Niezwykłe zjawisko astronomiczne. Naukowcy przyspieszyli koniec świata

Naukowcy skrócili przewidywany czas istnienia Wszechświata o miliardy bilionów lat. Czeka nas zaskakujący koniec – wszystko po prostu wyparuje.
Wizualizacja czarnej dziury, zdjęcie podglądowe Niezwykłe zjawisko astronomiczne. Naukowcy przyspieszyli koniec świata
Wizualizacja czarnej dziury, zdjęcie podglądowe / Pixabay

Co musisz wiedzieć?

  • Wiek Wszechświata szacowany jest na mniej więcej 13,8 mld lat.
  • Koniec Wszechświata może nadejść zaskakująco szybko i w nieoczekiwany sposób – po prostu wszystko... „wyparuje”.
  • Przeciętny człowiek na nieświadome wypromieniowanie swojej masy potrzebuje kwindecyliona lat.

 

Choć praca trzech naukowców – astrofizyka, fizyka kwantowego i matematyka – okazała się rewolucją w nauce o Wszechświecie, bo niewyobrażalnie skróciła czas, jaki czeka nas do końca świata, na razie nie musimy się martwić. Czasu jest więcej niż sporo. Z pewnością zdążymy uporządkować nasze sprawy. Co więcej – zanim wszystko zniknie, ludzkości może już wcale nie być.

Z wiekiem Wszechświata naukowcy zawsze mieli problem. Dzisiaj wiemy, że nasza rzeczywistość ma mniej więcej 13,8 mld lat. Jeszcze większym problemem było dla astronomów i fizyków określenie, kiedy i jak nasz Wszechświat się skończy. Prosta ekstrapolacja rozszerzania się kosmosu prowadziła do kuriozalnych wniosków, dzięki którym odkryto – również obserwacyjnie, choć pośrednio (o czym za chwilę) – niewidoczną ciemną materię i ciemną energię, ale pozwoliła określić datę śmierci Wszechświata na 10 do 1100 potęgi lat, licząc od dzisiaj. Jednak ostatnie badania pokazują, że otaczający nas kosmos umrze znacznie, znacznie szybciej. Za 10 z siedemdziesięcioma ośmioma zerami lat. To miliardy bilionów bilionów lat szybciej niż do niedawna myśleliśmy.

 

Gwałtowne początki 

Historia kosmosu od zawsze wiązała się z koniecznością nie byle jakiej gimnastyki umysłowej. Nie tylko dlatego, że w rozmowach o Wszechświecie pojawiają się iście astronomiczne liczby, ale również dlatego, że mówimy o powiększającej się przestrzeni przyrastającej – przynajmniej na początku Wszechświata – z prędkością większą niż prędkość światła. Stąd wciąż nie jesteśmy w stanie zobaczyć najstarszych obiektów – gwiazd i kwazarów – które powstawały na początku stworzenia. Po prostu ich światło jeszcze do nas nie dotarło, stąd zresztą w astronomii tzw. głębokiego nieba pojawia się pojęcie „granicy obserwowalnego Wszechświata”.

Rozszerzanie się kosmosu odkrył amerykański astronom Edwin Hubble, który w trzeciej dekadzie XX wieku zaobserwował zjawisko przesunięcia światła odległych galaktyk w stronę czerwieni. Publikacja jego prac naukowych i obserwacji stała się dla kosmologii rewolucją porównywaną dzisiaj do kopernikańskiej. Przede wszystkim pokazała, że kosmos nie jest statyczny – rozszerza się, a więc miał swój początek w nieskończenie małej osobliwości, która zaczęła dynamicznie się rozszerzać, co dzisiaj określane jest mianem Wielkiego Wybuchu. Po drugie – pozwoliło to na przewidywanie, w jaki sposób uniwersum może się skończyć – pod warunkiem określenia ostatecznej masy całej materii obecnej w kosmosie. Gdyby było jej za mało, to świat czekałaby tzw. cieplna śmierć, czyli wypalenie się wszystkich gwiazd i galaktyk oraz powolne wystygnięcie wszystkiego. Przy większej ilości materii koniec mógłby jednak wyglądać zupełnie inaczej. Władzę nad energią powodującą rozszerzanie się kosmosu przejęłaby grawitacja, z czasem ściągając całą materię z powrotem. Wszechświat zacząłby się kurczyć, zgniatając wszystko pod niewyobrażalnym ciśnieniem i ściągając całą materię do maleńkiego punktu osobliwości, która – wszystko na to wskazuje – w kolejnym Wielkim Wybuchu spowodowałaby powstanie nowego uniwersum, być może z innymi niż znamy prawami fizyki. 

 

Astronomiczne liczby 

Taki scenariusz w czasach Edwina Hubble’a (na którego cześć nazwano pierwszy kosmiczny teleskop wysłany na orbitę ponad trzy dekady temu) wydawał się zupełnie niemożliwy. Jednak niedługo później, dzięki pracom Alberta Einsteina, twórcy ogólnej i szczególnej teorii względności, udało się wykryć tzw. ciemną materię, której nie widać, ale ze względu na swoją masę zakrzywia znajdującą się za nią czasoprzestrzeń, tworząc tzw. soczewki grawitacyjne, dzisiaj z powodzeniem wykorzystywane do odkrywania najstarszych obiektów we Wszechświecie. Jeżeli ciemnej materii jest wystarczająco dużo, kosmos lada moment (oczywiście w astronomicznej skali czasu) może zacząć się kurczyć. Naukowcy policzyli nawet, kiedy nastąpi koniec znanego świata – bez względu na scenariusz, jaki nas czeka. Miałby on nastąpić za 10 do 1100 potęgi (10 z 1100 zerami) lat, co jest liczbą na tyle ogromną, że w żadnym języku świata nie powstało słowo określające taką wartość.  

Jednak niedawne badania z obszaru matematyki, teorii kwantowej i astrofizyki, oparte na potwierdzonej teorii innego wielkiego fizyka, Brytyjczyka Stephena Hawkinga, który odkrył „parowanie” czarnych dziur, pokazało, że koniec znanego nam uniwersum może być znacznie bliższy, niż dotychczas myśleliśmy.

Okazuje się bowiem, że promieniowanie Hawkinga, przypisywane dotychczas wyłącznie czarnym dziurom, dotyczy również innych obiektów we Wszechświecie. Badania przeprowadzone przez Heino Falckego, specjalistę od czarnych dziur, matematyka Waltera van Suijlekoma i fizyka kwantowego Michaela Wondraka pokazały, że jeżeli inne obiekty w kosmosie odparowują dzięki promieniowaniu Hawkinga, koniec Wszechświata może nadejść zaskakująco szybko i w nieoczekiwany sposób – po prostu wszystko... „wyparuje”, pozbawiając Wszechświat całej masy. W takim wypadku wiek kosmosu nie przekroczy 10 do 78 potęgi lat. A 10 z 78 zerami jest już liczbą, którą potrafimy nazwać – to trydecyliard lat.

 

Człowiek też odparowuje, tylko powoli

Dzięki zaktualizowanym obliczeniom i szerszemu zakresowi badań świat nauki jest pewny, że przez promieniowanie podobne do promieniowania Hawkinga wszystko może ostatecznie zaniknąć, cząstka po cząstce. 

Prędkość wypromieniowania masy jest oczywiście wypadkową masy ciała kosmicznego, jednak nie ominie również tak małych ciał, jak np. Ziemi, Księżyca czy nawet... człowieka. A ponieważ jest to promieniowanie, w przypadku człowieka – czy jakiejkolwiek istoty posiadającej świadomość – proces odbyłby się w taki sposób, że „wyparowujący” nie miałby szans tego zauważyć. Ta nieświadomość umierania może być uspokajająca – jednak również w tym przypadku naszym sojusznikiem wydaje się czas. Przeciętny człowiek na nieświadome (lub świadome, ale niezauważalne) wypromieniowanie swojej masy potrzebuje kwindecyliona lat (to 10 do 90 potęgi). Dużo wcześniej umrzemy, zupełnie zdając sobie z tego sprawę w związku ze starzeniem się, w wypadku czy też z powodu choroby. 

Nawet jeżeli – jako ludzkość – nie zniszczymy naszego środowiska, albo nawet całego rodzaju ludzkiego, odparowanie Ziemi czy Księżyca, a nawet całego Układu Słonecznego, wydaje się komfortowo odległe

Naukowcy w swojej pracy zauważają zresztą, że bez skomplikowanych obliczeń można przewidzieć inne procesy, które doprowadzą do anihilacji naszego lokalnego świata i ludzkości. Wszystko jedno, czy będą to procesy związane z działalnością człowieka, czy zupełnie naturalne, wynikające z natury samego kosmosu. 

 

Kolejna trudna teoria

Ostatnie odkrycie ma jednak znaczenie w perspektywie snutych przez niektóre z ośrodków naukowych planów zapisania całej historii ludzkości na dyskach superkomputerów, co pozwoliłoby nam przetrwać w postaci cyfrowej, a nawet być może dać się odtworzyć przez bardziej od nas rozwinięte cywilizacje. Być może jesteśmy już zresztą taką symulacją. To, że możemy być symulacją, jest jak najpoważniej traktowaną hipotezą przez wiele ośrodków naukowych, w tym amerykańską NASA. Sama teoria to filozoficzna i naukowa koncepcja sugerująca, że nasza rzeczywistość, wraz ze wszystkimi świadomymi doświadczeniami, może być tak naprawdę zaawansowaną symulacją komputerową stworzoną przez cywilizację o znacznie wyższym poziomie technologicznym. NASA i jej pracownicy, choć zakładają, że może być ona słuszna, nie prowadzi badań mających na celu udowodnienie, że żyjemy w symulacji ani nie finansuje takich projektów jako swojej głównej misji. 

Jeżeli jednak Wszechświat czeka śmierć przez „wypromieniowanie”, to taki sam koniec czeka również nośniki, na których symulacja o nazwie „ludzkość” mogłaby się znaleźć.


 

POLECANE
Nawet 7 lat za transowanie dzieci tylko u nas
Nawet 7 lat za transowanie dzieci

W styczniu tego roku Trump zakazał transowania dzieci w USA. Niektóre szpitale jednak nadal oferują „zmiany płci” najmłodszym Amerykanom. Departament Sprawiedliwości wszczął więc przeciwko nim śledztwo, które dla wielu lekarzy eksperymentujących na dzieciach może skończyć się więzieniem. Ideologia gender kończy się wreszcie w Ameryce.

Lange vel Gontarczyk pozbawiona odznaczenia. Kwaśniewski zabrał głos z ostatniej chwili
Lange vel Gontarczyk pozbawiona odznaczenia. Kwaśniewski zabrał głos

29 lipca 2025 prezydent Andrzej Duda pozbawił Jolantę Małgorzatę Lange Srebrnego Krzyża Zasługi. – Rozumiem decyzję prezydenta Andrzeja Dudy. Jeżeli doszły do niego informacje, które nie były znane w momencie przyznawania odznaczenia, to ja to rozumiem – stwierdził były prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Obława w Małopolsce. Policja wydała komunikat z ostatniej chwili
Obława w Małopolsce. Policja wydała komunikat

Policja z Nowego Targu przeczesuje las koło Frydmana szukając 37-latka, który uciekł z domu po awanturze z rodzicami.

Komunikat dla mieszkańców Łodzi z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Łodzi

Skomplikowaną operację usunięcia ciosa przeszedł z powodzeniem słoń indyjski Taru z Orientarium Zoo Łódź. Na ekstrakcję zęba, uszkodzonego podczas przepychanek z dzielącymi z Taru wybieg starszymi słoniami Aleksandrem, Kyanem i Barnabą, przyjechali do Łodzi światowej klasy specjaliści.

Rosja i Ukraina muszą wynegocjować pokój. Trump podał datę z ostatniej chwili
"Rosja i Ukraina muszą wynegocjować pokój". Trump podał datę

– Prezydent Donald Trump jasno określił, że chce porozumienia pokojowego w Ukrainie do 8 sierpnia, bo w przeciwnym razie Stany Zjednoczone będą gotowe podjąć dodatkowe środki, by zapewnić pokój – oświadczył w czwartek w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przedstawiciel USA John Kelley.

Ujawniono przyczynę śmierci Hulka Hogana z ostatniej chwili
Ujawniono przyczynę śmierci Hulka Hogana

W czwartek 24 lipca zmarł legendarny amerykański wrestler Hulk Hogan. 71-latek miał zawał, który nastąpił w wyniku nagłego zablokowania przepływu krwi do mięśnia sercowego, co spowodowało uszkodzenie tkanek – informuje serwis "Page Six".

Żurek zwalnia i zawiesza sędziów. Tusk grozi: To dopiero rozgrzewka z ostatniej chwili
Żurek zwalnia i zawiesza sędziów. Tusk grozi: To dopiero rozgrzewka

Nie wiem, skąd tyle wrzawy wokół działań ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Przecież to dopiero rozgrzewka - napisał Donald Tusk na platformie X. Wcześniej nowy szef resortu sprawiedliwości poinformował o zawieszeniu 45 prezesów i wiceprezesów sądów.

Karol Nawrocki ujawnił nazwiska kolejnych współpracowników z ostatniej chwili
Karol Nawrocki ujawnił nazwiska kolejnych współpracowników

Prezydent elekt Karol Nawrocki poinformował w czwartek, że zakończył prace nad strukturą swojej kancelarii. Podał kolejne dwa nazwiska przyszłych współpracowników – będą to: polityk PiS Karol Rabenda oraz Mateusz Kotecki, dotychczas dyrektor Biura Kadr w IPN.

Unikalne zjawisko astronomiczne. Warto się przygotować z ostatniej chwili
Unikalne zjawisko astronomiczne. Warto się przygotować

Pasjonaci zjawisk astronomicznych już przygotowują się na całkowite zaćmienie Księżyca, zwane też krwawym Księżycem. Jeśli ktoś chce je zobaczyć w pełnym wymiarze, warto już planować wycieczkę przynajmniej na południe lub wschód Europy. W Polsce będziemy mieli zaćmienie częściowe Księżyca.

Komunikat dla mieszkańców Wielkopolski z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Wielkopolski

Wielkopolski Oddział Wojewódzki NFZ przekaże placówkom medycznym w regionie ponad 970 mln zł. To dodatkowe pieniądze za świadczenia medyczne i nadwykonania – informuje w czwartek NFZ.

REKLAMA

Niezwykłe zjawisko astronomiczne. Naukowcy przyspieszyli koniec świata

Naukowcy skrócili przewidywany czas istnienia Wszechświata o miliardy bilionów lat. Czeka nas zaskakujący koniec – wszystko po prostu wyparuje.
Wizualizacja czarnej dziury, zdjęcie podglądowe Niezwykłe zjawisko astronomiczne. Naukowcy przyspieszyli koniec świata
Wizualizacja czarnej dziury, zdjęcie podglądowe / Pixabay

Co musisz wiedzieć?

  • Wiek Wszechświata szacowany jest na mniej więcej 13,8 mld lat.
  • Koniec Wszechświata może nadejść zaskakująco szybko i w nieoczekiwany sposób – po prostu wszystko... „wyparuje”.
  • Przeciętny człowiek na nieświadome wypromieniowanie swojej masy potrzebuje kwindecyliona lat.

 

Choć praca trzech naukowców – astrofizyka, fizyka kwantowego i matematyka – okazała się rewolucją w nauce o Wszechświecie, bo niewyobrażalnie skróciła czas, jaki czeka nas do końca świata, na razie nie musimy się martwić. Czasu jest więcej niż sporo. Z pewnością zdążymy uporządkować nasze sprawy. Co więcej – zanim wszystko zniknie, ludzkości może już wcale nie być.

Z wiekiem Wszechświata naukowcy zawsze mieli problem. Dzisiaj wiemy, że nasza rzeczywistość ma mniej więcej 13,8 mld lat. Jeszcze większym problemem było dla astronomów i fizyków określenie, kiedy i jak nasz Wszechświat się skończy. Prosta ekstrapolacja rozszerzania się kosmosu prowadziła do kuriozalnych wniosków, dzięki którym odkryto – również obserwacyjnie, choć pośrednio (o czym za chwilę) – niewidoczną ciemną materię i ciemną energię, ale pozwoliła określić datę śmierci Wszechświata na 10 do 1100 potęgi lat, licząc od dzisiaj. Jednak ostatnie badania pokazują, że otaczający nas kosmos umrze znacznie, znacznie szybciej. Za 10 z siedemdziesięcioma ośmioma zerami lat. To miliardy bilionów bilionów lat szybciej niż do niedawna myśleliśmy.

 

Gwałtowne początki 

Historia kosmosu od zawsze wiązała się z koniecznością nie byle jakiej gimnastyki umysłowej. Nie tylko dlatego, że w rozmowach o Wszechświecie pojawiają się iście astronomiczne liczby, ale również dlatego, że mówimy o powiększającej się przestrzeni przyrastającej – przynajmniej na początku Wszechświata – z prędkością większą niż prędkość światła. Stąd wciąż nie jesteśmy w stanie zobaczyć najstarszych obiektów – gwiazd i kwazarów – które powstawały na początku stworzenia. Po prostu ich światło jeszcze do nas nie dotarło, stąd zresztą w astronomii tzw. głębokiego nieba pojawia się pojęcie „granicy obserwowalnego Wszechświata”.

Rozszerzanie się kosmosu odkrył amerykański astronom Edwin Hubble, który w trzeciej dekadzie XX wieku zaobserwował zjawisko przesunięcia światła odległych galaktyk w stronę czerwieni. Publikacja jego prac naukowych i obserwacji stała się dla kosmologii rewolucją porównywaną dzisiaj do kopernikańskiej. Przede wszystkim pokazała, że kosmos nie jest statyczny – rozszerza się, a więc miał swój początek w nieskończenie małej osobliwości, która zaczęła dynamicznie się rozszerzać, co dzisiaj określane jest mianem Wielkiego Wybuchu. Po drugie – pozwoliło to na przewidywanie, w jaki sposób uniwersum może się skończyć – pod warunkiem określenia ostatecznej masy całej materii obecnej w kosmosie. Gdyby było jej za mało, to świat czekałaby tzw. cieplna śmierć, czyli wypalenie się wszystkich gwiazd i galaktyk oraz powolne wystygnięcie wszystkiego. Przy większej ilości materii koniec mógłby jednak wyglądać zupełnie inaczej. Władzę nad energią powodującą rozszerzanie się kosmosu przejęłaby grawitacja, z czasem ściągając całą materię z powrotem. Wszechświat zacząłby się kurczyć, zgniatając wszystko pod niewyobrażalnym ciśnieniem i ściągając całą materię do maleńkiego punktu osobliwości, która – wszystko na to wskazuje – w kolejnym Wielkim Wybuchu spowodowałaby powstanie nowego uniwersum, być może z innymi niż znamy prawami fizyki. 

 

Astronomiczne liczby 

Taki scenariusz w czasach Edwina Hubble’a (na którego cześć nazwano pierwszy kosmiczny teleskop wysłany na orbitę ponad trzy dekady temu) wydawał się zupełnie niemożliwy. Jednak niedługo później, dzięki pracom Alberta Einsteina, twórcy ogólnej i szczególnej teorii względności, udało się wykryć tzw. ciemną materię, której nie widać, ale ze względu na swoją masę zakrzywia znajdującą się za nią czasoprzestrzeń, tworząc tzw. soczewki grawitacyjne, dzisiaj z powodzeniem wykorzystywane do odkrywania najstarszych obiektów we Wszechświecie. Jeżeli ciemnej materii jest wystarczająco dużo, kosmos lada moment (oczywiście w astronomicznej skali czasu) może zacząć się kurczyć. Naukowcy policzyli nawet, kiedy nastąpi koniec znanego świata – bez względu na scenariusz, jaki nas czeka. Miałby on nastąpić za 10 do 1100 potęgi (10 z 1100 zerami) lat, co jest liczbą na tyle ogromną, że w żadnym języku świata nie powstało słowo określające taką wartość.  

Jednak niedawne badania z obszaru matematyki, teorii kwantowej i astrofizyki, oparte na potwierdzonej teorii innego wielkiego fizyka, Brytyjczyka Stephena Hawkinga, który odkrył „parowanie” czarnych dziur, pokazało, że koniec znanego nam uniwersum może być znacznie bliższy, niż dotychczas myśleliśmy.

Okazuje się bowiem, że promieniowanie Hawkinga, przypisywane dotychczas wyłącznie czarnym dziurom, dotyczy również innych obiektów we Wszechświecie. Badania przeprowadzone przez Heino Falckego, specjalistę od czarnych dziur, matematyka Waltera van Suijlekoma i fizyka kwantowego Michaela Wondraka pokazały, że jeżeli inne obiekty w kosmosie odparowują dzięki promieniowaniu Hawkinga, koniec Wszechświata może nadejść zaskakująco szybko i w nieoczekiwany sposób – po prostu wszystko... „wyparuje”, pozbawiając Wszechświat całej masy. W takim wypadku wiek kosmosu nie przekroczy 10 do 78 potęgi lat. A 10 z 78 zerami jest już liczbą, którą potrafimy nazwać – to trydecyliard lat.

 

Człowiek też odparowuje, tylko powoli

Dzięki zaktualizowanym obliczeniom i szerszemu zakresowi badań świat nauki jest pewny, że przez promieniowanie podobne do promieniowania Hawkinga wszystko może ostatecznie zaniknąć, cząstka po cząstce. 

Prędkość wypromieniowania masy jest oczywiście wypadkową masy ciała kosmicznego, jednak nie ominie również tak małych ciał, jak np. Ziemi, Księżyca czy nawet... człowieka. A ponieważ jest to promieniowanie, w przypadku człowieka – czy jakiejkolwiek istoty posiadającej świadomość – proces odbyłby się w taki sposób, że „wyparowujący” nie miałby szans tego zauważyć. Ta nieświadomość umierania może być uspokajająca – jednak również w tym przypadku naszym sojusznikiem wydaje się czas. Przeciętny człowiek na nieświadome (lub świadome, ale niezauważalne) wypromieniowanie swojej masy potrzebuje kwindecyliona lat (to 10 do 90 potęgi). Dużo wcześniej umrzemy, zupełnie zdając sobie z tego sprawę w związku ze starzeniem się, w wypadku czy też z powodu choroby. 

Nawet jeżeli – jako ludzkość – nie zniszczymy naszego środowiska, albo nawet całego rodzaju ludzkiego, odparowanie Ziemi czy Księżyca, a nawet całego Układu Słonecznego, wydaje się komfortowo odległe

Naukowcy w swojej pracy zauważają zresztą, że bez skomplikowanych obliczeń można przewidzieć inne procesy, które doprowadzą do anihilacji naszego lokalnego świata i ludzkości. Wszystko jedno, czy będą to procesy związane z działalnością człowieka, czy zupełnie naturalne, wynikające z natury samego kosmosu. 

 

Kolejna trudna teoria

Ostatnie odkrycie ma jednak znaczenie w perspektywie snutych przez niektóre z ośrodków naukowych planów zapisania całej historii ludzkości na dyskach superkomputerów, co pozwoliłoby nam przetrwać w postaci cyfrowej, a nawet być może dać się odtworzyć przez bardziej od nas rozwinięte cywilizacje. Być może jesteśmy już zresztą taką symulacją. To, że możemy być symulacją, jest jak najpoważniej traktowaną hipotezą przez wiele ośrodków naukowych, w tym amerykańską NASA. Sama teoria to filozoficzna i naukowa koncepcja sugerująca, że nasza rzeczywistość, wraz ze wszystkimi świadomymi doświadczeniami, może być tak naprawdę zaawansowaną symulacją komputerową stworzoną przez cywilizację o znacznie wyższym poziomie technologicznym. NASA i jej pracownicy, choć zakładają, że może być ona słuszna, nie prowadzi badań mających na celu udowodnienie, że żyjemy w symulacji ani nie finansuje takich projektów jako swojej głównej misji. 

Jeżeli jednak Wszechświat czeka śmierć przez „wypromieniowanie”, to taki sam koniec czeka również nośniki, na których symulacja o nazwie „ludzkość” mogłaby się znaleźć.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe