Los Angeles płonie... z korzyścią dla prawie wszystkich

Los Angeles znów "płonie" - krzyczą nagłówki na portalach. To drugie co do wielkości miasto USA często płonie. Jeśli nie jest to pożar całych dzielnic (np. przed kilkoma miesiącami) z przyczyn naturalnych, to palą się samochody i sklepy. Tak było w roku 2020, w trakcie zamieszek po śmierci George'a Floyda. I tak jest znów dziś.
Proimigranccy demonstranci w Los Angeles Los Angeles płonie... z korzyścią dla prawie wszystkich
Proimigranccy demonstranci w Los Angeles / EPA/KYLE GRILLOT Dostawca: PAP/EPA

Co musisz wiedzieć?

  • Amerykańskie Los Angeles pustoszą zamieszki wywołane przez proimigranckich aktywistów
  • Donald Trump wysyła do Los Angeles Gwardię Narodową, wojsko i zarządza deportacje imigrantów
  • Miażdżąca większość Amerykanów popiera masowe deportacje nielegalnych imigrantów

 

Nowoczesność sprzyja protestującym

Podpalanie samochodów stało się łatwiejsze niż dawniej. Palenie samochodów zaparkowanych nie wstrzymuje ruchu ulicznego tak efektownie jak pożar samochodu na jezdni - najlepiej na skrzyżowaniu najruchliwszych ulic. Po Los Angeles jeździ coraz więcej samochodów (zwłaszcza taksówek) bez kierowców. Te najłatwiej podpalać, bo samochód bez kierowcy - gdy zagrodzi mu drogę napastnik z "koktajlem Mołotowa" - nie stara się go wyminąć, tylko automatycznie zatrzymuje się i pokornie czeka, aż człowiek przed maską odejdzie. Nie potrafi inaczej. Tak jest zaprogramowany.  Nowoczesność sprzyja więc atakującym.

Dawniej trzeba było wyrywać płyty chodnikowe (trudne zadanie!), żeby mieć czym rzucać na samochody z mostu nad autostradą. Teraz wszędzie zalegają solidne, ciężkie hulajnogi. Nadają się idealnie do zrzucania na dachy osobówek i autobusów. I to się dzieje. Oczywiście nie wszędzie i nie stale. Pamiętajmy o proporcjach. Wielkie Los Angeles ma ponad tysiąc kilometrów autostrad i setki mostów nad nimi. Także spalone i obrabowane sklepy to jedynie ułamek promila ogólnej liczby sklepów.

Jednak ta statystyka nie ma żadnego znaczenia dla tych, którzy stracili swoje biznesy, którym na dach samochodu spadła hulajnoga lub ich samochód spłonął.

 

Pojedynek politycznych tytanów

Władze miasta i stanu wykorzystują tę sytuację i prowadzą polityczną grę z federalną administracją. Kluczem do zrozumienia tego, co się tu dzieje, jest konflikt pomiędzy władzami stanu Kalifornia (gubernator Gavin Newsom) i miasta Los Angeles (burmistrz Karen Bass) a prezydentem Donaldem Trumpem i - generalnie - partią republikańską. Republikanie w Kalifornii, zwłaszcza w jej wielkich miastach, stanowią od dawna absolutną mniejszość we wszystkich władzach, a żaden republikański kandydat na prezydenta USA nie wygrał w Kalifornii od 1988 roku. Wniosek jest oczywisty: gubernator Kalifornii i burmistrz Los Angeles mają całkiem innych adresatów swoich decyzji i działań niż Trump i republikanie. Całkiem inni wyborcy ich wybrali. Komu innemu chcą się przypodobać. Dlatego władze stanowe i miejskie bagatelizowały demonstracje i niebezpieczeństwo jakie one stwarzały, bo są to demonstracje i protesty przeciwko funkcjonariuszom federalnym i decyzjom Trumpa. Czyli to były "dobre" protesty, bo skierowane przeciwko wspólnemu wrogowi. Dla znacznej części politycznie zaangażowanych Kalifornijczyków, akcje przeciwko działaniom znienawidzonego przez nich Trumpa są warte obrabowanych sklepów i spalonych samochodów (zwłaszcza, gdy są to cudze sklepy i samochody). "Zaprzestańcie deportacji, a protesty ustaną" - mówiły władzom federalnym władze lokalne.

Z kolei Trump wysyła do LA Gwardię Narodową i wojsko (marines), bo chce pokazać "środkowej Ameryce", czyli milionom swoich wyborców, że potrafi być stanowczy wobec łamiących prawo i zagrażających bezpieczeństwu na ulicach. Szczególnie w stanach rządzonych przez demokratów. Los Angeles już dawno ogłosiło się "miastem sanktuarium", co oznacza, że policja oraz inne służby stają po stronie bezprawia i odmawiają współpracy z przedstawicielami władz federalnych w zwalczaniu nielegalnej migracji. 
W tym zwarciu władz Kalifornii z rządem federalnym, racja jest jednoznacznie po stronie Trumpa. Agenci imigracyjni chcą zatrzymać i deportować ludzi, którzy są w USA bezprawnie, którzy pracują nielegalnie, najczęściej posługując się fałszywymi dokumentami. Z kolei demonstracje, które są protestem wobec zatrzymaniom i deportacjom, z reguły przekształcają się w brutalne zamieszki, niszczenie mienia, wandalizm, rabunek sklepów i fizyczne ataki na policję oraz straż pożarną. Rozumowanie demonstrantów jest proste: pokojowymi manifestacjami nikt się nie przejmie. Na władze federalne zadziała tylko przemoc, anarchia, rabunek, płomienie i rozlew krwi. Tak powstaje spirala agresji.

 

Gangsterzy i politycy korzystają z okazji 

Poza tym także członkowie gangów wykorzystują chaos, który wywołują demonstracje, do rabunku sklepów. Nie ma nic bardziej przerażającego, niż całkowita bezradność policji wobec przemocy motłochu. Pamiętam, gdy w 2020 roku San Fernando Valley (dzielnica LA) przygotowywała się na noc przemocy. Na głównej ulicy, bulwarze Ventura, na kilkukilometrowym odcinku właściciele wszystkich sklepów zabezpieczali swoje okna i drzwi płytami wiórowymi i sztabami, bo wiedzieli, że policja nie będzie w stanie powstrzymać ataków tłumu. Panowało poczucie bezsilności. Donald Trump ostrzegał wówczas władze lokalne i stanowe, że wyśle wojsko, jeśli nie dadzą sobie rady. Minęło 5 lat i sytuacja się powtórzyła. Tym razem Trump szybko przeszedł od słów do czynów. Cała Ameryka ma widzieć, że nie będzie się patyczkował z bezprawiem. Sondaże wykazują, że absolutna większość Amerykanów popiera masowe deportacje nielegalsów, a deportacjom w jakiekolwiek formie sprzeciwia się zaledwie 16% badanych. Chaos na ulicach Los Angeles zwiększy procent popierających deportacje, co wzmocni Trumpa i ruch MAGA.

Paradoksalnie, dla władz kalifornijskich ta sytuacja jest również korzystna. Przecież, gdy cokolwiek pójdzie teraz nie tak, gdy np. pojawią się ofiary w ludziach, będzie to dla większości kalifornijskich wyborców winą Trumpa. A więc jeszcze bardziej wzmocni demokratów.

Z kolei niszczenie budynków, ulic i infrastruktury miejskiej jest z definicji korzystne dla władz miasta, bo "odbudowa" po dewastacji stanie się pretekstem do podniesienia podatków lub emitowania specjalnych obligacji. Szczególnie, że zbliża się termin igrzysk olimpijskich w Los Angeles. Lokalni politycy zdobędą nowe, wielkie fundusze, czym automatycznie zwiększą swoją władzę.

Politycznie, wszystkie strony zyskują. Newsom i Bass w Kalifornii. Trump w Stanach republikańskich. 
Kto "stoi" za demonstracjami i przemocą? Sterują nimi lewackie organizacje, których celem jest chaos i anarchia. One też wzmocnią się po protestach, bo - w wyniku radykalizacji młodzieży i nielegalnych imigrantów -  poszerzą swoją bazę i zbudują własną legendę.

 

Kto straci?

A kto straci na demonstracjach i przemocy? Nie ci, którzy poniosą straty materialne, bo tym firmy ubezpieczeniowe wypłacą odszkodowania (często zawyżone). I nie ubezpieczyciele, bo oni przecież natychmiast podniosą opłaty za ubezpieczenia, uzasadniając podwyżki zwiększonym ryzykiem. Ostatecznie, za wszystko zapłaci amerykański podatnik.

Kto więc straci? Stracą przypadkowe ofiary przemocy i chaosu - ludzie, którzy znajdą się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Tacy zawsze tracą, ale ich jest z reguły mniej niż wszystkich, którzy skorzystają. Dlatego przemoc będzie jeszcze trwała. A gdy się wypali tym razem, wróci za rok lub dwa.


 

POLECANE
Alert RCB: Burze, podtopienia, porywy 70 km/h. Komunikat dla 11 województw z ostatniej chwili
Alert RCB: Burze, podtopienia, porywy 70 km/h. Komunikat dla 11 województw

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa i IMGW przestrzegają mieszkańców kilkunastu województw przed gwałtownymi burzami oraz lokalnymi wzrostami poziomu rzek. W wielu regionach przekroczono stan ostrzegawczy. Sprawdź, czy zagrożenie dotyczy także Twojej okolicy.

Znany polski raper miał wypadek samochodowy. „Z przedniej szyby nic nie zostało” z ostatniej chwili
Znany polski raper miał wypadek samochodowy. „Z przedniej szyby nic nie zostało”

Raper Mata, popularny polski raper, poinformował fanów o groźnie wyglądającym wypadku samochodowym, do którego doszło we Włoszech. Zdarzenie miało miejsce w rejonie Lago di Garda - popularnym kierunku wakacyjnym. Choć sytuacja wyglądała poważnie, artysta wyszedł z niej bez szwanku.

Sosnowiec: 36-latek wtargnął do szpitala i zdemolował izbę przyjęć Wiadomości
Sosnowiec: 36-latek wtargnął do szpitala i zdemolował izbę przyjęć

W piątek wieczorem w Szpitalu Miejskim w Sosnowcu doszło do zaskakującego incydentu. 36-letni mężczyzna wtargnął na teren izby przyjęć i zaczął niszczyć znajdujące się tam wyposażenie. Na miejscu interweniowała policja. Jak informują służby, mężczyzna był trzeźwy i nie był pacjentem placówki.

Produkcja węgla notuje rekordy. Czołowi gracze to Chiny i Indie pilne
Produkcja węgla notuje rekordy. Czołowi gracze to Chiny i Indie

Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) przewiduje, że w 2025 roku globalna produkcja węgla osiągnie nowy, historyczny rekord. Mimo przejściowych wahań, popyt na ten surowiec ma pozostać stabilny. Jak podaje serwis wnp.pl, największą rolę na rynku odegrają Chiny i Indie.

Zwrot ws. Pawła Rubcowa. Sąd Okręgowy zabiera głos z ostatniej chwili
Zwrot ws. Pawła Rubcowa. Sąd Okręgowy zabiera głos

Na przełomie października i listopada 2025 r. planowane jest wyznaczenie terminu rozprawy ws. oskarżonego o szpiegostwo Pawła Rubcowa - poinformowała PAP w sobotę rzecznik prasowa ds. karnych SO w Warszawie Anna Ptaszek.

Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Sprawą zajęła się Straż Graniczna z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Sprawą zajęła się Straż Graniczna

Sześciu nielegalnych migrantów, prawdopodobnie obywateli Erytrei oraz 32-letniego kierowcę z Uzbekistanu, jadących w stronę polsko-niemieckiej granicy zatrzymała w sobotę szczecińska policja podczas rutynowej kontroli drogowej.

Polscy siatkarze w wielkim stylu awansowali do finału Ligi Narodów. Brazylia była bez szans z ostatniej chwili
Polscy siatkarze w wielkim stylu awansowali do finału Ligi Narodów. Brazylia była bez szans

Reprezentacja Polski siatkarzy awansowała do wielkiego finału Ligi Narodów. W półfinale rozgrywanym w chińskim Ningbo Biało-Czerwoni pokonali Brazylię 3:0. Dla podopiecznych Nikoli Grbicia to szansa na szósty medal z rzędu w tej imprezie i siódmy pod wodzą obecnego trenera.

Świat teatru w żałobie. Nie żyje wybitny reżyser Wiadomości
Świat teatru w żałobie. Nie żyje wybitny reżyser

W wieku 83 lat zmarł Robert Wilson - jeden z najważniejszych twórców współczesnego teatru, reżyser, scenograf i artysta wizualny. Informacja pojawiła się na jego oficjalnej stronie internetowej.

Złe wieści dla Tuska. Polaków zapytano o dymisję szefa rządu [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Polaków zapytano o dymisję szefa rządu [SONDAŻ]

Najnowszy sondaż przeprowadzony przez pracownię United Surveys dla Wirtualnej Polski pokazuje, że niemal połowa Polaków opowiada się za dymisją Donalda Tuska.

Najszybciej wyludniające się miasta w Polsce. GUS podał dane Wiadomości
Najszybciej wyludniające się miasta w Polsce. GUS podał dane

Główny Urząd Statystyczny przedstawił raport dotyczący liczby ludności w Polsce. Wynika z niego, że Łódź ponownie znalazła się na czele niechlubnej listy miast, które tracą najwięcej mieszkańców. W ciągu roku ubyło ich tam aż 6322.

REKLAMA

Los Angeles płonie... z korzyścią dla prawie wszystkich

Los Angeles znów "płonie" - krzyczą nagłówki na portalach. To drugie co do wielkości miasto USA często płonie. Jeśli nie jest to pożar całych dzielnic (np. przed kilkoma miesiącami) z przyczyn naturalnych, to palą się samochody i sklepy. Tak było w roku 2020, w trakcie zamieszek po śmierci George'a Floyda. I tak jest znów dziś.
Proimigranccy demonstranci w Los Angeles Los Angeles płonie... z korzyścią dla prawie wszystkich
Proimigranccy demonstranci w Los Angeles / EPA/KYLE GRILLOT Dostawca: PAP/EPA

Co musisz wiedzieć?

  • Amerykańskie Los Angeles pustoszą zamieszki wywołane przez proimigranckich aktywistów
  • Donald Trump wysyła do Los Angeles Gwardię Narodową, wojsko i zarządza deportacje imigrantów
  • Miażdżąca większość Amerykanów popiera masowe deportacje nielegalnych imigrantów

 

Nowoczesność sprzyja protestującym

Podpalanie samochodów stało się łatwiejsze niż dawniej. Palenie samochodów zaparkowanych nie wstrzymuje ruchu ulicznego tak efektownie jak pożar samochodu na jezdni - najlepiej na skrzyżowaniu najruchliwszych ulic. Po Los Angeles jeździ coraz więcej samochodów (zwłaszcza taksówek) bez kierowców. Te najłatwiej podpalać, bo samochód bez kierowcy - gdy zagrodzi mu drogę napastnik z "koktajlem Mołotowa" - nie stara się go wyminąć, tylko automatycznie zatrzymuje się i pokornie czeka, aż człowiek przed maską odejdzie. Nie potrafi inaczej. Tak jest zaprogramowany.  Nowoczesność sprzyja więc atakującym.

Dawniej trzeba było wyrywać płyty chodnikowe (trudne zadanie!), żeby mieć czym rzucać na samochody z mostu nad autostradą. Teraz wszędzie zalegają solidne, ciężkie hulajnogi. Nadają się idealnie do zrzucania na dachy osobówek i autobusów. I to się dzieje. Oczywiście nie wszędzie i nie stale. Pamiętajmy o proporcjach. Wielkie Los Angeles ma ponad tysiąc kilometrów autostrad i setki mostów nad nimi. Także spalone i obrabowane sklepy to jedynie ułamek promila ogólnej liczby sklepów.

Jednak ta statystyka nie ma żadnego znaczenia dla tych, którzy stracili swoje biznesy, którym na dach samochodu spadła hulajnoga lub ich samochód spłonął.

 

Pojedynek politycznych tytanów

Władze miasta i stanu wykorzystują tę sytuację i prowadzą polityczną grę z federalną administracją. Kluczem do zrozumienia tego, co się tu dzieje, jest konflikt pomiędzy władzami stanu Kalifornia (gubernator Gavin Newsom) i miasta Los Angeles (burmistrz Karen Bass) a prezydentem Donaldem Trumpem i - generalnie - partią republikańską. Republikanie w Kalifornii, zwłaszcza w jej wielkich miastach, stanowią od dawna absolutną mniejszość we wszystkich władzach, a żaden republikański kandydat na prezydenta USA nie wygrał w Kalifornii od 1988 roku. Wniosek jest oczywisty: gubernator Kalifornii i burmistrz Los Angeles mają całkiem innych adresatów swoich decyzji i działań niż Trump i republikanie. Całkiem inni wyborcy ich wybrali. Komu innemu chcą się przypodobać. Dlatego władze stanowe i miejskie bagatelizowały demonstracje i niebezpieczeństwo jakie one stwarzały, bo są to demonstracje i protesty przeciwko funkcjonariuszom federalnym i decyzjom Trumpa. Czyli to były "dobre" protesty, bo skierowane przeciwko wspólnemu wrogowi. Dla znacznej części politycznie zaangażowanych Kalifornijczyków, akcje przeciwko działaniom znienawidzonego przez nich Trumpa są warte obrabowanych sklepów i spalonych samochodów (zwłaszcza, gdy są to cudze sklepy i samochody). "Zaprzestańcie deportacji, a protesty ustaną" - mówiły władzom federalnym władze lokalne.

Z kolei Trump wysyła do LA Gwardię Narodową i wojsko (marines), bo chce pokazać "środkowej Ameryce", czyli milionom swoich wyborców, że potrafi być stanowczy wobec łamiących prawo i zagrażających bezpieczeństwu na ulicach. Szczególnie w stanach rządzonych przez demokratów. Los Angeles już dawno ogłosiło się "miastem sanktuarium", co oznacza, że policja oraz inne służby stają po stronie bezprawia i odmawiają współpracy z przedstawicielami władz federalnych w zwalczaniu nielegalnej migracji. 
W tym zwarciu władz Kalifornii z rządem federalnym, racja jest jednoznacznie po stronie Trumpa. Agenci imigracyjni chcą zatrzymać i deportować ludzi, którzy są w USA bezprawnie, którzy pracują nielegalnie, najczęściej posługując się fałszywymi dokumentami. Z kolei demonstracje, które są protestem wobec zatrzymaniom i deportacjom, z reguły przekształcają się w brutalne zamieszki, niszczenie mienia, wandalizm, rabunek sklepów i fizyczne ataki na policję oraz straż pożarną. Rozumowanie demonstrantów jest proste: pokojowymi manifestacjami nikt się nie przejmie. Na władze federalne zadziała tylko przemoc, anarchia, rabunek, płomienie i rozlew krwi. Tak powstaje spirala agresji.

 

Gangsterzy i politycy korzystają z okazji 

Poza tym także członkowie gangów wykorzystują chaos, który wywołują demonstracje, do rabunku sklepów. Nie ma nic bardziej przerażającego, niż całkowita bezradność policji wobec przemocy motłochu. Pamiętam, gdy w 2020 roku San Fernando Valley (dzielnica LA) przygotowywała się na noc przemocy. Na głównej ulicy, bulwarze Ventura, na kilkukilometrowym odcinku właściciele wszystkich sklepów zabezpieczali swoje okna i drzwi płytami wiórowymi i sztabami, bo wiedzieli, że policja nie będzie w stanie powstrzymać ataków tłumu. Panowało poczucie bezsilności. Donald Trump ostrzegał wówczas władze lokalne i stanowe, że wyśle wojsko, jeśli nie dadzą sobie rady. Minęło 5 lat i sytuacja się powtórzyła. Tym razem Trump szybko przeszedł od słów do czynów. Cała Ameryka ma widzieć, że nie będzie się patyczkował z bezprawiem. Sondaże wykazują, że absolutna większość Amerykanów popiera masowe deportacje nielegalsów, a deportacjom w jakiekolwiek formie sprzeciwia się zaledwie 16% badanych. Chaos na ulicach Los Angeles zwiększy procent popierających deportacje, co wzmocni Trumpa i ruch MAGA.

Paradoksalnie, dla władz kalifornijskich ta sytuacja jest również korzystna. Przecież, gdy cokolwiek pójdzie teraz nie tak, gdy np. pojawią się ofiary w ludziach, będzie to dla większości kalifornijskich wyborców winą Trumpa. A więc jeszcze bardziej wzmocni demokratów.

Z kolei niszczenie budynków, ulic i infrastruktury miejskiej jest z definicji korzystne dla władz miasta, bo "odbudowa" po dewastacji stanie się pretekstem do podniesienia podatków lub emitowania specjalnych obligacji. Szczególnie, że zbliża się termin igrzysk olimpijskich w Los Angeles. Lokalni politycy zdobędą nowe, wielkie fundusze, czym automatycznie zwiększą swoją władzę.

Politycznie, wszystkie strony zyskują. Newsom i Bass w Kalifornii. Trump w Stanach republikańskich. 
Kto "stoi" za demonstracjami i przemocą? Sterują nimi lewackie organizacje, których celem jest chaos i anarchia. One też wzmocnią się po protestach, bo - w wyniku radykalizacji młodzieży i nielegalnych imigrantów -  poszerzą swoją bazę i zbudują własną legendę.

 

Kto straci?

A kto straci na demonstracjach i przemocy? Nie ci, którzy poniosą straty materialne, bo tym firmy ubezpieczeniowe wypłacą odszkodowania (często zawyżone). I nie ubezpieczyciele, bo oni przecież natychmiast podniosą opłaty za ubezpieczenia, uzasadniając podwyżki zwiększonym ryzykiem. Ostatecznie, za wszystko zapłaci amerykański podatnik.

Kto więc straci? Stracą przypadkowe ofiary przemocy i chaosu - ludzie, którzy znajdą się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Tacy zawsze tracą, ale ich jest z reguły mniej niż wszystkich, którzy skorzystają. Dlatego przemoc będzie jeszcze trwała. A gdy się wypali tym razem, wróci za rok lub dwa.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe