły się już dowlec, choć z pomocą, do ustawionych kamer czy mikrofonów. Wtedy będzie można wreszcie już pełnym i niezawoalowanym głosem stwierdzić to co powiedział w swym komentarzu ze studia publicznej telewizji austriackiej ORF, 11 maja 2025 w czwartej godzinie relacji uroczystości z Placu Apelowego Mauthausen, przy obecności prezydenta i kanclerza Republiki, kultowy dziennikarz i wieloletni zagraniczny korespondent Peter Fritz: „Trzeba jednak dodać, że Niemcy mieli na polskim terytorium także miejscowych pomocników i że byli też ludzie w Polsce, którzy brali w tym udział - częściowo pod przymusem, częściowo dobrowolnie. I to do dziś pozostaje w Polsce w pewnym sensie tematem tabu. Poprzedni rząd Polski, jeszcze przed obecnym, wprowadził nawet własne ustawy, które zabraniały historykom zajmować się tym tematem - a więc kwestią kolaboracji, pytaniem, czy Polacy również brali udział w tych masowych prześladowaniach. To bolesny punkt, otwarta rana, którą próbowano „zakleić”.” Wtedy już jedynym odśpiewanym hymnem będzie partyzancka pieśń włoskich komunistów „Bella Ciao”, jak to miało miejsce 10 maja 2025 na Placu Apelowym KZ Gusen I. Czy właśnie to wyobrażał sobie sierżant Albert J.Kosiek, otwierając właz amerykańskiego czołgu po przejechaniu przez bramę obozową KZ Mauthausen 5 maja 1945 ze słowami „Jesteśta wolni!”? Może zapamiętał coś Jego syn będący honorowym gościem obchodów 80 rocznicy wyzwolenia KZ Mauthausen w dniach 9 – 11 maja 2025 roku.


 

POLECANE
Protest w sprawie wyboru Czarzastego na Marszałka Sejmu. Mocny list działaczy NZS z ostatniej chwili
Protest w sprawie wyboru Czarzastego na Marszałka Sejmu. Mocny list działaczy NZS

Działacze podziemnego Niezależnego Zrzeszenia Studentów oraz innych środowisk niepodległościowych opublikowali ostry list otwarty, w którym sprzeciwiają się wyborowi Włodzimierza Czarzastego na stanowisko Marszałka Sejmu. Autorzy protestu podkreślają, że funkcji drugiej osoby w państwie nie powinien pełnić człowiek o przeszłości związanej z PZPR.

Sondaż zaufania: Karol Nawrocki wciąż deklasuje rywali gorące
Sondaż zaufania: Karol Nawrocki wciąż deklasuje rywali

Jesienne badanie CBOS pokazuje, że tylko jeden polityk utrzymuje przewagę, której rywale nie są w stanie przebić. Aż 54 proc. respondentów deklaruje zaufanie do obecnego prezydenta.

Plan pokojowy ws. Ukrainy. Putin zabiera głos z ostatniej chwili
Plan pokojowy ws. Ukrainy. Putin zabiera głos

Rosyjski przywódca Władimir Putin oświadczył w czwartek, że zarys projektu planu pokojowego, omawiany przez USA i Ukrainę, mógłby stać się podstawą przyszłego porozumienia kończącego konflikt w Ukrainie.

Lawina porwała narciarzy. Wielka akcja ratunkowa na popularnym lodowcu w  Austrii pilne
Lawina porwała narciarzy. Wielka akcja ratunkowa na popularnym lodowcu w Austrii

Ponad 250 ratowników, w tym Polacy, Niemcy i Czesi, brało udział w dramatycznym przeszukiwaniu lawiniska na lodowcu Stubai, gdzie ze śniegu wydobyto osiem osób.

To sabotaż. Tusk uderza w prezydenta z ostatniej chwili
"To sabotaż". Tusk uderza w prezydenta

To kolejna odsłona konfliktu o nominacje dla młodych oficerów ABW. Donald Tusk nie chce pogodzić się z decyzją prezydenta Karola Nawrockiego i znów uderza w głowę państwa.

Wojewoda mazowiecki unieważni paszport Zbigniewa Ziobry z ostatniej chwili
Wojewoda mazowiecki unieważni paszport Zbigniewa Ziobry

Prokuratura potwierdziła, że wojewoda mazowiecki rozpoczął procedurę unieważnienia paszportu Zbigniewa Ziobry. To kolejny krok po wcześniejszym cofnięciu jego dokumentu dyplomatycznego przez szefa polskiej dyplomacji.

Chiny spacyfikowały europejski bunt ws. chipów tylko u nas
Chiny spacyfikowały europejski bunt ws. chipów

Napięcia między Europą a Chinami w sprawie dostaw chipów osiągnęły nowy poziom po kryzysie wokół holenderskiej Nexperii. Pekin czasowo wstrzymał eksport kluczowych komponentów, wymuszając na Niemczech i UE nowe ustępstwa. Sprawa ujawnia, jak silna jest chińska kontrola nad łańcuchami dostaw oraz jak duże ryzyka ponosi europejski przemysł — od motoryzacji po sektor obronny.

Komunikat Ministerstwa Cyfryzacji. Chodzi o mObywatela z ostatniej chwili
Komunikat Ministerstwa Cyfryzacji. Chodzi o mObywatela

To jedna z największych zmian, jaka od lat dotknęła studentów w Polsce. Od nowego roku akademickiego każdy z nich musi przygotować się na nowy standard, który całkowicie odmienia sposób potwierdzania statusu studenta.

Mocny list prezesa TK do szefa TSUE. Padają ostre słowa o Polsce i Unii Wiadomości
Mocny list prezesa TK do szefa TSUE. Padają ostre słowa o Polsce i Unii

Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Bartłomiej Sochański skierował do prezesa TSUE Koena Lenaertsa list otwarty, w którym odnosi się do działań Komisji Europejskiej wobec Polski oraz zarzutów dotyczących Trybunału. Publikujemy pełną treść dokumentu.

Tylko dzięki presji. Umowa na pociski do F-35 podpisana z ostatniej chwili
"Tylko dzięki presji". Umowa na pociski do F-35 podpisana

Polska zbliża się do kolejnego przełomu w lotnictwie bojowym. Szef MON podpisał umowę na pociski, które znacząco zwiększą możliwości polskich F-35. Nie chodzi tylko o broń – to sygnał, że Warszawa wchodzi do grona najbardziej zaawansowanych państw pod względem obrony powietrznej. Kontrakt nie byłby możliwy, gdyby nie presja szefa MON z czasów PiS Mariusza Błaszczaka.

REKLAMA

80. rocznica wyzwolenia kompleksu obozowego Mauthausen-Gusen

I tak, w tym jednocześnie jubileuszowym roku 2025, pozostało już zaledwie kilkoro naocznych świadków i jednocześnie bez wątpienia Ofiar tego nieludzkiego przedsięwzięcia niemiecko-austriackiej „kultury” XX wieku, kultury śmierci. Należy do nich dobiegający „setki” pan Stanisław Zalewski, więzień i Auschwitz i Mauthausen-Gusen. Postać wyjątkowa, rzecz nie mieszcząca się w głowach Austriaków II i III powojennego pokolenia – jak to jest w ogóle możliwe skoro czas przeżycia w Gusen obliczony był na 3 miesiące(sic!).
Kwiaty i wieńce
Kwiaty i wieńce / Materiały partnera

Co musisz wiedzieć?

  • W 2025 roku żyje już tylko garstka naocznych świadków i ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych, w tym bliski setnych urodzin Stanisław Zalewski - więzień Auschwitz i Gusen.
  • Młodzież zaproszona na międzynarodowy panel edukacyjny... nie wzięła udziału, bo zorganizowano dla niej dyskotekę, zaledwie kilkaset metrów od masowych grobów w St. Georgen.
  • Większość terenów byłego obozu Gusen jest wciąż niedostępna, otoczona płotami i tabliczkami „zakaz wstępu” - mimo obietnic stworzenia miejsca pamięci.
  • Ślady zbrodni znikają - baraki obozowe zamieniają się w kwietniki, historyczne tablice informacyjne giną, a miejsca tortur są oznaczane jako zagrożone „radonem”.
  • Polacy - najliczniejsza grupa ofiar Gusen – wciąż są marginalizowani w międzynarodowej narracji, a w oficjalnych delegacjach IPN często brakuje konkretnego zaangażowania.

IPN - dyskusyjny panel dla młodzieży

Takie właśnie pytanie padło ze strony austriackiej na zorganizowanym 9. Maja 2025 przez Marthę Gammer- honorowego prezesa Gusen Komitee, posiadaczki odznaczenia i tytułu „Kustosza Pamięci Narodowej” IPN - dyskusyjnym panelu dla międzynarodowej reprezentacji młodzieży. Panelu o skutkach tajnego protokołu Paktu Hitler-Stalin i tragicznym losie żołnierzy AK Powstania Warszawskiego przywiezionych w dużej liczbie do Mauthausen. Panelu o losie więźniów obozów koncentracyjnych, zarówno niemieckich jak i sowieckich, którym udało się powrócić po 1945 roku do sowiecko-komunistycznej, aczkolwiek suwerennej, Polski Ludowej. Dyskusja panelowa zderzyła się jednak z brutalną rzeczywistością „Alp” hipokryzji 2025 roku. Młodzież ostatecznie udziału nie wzięła, bo właśnie zorganizowano jej wieczorną dyskotekę niecały kilometr od wielkiego cmentarza jakim w większości jest austriackie miasteczko St. Georgen /a.d. Gusen, a szczególnie sąsiadujący teren sztolni „Bergkristal” i bocznicy kolejowej z betonowym mostem odlanym w ciągu 48 godzin (sic!) przede wszystkim przez więźniów polskiego komanda i hiszpańskich komunistycznych republikanów. Tonący dziś w majowej zieleni obszar ten, pozbawiony był do 1945 roku wyjedzonej do ostatniego źdźbła trawy, a każdy jego metr według historycznych szacunków naznaczony jest męczeńską śmiercią więźnia. Właśnie ta wszechobecna trawa, pokrywająca dziś konsekwentnie tę niewyobrażalną zbrodnię, była przedmiotem powszechnych pytań przybyłych na jubileuszowe uroczystości pamięci. Odpowiedź austriackich organizatorów była nadzwyczaj konsekwentnie jednolita – ogłoszony międzynarodowy konkurs na projekt utworzenia na ok. 10. kilometrach byłego obozu godnego miejsca pamięci musi najpierw zostać rozstrzygnięty, by w rezultacie zapadła decyzja o konkretnej realizacji. Tak, to spójne z zapowiedzią sprzed dwóch lat, przy okazji prezentacji założeń zamierzenia – bez jakiegokolwiek zainteresowania na miejscu strony polskiej - o przewidywanej dekadzie na realizację. Postulowana wtedy przynajmniej prowizoryczna ścieżka edukacyjna nie spotkała się z żadnym zainteresowaniem, a sąsiednie, do odzyskanych z rąk prywatnych terenów poobozowych, firmy odgrodziły się jeszcze bardziej płotami, łańcuchami i kategorycznymi zakazami wstępu. Dostępny wtedy, oczyszczony po 80. latach przez wojsko, „ozdobny ogród” w Gusen I, przylegający bezpośrednio do muru tej austriackiej „fabryki śmierci”, po odsłonięciu fundamentów domu wszelkich uciech, radości i „wolnego czasu” dla SS - manów, został właśnie i nieoczekiwanie na powrót zamknięty wobec własnościowych ”niejasności”. To kolejna sprawa tego typu, po zniknięciu na osiem lat skromnej informacyjnej tabliczki na wspomnianym moście, tajemniczym zagrożeniem „radonem” akurat przy polskim upamiętnieniu w sztolniach „Bergkristal”, utworzeniu wybiegu dla psów akurat przy polskim pomniku przy wejściu do tychże sztolni, zamykaniu już dawno przebudowanych dla potrzeb zwiedzających Schodów Śmierci znów nie spełniających , tym razem unijnych, przepisów bezpieczeństwa, czy wreszcie systematycznym „znikaniu” całych baraków, a przynajmniej pryczy czy betonowych umywalni obozowych – gdzie zadawano okrutną śmierć poprzez duszenie wodą - odnajdywanych w całej okolicy w nowej roli kwietników. Polacy byli nacją najliczniej i najbrutalniej doświadczoną w tymże systemie obozowym, co pierwszy raz w historii powojennej Austrii było z takim rozmachem zademonstrowane podczas tegorocznych międzynarodowych centralnych uroczystości na Placu Apelowym w Mauthausen. Bardzo dostojnie prezentował się Dyrektor Biura Upamiętnień z Warszawy, ten sam który kilka lat temu w trakcie pierwszej wizyty wykonał dziesiątki zdjęć, przespał się w cesarskim apartamencie jednego z okolicznych klasztorów, by po powrocie skwitować wysiłek niemal 4. godzinnego materiału filmowego specjalnie sprowadzonej ekipy stwierdzeniem o „innych priorytetach”. W rezultacie powstał w IPN jedynie kilkunastominutowy reportaż o wymowie spotu reklamowego dla tej instytucji. Ten brak obecności Polaków, sprowadzonej co najwyżej do nieregularnej okazjonalnej reżyserii symbolicznej narodowej scenerii, skutkuje absencją w najważniejszych decyzyjnych momentach dla polskiej sprawy i polskiej pamięci. W ten sposób możliwe jest nawet zasadnicze zakłamywanie historii bez polskiego głosu sprzeciwu i zupełny brak wpływu na egzekwowanie sposobu upamiętnień. Tak została napisana jednostronna, bo tylko lewicowa i jedynie obowiązująca dotąd opowieść o KZ Mauthausen przez, namaszczonego przez Republikę Austrii po IIWŚ na głównego kronikarza obozu, Hansa Marsalka w wielu jego publikacjach.

Selektywna pamięć o ofiarach Gusen

Nic zatem dziwnego, że zaproszeni przez panią Marthę Gammer goście w dyskusji nie reprezentowali niezbędnego dla takiej tematyki pluralizmu – „Es wurden 5 Polen ausgewählt aus der Gruppe von 37 erwachsenen Teilnehmern”( Z grupy 37 dorosłych uczestników wybrano 5 Polaków) - prezentując losy byłych więźniów tylko te zbieżne z losami żołnierzy gen. Berlinga, LWP, AL czyli formacjami pod kuratelą sowieckiej Armii Czerwonej. Losy „zaopiekowanych” troskliwie przez Józefa Cyrankiewicza (co podkreślono), jak wiadomo byłego więźnia Auschwitz, w specjalnych przychodniach zdrowia i sanatoriach, w „biednych” powojennych okolicznościach. Wspomnienie Armii Krajowej, żołnierzy do 1989 roku wyklętych i postaci rotmistrza Witolda Pileckiego wywołało w tych okolicznościach natychmiastową i głęboką kontrowersję. A przecież był właśnie gdzieś w pobliżu, do ewentualnej dyspozycji, dyrektor Biura Upamiętnień IPN z Warszawy, drugi raz w historii IPN w delegacji w Austrii i zgodnie z ustawą o IPN jedyny kompetentny do kontaktów z zagranicą. Można sądzić, że pozostał jednak wierny zasadzie, uprawianej także od dziesięcioleci przez polski wiedeński korpus dyplomatyczny - im mniej wiedzy, tym mniej odpowiedzialności. Rezultat to urągające pamięci od lat, niegodne i wręcz groteskowe ”upamiętnienie” - orne pole poza murem obozu przy parkingu, które można także oficjalnie oglądnąć poprzez furtkę w obozowym murze otwieraną wyłącznie na życzenie(sic!) - żołnierzy Powstania Warszawskiego, którym zagwarantowano przecież podczas kapitulacji Warszawy traktowanie zgodnie z zapisami Konwencji Genewskiej dla jeńców wojennych. A przecież „Tausende landeten und starben in Gusen II, kaum einer aus dieser Gruppe hat überlebt!” – (tysiące dostały się i zmarły w Gusen II, prawie nikt z tej grupy nie przeżył!) jak napisała pani Martha Gammer w zaproszeniu. Złożenie wieńca w eleganckim garniturze nie kosztuje wiele, zdjęcie na tle polskiego monumentu starannie wykadrowane tak by nie był widoczny polski orzeł bez korony i napis „Polska Ludowa” także nie niesie z sobą wielkiego ryzyka. Tym bardziej, że większość tego typu obiektów zdążono już wpisać do rejestru zabytków. Żyjemy w czasach, kiedy i sam komunizm może się doczekać wpisania na listę UNESCO, nawet ten sowiecki. Samo naszycie biało-czerwonych chorągwi, wysztancowanie zawieszek i nalepek, wyprodukowanie dziesiątków zniczy i rozłożenie tego wszystkiego, gdzie się tylko da nawet ze łzami wzruszenia do kamery, to zdecydowanie za mało we współczesnym świecie antykultury, pozbawianym tak zasadniczych wartości. Sprawcy, ale przede wszystkim ich potomkowie czekają wręcz tylko na takie gesty, które przy sprawnej organizacji (a tej w takich sprawach nie brakuje) można skutecznie „posprzątać” w ciągu paru godzin. Czekają także cierpliwie, aż „obozowe dzieci”, nawet urodzone w ostatnim już dniu wojny, nie będą mogły się już dowlec, choć z pomocą, do ustawionych kamer czy mikrofonów. Wtedy będzie można wreszcie już pełnym i niezawoalowanym głosem stwierdzić to co powiedział w swym komentarzu ze studia publicznej telewizji austriackiej ORF, 11 maja 2025 w czwartej godzinie relacji uroczystości z Placu Apelowego Mauthausen, przy obecności prezydenta i kanclerza Republiki, kultowy dziennikarz i wieloletni zagraniczny korespondent Peter Fritz: „Trzeba jednak dodać, że Niemcy mieli na polskim terytorium także miejscowych pomocników i że byli też ludzie w Polsce, którzy brali w tym udział - częściowo pod przymusem, częściowo dobrowolnie. I to do dziś pozostaje w Polsce w pewnym sensie tematem tabu. Poprzedni rząd Polski, jeszcze przed obecnym, wprowadził nawet własne ustawy, które zabraniały historykom zajmować się tym tematem - a więc kwestią kolaboracji, pytaniem, czy Polacy również brali udział w tych masowych prześladowaniach. To bolesny punkt, otwarta rana, którą próbowano „zakleić”.” Wtedy już jedynym odśpiewanym hymnem będzie partyzancka pieśń włoskich komunistów „Bella Ciao”, jak to miało miejsce 10 maja 2025 na Placu Apelowym KZ Gusen I. Czy właśnie to wyobrażał sobie sierżant Albert J.Kosiek, otwierając właz amerykańskiego czołgu po przejechaniu przez bramę obozową KZ Mauthausen 5 maja 1945 ze słowami „Jesteśta wolni!”? Może zapamiętał coś Jego syn będący honorowym gościem obchodów 80 rocznicy wyzwolenia KZ Mauthausen w dniach 9 – 11 maja 2025 roku.



 

Polecane