Alexander Degrejt: Wasz parlament nasz rząd

No to ja napiszę panu prezesowi, jego akolitom i wszystkim mędrcom – wy nie jesteście władzą do ciężkiej cholery! Wbijcie to sobie wreszcie do głów i przestańcie pieprzyć od rzeczy nobilitując się we własnych oczach. „Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu” - powiada czwarty artykuł Konstytucji a wy jesteście tylko przedstawicielami tegoż Narodu zatrudnionymi do zarządzania (nie rządzenia) wspólnym dobrem. Dostaliście robotę, za którą bierzecie pieniądze i macie ją wykonywać. Do tej pory udawało się wam to wcale nieźle, znacznie lepiej niż poprzednikom co zresztą pokazywały wyraźnie stale rosnące słupki sondażowego poparcia. Ale wczoraj pokazaliście, że w gruncie rzeczy niewiele się od nich różnicie a już na pewno macie – dokładnie tak samo jak oni – w głębokim poważaniu ludzi. Zresztą co ja się będę obcyndalał z delikatnymi określeniami, macie ich po prostu głęboko w dupie, nie liczycie się z ich zdaniem, liczą się tylko partyjne gierki, frakcyjne interesy i ambicje aparatczyków. A dla nas macie wciąż jedną melodię z tej samej zdartej płyty: „więcej wiary”, „zaufajcie”...
Powiem za siebie: wiarę to ja rezerwuję dla Pana Boga a zaufanie dodatkowo dla rodziny i przyjaciół. Politycy się w żadnej z powyższych kategorii nie mieszczą – nie ufam im z zasady i jeszcze nigdy na tym źle nie wyszedłem.
Ale do rzeczy, nie jestem teologiem i nie o wierze piszę. Mam propozycję: wy się dalej bawcie w swojej piaskownicy, urządzajcie frakcyjne bitwy, kopcie się po kostkach, tłuczcie pod dywanem, gryźcie, opluwajcie i podsrywajcie jeden drugiego. Niszczcie najlepszych spośród was, tych którzy mają jeszcze poważanie pośród zwykłych ludzi i promujcie swoich wbrew nam. Widać inaczej nie umiecie, taka już jest wasza natura i trzeba to zaakceptować. Jednym słowem weźcie sobie parlament i przeróbcie go na arenę dla waszych igrzysk skoro bez tego nie potraficie być szczęśliwi. Ale nam oddajcie rząd.
Krótko pisząc zmieńmy wreszcie ustrój na prezydencki by te wasze zabawy nie destabilizowały państwa. My sobie wybierzemy głowę państwa i będziemy mieli święty spokój przynajmniej przez jedną kadencję a wy będziecie mogli oddawać się swoim ulubionym rozrywkom. Rozwiązanie to ma też inne zalety jak choćby potężny mandat społeczny dla szefa rządu pochodzącego z bezpośredniego wyboru czy realne oddzielenie władzy wykonawczej od ustawodawczej, ale dziś – po tym cyrku jaki wczoraj urządziliście – najważniejszą z nich jest ta, że będzie to nasz rząd. Nie partyjny, nie wyłoniony w wyniku jakichś tajemniczych układów ale po prostu nasz, powołany przez Obywateli, przez nich rozliczany ze swoich działań i przed nimi a nie przed partią czy jej szefem odpowiadający za ewentualne błędy.
To jak? Umowa stoi? Zyskają na tym wszyscy ale przede wszystkim Rzeczpospolita.
Alexander Degrejt www.babaichlop.pl