Karol Gac: Tryumf prawicy

Jednocześnie to ogromny sukces całej prawicy, która – jak rzadko – zjednoczyła się pod hasłem „byle nie Trzaskowski”. Co sprawiło, że skazywany na pożarcie kandydat obywatelski, popierany przez tak wiele środowisk (w tym Solidarność) wygrał ten nierówny bój?
Rzadko to robię, ale tym razem – z pewną satysfakcją – mogę zapytać: a nie mówiłem? Dokładnie rok temu, gdy absolutnie nikt w to nie wierzył, nagrałem komentarz na moim kanale na YouTubie, w którym wskazałem, że Karol Nawrocki może zostać kandydatem PiS w wyborach prezydenckich, a nawet je wygrać. Całość zobrazowałem grafiką, na której zapytałem „on będzie prezydentem?”.
- Komunikat dla mieszkańców Gdańska
- Komunikat dla mieszkańców Krakowa
- Komunikat dla mieszkańców Katowic
- SN zadecydował: Będzie ponowne liczenie głosów w wyborach prezydenckich
- Planowali masakry w polskich szkołach i kościołach. Ujawniono szczegóły
- Paweł Szefernaker: Tusk musi pogodzić się z demokracją
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Austria: Wszedł do szkoły i strzelał na oślep. Ofiarami mogły być setki uczniów
- Prezydent Duda ostro ws. wymiaru sprawiedliwości. "To wstrętne i podłe, ta grupa ludzi oszalała"
Mobilizacja prawicowego elektoratu
W przeciwieństwie więc do wielu polityków PiS i komentatorów, którzy teraz pieją z zachwytu nad prezydentem elektem, choć jeszcze niedawno wieszali na nim psy (niektórzy zaczęli krytykę już w niedzielę o godz. 21!), mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wygrana Karola Nawrockiego mnie nie zaskoczyła. Co oczywiście nie oznacza, że nie było o nią trudno. Było i to ekstremalnie.
Na szczęście, na ostatniej prostej, w sposób niezwykły zmobilizowały się praktycznie wszystkie środowiska szeroko pojętej prawicy. Nawet jeśli nie głosowały one za Karolem Nawrockim, to głosowały (w sporej części) przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu. Rzecz jasna, swój spory wkład w wygraną mają tu przede wszystkim Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun, ale nie tylko oni.
Wiele przyczyn wygranej Karola Nawrockiego
Przyczyn wygranej, jak sądzę, było wiele i pewnie nie sposób ich wszystkich wymienić. Wydaje mi się, że do najważniejszych należały (kolejność przypadkowa): chęć powstrzymania domknięcia systemu (czyt. obozu rządzącego); zatrzymanie skrętu w lewo oraz niebezpiecznych pomysłów (np. cenzury ukrytej za „mową nienawiści”); przeciwstawienie się „elitom”; brudna i brutalna kampania, której celem było zniszczenie Karola Nawrockiego; ogromny sukces Kanału Zero i realne przebicie baniek informacyjnych; gigantyczna i oddolna praca w internecie czy rozczarowanie aktualną sytuacją polityczno-gospodarczą oraz koalicją rządzącą, która nie spełnia właściwie żadnych obietnic.
Nie ma się jednak, co łudzić. Wygrana Karola Nawrockiego to niezwykle ważny, ale jednocześnie dopiero pierwszy krok. Koalicja trwa, choć jest mocno poobijana. Premier Donald Tusk zresztą już zdążył wypowiedzieć wojnę prezydentowi elektowi. Tyle tylko że Karol Nawrocki nie będzie Andrzejem Dudą 2.0. Stawiam tezę, że będzie on nie tylko dużo bardziej twardy i zdeterminowany, ale również niezależny i niesterowalny w swoich działaniach. I dobrze. W efekcie, w koalicji rządzącej wielu jeszcze zatęskni za urzędującym prezydentem. Nie inaczej będzie również po stronie PiS. Na razie cieszmy się jednak, że Rafał Trzaskowski nie został prezydentem Polski.
[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 23/2025]